-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2024-02-04
2023-12-28
Pełna aluzji, alegorii, symboliki i intelektualnego humoru filozoficzna opowieść pozostawiająca czytelnikowi wolność interpretacji i refleksji celem wyniesienia z niej, ile chce i w jakiej formie.
Pełna aluzji, alegorii, symboliki i intelektualnego humoru filozoficzna opowieść pozostawiająca czytelnikowi wolność interpretacji i refleksji celem wyniesienia z niej, ile chce i w jakiej formie.
Pokaż mimo to2023-09-11
Nieczęsto zdarza mi się sięgać po obyczajówki. "Dziewczyna, którą kochałeś" trafiła w moje ręce w wyniku intuicyjnego impulsu, ulotnej myśli, iż może stanowić dla mnie interesującą odskocznię od kryminałów i publikacji popularnonaukowych.
Autorka, której nazwisko rozsławiła adaptacja filmowa "Zanim się pojawiłeś", wprawiła mnie w zachwyt. Język powieści to literacka uczta, splot dwóch przejmujących historii odległych w czasie prowadził mnie ścieżkami kontemplacyjnych uniesień. Postaci uzyskały moje przyzwolenie, by wdarły się do mojego życia, wzbudzając emocje, kreśląc poglądy. Krótko podsumowując, "Dziewczyna, którą kochałeś" to wzruszająca, ucząca, operująca erudycyjnie skrojonym językiem, z nakreśloną finezyjnie i z polotem fabułą książka, która zachęca do zapoznania się z pozostałym dorobkiem Jojo Moyes.
Nieczęsto zdarza mi się sięgać po obyczajówki. "Dziewczyna, którą kochałeś" trafiła w moje ręce w wyniku intuicyjnego impulsu, ulotnej myśli, iż może stanowić dla mnie interesującą odskocznię od kryminałów i publikacji popularnonaukowych.
Autorka, której nazwisko rozsławiła adaptacja filmowa "Zanim się pojawiłeś", wprawiła mnie w zachwyt. Język powieści to literacka uczta,...
2023-06-22
Dawno nie byłam tak poruszona treścią książki jak "Rzeźnią numer pięć."
Język tego dzieła literackiego nastawia czytelnika na tryb chłonięcia każdego wyrazu- inteligentne, refleksyjne, ironizujące, sarkastyczne (względnie humorystyczne- by odetchnąć od tragizmu wojny), elokwentne szyki zdań ustanawiają specyficzną atmosferę przeszywającą na wskroś refleksyjnością i emocjami.
Towarzyszyłam drganiom w czasie, ucieczkom do Tralfamadorii i reminiscencjom Billiego P., poznając smutne obrazy wojny, absurdalnie nieludzkie oblicze sprawców, gorycz niefortunnych przypadków.
Odwołanie do bombardowania Drezna 13 lutego pod koniec II wojny światowej przywodzi na myśl aktualną sytuację na świecie i wzbudza chęć wypadnięcia z tego czasu i przeskoczenia do Tralfamadorii celem odnalezienia ratunku.
Twórczość Kurta Vonneguta przykuwa uwagę, kształtuje światopogląd, wzburza emocje i zachęca do dalszego odkrywania jego książek.
Dawno nie byłam tak poruszona treścią książki jak "Rzeźnią numer pięć."
Język tego dzieła literackiego nastawia czytelnika na tryb chłonięcia każdego wyrazu- inteligentne, refleksyjne, ironizujące, sarkastyczne (względnie humorystyczne- by odetchnąć od tragizmu wojny), elokwentne szyki zdań ustanawiają specyficzną atmosferę przeszywającą na wskroś refleksyjnością i...
2023-04-16
2023-01-12
Czytałam "Miejsce egzekucji" z przyjemnością oraz lekkością przyswajania wyrazów. Dotychczas nieznana mi pisarka zyskała moje uznanie, które ulokowało ją wśród autorów cenionych przeze mnie ze względu na styl pisania. Język powieści cechuje się wyważoną szczegółowością, zdolnością do wpływania na żywą wyobraźnię, finezją i lotnością wzbogacającą zasoby lingwistyczne. Historia w niej przedstawiona scaliła kilka kluczowych walorów wciągającego kryminału, a mianowicie nieprzewidywalność, zaskakujące zwroty akcji, dopracowana psychologia postaci, różnorodność miejsc akcji (w bonusie również skok w czasie), oddziaływanie na emocje i refleksyjność czytelnika.
Nie uważam, że książka ma zbyteczną liczbę stron. Mnie osobiście nie zmęczyła jej objętość. Czytałam ją z przyjemnością, a kartki przewracały mi się przed oczyma wartko jak piasek przesypywany w klepsydrze. Pozostawiony dobry smak zrodził w mojej głowie ciekawość względem innych tytułów, które wyfrunęły spod pióra autorki.
Czytałam "Miejsce egzekucji" z przyjemnością oraz lekkością przyswajania wyrazów. Dotychczas nieznana mi pisarka zyskała moje uznanie, które ulokowało ją wśród autorów cenionych przeze mnie ze względu na styl pisania. Język powieści cechuje się wyważoną szczegółowością, zdolnością do wpływania na żywą wyobraźnię, finezją i lotnością wzbogacającą zasoby lingwistyczne....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-20
Wielka radość z serca wygrzmiała, gdy zdobyłam trzynastą część cyklu o HH. Jo Nesbo przyzwyczaił mnie do zniewalająco znamienitego języka, trafnych przemyśleń bliskich mym przekonaniom, zawiłości kreujących labirynty spekulacji i niejasności w umyśle. "Krwawy Księżyc" zharmonizował się z wymienionymi atutami stylu pisarskiego autora z nawiązką. Każda z około 650 stron magnetycznie przyciągała uwagę. Zahipnotyzowała mnie upleciona rzetelnie historia, która chuchnęła wieloma znakami zapytania, ciekawostkami z różnych dziedzin nauki, a także globalnymi problemami, które warto wziąć pod rozwagę, takimi jak wykraczające dalece poza normy moralne zachowanie nagłośnione w Polsce przez księży, broń biologiczna, destrukcyjny wpływ nałogów. Wgryzłam się tak bardzo w fabułę, że niebywale szybko pochłonęłam treść między okładkami. Gdy dobrnęłam do ostatnich stron, dręczyło mnie przeczucie, że po skończeniu powieści zacznę na nowo tęsknić za Harrym Hole. Mam nadzieję, że szybko wróci w następnej odsłonie kreatywności i permanentnie zaskakującego świeżym podmuchem nowości umysłu Jo Nesbo.
Dwunasty miesiąc upłynął mi na przeczytaniu prawdopodobnie najlepszej książki wydanej w bieżącym roku. Przyprószony śniegiem świat skomponował się z wodospadem wyrazów norweskiego pisarza rozniecających inspirację i animusz do twórczego podchodzenia do własnego życia.
Wielka radość z serca wygrzmiała, gdy zdobyłam trzynastą część cyklu o HH. Jo Nesbo przyzwyczaił mnie do zniewalająco znamienitego języka, trafnych przemyśleń bliskich mym przekonaniom, zawiłości kreujących labirynty spekulacji i niejasności w umyśle. "Krwawy Księżyc" zharmonizował się z wymienionymi atutami stylu pisarskiego autora z nawiązką. Każda z około 650 stron...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-13
Przepyszna książka przygodowa dla młodzieży i dorosłych. Seria o Tomku Alfreda Szklarskiego została mi polecona przez tatę wiele lat temu. Zabrałam się za „Tomka na tropach Yeti”, gdyż tytuł skojarzył mi się z zaspami śnieżnymi i kroczącym w nich wielkim stworem, a zima to moja ulubiona pora roku. Nie spodziewałam się, że przeżyję podróż do Tybetu, Indii, a także będę uczestniczyć w wielu przygodach bohaterów naszpikowanych humorem i zachętą do moralnych postaw. Powieść to istna lekcja geografii, historii, kultury, tradycji, językoznawstwa w jednym.
Pisarz stosował wyszukany język, dzięki któremu można nadrobić polonistyczne braki nawet w późniejszym wieku. Dał mi się poznać jako człowiek ciekawy świata, potrafiący wymyślać niepowszednie fabuły, niosący mądry przekaz. Z przyjemnością zaangażuję się w rozwikłanie innych spraw Tomka i jego towarzyszy, sięgając po kolejne tomy.
Przepyszna książka przygodowa dla młodzieży i dorosłych. Seria o Tomku Alfreda Szklarskiego została mi polecona przez tatę wiele lat temu. Zabrałam się za „Tomka na tropach Yeti”, gdyż tytuł skojarzył mi się z zaspami śnieżnymi i kroczącym w nich wielkim stworem, a zima to moja ulubiona pora roku. Nie spodziewałam się, że przeżyję podróż do Tybetu, Indii, a także będę...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-27
Filozofia Jo Nesbo często jest jak identyczna z moją karta gry Memory. Życie doprowadziło nas do tych samych refleksji. Nie sposób zapomnieć metafory miłości jako łaźni parowej, stwierdzenia, że prawo nie wyznacza szczytu motywów zachowań, a czyni to poczucie sprawiedliwości, a także faktu, iż do życia napędza nas nie to, że jesteśmy kochani, a to, że kochamy.
Fabuła rozkręca się powoli, nabiera tempa z każdą stroną pod wpływem przyłożonej siły w postaci wydarzeń ukazujących definicję krucjaty, dywagacji na temat moralności, lojalności, korupcji, praw podatkowych, skomplikowanych więzi, dylematów.
Autor jak zwykle poddaje w dyskusję postępowanie bohaterów. Emocje, jakie wytwarzają jego słowa, przeszywają umysł. Daje do zrozumienia, że dobre intencje wyrażane są niepoprawnymi prawnie czynami. Dlatego też tytułowego Syna można obdarzyć sympatią i podziwem, na sam koniec mu dziękując za posprzątanie zła.
Filozofia Jo Nesbo często jest jak identyczna z moją karta gry Memory. Życie doprowadziło nas do tych samych refleksji. Nie sposób zapomnieć metafory miłości jako łaźni parowej, stwierdzenia, że prawo nie wyznacza szczytu motywów zachowań, a czyni to poczucie sprawiedliwości, a także faktu, iż do życia napędza nas nie to, że jesteśmy kochani, a to, że kochamy.
Fabuła...
2022-03-06
Do mych rąk dzięki życzliwości wydawnictwa trafiło najnowsze dzieło norweskiego autora Jo Nesbo. Okładka utrzymana w podobnym tonie białego tła, zielonego paska u dołu i jednowyrazowego tytułu: „Zemsta”, pod którą mieści się treść w postaci 5 opowiadań o różnej długości, przytaczają na myśl analogię do poprzedniego zbioru krótkich historii pt. „Zazdrość.” W anglojęzycznej wersji są one skompresowane w jedną książkę, którą podzielono na dwie części (odnoszące się do wyżej wymienionych tytułów) i nadano jej miano „The Jealousy Man and Other Stories.”
Jo Nesbo jest człowiekiem wszechstronnym, stykającym się z różnymi branżami, który przywodzi skojarzenie z książką Richarda Feynmana pt. „The Pleasure of Finding Things Out.” Ciekawość świata sprawia, że źródło wewnętrznych pytań nie gaśnie, a norweski pisarz, konstruując powieści,napędza sam siebie do uświetniania ich interesującymi zagadnieniami. W „Zemście” jego zafrapowanie obejmuje takie dziedziny jak fizyka kwantowa, zoologia, genetyka, psychologia.
Rozsypane w fabułach terminy naukowe są jak mąka, z której czytelnik wedle uznania i woli może upiec chleb obfitujący w wiedzę.
Wystartowałam z pierwszym i zarazem najkrótszym opowiadaniem, które przyholowało skojarzenie z przypowieścią o synu marnotrawnym. Opatrzone zostało tytułem „Antidotum” Po zapoznaniu się z nim wykiełkowała we mnie refleksja, że choć świat jest niesprawiedliwy, to jednak panuje pewien schemat, iż ktoś, kto próbuje komuś zaszkodzić, jest główną ofiarą tejże niemoralnej chęci. Autor zasiewa pole do dyskusji nad naszą biologiczną naturą, która odzywa się w pierwotnych strukturach mózgowia jako instynkt przetrwania.
„Niszczarka” umieszcza odbiorcę w tunelu czasoprzestrzeni, prowadząc do przyszłości, w której zespoły badaczy eksperymentują z rozmaitymi formułami, a jedna z nich- określona mianem Anch- staje się przedmiotem, wokół którego toczy się akcja. Sukcesy nauki źle spożytkowane mogą sprowadzić nieszczęście. Stawiając ucieczkę od śmierci obok prac wybitnych fizyków i inżynierów nad bombą atomową, uzmysławiamy sobie fatalną w skutkach sytuację po tym, jak ludzkość zyskuje klucz do wieczności.
„Cykady” z kolei prowadzą do przeszukania internetu w celu odnalezienia informacji na temat teorii wszechświatów równoległych, w nazwie której podobno wdarł się błąd semantyczny. Multiverse należy rozumieć jako wieloświat, ale w tej chwili językoznawstwo i fizykę kwantową odkładam na inną okazję. Choć w opowiadaniu pisarz nie dostosowuje się do nauki, a nagina owoce skomplikowanych eksperymentów i obliczeń do potrzeb wykreowania historii z elementami science – fiction, nie można zaprzeczyć temu, że z każdą stroną rośnie skupienie nad rozwiązywaniem dylematów moralnych postaci. W opowiadaniu wypływa edeniczna możliwość naprawiania przeszłości, doznawania teraźniejszości i modyfikacji przyszłości, z której prawdopodobnie każdy człowiek na planecie chciałby skorzystać.
Czwarte opowiadanie ochrzczone tytułem „Czarny skoczek” toczy się wraz z omówieniem partii szachowej rozgrywającym się między Murakamim a Olsenem. Ujęło mnie ono najbardziej zatrważającymi, zaskakującymi zwrotami akcji i dokładnym ukazaniem toku myślenia oraz emocji każdego z bohaterów. Rzetelne analizy psychologiczne przeplatają się z budującymi napięcie wydarzeniami. Stanowią potwierdzenie, że każdy człowiek jest mieszanką dobra i zła zależną od indywidualnej percepcji. Dodatkowo można negatywną i pozytywną stronę skalibrować, wyznaczając skalę wielkości. Zabieg, jakiego dokonał pisarz, jest zaskakujący. Współodczuwający stan emocjonalny bohatera czytelnik kibicuje mniejszemu złu. Ostatnie jego strony można zmoczyć kroplami łez wzruszenia. „Czarny skoczek” zawiera to, co w Jo Nesbo jest jego wizytówką wypadającą z serii o Harrym Hole.
Zwieńczeniem tomu „Zemsta” jest „Wyspa Szczurów”- historia zajmująca najwięcej stron, osadzona w świecie, można rzec, roztrzaskanym w wyniku wybuchu pandemii wirusa na kawałki, gdzie każdy zdany jest niemal tylko na siebie i swą zaradność, odbijając wszelkie niebezpieczeństwa, spełniając podstawowe potrzeby warunkujące przetrwanie. Jo Nesbo prezentuje tu studium ludzkiej natury. Zaprasza do rozważań na temat regresu moralności pociąganego przez wskrzeszenie pradawnych instynktów albo rozbudzenie intencjonalnego zła charakterystycznego prawdopodobnie tylko dla naszego gatunku. Czy to egoistyczna wola przeżycia skłania nas do brutalności, obracania zasad wniwecz i zdruzgotania granic przestrzeni osobistej jednostki? Główny bohater o imieniu Will, pomimo traumatycznego wydarzenia, opiera się zemście na rzecz przestrzegania praw sądzonego członka rodziny jego kolegi, ustalonych w ramach oficjalnego kodeksu. Narracja w „Wyspie Szczurów” porusza odczucia związane z subiektywnym postrzeganiem moralności i trzyma w napięciu, potęgując chęć odkrycia, jak potoczą się losy wykreowanych postaci.
Powyższy zestaw opowiadań, jaki wykluł się z kreatywności norweskiego pisarza, cechuje się nieprzewidywalnością, przez którą czytelnik nie może się od niego oderwać, spekulując i zgadując, dokąd zmierzają emocjonujące zwroty akcji. Został przyprawiony szczyptą science- fiction, ale mimo faktu, iż nie jestem fanką tego gatunku, nie czułam rozczarowania. Można natomiast poczuć się nieukontentowanym z powodu długości niektórych z nich, ponieważ nadają się z pewnością na rozwinięcie i przekształcenie w samodzielną powieść. „Zemsta” wzmacnia moje przekonanie, że Jo Nesbo to utalentowany twórca dzieł literackich. Z niecierpliwością czekam na trzynastą część serii o Harrym Hole, której pisanie zapowiedział w wywiadach.
Do mych rąk dzięki życzliwości wydawnictwa trafiło najnowsze dzieło norweskiego autora Jo Nesbo. Okładka utrzymana w podobnym tonie białego tła, zielonego paska u dołu i jednowyrazowego tytułu: „Zemsta”, pod którą mieści się treść w postaci 5 opowiadań o różnej długości, przytaczają na myśl analogię do poprzedniego zbioru krótkich historii pt. „Zazdrość.” W anglojęzycznej...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-04
2022-01-19
Uwielbiam książki, które do końca pozostawiają w niepewności, gdyż nie wiadomo, o co chodzi. Do takich należy niedługa powieść pt. "Terapia." Sebastian Fitzek na jedno pojęcie psychologiczne nawinął fabułę, o której z trudem da się oderwać. Magnesem trzymającym nos w książce jest wartka akcja generująca znaki zapytania. Chęć poznania odpowiedzi sprawia, że potrzeba pójścia spać nie ma racji bytu.
Język "Terapii" i wymyślone zawiłości świadczą o inteligencji i kreatywności autora, którymi warto się zarazić, czytając jego wszystkie owoce pisemnej pracy.
Uwielbiam książki, które do końca pozostawiają w niepewności, gdyż nie wiadomo, o co chodzi. Do takich należy niedługa powieść pt. "Terapia." Sebastian Fitzek na jedno pojęcie psychologiczne nawinął fabułę, o której z trudem da się oderwać. Magnesem trzymającym nos w książce jest wartka akcja generująca znaki zapytania. Chęć poznania odpowiedzi sprawia, że potrzeba pójścia...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-08
Dziękuję za egzemplarz recenzencki, który stanowił podanie ręki wcześniej nieznanemu mi autorowi, a właściwie autorom kryjącym się pod pseudonimem Lars Kepler.
Eksplorując źródła internetowe w celu bliższego zaznajomienia się z Larsem, dowiedziałam się, że jest to małżeństwo pochodzenia szwedzkiego, którzy osiągnęli sukces na rynku czytelniczym, bowiem cyklem o Joonie Linnie dali się poznać całemu światu.
W najnowszej części pod tytułem „Człowiek w lustrze” Joona Linna stoi przed diametralnie trudnym zadaniem wytropienia porywacza nastolatek, których życie zamienia w realny koszmar. Od momentu okrutnej egzekucji jednej z nich na placu zabaw akcja nabiera tempa, a wokół niej ze strony na stronę tworzy się sieć powiązań i osób wciągniętych w jej rozwiązanie. Kluczową rolę pełni tu Martin- człowiek dotknięty zespołem stresu pourazowego w wyniku wypadku, który odcisnął piętno na jego psychice. W rezultacie obarczył go nietypowymi objawami umysłowymi, w tym zanikiem pamięci i halucynacjami. Martin to linka, której pociągnięcie wtoczyło na pokład powieści bohatera- Erika Barka, który podobno pojawiał się we wcześniejszych tomach serii.
Co gwarantuje czytanie „Człowieka w lustrze”? Czytelnik odczuwa narastające napięcie, przeszywające dreszcze, ciekawość, co będzie dalej. Autorzy sprawnie i estetycznie posługują się słownictwem- stworzone przez nich opisy wydarzeń rzucają żywe obrazy na białą płachtę wyobraźni. Innymi słowy, Alexandra i Alexander Ahndoril wysoko postawili poprzeczkę, którą niełatwo będzie osiągnąć innym szwedzkim pisarzom. Połączyli oni kilka wątków w mroczne dochodzenie, podkręcając emocje w kierunku nieoczekiwanego, zaskakującego odkrycia prawdy. Utkwili w powieści inteligentną narrację zmuszającą do myślenia, logiczną, psychologiczną kreację postaci, inteligentne wnioski generujące dyskusję o ludzkiej naturze zła.
„Człowiek w lustrze” to potwierdzenie, że Skandynawowie mają we krwi zdolność do tworzenia fascynujących i wyróżniających się fabuł. Książki nie można odstawić, gdyż po prostu porywa tym, co dla odbiorcy jest istotne- mnogością zaskakujących, pokrętnych wydarzeń, inteligentnym językiem, cząstkami wiedzy z różnych dziedzin.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki, który stanowił podanie ręki wcześniej nieznanemu mi autorowi, a właściwie autorom kryjącym się pod pseudonimem Lars Kepler.
Eksplorując źródła internetowe w celu bliższego zaznajomienia się z Larsem, dowiedziałam się, że jest to małżeństwo pochodzenia szwedzkiego, którzy osiągnęli sukces na rynku czytelniczym, bowiem cyklem o Joonie...
2021-10-01
Po tymczasowym wyjściu z powieści o Harrym Hole Nesbø przynosi historie od dystopijnych wizji po uświęcone tradycją opowieści o zazdrości, względności moralności, dwulicowości i zemście.
Jo Nesbø wkroczył do mej świadomości jako autor wybitnie wciągających, znakomicie wykreowanych kryminałów, którym nie można skąpić pochwał. Pierwsze skojarzenia, które przychodzą na myśl po usłyszeniu bądź spostrzeżeniu jego nazwiska to oryginalne fabuły, elokwentny i inteligentny język, wnikliwie, emocjonalnie, z uwzględnieniem psychologicznych mechanizmów i motywów zachowań zbudowane postaci, zaskakujące zwroty akcji, mądre przemyślenia, specyficzny, często ponury, lecz uzależniający humor. Kolekcja opowiadań pt. „Zazdrość” to sam wykwintny, złożony smak wydobywający się z absorbujących niedopowiedzeń, tajemnic, języka kumulującego zapamiętywalne, refleksyjne przenośnie wzmagające intensywność myślenia.
Bohaterowie opowiadań Nesbø przyzwoicie się spisują w roli inauguratorów życiowych refleksji bazujących na mrocznych, cienistych zakamarkach ludzkiej psychiki. Pisarz poskąpił słów na stworzenie tytułów, każdy jednak odnosi się do treści w mniej lub bardziej metaforyczny sposób. Postanowiłam nie zdradzać fabuły, aby nie zepsuć niespodzianki, natomiast dzielę się tym, co pozostało w mej pamięci i wniosło do refleksji.
Startujemy jak samolot z opowiadaniem osadzonym na pokładzie skrzydlatej maszyny. Wygodnie siedzimy wśród fal dźwiękowych będących dywagacjami psychologicznymi na temat przyczyn samobójstw, winy, zdrad, celowości makijażu.
„Londyn” wzniósł mnie na pułap pytań: Co robimy w obliczu śmierci? Czemu presja zbliżającej śmierci sprawia, że ostatnie dni chce się przeżyć w wyjątkowy sposób, co trafnie wyrażają słowa " Chcę robić to, czego nie robiłam do tej pory"? Jakie są granice moralności?
Utwierdził też w przekonaniu, że pochopne decyzje rzadko kiedy wychodzą nam na dobre.
Zakończenie 'Londynu' jest subtelnym grzmotem w struktury mózgu porządkujące wszystko, co związane z poczuciem moralności i pozostawia na długo w osłupieniu, a nawet zamrożeniu. Tytuł, moim zdaniem, można interpretować zdaniem, iż deszczowa aura Londynu potrafi ugasić nawet nadzieję.
„Odd” z kolei pozostawił kwestię sięgającą do natury człowieka. Otrzymujemy z historii znacznie więcej niż analizę psychologiczną zazdrości, a mianowicie rozpatrzenie wolności w ujęciu autentyczności, na przekór oczekiwaniom społeczeństwa, by zakładać odpowiednie maski. Czy odrzucamy czas istnienia, jeśli nie możemy być w pełni sobą? Frustracja z dostosowywania się do oczekiwań innych sprawia, że można stać się martwym za życia. Z opowiadania można wynieść odrdzewiacz krytyki wobec poetycko ułożonych zdań, gdyż autor zwraca uwagę na pustkę i próżnię słów atrakcyjnie brzmiących, lecz miernie wypadających po ich analizie sondą badającą głębię. Kiedy stajemy się wersjami osobowości dopasowującymi się do oczekiwań innych, tracimy siebie. To sprawia, że dobrostan wynikający z tego, co się ma, zachodzi mgłą, ponieważ najważniejszym powodem szczęścia jest możliwość bycia szczerym wobec siebie i prawdziwym dla innych. Być góruje nad mieć.
Opowiadanie "Zazdrość" odstaje pod względem długości. That I understand doesn't mean I care- zdanie można uznać za hasło przewodnie.
Autor rzucił w nim światło na udręki zazdrości i fakt, że emocja ta spłyca różnice między ludźmi, stawiając ich na jednej szali. Wściekłość wywołana zazdrością jest szaleństwem, które skłania do podejmowania działań, jakie w normalnych sytuacjach by się ludziom nie przyśniły.
Chwyciło mnie za serce przytoczenie słów jednego z mych ulubionych naukowców, Richarda Feynmana. Warto zapamiętać opinię, że nie wiemy nic na pewno, a jedynie z różnym stopniem prawdopodobieństwa. Trudno się z nią nie zgodzić, gdyż interpretujemy wszystko w zależności od naszych potrzeb, niekoniecznie prawdziwie.
Będąc po stronie ateistów, nie mogłam pozostać obojętna wobec wtrącenia: „(...) teolodzy interpretują Biblię tak, aby dawała jak największą władzę Kościołowi (...)”
I znów nagromadziły się życiowe pytania: Czy można budować szczęście w cieniu grobu? Dokąd prowadzi droga, którą się nie poszło?
"Kolejka" jest obrazem współczesnego świata, w którym realia bogatych i biednych odbijają się w lustrze przeciwieństw. Jest to opowiadanie krótkie, ale otwarte na interpretację i refleksje. Spodobało mi się w nim przemycenie poglądów na temat pandemii koronawirusa.
Jo Nesbø często dzieli się z nami wiedzą z zakresu psychologii, biologii, chemii. To jeszcze bardziej zasysa nas w tunel fikcyjnej rzeczywistości, przyprawiając historie o autentyczność. W opowiadaniach "Śmieć" i "Przyznanie się do winy" ukazuje człowieka zakleszczonego przez zazdrość pod działaniem hormonalnego panelu sterującego, odpornego na sygnały racjonalnego umysłu alarmującego o moralności.
Zbiór historii kończy "Kolczyk". Wydaje mi się, że to najsłabsze opowiadanie, najmniej zapadające w pamięć, wykorzystujące motyw zazdrości w wytarty i oklepany sposób. Być może sam autor przesyt odczuł wybranym słowem kluczem i nie przyłożył się do zwieńczenia książki z efektem wow.
Reasumując, „Zazdrość” to dowód na to, że pisarzowi nie brak pomysłów, a jego umysł jest jak żyzna gleba wydająca godne uznania plony w postaci nowych historii, postaci oraz sposobów ich przekazania. Kunszt pisarski polega na tworzeniu wyjątkowej atmosfery, która nie zezwala na odłożenie książki na bok.
Po tymczasowym wyjściu z powieści o Harrym Hole Nesbø przynosi historie od dystopijnych wizji po uświęcone tradycją opowieści o zazdrości, względności moralności, dwulicowości i zemście.
Jo Nesbø wkroczył do mej świadomości jako autor wybitnie wciągających, znakomicie wykreowanych kryminałów, którym nie można skąpić pochwał. Pierwsze skojarzenia, które przychodzą na myśl po...
2021-05-20
2021-03-24
2021-01-26
Jo Nesbo znakomicie słowem wpłynął na odczuwanie strachu, zagrożenia, wywołując autentyczne ciarki na plecach i gęsią skórkę, a także podniósł poziom adrenaliny nadającej sygnał gotowości do ucieczki.
Pierwsza połowa powieści sprawiała wrażenie bardziej dopracowanej, której język przenikał w głąb umysłu, pozostawiając odbiorcę w zachwycie. Do drugiej połowy przedostało się zniecierpliwienie i być może obawa, że finał nie będzie tak zdumiewający jakby to zapowiadał początek i charakter fabuły.
Rozwiązanie sprawy nieco mnie rozczarowało, nie było oczywiste, ale nie do końca wiarygodne z punktu moich zdolności (lub braku) empatycznych wychwytujących logikę zachowania. Nie można jednak stwierdzić, że pomysł na taką fabułę nie był kreatywny, bowiem był.
Wypracowany styl pisania Jo Nesbo to niebanalne metafory, porównania, inteligentny humor, ironia wkładana w usta postaci. Autor z polotem wprowadził różne wątki, bohaterów, zdarzenia, komplikował dochodzenie dla urozmaicenia historii, ale się przy tym sam nie zgubił, przez co w mej głowie zawsze panowała jasność odbioru.
Zimowa aura potęgowała odczuwanie emocji. Z pewnością widok bałwanów nigdy więcej nie będzie dla mnie taki sam jak za czasów dzieciństwa...
Jo Nesbo znakomicie słowem wpłynął na odczuwanie strachu, zagrożenia, wywołując autentyczne ciarki na plecach i gęsią skórkę, a także podniósł poziom adrenaliny nadającej sygnał gotowości do ucieczki.
Pierwsza połowa powieści sprawiała wrażenie bardziej dopracowanej, której język przenikał w głąb umysłu, pozostawiając odbiorcę w zachwycie. Do drugiej połowy przedostało się...
2020-10-23
2020-10-02
"Gdzie jest Harry Hole?" - zdawało mi się z samego początku, że takie pytanie będzie przedzierać się przez zasłonę myśli i gąszcz stworzonej przez norweskiego pisarza fabuły, ale było to nietrafione odczucie. Jo Nesbø uciekł od- można rzec- epickiego śledczego poprzez stworzenie splotu wątków i postaci, które skutecznie zniwelowały wspomnienia o HH- człowieka fikcyjnego z pulą problemów, a jednak wywołującego pragnienie umieszczenia go między zdaniami różnorodnych powieści i dni realnej egzystencji.
Tłem wydarzeń Nesbø uczynił wioskę Opgard, a problematykę zawiązał wokół braci osieroconych w wieku nastoletnim, Roy'a i Carla. Już z samego początku i aż do końca mogłam zbierać dane na ich temat, gdyż autor wręcz zachęcił zagadkowością postaci do tego, by wejść w rolę psychologa odpowiedzialnego za przeprowadzenie studium przypadku każdego z nich. Perspektywa opowiadanej historii została odwrócona. Wydarzenia ukazano z punktu widzenia sprawcy, a przy tym względnie przeciętnego mieszkańca wioski.
"Królestwo" zalało mnie falą spokoju nad przepaścią- niezwykły to był klimat, który napawał zimnem i ciepłem jednocześnie. Bohaterów Nesbø nie można zaszufladkować jako skrajnie białych i czarnych. Nie mieścili się oni też w skali szarości. Barwni, niejednoznaczni, gromadzili w sobie często sprzeczne cechy, które wzajemnie mogłyby się wykluczać. Prawda wychodziła na jaw stopniowo, trochę przypominając powoli wypuszczane powietrze z balonu. Układane domki z odkrywanych kart co chwilę spotykały się z marnym losem zdmuchnięcia.
Autor wprowadził sporo brudów, które przeobraził w grunt nadający się do filozoficznego gdybania wraz z wykorzystaniem sielankowych motywów przyrody. Ileż można mieć za uszami, ileż negatywów można przyjąć na głowę od środowiska i jak można z tym żyć?
Książka to materiał do zajmujących autorefleksji. Po przeczytaniu powieści na długo pozostawałam pod ostrzałem pytań, jak dzieli się uczynki na dobre i złe, czy sami dokonujemy podziału, czy przyjmujemy kategorie odgórnie i czy dobre intencje prowadzące do złych działań mogą oswobodzić człowieka z ciężaru spoczywającego na sumieniu? Zajmującą kwestią było również rozstrzygnięcie, czy można przerwać krąg działań i charakter, czy może zajęcie torów na dłuższy czas uniemożliwia zmianę kierunku? Co stanowiło kluczowe meritum i co Jo Nesbø chciał przekazać? Co symbolizuje cadillac? Pisarz zagrał z czytelnikiem w grę względności, stoczył psychologiczną walkę z kategoryzowaniem, normami społecznymi, zamykaniem się w kręgu nazw, narzuconych oczekiwań, wymagań, założeń.
Nie zapomnę prawd wynikających z „Królestwa”.cierpimy wtedy, gdy mamy świadomość, że to co nas spotkało, było złe, ponieważ zostało sklasyfikowane jako złe. Kolejna kwestia warta przetrawienia jest depresja i podświadome działania prowadzące do destrukcji. Niszczymy się, gdy rachunek przyjemności jest ujemny.
Nieco więcej czasu poświęciłam na przemyślenie celowości nadania książce takiego tytułu. Być może królestwem było ludzkie wnętrze, zawiłości, słabości i mocne strony psychiki. W tymże lesie umysłu płynęły lodowate rzeki obojętności, zniekształcone owoce wyrozumiałości, kolczaste krzewy brutalności, wyjątkowo ostre szyszki hipokryzji, zakłamania, zdrad. W tym samym zbiorze ciemnych drzew otaczających samotność i mrok przedzierały się promienie jak skrzydła ptaków zwiastujące odrobinę wewnętrznej jasności i pozytywnych cech.
Język powieści trafił w mój gust. zdania dźwięczały mi w głowie błyskotliwie, elokwentnie, z pewnością miejscami poetycko z racji unikalnych metafor. Enhancerem przyjemnego odbioru była wybijająca się inteligencja mieszana z typowym dla autora humorem.
Jo Nesbø opuścił mnie wraz ze stroną 476, pozostawiając otwarte na interpretację zakończenie. Pomimo faktu, iż niemal 3 tygodnie zajęło mi wchłonięcie całej tej enigmatycznej, kontemplacyjnej, przerażającej treści, chciałam dalej być świadkiem życia Roy'a z ciekawości, jakie decyzje mógłby podjąć w przyszłości.
"Gdzie jest Harry Hole?" - zdawało mi się z samego początku, że takie pytanie będzie przedzierać się przez zasłonę myśli i gąszcz stworzonej przez norweskiego pisarza fabuły, ale było to nietrafione odczucie. Jo Nesbø uciekł od- można rzec- epickiego śledczego poprzez stworzenie splotu wątków i postaci, które skutecznie zniwelowały wspomnienia o HH- człowieka fikcyjnego z...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-27
W końcu zabrałam się za powieść, którą Jo zadebiutował, wprowadzając do grona śledczych postać Harrego Hole. Debiut musi być wyrazisty, unikalny, wypychający z dużą siłą na piedestał pośród mocnej konkurencji. To jeden z powodów, dla których uwaga i skupienie wzmagały się z każdą przeczytaną stroną. "Człowiek nietoperz" wyzwala pytanie, co i kto kryją się za tytułem.
W powieści poznajemy Harrego w dialogach z innymi bohaterami, co uważam za interesujące rozwiązanie kontrastujące z typowym przedstawieniem postaci przez narratora. Jako że Harry dzieli ze mną kilka cech charakteru, wzmocniła się moja sympatia względem niego.
Co można stwierdzić o samej powieści? Żaden czytelnik się nie zawiedzie. Przeżyje nieprzewidywalną, świetnie skonstruowaną historię, w której postaci są niejednoznaczne, powiązania pogmatwane, a wydarzenia uderzające jak piorun.
Jo Nesbo jest niedościgniony w swym fachu, strzela inteligentnymi hasłami, metaforami, mieszając filozofię z humorem, szarpiąc za struny wielu emocji. Prowadzi czytelnika przez kilka ścieżek - zaskakującej i nieprzewidywalnej fabuły, lekcji życiowych, a także edukacyjnej, która zawsze dostarcza porcję ciekawostek do dalszego roztrząsania. W tym przypadku wzbogaciłam się o świadomość problemów, z jakimi borykają się Aborygeni i zachęcona zostałam do pogłębienia wiadomości na ich temat.
W końcu zabrałam się za powieść, którą Jo zadebiutował, wprowadzając do grona śledczych postać Harrego Hole. Debiut musi być wyrazisty, unikalny, wypychający z dużą siłą na piedestał pośród mocnej konkurencji. To jeden z powodów, dla których uwaga i skupienie wzmagały się z każdą przeczytaną stroną. "Człowiek nietoperz" wyzwala pytanie, co i kto kryją się za tytułem.
W...
Pogmatwana, wieloaspektowa powieść pod tytułem "Odprysk" dokonuje amplifikacji znaków zapytania w głowie, dlatego wpędza w czytelnicze uzależnienie. Sebastian Fitzek z tych zawiłości sprawnie się wywija. Po raz kolejny udowadnia, że jest zawodowcem od poszerzania granic pomysłów na nieszablonowe kryminały.
Pogmatwana, wieloaspektowa powieść pod tytułem "Odprysk" dokonuje amplifikacji znaków zapytania w głowie, dlatego wpędza w czytelnicze uzależnienie. Sebastian Fitzek z tych zawiłości sprawnie się wywija. Po raz kolejny udowadnia, że jest zawodowcem od poszerzania granic pomysłów na nieszablonowe kryminały.
Pokaż mimo to