-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-01-28
Niestety, ta książka do mnie nie przemawia...
Dlaczego? No cóż... Zacznijmy od początku. W oczy rzuca się natłok kompletnie nieważnych zdarzeń i postaci poza obrębem głównego wątku. Czytając niektóre rozdziały, miałem wrażenie, że mógłbym równie dobrze je ominąć i nic bym nie stracił (po fakcie stwierdzam, że miałem rację...). Po drugie, ilu może być w jednej książce bohaterów po przejściach? Całe stado skrzywdzonych przez życie ludzi. Czasami wręcz absurdalnie okrutnie. Co prawda, wydarzenia dotyczące śledztwa są bardzo dobrze stopniowane i w pewnym momencie, historia na prawdę zaciekawia i intryguje. Ale co z tego, skoro nie zostało to w ogóle wykorzystane w punkcie kulminacyjnym. Można się z łatwością domyślić, kto był autorem zbrodni. Mam wrażenie, że na zakończenie zabrakło autorce pomysłu. Tak misternie spleciona intryga kończy się jednym wielkim banałem, w dodatku okraszonym patosem.
Podsumowując, książka ma potencjał, ale... zmarnowany on został w popisowym stylu. Być może tego typu kryminał ma swoje grono odbiorców, ale ja do niego na pewno nie należę. Serdecznie odradzam!
Niestety, ta książka do mnie nie przemawia...
Dlaczego? No cóż... Zacznijmy od początku. W oczy rzuca się natłok kompletnie nieważnych zdarzeń i postaci poza obrębem głównego wątku. Czytając niektóre rozdziały, miałem wrażenie, że mógłbym równie dobrze je ominąć i nic bym nie stracił (po fakcie stwierdzam, że miałem rację...). Po drugie, ilu może być w jednej książce...
2015-10-26
2015-09
2015-09
Czy da się o tej książce powiedzieć, że jest dobra lub zła? Ja nie potrafię tego określić. Niewątpliwie jednak, jest interesująca. Początkowo historia ma w sobie coś z kryminału, później coraz bardziej zaczyna przypominać horror. A później... No właśnie. Co? Ciężko wyjawić coś więcej nie zdradzając niczego z fabuły powieści Fabera. Można jednak powiedzieć, że porusza problemy natury moralnej każąc czytelnikowi patrzeć z różnych punktów widzenia. Z każdą kolejną stroną lepiej poznajemy Isserley i jej ciasny, duszny, zamknięty świat. Faber stopniowo odkrywa prawdę o głównej bohaterce, często zaskakując odbiorcę. Wplątuje nas w zawiłą, skomplikowaną sieć stawiając trudne pytania i zmuszając, abyśmy spojrzeli na świat pod zupełnie innym kątem, zupełnie innym okiem. "Pod skórą" jest powieścią, która momentami wydaje się... dziwna, ale zarazem intrygująca. Nie chce wyjść z głowy i sama w sobie stanowi trudny orzech do zgryzienia. Trudny, ale też interesujący. Myślę, że warto sięgnąć po tą książkę, choćby dlatego, iż jest tak unikalna.
Czy da się o tej książce powiedzieć, że jest dobra lub zła? Ja nie potrafię tego określić. Niewątpliwie jednak, jest interesująca. Początkowo historia ma w sobie coś z kryminału, później coraz bardziej zaczyna przypominać horror. A później... No właśnie. Co? Ciężko wyjawić coś więcej nie zdradzając niczego z fabuły powieści Fabera. Można jednak powiedzieć, że porusza...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po szalonej "Nawałnicy Mieczy", grzechem byłoby nie sięgnąć po tom IV opowieści o Westeros. "Uczta dla wron" może jednak niektórych zawieść. Nie ma tu potoku wydarzeń. Nie należy się tu spodziewać krwi i zaskakujących zwrotów akcji. Nawet z historii Tyriona i Daenerys, autor postanowił w tym tomie zrezygnować. Mimo jednak, że inna, książka ta nie jest gorsza od poprzedników. Czytając, można poczuć pewne napięcie. Tak jakby bańka z lodu i ognia miała za chwilę pęknąć. Całokształt tej części to podwaliny do dalszych wydarzeń. Nie dzieje się tu nic szczególnie znamiennego. Oczywiście, poznajemy wreszcie Żelaznych Ludzi i Dorne, a wydarzenia z nimi związane są niewątpliwe ważne dla historii. Ale nie dzieje się dotąd właściwie nic (a nawet jeśli, szybko akcja się uspokaja). Często opisywane dzieje są w pewien sposób symboliczne, ukazują rys psychologiczny bohatera lub stanowią grunt pod nadchodzące etapy historii. Z pewnością niektórych czytelników to zniechęci, poczują znużenie pamiętając tempo akcji z poprzedniego tomu. Innych (w tym mnie), ta część zaciekawi, jeszcze bardziej wciągnie w świat stworzony przez Martina. Bo, nareszcie, autor nie wykłada nam wszystkiego na tacy, a każe poczekać i przygotować się.
Co mógłbym zaliczyć na minus, to historia Brienne. Sprawia wrażenie chaotycznej i pisanej "z musu", by podtrzymać jej wątek. Przewijają się tam przypadkowi bohaterowie, a wydarzenia nie mają większego znaczenia. Na tym jednak kończą się wyraźne wady tej części "Pieśni Lodu i Ognia".
Moim zdaniem, spokojniejszy tom był potrzebny tej historii, by czytelnik nie dostał zadyszki. Dodatkowo, Martin pokazuje nam nowe krainy, przybliża miasta dotąd znane tylko z nazwy. Uważam, że część pierwsza "Uczty dla wron" utrzymuje poziom poprzedników i pozwala patrzyć z nadzieją na kolejne. Pozostaje więc tylko polecić i życzyć przyjemnej lektury.
Po szalonej "Nawałnicy Mieczy", grzechem byłoby nie sięgnąć po tom IV opowieści o Westeros. "Uczta dla wron" może jednak niektórych zawieść. Nie ma tu potoku wydarzeń. Nie należy się tu spodziewać krwi i zaskakujących zwrotów akcji. Nawet z historii Tyriona i Daenerys, autor postanowił w tym tomie zrezygnować. Mimo jednak, że inna, książka ta nie jest gorsza od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przenieść się do tropików i podróżować przez nieznane! To właśnie główny atut książki Wojciecha Cejrowskiego, kontrowersyjnego globtrotera potrafiącego z humorem opowiadać o wyprawach, o których marzymy.
No właśnie, marzenie czy koszmar? Autor podkreśla, że nie zawsze było kolorowo, a administracja w krajach tropikalnych potrafi być bardzo uciążliwa, podobnie zresztą jak sama dżungla. Na szczęście, Cejrowski potrafi zachować humor i opowiadać w sposób sprawiający czytelnikowi przyjemność z czytania.
Mnóstwo przygód, często zaskakujących, zwyczaje i wierzenia plemion, o których zwykły człowiek nie ma pojęcia, które zaskakują i wydają się wręcz abstrakcyjne. Poznawanie obcych kultur dzięki panu Wojciechowi stanowi przyjemną odskocznię od codzienności. Po przeczytaniu "Gringo..", jestem przekonany, że większość ludzi będzie chciała sięgnąć po kolejną książkę polskiego podróżnika.
Przenieść się do tropików i podróżować przez nieznane! To właśnie główny atut książki Wojciecha Cejrowskiego, kontrowersyjnego globtrotera potrafiącego z humorem opowiadać o wyprawach, o których marzymy.
No właśnie, marzenie czy koszmar? Autor podkreśla, że nie zawsze było kolorowo, a administracja w krajach tropikalnych potrafi być bardzo uciążliwa, podobnie zresztą jak...
Kryminał, w którym śledztwo toczy się w miejscu musi mieć odpowiedni klimat. A taki właśnie stworzył w tej powieści Stieg Larsson. Nie zawaham się stwierdzić, że to jedna z najbardziej "klimatycznych" książek, jakie przeczytałem.
Co tak przyciąga miłośników kryminału do Millenium? Niewątpliwie fakt, że to seria niezwykle inteligentna. Pierwsza część niesie ze sobą ogrom pola do popisu dla czytelnika. Większość tego kryminału opiera się o domysły i zmusza odbiorcę do samodzielnego myślenia, łączenia faktów. Ponadto, w tle mamy świetną historię niezwykle oryginalnej bohaterki - Lisbeth Salander. Takich postaci w literaturze szukać ze świecą. Jest przemoc, jest seks, jest klimat i jest interesująca zagadka, śledztwo odnoszące się do przeszłości, pobudzające wyobraźnię i wywołujące niepokój. Czego więcej chcieć od powieści kryminalnej? Zdecydowanie polecam!
Kryminał, w którym śledztwo toczy się w miejscu musi mieć odpowiedni klimat. A taki właśnie stworzył w tej powieści Stieg Larsson. Nie zawaham się stwierdzić, że to jedna z najbardziej "klimatycznych" książek, jakie przeczytałem.
Co tak przyciąga miłośników kryminału do Millenium? Niewątpliwie fakt, że to seria niezwykle inteligentna. Pierwsza część niesie ze sobą ogrom...
Jeśli ktoś, po przeczytaniu pierwszych trzech części, nie pokochał serii "Pieśni Lodu i Ognia", musi przeczytać drugi tom "Nawałnicy Mieczy".
George R.R. Martin postanowił zaszokować czytelników i nadać serii tempo wręcz zawrotne. Tym razem nigdzie nie jest spokojnie. Historia każdego bohatera pędzi nie dając odetchnąć. Opisywane wydarzenia jeszcze nigdy nie miały tak wielkiej wagi.
Nikt już nie jest bezpieczny. Martin zaczyna zabijać i to z niepokojącą brutalnością. Wreszcie poznajemy dotąd tylko wspominane w dialogach Dorne, a wraz z nim charyzmatycznego bohatera, który jeszcze mocniej miesza w kotle Królewskiej Przystani. Północ dotknięta zostaje kolejną tragedią, a Mur musi stanąć przed wielkim wyzwaniem. Daenerys rośnie w siłę, która zaczyna się poważnie liczyć w walce o tron. Tymczasem Inni stają się coraz bardziej realnym zagrożeniem.
Autor tą częścią osiągnął mistrzostwo literatury fantasy. Książka nie chce wypuścić z sideł i zmusza do sięgnięcia po kolejny tom. Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika serii George'a R.R. Martina.
Jeśli ktoś, po przeczytaniu pierwszych trzech części, nie pokochał serii "Pieśni Lodu i Ognia", musi przeczytać drugi tom "Nawałnicy Mieczy".
George R.R. Martin postanowił zaszokować czytelników i nadać serii tempo wręcz zawrotne. Tym razem nigdzie nie jest spokojnie. Historia każdego bohatera pędzi nie dając odetchnąć. Opisywane wydarzenia jeszcze nigdy nie miały tak...
Po pierwszych dwóch częściach, nie mogłem nie sięgnąć po kolejny tom "Pieśni Lodu i Ognia". Nie zawiodłem się.
Historia nabiera jeszcze większego tempa. Dostarcza jeszcze więcej zaskakujących wydarzeń i utwierdza czytelnika w sentencji Sokratesa "wiem, że nic nie wiem". A właściwie "wiem, że niczego nie mogę być pewny". Natłok wydarzeń, których wpływ na tok historii jest wręcz przytłaczający. Każdy rozdział zaskakuje, każdy wywołuje emocje. Opowieść o Westeros jeszcze nie była tak interesująca, jak w pierwszym tomie "Nawałnicy Mieczy".
George R.R. Martin potwierdza w tej trzeciej części klasę. Znów wprowadza serię na nowy poziom. Tym razem czytelnik boi się przewrócić stronę, a jednocześnie pochłania kolejne z wypiekami na twarzy.
Moim zdaniem to najlepsza z pierwszych trzech części. Tym razem, nie pozwala na chwilę odpoczynku, nie nuży ani jeden rozdział, ani jedna strona. Na prawdę warto przeczytać, zdecydowanie polecam!
Po pierwszych dwóch częściach, nie mogłem nie sięgnąć po kolejny tom "Pieśni Lodu i Ognia". Nie zawiodłem się.
Historia nabiera jeszcze większego tempa. Dostarcza jeszcze więcej zaskakujących wydarzeń i utwierdza czytelnika w sentencji Sokratesa "wiem, że nic nie wiem". A właściwie "wiem, że niczego nie mogę być pewny". Natłok wydarzeń, których wpływ na tok historii jest...
Szaleństwa w Westeros ciąg dalszy!
W drugiej części, podobnie jak w pierwszej, mamy do czynienia z przemyślanymi w każdym szczególe intrygami. Tym razem jednak, historia wchodzi na inny poziom. Toczy się walka o władanie rozbitym Westeros, gdzie każdy chce koronę dla siebie.
Opowieść nabiera charakteru bardziej politycznego. Przedstawia mechanizmy, które mają prowadzić do władzy. Ciąg wydarzeń staje się coraz mniej przewidywalny i zaskakujący. Nowi bohaterowie, nowe aspekty świata Martina i jeszcze więcej intryg. Większą rolę dostaje w przydziale Tyrion, zdaniem wielu, najciekawsza postać stworzona przez Martina, wątek Daenerys staje się jeszcze ciekawszy, a wszystko prowadzi do wielkiej bitwy.
Dlaczego więc, "Stracie królów" oceniam słabiej niż "Grę o tron"? Mam otóż wrażenie, że autor "chciał za bardzo". Powieść momentami się dłuży, niekiedy ciężko przebrnąć przez niektóre rozdziały. Dokładność, która była atutem pierwszej części, w drugiej zaczyna nużyć. Martin zbyt mało zostawia na domysły, a zbyt dużo stara się podać na tacy. Niestety, taca jest chyba odrobinę za mała.
"Stracie królów" to powieść bardzo ciekawa, w której można zauważyć odniesienia do religii i współczesnej polityki. Nabiera dzięki temu wielopoziomowości, co w tego typu książkach jest rzadko spotykane. Zdecydowanie polecam.
Szaleństwa w Westeros ciąg dalszy!
W drugiej części, podobnie jak w pierwszej, mamy do czynienia z przemyślanymi w każdym szczególe intrygami. Tym razem jednak, historia wchodzi na inny poziom. Toczy się walka o władanie rozbitym Westeros, gdzie każdy chce koronę dla siebie.
Opowieść nabiera charakteru bardziej politycznego. Przedstawia mechanizmy, które mają prowadzić...
Wspaniały początek brutalnej opowieści pełnej błyskotliwych intryg i bardzo ciekawych bohaterów.
Co sprawia, że książki o wydarzeniach w Westeros osiągnęły taki sukces? Moim zdaniem kompletność. Znajdziemy, powierzchowne, ale oryginalne rysy psychologiczne bohaterów, szybką, ale szczegółową zarazem historię prowadzoną z punktu widzenia kilku postaci. To wszystko dopełnia, będący zawsze w cenie seks, krew, wulgarność i przemoc. George R.R. Martin stworzył współczesną historię osadzoną w średniowieczu, gdzie nic nie jest białe lub czarne.
"Gra o tron" nie wciąga od pierwszych stron. Zaczyna się powoli. Przytłacza momentami ilością bohaterów. Im jednak dalej, tym lepiej. Niczego nie możemy być pewni, a historia nie głaszcze nas jednostronnym przebiegiem. Co ciekawe, postacie przedstawione jako te negatywne, są bardziej interesujące, przez co książka nabiera dodatkowych walorów.
Dokładny świat, w którym doszukać się można inspiracji z konfliktu między Yorkami i Lancasterami, sprawia wrażenie przemyślanego w każdym szczególe. Martin postanowił stworzyć swój własny Tolkienowski światek, ale przedstawiony od zupełnie innej strony, owiany tajemnicami i legendami.
Zdecydowanie polecam lekturę "Pieśni Lodu i Ognia", nawet po obejrzeniu serialu. W książce, wydarzenia nabierają nowego znaczenia, lepiej można zrozumieć zarówno intrygi, jak i bohaterów. Zapewniam, że grzechem jest nie sięgnąć po "Grę o tron".
Wspaniały początek brutalnej opowieści pełnej błyskotliwych intryg i bardzo ciekawych bohaterów.
Co sprawia, że książki o wydarzeniach w Westeros osiągnęły taki sukces? Moim zdaniem kompletność. Znajdziemy, powierzchowne, ale oryginalne rysy psychologiczne bohaterów, szybką, ale szczegółową zarazem historię prowadzoną z punktu widzenia kilku postaci. To wszystko dopełnia,...
"Człowiek jest małpą, która potrafi zrobić najprecyzyjniejszą brzytwę, aby poderżnąć gardło drugiej małpie." ~Stanisław Lem
Metro 2033, książka, która z każdym kolejnym rokiem staje się coraz bardziej popularna, wręcz dążąca do miana kultowej. Z pozoru, wydawać by się mogło, największymi atutami są klimat postapokaliptyczny, mroczna sceneria moskiewskiego metra jako gigantycznego bunkra i niewyjaśnione zjawiska zaściełające trupem odcinki między stacjami. Tylko z pozoru. W powieści Glukhovsky'ego mamy podane na tacy drugie dno. Czasem zaserwowane w sposób subtelny, wymagający własnej interpretacji ze strony czytelnika, czasami w postaci wyraźnie opisanych przemyśleń autora. Ponoć literatura sci-fi to kamuflaż dla filozofii. W tym wypadku to stwierdzenie pasuje wręcz idealnie. Książka zmusza do myślenia w kategoriach dużo szerszych niż pajęczyna tuneli pod Moskwą. Niekiedy trafność myśli autora przyprawia o dreszcze. A co najlepsze, drugie dno wcale nie spowalnia akcji i nie nuży podczas czytania. W zasadzie cała historia kręci się wokół uniwersalnych idei, które z łatwością można zastosować jako pryzmat otaczającej nas rzeczywistości. Ale oprócz wartości filozoficznych dostajemy całą gamę tych artystycznych. Historia głównego bohatera Artema wciąga od pierwszej strony i nie chce wypuścić po skończeniu ostatniej. Pomijając masę perełek jak na przykład, pierwsza wyprawa za Ryżską, pierwsze odwiedziny "na górze", czy bliskie spotkanie z zapomnianymi ludźmi z zapomnianej stacji, mamy niesamowitą opowieść prowadzoną w szaleńczym tempie i zaskakującą na każdej kolejnej stronie, a mroczny, duszny, wręcz klaustrofobiczny klimat potęguje wrażenia. Jak wiadomo, każda książka miewa słabsze i lepsze momenty. W Metrze 2033 nawet te gorsze fragmenty są lepsze niż duża część spośród najlepszych z innych powieści sci-fi. Glukhovsky stworzył świat jednocześnie przerażający i intrygujący. Zarówno "naziemny" jak i "podziemny" jest mistrzowsko opisany i emanuje aurą tajemniczości, uderza w typowe ludzkie lęki, między innymi ciemność, ograniczona wolność, istnienie istot silniejszych pod wieloma względami niż człowiek, nadnaturalnych, no i wreszcie wręcz metafizyczne pojęcie promieniowania i obraz świata przez nie spowodowany. Wszystko, co wyżej wymienione zwieńczone jest genialnym zakończeniem, które zapiera dech w piersi. Kiedy wydaje się, że historia zakończy się podobnie jak wiele innych, autor rzuca nam sól w oczy i pozostawia w stanie ciężkiego szoku. Moim zdaniem Metro 2033 to sci-fi idealne i chyba jedna z najlepszych książek jakie dotychczas przeczytałem. Serdecznie polecam!
"Człowiek jest małpą, która potrafi zrobić najprecyzyjniejszą brzytwę, aby poderżnąć gardło drugiej małpie." ~Stanisław Lem
więcej Pokaż mimo toMetro 2033, książka, która z każdym kolejnym rokiem staje się coraz bardziej popularna, wręcz dążąca do miana kultowej. Z pozoru, wydawać by się mogło, największymi atutami są klimat postapokaliptyczny, mroczna sceneria moskiewskiego metra jako...