Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dobra książka to nie tylko taka, od której nie można się oderwać, ale także taka, która pozostawia ślad, od którego również oderwać się nie można.
Dobra książka to także taka, z którą można być osobiście związanym.
A najlepsza jak zawiera wszystkie z powyższych.
Zaraz po wojnie rodzice mojej mamy, z dwójką małych dzieci (Henryk i Zosia) przenieśli się do małej wsi Dębowiec (dawne Eichau) w powiecie Ząbkowickim (dawne Fankenstein) Na miejscu kolejno urodziła się moja mama Maria, 3 lata później Ryszard. Z powodów, o których opowiada ta książka, wrócili po kilku latach z powrotem zaczynając niejako wszystko od nowa. Na miejscu została jednak siostra mojej babci ze swoją rodziną.
Co by było gdyby....
Odrzania to reportaż, który udanie łączy dużą i małą historię, politykę i prozę życia, dobre i złe uczynki, a to wyjatkowo rzadka rzecz, cenna na wagę złota. Historia jest zawiła i niejednoznaczna, chociaż zawsze próbuje się ją sprowadzić do zerojedynkowego schematu. No, ale nie w tej książce.
Jeśli komuś podobało się wielowariantowe Kajś tego autora, Odrzania rownież się spodoba.

Dobra książka to nie tylko taka, od której nie można się oderwać, ale także taka, która pozostawia ślad, od którego również oderwać się nie można.
Dobra książka to także taka, z którą można być osobiście związanym.
A najlepsza jak zawiera wszystkie z powyższych.
Zaraz po wojnie rodzice mojej mamy, z dwójką małych dzieci (Henryk i Zosia) przenieśli się do małej wsi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To najgorsza powieść Karpowicza, którą czytałem, a czytałem wszystkie. To taki literacki słoń udajacy kota. Teoretycznie pomysł na powieść był zacny, niby narracyjny chaos, ale uporządkowany. To się mogło spodobać. Zabrakło jednak języka, który by temu co tak powierzchownie opowiedziane dodało głębi, skłoniło do refleksji, opowiedziało coś co w środku duszy gra, a co też nie gra.
Tym bardziej, że temat był wdzięczny. Trochę inna miłość, śmierć, implikująca wszystko przeszłość.
Ta powierzchowność opowieści zbyt duże wymagania stawiała także przed odbiorcą, którego jednak nie zmusiła do dopowiedzenia sobie tego czego w powieści zabrakło, nie skloniła do refleksji. Wyszło jak recenzjowała książkę Polityka manierycznie.

To najgorsza powieść Karpowicza, którą czytałem, a czytałem wszystkie. To taki literacki słoń udajacy kota. Teoretycznie pomysł na powieść był zacny, niby narracyjny chaos, ale uporządkowany. To się mogło spodobać. Zabrakło jednak języka, który by temu co tak powierzchownie opowiedziane dodało głębi, skłoniło do refleksji, opowiedziało coś co w środku duszy gra, a co też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo powieść mnie do siebie nie przekonała i czytałem ją na tzw. rozpędzie, który bierze się z ogólnej sympatii do książek.
Mat szewski to określenie dla rozgrywki szachowej, która w czterech pierwszych  ruchach zabija króla przeciwnika.
Ta ksiażka jest właśnie tego rodzaju grą z czytelnikiem. Niepozorna pierwsza część powieści to wstęp do starannie opracowanej strategii, ktora w finale wygrywa podziw i uznanie czytającego, mnie zachwyciła.
Nagroda Pulitzera nie jest dla mnie jakąś szczególną zachętą, a to za sprawą preferowania w nagradzanych powieściach społecznego zaangażowania, często kosztem literatury. Blurb oraz recenzje podobnie skupione były wokół grozy ślepego kapitalizmu, co nie wiało optymizmem, ale powieść okazała się wyśmienita trafiajac w przysłowiową dziesiątkę.

Początkowo powieść mnie do siebie nie przekonała i czytałem ją na tzw. rozpędzie, który bierze się z ogólnej sympatii do książek.
Mat szewski to określenie dla rozgrywki szachowej, która w czterech pierwszych  ruchach zabija króla przeciwnika.
Ta ksiażka jest właśnie tego rodzaju grą z czytelnikiem. Niepozorna pierwsza część powieści to wstęp do starannie opracowanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba nie ma osoby, która nie byłaby narzędziem własnego lub ofiarą cudzego gniewu. Gniew jest nam dobrze znany, ale w tym przypadku możemy być zaskoczeni, gdyż rzecz dotyczy gniewu w polityce.
Zaskoczeni tym bardziej, gdyż jak twierdzi autor, ów gniew jest aktualnie, jeśli nie jedyną, to z całą pewnością główną siłą napędzającą naszą, jak i zagraniczną politykę.
I to właśnie o permamantnym wpływie gniewu na politykę będzie się można z tej książki dowiedzieć. O gniewie, który może być konstruktywną przesłanką inicjującą pożądane zmiany i gniewie destruktywnym, takim który nigdzie nie prowadzi, a jeśli już to na manowce.
W roli głównej występują dwie centroprawicowe partie PiS i PO, które z gniewu, poprzez i dla niego organizują nasze życie.
Bolesną konstatacją tej książki jest świadomość, że nie ma już możliwości ucieczki od polityki, że wszystko co nas otacza, z/w czym przychodzi nam żyć jest jej treścią.
Okazuje się również, że szczęście jednostki jest teraz bardziej niż kiedykolwiek przedtem uzależnione od mądrych lub szczęśliwych decyzji przy wyborze politycznych reprezentantów. A te dezycje aktualnie są niefortunne, bo podejmowane w gniewie lub dla zaspkojenia gniewu.
Lektura na jeden wieczór czytania i kilka dni główkowania.
Z wieloma rzeczami trudno się zgodzić, w sprawie podatków degresywnych sprawa jest nieaktualna, w mocy jednak pozostaje wiele innych intrygujących spraw.

Chyba nie ma osoby, która nie byłaby narzędziem własnego lub ofiarą cudzego gniewu. Gniew jest nam dobrze znany, ale w tym przypadku możemy być zaskoczeni, gdyż rzecz dotyczy gniewu w polityce.
Zaskoczeni tym bardziej, gdyż jak twierdzi autor, ów gniew jest aktualnie, jeśli nie jedyną, to z całą pewnością główną siłą napędzającą naszą, jak i zagraniczną politykę.
I to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

a ksiażka odpowiada właściwie tylko na jedno pytanie: dlaczego na różnych kontynentach, w różnych miejscach powstały cywilizacje tak zasadniczo różniące sie od siebie poziomem rozwoju. Ale jak odpowiada.
Na wstępie odrzuca wszelakie teorie rasistowskie, a na późniejszym etapie dowodzi dlaczego.
Potem jesteśmy zasypywani niezliczonymi argumentami, l wynikami badań ukazujących wpływ warunków geograficznych i środowiskowych na powstanie i rozwój poszczególnych cywilizacji.
To robi wrażenie.
Trudno jest znaleźć pytanie, na które autor nie odpowiada i trudno jest znaleźć niewygodne zagadnienie, które pomija.
Nie jest to książka do poduszki i być może łatwiej się z prezentowanymi ideami zapoznać za pośrednictwem chociażby Harariego.
Nie chcę w ten sposób powiedzieć, że książka w jakimś stopniu jest ciężka w odbiorze. Po prostu wałkuje pewne tematy z tego rodzaju skrupulatnością, że może się wydać nadmiernie szczegółowa. Nie mniej jednak zachwyca spojrzeniem na naszą przeszłość i wyjaśnia wiele z tego, co się obecnie dzieje i będzie się działo.

a ksiażka odpowiada właściwie tylko na jedno pytanie: dlaczego na różnych kontynentach, w różnych miejscach powstały cywilizacje tak zasadniczo różniące sie od siebie poziomem rozwoju. Ale jak odpowiada.
Na wstępie odrzuca wszelakie teorie rasistowskie, a na późniejszym etapie dowodzi dlaczego.
Potem jesteśmy zasypywani niezliczonymi argumentami, l wynikami badań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do sforumowałań typu: opus magnum, arcydzieło, ....można dołożyć kolejne Czarodziejska Góra, ale nie jako tytuł książki, ale jako typ dzieła, które jest doskonałe.
A doskonałość już taka jest, że jeśli nawet nie idzie zgodnie z duchem czasu, jeśli nawet zalatuje myszką i pachnie pleśnią spraw już przebrzmiałych to i tak poraża, zachwyca, i rzuca na kolana.
Czarodziejska Góra.
Czytajac można być spokojnym, bowiem powieść do żadnego współczesnego tematu wprost się nie odnosi, żadnym współczesny komentarzem też nie jest i ogólnie wydaje się, że nie w tym kościele dzwony dzwonią, ale.
Geometria to nauka, która opiera się na kilku niepodważalnych aksjomatach, do treści których, wszystko co geometria proponuje się sprowadza. Cała nauka wynika z kilku podstawowych praw. Ciekawe co?
Ta książka jest tego samego rodzaju intelektualnym cudem, czyli zbiorem kilku prawd opisujących i definujacych człowieka. Chcesz poznać lepiej sąsiada lub sąsiadkę przeczytaj książkę.
Wspaniałe nie?
Czytam piąty raz, ale tak jest zawsze przed szóstym.

Do sforumowałań typu: opus magnum, arcydzieło, ....można dołożyć kolejne Czarodziejska Góra, ale nie jako tytuł książki, ale jako typ dzieła, które jest doskonałe.
A doskonałość już taka jest, że jeśli nawet nie idzie zgodnie z duchem czasu, jeśli nawet zalatuje myszką i pachnie pleśnią spraw już przebrzmiałych to i tak poraża, zachwyca, i rzuca na kolana.
Czarodziejska...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czytałem już jakieś dwa lata temu, ale aż do teraz nic mi do głowy nie przychodziło, co by się w jakieś odnisenie skladało. Zbytnio powieść wydawała mi się oniryczna, w stylu tych porąbanych snów, gdzie ktoś nas goni, my uciekamy, a przyczyn, sensu i celu nie ma.
Minął jednak czas, książka i sny się ułożyły, a surrealistyczna ucieczka nabrała sensu, być może dlatego, że wokół tyle surrealizmów, że sny nawet te porąbane zdają się solidną podstawą normalności.
Powieść zaczyna się zwyczajnie, ale od momentu, w którym główny bohater Ismael budzi się w dziwnym szpitalu i do fabuły wkracza filozofujący dzik (tak; dzik) robi się irrealnie.
Wszystko czego się z powieści można było dowiedzieć staje pod znakiem zapytania, powstają nowe znaczenia zdarzeń, dziwne i zakręcone. Tylko cienka nić trzema w kupie, to co już zostało opowiedziane z tym co właśnie sie wydarza. Nie wiem, czy wszystko zrozumiałem, ale czytając bawiłem się dobrze.

Książkę czytałem już jakieś dwa lata temu, ale aż do teraz nic mi do głowy nie przychodziło, co by się w jakieś odnisenie skladało. Zbytnio powieść wydawała mi się oniryczna, w stylu tych porąbanych snów, gdzie ktoś nas goni, my uciekamy, a przyczyn, sensu i celu nie ma.
Minął jednak czas, książka i sny się ułożyły, a surrealistyczna ucieczka nabrała sensu, być może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Superbohater po 50? Czemu nie, jeśli w głowie cały czas jest gimnazjum wartości i technikum mądrości, to wówczas jak u tego ślepego konia startującego w wyścigu Wielkiej Partubickiej, przeszkód nie widać.

Lubię Ćwieka, te jego próby opowiadania o sprawach doniosłych i ważnych w sposób swawolny i fikuśny. Lubię go za język, poczucie humoru, zgrabnie i przewrotnie konstruowaną refleksję, która nie traci na wartości pomimo tego, że wykluwana jest w bałwańskim środowisku i bałwańskim sposobem bywa opowiadana.
Bohaterem tego trzy tomowego cyklu jest cham, prostak, pijak i ćpun podstarzały, po wspomnianej 50, były/aktualny rockmen z Katowic, który przypadkiem staje się super bohaterem.
Głupawa, ale też arcymądra historia ratowania świata przez rąbniętego tetryka ku pokrzepieniu pachwiny i innych mniej ważnych organów ciała.

Superbohater po 50? Czemu nie, jeśli w głowie cały czas jest gimnazjum wartości i technikum mądrości, to wówczas jak u tego ślepego konia startującego w wyścigu Wielkiej Partubickiej, przeszkód nie widać.

Lubię Ćwieka, te jego próby opowiadania o sprawach doniosłych i ważnych w sposób swawolny i fikuśny. Lubię go za język, poczucie humoru, zgrabnie i przewrotnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z jakiegoś niepowodu zacząłem czytać tą książkę, a po czasie przyszła refleksja, że jeśli wraca się do czasów minionych. Jeśli powtarza się to co już było, w tym przypadku czyta książkę dawno już czytaną, to albo się kiedyś coś przegapiło albo gapiło się dobrze i teraz do tego dobrego gapienia pragnie się wrócić. I tak czytałem w objęciach tej refleksji, szukając rozstrzygnięcia owego albo albo. Okazało się, że Siekierezada jest stanem bezpodstawnego oderwania od właściwego życia, po to, by owe właściwe życie docenić i polubić.
Pozornie nie jest to skomplikowana historia, co nieuważnego czytelnika może zwieść na manowce i zamknąć w tej tezie, ale gdy ostrożnie czytając schwyta się te fragmenty, które Stachura poetycko przedstawia, odkrywa się drugie, a może i trzecie dno.

Z jakiegoś niepowodu zacząłem czytać tą książkę, a po czasie przyszła refleksja, że jeśli wraca się do czasów minionych. Jeśli powtarza się to co już było, w tym przypadku czyta książkę dawno już czytaną, to albo się kiedyś coś przegapiło albo gapiło się dobrze i teraz do tego dobrego gapienia pragnie się wrócić. I tak czytałem w objęciach tej refleksji, szukając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli ktoś zapowiada książkę słowami "niewiele jest powieści, które przywodzą na myśl Agathę Christie, Salmana Rushdiego, Johna le Carrego i Stranger Things" to chociaż jest to zdobywca Bookera w głowie kłębi się wątpliwość, tak po polsku wyrażana uroczym zwrotem: dobra, dobra, no już, na pewno. Potem czytasz i odkrywasz, że było to oszczędne porównanie i mógłbyś dodać więcej odniesień, ale pewnie mało kto, by uwierzył.
Miejscem akcji jest Sri Lanka i pewnie nie raz sięgniesz po Wikipedię, by więcej zrozumieć z zagmatwanej sytuacji tego kraju.
Żeby było jeszcze ciekawiej główny bohater nie żyje już od pierwszej strony powieści, co nie przeszkadza mu prowadzić śledztwa we własnej sprawie i zakończyć kilka ważnych spraw.
A na dokładkę spina to wszystko orientalna refleksja i teologia, która żadnej religii nie wspiera i niczego żadnej nie ujmuje.
Na końcu zaś poza rozwiązaniem kryminalnej zagadki jest mądrze i pomimo tego, że sprawa dotyczy śmierci, optymistycznie. Przeczytasz zachwycony.

Jeśli ktoś zapowiada książkę słowami "niewiele jest powieści, które przywodzą na myśl Agathę Christie, Salmana Rushdiego, Johna le Carrego i Stranger Things" to chociaż jest to zdobywca Bookera w głowie kłębi się wątpliwość, tak po polsku wyrażana uroczym zwrotem: dobra, dobra, no już, na pewno. Potem czytasz i odkrywasz, że było to oszczędne porównanie i mógłbyś dodać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźmy sobie malarza, który na jednym obrazie, za pomocą trzech różnych kierunków malarskich przedstawia pewną historię. Autor sięga po realizm, który ma wiernie oddać rzeczywistość, następnie po surrealizm, by skupić również uwagę na odkrywaniu zakamarków podświadomości, garściami czerpiąc z rzeczywistości sennej, na końcu spina to wszystko za pomocą ekspresjonizmu, zniekształcając ów obraz poprzez zaburzenie proporcji i perspektywy, wykorzystując nietypowe dla rzeczywistości barwy i figury.
Wyobrażam sobie taki obraz, ale nie wyobrażam sobie, by mógł być spójny. By mógłby być czymś więcej niż chaosem możliwości.
Tymczasem taki właśnie obraz świata maluje w tej powieści Cormac McCarthy, maluje trzema różnymi formułami i udaje mu się utrzymać to wszystko w kupie i opowiedzieć niezwykłą historię.
Czy trzeba coś więcej dodawać?
Wspaniałe pożegnanie nieżyjącego już pisarza.
Dodać trzeba, że niniejsza opinia dotyczy wyżej wymienionej książki, a także Pasażera.

Wyobraźmy sobie malarza, który na jednym obrazie, za pomocą trzech różnych kierunków malarskich przedstawia pewną historię. Autor sięga po realizm, który ma wiernie oddać rzeczywistość, następnie po surrealizm, by skupić również uwagę na odkrywaniu zakamarków podświadomości, garściami czerpiąc z rzeczywistości sennej, na końcu spina to wszystko za pomocą ekspresjonizmu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nagroda Pulitzera w 2023 r. za fikcje literacką, która jest współczesną wersją znanej powieści Karola Dickensa David Copperfield z połowy XIX wieku.
Podobieństwo fabularne jest tak duże, że mowy nie ma, żeby kogoś, kto zna chociaż pobieżnie Dickensa, także tego adaptowanego na film, cokolwiek zaskoczyło. Pomimo tego książkę czytało się wybornie, bo jak to bywa diabeł tkwi szczegółach. A te autorka powieści dopracowała na wzór pierwowzoru Dickensa. Od języka pięknie, ale często dosadnie, brutalnie opowiadającego historię trudnego dzieciństwa i młodości po całą gamę spostrzeżeń dotyczych społeczno obyczajowych struktur współczesnego świata. Wszystko to zostało precyzyjnie złożone w przejmujacą i frapującą całość. W historię, gdzie przyszłość to wyłącznie dzień jutrzejszy, a przeszłość gnicie jak zaciasne buty, których nie można zdjąć. Znam wiele osób, ktore urodziły się w niesprzyjających warunkach, jedne sobie poradziły w życiu, inne nie. Ta historia pokazuje, że może być jeszcze trzecia możliwość.

Nagroda Pulitzera w 2023 r. za fikcje literacką, która jest współczesną wersją znanej powieści Karola Dickensa David Copperfield z połowy XIX wieku.
Podobieństwo fabularne jest tak duże, że mowy nie ma, żeby kogoś, kto zna chociaż pobieżnie Dickensa, także tego adaptowanego na film, cokolwiek zaskoczyło. Pomimo tego książkę czytało się wybornie, bo jak to bywa diabeł tkwi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapowiadało się wyśmienicie. Anglik odkrywający Francję, opisujący ją z dystansem i flegmą, mistrzowsko dotykajacy słowem tematów i zagadnień.
To zawsze jest odkrywcze doświadczenie, gdy poznajesz jakiś kraj z perspektywy cudzoziemca, któremu chłodne i obojętne są wewnętrzne skandale i sukcesy tego kraju. * dlatego tak lubię historię Polski według Normana Davies'a.
Były to jednak dobre złego początki, bo od połowy tego zbioru esejów rzecz już tylko częściowo dotyczyła Francji, a skupiła się na jednym z jej synów Gustawie Flaubercie. Pisarzu od Pani Brovary, powieści znanej, ale starzejacej się mocno i zmierzającej już ku zasłużonej emeryturze.
To skupienie na Flaubercie było tak duże, tak adorujące i fetyszujące, że w pewnym momencie stało się odpychające i denerwujące. Skończyłem z niesmakiem, ale wiedzony jakąś magiczną siłą sięgnąłem po Pani Brovary. No, jeśli taki był zamiar tego pisania to udał się całkowicie.

Zapowiadało się wyśmienicie. Anglik odkrywający Francję, opisujący ją z dystansem i flegmą, mistrzowsko dotykajacy słowem tematów i zagadnień.
To zawsze jest odkrywcze doświadczenie, gdy poznajesz jakiś kraj z perspektywy cudzoziemca, któremu chłodne i obojętne są wewnętrzne skandale i sukcesy tego kraju. * dlatego tak lubię historię Polski według Normana Davies'a.
Były to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Och, świetnie się bawiliśmy czytając/słuchając z żoną ttą książkę. Bawiliśmy się chociaż są tam naprawdę drastyczne, krwiste zbrodnie i mając to na względzie o zabawie mowy być nie powinno. Na szczęście dla przeciwagi rzecz została napisana z pewnego rodzaju poczuciem humoru i dystansem, ale nie tego rodzaju, który wyłączyłby detektywistyczne emocje. W rezultacie jest mroczno i duszno, ale jest "też ładna pogoda i świeci słońce, a na konto wpłynęły dodatkowe środki".
Tematem, a to jest ciekawe i warte osobnej refleksji, są zabójstwa osób zajmujących się medycyną alternatywną, osób o fałszywej i wiarołomnej rzetelności.
Dodam też, że autor zamieszcza dużo dodatkowych informacji historycznych (część z nich sprawdzałem, zgadzało się) niczym w dobrych czasach Z. Nienackiego w serii o Panu Samochodziku. Oczywiście jedno z drugim nie ma wiele wspólnego, no poza tym właśnie koicydencjałem.

Och, świetnie się bawiliśmy czytając/słuchając z żoną ttą książkę. Bawiliśmy się chociaż są tam naprawdę drastyczne, krwiste zbrodnie i mając to na względzie o zabawie mowy być nie powinno. Na szczęście dla przeciwagi rzecz została napisana z pewnego rodzaju poczuciem humoru i dystansem, ale nie tego rodzaju, który wyłączyłby detektywistyczne emocje. W rezultacie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oj, zachwyty nieproporcjonalne do poziomu literackiego i fabularbego powieści. Knot reklamowany jako rzecz ważna i potrzebna. Powiedzieć, że to słaba książka to nic nie powiedzieć.

Oj, zachwyty nieproporcjonalne do poziomu literackiego i fabularbego powieści. Knot reklamowany jako rzecz ważna i potrzebna. Powiedzieć, że to słaba książka to nic nie powiedzieć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczelinami przeciekało ze mnie zainteresowanie tą książką. Pomysł teoretycznie bardzo mi sie podobał. Za pomocą krótkich "wierszy" (dla jasności czytelnych i nieprzekombinowanych poetycko) główna bohaterka opowiada o swoim życiu. Żeby sprawę utrudnić lub stworzyć większą frajdę dla tych, którzy chcą się pobawić w detektywa, nie zachowuje ona chronologii. To oczywiście wymusza uwagę i skupienie, gdyż bez tego nie dowiemy się wszystkiego, nie odkryjemy tajemnic, które przygotował autor tej niby powieści.
No, ale co z tego, skoro dla mnie nie ma w tym nic interesującego. Złożona forma, która prezentuje mizerną materię.
Poza szeregiem fajnych zwrotów, fraz, książka ta do niczego ważnego się nie odnosi i o niczym, aż tak ciekawym nie mówi, co w rzeczy samej uzasadniałoby tak misterną formę.
I być może plotę bez sensu i teraz z całą pewnością przesadzę, ale ta powieść to tak jakby Pink Floyd zagrało "Jesteś szalona".

Szczelinami przeciekało ze mnie zainteresowanie tą książką. Pomysł teoretycznie bardzo mi sie podobał. Za pomocą krótkich "wierszy" (dla jasności czytelnych i nieprzekombinowanych poetycko) główna bohaterka opowiada o swoim życiu. Żeby sprawę utrudnić lub stworzyć większą frajdę dla tych, którzy chcą się pobawić w detektywa, nie zachowuje ona chronologii. To oczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta ksiażka nie jest tylko dla tych, którzy grają lub będą grali w Cyberpunka 2077. Oczywiście jest to literackie rozwinięcie świata zaproponowanego w grze. Nie jest to jednak tego typu zależność, która ogranicza odbiór i uzależnia go od uprzedniej recepcji gry. W książce podobnie jak w grze przemoc, występek, zdrada to stan natury i oczekiwanie, że poza tym znajdzie się miejsce na coś jeszcze, jest pewnie przesadą. Pomimo tego Kosikowi się rzecz udaje. Prowadzona przez niego intryga, gra spisków i machinacji wykracza poza klasyczny model "rąbanki", gdzie zwyczajowo celem akcji jest sama akcja.

Ta ksiażka nie jest tylko dla tych, którzy grają lub będą grali w Cyberpunka 2077. Oczywiście jest to literackie rozwinięcie świata zaproponowanego w grze. Nie jest to jednak tego typu zależność, która ogranicza odbiór i uzależnia go od uprzedniej recepcji gry. W książce podobnie jak w grze przemoc, występek, zdrada to stan natury i oczekiwanie, że poza tym znajdzie się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię wracać tam, gdzie byłem śpiewa genialnie Wodecki. Wróciłem i odkryłem, że zestarzała się ta książka, a może to ja się zestarzałem. W każdym razie inaczej tą książkę ponad 30 lat temu czytałem. Inaczej reagowałem i odbierałem narcyzm Hłaski, peerelowski bajzel i pisarskie anegdoty.
Mimo wszystko z rozpędu przeczytałem, ba nawet przeprowadziłem kwerendę wspomnień i treści. W rezultacie wiem, że nie z Markiem Hłaską chcę oglądać świat, ale wiem to, bo czytałem ponownie.

Lubię wracać tam, gdzie byłem śpiewa genialnie Wodecki. Wróciłem i odkryłem, że zestarzała się ta książka, a może to ja się zestarzałem. W każdym razie inaczej tą książkę ponad 30 lat temu czytałem. Inaczej reagowałem i odbierałem narcyzm Hłaski, peerelowski bajzel i pisarskie anegdoty.
Mimo wszystko z rozpędu przeczytałem, ba nawet przeprowadziłem kwerendę wspomnień i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cztery osoby zamknięte w jednym pomieszczeniu wcześniej, czy później zaczną grać w brydża. A w tej grze wiadomo...powoli odkrywane są tajemnice podczas licytacji, a następnie prowadzona jest skalkulowana licytacją rozgrywka po szlema.

W tej powieści jest tak samo. Czterech mężczyzn zamkniętych w celi, oczekuje na stracenie, które ma nastąpić w dniu następnym. Każdy z nich opowiada swoją historię. Stawką tych opowieści jest to co dla nich najważniejsze i coś jeszcze. W brydżu sie nie blefuje, wszystko powinno wynikać z rachuby, deklaracji wzięcia pewnej minimalnej liczby lew. To także gra zespołowa. Tutaj....warto się przekonać o co i dla kogo grają zawodnicy, którzy opowiadają swoją historię. Walczą o życie albo o coś więcej. Więcej?
Napisana jezykiem oddającym ducha epoki powieść, tak troszkę w stylu Rękopisu znalezionego w Saraggosie (dostrzegam tu także i
inne podobieństwa do genialnego dzieła Jana Potockiego) to thiller w stylu Podejrzanych. Dużo tych podobieństw i analogii🤔

Cztery osoby zamknięte w jednym pomieszczeniu wcześniej, czy później zaczną grać w brydża. A w tej grze wiadomo...powoli odkrywane są tajemnice podczas licytacji, a następnie prowadzona jest skalkulowana licytacją rozgrywka po szlema.

W tej powieści jest tak samo. Czterech mężczyzn zamkniętych w celi, oczekuje na stracenie, które ma nastąpić w dniu następnym. Każdy z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wedle Arystotelesa ciekawość jest źródłem wszelkiej filozofii, rozumianej tutaj jako droga prowadząca do mądrości. Nie chodzi tu jednak o mądrość akademicką, która jest szlachetną, ale również pod pewnym wzgledem bezwartosciową treścią. Chodzi tu przede wszystkim o mądrość, ktora sprawnie pozwala żyć szczęśliwie samemu ze sobą. Z innimi także:)
Tego rodzaju ciekawość okazuje główny bohater tej wspaniałej powieści, a przedmiotem jego dociekań jest życie pewnej kobiety, jego nauczycielki, wykładowcy z przeszłości. W to wszystko wpleciona jest historia Juliana Apostaty ostatniego cezara rzymskiego nie będącego chrześcijaninem, co wydaje się zabiegiem ni z gruszki, ni z pietruszki. Okazuje się jednak, że aby docenić w pełni smak barszczyku z uszkami uprzednio trzeba poznać Walc nr 2 Szostakowicza. Kompletnie się z tym nie zgadzam, ale w powieści to działa i to jak działa, więc może jednak? Te dwie nitki, niczym wątek i osnowa tkają materiał na wyjątkowe doświadczenia, które nie tylko czarują, ale i skłaniają do innego na siebie spojrzenia. Być może o taką mądrość spraw byłych chodzi.

Wedle Arystotelesa ciekawość jest źródłem wszelkiej filozofii, rozumianej tutaj jako droga prowadząca do mądrości. Nie chodzi tu jednak o mądrość akademicką, która jest szlachetną, ale również pod pewnym wzgledem bezwartosciową treścią. Chodzi tu przede wszystkim o mądrość, ktora sprawnie pozwala żyć szczęśliwie samemu ze sobą. Z innimi także:)
Tego rodzaju ciekawość...

więcej Pokaż mimo to