Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie mam pojęcia skąd znalazła się u mnie ta książka, co tłumaczyłoby sięgnięcie, jakby znikąd po drugi tom serii, nie znając tego co było w pierwszym. W każdym razie nie zachęciło mnie to ani do poznania tego co przed ani tego, co potem. Dawno nie spotkałam się z takim irytującym i infantylnym narratorem, który nie potrafi opuścić akapitu, bez durnego porównania. Wydaje mi się, że przydługi i nic nie wnoszący początek oddaje warsztat pisarski autora, który już z miejsca się polubi albo nie. Niestety dla mnie postacie mogą być po prostu źle napisane, ale jeśli trzecioosobowy narrator opowiada historie rodem z historii na wykopie, to dla mnie tego zwyczajnie nie da się czytać. Tło jest absolutnie bezbarwne i przerysowane. Ludzie są głupi, nastolatki tylko cykają fotki na instagrama, ludzie z wiarą są śmieszni dla społeczeństwa. Brakowało mi jeszcze cycatej blondynki i żeby nasrać na środku. Niedawno skończyłam "Kult" Oribitowskiego, gdzie klęczący ludzie klepiący zdrowaśki są przez opowiadającego historie traktowani równie z przymrużeniem oka i niejaką pogardą, ale Szczygielski opowiada to jak obrażony na kościół nastolatek, a Orbitowski z dojrzałością.
Główne postacie są swoimi kalkami - Monika, Gabierl, Kaśka. Wszyscy klną, wszyscy jarają fajki, wszyscy mają jednakowe opinie o świecie. Mimo, że nie dałabym tej książki nawet w top 10 irytujących, to na pewno w top 10 najbardziej nudnych ze względu na wszystko. Wszystko się już gdzieś widziało, słyszało albo czytało. Ale rzadko spotyka się tak absurdalnie żenującego narratora (3 osobowego!) i powtarzalne postaci ukrywającymi się za innymi imionami. Nie powiedziałabym, że napisał to ktoś, z kilkoma książkami na koncie. Lepsze treści widziało się u amatorów na Wattpadzie.

Nie mam pojęcia skąd znalazła się u mnie ta książka, co tłumaczyłoby sięgnięcie, jakby znikąd po drugi tom serii, nie znając tego co było w pierwszym. W każdym razie nie zachęciło mnie to ani do poznania tego co przed ani tego, co potem. Dawno nie spotkałam się z takim irytującym i infantylnym narratorem, który nie potrafi opuścić akapitu, bez durnego porównania. Wydaje mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kłamałam, że przeczytane, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Miałam dwa podejścia do kontynuowania tej książki po prawie rocznej przerwie. Obiecywałam sobie, że przeczytam każdą książkę do końca zanim ją właściwie ocenie, aby być obiektywnym. Dlatego mogę z czystym sumieniem gardzić pamiętnikami wampirów, szmirami dla nastolatków typu Szeptem, Ever, Skrzydła Laurel, Mrocznymi umysłami. Dałam radę nawet z Piotrem C mając tylko tyle z tego, że są na samym dnie z ocenami 1*. Dlatego droga cienia jest dla mnie prawdziwym fenomenem. Jest niemal jak moja opinia, pojawiają się nazwy własne, które mogą nic nie mówić, bo na ogół imiona i miasta mają nazwę, jakby ktoś uderzył ręką w klawiaturę i opisują królestwa, które znikają z kart i nie pojawiaja się nigdy więcej. Więc po co to wszystko? Nie rozumiem wprowadzania gamy opisów, które mają być wykorzystane, nie wiem, w 3 tomie? Język jest dość ciekawy, dlatego myślałam, że uda mu się dotrwać do końca mimo tych bolączek, ale niestety wtedy wchodzą postacie. Nienawidzę każdej z nich przez miałkość, język, którym się posługują, bo nie ma w nim rozróżnienia, kto mówi, irytujący charakter jednej cechy, a przede wszystkim powielania stereotypu pseudo twardziela, który nie stosuje się do swoich zasad, bo tutaj akurat - zakochałem się w moim uczniu, a przecież kochać mi nie wolno :(((( chlip, drogi pamietniczku:((( po czym sekunda po: -jak długo będziesz w burdelu? -nie wiem. -długo czy krótko? -raczej dość długo." moje oczy wywinięły się tak, że zobaczyły poduszkę na której leżałam. po wykonaniu pierwszego zabójstwa przez dzieciora stwierdziłam, że życie jest za krótkie, a moje nerwy dosłownie na włosku, żeby marnować się na kolejne 300 stron.

Kłamałam, że przeczytane, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Miałam dwa podejścia do kontynuowania tej książki po prawie rocznej przerwie. Obiecywałam sobie, że przeczytam każdą książkę do końca zanim ją właściwie ocenie, aby być obiektywnym. Dlatego mogę z czystym sumieniem gardzić pamiętnikami wampirów, szmirami dla nastolatków typu Szeptem, Ever, Skrzydła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwna jest to książka. Nie rozumiem trochę sensu powstania takiego formatu. Z jednej strony słuchałam jej jako audiobooka i miejscami czułam, że jest mi bliska opowieść Anny, która się rozgrywa pomiędzy odczytywaniem tych wszystkich dokumentów, ale z drugiej strony - po co? Przez brak ciągu pomiędzy historią Diatłowców, a historią Anny, mogłam nabrać trochę wytchnienia, ale z drugiej strony rozmazywało mi się przed chwilą odczytane dokumenty, na czym najbardziej mi zależało... Z resztą nie ma tam nic szczególnie nowego ani odkrywczego. Jeśli miało być to trochę poukładane "co wiemy do tej pory, o tej historii", to tak jak napisałam te przerwy strasznie nabruździły w tym wszystkim.
Trzeba przyznać, że autorka ma niezwykłą lekkość w pisaniu przez co słuchało mi się tej powieści doskonale, ale właśnie... POWIEŚCI... Przełęcz Diatłowa nie ma jednak racji bytu w takim formacie. W szczególności, gdy ponad rok temu słuchało się fenomenalnego dokumentu "amatora" Mirka z ArPiwum X.

Dziwna jest to książka. Nie rozumiem trochę sensu powstania takiego formatu. Z jednej strony słuchałam jej jako audiobooka i miejscami czułam, że jest mi bliska opowieść Anny, która się rozgrywa pomiędzy odczytywaniem tych wszystkich dokumentów, ale z drugiej strony - po co? Przez brak ciągu pomiędzy historią Diatłowców, a historią Anny, mogłam nabrać trochę wytchnienia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę zbyt oryginalna w stosunku do poprzednich opinii. Pozycja bardzo drobiazgowa, w szczególności pod względem nazwisk, co może przytłoczyć, a przede wszystkim pogubić się wśród bohaterów tego dramatu. Jednakże mam wrażenie, że wyczerpuje ona temat Salem całkowicie. Doceniam ogromny trud włożony w tę pracę. Dlatego spokojnie daję ocenę 7* (a nawet 7,5*), w szczególności dzięki przypisom, co pozwala dalej zgłębiać temat po swojemu. Ja czytałam ją w przerwach pomiędzy lżejszymi książkami, dlatego pewnie nie miałam aż takich trudności przyswojeniem tych treści. Warto mimo wszystko dotrwać do końca. Książka niezwykle pokazuje nie tylko bolączki końcówki XVII wieku, ale również codzienne troski oraz ogólnie panujące napięcia nie tylko w sferach rządowych, ale przede wszystkim zwykłej ludności. Rzadko kiedy "malutcy" są tak drobiazgowo opisani na kartach historii.

Nie będę zbyt oryginalna w stosunku do poprzednich opinii. Pozycja bardzo drobiazgowa, w szczególności pod względem nazwisk, co może przytłoczyć, a przede wszystkim pogubić się wśród bohaterów tego dramatu. Jednakże mam wrażenie, że wyczerpuje ona temat Salem całkowicie. Doceniam ogromny trud włożony w tę pracę. Dlatego spokojnie daję ocenę 7* (a nawet 7,5*), w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba jestem już za stara na takie książki. Zapowiadało się naprawdę ciekawie, ale mam wrażenie, że czym dalej, tym cała książka dąży to takiej niewiarygodnie głupiej i naiwnej przesady, że mam ciarki żenady. Dałoby się to naprawdę streścić jednym rozdziałem, który MÓGŁBY wtedy zachęcić do kontynuowania tej historii ''hehe bojówkarzy miłości'' (bo tak to się zapowiada w dalszych częściach), ale ja jednak nie dam rady. Podczas czytania mimowolnie wypowiadałam na głos "Serio?... Naprawdę?..." mrużąc oczy i kręcąc głową z niedowierzaniem głupoty w tym wydmuszkowym patosie i bełkotu ''strasznych'' przeżyć bohaterki. Męczą mnie schematy osiemnastolatki, która ma chyba jednak osiem lat mniej, tę wrażliwość na którą mnie mdli i buntowniczość ''spalę dom, który mnie żywił tyle lat i nic złego mi się tam nie działo'', bo zakochała się w chłopaku. Matko! Jedynie udało się wywołać autorce moje krótkie "o kurde!" jak było zakończenie. Ale to za mało, żeby czytać prawie 300 stron i męczyć się z kolejnymi częściami. Jak ktoś ma naście lat, to pewnie się podoba, ale moje ćwierćwiecze mówi NIE.
Chociaż muszę przyznać, że ''cytaty'' otwierające każdy rozdział są przegenialne.

Chyba jestem już za stara na takie książki. Zapowiadało się naprawdę ciekawie, ale mam wrażenie, że czym dalej, tym cała książka dąży to takiej niewiarygodnie głupiej i naiwnej przesady, że mam ciarki żenady. Dałoby się to naprawdę streścić jednym rozdziałem, który MÓGŁBY wtedy zachęcić do kontynuowania tej historii ''hehe bojówkarzy miłości'' (bo tak to się zapowiada w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepraszam za ocenę, ale to chyba ze względu na późne zapoznanie się z nią. Nie lubię i nigdy nie polubię motywu dziecka, które jest mądrzejsze od starszych (tak samo przez to nie lubię W pustyni i w puszczy) i do tego propaguje zabijanie i łowienie zwierząt. Niestety tego ostatniego nie jestem w stanie zrozumieć, czemu takie treści mają lądować do młodych głów. Widzę również sprzeczność, gdzie z początku zabicie tygrysa jest super wyczynem, że aż trzeba sobie zdjęcie ze zwłokami zrobić się wszystkimi chwalić xD i później następuje, pod koniec książki, bezsensowne wtrącenie, że jednak Tomek to żałował tego tygrysa. I cudowne stwierdzenie, które pojawia się kilka razy ZWIERZĘTA ŹLE ZNOSZĄ NIEWOLĘ. Fajnie. O wyczynach strzeleckich nastolatka, który opanował w krótkim czasie coś, czemu nie dorównują dorośli łowcy - nie chce mi się już strzępić ryja, cytując Pana Zbigniewa Stonogę.
Mimo ciekawych opisów przyrody, nie wiem czy zaciekawiłoby mnie to kilka lat temu i nie zraziło w/w treścią. Jednak wolę bardziej podwórkowe i przyziemne przygody jak z Dzieci z Bullerbyn, lepiej się przy tym człowiek bawi i może ze szczerego serca wszystkim polecić.

Przepraszam za ocenę, ale to chyba ze względu na późne zapoznanie się z nią. Nie lubię i nigdy nie polubię motywu dziecka, które jest mądrzejsze od starszych (tak samo przez to nie lubię W pustyni i w puszczy) i do tego propaguje zabijanie i łowienie zwierząt. Niestety tego ostatniego nie jestem w stanie zrozumieć, czemu takie treści mają lądować do młodych głów. Widzę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kompletnie nie zrozumiałam tej książki. Mam na myśli sensu jej powstania w ogóle. Jej motyw przewodni to kobieta ''potwór'', która rządzi pensją dla dziewcząt, jest zaborcza i nie wyobraża sobie, żeby jakaś inna kobieta mogła grać pierwsze skrzypce u mężczyzny w jej otoczeniu. Czułam tam również wątek homoseksualny i coś dążące wręcz do kazirodztwa. Jednak nie jest to w ogóle fascynujące, a chyba nagromadzenie tylu "wątków" mógłby być ciekawe, ale jedynie umiejętnie poprowadzone. Postacie w tej książce albo są całkowicie obojętne albo denerwujące aż do granic możliwości (np. Feliks, który rozmowę z każdym prowadzi przez pryzmat swojego ojca). Jest to powieść beznamiętna, opisywana w sposób taki, że na "tragedie" nie zwraca się w ogóle uwagi. Nigdy nie rozumiałam sensu książki, skoro pochłania ją całkowita bezuczuciowość zarówno narratora jak i postaci w niej występujących, a do tego dialogi nie mówią o niczym ciekawym. Strasznie nudna książka.

Kompletnie nie zrozumiałam tej książki. Mam na myśli sensu jej powstania w ogóle. Jej motyw przewodni to kobieta ''potwór'', która rządzi pensją dla dziewcząt, jest zaborcza i nie wyobraża sobie, żeby jakaś inna kobieta mogła grać pierwsze skrzypce u mężczyzny w jej otoczeniu. Czułam tam również wątek homoseksualny i coś dążące wręcz do kazirodztwa. Jednak nie jest to w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Prus naprawdę potrafi stworzyć niesamowity klimat powieści (elementy grozy towarzyszące akcji na bagnach), wyciskacz łez (pamiętna i smutna scena z Karusiem), na dodatek wszelkiego powieści fantasy mogą się umywać do tworzenia scen w karczmie - tutaj Prus robi moim zdaniem arcydzieło, nigdzie nie udało mi się spotkać tak profesjonalnie odzwierciedlenia tego co tam się dzieje. Ale niestety - moim zdaniem Prus kiepsko radzi sobie z końcówkami swoich powieści. Zawsze mam wrażenie, że próbuje wykreować coś niespodziewanego, ale dla mnie wygląda to jak ucięcie akcji, za co z jednej strony szanuję przez brak przeciągania, ale jednak ja często czuję przez to rozczarowanie, co w szczególności mocno uderza po twarzy, kiedy reszta powieści trzyma naprawdę dobry poziom.

Prus naprawdę potrafi stworzyć niesamowity klimat powieści (elementy grozy towarzyszące akcji na bagnach), wyciskacz łez (pamiętna i smutna scena z Karusiem), na dodatek wszelkiego powieści fantasy mogą się umywać do tworzenia scen w karczmie - tutaj Prus robi moim zdaniem arcydzieło, nigdzie nie udało mi się spotkać tak profesjonalnie odzwierciedlenia tego co tam się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie napiszę niczego wyjątkowego - książka po prostu świetna. Nie udało mi się jej czytać ciągiem, ponieważ 900 stron robi swoje, a ja fantastykę czytam coraz mniej, jednak cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po tę serię. Słowa pochwały dla tej powieści - całkowicie zasłużone. Skrytobójca Shen jest moją ulubioną postacią obok Trefnisia. Zawsze lubowałam się w postaciach pobocznych i te zaspokoiły mnie w całości. Nie ubolewam, że pojawiały się rzadko, dla mnie to duży plus, bo wydaje mi się, że gdyby robiły to częściej - traciliby na swojej wyjątkowości i tajemniczości.
Co do głównych postaci nie mam wielkich zastrzeżeń, jedyne co jest dla mnie minusem tej książki, to opis walk. Walki bywają chaotyczne, ale nie wiem czy aż tak jak te opisy. Nigdy nie potrafię się w nich odnaleźć, ani jednej sceny nie potrafię sobie należycie wyobrazić, a szkoda. Bo rzadko ma się do czynienia z tyloma akapitami tekstu dot. walk. Niestety nie wiem czy to wina autora czy tłumaczenia. Dlatego, tak nazwę to ostatnią bitwą (walkę przed ostatecznym bossem?-bo na taką wygląda), czytało mi się bardzo źle i kartkowałam, licząc ile stron mi jeszcze zostało. Ciekawa jestem czy tylko dla mnie te fragmenty były takie toporne. Ale cieszę się, że dotrwałam, bo końcowe rozdziały były wyśmienite -- na takie zakończenia, które powodują, że automatycznie szuka się kolejnej części, rzadko można liczyć. Polecam całym serduszkiem.

Nie napiszę niczego wyjątkowego - książka po prostu świetna. Nie udało mi się jej czytać ciągiem, ponieważ 900 stron robi swoje, a ja fantastykę czytam coraz mniej, jednak cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po tę serię. Słowa pochwały dla tej powieści - całkowicie zasłużone. Skrytobójca Shen jest moją ulubioną postacią obok Trefnisia. Zawsze lubowałam się w postaciach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo nierówna. Od razu widać, że trzecia część, została napisana w pośpiechu i jakby na siłę, co jest dziwne ponieważ powinna być to najważniejsza część, zakładając czym miał być z założenia ten utwór. Wydaje mi się jednak, że przez ustrój panujący w Polsce w tamtych latach tylko dlatego część ta przybrała taką, a nie inną formę. Dla mnie jest napisana bez pomysłu, wygląda jak zlepek napisanych fragmentów; szkic pomysłów na większą całość. (Wydaje mi się, że jest to objętościowo też najkrótsza część.) Szkoda, bo poprzednie dwie części czytałam z przyjemnością, a niestety ta ostatnia, bez przekonywującej fabuły jest niezbyt udanym zakończeniem książki jak i powieściowej kariery pisarza w ogóle. Widać, że Żeromski mając mało wspólnego z głównym bohaterem, nie potrafił właściwie (przekonująco) oddać psychologii człowieka takiego jak Baryka tj. młodzieży która nie widząc działania rządu w celach naprawczych kraju zwraca się ku komunizmowi.

Książka bardzo nierówna. Od razu widać, że trzecia część, została napisana w pośpiechu i jakby na siłę, co jest dziwne ponieważ powinna być to najważniejsza część, zakładając czym miał być z założenia ten utwór. Wydaje mi się jednak, że przez ustrój panujący w Polsce w tamtych latach tylko dlatego część ta przybrała taką, a nie inną formę. Dla mnie jest napisana bez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początek muszę to napisać: strasznie męczyła mnie z początku ta książka, ale taki jest właśnie dla mnie Lem, który z początku mnie nudzi, opisuje nieistotne dla mnie sprawy, o których zapominam zaraz po przeczytaniu, albo naglę budzę się ze swoich myśli kilka linijek dalej, żeby nie wiedzieć o czym właściwie przeczytałam. Nie lubię tego i miałam ochotę odłożyć tę książkę, ale coś w środku ciągle mówiło mi "wytrzymaj jeszcze chwilę" i dobrze zrobiłam. Książka strasznie rozwalająca psychicznie, wiedziałam to od dawna, ale znowu powróciła refleksja i myśl "wstyd mi za moją rasę". Nie zasługujemy, a może bardziej: nie nadjemy się do odkrywania nowych lądów (jak skończyli Indianie?), a co dopiero nowych cywilizacji, bo u nas "odkrywanie" jest synonimem słowa "podbój" i mamy talent do niszczenia tego, czego nie rozumiemy, bo nie chcieliśmy tego zrozumieć. Dołująca i jakże prawdziwa jest ta historia.

Na początek muszę to napisać: strasznie męczyła mnie z początku ta książka, ale taki jest właśnie dla mnie Lem, który z początku mnie nudzi, opisuje nieistotne dla mnie sprawy, o których zapominam zaraz po przeczytaniu, albo naglę budzę się ze swoich myśli kilka linijek dalej, żeby nie wiedzieć o czym właściwie przeczytałam. Nie lubię tego i miałam ochotę odłożyć tę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lovecraft to prawdziwy troll swoich czasów. Trzeba mieć naprawdę niesamowitą wyobraźnię i być obeznanym w takich rzeczach jak kosmos czy nawet rośliny, aby napisać coś takiego. Rytuały są opisane w taki sposób, że nie rażą swoją śmiesznością. Kiedy czytam książki fantasy, w których jest opisany jakiś obrzęd to niekiedy jest to tak przeholowane, że wydaje się to niedorzeczne i śmieszne. Tutaj wprost przeciwnie. Jest to napisane tak realnie i sensownie, że aż wywołuje to we mnie niepokój. Pomimo, że mogłabym według wskazówek z książki przywołać jakiegoś demona, ot tak "dla beki", nigdy tego nie zrobię. Ale to właśnie mistrzowskie operowanie słowem Lovecrafta nadaje temu taki, a nie inny klimat.
Ciekawy jest ustęp, który sporo wyjaśnia. Mówi właśnie, że Abdul to alter ego Lovecrafta, oraz przytacza jak Necronomicon wpływa na wyobraźnię ludzi, którzy pomimo zapewnień samego Lovecrafta, że książka to jego wymysł i żart - starają się na siłę udowodnić autentyczność istnienia szalonego Araba. Jest to wprost niesamowite. Tak powstają legendy i widać, że Lovecraft jest w tym mistrzem!
Na koniec chciałam dodać jeszcze jedno. Necronomicon jest doskonałym uzupełnieniem historii o Chulthu, ale nie należy tego uważać jako wstępu do prozy Lovecrafta. Wprost przeciwnie! Należy najpierw zapoznać się z opowiadaniami, a później sięgnąć po tę książkę. W innym wypadku czytelnik będzie miał wrażenie, że jest to nic nie znaczący bełkot szaleńca (pomijając, że Abdul właśnie na takiego miał być wykreowany) o czarach, wzywaniu demonów i nadchodzącym nieuchronnym końcu świata, po którym nie ma zbawienia. Myślę, że właśnie ta nieznajomość opowiadań sprawia, że pojawiają się tutaj tak niskie oceny tej książki.

Lovecraft to prawdziwy troll swoich czasów. Trzeba mieć naprawdę niesamowitą wyobraźnię i być obeznanym w takich rzeczach jak kosmos czy nawet rośliny, aby napisać coś takiego. Rytuały są opisane w taki sposób, że nie rażą swoją śmiesznością. Kiedy czytam książki fantasy, w których jest opisany jakiś obrzęd to niekiedy jest to tak przeholowane, że wydaje się to niedorzeczne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mogę się tylko domyślać, ile ta książka za czasów autora musiała wywołać kontrowersji. Sceny seksu zajmują tutaj dużo więcej niż "połowę" powieści, są napisane bardzo obrazowo, zapewne w równym zamiarem zgorszenia, jak i sprawienia, aby krew uderzyła do głowy czytelnikowi, jak i... w inne miejsca ciała. Nie warto się nad tym rozwodzić, ciekawsza jest inna kwestia. Są tutaj poruszone nieco "niewygodne" tematy, które pokazują codzienną rzeczywistość z brudnej strony. Zapewne ówczesny czytelnik, (jak i możliwe, że współczesny, ale mniejszym stopniu) może się chwytać za głowę, kiedy czyta między innymi jak to: przyszłe dziewczyny do domów publicznych zatrudnianie są, dzięki układom w urzędach pracy; pal licho zwykłych bywalców domów publicznych, dopiero w wyższych sferach toczy się prawdziwa zabawa: książęta, generałowie, hrabiowie, pułkownicy nieważne czy młodzi czy starzy, po ślubie bądź nie odwiedzają "kurtyzany", które niekiedy kupują, dzięki specjalnym pakietom, że dziewczyna jest przeznaczona tylko dla nich albo biorą udział w widowiskowych orgiach... Pojawiły się nawet "gorszące" wątki homoseksualne. I TO W TAMTYCH CZASACH.
Od razu zaznaczam, że nie przemawia do mnie puenta całej powieści. Widać, że autor ma rękę do pisania, ponieważ w jednym z pierwszych rozdziałów ukazał to, kiedy Karol i adwokat jadą razem do pani Brown. Ubawiłam się przy tym świetnie i mam wrażenie, że autor pisząc jedynie sceny seksu się po prostu zmarnował.
Erotyk jak erotyk, nic niezwyczajnego, płytka fabuła, trzeba się wyznawać na takim typie powieści. Ja się nie wyznaję, ale poszerzając horyzonty od biedy przeczytam. Jedyne co mnie cieszy, to tyle, że autor nie zrobił z tego głupiutkiego romansu, jak mają to w zwyczaju współczesne autorki (z męską częścią chyba nic takiego nie pamiętałam, chociaż... można tutaj podciągnąć 11 minut P. Coelho), które piszą o cudownej miłości "zimnych suk", którym zależny tylko na seksie i przez tego jedynego, którego w końcu spotykają na swojej drodze cudownie się odmienią. Tutaj nic takiego nie znajdziecie, za co wielki plus!

Mogę się tylko domyślać, ile ta książka za czasów autora musiała wywołać kontrowersji. Sceny seksu zajmują tutaj dużo więcej niż "połowę" powieści, są napisane bardzo obrazowo, zapewne w równym zamiarem zgorszenia, jak i sprawienia, aby krew uderzyła do głowy czytelnikowi, jak i... w inne miejsca ciała. Nie warto się nad tym rozwodzić, ciekawsza jest inna kwestia. Są tutaj...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Prawdę mówiąc ocena: 5/6, bo mam strasznie mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony ma dobre momenty (o czym za chwilę), a z drugiej bywają takie fragmenty, gdzie jakoś tak mnie nudzą, że nawet nie wiem kiedy myślami zaczynam być gdzie indziej. Polityka, nazwiska, które nic nie mówią (jest tu ich dużo, z niektórymi ciężko się później połapać), cień nadchodzącej wojny -- jest to dla mnie tak ciężko i nieciekawie opisane, że nie mimo, że fragmenty mi ulatują, nie mam ochoty do nich wracać, żeby je zrozumieć. Co do dobrych momentów: chyba każdemu przykro czytać o postaciach, które zmarnowały sobie życie, bo właśnie o tym, wydaje mi się, jest ta książka. Zmarnowane życie, stracone szanse, które uświadamiamy sobie dopiero w starości -- to jest właśnie coś, co każdy z nas się obawia. Jest to tutaj zręcznie przedstawione w niekiedy poruszających opisach. Nie podoba mi się jedno, nie chcę mi się wierzyć, że w tej książce panuje tyle 'niemiłości', która jest spotykana na każdym kroku, wydaje mi się to odrealnione, ale z drugiej strony czy często nie okazuje się, że przyznajemy się do tego uczucia, gdy ktoś, kogo kochamy - odszedł? I jeszcze jedno: kolejny raz, tutaj na przykładzie Pauliny, widać, że ludziom głupim żyje się łatwiej.

Prawdę mówiąc ocena: 5/6, bo mam strasznie mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony ma dobre momenty (o czym za chwilę), a z drugiej bywają takie fragmenty, gdzie jakoś tak mnie nudzą, że nawet nie wiem kiedy myślami zaczynam być gdzie indziej. Polityka, nazwiska, które nic nie mówią (jest tu ich dużo, z niektórymi ciężko się później połapać), cień nadchodzącej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cudowna. Pewnie dlatego, że przeczytałam ją dla siebie, we własnym tempie, bez całego parcia, że w szkole będą pytać o szczegóły, które są niemalże nieistotne. Ale do rzeczy.
Nie sądziłam, że Prus będzie w stanie napisać coś takiego: powieść historyczną z elementami fantastyki (magia), a do tego dającą tyle do myślenia. Jak bardzo jesteśmy oszukiwani ('głosy' bogów w świątyniach), jak ludzie potrafią być bezwzględni chcąc dość do władzy i jak mało realną władze ma sam władca - tutaj faraon, ponieważ głównie rządzą kapłani i ich ogromne majątki, dzięki którym mogą wszystko kupić?
Jako, że przeczytałam 4 tomy 'pieśni lodu i ognia' , jestem urzeczona tym, że Prus wykreował coś podobnego ponad sto lat temu (czyż nie jest to również gra o tron tyle, że Egiptu?). Zadziwia mnie, że wszystko tutaj jest ze sobą powiązane, zdrada i śmierć jest na każdym kroku, wtedy, kiedy najmniej się ich spodziewałam... Po przeczytaniu zastanawiałam się, jak by się to skończyło, gdy Ramzes XIII na samym początku nie spotkał Żydówki? I najważniejsze, dawno nie czułam takiego napięcia, jak wtedy, kiedy doszłam do fragmentu o kapłanie Seta w Labiryncie i napięcie to utrzymywało się do samego końca. Polecam!

Cudowna. Pewnie dlatego, że przeczytałam ją dla siebie, we własnym tempie, bez całego parcia, że w szkole będą pytać o szczegóły, które są niemalże nieistotne. Ale do rzeczy.
Nie sądziłam, że Prus będzie w stanie napisać coś takiego: powieść historyczną z elementami fantastyki (magia), a do tego dającą tyle do myślenia. Jak bardzo jesteśmy oszukiwani ('głosy' bogów w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To najsłabsza książka Orzeszkowej, którą do tej pory miałam okazję przeczytać (a mam już kilka na koncie). Nie znajdziemy tutaj nic interesującego, poza opisem miłości dwójki ludzi, żadnego interesującego tła, problemów (nie licząc 'miłosnych'), a to wszystko wyrażone w formie listów. A jak wiadomo pisanie z pierwszej osoby wiąże się na ogół z nagromadzeniem opisów dotyczących uczuć... Niestety męczyło mnie to okropnie i po raz pierwszy u Orzeszkowej miałam skłonność do patrzenia, na której jestem stronie i ile mi jeszcze do końca zostało...

Jak przeczytałam w "nocie edytorskiej", że jest to najmniej znanych i popularnej powieści autorki, to wcale się nie zdziwiłam.

To najsłabsza książka Orzeszkowej, którą do tej pory miałam okazję przeczytać (a mam już kilka na koncie). Nie znajdziemy tutaj nic interesującego, poza opisem miłości dwójki ludzi, żadnego interesującego tła, problemów (nie licząc 'miłosnych'), a to wszystko wyrażone w formie listów. A jak wiadomo pisanie z pierwszej osoby wiąże się na ogół z nagromadzeniem opisów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lovecraft ma bardzo specyficzny styl pisarski. Dla mnie wydawał się z początku bardzo toporny. Pierwsze opowiadanie musiałam na kilka dni przerwać, ale wróciłam i wtedy dopiero zatopiłam się i odkryłam fascynujące historię o Cthulhu. Niektóre opowiadania są mniej lub bardziej udane. Mnie osobiście najbardziej podobał się "Duch ciemności", któremu dałabym 100000/10, a zakończenie uwieńczone notatkami Blake'a jest majstersztykiem oddania tajemniczości i napawa strachem.
Dokładne opisy w książce (które mogą troszkę męczyć w szczególności, gdy zaczytujemy się we współczesnej literaturze), kojarzyły mi się z literaturą faktu, gdzie nawet najdrobniejsze szczegóły i relacje nie mogą zostać pominięte. Dodaje to wręcz wrażenie czytania o prawdziwych zdarzeń. Niepokojąca lektura.

Lovecraft ma bardzo specyficzny styl pisarski. Dla mnie wydawał się z początku bardzo toporny. Pierwsze opowiadanie musiałam na kilka dni przerwać, ale wróciłam i wtedy dopiero zatopiłam się i odkryłam fascynujące historię o Cthulhu. Niektóre opowiadania są mniej lub bardziej udane. Mnie osobiście najbardziej podobał się "Duch ciemności", któremu dałabym 100000/10, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze ciekawił mnie pierwowzór Frankensteina i w końcu udało mi się go dorwać. Trzeba przyznać, że współczesne "adaptacje" nijak się mają do książki poza samym potworem, który ciągle przybiera imię swojego twórcy, jest przez to mylony a to kategoryczny błąd, jak dla mnie. Ale książka... zgadzam się, że trzeba mieć naprawę niesamowitą wyobraźnię aby w XIX wieku stworzyć coś takiego. Ale niestety... w dzisiejszych czasach, już nie wywołuje takich emocji jak kiedyś. Dużo rzeczy mnie irytuje: sam Frankenstein, który co chwilę zalicza kolejne porażki i nie wyciąga z nich żadnych wniosków, przez co ciągle przytrafiają mu się niemal bliźniacze... i sam potwór, który jak już ktoś niżej opisał: kiedy został stworzony nie potrafił mówić, żeby za chwilę władać pięknym językiem; opowiada swoją historię słowami takimi jakimi włada Frankenstein, co jest dla mnie nieporozumieniem (czy narracja dwóch postaci nie powinna się różnić? u potwora być bardziej przedstawiona prostym językiem?). Ciągłe rozterki bohatera, też mnie irytują, tak jak pisałam wyżej: porażka, popadnięcie w chorobę, powrót do rzeczywistości, zamartwianie się, porażka, choroba i tak w kółko kilka razy. A zapowiadało się ładnie: początkowe listy wzbudzały we mnie niepokój, ponieważ daleko na północy, gdzie próżno szukać osad ludzkich, nie wiadomo, co odkryje ekspedycja kapitana... Warto się zapoznać, z jedną z pierwszych powieści science-fiction, ale nie gwarantuję, że da się radę za jednym podejściem dotrzeć do końca.

Zawsze ciekawił mnie pierwowzór Frankensteina i w końcu udało mi się go dorwać. Trzeba przyznać, że współczesne "adaptacje" nijak się mają do książki poza samym potworem, który ciągle przybiera imię swojego twórcy, jest przez to mylony a to kategoryczny błąd, jak dla mnie. Ale książka... zgadzam się, że trzeba mieć naprawę niesamowitą wyobraźnię aby w XIX wieku stworzyć coś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam uniwersum The Elder Scrolls, które dzięki rozbudowanej historii jest idealnym kandydatem do napisania powieści. (Te książki spotykane na każdym kroku w grach - informacje o magii, kłuciu pancerzy, daedrach, stworzeniach, rasach, historia poszczególnych krain, legendy, czy zwykłe opowiadania - które byłyby bardziej rozbudowane, jak dla mnie, stałyby się prawdziwymi hitami książkowymi "w prawdziwym świecie"). W końcu miałam okazję dorwać "miasto w przestworzach". Dzięki takim np. Dragon Age (gdzie pierwsze dwie części są przeciętne i dopiero 3 część mnie naprawdę wciągnęła...), po TES nie spodziewałam się niczego (tak, do dobre słowo NICZEGO) poza tym, że fajnie przeczytać książkę w moim ulubionym uniwersum. I jak wrażenia? Szczerze, to całkiem niezłe. Chyba dawno nie miałam tak, że w jakiejś książce fantasy nie spotkałam postaci, której bym szczerze nienawidziła (zwykle są to główne postacie, które nieraz aż blokują mi przyjemność z czytania, za co tutaj WIELKI PLUS, naprawdę). Wątpię czy za tę książkę chwycił się ktoś, kto nie zna TES, więc na pewno nie miał problemu widząc nazwy raz typu: aroganie, bosmerzy czy khajiici. Wyjątkowo spodobały mi się obie pary głównych bohaterów, przyjaciele Annaig i Glim, ale bardziej duet Sula i księcia Attrebusa. Ta druga jest może troszkę oklepana, czyli książę, który uważa, że wszyscy w Cesarstwie go kochają, a okazuje się, że tak naprawdę wszystkie jego 'ważne bitwy' były ukartowane i potrafi zacząć płakać; oraz Sula, elfa (mrocznego? zakładam, że tak, choć nie był on nigdy inaczej określany niż 'elf'), który zalatuje mi "badassem" - wspaniały wojownik, bez ogródek mówi, co myśli o księciu, odzywa się, gdy ma coś mądrego do powiedzenia. Mimo, że u Sula, jak to zwykle bywa, była troszkę "łzawa historyjka", to dziwne, ale mnie to nie raziło i utrzymał się na pierwszym miejscu moich ulubionych postaci do ostatniej kartki. Historia jest niczego sobie, nawet potrafi troszkę zaskoczyć. Najbardziej jednak ciekawi mnie Colin i do czego dokładnie jego śledztwo doprowadzi i mam nadzieję, że w kolejnych książce będzie się częściej pojawiał. Nie mogę się więc doczekać, kiedy będzie mi dane przeczytać drugi tom. I na sam koniec: doceniłam w 'Mieście...' wzmianki o zniszczonym Morrowindzie, po których po prostu było mi smutno, ale to dobrze, powinno tak być, więc czym prędzej odkurzam płytkę TES III i kolejny raz lecę uratować świat przed Dagothem.

Uwielbiam uniwersum The Elder Scrolls, które dzięki rozbudowanej historii jest idealnym kandydatem do napisania powieści. (Te książki spotykane na każdym kroku w grach - informacje o magii, kłuciu pancerzy, daedrach, stworzeniach, rasach, historia poszczególnych krain, legendy, czy zwykłe opowiadania - które byłyby bardziej rozbudowane, jak dla mnie, stałyby się prawdziwymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam książki Orzeszkowej i przy Meirze zacznę chyba od końca, ale inaczej nie potrafię: dla mnie ta książka to arcydzieło! Tę opasłą książkę (dwa tomy) pochłonęłam w dwa dni, ponieważ nie mogłam się od niej oderwać. Trudno mi powiedzieć co dokładnie to spowodowało. Dobrze napisane postacie? Dialogi, które sprawiają, że na chwilę muszę odłożyć książkę i nad nimi głębiej się zastanowić? (a bardzo cenię sobie takie przerywanie) Czy może uniwersalny problem? Co do tego ostatniego, dla mnie to jest mistrzostwo. Można by tu przypisać wszystko, problem religijny (pasowało kiedyś, do problemu asymilacji Żydów, jak i teraz: czy muzułmanie też nie żyją w "ciemnicy"?), można to jak dla mnie również przypisać do ówczesnych problemów z niepodległością polski (piękna nauka o tym, że 'mesjasz nie przyjdzie w ludzkiej postaci', o czym za chwilę, spokojnie można było porównać do czekania na bohatera, do zrywu narodowego itd., chociaż wiem, że Orzeszkowa chciała po prostu poruszyć problem żydowski, ale przez to, że powtarzam do matury - samo mi się to nasunęło jako możliwy kontekst). A co do postaci? Również się powtórzę: mistrzostwo! Izaaka Todrosa można nie lubić, ale nie da się nie przyznać, że jest genialnie napisany. Tego mi właśnie zawsze brakuje w książkach, gdzie postacie mówią w podobny do siebie sposób, podobnie się zachowują, przechodzą przemiany, ale nie Todros, który nie mógł być lepiej pokazany, jako mędrzec, guru, który każdy problem potrafi rozwiązać powołując się na nauki ze starych ksiąg. Jedyne co może męczyć jak zwykle w Orzeszkowej to dziwaczna stosowana przez nią strona bierna. Spodziewałam się opisów natury takich jak w "Nad Niemnem", ale tutaj nie są one jeszcze aż tak widoczne, więc opisy ani trochę mnie nie męczyły/nudziły. I jeszcze jedno, dawno nie miałam takiego przycięcia, gdzie fragment przeczytałam kilka razy, zamknęłam książkę kręcąc z niedowierzania głową, zapisałam go w ulubionych cytatach i dopiero po chwili mogłam kontynuować. Niestety napiszę tu niczym student prawa, że jestem niewierząca, ale nie przeszkadza mi to czerpać inspiracji z różnych "mądrości religijnych". I dlatego z przyjemnością kończę tę recenzję cytatem, który wgniótł mnie w fotel: "Słuchajcie! W pisaniu tym napisanym jest, ażeby Izrael przestał spodziewać się Mesjasza z ciała i ze krwi... Albowiem nie przyjdzie on na świat pod postacią człowieczą, ale spłynie jako czas, niosący ludom wszystkim poznanie, nasycenie, miłość i pokój..."

Uwielbiam książki Orzeszkowej i przy Meirze zacznę chyba od końca, ale inaczej nie potrafię: dla mnie ta książka to arcydzieło! Tę opasłą książkę (dwa tomy) pochłonęłam w dwa dni, ponieważ nie mogłam się od niej oderwać. Trudno mi powiedzieć co dokładnie to spowodowało. Dobrze napisane postacie? Dialogi, które sprawiają, że na chwilę muszę odłożyć książkę i nad nimi głębiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to