-
Artykuły
Zawsze interesuje mnie najgorszy scenariusz: Steve Cavanagh opowiada o „Adwokacie diabła”Ewa Cieślik1 -
Artykuły
[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński31 -
Artykuły
W drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik10 -
Artykuły
Książki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać73
Biblioteczka
2024-05-09
2024-05-16
2024-02-28
„Guguły” to podróż do lat osiemdziesiątych. Narracja prowadzona jest z perspektywy kilkuletniej Wioli, która z pewnością stanowi alter ego autorki. Treść stanowi zbiór krótkich historii, które w zasadzie zawierają pełne spektrum emocji i wydarzeń, od radości po smutki, od pierwszych miłości po śmierć. Nie ma tutaj koloryzowania, życie pokazane jest takim jakie jest w rzeczywistości, a perspektywa dziecka jest jak najbardziej trafna i dobrze zobrazowana. Choć to czasy PRL myślę, że każdy, nawet nie pamiętający czasów komunizmu, znajdzie tutaj punkt odniesienia do swojego dzieciństwa i wspomnień z nim związanych. Ciekawa jest także relacja narratorki z ojcem, jego postać stanowi tło dla całej historii i swego rodzaju klamrę bo cała narracja prowadzona jest w zasadzie od momentu gdy pojawia się on w życiu bohaterki i kończy wraz z jego odejściem.
Czy zatem warto po „Guguły” sięgnąć? Dla mnie było to niestety nieco za mało, jest to książka na dwa wieczory, ale jednak chyba niewiele zostawia w czytelniku. Czyta się szybko, płynnie, ale ja jednak oczekuję, że po lekturze będę miał co rozpamiętywać, do czego wracać. Tutaj tego uczucia nie miałem i choć może w niektórych fragmentach jakaś struna we mnie drgnęła to było to chwilowe.
„Guguły” to podróż do lat osiemdziesiątych. Narracja prowadzona jest z perspektywy kilkuletniej Wioli, która z pewnością stanowi alter ego autorki. Treść stanowi zbiór krótkich historii, które w zasadzie zawierają pełne spektrum emocji i wydarzeń, od radości po smutki, od pierwszych miłości po śmierć. Nie ma tutaj koloryzowania, życie pokazane jest takim jakie jest w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-17
„Wilno 1915” to kilka miesięcy z życia miasta zebrane w formie wspomnień mieszkańców i ubrane w wyjątkową albumową formę. Opisywany okres to moment szczególny w historii miasta. Przez miasto przetacza się fala uchodźców z linii frontu oraz liczne zastępy uciekających wojsk rosyjskich. Cywile w tej zawierusze muszą odpowiedzieć na ważne pytanie czy pozostać w mieście, czy też uciekać w głąb Rosji. Kolejnym etapem jest już wejście wojsk niemiecki, po początkowej euforii i nadziei na lepsze jutro, pojawiają się obawy i niezadowolenie, przede wszystkim związane z brakiem podstawowych produktów żywnościowych, rosnącymi cenami czy podejściem żołnierzy do ludności cywilnej i jej dóbr.
Z książki wyłania się też niezwykły obraz miasta wielokulturowego, gdzie kilka narodowości żyje obok siebie, ale też zabiega o przywileje u nowych włodarzy miasta.
Sama narracja prowadzona jest przez bezpośrednich uczestników wydarzeń, a co za tym idzie tekst nie zawsze jest płynny, zmienia się stylistycznie. Jednak im dalej tym mniej zaburza to płynność lektury.
Czy warto sięgnąć po „Wilno 1915”? Myślę, że tak bo jest to unikatowy zapis burzliwych wydarzeń przedstawiony z perspektywy osób, które łączy przede wszystkim miasto, ich „mała ojczyzna”.
„Wilno 1915” to kilka miesięcy z życia miasta zebrane w formie wspomnień mieszkańców i ubrane w wyjątkową albumową formę. Opisywany okres to moment szczególny w historii miasta. Przez miasto przetacza się fala uchodźców z linii frontu oraz liczne zastępy uciekających wojsk rosyjskich. Cywile w tej zawierusze muszą odpowiedzieć na ważne pytanie czy pozostać w mieście, czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jedenastoletnia Ellen po śmierci ojca postanawia milczeć. Realizuje dobitnie swoją wolę przenosząc milczenie na wszystkie aspekty swojego życia. Ten brak słów nie dotyczy jednak czytelnika więc narracja prowadzona jest z perspektywy wspomnianej bohaterki. Przedstawia nam ona swoją rodzinę, zwłaszcza matkę i brata oraz nawiązuje do sylwetki nieżyjącego już ojca. Opisy są niezwykle minimalistyczne, surowe, otrzymujemy tu jednak obraz rodziny dysfunkcyjnej, pełnej skrajności, dotkniętej w pewnym momencie chorobą psychiczną ojca. Skąd jednak postanowienie milczenia? Jak dla mnie pozostało to zagadką, nie wyłania się tu ani zażyła relacja, ani traumatyczna. Coś jednak w tej rodzinie się zmienia. Jednak powody pozostają przynajmniej dla mnie nieznane.
Nie ma co ukrywać nie porwała mnie ta historia, nie wzruszyła, nie zdenerwowała, ale też nie zmęczyła bo to jednak tylko około 100 stron. Czy jednak coś mi w głowie po tej książce zostało? Nie sądzę.
Jedenastoletnia Ellen po śmierci ojca postanawia milczeć. Realizuje dobitnie swoją wolę przenosząc milczenie na wszystkie aspekty swojego życia. Ten brak słów nie dotyczy jednak czytelnika więc narracja prowadzona jest z perspektywy wspomnianej bohaterki. Przedstawia nam ona swoją rodzinę, zwłaszcza matkę i brata oraz nawiązuje do sylwetki nieżyjącego już ojca. Opisy są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-10
Obrzydliwości nad obrzydliwościami. Jeśli zaczniecie lekturę i po kilkunastu stronach stwierdzicie, że nie, gorzej być nie może to uwierzcie może. I to ogromny plus tej książki! Moshfegh nie gryzie się w język, w małej wsi, tytułowej Lapvonie, splata losy bohaterów w sposób nieprzewidywalny, a do tego całość okrasza ogromną dozą brutalności, ale i groteski. Sam dobór bohaterów również jest wyjątkowy, bo na kartach spotkamy chłopaka, z niepełnosprawnością, katowanego przez ojca, księdza- co najmniej w kryzysie wiary, szeptuchę posiadającą moc odczytywania mowy ptaków czy czuwającego nad tym wszystkim zblazowanego, znużonego przepychem władcę. Barwny przekrój, prawda? A i tak nie wymieniłem wszystkich.
Idźmy dalej w treść. Cała powieść ukazuje mechanizmy działania władzy, ślepej wiary oraz ukazuje nierówności społeczne. Są winy, są kary, zasada oko za oko ząb za ząb przejawia się w wielu sytuacjach, a całość mogłaby stanowić świetny spektakl teatralny. Da się tutaj też zaśmiać, ale jednak częściej spotkamy brud, śmierć i przemoc.
Niemniej to świetna pozycja, warta każdej minuty spędzonej przy lekturze. Jeśli jednak macie plastyczną wyobraźnię i niezbyt mocne żołądki, nie czytajcie jej po jedzeniu. Chociaż czytana przed może odebrać apetyt… Zdecydujecie sami, ale po Lapvone sięgnijcie!
Obrzydliwości nad obrzydliwościami. Jeśli zaczniecie lekturę i po kilkunastu stronach stwierdzicie, że nie, gorzej być nie może to uwierzcie może. I to ogromny plus tej książki! Moshfegh nie gryzie się w język, w małej wsi, tytułowej Lapvonie, splata losy bohaterów w sposób nieprzewidywalny, a do tego całość okrasza ogromną dozą brutalności, ale i groteski. Sam dobór...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-22
„Punkt zwrotny” to 40 historii, które łączy tytułowy listopad 1942. Zebrane wspomnienia obejmują zarówno cywili jak i żołnierzy. Autor nie ogranicza się do jednej strony konfliktu. Na plus zasługuje szeroki zakres przedstawionych historii. Autor nie skupia się tutaj jedynie na Europie. Terytorialnie mamy tu także ujęte kraje Afryki, Azję czy nawet Wyspy Salomona. Pod tym względem może „Punkt zwrotny” stanowić pole do inspiracji i dalszego poszukiwania.
Co do sposobu pisania na początku panuje chaos. Historie przedstawiane są urywkami, bohaterowie szybko się zmieniają co nie ułatwia lektury. W raz z upływem stron jest nieco lepiej, ale mimo wszystko ciężko się w tym sposobie narracji odnaleźć. Co do samego przedstawienia wspomnień, mam wrażenie, że następuje tu niestety sporo gloryfikacji bohaterów. Odnosiłem, że to co przedstawiane jako wyjątkowe często takie nie było i nie miało wpływu na bądź co bądź cały konflikt. Metafory, przewidywania i zakładanie co by było gdyby też nie pasują moim zdaniem do literatury faktu do której tytuł miał chyba aspirować.
Podsumowując. Czy po lekturze jestem w stanie powiedzieć czy listopad 1942 był punktem zwrotnym? Niestety nie i moim zdaniem ciekawy zbiór źródeł, na próbie ich uwznioślenia i fabularyzacji wiele stracił, a ja osobiście nie poczułem tego, że rzeczywiście ten miesiąc był przełomowy jeśli chodzi o cały konflikt.
„Punkt zwrotny” to 40 historii, które łączy tytułowy listopad 1942. Zebrane wspomnienia obejmują zarówno cywili jak i żołnierzy. Autor nie ogranicza się do jednej strony konfliktu. Na plus zasługuje szeroki zakres przedstawionych historii. Autor nie skupia się tutaj jedynie na Europie. Terytorialnie mamy tu także ujęte kraje Afryki, Azję czy nawet Wyspy Salomona. Pod tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-25
Tematyka Powstania Warszawskiego zawsze mnie interesowała. Kiedy jednak przeczytałem „Zagładę miasta” okazało się, że ocena tego zrywu wcale nie jest tak jednoznaczna jak prezentowane to było w podręcznikach.
Stąd decyzja o lekturze „Decyzji Bora” podjęta została z wielkim entuzjazmem. W końcu to właśnie przez niego wydany został rozkaz o podjęciu walki 1 sierpnia 1944.
Sama biografia pozwala nam spojrzeć na Komorowskiego z wielu perspektyw. Mamy tutaj relacje rodziny, przełożonych, współpracowników a także podwładnych. Pojawia się wiele znanych nazwisk jak Anders, Rowecki, Sosnkowski czy Sikorski. Istotny element całej konstrukcji tekstu stanowią także zapiski samego bohatera oraz fragmenty niedokończonej biografii autorstwa Eugeniusza Romiszewskiego. Taki zbiór daje możliwość poznania Tadeusza Komorowskiego dogłębnie na przestrzeni wielu lat. Co ciekawe ten sposób narracji pozwala czytelnikowi na stworzenie własnego obrazu bohatera, nie ma tutaj postawionej jednoznacznej tezy. Książka daje ogromne ilości materiałów, relacji, ale nie narzuca oceny. To zdecydowanie plus zwłaszcza, że w mojej opinii, ze zbioru wyłania się obraz człowieka, który nie był silnym autorytetem, a raczej personą, na swój sposób uległą, podatną na sugestie, postawioną przed decyzjami mającymi nieść za sobą ogromne konsekwencje i mierzący się z nimi przez dalszą część życia. Oczywiście to moja opinia, bo możemy też znaleźć tego typu fragmenty: „posiadał moc, która inspirowała innych do niezwykłej odwagi, pozwalającej umierać im szczęśliwie”.
Z przytaczanych źródeł wyłania się także, niestety, smutny obraz polskiej polityki okresu wojny i okupacji. Można nawet stwierdzić, że na tym polu przez lata niewiele się zmieniło…
Na uwagę zasługuje działalność powojenna, która miała na celu zjednoczenie Polonii na całym świecie i uświadamianie w wielu krajach jaka tragedia nadal dzieje się w Polsce.
Samo wydanie prezentuje się świetnie, sporo tutaj zdjęć, dokumentów, a nawet obrazów (oczywiście w kolorze). Ponadto każde wybrane źródło posiada nadany numer, ujęty w spisie na końcu książki, a przytaczany fragment do tego numeru się odnosi- jak dla mnie duży plus.
Podsumowując jest to kompendium zdecydowanie warte uwagi. Ukazujące nie tylko postać, ale również ogromny wycinek historii naszego kraju. Historii trudnej i nie często pokazywanej w „głównym nurcie”.
Warto sprawdzić, a jeśli się wahacie sprawdźcie najpierw „Zagładę miasta”.
Tematyka Powstania Warszawskiego zawsze mnie interesowała. Kiedy jednak przeczytałem „Zagładę miasta” okazało się, że ocena tego zrywu wcale nie jest tak jednoznaczna jak prezentowane to było w podręcznikach.
Stąd decyzja o lekturze „Decyzji Bora” podjęta została z wielkim entuzjazmem. W końcu to właśnie przez niego wydany został rozkaz o podjęciu walki 1 sierpnia...
2023-12-28
„Znachodź” to surrealistyczna powieść głęboko osadzona w brytyjskim folklorze. Główny bohater- Joe, spotyka tajemniczego wędrowca, którym jest tytułowy Znachodź. Od momentu pierwszego spotkania i użyciu przez chłopaka podejrzanego mazidła, jawa zaczyna przeplatać się z rzeczywistością. Kiedy wydaje się, że fabuła zmierza ku prostej następują kolejne nieoczekiwane zwroty. I ta formuła moim zdaniem wciąga. Nie można być pewnym co wydarzy się na kolejnej stronie. Jest tu też także sporo słowotwórstwa, zabawy słowem. Jak dla mnie to trochę jakbym czytał Borszewicza w wydaniu brytyjskim. Co zasługuje na uwagę to także oddanie charakteru oryginału w polskim tłumaczeniu, tutaj zdecydowanie czapki z głów dla tłumaczki. Całość uzupełnia krótki komentarz i sporo przypisów, które pozwalają lepiej zrozumieć lokalny charakter książki.
Podsumowując, warto sprawdzić, choć może być to momentami lektura trudna i nieco niezrozumiała. Z pewnością każde kolejne przebrnięcie wpłynie pozytywnie na odbiór. Liczę na to, że złapiecie bakcyla i zaczniecie analizować dogłębniej ten i inne teksty Garnera.
„Znachodź” to surrealistyczna powieść głęboko osadzona w brytyjskim folklorze. Główny bohater- Joe, spotyka tajemniczego wędrowca, którym jest tytułowy Znachodź. Od momentu pierwszego spotkania i użyciu przez chłopaka podejrzanego mazidła, jawa zaczyna przeplatać się z rzeczywistością. Kiedy wydaje się, że fabuła zmierza ku prostej następują kolejne nieoczekiwane zwroty. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-20
Oskarżam Auschwitz” to przejmujący obraz tego jak ogromne piętno odcisnął Holokaust również na kolejnych pokoleniach. Autor na podstawie rozmów z dziećmi ocalałych tworzy przejmujący obraz przekazania traum obozowych na kolejne pokolenie. Ukazuje jak wyglądało dzieciństwo wypełnione często milczeniem, brakiem wsparcia od rodziców, czy zbytnią zapobiegliwością mającą uchronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Z opowieści przedstawionych w książce ukazuje się też chęć odnalezienia własnej tożsamości, poszukiwania więzów rodzinnych, korzeni. Na uwagę zasługuje fakt, że dzieci ocalałych zazwyczaj wychowywały się w rodzinach złożonych z rodziców i rodzeństwa, brak dalszych krewnych, dziadków czy wujostwa był odczuwalny w relacjach rówieśniczych.
Bardzo przypadła mi do gustu forma rozmowy/wywiadu. Krótki wstęp przed każdą z rozmów ukazuje imię i rok urodzenia rozmówcy, a także wskazuje gdzie odbywa się rozmowa oraz w jakim języku jest prowadzona. Rozmowa jest tu lepszym słowem, ponieważ dialog nie odbywa się na zasadzie pytanie-odpowiedź, ale autor w „pytaniach” przekazuje wiele własnych doświadczeń.
Pozycja zdecydowanie warta uwagi i ważna. Wręcz namawiam do lektury.
Oskarżam Auschwitz” to przejmujący obraz tego jak ogromne piętno odcisnął Holokaust również na kolejnych pokoleniach. Autor na podstawie rozmów z dziećmi ocalałych tworzy przejmujący obraz przekazania traum obozowych na kolejne pokolenie. Ukazuje jak wyglądało dzieciństwo wypełnione często milczeniem, brakiem wsparcia od rodziców, czy zbytnią zapobiegliwością mającą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-15
Książki o tematyce przemocy domowej stały się stałym punktem mojej biblioteczki. Dlatego „Mokradełko” sądząc po opisie było strzałem w dziesiątkę. Jest jednak nieco inaczej.
Książka ta to reportaż o… książce, a w zasadzie stosowne uzupełnienie do „Kato-taty”. Pokazane zostaje tutaj co wydarzyło się w życiu Halszki Opfer po wydaniu książki oraz jak obecnie wygląda jej życie i kontakty z bliskimi. I zdecydowanie jest to lektura emocjonująca, pojawia się wiele pytań, ale żeby znaleźć odpowiedzi myślę, że trzeba sięgnąć do „Kato-taty” i „Monidła”. Ja jestem jeszcze przed ich lekturą więc mam nadzieję, że wtedy zyskam pełniejszy obraz, choć ten który jest zarysowany w „Mokradełku” już szokuje.
Myślę, że nim zasiądziecie do tej pozycji warto najpierw zapoznać się z twórczością Halszki. Pod względem budowy tekstu nie mam zastrzeżeń. Czyta się „przyjemnie” choć w powiązaniu z tematyką to słowo niekoniecznie pasuje.
Podsumowując najpierw książki Halszki potem dopiero „Mokradełko”.
Książki o tematyce przemocy domowej stały się stałym punktem mojej biblioteczki. Dlatego „Mokradełko” sądząc po opisie było strzałem w dziesiątkę. Jest jednak nieco inaczej.
Książka ta to reportaż o… książce, a w zasadzie stosowne uzupełnienie do „Kato-taty”. Pokazane zostaje tutaj co wydarzyło się w życiu Halszki Opfer po wydaniu książki oraz jak obecnie wygląda jej życie...
2023-10-29
Po twórczość Remarque sięgnąłem ponownie z pewnym sentymentem. W pamięci utkwiło mi czytane dawno „Na zachodzie bez zmian”. Pomimo upływu lat w pamięci książka ta przetrwała więc uznaję to za znak, że miała w sobie to coś.
Ale przechodząc do „Wroga”. Technicznie otrzymujemy tutaj 10 opowiadań rozmieszczonych na 80 stronach. Tematycznie wszystkie oscylują wokół I Wojny Światowej. I to co trzeba w pierwszej kolejności przyznać autorowi to to, że w piękne słowa ubiera rzeczy straszne. W tekstach nie otrzymamy opowiadań prosto z frontu, czasy wojny już minęły, ale wśród bezpośrednich uczestników wydarzeń pozostały ogromne, nieprzepracowane traumy. I właśnie o tym jakie piętno odciska wojna zarówno na żołnierzach jak i ich bliskich jest ta książka. Autor trafia w uczucia czytelnika, piękne chwile łączy z najbardziej bolesnymi, co stanowi mieszankę wybuchową.
Między zdaniami przewija się również wątek dotyczący tego jak wojna postrzegana jest przez społeczeństwo. Boli, że osoby nieuczestniczące bezpośrednio w starciach, bazujące często na propagandowych informacjach są przekonane o słuszności konfliktu…
Nawet jeśli nie znacie innych pozycji autora to warto od „Wroga” zacząć. Poznać styl pisania, język, poruszaną tematykę. Ja osobiście, mam nadzieję, że poczujecie chemię, a jeśli nie to w końcu tylko 80 stron.
Po twórczość Remarque sięgnąłem ponownie z pewnym sentymentem. W pamięci utkwiło mi czytane dawno „Na zachodzie bez zmian”. Pomimo upływu lat w pamięci książka ta przetrwała więc uznaję to za znak, że miała w sobie to coś.
Ale przechodząc do „Wroga”. Technicznie otrzymujemy tutaj 10 opowiadań rozmieszczonych na 80 stronach. Tematycznie wszystkie oscylują wokół I Wojny...
2023-10-09
To jedna z tych książek, które trudno mi oceniać, ponieważ jest ona połączeniem świetnego warsztatu literackiego z niezwykle intymnym, emocjonalnym tematem. Bo jak oceniać opis czyichś uczuć związanych ze śmiercią matki? Spróbujmy więc spojrzeć na tę książkę bardziej jako przewodnik, przewodnik w oswajaniu z tym co nieuniknione.
Autor opisując swoje osobiste doświadczenia prezentuje czytelnikowi historię zaczynająca się na łożu śmierci, a kończącą pogrzebem i stypą. Na bazie emocji pojawiających się w każdym z etapów przygotowań do ostatniej drogi, prezentuje wspomnienia związane z matką. Kolejne etapy ukazują także przechodzenie przez żałobę, godzenie się ze stratą.
Czy warto po „Początek wszystkiego” sięgnąć? Moim zdaniem tak zwłaszcza jeśli dopiero takie wydarzenia są przed Wami. Bo nie jest to tematyka, z którą jesteśmy na co dzień oswajani.
To jedna z tych książek, które trudno mi oceniać, ponieważ jest ona połączeniem świetnego warsztatu literackiego z niezwykle intymnym, emocjonalnym tematem. Bo jak oceniać opis czyichś uczuć związanych ze śmiercią matki? Spróbujmy więc spojrzeć na tę książkę bardziej jako przewodnik, przewodnik w oswajaniu z tym co nieuniknione.
Autor opisując swoje osobiste doświadczenia...
2023-10-23
„Nie przywitam się z państwem na ulicy” to swego rodzaju książka chaos i chyba tytułowy szkic zdecydowanie oddaje sposób prowadzenia narracji. Doświadczenia autorki (osoby niedowidzącej) przeplatają się tutaj z historiami kobiet z zespołem Turnera. Teoretycznie mamy tu rozdziały, zatytułowane hasłami, jednak mi często zdarzało się gubić wątek i pomimo, że pozycja ma 168 stron dobrnięcie do końca chwilę mi zajęło. Jeśli jednak nie zrazicie się budową tekstu, to z pewnością wyczujecie też potencjał tej pozycji. Dla mnie to zupełnie inne spojrzenie na osoby z niepełnosprawnością. Bo autorka przedstawia nam tutaj historie gdzie nie sama niepełnosprawność jest problemem, a podejście do niej osób z zewnątrz. Są to osoby, które są w stanie bez przeszkód funkcjonować w życiu codziennym, spełniać się zawodowo, realizować, żyć pełnią życia, jednak społeczeństwo albo nie chce albo nie potrafi tego zrozumieć. I mówimy tu zarówno o kręgach najbliższych danej osobie (rodzinie) jak i lekarzach czy pracodawcach. Wydaje mi się, że autorka tymi historiami stara się odpowiedzieć na pytanie czym tak naprawdę niepełnosprawność jest.
Jest tu kilka ciekawych spostrzeżeń, ilość stron także nie przyprawia o zawrót głowy więc w wolnej chwili warto po tę pozycję sięgnąć.
PS. Są przypisy i całkiem sporo pozycji w bibliografii.
„Nie przywitam się z państwem na ulicy” to swego rodzaju książka chaos i chyba tytułowy szkic zdecydowanie oddaje sposób prowadzenia narracji. Doświadczenia autorki (osoby niedowidzącej) przeplatają się tutaj z historiami kobiet z zespołem Turnera. Teoretycznie mamy tu rozdziały, zatytułowane hasłami, jednak mi często zdarzało się gubić wątek i pomimo, że pozycja ma 168...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-06
Choć pierwsza książka autora nie jest mi znana stwierdziłem, że sprawdzę i w zasadzie oprócz początkowego chaosu, kto jest kim, zupełnie nie odczułem, że jest to swego rodzaju kontynuacja.
Na pierwszy plan w "Stramerach" wysuwa się moim zdaniem wątek poszukiwania własnej tożsamości. Zerwanie z przedwojenną przeszłością, zostawienie domu, konieczność używania fałszywych imion i nazwisk, migracja, a przede wszystkim rozłąka z bliskimi to ogromny trud rzucony na barki każdego z bohaterów. Na uwagę zasługuje również przedstawienie codzienności, tej szarej, często nudnej, ale w czasach wojennych okraszonej terrorem i śmiercią, która może czyhać za każdym rogiem. Jednak napięcie związane z powyższym towarzyszy czytelnikowi do pewnego momentu. I po obiecującym początku im dalej tym... niestety nudniej. Nawet tło historyczne takie jak powstanie warszawskie nie powoduje, że każdą kolejną stronę czyta się mając ciarki.
Najciekawszy dla mnie okazał się wątek krakowski czyli historia Róży i Babuni, ale stanowi on jedynie wycinek całości. Mimo to akurat z tymi bohaterkami poczułem chemię i to on "uratował" moje odczucia co do lektury.
Pod względem technicznym zarzutów nie mam, język jest solidny, czyta się lekko. Jednak fabuła nie spełniła moich oczekiwań, zwłaszcza że dzieje się w okresie tak burzliwym dla historii zarówno lokalnej, krajowej jak i światowej.
Po "Stramerów" sięgnąć można, ale raczej nie jest to powieść, która na długo zapadnie Wam w pamięci. Jednak jak zawsze najlepiej przekonać się na własnej skórze.
Choć pierwsza książka autora nie jest mi znana stwierdziłem, że sprawdzę i w zasadzie oprócz początkowego chaosu, kto jest kim, zupełnie nie odczułem, że jest to swego rodzaju kontynuacja.
Na pierwszy plan w "Stramerach" wysuwa się moim zdaniem wątek poszukiwania własnej tożsamości. Zerwanie z przedwojenną przeszłością, zostawienie domu, konieczność używania fałszywych...
2023-09-19
„Lekcje kwitnienia” to książka krótka, ale zaskakująca treścią. Dla mnie wyjątkowe są tu przede wszystkim kreacje bohaterów. Każdy prezentuje inny zestaw cech, ale są oni zwyczajnie ludzcy, można powiedzieć „normalni”. Czytelnik znajduje w każdym z nich to z czym spotyka się na co dzień, wypalenie zawodowe, zmęczenie, potrzeba bliskości, odnalezienia się w społeczności i wiele innych… Na ten podatny grunt odpowiada postać Elizy. Stwarzająca wrażenie kobiety sukcesu, empatycznej, otwartej na pomoc innym, ale jednocześnie potrafiącej wyciągnąć z innych to co głęboko skrywane, a co w dalszej części stanowi podstawę do manipulowania grupą. Im dalej w las (a motyw roślinny jest tu wszechobecny) tym podopieczni bardziej zaczynają rywalizować o względy guru, co prawdopodobnie prowadzi do tragedii, choć wydaje mi się, że każdy zakończenie może zinterpretować inaczej.
Książka świetnie pokazuje jak łatwo człowiek podatny jest na manipulację, jeśli tylko trafi ona na podatny grunt jakim może być np. zły etap w życiu. I nie ma tutaj znaczenia status społeczny czy wykształcenie, wszyscy uciekamy się do podstaw natury ludzkiej, zaspokajania potrzeb, jak te rośliny, które aby żyć potrzebują wody, słońca i żyznej gleby.
Warto sięgnąć i sprawdzić, zwłaszcza, że to lektura na maksymalnie dwa wieczory.
„Lekcje kwitnienia” to książka krótka, ale zaskakująca treścią. Dla mnie wyjątkowe są tu przede wszystkim kreacje bohaterów. Każdy prezentuje inny zestaw cech, ale są oni zwyczajnie ludzcy, można powiedzieć „normalni”. Czytelnik znajduje w każdym z nich to z czym spotyka się na co dzień, wypalenie zawodowe, zmęczenie, potrzeba bliskości, odnalezienia się w społeczności i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-19
"Sena" to 35 stron emocji. Książka będąca zarówno wspomnieniem jak i hołdem oddanym ukochanemu zwierzęciu. Nie jest to jednak tytuł, który można ocenić jednoznacznie. Każdy takie odejście z pewnością przeżywa i przepracowuje na swój sposób. Ja nie miałem okazji znaleźć się w takiej sytuacji więc traktuję tę książkę jako swego rodzaju możliwość oswojenia się z tym co w życiu nieuniknione...
Warsztat literacki pozostaje na wysokim poziomie jak to ma miejsce w innych tytułach od B. Frymorgena. Całość uzupełniają zdjęcia głównej bohaterki oraz świetna jakość wydania (te strony aż chce się przewracać).
Jeśli mieliście już styczność z twórczością autora, warto po tę książeczkę sięgnąć. Jeśli jednak ma być to początek drogi polecam zacząć od "Miniatur londyńskich" albo "Okruchów większej całości".
"Sena" to 35 stron emocji. Książka będąca zarówno wspomnieniem jak i hołdem oddanym ukochanemu zwierzęciu. Nie jest to jednak tytuł, który można ocenić jednoznacznie. Każdy takie odejście z pewnością przeżywa i przepracowuje na swój sposób. Ja nie miałem okazji znaleźć się w takiej sytuacji więc traktuję tę książkę jako swego rodzaju możliwość oswojenia się z tym co w życiu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-16
Miałem duże oczekiwania, nie będę tego ukrywał i po lekturze wiem, że zostały one spełnione. Lekturę polecam każdemu.
Kiedy zaczynałem przygodę z "Tonią" to pierwsze fragmenty od razu przypomniały mi "Śmierć pięknych saren", bo mowa tu o powrocie do lat dzieciństwa, trudnych czasach, ale okiem dziecka zapamiętanych bez trosk dorosłych, bez wcześniejszego bagażu emocjonalnego. To tutaj rodzi się przywiązanie do miejsca, domu- myślę, że każdy pomyśli podczas lektury o jakimś wyjątkowym miejscu z dzieciństwa. Tę część idealnie podsumowuje to także rozmowa Wolfa z Pawłem, które na mnie zrobiła ogromne wrażenie emocjonalne.
Wątek Janki i Maxa to natomiast czas końcówki wojny i wyzwolenia przez armię czerwoną. Bombardowania, gwałty i przemoc wobec kobiet, a także problemy z dostępem do żywności i wody. W historii Janki to także praca i codzienna walka o utrzymanie pomimo licznych przeciwności. Co ciekawe głos dostaje tutaj także bohater z obozu zwyciężonych, dla którego po przegranej wojnie nie ma już miejsca do życia zarówno w mieście gdzie żył i pracował jak i rodzinnym domu pomimo chęci niesienia pomocy jako lekarz, narodowość staje się brzemieniem.
Między te wątki zostaje wpleciona historia Alicji i jej męża, która nawiązuje do czasów współczesnych i zwraca uwagę na sytuację uchodźców (historia lubi się powtarzać jak mówi powiedzenie), jednocześnie podkreślając, że nie wyciągamy wniosków z tego co miejsce już miało, zarówno w kwestii wojny jak i migracji w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca do życia.
"Toń" warto przeczytać także jako inspirację. Historia terenów byłych Prus Wschodnich nie jest moim zdaniem popularna, a szkoda. To swego rodzaju tygiel kulturowy, gdzie łączą się wpływy wielu narodowości. Więc jeśli wiecie gdzie o tym temacie poczytać więcej dajcie znać.
Miałem duże oczekiwania, nie będę tego ukrywał i po lekturze wiem, że zostały one spełnione. Lekturę polecam każdemu.
Kiedy zaczynałem przygodę z "Tonią" to pierwsze fragmenty od razu przypomniały mi "Śmierć pięknych saren", bo mowa tu o powrocie do lat dzieciństwa, trudnych czasach, ale okiem dziecka zapamiętanych bez trosk dorosłych, bez wcześniejszego bagażu...
2023-09-19
2023-08-14
Gdybym prowadził ranking książek, które udowadniają, że „nic” (tutaj najpierw chciałem dać inne słowo, ale pozostawiam do własnej interpretacji) nie wiem na dany temat to zdecydowanie „Głuszę” umieściłbym na 1 miejscu. I jak najbardziej jest to komplement. Autorka w bardzo przystępny sposób pokazuje jak wygląda codzienność osób niesłyszących. Zwraca uwagę na historyczny rozwój języka migowego. Ukazuje czytelnikowi z jakimi problemami zmagają się te osoby na co dzień, porusza wady „systemu”. Pokazuje jak wygląda edukacja głuchych, jak nie jest przystosowana do ich potrzeby. Poruszane są także kwestie, które słyszącym wydają się oczywiste, jak wizyta u lekarza, wezwanie karetki czy załatwienie czegoś w urzędzie. Tutaj wyjątkowo szokujące są historie jak słyszące dzieci przejmują rolę tłumacza...
Tekst rzetelnie przedstawia fakty, autorka nie próbuje grać na siłę emocjami czytelnika. Zwraca uwagę na problemy, zwiększa świadomość. Dlatego uważam, że warto po „Głuszę” sięgnąć i ją polecać.
Gdybym prowadził ranking książek, które udowadniają, że „nic” (tutaj najpierw chciałem dać inne słowo, ale pozostawiam do własnej interpretacji) nie wiem na dany temat to zdecydowanie „Głuszę” umieściłbym na 1 miejscu. I jak najbardziej jest to komplement. Autorka w bardzo przystępny sposób pokazuje jak wygląda codzienność osób niesłyszących. Zwraca uwagę na historyczny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przyszedł czas na zmierzenie się z „Guzikożercą” i choć to książka, którą znajdziecie zapewne w kategorii „Dla dzieci” to jednak myślę, że treść jest atrakcyjna i ważna także dla starszych czytelników.
Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest 5 letni Leon. Wpuszcza nas on do swojej głowy i przedstawia świat widziany oczami osoby w spektrum. Pokazuje nagromadzenie bodźców, ale także prezentuje z jakim niezrozumieniem i problemami komunikacyjnymi spotyka się na co dzień. Zwraca także uwagę, że to co przyjęte jako standard, jako coś „normalnego” niekoniecznie takie jest dla każdego. I to tylko od nas zależy czy spróbujemy to zaakceptować.
Trudna to książka, bo pomimo, że część fragmentów wzbudzi w czytelnikach uśmiech, to jednak po głębszym zastanowieniu okaże się, że właśnie daliśmy się złapać, złapać w pułapkę niezrozumienia. I myślę, że jeśli po lekturze dojdzie się do takiego wniosku to można powiedzieć, że pozycja ta skutecznie edukuje i uświadamia.
Podsumowując- moim zdaniem po „Guzikożercę” sięgać należy*. Ze swojej strony polecam też w tej tematyce „Barwne cienie i nietoperze” oraz „Dziwny przypadek psa nocną porą”.
*nikt nie sprawdza czy kupujecie to dla siebie czy dla dziecka
Przyszedł czas na zmierzenie się z „Guzikożercą” i choć to książka, którą znajdziecie zapewne w kategorii „Dla dzieci” to jednak myślę, że treść jest atrakcyjna i ważna także dla starszych czytelników.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGłównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest 5 letni Leon. Wpuszcza nas on do swojej głowy i przedstawia świat widziany oczami osoby w spektrum. Pokazuje nagromadzenie...