-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2021-06-19
2015-08-21
2015-09-04
Z całej serii to "Czarę Ognia" chyba najbardziej polubiłam. Wielokrotnie czytana po polsku, a po angielsku jeszcze lepsza. Bardzo polecam, mimo objętości czyta się ją w mgnieniu oka, rewelacja! Powrót do historii Pottera i przeżycie jej na nowo, tym razem w oryginale, to świetna decyzja. Zachęcam, a ja siadam do "Zakonu Feniksa" :)
Z całej serii to "Czarę Ognia" chyba najbardziej polubiłam. Wielokrotnie czytana po polsku, a po angielsku jeszcze lepsza. Bardzo polecam, mimo objętości czyta się ją w mgnieniu oka, rewelacja! Powrót do historii Pottera i przeżycie jej na nowo, tym razem w oryginale, to świetna decyzja. Zachęcam, a ja siadam do "Zakonu Feniksa" :)
Pokaż mimo to2009-07-01
2021-02-28
2006-01-01
2013-07-01
"Vanished" Kate Brian to 12. część serii "Private" opowiadająca o losach pochodzącej z ubogiej rodziny Reed Brennan, której udało się wejść do grona najpopularniejszych i najbardziej wpływowych uczniów w kampusie. Poza tym to jedna z moich ulubionych pozycji. Co prawda czytałam ją już jakiś czas temu, ale zostało w mojej pamięci niezatarte wrażenie, że była ona czymś absolutnie niesamowitym.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że Wydawnictwo Znak zaprzestało tłumaczenia serii "Private". To wielka szkoda, biorąc pod uwagę prawdziwy geniusz Kate Brian. Nastolatki uwielbiają jej książki i ja zawsze byłam jedną z nich. Dziś nie mam już 15 czy 16 lat, a nadal zachwycam się jej powieściami. Nie czekając dłużej na polskie wydanie, sięgnęłam po e-book, oczywiście w oryginale, i tak od książki do książki w kilka dni dotarłam do "Vengeance", kończącej całą serię. Przyznam, że było warto! Co za historia, co za emocje! Aż trudno się oderwać od czytania, zarywałam noce, czytałam do drugiej czy trzeciej nad ranem, byle tylko dowiedzieć się, co jeszcze spotka Reed, a każdy z tomów kończył się prawdziwą bombą, dramatem, który przeżywałam razem z bohaterką.
"Vanished" jednak ze wszystkich 14 części oceniam najwyżej. Pomysł z porwaniem Noelle, którą - muszę przyznać, uwielbiam - oraz z listą naprawdę okropnych żądań był znakomity. Czułam się dosłownie tak, jakbym to ja miała do wykonania 4 zadania, których stawką było życie mojej najbliższej przyjaciółki. Nie wiem tylko, czy bym im sprostała.
Całkowicie zaskoczyło mnie zakończenie i to, czego dowiedzieliśmy się na temat koligacji rodzinnych Reed. Zanim to jednak nastąpiło, poczułam się oszukana, gdy wyszło na jaw, kto stoi za porwaniem Noelle. Tego nie przewidziałam, nikt zresztą chyba by się tego nie domyślił!
Co tu więcej mówić, książka absolutnie fantastyczna, zdecydowanie warta przeczytania. Bardzo gorąco polecam, zwłaszcza w oryginale.
"Vanished" Kate Brian to 12. część serii "Private" opowiadająca o losach pochodzącej z ubogiej rodziny Reed Brennan, której udało się wejść do grona najpopularniejszych i najbardziej wpływowych uczniów w kampusie. Poza tym to jedna z moich ulubionych pozycji. Co prawda czytałam ją już jakiś czas temu, ale zostało w mojej pamięci niezatarte wrażenie, że była ona czymś...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-10
„W ułamku sekundy” to Alex Kava w najlepszym wydaniu. Wciągająca, mrożąca krew w żyłach, wstrząsająca historia, kolekcjonujący kobiety niczym trofea psychopatyczny morderca i ścigająca go niestrudzona agentka FBI Maggie O’Dell. To właśnie za sprawą O’Dell pokochałam thrillery Alex Kavy, a agentka O’Dell stała się jedyną bohaterką literacką, którą aż tak polubiłam.
Maggie to kobieta twarda z zewnątrz i miękka w środku, specjalistka od opracowywania profili psychologicznych morderców, która w swojej karierze w FBI widziała już chyba wszystko. Od dwóch lat poluje na Alberta Stucky’ego, bezlitosnego i pewnego siebie potwora, który wciąga ją w swoją chorą grę, w której każdy błąd kosztuje Maggie życie kolejnej niewinnej ofiary. Niecały rok temu Stucky zdołał podstępem ściągnąć do siebie O’Dell, czego ta omal nie przypłaciła życiem. Tamta noc, mimo upływu czasu, wciąż prześladuje Maggie, a koszmary senne nie pozwalają jej spokojnie zasnąć. Dlatego też przełożony O’Dell, Kyle Cunningham decyduje się oddelegować swoją podopieczną do papierkowej roboty. Jego zdaniem dzięki temu Maggie nie popadnie w obłęd, otrząśnie się ze złych wspomnień i zdoła powrócić do normalności. I może by tak było, gdyby nie jeden drobny szczegół. Jej prześladowca właśnie zbiegł z więzienia i znów rozpoczyna swoje łowy. Wkrótce okaże się, że na swoje ofiary wybiera kobiety, które choćby przypadkiem zetknęły się z O’Dell. Chce, by agentka czuła się odpowiedzialna za ich śmierć. Obsesyjnie dążąca do powstrzymania Stucky’ego Maggie jest przekonana, że tylko ona może rozwiązać tę sprawę. Problem w tym, że FBI, mając na uwadze bezpieczeństwo swojej agentki, woli trzymać ją z dala, czego znana ze swego uporu O’Dell nie potrafi zrozumieć. Cunningham ma jednak świadomość, że jeśli Maggie nie włączy się do gry, nigdy nie złapią Stucky’ego. Nie mając innego wyjścia, przydziela jej do pomocy nowego partnera, zmuszając tym samym O’Dell do nauczenia się współpracy, do czego ta zdecydowanie nie przywykła. Jaki będzie kolejny krok nieuchwytnego zabójcy i jak daleko się posunie, by doprowadzić na skraj załamania nieustraszoną agentkę FBI? Czy obsesja na punkcie Stucky’ego nie zniszczy psychiki i kariery O’Dell?
Nie ma sensu więcej mówić na temat fabuły, żeby nie zepsuć Wam zabawy. Od siebie mogę dodać, że choć nie zdarza mi się sięgać kilkakrotnie po te same książki, ponieważ uważam, że jest zbyt wiele interesujących pozycji do przeczytania, by tracić czas na czytanie tego samego, to jednak „W ułamku sekundy” przeczytałam dwa razy. Po raz pierwszy cztery lata temu, w 2011 roku. Po ostatnich thrillerach Alex Kavy (mam na myśli przede wszystkim „Ostateczny cel” i „Mroczny trop”) zatęskniłam za książkami z początku pisarskiej działalności Kavy, które niemal zawsze gwarantowały solidną dawkę emocji. Wybór padł na jedną z moich dwóch ulubionych powieści w dorobku Kavy i nie jestem zawiedziona. Druga lektura była tak samo przyjemna jak pierwsza.
Niewątpliwym atutem „W ułamku sekundy” jest fakt, iż w tej powieści jest jeszcze sporo Nicka Morellego, byłego sierżanta z Nebraski, z którym Maggie w przeszłości współpracowała przy jednej ze spraw (mowa oczywiście o historii przedstawionej w „Dotyku zła”), który później Kavie niestety gdzieś się zapodział, a jego miejsce zajął Benjamin Platt, nad czym do dziś szczerze ubolewam.
Kończąc, muszę przyznać, że to absolutnie rewelacyjna książka, dużo lepsza od najnowszych pozycji autorstwa Kavy. Trzyma w napięciu, błyskotliwe dialogi momentami śmieszą, a krótkie rozdziały pozwalają przebrnąć przez nieco przydługie opisy, które są typowe dla stylu Kavy. Wspomniana już kreacja głównej bohaterki również działa na korzyść i to nie tylko tej powieści, ale i całej serii. Bardzo polecam! Pominięcie tej pozycji byłoby sporą stratą, naprawdę. Dajcie jej szansę!
http://z-literatura-za-pan-brat.piszecomysle.pl/
„W ułamku sekundy” to Alex Kava w najlepszym wydaniu. Wciągająca, mrożąca krew w żyłach, wstrząsająca historia, kolekcjonujący kobiety niczym trofea psychopatyczny morderca i ścigająca go niestrudzona agentka FBI Maggie O’Dell. To właśnie za sprawą O’Dell pokochałam thrillery Alex Kavy, a agentka O’Dell stała się jedyną bohaterką literacką, którą aż tak polubiłam.
Maggie...
2012-07-01
2021-04-04
2011-06-25
"Ambicja" ujawnia przed nami najmroczniejsze tajemnice uczniów elitarnego liceum Easton Academy.
Ten rok wydaje się być dla Reed wyjątkowo trudny. Dyrekcja szkoły, aby ukarać uczniów za spalenie Gwendolyn Hall w czasie ostatniej imprezy, zamierza zamknąć Billings, na co Reed jako prezeska bursy, w żadnym wypadku nie może pozwolić. Dyrektor Marcus zażądał przekazania aż pięciu milionów dolarów na rzecz szkoły, w przeciwnym razie dziewczyny utracą dom. Ale skąd wziąć tak wielkie pieniądze? Reed proponuje zorganizowanie balu charytatywnego... lecz czy mimo starań wszystkich mieszkanek Billings uda się zgromadzić tak dużą sumę? Stawka jest wysoka, gdyż nie chodzi wyłącznie o uratowanie internatu, ale i o zdobycie szacunku oraz zaufania przyjaciółek i kolegów.
Niestety, dla bohaterki to nie koniec zmartwień. Po raz kolejny bolesne doświadczenia, opisane w poprzednich książkach, odbijają się głośnym echem. Dziewczyna desperacko próbuje odzyskać Josha, ale ten ku jej rozpaczy nie potrafi wyrzucić z pamięci obrazów ostatniej nocy Dziedzictwa, kiedy na własne oczy ujrzał ukochaną u boku Dasha - chłopaka Noelle Lange. Strach przed odkryciem przez wszystkowiedzącą Noelle mrocznego sekretu, paraliżuje prezeskę Billings do tego stopnia, że panicznie obawia się ona, iż przez jedną błędną, nieopatrznie po wypiciu kilku drinków podjętą decyzję, straci wszystko to, o co walczyła od momentu, gdy po raz pierwszy przekroczyła próg liceum Easton.
Atmosferę zagęszcza też snująca się jak cień po szkolnych korytarzach Ivy Slade - nowa zdobycz byłego chłopaka Reed oraz jej największy wróg. Wydaje się, że to właśnie ona prześladuje Brennan, podkładając jej ubrania i perfumy należące do tragicznie zmarłej Cheyenne lub też wysyłając maile z adresu samobójczyni. Zrozpaczona Brennan początkowo bliska jest obłędu, dlatego na własną rękę stara się odkryć, kto za tym stoi. Nikt przecież nie ma prawa zastraszać prezeski najbardziej ekskluzywnej bursy na całym kampusie! A jednak tajemniczy osobnik niewątpliwie stara się zmącić spokój bohaterki.
Czy ktoś rzeczywiście czyha na życie Reed, czy też wszystko to jest tylko wytworem jej nader bujnej wyobraźni? Jakby na to nie patrzeć, Kate Brian ponownie stawia przed czytelniczkami więcej pytań niż odpowiedzi. Co jeszcze skrywają mury Easton, jakie dotychczas pilnie strzeżone tajemnice ujrzą światło dzienne?
"Ambicja" to już siódmy i jak do tej pory ostatni tom przygód pochodzącej z ubogiej rodziny Reed Brennan, której udało się wejść do grona najpopularniejszych i najbardziej wpływowych uczniów w kampusie, który został przetłumaczony na język polski. Pozycja ta, podobnie jak i jej poprzedniczki, godna jest słów najwyższego uznania. Wartka akcja, obfitująca w zaskakujące momenty, zabawne dialogi, cięte riposty oraz narastające napięcie - wszystko to znajdziemy w tej świetnej powieści. Jej atutem jest to, że po prostu nie sposób się od niej oderwać, a po jej przeczytaniu wprost nie można doczekać się kontynuacji. Dziewczyny, nie czekajcie dłużej, ale już dziś przekroczcie próg ekskluzywnego liceum Easton, by u boku Reed przeżywać niesamowite przygody!
PS. Chociaż nie mam już 15 czy 16 lat, to nadal uwielbiam całą serię "Private", dlatego tak bardzo ją polecam absolutnie każdemu :) W celu śledzenia dalszych losów Reed sugeruję sięgnąć po e-booki w oryginale, czyta się je niezwykle szybko i przyjemnie, a do tego obfitują w niesamowite wydarzenia.
"Ambicja" ujawnia przed nami najmroczniejsze tajemnice uczniów elitarnego liceum Easton Academy.
Ten rok wydaje się być dla Reed wyjątkowo trudny. Dyrekcja szkoły, aby ukarać uczniów za spalenie Gwendolyn Hall w czasie ostatniej imprezy, zamierza zamknąć Billings, na co Reed jako prezeska bursy, w żadnym wypadku nie może pozwolić. Dyrektor Marcus zażądał przekazania aż...
2014-01-30
Nigdy bym nie przypuszczała, że wpadnę po uszy, sięgając po książki Tess Gerritsen. A tak się właśnie stało! Towarzyszenie Jane Rizzoli i Maurze Isles w prowadzeniu kolejnych spraw oraz zgłębianie tajników pracy policji i lekarza sądowego to obecnie moje uzależnienie. „Autopsja” była jego kolejnym etapem. Była, bo nie mogąc się doczekać dalszych losów sympatycznych bohaterek, po skończeniu lektury od razu pobiegłam do biblioteki po „Klub Mefista” i obecnie moje myśli skupiają się wyłącznie wokół niego.
„Autopsja”, piąta część cyklu, to powieść niesamowita pod wieloma względami. Rozpoczyna ją rozdział poświęcony Mili, nastoletniej Białorusince, która przybliża nam swoją smutną historię. Opowiada o utraconych marzeniach, obawach i dramacie, który przeżyła i który na zawsze zostawił bliznę na jej duszy. Handel żywym towarem, wymiana dziewcząt na linii Europa Wschodnia-Stany Zjednoczone, nastoletnie prostytutki przemocą i groźbami zmuszane do postępowania wbrew swojej woli, do uprawiania seksu z mężczyznami, których nie obchodzi ani ich ból, ani strach. Ci bogaci dżentelmeni, w większości żonaci i szanowani przez opinię publiczną, brutalnie bawią się dziewczynami, biją je i poniżają. Czują się bezkarni, ponieważ za tę „przyjemność” zapłacili. Ta smutna rzeczywistość, zupełne przeciwieństwo „amerykańskiego snu”, stanowi tło powieści Gerritsen. Bardzo przygnębiające, ale nakreślone z niezwykłą dokładnością. Opowieść Mili jest natomiast tak wiarygodna, że sprawia wrażenie historii opartej na faktach.
W książce jednak większą rolę odgrywa inna pochodząca ze Wschodu kobieta, a mianowicie Olena, która pewnego dnia trafia do prosektorium Urzędu Lekarza Sądowego, a trafia tam… w czarnym worku z adnotacją: „Śmierć w wyniku utonięcia”. Widok przerażonej nie na żarty Maury, która odkrywa, że kobieta uznana za zmarłą, jednak żyje, jest absolutnie bezcenny. Od tego momentu wypadki w powieści nabiorą szybszego tempa. Wkrótce ta sama Olena podczas swojego pobytu w szpitalu weźmie zakładników, a wśród nich znajdzie się ciężarna Jane Rizzoli, która wybierając się do szpitala, liczyła, że będzie to najszczęśliwszy moment w jej życiu – narodziny pierwszego dziecka. Tymczasem długo wyczekiwany dzień może się przemienić w niekończący się koszmar. Gabriel Dean, mąż Jane i zarazem agent FBI, Maura Isles oraz koledzy Rizzoli z bostońskiej policji zrobią wszystko, by uratować panią detektyw. Ktoś jednak cały czas skutecznie będzie im to utrudniał. Czy Jane uda się wyjść z opresji bez szwanku dla siebie i dla dziecka? Co łączy opowieść Mili z postępowaniem tajemniczej Oleny? Czy obie sprawy jakoś się ze sobą łączą i kto jest w nie zamieszany?
Powtórzę raz jeszcze, że „Autopsja” jest znakomitą lekturą i chyba obowiązkową dla wszystkich miłośników gatunku. Początkowo miałam wrażenie, że oglądam film sensacyjny, w którym jakiś szaleniec naprawdę bierze zakładników. Oczami wyobraźni na przemian widziałam szpital i zgromadzony przed nim tłum reporterów, policji i gapiów i sceny prosto z sali, w której przetrzymywani są zakładnicy. Momentami trochę mnie to nużyło, irytowała mnie również bezczynność policji, ale na szczęście sceny ze szpitala to tylko jeden z elementów fabuły. Najbardziej zaskoczyło mnie oczywiście zakończenie. Nie spodziewałam się takiego rozwiązania, zdecydowanie. No i plus za kompozycję klamrową, według mnie świetny zabieg autorki – dzięki temu historia tworzy piękne koło. Bardzo polecam. Wszystkim bez wyjątku.
Nigdy bym nie przypuszczała, że wpadnę po uszy, sięgając po książki Tess Gerritsen. A tak się właśnie stało! Towarzyszenie Jane Rizzoli i Maurze Isles w prowadzeniu kolejnych spraw oraz zgłębianie tajników pracy policji i lekarza sądowego to obecnie moje uzależnienie. „Autopsja” była jego kolejnym etapem. Była, bo nie mogąc się doczekać dalszych losów sympatycznych...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-21
Trudno o Kapuścińskim powiedzieć coś nowego, coś, czego nie zauważono by wcześniej. Kilka lat temu, za czasów mojej bytności w liceum, miałam do przeczytania fragmenty „Cesarza”. Styl Kapuścińskiego i przedstawiona przez niego historia Hajle Sellasje od razu mnie urzekły. Obiecałam sobie, że sięgnę po całość. I sięgnęłam, ale dopiero na IV roku studiów polonistycznych, gdy ta książka znalazła się na liście lektur wymaganych do egzaminu. Żałuję, że tak długo zwlekałam, ale jednocześnie cieszę się, że dotrzymałam słowa. Wszak lepiej późno niż wcale. Po lekturze całości z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że było warto.
„Cesarz” to utwór będący reportażem, czyli gatunkiem z pogranicza publicystyki, literatury faktu i literatury pięknej, ale reportażem nietypowym, bo silnie zbeletryzowanym. Styl Kapuścińskiego jest jedyny w swoim rodzaju, absolutnie niepowtarzalny, a prosty i zarazem plastyczny język utworu czyni lekturę wydanego po raz pierwszy w 1978 roku „Cesarza” niezwykle przyjemną, mimo że tematyka tego dzieła nie jest ani trochę zabawna, a książka służy raczej wywołaniu refleksji niż rozrywce. Dyktatura, a właściwie reżim etiopskiego cesarza Hajle Sellasje to historia, wokół której skupia się uwaga autora. Kapuściński, zapalony podróżnik, który zwiedził co najmniej pół świata, przy pomocy etiopskiego przewodnika dociera do ludzi, którzy w przeszłości tworzyli wspaniałą świtę wielkiego dostojnika, a jednocześnie człowieka bezwzględnego, nieznoszącego sprzeciwu i stworzonego, by rządzić: wszystkim i wszystkimi. Autor „Cesarza” przedstawia historię upadku Hajle Sellasje, koncentrując się na momentach kluczowych w procesie detronizacji tyrana, który niemal w mgnieniu oka z człowieka kochanego przez tłumy i wielbionego niczym Bóg przemienił się w człowieka upadłego, pozbawionego wszystkiego prócz niesłusznej wiary w siebie i w swoją niezachwianą pozycję w cesarstwie. Bo tej wiary Hajle Sellasje nie utracił nigdy, do samego końca był przekonany, że nadal jest władcą, naiwnie wierzył, że ktokolwiek w państwie i na świecie wciąż będzie się liczył z jego zdaniem.
Książka ma postać rozmów reportera, czyli w tym wypadku samego Kapuścińskiego, z byłymi dworzanami cesarza Etiopii. Autor niemal całkowicie oddaje głos swoim rozmówcom, których wypowiedzi silnie poetyzuje. Co jakiś czas pojawiają się wstawki autorstwa Kapuścińskiego, w których autor wyjaśnia i komentuje sytuację w kraju, dopełnia wypowiedzi członków świty Hajle Sellasje i dzieli się z czytelnikiem własnymi spostrzeżeniami. Zebrane i uporządkowane przez autora fragmenty rozmów z dworzanami przedstawiają mechanizmy sprawowania władzy przez etiopskiego dyktatora, ilustrują hierarchię panującą na dworze Hajle Sellasje oraz zarysowują panoramę stosunków społecznych w kraju.
„Cesarz” to pozycja, która z pewnością zasługuje na uwagę. Ci, którzy lekturę reportażu Kapuścińskiego mają już za sobą, prawdopodobnie się ze mną zgodzą, a ci, którzy dopiero się zastanawiają, czy sięgnąć po tę książkę, powinni zrobić to jak najszybciej. Bardzo polecam każdemu i zawsze!
http://z-literatura-za-pan-brat.piszecomysle.pl/
Trudno o Kapuścińskim powiedzieć coś nowego, coś, czego nie zauważono by wcześniej. Kilka lat temu, za czasów mojej bytności w liceum, miałam do przeczytania fragmenty „Cesarza”. Styl Kapuścińskiego i przedstawiona przez niego historia Hajle Sellasje od razu mnie urzekły. Obiecałam sobie, że sięgnę po całość. I sięgnęłam, ale dopiero na IV roku studiów polonistycznych, gdy...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-27
"Chirurg" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tess Gerritsen i od razu jakże udane! Do tej pory thrillery medyczne nie były mi bliskie, ale przeczytawszy wszystkie pozycje Alex Kavy i Eriki Spindler, a jednocześnie chcąc pozostać w kręgu seryjnych morderców, mrożących krew w żyłach zbrodni, skrzętnie skrywanych tajemnic i inteligentnych detektywów, postanowiłam sięgnąć po Tess Gerritsen – doskonale mi znaną, ale tylko ze sklepowych i bibliotecznych półek. Tym razem dałam szansę słynnej pani doktor, której książki regularnie pojawiają się na światowych listach bestsellerów. Na pierwszy ogień poszedł wspomniany "Chirurg", fascynująca opowieść o seryjnym mordercy, który niczym łowca poluje na samotne kobiety, a następnie odurza je, krępuje i brutalnie okalecza, pozbawiając atrybutu kobiecości. Tych okropności dokonuje z chirurgiczną precyzją, czemu zawdzięcza nadany przez media przydomek. Po przeczytaniu pierwszego zdania mojej recenzji wiecie, że swego wyboru nie żałuję. Teraz postaram się uzasadnić dlaczego tak jest i zarazem zachęcić Was do sięgnięcia po tę książkę, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, a może i po inne powieści Gerritsen, bo chyba warto poświęcić jej dłuższą chwilę.
Boston, Stany Zjednoczone. Miastem wstrząsa seria brutalnych napadów na samotne kobiety. Tajemniczy zabójca, nazywany przez policję i media "Chirurgiem", czyha na bezbronne kobiety, mordując je w ich własnych mieszkaniach i przeprowadzając na nich zabieg wycięcia macicy. Chce w ten sposób pozbawić je symbolu kobiecości. Nie wiadomo, czy robi to z zemsty, czy powodem jest jakaś inna chora fascynacja. Bawi go sprawianie im bólu, chce czuć ich krew, słyszeć ich krzyk i widzieć w oczach strach. Jego wybory nie są jednak przypadkowe, każda z zamordowanych w przeszłości padła ofiarą gwałtu, wydaje się więc, że "Chirurg" zamierza skończyć dzieło zaczęte przez kogoś innego. Policja ustala, że dwa lata wcześniej w innej części Stanów dochodziło do podobnych zbrodni. Funkcjonariusze, z Thomasem Moorem i Jane Rizzoli na czele, mają szczęście, ponieważ z tamtej tragedii uszła z życiem jedna kobieta, Catherine Cordell, i teraz może im ona opowiedzieć o brutalnych morderstwach w Savannah. Czy te dwie niby odrębne, a jednak tak podobne do siebie sprawy coś łączy? Czy też przypadek chciał, że dwa różne miasta stały się centrum działania polujących na kobiety, niczym na zwierzynę, psychopatycznych łowców? Czy seryjny zabójca z Bostonu naśladuje legendarnego Andrew Caprę?
Muszę przyznać, że bardzo miło spędziłam kilka dni w doborowym towarzystwie naprawdę interesujących postaci, do których – mimo że książkę pochłaniałam z prędkością światła – zdążyłam się przyzwyczaić. Wiele z nich polubiłam, jak np. Catherine Cordell, atrakcyjną panią doktor, pracującą na chirurgii urazowej w miejskim centrum medycznym, gdzie każdego dnia walczy o życie poszkodowanych w nieszczęśliwych wypadkach ludzi. Swoich pacjentów doktor Cordell zawsze traktuje wyjątkowo, dba o nich bardziej niż niejeden lekarz, rozmawia z nimi, stara się podtrzymać na duchu i dać nadzieję. Praca jest tym, co najbardziej w życiu kocha, czymś, bez czego nie potrafiłaby odnaleźć się w świecie. Choć za wszelką cenę stara się działać dla dobra innych, sama kiedyś została bardzo skrzywdzona, a przede wszystkim boleśnie okaleczona na duszy. Dwa lata wcześniej, gdy mieszkała jeszcze w Savannah, brutalny zabójca, a zarazem student doktor Cordell pod pretekstem rozmowy na temat studiów i popełnianych przez młodzieńca błędów wprosił się do jej mieszkania, a następnie podał jej leki odurzające tylko po to, aby zgwałcić ją i zamordować, delektując się przy tym jej strachem, bólem, krzykiem i łzami. Jego wielkie dzieło miało być uwieńczone wycięciem bezbronnej, bo przywiązanej do łóżka i zakneblowanej kobiecie macicy. W ten sposób chciał dodać kolejne trofeum do swojej kolekcji i jednocześnie zemścić się na nieprzychylnej mu lekarce. Coś jednak poszło nie tak i Andrew Capra skończył z dwiema kulami. Choć Catherine zdobyła się na odwagę i ostatkiem sił zastrzeliła brutalnego oprawcę, jej koszmar zamiast się skończyć dopiero się zaczął. Od tego strasznego wydarzenia Cordell nie będzie w stanie normalnie żyć. Zmieni miejsce zamieszkania, zaszyje się w swoim domowym zaciszu, długo będzie się bała wyjść wieczorem z domu, stanie się samotna, podejrzliwa, niedostępna i nieufna, zwłaszcza w stosunku do mężczyzn. Jej życie przemieni się w niekończący się koszmar i pewnego dnia wszystko do niej powróci ze zdwojoną siłą. Bolesne wspomnienia znów dadzą o sobie znać, a bohaterka będzie się czuła zagrożona. Czy Catherine zdoła pokonać strach i stawić czoła nowemu niebezpieczeństwu? Czy jeszcze raz wykrzesze z siebie siłę i waleczność? Odpowiedź oczywiście znajdziecie w książce.
Decyzja o sięgnięciu po "Chirurga" i rozpoczęciu tym samym mojej przygody z twórczością Gerritsen była strzałem w dziesiątkę. Nie mylili się ci, którzy twierdzili, że to obowiązkowa pozycja dla miłośników thrillerów i kryminałów, ponieważ jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że książka bądź co bądź o tematyce medycznej, może mi w ogóle przypaść do gustu. Zazwyczaj czytając kryminały, poznaję jedynie sposoby działania policji, które ograniczają się do przesłuchań, przeprowadzania sekcji zwłok, zbierania dowodów itd. Wiadomo, o co chodzi. Tutaj Gerritsen oferuje nam coś nowego, coś innego, ale równie fascynującego. Momentami było dla mnie trochę za dużo opisów tego, co dzieje się na sali operacyjnej, ale opisy właściwości krwi lub włosów były naprawdę interesujące. To niesamowite jak wiele tajemnic może się kryć w pojedynczym włosie i jak wiele może o nas powiedzieć nasza krew. Niewątpliwym atutem autorki "Chirurga" z pewnością jest to, że sama jest z zawodu lekarzem, a więc to, o czym pisze, poniekąd zna z autopsji. To z kolei sprawia, że bezgranicznie możemy jej wierzyć, no w każdym razie ja jej wierzę :)
Fakt, że kilkakrotnie czułam przyśpieszone bicie serca i szybciej krążącą w moim ciele krew, świadczy o tym, że powieść jest naprawdę świetna. Którejś nocy miałam nawet ze dwa razy wrażenie, że za nic w świecie nie wyszłabym wieczorem po ciemku na dwór, nawet gdyby mnie ciągnięto na siłę, a może szczególnie wtedy. Później jednak doszłam do wniosku, że ofiary "Chirurga" niczego nieświadome spokojnie spały w swoich łóżkach w zamkniętych na cztery spusty mieszkaniach. Skoro tam nie były bezpieczne, to gdzie miałyby być? Nie musiały wychodzić na ulicę ani przebywać w opustoszałych miejscach, aby paść ofiarą brutalnego mordercy.
Podsumowując, książkę bardzo serdecznie polecam. Jest dobrą pozycją, aby zapoznać się z twórczością Tess Gerritsen i przekonać się do innych thrillerów tej autorki. W końcu jest także trzymającą w napięciu do ostatniej strony opowieścią, która łączy w sobie kryminał i romans.
UWAGA! "Skalpel" jest bezpośrednią kontynuacją "Chirurga", dlatego pod żadnym pozorem nie czytajcie jego opisu, ponieważ popsuje to Wam lekturę "Chirurga"!
"Chirurg" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tess Gerritsen i od razu jakże udane! Do tej pory thrillery medyczne nie były mi bliskie, ale przeczytawszy wszystkie pozycje Alex Kavy i Eriki Spindler, a jednocześnie chcąc pozostać w kręgu seryjnych morderców, mrożących krew w żyłach zbrodni, skrzętnie skrywanych tajemnic i inteligentnych detektywów, postanowiłam sięgnąć...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-04-01
2013-08-26
2011-09
Gdy kilka dni temu stałam przed wyborem kolejnej lektury, rozważałam sięgnięcie po „Nocny film” Marishy Pessl, książkę „Nie mój jedyny” Melissy Pimentel, „Ogród małych kroków” Abbi Waxman lub „Oszukaną” Charlotte Link. Do żadnej z tych powieści nie byłam w stu procentach przekonana, przeczuwając, że mogę się zawieść, a szukałam czegoś naprawdę super, czegoś naprawdę ekscytującego. Zamiast ryzykować, poszukałam w pamięci i trafiłam na tytuł, którego byłam pewna. Wiedziałam, że nie będę rozczarowana. Wybór tym razem padł na powieść Alex Kavy pt. „Dotyk zła”, książkę wydaną w Polsce po raz pierwszy blisko 15 lat temu. Trzeba dodać, że już tę książkę oczywiście czytałam, w 2011 roku, gdy poleciła mi ją koleżanka.
Uznany za seryjnego mordercę i skazany na śmierć za trzy potworne zbrodnie Ronald Jeffreys został stracony. Mieszkańcy Platte City w stanie Nebraska odetchnęli z ulgą, bo wszystko wskazuje na to, że ich koszmar wreszcie się skończył. Jednak trzy miesiące później zostaje znalezione ciało kolejnego chłopca. Ślady na ciele zamordowanego wskazują, że zginął on w taki sam sposób jak ofiary Jeffreysa. Koszmar powrócił ze zdwojoną siłą. Okazuje się bowiem, że albo stracono nie tego człowieka, co trzeba, albo w Platte City grasuje naśladowca wzorujący się na Jeffreysie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi szeryf Nick Morelli. Pomaga mu przysłana z Quantico młoda agentka FBI Maggie O’Dell, która już zyskała opinię wybitnej specjalistki od tworzenia profili psychologicznych seryjnych morderców. Rozpoczyna się dramatyczna gra z czasem, w której nie ma ani chwili do stracenia. Wkrótce ginie następny chłopiec, a siostrzeniec szeryfa zostaje porwany. Dochodzenie komplikuje się, każdy kolejny trop prowadzi donikąd, a media pastwią się nad policją, której jedynym podejrzanym jest stracony trzy miesiące wcześniej mężczyzna. Nick i Maggie mają dość wiarygodną teorię co do tożsamości szaleńca, ta jednak jest zbyt przerażająca, by ktokolwiek chciał w nią uwierzyć…
„Dotyk zła” to powieść otwierająca bestsellerowy cykl o agentce FBI Maggie O’Dell. Książka wciąga jak mało która i wprost nie sposób się od niej oderwać, co zawdzięczamy wartkiej akcji, narastającemu napięciu i krótkim rozdziałom. Zdaje sobie sprawę, że mówi się tak o wielu książkach, sama często zwracam na to uwagę w recenzjach, bo rzeczywiście wiele jest powieści, które czytamy z zapartym tchem. Powieść Kavy ma jednak w sobie coś, co przyciąga mnie do niej niczym magnes. W czerpaniu przyjemności z jej lektury nie przeszkadza nawet to, że już w połowie powieści domyślamy się, kto może być brutalnym seryjnym mordercą nastoletnich chłopców. Autorka myli wprawdzie tropy, rzucając podejrzenia na bohaterów przypominających typów spod ciemnej gwiazdy, ale nietrudno dojść do rozwiązania zagadki przed właściwym finałem, który jest w pewnym sensie zakończeniem otwartym, niewyjaśniającym wszystkich niewiadomych. Pada w nim jednak jedno zdanie, które mrozi krew w żyłach. Ci będący już po lekturze „Dotyku zła” z pewnością wiedzą, co mam na myśli. Bardziej niż o poznanie tożsamości mordercy chodzi w książce Kavy o to, co jeszcze się wydarzy i jak daleko posunie się poszukiwany psychopata. To po prostu świetna powieść akcji, która odznacza się zawrotnym tempem.
Niezwykle mocnym punktem tej książki jest również wątek miłosny. Wiem, że niektórzy czytelnicy nie lubią thrillerów, w których duże znaczenie odgrywa wątek romansowy. A jednak tu Kava wplotła go w fabułę w sposób doskonały. Między Maggie O’Dell i Nickiem Morellim tak iskrzy, że niemal sami na własnej skórze czujemy napięcie i podekscytowanie. Bohaterowie – i uznana profilerka FBI, i małomiasteczkowy szeryf alias łamacz kobiecych serc – wzbudzają naszą sympatię. Zaczynamy im kibicować i wspólnie z nimi przeżywać ich radości i rozczarowania. Bardzo żałuję, że Alex Kava ostatecznie zrezygnowała z tego wątku – niewiele jest literackich par, które tak bardzo polubiłam. Czytając ten i pozostałe tomy serii, mogliśmy śledzić losy nieudanego małżeństwa Maggie z Gregiem, krótką historię jej romansu z Nickiem, wzloty i upadki jej związku z Benjaminem Plattem, a także jej mniej lub bardziej oficjalny związek z Ryderem Creedem. Relacje Maggie nie tylko z mężczyznami, ale i z kobietami nigdy nie należały do najłatwiejszych – to pewnie po części cena, jaką agentka O’Dell płaci za swoją pracę. A jednak z Nickiem to było coś naprawdę fajnego (dodam tylko, że ta postać pojawia się w pierwszych dwóch tomach serii oraz w opowiadaniu autorstwa Kavy w tomie „Cienie nocy”). Wciąż mam nadzieję, że nadejdzie dzień, gdy Morelli podczas jednego ze śledztw znów pojawi się u boku Maggie. Czy to się kiedyś wydarzy? Nie wiadomo.
Myślę, że „Dotyk zła” jest dziś książką nieco zapomnianą – trudno ją kupić w formie papierowej, a egzemplarze biblioteczne tak przez lata były eksploatowane, że dziś niemal rozsypują się w rękach. A jednak warto po nią sięgnąć, ponieważ debiutancki thriller Alex Kavy jest książką jeśli nawet nie wybitną, to szalenie wciągającą i momentami wręcz – z racji mocno działających na wyobraźnię opisów bestialskich zbrodni – przyprawiającą o gęsią skórkę. No i Maggie! Stworzona przez Kavę agentka FBI to spośród wszystkich postaci literackich moja ulubiona bohaterka. Najlepszą rekomendacją niech będzie to, że sięgnęłam po tę powieść po raz drugi (dodam, że teraz czytam „W ułamku sekundy”, drugi tom cyklu, i to już po raz trzeci!), co w zasadzie nigdy mi się nie zdarza. Dwukrotnie mogę przeczytać „Harry’ego Pottera”, ale nie thriller bądź kryminał. Dla tej książki zrobiłam wyjątek, łamiąc swą odwieczną zasadę, by nie czytać dwukrotnie tych samych thrillerów – zbyt wiele jest na polskim rynku świetnych książek, które warto poznać, więc szkoda tracić czas na czytanie tego, co już znamy. Nie mam jednak wrażenia, że zmarnowałam czas – ta książka jest tak świetna, że po prostu trzeba ją przeczytać! Zapewniam, że z miejsca wciągniecie się w cykl o Maggie i będziecie chcieli poznać wszystkie jej przygody. Bardzo, bardzo polecam miłośnikom mocnych wrażeń i wyrazistych bohaterów! Ta powieść jest o niebo lepsza od tego, co obecnie serwuje nam autorka, dlatego zdecydowanie warto się nią zainteresować.
Na koniec dodam jeszcze, że 10 sierpnia 2017 w Stanach Zjednoczonych miała miejsce premiera powieści pt. „Before Evil”. Książka jest prequelem serii i jak chyba każdy fan prozy Alex Kavy bardzo chciałabym ją przeczytać. Mam nadzieję, że już wkrótce ukaże się jej polskie wydanie i będziemy mogli poznać losy Maggie sprzed „Dotyku zła”. Jestem pewna, że niejeden czytelnik z przyjemnością przeczytałby o jej zmaganiach z Albertem Stuckym, zwłaszcza że książka w USA zbiera same pochwały.
http://z-literatura-za-pan-brat.piszecomysle.pl/
Gdy kilka dni temu stałam przed wyborem kolejnej lektury, rozważałam sięgnięcie po „Nocny film” Marishy Pessl, książkę „Nie mój jedyny” Melissy Pimentel, „Ogród małych kroków” Abbi Waxman lub „Oszukaną” Charlotte Link. Do żadnej z tych powieści nie byłam w stu procentach przekonana, przeczuwając, że mogę się zawieść, a szukałam czegoś naprawdę super, czegoś naprawdę...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-23
„Wielu ludzi odkłada realizację swoich marzeń i czeka na doskonałą okazję. Nie ma czegoś takiego. Doskonała okazja jest właśnie teraz” (s. 244-245)
„Droga, którą jadę” to książka, obok której nie sposób przejść obojętnie. Jej autorka, Juliana Buhring, zabiera nas w samotną podróż dookoła świata, udowadniając, że każde marzenie jesteśmy w stanie spełnić.
Życie i okrutny świat nigdy Juliany Buhring nie rozpieszczały. Oddzielona od należących do sekty Dzieci Boga rodziców wychowywała się pod opieką obcych ludzi. W ciągu zaledwie dwudziestu trzech lat mieszkała w trzydziestu krajach. Poniżana, bita i gwałcona wreszcie zdecydowała się zawalczyć o swoje szczęście i uciekła z sekty. Kiedy poznała miłość swojego życia, wydawało jej się, że jest jeszcze dla niej jakaś szansa. Po tragicznej śmierci ukochanego, nie mogąc otrząsnąć się z żałoby, postanowiła znaleźć cel, który pozwoli jej utrzymać się przy życiu. Wymyśliła, że objedzie świat na rowerze, robiąc coś, czego nie dokonała przed nią żadna kobieta, uzyska wpis do „Księgi rekordów Guinnessa” i… w końcu odnajdzie siebie.
Zniechęcana przez ludzi wyśmiewających jej szalony pomysł i twierdzących że porywa się z motyką na słońce, znalazła oparcie w przyjacielu i wbrew opiniom, że nie da rady, ponieważ brakuje jej kolarskiego przygotowania i pieniędzy, postanowiła spróbować. Po raz kolejny odezwała się w niej buntownicza natura, by robić na przekór wszystkim i wszystkiemu. Nie na darmo zresztą w sekcie nazywano ją rebeliantką. Rzadko spotykany upór sprawił, że zdecydowała się zaryzykować i po miesiącach ciężkiej pracy osiągnęła swój cel. Po opadnięciu emocji związanych z powrotem do domu napisała książkę, która niejednej osobie może pomóc uwierzyć w siebie.
Podczas lektury „Drogi, którą jadę” uderzające jest, że jej autorka, a zarazem główna bohaterka, mimo iż dokonała czegoś wielkiego, ani przez chwilę nie kreuje siebie na superbohaterkę. Juliana Buhring od samego początku tej opowieści aż do jej końca pozostaje zwyczajną, nieszczególnie wyróżniającą się z tłumu, boleśnie doświadczoną przez życie dziewczyną znikąd i zewsząd, dla której podróż dookoła świata miała być przede wszystkim podróżą w głąb siebie.
Ta niezwykła książka to nie tylko relacja z kolarskiego wyzwania podjętego przez Buhring czy fascynujący przewodnik po czterech kontynentach, lecz także świadectwo morderczych zmagań Juliany z trudnymi warunkami atmosferycznymi, brakiem pieniędzy potrzebnych do realizacji przedsięwzięcia, napotykanymi po drodze niebezpieczeństwami, ograniczeniami ludzkiego organizmu i doskwierającą samotnością. Działające na wyobraźnię opisy przestrzeni oraz dopełniające je informacje na temat spotykanych ludzi czy zwierząt czynią lekturę dziennika Juliany jeszcze przyjemniejszą, gdyż pozwalają czytelnikowi poczuć się tak, jakby to on pokonywał tysiące kilometrów. Niesamowite wyznania autorki, opis wzlotów i upadków, chwil zwątpienia, walki z czasem i psującym się rowerem sprawiają, że nie sposób oderwać się od lektury. Ciekawość czytelnika, co jeszcze czeka Julianę i jak sobie poradzi przy okazji kolejnych problemów, za każdym razem zwycięża.
Po dotarciu do „Podziękowań” zamykających opowieść Juliany Buhring możemy czuć się nieco rozczarowani. Pozostaje bowiem niedosyt, że to już koniec. Chciałoby się dłużej posłuchać kobiety, zadziwiającej swoją odwagą, uporem i wiarą w siebie. „Droga, którą jadę” to niezwykle inspirująca książka, której autorka uczy nas, że wszystko jest możliwe. Jak sama przyznaje, wyruszyła, żeby udowodnić, że my ludzie jesteśmy zdolni do rzeczy znacznie nas przerastających. Wystarczy tylko uwierzyć: w siebie, w swoje możliwości, w swój cel i w to, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Warto po książkę Buhring sięgnąć, by uświadomić sobie tę prostą, choć często nieoczywistą dla nas prawdę. Bardzo polecam!
http://z-literatura-za-pan-brat.piszecomysle.pl/
„Wielu ludzi odkłada realizację swoich marzeń i czeka na doskonałą okazję. Nie ma czegoś takiego. Doskonała okazja jest właśnie teraz” (s. 244-245)
„Droga, którą jadę” to książka, obok której nie sposób przejść obojętnie. Jej autorka, Juliana Buhring, zabiera nas w samotną podróż dookoła świata, udowadniając, że każde marzenie jesteśmy w stanie spełnić.
Życie i okrutny...
2014-02-06
Znakomita lektura, na jeden dzień, bo tak szybko się ją czyta. Doskonałe studium społeczności chłopskiej i próba odpowiedzi na pytanie, co popycha do zbrodni tych, którzy nie mają w genach morderczych skłonności, a jednak za sprawą przesądów, ciemnoty i bezkrytycznej wiary w zabobony dopuszczają się czynu zabronionego, krzywdząc przy tym niewinnych ludzi. Postaci: dobrodusznej Pietrusi i Michała Kowalczuka - dla mnie niesamowite, bardzo je polubiłam. Lekturę "Dziurdziów" szczerze polecam, ponieważ to chyba jedna z najlepszych powieści Elizy Orzeszkowej, przynajmniej w moim odczuciu. Zdecydowanie warto się z nią zapoznać!
Znakomita lektura, na jeden dzień, bo tak szybko się ją czyta. Doskonałe studium społeczności chłopskiej i próba odpowiedzi na pytanie, co popycha do zbrodni tych, którzy nie mają w genach morderczych skłonności, a jednak za sprawą przesądów, ciemnoty i bezkrytycznej wiary w zabobony dopuszczają się czynu zabronionego, krzywdząc przy tym niewinnych ludzi. Postaci:...
więcej mniej Pokaż mimo to
Romans to aktualnie chyba najpopularniejszy gatunek literacki. Wysyp polskich i zagranicznych nazwisk, które trafiają na księgarniane półki, niejednego czytelnika może przyprawić o ból głowy. Można wręcz (niestety) odnieść wrażenie, że dziś romanse i erotyki piszą wszyscy. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że wiele z tych książek to literatura bardzo niskich lotów, która często zamiast rozrywki i odrobiny przyjemności oferuje czytelniczkom wyłącznie uczucie zażenowania.
Na szczęście ten problem nie dotyczy amerykańskich autorek, na których książki miałam okazję trafić w ostatnim czasie. Vi Keeland, Penelope Ward, K. Bromberg, Elle Kennedy, Kristen Callihan, Corinne Michaels, a wreszcie także Whitney G. to pisarki, po których książki sięgam coraz częściej i jak na razie chyba się jeszcze nie zawiodłam. Owszem, oczywiście trafiło się kilka słabszych tytułów, ale lektura każdej z ich książek sprawiła mi sporo przyjemności. Jednak żaden z przeczytanych przeze mnie w tym roku romansów nie okazał się aż tak znakomitą lekturą jak najnowsza powieść Whitney G. „Dwa tygodnie i jedna noc” to powieść, którą przeczytałam dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl, i z pewnością zaliczę ją do grona moich ulubionych książek!
„Dwa tygodnie i jedna noc” nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki. Jakiś czas temu czytałam serię króciutkich opowiadań zatytułowaną „Intensywne doznania”. W jej skład wchodziły trzy niewielkich rozmiarów książki, których lektura okazała się całkiem przyjemna. Żadna jednak nie zrobiła na mnie tak dobrego wrażenia jak najnowsza na polskim rynku powieść Whitney G. Już po kilku stronach zyskałam pewność, że „Dwa tygodnie i jedna noc” to książka, która uratuje mój nieudany urlop. I rzeczywiście – od pierwszej do ostatniej strony bawiłam się naprawdę znakomicie. Z miejsca polubiłam Tarę, moją sympatię zyskała przede wszystkim swoim sprytem i zaradnością. Przeczuwam, że mało kto potrafiłby walczyć o przetrwanie w nowojorskiej dżungli tak jak ona. To bardzo barwna i zabawna postać, której po prostu nie sposób nie lubić :) Preston bywa bezwzględny i okropny, ale trzeba przyznać, że ma w sobie coś, co sprawia, że i jego darzymy sympatią. Za atut tej historii uważam także bardzo subtelny wątek erotyczny, który przewija się przez tę powieść. Scen, w których pojawia się seks, jest naprawdę niewiele, a jeśli już są, to tak skonstruowane, że podczas lektury nie uśmiechamy się pod nosem z zażenowania.
„Dwa tygodnie i jedna noc” nie jest niczym nowym na rynku erotyki. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że gdzieś już tę historię czytałam. Bo Whitney G. rzeczywiście sięga po wielokrotnie wykorzystywane schematy fabularne. Nieznośny szef, bogacz i bufon, i jego osobista asystentka, która ma dość wykonywania absurdalnych poleceń przełożonego i wreszcie postanawia odejść. Znamy to z wielu powieści powstających w tym gatunku, co ciekawe nawet autorstwa samej Whitney G. Mam tu na myśli oczywiście „Niegrzecznego szefa”. Jedynym elementem, który odróżnia obie te książki, jest branża, w której pracują bohaterowie. Ale ta powtarzalność, do której czytelniczki zdążyły się już przyzwyczaić, w istocie nie jest niczym złym – może irytować, gdy chodzi o thriller, ponieważ od niego oczekujemy pewnej świeżości i efektu zaskoczenia, ale w przypadku romansu raczej nie stanowi problemu). Zwłaszcza że „Dwa tygodnie i jedna noc” to powieść, która znakomicie sprawdzi się w roli umilacza czasu wolnego. Mamy tu dobry humor (niektóre sytuacje są naprawdę komiczne, więc uśmiech od ucha do ucha podczas lektury gwarantowany), błyskotliwe dialogi i bohaterów, którzy kochają się i nienawidzą. W dodatku oboje mają niesamowity temperament, więc i emocji Wam nie zabraknie. Dodajmy do tego wartkie tempo i wyraźnie wyczuwalną chemię między Tarą i Prestonem. Czego można chcieć więcej od literatury czysto rozrywkowej? Myślę, że wiele autorek aspirujących do miana gwiazd polskiej erotyki mogłoby się od Whitney G. czegoś pożytecznego dla siebie i swojej twórczości nauczyć ;)
zliteraturazapanbrat.wordpress.com
Romans to aktualnie chyba najpopularniejszy gatunek literacki. Wysyp polskich i zagranicznych nazwisk, które trafiają na księgarniane półki, niejednego czytelnika może przyprawić o ból głowy. Można wręcz (niestety) odnieść wrażenie, że dziś romanse i erotyki piszą wszyscy. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że wiele z tych książek to literatura bardzo niskich lotów, która...
więcej Pokaż mimo to