-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant18
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-07-19
2014-06-11
Chyba najsmutniejsze w książkach jest to, że czytając je, nieubłaganie zbliżamy się do końca pewnej historii. Tragedią jest, gdy pokochaliśmy tę historię i mocno angażowaliśmy się w zdobywanie kolejnych tomów, by poznawać jej kolejne części. "Bunt bogini" był książką, którą bardzo, wręcz rozpaczliwe pragnęłam przeczytać, a z drugiej strony nie chciałam, bo wiedziałam, że to będą "Insygnia śmierci" Harrego Pottera, albo "Kosogłos" Igrzysk Śmierci, coś co po postawieniu ostatniej kropki wprawi mnie w smutek. Nie lubię pożegnań, a najbardziej tych z bohaterami, których uwielbiałam.
Josephine Angelini zakończyła "Wędrówkę przez sen" połączeniem wszystkich czterech domów, poprzez zmieszanie krwi Lucasa, Heleny i Oriona. Według przepowiedni oznaczać to miało wojnę z bogami, której bohaterowie właśnie oczekują, lecząc rany po ostatniej bitwie. Moce Heleny zaczynają się zmieniać. Oprócz tego, że potrafi uderzać piorunami, rozpoznaje kłamstwa oraz emocje ludzi ją otaczających. Nie jest to dla niej łatwa umiejętność, gdyż przez nią widzi jak bardzo zranione i cierpiące, ale niezmiennie pałające gorącą miłością do niej serce ma Lucas. Sama doskonale wie jak czuje się potomek Apollina, ponieważ ma dokładnie tak samo. Ale czy słusznie muszą trzymać się od siebie z daleka? Czy ktoś trzeci nie układa im kart w tej grze?
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo przeżywałam książkę. Niestety również dlatego, że z minuty na minutę moja lewa ręka trzymała coraz mniej stron ;(
Gorąco polecam ;)
Chyba najsmutniejsze w książkach jest to, że czytając je, nieubłaganie zbliżamy się do końca pewnej historii. Tragedią jest, gdy pokochaliśmy tę historię i mocno angażowaliśmy się w zdobywanie kolejnych tomów, by poznawać jej kolejne części. "Bunt bogini" był książką, którą bardzo, wręcz rozpaczliwe pragnęłam przeczytać, a z drugiej strony nie chciałam, bo wiedziałam, że to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-04
Zabierając się za kolejną już książkę Philippy Gregory nie musiałam martwić się tym, że "Błazen królowej" mi się nie spodoba, gdyż jest to niemal niemożliwe. Moja miłość do monarchii angielskiej tylko czekała na moment, w którym w książkach pani Gregory umrze Henryk VIII, a na tronie Anglii zasiądzie jego syn Edward. Niesamowitą przyjemność daje mi czytanie o losach dynastii Tudorów i wprost nie mogłam doczekać się właśnie tego okresu historycznego opisanego w "Błaźnie królowej", gdyż zaczyna się znacznie więcej dziać zarówno na tronie Anglii jak i w angielskim kościele.
Hanna jest Żydówką, córką hiszpańskiego drukarza, obdarzoną wyjątkowym darem jasnowidzenia. Wraz z ojcem została zmuszona uciekać z ojczyzny, gdyż nie było to bezpieczne miejsce dla wyznawców tej wiary. Zatrzymują się w Londynie, gdzie otwierają własną księgarnię, cały czas mając nadzieję, że jest to miejsce, w którym mogą wieść spokojne życie. Pewnego dnia do księgarni witają możni panowie z zamku króla Edwarda. Jeden z nich, Robert Dudley, dostrzega w Hannie błazna dla umiłowanego władcy. Wraz z ojcem wykorzystuje nietypowe umiejętności dziewczyny do własnych celów i po śmierci Edwarda VI na tronie sadzają swoją krewną Jane Grey, znaną jako dziewięciodniowa królowa.
Ciągłe intrygi, kłamstwa, tajemnice, zdrady - tego nie zabrakło w książce Philippy Gregory pod tytułem "Błazen Królowej". Niezwykle ciekawie przedstawiony został tu konflikt przyrodnich sióstr: Marii i Elżbiety, w którym tle wciąż odbija się to co wydarzyło się przed laty, czyli to w jaki sposób matka Elżbiety - Anna Boleyn - pozbyła się z tronu Katarzyny Aragońskiej - matki Marii.
Gorąco polecam!
Zabierając się za kolejną już książkę Philippy Gregory nie musiałam martwić się tym, że "Błazen królowej" mi się nie spodoba, gdyż jest to niemal niemożliwe. Moja miłość do monarchii angielskiej tylko czekała na moment, w którym w książkach pani Gregory umrze Henryk VIII, a na tronie Anglii zasiądzie jego syn Edward. Niesamowitą przyjemność daje mi czytanie o losach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-13
Miłość to uczucie skierowane do osoby połączone z pragnieniem dobra i szczęścia - tak podpowiada mi ciocia Wikipedia. A moja własna definicja brzmi: miłość to skomplikowane uczucie nieskomplikowanego człowieka, krótkie "kocham cię" w niekrótkiej rozmowie, długi pocałunek po przelotnym spojrzeniu w oczy. Miłość to coś więcej niż tlen, coś wiecej niż bicie serca. Niesposób żyć bez miłości. A gdyby miłość była największą chorobą? Zarazą wyniszczającą ludzkość? Gdybyś musiał poddać się zabiegowi zabierającemu Ci możliwość kochania i wmawialiby Ci, że to taki właśnie jesteś szczęśliwy? Obojętny na wszystko i wszystkich.
Amor deliria nervosa - tak brzmi nazwa choroby znanej nam jako miłość. Lauren Oliver, autorka trylogii "Delirium", mogła pochwalić się ciekawym pomysłem na książkę i z pewnością osiągnęła ogromny sukces, bo "Delirium" jest jedną z najciekawszych książek dla młodzieży jaką miałam okazję przeczytać. Tę antyutopijną powieść czyta się niezwykle szybko i niewiadomo kiedy za oknem znowu widać słońce. Trzeba jednak przyznać, że zakończenie książki nie jest najlepszym rozpoczęciem dnia dla osoby szybko przywiązujacej się do bohaterów.
Miłość to uczucie skierowane do osoby połączone z pragnieniem dobra i szczęścia - tak podpowiada mi ciocia Wikipedia. A moja własna definicja brzmi: miłość to skomplikowane uczucie nieskomplikowanego człowieka, krótkie "kocham cię" w niekrótkiej rozmowie, długi pocałunek po przelotnym spojrzeniu w oczy. Miłość to coś więcej niż tlen, coś wiecej niż bicie serca. Niesposób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-16
Mam za sobą lekturę kolejnej książki Nicholasa Sparksa. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego twórczością i choć zawsze uważałam go za niekwestiowanego króla książek ściskających serca, po przeczytaniu "Dla Ciebie wszystko" jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu i myślę, że ten tytuł nie należy się nikomu bardziej. Sparks ma w sobie niezwykłą wrażliwość i niezliczone pokłady miłości, którą przekłada na swoje książki, dzięki czemu i ja mogę jej doświadczyć. "Dla Ciebie wszystko" jest jedną z najbardziej wzruszających jego powieści i od teraz jedną z moich ulubionych książek.
Dawson Cole w przeszłości doświadczył pięknego uczucia młodzieńczej miłości. Jego obiektem była piękna i pochodząca z zamożnej rodziny Amanda Collier. Sam Dawson należał do rodziny niecieszącej się w miasteczku dobrą sławą. Ich związek nie przetrwał próby jaką stworzyła im różnica społeczna. Teraz po ponad dwudziestu latach każde z nich ma swoje życie. Amanda jest mężatką, matką trójki dzieci, a Dawson pracuje na platformach wiertniczych i nadal jest kawalerem. Śmierć ich wspólnego przyjaciela ściąga ich z powrotem do rodzinnego Orientalu. Spotkanie po latach jest dla nich zderzeniem uczuć, które w sobie tłumili...
Zakończenie książki było przewidywalne, od razu wiedziałam co się święci, ale mimo to wzruszenie ściskało mi serce i łzy płynęły mi po policzkach jeszcze długo po zakończeniu lektury. Jest to książka przede wszystkim o tym jak potężnym i niezniszczalnym uczuciem jest miłość, gdy jest ona prawdziwa i o tym jak czasami trudno jest uświadomić sobie jej istnienie.
Serdecznie polecam!
Mam za sobą lekturę kolejnej książki Nicholasa Sparksa. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego twórczością i choć zawsze uważałam go za niekwestiowanego króla książek ściskających serca, po przeczytaniu "Dla Ciebie wszystko" jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu i myślę, że ten tytuł nie należy się nikomu bardziej. Sparks ma w sobie niezwykłą wrażliwość i niezliczone...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-01-18
Henryk VIII - jedyna osoba, dla której przyniosłabym się w tak odległe czasy jak wiek szesnasty, pozostawiając w domu wszystkie dobra, jakimi współcześnie mogę się cieszyć. Jednak nie dlatego, by paść mu w ramiona i zostać kolejną nieszczęsną królową Anglii, lecz by porządnie skopać mu tyłek. Mimo mojej wielkiej miłości do monarchii angielskiej Henryk VIII nie cieszy się moją sympatią. Nie przeszkadzało mi to jednak w przeczytaniu "Dwóch Królowych" Philippy Gregory, które w dodatku bardzo mi się podobały. Autorka potrafi opisać coś co działo się prawie 500 lat temu tak, że można nawet nie zauważyć, że już dawno nie siedzi się w fotelu, tylko tańczy na królewskim balu. Niesamowite! Niesamowite!
Narryratorkami "Dwóch królowych" są trzy niezwykłe kobiety. Pierwsza z nich, Jane Boleyn, była bratową drugiej królowej Anglii - Anny, widziała koniec dotychczasowych żon Henryka VIII i można śmiało powiedzieć, że przyczyniła się co do niektórych. Druga, Anna Kliwijska, miała nieszczęście zostać czwartą żoną króla i szczęście uniknąć tragicznej śmierci z jego rozkazu. Trzecia, Katarzyna Howard, kolejna marionetka rodu Boleynów, mająca dostać się na królewski tron za wszelką cenę, popełniająca podobne błędy i stracona w podobny sposób co jej krewniaczka. Kobiety te przedstawiają jak zmienił się król ze złotego chłopca Anglii w nieufającego nikomu, okrutnego, mściwego władcę tyrana.
Moja ocena mówi sama za siebie. Philippa Gregory jest mistrzynią w swoim gatunku. Ma moją wieczną miłość. Tak mało czasu. Tak mało czasu na czytanie. Tak mało czasu na czytanie jej książek. "Kochanice króla" jednak podobały mi się nieco bardziej, ale to dlatego, że tym razem moja ulubiona Maria Boleyn była jedynie przelotnym wspomnieniem.
"Dwie królowe" polecam każdemu, niezależnie czy podziela ze mną zainteresowania, ponieważ jest to taka książka, która potrafi zaciekawić zawsze i wszędzie.
Henryk VIII - jedyna osoba, dla której przyniosłabym się w tak odległe czasy jak wiek szesnasty, pozostawiając w domu wszystkie dobra, jakimi współcześnie mogę się cieszyć. Jednak nie dlatego, by paść mu w ramiona i zostać kolejną nieszczęsną królową Anglii, lecz by porządnie skopać mu tyłek. Mimo mojej wielkiej miłości do monarchii angielskiej Henryk VIII nie cieszy się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-26
"Lisbeth Salander to kobieta, która nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet"
(cytat: Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson)
Sporo życia upłynęło od kiedy skończyłam czytać pierwszą część trylogii Stiega Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Emocje, które towarzyszyły mi tamtej lekturze, nadal mam w pamięci. Byłam tak podekscytowana serią Millennium, że nie mogłam pogodzić się z tym, iż nie przyjdzie mi szybko przeczytać kontynuacji. Aż pewnego dnia, całkiem przypadkowo, znalazłam "Dziewczynę, która igrała z ogniem" na bibliotecznej półce i ponownie rozpoczęłam przygodę z Lisbeth Salander i Mikaelem Blomkvistem. Znowu jestem pod wrażeniem i znowu chcę więcej, znacznie więcej.
Nie ma drugiej takiej kobiety jak Lisbeth Salander. Nie zgodziłaby się ze mną chyba jedynie moja polonistka z liceum, ale ona zrobiłaby to dla zasady. Tym razem bohaterka wykreowana przez mistrza Larssona została wmieszana w trzy morderstwa. Cały świat zwraca się przeciwko niej. Gdy w mediach pojawia się informacja o jej zaburzeniach psychicznych i ubezwłasnowolnieniu, wszystko się zaognia. Jedynym człowiekiem, który nie chce uwierzyć w winę Salander jest Mikael Blomkvist, który rozpoczyna własne śledztwo, nijak pokrywające się z tym policyjnym. Kto będzie miał rację? Czy specyficzna Lisbeth byłaby zdolna do aż takiego posunięcia?
Wstyd się przyznać, ale nie udało mi się przeczytać tej wielostronnicowej książki w czasie, w jakim bym sobie tego życzyła. Niestety, kryzys czytelniczy trwa.
"Dziewczyna, która igrała z ogniem" nie odstępuje swojej starszej siostrze. Jak w pierwszej części, tak i tutaj poruszone są niezwykle istotne problemy. Tym razem jest to seksbiznes. Naprawdę można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Skala tego zjawiska jest dużo większa, niż by się to wydawało. Oprócz tego książka jest bardzo ciekawa, a napięcie rośnie z każdą kolejną stroną.
Muszę bardzo gorąco polecić lekturę trylogii Millennium. Kryminału takiego jak te Stiega Larssona nie znajdziecie nigdzie. Są wyjątkową wizytówką autora, a gdy można tak powiedzieć, to oznacza, że pisarz osiągnął wszystko. Wielka szkoda, że Larsson nie doczekał się swojego spektakularnego sukcesu.
"Lisbeth Salander to kobieta, która nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet"
(cytat: Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson)
Sporo życia upłynęło od kiedy skończyłam czytać pierwszą część trylogii Stiega Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Emocje, które towarzyszyły mi tamtej lekturze, nadal mam w pamięci. Byłam tak podekscytowana serią...
2014-01-04
2013-10-28
Carlos Ruiz Zafon w swoich książkach mówi m.in. o utworach zapomnianych, lekturach pogrzebanych, autorach niedocenianych. Lecz sam Zafon nie musi się bać, że kiedyś odejdzie w zapomnienie. Niesamowity urok jego książek nigdy na to nie pozwoli. Nie mogę nadziwić się, jakim fenomenem okazały się jego powieści. "Gra anioła" jest równie dobra jak jej poprzedniczka, choć bałam się, że nie zdoła dorównać "Cieniowi wiatru".
Mistrzowskie pióro pana Zafona zaprowadza nas ponownie na uliczki Barcelony, równie pięknej i tajemniczej co poprzednio. Głównym bohaterem jest David Martin - siedemnastoletni młody mężczyzna, pracujący dla jednej z barcelońskich gazet. Jego przyjaciel, zamożny pan Vidal, proponuje mu przenieść się do samodzielnego, młodego wydawnictwa, które mogłoby publikować jego opowiadania. W tej sytuacji nietypowa propozycja tajemniczego Andreasa Corelli, który pojawił się w jego życiu znikąd, nie wydaje mu się atrakcyjna.
David Martin - to mogłoby być jedno z bardziej znanych i szanowanych nazwisk w Hiszpanii. Czemu tak nie jest? A no dlatego, że naszemu bohaterowi nie pozwolono pod nim tworzyć. Zmaga się z ciężką chorobą i przepracowaniem. Skończył właśnie dwie książki, z czego jedna okazała się być beznadziejna, a druga przynosi sławę komuś innemu. Teraz oferta Andreasa Corelli wydaje się być jedyną szansą, jedyną nadzieją. Nadzieją, która później odebrała mu wszystko co miał do odebrania.
Pisząc o "Cieniu wiatru" przyznałam, że nie od razu mnie wyciągnął. "Gra anioła" jest zdecydowanie ciekawsza, więcej się dzieje i nie spotykamy już tak rozbudowanych, nużących opisów. Te dwie powieści łączą rodzinne koligacje, bo możemy poznać m.in. historię rodziców Daniela Sempere. Brakowało mi w tej części jedynie dynamicznego Fermina. Jednak trzeba zauważyć i podkreślić podwójną, czerwoną linią, że nikt nie potrafi pisać tak pięknie jak Carlos Ruiz Zafon.
Serdecznie polecam!
Carlos Ruiz Zafon w swoich książkach mówi m.in. o utworach zapomnianych, lekturach pogrzebanych, autorach niedocenianych. Lecz sam Zafon nie musi się bać, że kiedyś odejdzie w zapomnienie. Niesamowity urok jego książek nigdy na to nie pozwoli. Nie mogę nadziwić się, jakim fenomenem okazały się jego powieści. "Gra anioła" jest równie dobra jak jej poprzedniczka, choć bałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-01-01
2010-08-01
2010-01-01
2010-01-01
2010-01-01
2010-01-01
2010-01-01
2014-08-09
2013-11-29
Książka, na którą czekałam całe swoje życie. Tym jednym zdaniem mogłabym zakończyć swoją opinię na temat obszernej powieści Phillippy Gregory "Kochanice króla". Historią, jako obszerną dziedziną nauki, interesuję się średnio. Natomiast uwielbiam wszystko co jest związane z monarchami, ich losami, wzlotami, upadkami, ich osiągnięciami jak i słabostkami. Sama monarchia brytyjska to mój konik i przed lekturą nieobca mi była historia Henryka VIII nawet z drobnymi szczegółami. Lecz do tej pory poznawałam ją dzięki encyklopediom, dlatego forma powieści była dla mnie czymś nowym, ale bardzo ciekawym.
Phillippa Gregory przybliża nam postacie sióstr Boleyn, Anny i Marii, które należą do dosyć specyficznej rodziny Howardów, dążącej po trupach do wyznaczonego sobie celu. Gdy królewski dwór obiega informacja, że królowa Katarzyna Aragońska nigdy nie da Henrykowi dziedzica, Howardowie czują szansę zaistnienia w angielskiej historii. Obierają sobie Marię, młodszą z sióstr, która już zdążyła przypodobać się Henrykowi, na królewską faworytę. Ma ona urodzić mu syna, który później mógłby zasiąść na tronie Anglii. Jednak niełatwo jest kobiecie utrzymać przy sobie mężczyznę, który słynie z tego, że jego łoże nigdy nie stygnie.
Po krótkim okresie, w którym Maria Boleyn była najważniejszą kobietą w życiu Henryka VIII, to jej siostra, egoistyczna Anna, zaczyna grać pierwsze skrzypce w królewskim sercu. Nie kocha ona króla. Pożąda jedynie władzy, którą może jej dać. Omotała sobie Henryka do tego stopnia, że ten tańczy, jak ona mu zagra. Związek Henryka z Anną doprowadza do dobrze nam znanych, głośnych przewrotów religijnych, rozwodu z Katarzyną Aragońską oraz wprowadzenia anglikanizmu. Anglicy powoli przestają tolerować króla i ich nową królową. Kraj nadal nie ma następcy tronu i stoi w obliczu nadchodzących wojen.
Barwna powieść historyczna, która, dzięki swojej nadzwyczajności, doprowadziła mnie do ciężkiego stanu zdrowia, do niewyspania i niepokojących omamów. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, przemawia tylko i wyłącznie na korzyść książki. "Kochanice króla" są pełne miłości, namiętności, skrywanych intryg i tajemnic życia dworskiego.
Naprawdę polecam każdemu, absolutnie każdemu... Jest to najlepsza książka jaką przeczytałam w ostatnich latach.
Książka, na którą czekałam całe swoje życie. Tym jednym zdaniem mogłabym zakończyć swoją opinię na temat obszernej powieści Phillippy Gregory "Kochanice króla". Historią, jako obszerną dziedziną nauki, interesuję się średnio. Natomiast uwielbiam wszystko co jest związane z monarchami, ich losami, wzlotami, upadkami, ich osiągnięciami jak i słabostkami. Sama monarchia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-13
"Mechaniczna księżniczka" jest zwieńczeniem drugiej serii o Nocnych Łowcach, która wyszła spod pióra najlepszej (nie bójmy się tego słowa) autorki romansów paranormalnych - Cassandry Clare. Piekielne Maszyny od zawsze wydawały mi się nieco gorszą wersją moich ukochanych Darów Anioła. Nie przywiązywałam się zbytnio do terminów premier wydawnictwa, nie śledziłam nowinek czy spoilerów wychodzących od źródła, a do "Mechanicznej księżniczki" miałam właśnie drugie podejście, gdyż za pierwszym razem po prostu nie mogłam jej znieść. Jak to się stało, że w tej chwili jestem nią zachwycona? Niech to pozostanie niewyjaśnioną tajemnicą.
Tessa Grey powoli zaczyna przygotowywać się do ślubu z Jemem Carstairsem, kiedy w londyńskim Instytucie pojawia się przerażony i cały we krwi Gabriel Lightwood. Opowiada on Nocnym Łowcom, o tym jakim potworem stał się jego ojciec i prosi ich o pomoc. Jednak osoba Benedicta Lightwooda nie jest jedynym problemem, który trapi potomków anioła. Yin fen, narkotyk podtrzymujący życie Jema, kończy się, a przy tym znikają całe jego zapasy z całego Londynu. Tessa i Will są zdesperowani w swoich poszukiwaniach lekarstwa dła drogiego im człowieka. Grey jest nawet gotowa oddać się w ręce Mistrza Mortmaina i uczestniczyć w jego planach, byleby tylko ocalić życie Jema.
Mimo że nie przywiązywałam się do Piekielnych Maszyn, to zastanawiałam się jak Cassandra Clare zakończy sprawę Tessy i jej dwóch wielbicieli: Willa i Jema. Zawsze należałam do wielbicielek Herondale'a, gdyż bardzo przypominał mi mojego ukochanego Jace'a (kwestia genów). Muszę przyznać, że autorka zgrabnie wybrnęła z trudnej sytuacji i nie doprowadziła do tego, że fanki Nocnych Łowców rzuciły się sobie do gardła.
Do wszystkich czytelników książek Cassandry Clare: "Mechaniczna księżniczka" jest lekturą obowiązkową!
"Mechaniczna księżniczka" jest zwieńczeniem drugiej serii o Nocnych Łowcach, która wyszła spod pióra najlepszej (nie bójmy się tego słowa) autorki romansów paranormalnych - Cassandry Clare. Piekielne Maszyny od zawsze wydawały mi się nieco gorszą wersją moich ukochanych Darów Anioła. Nie przywiązywałam się zbytnio do terminów premier wydawnictwa, nie śledziłam nowinek czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-01
"Baśnie barda Beedle'a", lektura obowiązkowa dla każdego pottermaniaka. Obojętnością nie przypomina żadnej z części właściwego cyklu, dlatego na półce może poczuć się trochę nie na miejscu. Składa się z pięciu opowiadań naszej wspaniałej Joanne Kathleen Rowling, stanowiących magiczną wersję znanych mugolskich bajek, napisanych przez średniowiecznego barda. Dokładnie zinterpretowana i omówiona przez Albusa Dumbledora, który na stronnicach pozostawił również wspomnienia z dzieciństwa i anegdotki dotyczące historii baśni.
Każda z tych niesamowitych bajek zawiera przesłanie i pouczenie, dlatego jest idealna dla czytelników, którzy nie doszukali się w serii o Harrym Potterze ukrytych wartości i priorytetów, a uznali ją jedynie za ciekawą historyjkę dla dzieci i młodzieży.
Jedną z baśni jest "Opowieść o trzech braciach", która w "Insygniach Śmierci" pełniła rolę informacyjną, a w wersji, gdzie nie trzeba podążać za tokiem wydarzeń, czytelniej nasuwa się jej morał.
Moją ulubioną baśnią jest ta najbardziej odrażająca i przerażająca o "Włochatym sercu czarodzieja", opowiadająca o zamożnym czarodzieju, uważającym miłość za słabość człowieka. Mężczyzna postanowił więc nie kochać i wyjął sobie serce z piersi i trzymał w słoiku gdzieś głęboko w lochach swojej posiadłości.
Polecam ;)
"Baśnie barda Beedle'a", lektura obowiązkowa dla każdego pottermaniaka. Obojętnością nie przypomina żadnej z części właściwego cyklu, dlatego na półce może poczuć się trochę nie na miejscu. Składa się z pięciu opowiadań naszej wspaniałej Joanne Kathleen Rowling, stanowiących magiczną wersję znanych mugolskich bajek, napisanych przez średniowiecznego barda. Dokładnie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to