-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2014-09-16
2014-09-14
2014-09-12
2014-09-10
2014-09-10
2014-09-09
2014-07-24
Trudi Canavan przerażała mnie równie bardzo, co postać znajdująca się na okładce "Gildii Magów", pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga. Podobne uczucie towarzyszy mi zawsze, gdy mam w planach rozpocząć nową serię, nowy cykl. Czy się nie zawiodę? Czy nie stracę czasu na tej lekturze? Te i innego podobne pytania krążą mi wtedy po głowie, a ja często nie mam odwagi przekonać się, jakie są na nie odpowiedzi. W przypadku Trylogii Czarnego Maga, to uczucie było jeszcze bardziej wyraźne, bo kompletnie nie wiedziałam, co o niej sądzić, a bardzo chciałam ją przeczytać.
Sonea jest młodą, ubogą dziewczyną, mieszkającą w slumsach w Imardin w państwie Kyralia. Podczas corocznej Czystki, mającej na celu oczyścić miasto z biedoty, rozdziela się z rodziną i dołącza do grupy dawnych przyjaciół, drobnych przestępców. Razem z nimi atakuje Magów, pomagających królowi w Czystce. Wtedy ujawnia się u niej moc, która umożliwiła jej przedarcie się przez magiczną tarczę, co skutkuje dotkliwym zranieniem jednego z Mistrzów. Od tej pory jest pilnie poszukiwana przez całą Gildię Magów. Szuka schronienia u Złodziei, lecz mimo wszystko wpada w ręce znienawidzonych przez nią ludzi. Co będzie oznaczać dla niej wizyta w Gildii? Śmierć czy drugą szansę?
Nie taki diabeł straszny... chciałoby się rzec :) Bardzo cieszę się, że zdecydowałam się przeczytać "Gildię Magów". Nie spodziewałam się takiej ciekawej historii, w dodatku umiejscowionej w krainie całkowicie stworzonej przez Trudi Canavan, doskonale stworzonej.
Serdecznie polecam!
Trudi Canavan przerażała mnie równie bardzo, co postać znajdująca się na okładce "Gildii Magów", pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga. Podobne uczucie towarzyszy mi zawsze, gdy mam w planach rozpocząć nową serię, nowy cykl. Czy się nie zawiodę? Czy nie stracę czasu na tej lekturze? Te i innego podobne pytania krążą mi wtedy po głowie, a ja często nie mam odwagi przekonać...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-09
Naprawdę nie czuję, żeby sześciotomowa seria o Nocnych Łowcach dobiegła końca. Nadal pamiętam jak kilka lat temu wypożyczyłam w bibliotece "Miasto Kości" i wpatrywałam się w okładkę, na której stał blondwłosy chłopak o złocistej skórze pokrytej tajemniczymi tatuażami, które nic mi wtedy nie mówiły. Zastanawiam się, czy mam ochotę na tę lekturę. Podjęłam odpowiednią decyzję, a książka pozostała u mnie bardzo długo. Czytałam ją kolejny i kolejny raz, zafascynowana światem Nocnych Łowców i postanowiłam kontynuować serię. Tak więc ostatnio przyszło mi przeczytać zwieńczenie Darów Anioła - "Miasto Niebiańskiego Ognia".
Jest to część, w której przelało się najwięcej krwi, wiele osób poniosło śmierć, a jeszcze więcej otarło się o nią w walce. Sebastian Morgenstern gromadzi armię Mrocznych Nocnych Łowców, dzięki której zasiądzie na swoim wymarzonym tronie. Do pełni szczęścia brakuje mu jedynie siostry przy swoim boku, kochającej i popierającej jego działania. Ucieka się do okrutnych czynów, próbuje poruszyć piekło i ziemię, by Clary zajęła pusty tron obok niego. Clary, Jace, Izzy, Alec i Simon wychodzą mu na przeciw, przemierzając mroczne tereny Edomu, jednego z wymiarów piekła, stając twarzą w twarz z najgorszymi koszmarami oraz przeraźliwie bolesnymi wyborami serca.
"Miasto Niebiańskiego Ognia" zawiera wszystko co powinien zawierać tom kończący serię: dużo akcji, ogromną dawkę targających czytelnikiem emocji, efektowne i trzymające w napięciu zakończenie i epilog dający zielone światło rozszalałej wyobraźni. Miałam tyle sprzecznych uczuć, aż sama sobie dziwiłam się, że jestem do tego zdolna. Cieszę się, że Cassandra Clare, zamykając jedne drzwi, otworzyła kolejne, do nowej historii o Nocnych Łowcach. Już nie mogę doczekać się nowej serii jej autorstwa.
Naprawdę nie czuję, żeby sześciotomowa seria o Nocnych Łowcach dobiegła końca. Nadal pamiętam jak kilka lat temu wypożyczyłam w bibliotece "Miasto Kości" i wpatrywałam się w okładkę, na której stał blondwłosy chłopak o złocistej skórze pokrytej tajemniczymi tatuażami, które nic mi wtedy nie mówiły. Zastanawiam się, czy mam ochotę na tę lekturę. Podjęłam odpowiednią decyzję,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-15
2014-08-12
2014-08-09
2014-07-16
Mam za sobą lekturę kolejnej książki Nicholasa Sparksa. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego twórczością i choć zawsze uważałam go za niekwestiowanego króla książek ściskających serca, po przeczytaniu "Dla Ciebie wszystko" jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu i myślę, że ten tytuł nie należy się nikomu bardziej. Sparks ma w sobie niezwykłą wrażliwość i niezliczone pokłady miłości, którą przekłada na swoje książki, dzięki czemu i ja mogę jej doświadczyć. "Dla Ciebie wszystko" jest jedną z najbardziej wzruszających jego powieści i od teraz jedną z moich ulubionych książek.
Dawson Cole w przeszłości doświadczył pięknego uczucia młodzieńczej miłości. Jego obiektem była piękna i pochodząca z zamożnej rodziny Amanda Collier. Sam Dawson należał do rodziny niecieszącej się w miasteczku dobrą sławą. Ich związek nie przetrwał próby jaką stworzyła im różnica społeczna. Teraz po ponad dwudziestu latach każde z nich ma swoje życie. Amanda jest mężatką, matką trójki dzieci, a Dawson pracuje na platformach wiertniczych i nadal jest kawalerem. Śmierć ich wspólnego przyjaciela ściąga ich z powrotem do rodzinnego Orientalu. Spotkanie po latach jest dla nich zderzeniem uczuć, które w sobie tłumili...
Zakończenie książki było przewidywalne, od razu wiedziałam co się święci, ale mimo to wzruszenie ściskało mi serce i łzy płynęły mi po policzkach jeszcze długo po zakończeniu lektury. Jest to książka przede wszystkim o tym jak potężnym i niezniszczalnym uczuciem jest miłość, gdy jest ona prawdziwa i o tym jak czasami trudno jest uświadomić sobie jej istnienie.
Serdecznie polecam!
Mam za sobą lekturę kolejnej książki Nicholasa Sparksa. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego twórczością i choć zawsze uważałam go za niekwestiowanego króla książek ściskających serca, po przeczytaniu "Dla Ciebie wszystko" jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu i myślę, że ten tytuł nie należy się nikomu bardziej. Sparks ma w sobie niezwykłą wrażliwość i niezliczone...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-28
2014-07-26
2014-07-15
"Bądź ze mną" jest drugą książka J. Lynn, autorki którą najbardziej lubię spośród autorów popularnego ostatnio gatunku New Adult. Książki do niego należące opowiadają o młodych ludziach, od 18 do 25 roku życia, który właśnie weszli w dorosłe życie i zmagają się z różnymi problemami, jak również szukają miłości. "Bądź ze mną" właściwie trochę kontynuuje historię opisaną w "Zaczekaj na mnie", której bohaterami byli Cam i Avery, z tą różnicą, że tym razem przyglądamy się losom Teresy "Tess", młodszej siostry Camerona, oraz Jase'a, jego przyjaciela.
Teresa Hamilton jest utalentowaną, wielokrotnie nagradzaną tancerką, dla której pasja jest całym życiem. Niestety nabawiła się kontuzji w kolanie, która uniemożliwiła jej trenowanie. Postanawia zrobić coś ze swoim życiem, wybiera się na studia wychowania wczesnoszkolnego. Jednak bardziej niż perspektywa nauczania dzieci cieszy ją bliska obecność przyjaciela brata - Jase'a Winsteada, który fascynuje ją od kilku lat. Tych dwoje niewątpliwie coś łączy, jednak w oczach chłopaka ich związek nie może się udać. Oboje osobno bardzo się unieszczęśliwiają. Jase posiada tajemnicę, która może rozczarować dziewczyne, a mimo to nie zawsze jest konsekwentny w trzymaniu się od niej z daleka.
Książka porusza wiele istotnych problemów, z którymi niestety borykają się młodzi ludzie, między innymi utrata marzeń, wczesne ciąże, przemoc w związkach czy śmierć. J. Lynn ma najlepsze pióro wśród autorek New Adult, dlatego jej książki czyta mi się najprzyjemniej. Polecam serdecznie "Bądź ze mną"
"Bądź ze mną" jest drugą książka J. Lynn, autorki którą najbardziej lubię spośród autorów popularnego ostatnio gatunku New Adult. Książki do niego należące opowiadają o młodych ludziach, od 18 do 25 roku życia, który właśnie weszli w dorosłe życie i zmagają się z różnymi problemami, jak również szukają miłości. "Bądź ze mną" właściwie trochę kontynuuje historię opisaną w...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-26
"Bezpieczna przystań" Nicholasa Sparksa, króla książek ściskających serca i wyciskających łzy swoim czytelnikom, jest jedną z tych powieści, na którą czekałam już od dawna. Autora nikomu nie trzeba przedstawiać, gdyż równie popularne co jego książki, są ich ekranizacje. Nie wiem jak to się stało, ale filmu na podstawie "Bezpiecznej przystani" jeszcze nie widziałam, dlatego mogłam delektować się lekturą w pełni, bez znajomości zakończenia. Oczywiście Sparks nie zawiódł.
Katie Feldman jest kelnerką w restauracji U Ivana. Od niedawna może nazywać się mieszkanką Southport, miasteczka, w którym niewiele się dzieje i wszyscy wszystkich znają. Lecz kobiecie nie bardzo o to chodzi, gdyż szuka anonimowości, uciekając przed przeszłością. Na swojej drodze napotyka Alexa, właściciela lokalnego sklepu, wdowca, ojca dwójki małych dzieci. Katie niemal od razu wpada mężczyźnie w oko, niestety sama nie chce związywać się emocjonalnie z Southpark, bo niewiadomo kiedy będzie musiała je opuścić. Jednak los jest przewrotny i nieobliczalny, co oznacza, że w jej sercu jest całkiem sporo miejsca dla uroczego Alexa, niestety tego samego zdania nie jest pewien Kevin, należący do przeszłości kobiety
Łzy się nie polały, niestety. Serce nie biło mi jak oszalałe, niestety. Lecz mimo wszystko książka miała w sobie coś magnetycznego, przyciągającego. Nie pozwoliła wypuścić mnie ze swoich sideł ani na moment, co bardzo dobrze o niej świadczy.
Serdecznie polecam!
"Bezpieczna przystań" Nicholasa Sparksa, króla książek ściskających serca i wyciskających łzy swoim czytelnikom, jest jedną z tych powieści, na którą czekałam już od dawna. Autora nikomu nie trzeba przedstawiać, gdyż równie popularne co jego książki, są ich ekranizacje. Nie wiem jak to się stało, ale filmu na podstawie "Bezpiecznej przystani" jeszcze nie widziałam, dlatego...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-23
Pamiętam jak wspaniale było czytać "Alibi na szczęście" i "Krok do szczęścia", książki Anny Ficner-Ogonowskiej, w święta Bożego Narodzenia, pod choinką oświetloną kolorowymi lampkami i z ciepłą herbatką w dłoni. Panowała wtedy idealna atmosfera do poznawania historii Hanki Lerskiej i Mikołaja Starskiego, która zafascynowała mnie od pierwszych stron i podtrzymywała głębokie uczucia aż do strony kończącej "Zgodę na szczęście".
W trzeciej części dużo się dzieje. Dominika została matką i cieszy się macierzyństwem, nie opuszczając swojego małego Tomaszka ani na krok. Przyjaciele zaczynają martwić się o kobietę, która prawdopodobnie zbyt bardzo przywiązała się do postanowienia, że będzie lepszą matką od swojej własnej. Ale w sytuacji pomaga niezawodna ciocia Anna z Ameryki. Można pomyśleć, że już nic nie stoi na przeszkodzie pełni szczęścia Hani i Mikołaja, ale co chwila pojawiają się kolejne problemy i zmartwienia. Ale najważniejsze jest to, że pani profesor nie jest już w stanie dłużej żyć bez swojej miłości, oczywiście ku uciesze Mikołaja, który nareszcie może zaznać raju na ziemi w związku z Hanią.
Seria ta wywołuje na mojej twarzy uśmiech, który nie ma zamiaru opuścić mnie ani na chwilę, ale również ciepło w sercu, które spowodowało, że główni bohaterowie już od dawna należą do mojej rodziny (a szczególnie Dominika i pani Irenka). Tak bardzo pochłonęła mnie książka, że przez kilka godzin ignorowałam burczenie w brzuchu. Nie mam wątpliwości, że powinnam polecić "Zgodę na szczęście", więc to robię:
Gorąco polecam!
Pamiętam jak wspaniale było czytać "Alibi na szczęście" i "Krok do szczęścia", książki Anny Ficner-Ogonowskiej, w święta Bożego Narodzenia, pod choinką oświetloną kolorowymi lampkami i z ciepłą herbatką w dłoni. Panowała wtedy idealna atmosfera do poznawania historii Hanki Lerskiej i Mikołaja Starskiego, która zafascynowała mnie od pierwszych stron i podtrzymywała głębokie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-11
Chyba najsmutniejsze w książkach jest to, że czytając je, nieubłaganie zbliżamy się do końca pewnej historii. Tragedią jest, gdy pokochaliśmy tę historię i mocno angażowaliśmy się w zdobywanie kolejnych tomów, by poznawać jej kolejne części. "Bunt bogini" był książką, którą bardzo, wręcz rozpaczliwe pragnęłam przeczytać, a z drugiej strony nie chciałam, bo wiedziałam, że to będą "Insygnia śmierci" Harrego Pottera, albo "Kosogłos" Igrzysk Śmierci, coś co po postawieniu ostatniej kropki wprawi mnie w smutek. Nie lubię pożegnań, a najbardziej tych z bohaterami, których uwielbiałam.
Josephine Angelini zakończyła "Wędrówkę przez sen" połączeniem wszystkich czterech domów, poprzez zmieszanie krwi Lucasa, Heleny i Oriona. Według przepowiedni oznaczać to miało wojnę z bogami, której bohaterowie właśnie oczekują, lecząc rany po ostatniej bitwie. Moce Heleny zaczynają się zmieniać. Oprócz tego, że potrafi uderzać piorunami, rozpoznaje kłamstwa oraz emocje ludzi ją otaczających. Nie jest to dla niej łatwa umiejętność, gdyż przez nią widzi jak bardzo zranione i cierpiące, ale niezmiennie pałające gorącą miłością do niej serce ma Lucas. Sama doskonale wie jak czuje się potomek Apollina, ponieważ ma dokładnie tak samo. Ale czy słusznie muszą trzymać się od siebie z daleka? Czy ktoś trzeci nie układa im kart w tej grze?
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo przeżywałam książkę. Niestety również dlatego, że z minuty na minutę moja lewa ręka trzymała coraz mniej stron ;(
Gorąco polecam ;)
Chyba najsmutniejsze w książkach jest to, że czytając je, nieubłaganie zbliżamy się do końca pewnej historii. Tragedią jest, gdy pokochaliśmy tę historię i mocno angażowaliśmy się w zdobywanie kolejnych tomów, by poznawać jej kolejne części. "Bunt bogini" był książką, którą bardzo, wręcz rozpaczliwe pragnęłam przeczytać, a z drugiej strony nie chciałam, bo wiedziałam, że to...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-22
Po raz kolejny miałam wrażenie, że książki kończą się za szybko - co nie jest przyjemnym uczuciem. Jakie rozczarowanie ścisłego moje biedne serce, gdy przewróciłam stronę 487 i napotkałam pustą kartkę... Skończyła się Księga Dwunasta najlepszej serii przygodowej dla młodzieży "Zwiadowcy" australijskiego pisarza Johna Flanagana. Początkowo cykl zakończyć miały "Zaginione historie", ale pomysł autora na nowe przygody bohaterów bardzo przypadł mi do gustu i nie wyobrażam sobie, by zabrakło kolejnych części.
Maddie jest jedynym dzieckiem księżniczki Cassandry oraz Horace'a - Pierwszego Rycerza Araluenu. Niestety jest nieodrodną córką swej matki, nieposłuszną i żądną przygód. Rodzice nie potrafią już sobie z nią radzić. Za namową przyjaciół: Halta, Pauline oraz Gilana, postanawiają ją oddać w ręce Willa, któremu przydałby się uczeń, by odwrócił jego myśli od nieprzyjemnych i mrocznych wydarzeń jego życia. Maddie uważa wyprawę do "wuja Willa" za świetną przygodę. No cóż... długo nie trwało przekonanie się, że to nieprawda. Bycie uczniem zwiadowcy nie jest łatwe, szczególnie gdy mentorem jest najlepszy zwiadowca w całym Araluenie. Księżniczkę czekają wyrzeczenia, lekcje pokory i ciężkie treningi... ale też najpiękniejsze i najlepsze życiowe doświadczenie.
Jaką wielką stratą dla czytelników było by, gdyby John Flanagan nie poprowadziłby dalej historii Maddie. Bardziej się z nią utożsamiłam niż lata temu, gdy to Will był uczniem zwiadowcy i to jego przygody opisywał autor. Ciekawie byłoby poznawać kolejne etapy nauki księżniczki. Nadal uważam, że nie ma lepszej serii przygodowej, niż ta Flanagana. Dlatego wszystkim serdecznie polecam "ZWIADOWCÓW".
Po raz kolejny miałam wrażenie, że książki kończą się za szybko - co nie jest przyjemnym uczuciem. Jakie rozczarowanie ścisłego moje biedne serce, gdy przewróciłam stronę 487 i napotkałam pustą kartkę... Skończyła się Księga Dwunasta najlepszej serii przygodowej dla młodzieży "Zwiadowcy" australijskiego pisarza Johna Flanagana. Początkowo cykl zakończyć miały...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-13
"Mechaniczna księżniczka" jest zwieńczeniem drugiej serii o Nocnych Łowcach, która wyszła spod pióra najlepszej (nie bójmy się tego słowa) autorki romansów paranormalnych - Cassandry Clare. Piekielne Maszyny od zawsze wydawały mi się nieco gorszą wersją moich ukochanych Darów Anioła. Nie przywiązywałam się zbytnio do terminów premier wydawnictwa, nie śledziłam nowinek czy spoilerów wychodzących od źródła, a do "Mechanicznej księżniczki" miałam właśnie drugie podejście, gdyż za pierwszym razem po prostu nie mogłam jej znieść. Jak to się stało, że w tej chwili jestem nią zachwycona? Niech to pozostanie niewyjaśnioną tajemnicą.
Tessa Grey powoli zaczyna przygotowywać się do ślubu z Jemem Carstairsem, kiedy w londyńskim Instytucie pojawia się przerażony i cały we krwi Gabriel Lightwood. Opowiada on Nocnym Łowcom, o tym jakim potworem stał się jego ojciec i prosi ich o pomoc. Jednak osoba Benedicta Lightwooda nie jest jedynym problemem, który trapi potomków anioła. Yin fen, narkotyk podtrzymujący życie Jema, kończy się, a przy tym znikają całe jego zapasy z całego Londynu. Tessa i Will są zdesperowani w swoich poszukiwaniach lekarstwa dła drogiego im człowieka. Grey jest nawet gotowa oddać się w ręce Mistrza Mortmaina i uczestniczyć w jego planach, byleby tylko ocalić życie Jema.
Mimo że nie przywiązywałam się do Piekielnych Maszyn, to zastanawiałam się jak Cassandra Clare zakończy sprawę Tessy i jej dwóch wielbicieli: Willa i Jema. Zawsze należałam do wielbicielek Herondale'a, gdyż bardzo przypominał mi mojego ukochanego Jace'a (kwestia genów). Muszę przyznać, że autorka zgrabnie wybrnęła z trudnej sytuacji i nie doprowadziła do tego, że fanki Nocnych Łowców rzuciły się sobie do gardła.
Do wszystkich czytelników książek Cassandry Clare: "Mechaniczna księżniczka" jest lekturą obowiązkową!
"Mechaniczna księżniczka" jest zwieńczeniem drugiej serii o Nocnych Łowcach, która wyszła spod pióra najlepszej (nie bójmy się tego słowa) autorki romansów paranormalnych - Cassandry Clare. Piekielne Maszyny od zawsze wydawały mi się nieco gorszą wersją moich ukochanych Darów Anioła. Nie przywiązywałam się zbytnio do terminów premier wydawnictwa, nie śledziłam nowinek czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Na tę książkę miałam chrapkę już od bardzo dawna. Powstrzymywałam się od obejrzenia filmu, bo chciałam najpierw przeczytać powieść Matthew Quicka, a uwierzcie mi to było dla mnie bardzo trudne - odmówienie sobie wgapiania się w Bradleya Coopera, mojego ulubionego aktora, miłość mego życia, grającego główną postać w "Poradniku pozytywnego myślenia". Na szczęście mogę już polować na film, a z przeczytanej lektury jestem bardzo zadowolona.
Pat Peoples jest trzydziestopięcioletnim mężczyzną, który bardzo źle znosi rozstanie z żoną. Z tego powodu bardzo długo był w "niedobrym miejscu", czyli szpitalu psychiatrycznym. Nie odpuszcza do siebie myśli, że Nikki już nie wróci. Poznajemy go, gdy wraca do rodzinnego domu. Ma obsesję na punkcie ćwiczeń fizycznych i spalaniu zbędnego tłuszczu. Uważa, że gdy się go pozbędzie, dobiegnie koniec jego rozłąki z Nikki. By zaimponować kobiecie zaczyna czytać książki, które uważała za wartościowe. Jego najbliżsi starają się sprawić by zapomniał o żonie, lecz Pat wciąż wierzy, że ona wróci. Wtedy na każdym jego kroku zaczyna pojawiać się szwagierka przyjaciela - Tiffany.
Uwielbiam tę książkę, chociaż mam wrażenie, że bardzo pomogła jej twarz Bradleya na okładce. Nie jest ona tylko płytką historią jakich pełno w księgarniach. Porusza istotne tematy. Momentami bardzo podziwiałam głównego bohatera za jego upór i wytrwałość w postanowieniach. Dzięki "Poradnikowi pozytywnego myślenia" mogłam też zapoznać się z kilkoma innymi, ciekawymi tytułami literackimi, po które w przyszłości prawdopodobnie sięgnę.
Serdecznie polecam!
Na tę książkę miałam chrapkę już od bardzo dawna. Powstrzymywałam się od obejrzenia filmu, bo chciałam najpierw przeczytać powieść Matthew Quicka, a uwierzcie mi to było dla mnie bardzo trudne - odmówienie sobie wgapiania się w Bradleya Coopera, mojego ulubionego aktora, miłość mego życia, grającego główną postać w "Poradniku pozytywnego myślenia". Na szczęście mogę już...
więcej Pokaż mimo to