-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2011-06-17
2001-01-01
2007-07-28
2022-12-12
2008-01-01
2015-01-07
2023-01-07
2018-01-25
1999-07-01
2003
2018-03-20
2018-02-14
2011-07-12
2023-03-24
2013-01-09
2007
2023-01-13
Ocena tak gęstej publikacji nie jest łatwa i wątpię czy w takich przypadkach chociaż część oceniających zdaje sobie sprawę ze swojego braku kompetencji do jej wystawienia. Sam autor wspomagał się pomocnikami przy pisaniu niektórych rozdziałów, tak rozległe i szczegółowe to opracowanie jest. Zatem możemy śmiało sądzić, że merytorycznie ciężko byłoby mu coś zarzucić. Ułatwia nam to sprawę.
Poszukujący ciekawej, popnaukowej narracji bądź potwierdzenia swoich europocentrycznych przekonań także powinni porzuć to przy ocenie. Ta książka składa się głównie z medytatywnego ciągu faktów.
Pozostaje kwestia niekorzystania ze źródeł rodzimych dla opisywanych kultur. Jak na opracowanie stawiające sobie za zadanie rozprawienie się z europocentrycznym postrzeganiem "renesansu", za mało odwołuje się do nieeuropejskich źródeł i opracowań. Wręcz w ogóle. Takie zaniechanie ostatecznie zaniża ocenę.
Niemniej nie ma to dużego wpływu na wartość tezy, że samo zjawisko renesansu w piśmienniczych kulturach nie jest niczym wyjątkowym i zdarzało się na przestrzeni wieków w różnych kształtach.
Ocena tak gęstej publikacji nie jest łatwa i wątpię czy w takich przypadkach chociaż część oceniających zdaje sobie sprawę ze swojego braku kompetencji do jej wystawienia. Sam autor wspomagał się pomocnikami przy pisaniu niektórych rozdziałów, tak rozległe i szczegółowe to opracowanie jest. Zatem możemy śmiało sądzić, że merytorycznie ciężko byłoby mu coś zarzucić. Ułatwia...
więcej mniej Pokaż mimo to2007-01-01
2023-02-26
2018-02-13
Pierwsze wydanie książkowe Lovecrafta w Polsce, poprzedzone ciekawym wstępem Marka Wydmucha, to pozycja, którą chciałbym zabrać ze sobą do grobu.
W tym wydaniu wszystko jest genialne. Niesamowicie nastrojowa okładka, charakterystyczna czcionka potęgująca wrażenie obcowania z czymś nieopisanie obskurnym i naprawdę przerażający klimat samych opowieści. Ich wybór też robi wrażenie. Nie ma tu słabych momentów.
Pamiętam jak przypadkiem natknąłem się na ten zbór zapomniany na którejś z półek mojego domu. Młody i niedoświadczony. Było to moje pierwsze spotkanie z "pisanym" Lovecraftem. Wcześniej przeżywałem grę "Prisoner of Ice" z podobnym zachwytem. Moją uwagę zwrócił znajomy autor. Dzięki Ci CD-Action! Zacząłem czytać i przepadłem. Stary papier, na którym wydrukowano okropne słowa pachniał zgnilizną świata skrytego przed oczyma zwykłych ludzi. Odkrywałem zło przyczajone w mroku. Tak namacalne z każdą kolejną stroną, że aż bliskie realności. Moje pragnienie odczuwania nieopisanych okropieństw zostało zaspokojone.
Zew Cthulhu pozostawił w mojej głowie niezapomniane pejzaże okropnych kultów i bluźnierczych abominacji odwiedzających naszą planetę od eonów prosto z gwiazd. To piękne i przerażające dlatego tak genialne. Przyniosło mi wiele inspiracji. Nastawiło na specyficzny zakres ponurych doznań. Lovecraft jest niekwestionowanym mistrzem grozy.
Niestety mój egzemplarz rozsypuje się z nadmiaru wrażeń. Zapewne przyjdzie mi niedługo przeszukiwać antykwariaty całej Polski ponieważ od pewnych narkotyków ciężko się uwolnić...
Pierwsze wydanie książkowe Lovecrafta w Polsce, poprzedzone ciekawym wstępem Marka Wydmucha, to pozycja, którą chciałbym zabrać ze sobą do grobu.
więcej Pokaż mimo toW tym wydaniu wszystko jest genialne. Niesamowicie nastrojowa okładka, charakterystyczna czcionka potęgująca wrażenie obcowania z czymś nieopisanie obskurnym i naprawdę przerażający klimat samych opowieści. Ich wybór też robi...