rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Ocena tak gęstej publikacji nie jest łatwa i wątpię czy w takich przypadkach chociaż część oceniających zdaje sobie sprawę ze swojego braku kompetencji do jej wystawienia. Sam autor wspomagał się pomocnikami przy pisaniu niektórych rozdziałów, tak rozległe i szczegółowe to opracowanie jest. Zatem możemy śmiało sądzić, że merytorycznie ciężko byłoby mu coś zarzucić. Ułatwia nam to sprawę.

Poszukujący ciekawej, popnaukowej narracji bądź potwierdzenia swoich europocentrycznych przekonań także powinni porzuć to przy ocenie. Ta książka składa się głównie z medytatywnego ciągu faktów.

Pozostaje kwestia niekorzystania ze źródeł rodzimych dla opisywanych kultur. Jak na opracowanie stawiające sobie za zadanie rozprawienie się z europocentrycznym postrzeganiem "renesansu", za mało odwołuje się do nieeuropejskich źródeł i opracowań. Wręcz w ogóle. Takie zaniechanie ostatecznie zaniża ocenę.

Niemniej nie ma to dużego wpływu na wartość tezy, że samo zjawisko renesansu w piśmienniczych kulturach nie jest niczym wyjątkowym i zdarzało się na przestrzeni wieków w różnych kształtach.

Ocena tak gęstej publikacji nie jest łatwa i wątpię czy w takich przypadkach chociaż część oceniających zdaje sobie sprawę ze swojego braku kompetencji do jej wystawienia. Sam autor wspomagał się pomocnikami przy pisaniu niektórych rozdziałów, tak rozległe i szczegółowe to opracowanie jest. Zatem możemy śmiało sądzić, że merytorycznie ciężko byłoby mu coś zarzucić. Ułatwia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wreszcie. Teraz czas na tom "Polacy", chociaż pewnie nigdy się go nie doczekamy.

Wreszcie. Teraz czas na tom "Polacy", chociaż pewnie nigdy się go nie doczekamy.

Pokaż mimo to

Okładka książki Zrozumieć demokrację i obywatelskość. Dziedzictwo grecko-rzymskie Jean - Paul Brisson, Jean-Pierre Vernant, Pierre Vidal-Naquet
Ocena 4,5
Zrozumieć demo... Jean - Paul Brisson...

Na półkach: , , ,

Broszura propagandowa. Na końcu wyjaśnia się o co w tym chodzi. Niestety nie da się porównywać Imperium Rzymskiego do Unii Europejskiej.

To są dwa zupełnie odmienne byty. Jeden, imperium, z własną kultura i językiem powoli dochodzący do swojego statusu, nastawiony na podbój militarny, mający coś praktycznego do zaoferowania podbitym ludom; drugi nakładka polityczna umożliwiająca promowanie interesów Niemiec i podbój ekonomiczny jako przeciwwaga dla US i obecnie CHRL, mająca do zaoferowania ideologię tworzoną z punktu widzenia zachodniej części Europy.

Imperium Rzymskie rozpadło się gdy skończyło się jego szczęście co do warunków przyrody, niskiego stanu zaawansowania "barbarzyńców" i nastania czasu plag. Unia Europejska rozpadnie się gdy przestanie się rozszerzać, a w zasadzie już się rozpada. Znamienne jest tu niedawne odejście Brytanii z Unii, która jako pierwsza została pozostawiona sama sobie gdy Imperium Rzymskie zaczęło upadać. Dziś już nie czekała na zanik odpowiedzi z centrali.

Imperium Rzymskie naturalizowało niewolników, którzy odznaczali się wysoką inteligencją i chęcią asymilacji, o czym wspomina rzeczona broszura. Unia Europejska przyjmuje wszystkich bez wyjątku, głupi czy mądry; wykazuje chęć pracy na rzecz UE czy nie; chce przyjąć kulturę i obyczaje tutejsze czy trwać w swoich zupełnie odmiennym obyczajach i często wrogo nastawionej religii, a co najmniej niekompatybilnej z tutejszą.

Może kolonialno-imperialistyczna część europy ma jakieś podskórne ciągoty do rekompensaty i nie nakazuje przychodźcom odsłużyć swoje, jak czyniono w czasach rzymskich, przed udostępnieniem im pełni praw obywatelskich. Francuscy twórcy owej broszury zapomnieli, że istnieje duża część Europy, która nie ma kolonialnych brudów na sumieniu i przez to jest nieco odmienna kulturowo. I to w dniu przyjęcia jej do Unii.

Dodatkowo, w świetle teorii o średniowiecznym osiągnięciu przewagi zachodu co do wschodu Europy, kosztem słowiańskiego niewolnictwa, Francuscy apologeci emigracji na rzecz odmłodzenia Europy, nie mają żadnego prawa narzucać Polakom swojego światopoglądu, bądź urabiać nas naciąganą ideologią do jego przyjęcia. UE jest wspólnotą ekonomiczną i taką powinna pozostać jeżeli ma trwać. Mrzonki o "prezydencie Europy" i "armii europejskiej" brzmią co najmniej niepokojąco znajomo.

Różnic jest o wiele więcej, ale już ta garść pokazuje, że UE nie może równać się z Imperium Rzymskim ani z Atenami. Inna kultura i mentalność, inna jakość i zasób ludności, inna epoka, inne potrzeby społeczeństwa.

Broszura propagandowa. Na końcu wyjaśnia się o co w tym chodzi. Niestety nie da się porównywać Imperium Rzymskiego do Unii Europejskiej.

To są dwa zupełnie odmienne byty. Jeden, imperium, z własną kultura i językiem powoli dochodzący do swojego statusu, nastawiony na podbój militarny, mający coś praktycznego do zaoferowania podbitym ludom; drugi nakładka polityczna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka wygląda na pracę magisterską. W takim wypadku, tytuł na pewno zasłużony. Metateza słusznie wskazuje na niezdrową ingerencję czynników poza naukowych w naukowym dociekaniu. Polityka, gdzie działa dobór negatywny, to ściek umysłowości ludzkiej, który oddaje zawsze najgorsze tendencje w narodzie. Racializm to jednak rzecz wrodzona i jak najbardziej naturalna na poziomie biologicznym, która w odpowiednich warunkach przeradza się w skrajny rasizm. Sugeruje się tutaj możliwość odejścia od tego mechanizmu w skutek ewolucji społecznej. Oczywiście przy założeniu, że cywilizacja jest naturalnym stadium rozwoju. Oddajmy głos Conanowi:

"Barbarzyństwo to normalny stan ludzkości. To cywilizacja jest czymś nienaturalnym, dziwnym zbiegiem okoliczności. Barbarzyństwo zawsze musi w końcu zatriumfować."

Nic nie trwa wiecznie. Każda cywilizacja jest niszczona przez akt wandalizmu. Zawsze w sposób barbarzyński. Jak rzymska z rąk teutońskich, czy mezoamerykańska z rąk katolickich.
Żal, że nie wspomniano o rasizmie starożytnym. Poglądy Rzymian były dość ciekawe. Bardzo odwrotne od poglądów swojego dziecka, cywilizacji zachodniej. Jednak jeżeli chcemy historii rasizmu, powinniśmy sięgnąć do innego opracowania. Osobiście nie znalazłem takiej monografii. Prawdopodobnie okazałoby się w niej, że racializm (którego skrajnością jest rasizm) jest zapisany w genach jako ich mechanizm obronny. Geny są "samolubne" jak wiemy.

Książka wygląda na pracę magisterską. W takim wypadku, tytuł na pewno zasłużony. Metateza słusznie wskazuje na niezdrową ingerencję czynników poza naukowych w naukowym dociekaniu. Polityka, gdzie działa dobór negatywny, to ściek umysłowości ludzkiej, który oddaje zawsze najgorsze tendencje w narodzie. Racializm to jednak rzecz wrodzona i jak najbardziej naturalna na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsze wydanie książkowe Lovecrafta w Polsce, poprzedzone ciekawym wstępem Marka Wydmucha, to pozycja, którą chciałbym zabrać ze sobą do grobu.
W tym wydaniu wszystko jest genialne. Niesamowicie nastrojowa okładka, charakterystyczna czcionka potęgująca wrażenie obcowania z czymś nieopisanie obskurnym i naprawdę przerażający klimat samych opowieści. Ich wybór też robi wrażenie. Nie ma tu słabych momentów.
Pamiętam jak przypadkiem natknąłem się na ten zbór zapomniany na którejś z półek mojego domu. Młody i niedoświadczony. Było to moje pierwsze spotkanie z "pisanym" Lovecraftem. Wcześniej przeżywałem grę "Prisoner of Ice" z podobnym zachwytem. Moją uwagę zwrócił znajomy autor. Dzięki Ci CD-Action! Zacząłem czytać i przepadłem. Stary papier, na którym wydrukowano okropne słowa pachniał zgnilizną świata skrytego przed oczyma zwykłych ludzi. Odkrywałem zło przyczajone w mroku. Tak namacalne z każdą kolejną stroną, że aż bliskie realności. Moje pragnienie odczuwania nieopisanych okropieństw zostało zaspokojone.
Zew Cthulhu pozostawił w mojej głowie niezapomniane pejzaże okropnych kultów i bluźnierczych abominacji odwiedzających naszą planetę od eonów prosto z gwiazd. To piękne i przerażające dlatego tak genialne. Przyniosło mi wiele inspiracji. Nastawiło na specyficzny zakres ponurych doznań. Lovecraft jest niekwestionowanym mistrzem grozy.
Niestety mój egzemplarz rozsypuje się z nadmiaru wrażeń. Zapewne przyjdzie mi niedługo przeszukiwać antykwariaty całej Polski ponieważ od pewnych narkotyków ciężko się uwolnić...

Pierwsze wydanie książkowe Lovecrafta w Polsce, poprzedzone ciekawym wstępem Marka Wydmucha, to pozycja, którą chciałbym zabrać ze sobą do grobu.
W tym wydaniu wszystko jest genialne. Niesamowicie nastrojowa okładka, charakterystyczna czcionka potęgująca wrażenie obcowania z czymś nieopisanie obskurnym i naprawdę przerażający klimat samych opowieści. Ich wybór też robi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka była by bardzo dobra gdyby nie brak zakończenia. Niby jest ostateczna potyczka i jakieś wyjaśnienie sprawy, ale po tych wszystkich stronach ponurego nastroju przydało by się głośne zatrzaśnięcie drzwi, które zostawiło by czytelnika z domysłami o naturę rzeczy skrywanych za ich ciężkimi sztabami. Niestety napięcie rodzące się po kilkunastu stronach zostaje rozmyte przez banalny i wyprany z natchnienia koniec sprawiający wrażenie jakby autor chciał jak najszybciej opuścić zakurzony świat i odebrać zapłatę.

Książka była by bardzo dobra gdyby nie brak zakończenia. Niby jest ostateczna potyczka i jakieś wyjaśnienie sprawy, ale po tych wszystkich stronach ponurego nastroju przydało by się głośne zatrzaśnięcie drzwi, które zostawiło by czytelnika z domysłami o naturę rzeczy skrywanych za ich ciężkimi sztabami. Niestety napięcie rodzące się po kilkunastu stronach zostaje rozmyte...

więcej Pokaż mimo to