Żuławski. Szaman Aleksandra Szarłat 8,1
Trudno polubić bohatera tej biografii. Narcystyczny despota tworzący mroczne, nadekspresyjne, epatujące okrucieństwem i erotyką filmy na przemian z grafomańskimi i pełnymi żółci, na wpół autobiograficznymi książkami, w których uprawiał prywatną wendettę wobec swojej rodziny, partnerek, wrogów, przyjaciół i chyba całego świata. Jednocześnie ogromna wiedza, niepospolita inteligencja i magnetyczny urok, którymi potrafił zjednywać sobie ludzi.
Początek życia to dramatyczne okoliczności wojenne i „rzeczy, których żadne dziecko nie powinno oglądać”. Potem edukacja we Francji, gdzie rodzice byli na placówce, tam też szkoła filmowa. Przyjazd do Polski, gdzie w kręgach artystycznych budził podziw i zazdrość swoim zachodnim sznytem, a przy tym talentem i pracowitością. Z czasem staje się celebrytą kina francuskiego, partnerem jego najpiękniejszych aktorek (Romy Schneider, Isabelle Adjani, Valérie Kaprisky, Sophie Marceau). W końcu wszystko zaprzepaszcza, powoli staczając się w alkoholizm, zgorzknienie, osamotnienie.
Choć zgłębianie tak powikłanej postaci potrafi być ciężkie w odbiorze, to jednak od książki nie można się oderwać. Napisana barwnym językiem, świetnie zdokumentowana (mimo faktu, że niejedna była partnerka nie miała najmniejszej ochoty o Żuławskim rozmawiać),opatrzona licznymi zdjęciami i ciekawie opisująca czasy i otoczenie w jakim funkcjonował bohater.
Biografia w zasadzie nie ma słabych punktów. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to jedynie do nazywania filmów „obrazami” – tym irytującym staromodnym terminem, na który snobuje się ostatnich latach nasza inteligencka elita.