-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-01-23
2019-01-23
2017-01-31
2017-01-25
Zbiór opowiadań z początku okresu twórczości Philipa K. Dicka - z lat 1951 - 1952. Literatura może nie najwyższych lotów, zwłaszcza w odniesieniu do późniejszych dzieł tego autora, ale pozwalająca na odbycie bardzo ciekawej przygody sci-fi. Zbiór zawiera 25 opowiadań o różnej objętości - od 10 do nawet 70 stron. Są wśród nich zarówno bardzo dobre, jak i przeciętne. Co ciekawe - już wtedy Dick napisał jedno z opowiadań, które później doczekało się ekranizacji. Chodzi o opowiadanie pt. "Wypłata" na podstawie którego powstał film pt. „Zapłata” (2003, reżyseria John Woo, w roli głównej Ben Affleck).
Dodatkowych smaczków dodają grafiki Wojciecha Siudmiaka oraz świetne wydanie (twarda oprawa, solidny papier, wyd. Rebis)
Moim zdaniem warto sięgnąć po tą pozycję chociażby po to, żeby poznać jak genialnym pisarzem był Philip K. Dick. Autor który tuż po II wojnie światowej, na początku lat 50-tych w wieku zaledwie 23 - 24 lat pisał tak dobre i ponadczasowe opowiadania.
Zbiór opowiadań z początku okresu twórczości Philipa K. Dicka - z lat 1951 - 1952. Literatura może nie najwyższych lotów, zwłaszcza w odniesieniu do późniejszych dzieł tego autora, ale pozwalająca na odbycie bardzo ciekawej przygody sci-fi. Zbiór zawiera 25 opowiadań o różnej objętości - od 10 do nawet 70 stron. Są wśród nich zarówno bardzo dobre, jak i przeciętne. Co...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-05
2016-12-18
2016-10-01
2016-08-27
2016-07-18
Chyba najlepsza część cyklu inkwizytorskiego. W książce świetnie widać związki przyczynowo - skutkowe, które tłumaczą nam pochodzenie i przyczyny "wykreowania" Mordimera na Inkwizytora. Świetny język autora w połączeniu z ciekawymi przygodami i intrygami bohaterów. Intrygujące wprowadzenie w mistyczny świat Inkwizytorów.
Tylko kiedy ten drugi tom....
Chyba najlepsza część cyklu inkwizytorskiego. W książce świetnie widać związki przyczynowo - skutkowe, które tłumaczą nam pochodzenie i przyczyny "wykreowania" Mordimera na Inkwizytora. Świetny język autora w połączeniu z ciekawymi przygodami i intrygami bohaterów. Intrygujące wprowadzenie w mistyczny świat Inkwizytorów.
Tylko kiedy ten drugi tom....
2016-07-18
2016-06-01
2016-05-01
Nie ma co się rozpisywać - o tej pozycji napisano już chyba wszystko. Książka genialna. Polecam każdemu.
Nie ma co się rozpisywać - o tej pozycji napisano już chyba wszystko. Książka genialna. Polecam każdemu.
Pokaż mimo to2016-04-15
2016-04-19
Niestety nie dałem rady doczytać do końca. Strasznie trudno połapać się co i jak. Do 100 strony miałem kompletny mętlik w głowie i naprawdę nie miałem pojęcia o co chodzi. Rozdziały króciutkie, po 2-3 strony więc akcja siłą rzeczy nie może się rozwinąć zwłaszcza, że na przemian znajdujemy się w dwóch różnych rzeczywistościach. Sporo słabo wyjaśnionych futurystycznych terminów naukowo - technicznych. Niestety autor zmęczył mnie ta książką ponadprzeciętnie.
Niestety nie dałem rady doczytać do końca. Strasznie trudno połapać się co i jak. Do 100 strony miałem kompletny mętlik w głowie i naprawdę nie miałem pojęcia o co chodzi. Rozdziały króciutkie, po 2-3 strony więc akcja siłą rzeczy nie może się rozwinąć zwłaszcza, że na przemian znajdujemy się w dwóch różnych rzeczywistościach. Sporo słabo wyjaśnionych futurystycznych...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-17
2016-03-08
Przyzwoita pozycja, lecz z pewnością odstaje od kanonu książek Dicka. W zasadzie trudno określić czy autor to tak na poważnie czy może prześmiewczo chciał podejść do tematu. Pojawiają się zagadnienia społeczne, psychologiczne, które są wplecione w losy bohaterów. Akcja rozgrywa się niby na Marsie ale po chwili zastanowienia można by ją jednoznacznie umieścić w Australii. Nawet autochtoni (Marborygeni) to ewidentne nawiązanie do rdzennej ludności tego kontynentu.
Czyta się lekko i przyjemnie. W zasadzie książka z gatunku science fiction ale opowiada jakby o wszystkim i o niczym. Subiektywnie po przeczytaniu "Marsjańskiego poślizgu..." mam wstręt do słowa "schizofrenia", które pojawia się na kartach chyba kilkaset razy.
Pozycja zaliczona, jednak chyba nie zapadnie na długo w pamięć.
Przyzwoita pozycja, lecz z pewnością odstaje od kanonu książek Dicka. W zasadzie trudno określić czy autor to tak na poważnie czy może prześmiewczo chciał podejść do tematu. Pojawiają się zagadnienia społeczne, psychologiczne, które są wplecione w losy bohaterów. Akcja rozgrywa się niby na Marsie ale po chwili zastanowienia można by ją jednoznacznie umieścić w Australii....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-27
„Człowiek z Wysokiego Zamku” to książka, która w moim odczuciu wymyka się schematom i utartym wzorcom kanonu literatury science fiction. Z pewnością zawiedzeni będą czytelnicy przyzwyczajeni do charakterystycznych dla Dicka niejednoznacznych zakończeń. Nie ma też zbyt dużej dawki typowych elementów naukowych czy technicznych charakterystycznych dla tego gatunku.
Książka opowiada o losach kilku osób, które są ze sobą luźno powiązane w pewnym zakresie swojej egzystencji. Otrzymujemy tutaj alternatywną wizję historii gdzie to nie alianci a Niemcy i Japonia wygrywają drugą wojnę światową i dzielą wpływy pomiędzy siebie. Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, które to nie są mocarstwem a jedynie państwem podległym pod jurysdykcję Japonii.
Amerykanie pogodzeni z losem przegranych godzą się z przeznaczeniem i pełnią role jaką niegdyś pełniła ludność czarnoskóra w tym kraju. Wykonują prace fizyczne, zajmują stanowiska niższego szczebla w przedsiębiorstwach i pełnia role wasali japońskich panów. W zwykłe życie bohaterów wplata się wątek kryminalno polityczny, intryga oraz walka o poszerzenie wpływów Niemiec kosztem Japonii. W kontekście rozwoju wydarzeń istotną role wydają się mieć dwie książki, do których bohaterowie odwołują się regularnie. Pierwsza to „I cing” czyli rodzaj wyroczni, która pozwala na znalezienie odpowiedzi w sytuacjach stresowych bądź wtedy gdy zawodzi rozum i umiejętność logicznego myślenia. Druga pozycja to „Utyje szarańcza” czyli wizja historii alternatywnej dla naszych bohaterów. Wizja świata, w którym wojnę wygrali alianci oraz Stany Zjednoczone. Z punktu widzenia bohaterów ta druga pozycja wydaje się ważniejsza. Autor daje nam do zrozumienia, że związana może być z nią jakaś głębsza historia, którą z czasem poznamy. I tutaj niestety pojawiło się największe rozczarowanie z mojej strony. Otóż znając prozę Dicka czytelnik spodziewa się czegoś przewrotnego, niespodziewanego. Jedna z bohaterek udaje się do posiadłości autora tek książki. Rozmawia z nim kilka minut po czym wychodzi i ….. książka się kończy. Żadnej przewrotnej myśli. Tak jak by książka nie została dokończona.
Nie sposób jednak odmówić autorowi jednego. Zabił mi sporego ćwieka i zmusił do dłuższego zastanowienia nad celowością takiego zakończenia. Przez kilka godzin zastanawiałem się co autor miał na myśli. Co chciał nam przekazać poprzez tak skonstruowany tok wydarzeń. Z tego punktu widzenia muszę przyznać, że jest to książka dość trudna i wymagająca dla czytelnika. Nie otrzymujemy na tacy gotowych rozwiązań. Trzeba trochę pogłówkować nad wyciągnięciem wniosków.
Na koniec na pochwałę zasługuje forma w jakiej książka została wydana. Wydawnictwo REBIS zapewniło nam nie tylko wybitne doznania umysłowe, ale i wzrokowe oraz estetyczne. Książka wydana jest wręcz ekskluzywnie, z twardą oprawą, na grubym papierze. Całość okraszona ciekawymi rysunkami Pana Wojciecha Siudmaka.
Ocena tej pozycji dla mnie jest nader trudna. Z jednej strony sama treść jest przeciętna, jednak jej nadbudowa i fakt, że zmusiła mnie do myślenia nad jej treścią nawet po przeczytaniu skłania do wystawienia wysokiej oceny. Kompromisowo : 7/10
„Człowiek z Wysokiego Zamku” to książka, która w moim odczuciu wymyka się schematom i utartym wzorcom kanonu literatury science fiction. Z pewnością zawiedzeni będą czytelnicy przyzwyczajeni do charakterystycznych dla Dicka niejednoznacznych zakończeń. Nie ma też zbyt dużej dawki typowych elementów naukowych czy technicznych charakterystycznych dla tego gatunku.
Książka...
2016-02-25
Napisana daaawno temu antyutopia w wielu aspektach jest aktualna również teraz. Opowiada o świecie idealnym, w którym społeczeństwo jest modelowane celem uzyskania wiernopoddańczej struktury niezdolnej do buntu czy przeciwstawienia się regułom gry. Ludzie już od swojego poczęcia w butli (aktualnie powiedzieli byśmy próbówka) są warunkowani i kształtowani jak glina w rękach wprawnego garncarza. Powstają świetnie zaprogramowane jednostki uszeregowane według struktury kastowej – od względnie wolnej alfy do wiernopoddańczych epsilonów wykonujących w zasadzie jedynie najprostsze prace – niczym niewolnik w średniowieczu. Życie ludzi upływa w poczuciu szczęśliwości, która w chwilach słabości jest sztucznie stymulowana poprzez podawanie somy – narkotyku blokującego negatywne bodźce. Społeczeństwo się nie starzeje, nie obowiązuje wierność małżeńska a rodzina jest przestarzałym zjawiskiem, wręcz synonimem zepsucia dawnych czasów.
I w ten idealny świat wkrada nam się bohater żyjący dotychczas w rezerwacie „dzikusów”. Jego postrzeganie otaczającego świata różni się drastycznie co owocuje powstawaniem licznych dylematów zarówno moralnych jak i czysto praktycznych problemów adaptacyjnych. Dzikus John próbuje wzniecić bunt wśród omamionego pozorną szczęśliwością społeczeństwa jednak jego wysiłki spełzają na niczym. Maszyna propagandy jest zbyt dobrze zaprogramowana aby tak marny trybik mógł ją uszkodzić. W efekcie dzikus postanawia udać się na odosobnienie i mieszkać sam na sam z przygodą. Niestety wścibscy ludzie traktują go jako atrakcję turystyczną uniemożliwiając swobodną, wolną egzystencję. Koniec końców nasz główny bohater nie wytrzymując napięcia „wyhuśtał” się na linie.
Książka porusza ważne aspekty, nad którymi tęgie głowy zastanawiają się od wieków. Czy można ograniczać wolność celem uzyskania równości. Czy równość jest tak istotna, że w jej imieniu można pozbawić kogoś życia. Gdzie przebiega granica pomiędzy wolnością jednostki a władztwem innego człowieka. I tak dalej i tak dalej.
Książka nie jest długa i w zasadzie tylko nakreśla nam pewien zarys świata. Nie poznajemy zbyt wielu mechanizmów nim rządzących co daje nam spore pole do dopowiedzenia sobie wielu kwestii. W zasadzie zwrócono tutaj jedynie uwagę na problemy wspomniane w wersie powyżej. Uważam, że jest to pozycja warta polecenia jako przestroga dla osób wyrzekających się podstawowych wartości człowieka – godności i wolności jednostki. Lektura obowiązkowa dla marksistów kulturowych oraz osób wspierających ideologię gender i tym podobne. Chociaż oni pewnie nic z tego nie zrozumieją…
Napisana daaawno temu antyutopia w wielu aspektach jest aktualna również teraz. Opowiada o świecie idealnym, w którym społeczeństwo jest modelowane celem uzyskania wiernopoddańczej struktury niezdolnej do buntu czy przeciwstawienia się regułom gry. Ludzie już od swojego poczęcia w butli (aktualnie powiedzieli byśmy próbówka) są warunkowani i kształtowani jak glina w rękach...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-20
Lektura prosta, przyjemna i łatwa w odbiorze. Akcja żwawa, nie pozwala się nudzić. Natomiast z pewnością zawiedzeni będą ci czytelnicy, którzy oczekują jakiekolwiek głębi czy rozbudowanej fabuły. Ot klasyczny Pilipiuk.
Lektura prosta, przyjemna i łatwa w odbiorze. Akcja żwawa, nie pozwala się nudzić. Natomiast z pewnością zawiedzeni będą ci czytelnicy, którzy oczekują jakiekolwiek głębi czy rozbudowanej fabuły. Ot klasyczny Pilipiuk.
Pokaż mimo to