Opinie użytkownika
Niestety, ale nuda. Pierwsza połowa: nic się ciekawego nie dzieje, masa wypełniaczy typu "a teraz wymieńmy całe menu restauracji, żeby zapełnić stronę", Geralt jak nie Geralt, Jaskier wcale nie zabawny (właśnie, zero humoru), nuda.
Druga połowa trochę lepsza, szczególnie spotkanie z lisicą na mokradłach - jedyny moment, w którym czuć klimat starego wiedźmina.
Ostatnia dobra rzecz od Bretta. Tym którzy czytali Malowanego Człowieka i Pustynną Włócznię polecam zakończenie przygody z Brettem właśnie na tej chudej książeczce. To co nastąpiło po niej (Wojna w Blasku Dnia) nie jest warte uwagi.
Pokaż mimo toUfff.. wymęczyłem. Kilka miesięcy mi to zajeło (musiałem przerywać innymi lekturami). Cieszę się tylko z jednego powodu: nie straciłem pieniędzy. Gdy Brett zaczął bredzić, że "zawsze planował pięć tomów" (a doskonale pamiętam, że była mowa o trzech) coś mnie tkneło i przed zakupem postanowiłem sprawdzić. Dobrze się stało, bo książka nie jest warta kupna (szczególnie, że...
więcej Pokaż mimo toNiestety, ale powiało nudą. Chyba zabrakło redaktorki, która zadbała w "Malowanym Człowieku" o dynamizm opowieści (Brett wspominał o niej w "Wielki Bazaar. Złoto Bryana"). Było sporo przeskoków w czasie, redaktorzy pocieli książkę, skrócili i w rezultacie dostaliśmy ciekawą powieść. W "Pustynnej Włóczni" już chyba trochę odpuścili (po sukcesie pierwszej części można,...
więcej Pokaż mimo to
Dla mnie to chyba koniec tej serii.
Aktualne jest to co napisałem o pierwszym tomie "Świata Zero", o tu:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/107099/felix-net-i-nika-oraz-swiat-zero/opin...
Drugie spotkanie z Prattchetem uznaje za udane. Pierwsze podejście było kiepskie, nieśmieszne i nudne, tym razem było inaczej. Warto przeczytać, przyjemnie, zabawnie (najlepsze przypisy!), ale pewnie dłuższy czas do świata Dysku nie wrócę.
Pokaż mimo to
Mamy tu przemytnika-pirata, jego statek i barwną załogę (i ich pupili: chodzącą zbroją i trochę strasznego kota). Wszyscy wpadają w ogromne kłopoty i przeżywają w związku z tym masę przygód. Akcja jest na każdej stronie i skutecznie przykuwa do książki.
Tak w skrócie: fajna, lekka, przyjemna, wciągająca. Masa akcji, ciekawy świat, który nie do końca kupuję.
Z jednej...
Ocena taka a nie inna, bo na połowie opowiadań wynudziłem się. Druga połowa bardzo dobra (najlepsze: Złote popoludnie, Droga, z której się nie wraca, Coś się kończy coś się zaczyna, Zdarzenie z Mischief Creek, Maladie, no i Muzykanci też niezłe, reszta - nudy).
Pokaż mimo to
Ten tom nie śmieszy. Szkoda.
Ciągłe nawiązania do tych samych rzeczy (np. do norm ISO) już męczą. Niestety, ale to najsłabszy tom Wędrowycza.
Dwa opowiadania już wcześniej gdzieś były ("Hrabia" i "Czortek"). Po odliczeniu tych stron (chyba z 30) pozostaje 320 stron, po odliczeniu obrazków i pustych stron... 290 stron na których wiele się nie dzieje.
Patrząc na spis treści...
W dzieciństwie czytałem wielokrotnie, po latach robi tak samo dobre wrażenie! Znakomita książka!
Pokaż mimo toZ tomu na tom Pieśń Lodu i Ognia staje się po prostu nudniejsza. Po dobrej Grze o tron jest opasły, maksymalnie rozwleczony tom drugi - Starcie królów (mimo wszystko całkiem niezły), a po nim jeszcze bardziej rozwleczona, z mniejszą ilością akcji Nawałnica Mieczy. Odpuszczam po części pierwszej tego tomu, na drugą zwyczajnie nie mam chęci i siły, tym bardziej, że nawet fani...
więcej Pokaż mimo to
Za dużo "to zdarzyło się naprawdę!", "nie chciałem wznowienia tej książki", za dużo wyolbrzymień, które sprawiają, że człowiek zaczyna myśleć, czy niektóre przygody WC nie są również wyolbrzymione, ubarwione.
Ale poza tym ciekawie sie czyta, trochę humoru, znakomite zdjęcia. Cejrowski to ciekawa i charakterystyczna osoba, warto więc poczytać.
Jak mi wpadnie znowu w ręce...
Jak zawsze świetne pomysły, sporo historycznych ciekawostek, odrobina fantastyki (chyba mniej niż zwykle). Jedynie rozpoczynające zbiór opowiadanie "Wunderwaffe" odstaje od reszty. Najciekawsze dotyczą Roberta Storma, ze Skórzewskim też dobre, ale nie dorównują tym najlepszym z np. "2586 kroków".
Warto przeczytać!
Jak ktoś chce dłuższą recenzja to polecam tą zamieszczoną w...
Czytam przede wszystkim fantastykę. Zarzynanie strzyg, krasnoludzki humor, mordercze klauny, przygody bimbrownika-egzorcysty - to jest to co lubię najbardziej. To mnie odpręża i bawi. Mimo całkiem odmiennych czytelniczych preferencji nie mogę nie docenić "Okruchów dnia".
Czytanie o dystyngowanym angielskim kamerdynerze przyniosło mi sporo przyjemności i satysfakcji, mimo że...
Lubię książki Pilipiuka, sprawiają mi po prostu mase radości :). Niczym nieskrępowana fantazja Autora owocuje często idiotycznymi, bzdurnymi pomysłami, które po prostu cieszą! Coś jest nielogiczne i nie trzyma się kupy? To nic! I tak mam frajdę z poznawania dalszych losów bohaterów. A w "Operacji..." absurdów i paradoksów (związanych z podróżami w czasie) nie brakuje. Treść...
więcej Pokaż mimo to
Powieść jest słabsza od niektórych rewelacyjnych opowiadań z poprzednich tomów, ale lepsza od niektórych słabszych. Trzyma stały, równy poziom przez cały czas.
Właściwie nie mam się do czego przyczepić co mnie trochę zirytowało ;) Ciężko mi będzie po tym wrócić do słabszej Pieśni Lodu i Ognia Martina. "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to jedna z lepszych serii fantasy...
Wady książki:
- autor się powtarza
- większość to ogólniki, wałkowane w kółko
- utrzymana w tonie motywacyjnym
- inne realia (no ale to akurat mały minus, bo nie o to tu chodzi)
Jedna duża zaleta:
- prowokuje do przemyśleń na temat pieniędzy i pracy, i jak je postrzegamy.
Wschód: 10/10
Zachód: 7/10
Ogólna ocena: 8,5/10.
"Wschód" wciąga po około 40 stronach i nie puszcza aż do końca. Niesamowicie frustruje końcówka - akcja jest po prostu urwana.
"Zachód" to jedno rewelacyjne opowiadanie "Światło na klindze miecza", reszta jest dobra, ale niestety nie porywa. Pojawiają się sny, sporo o bogach, trochę o opętaniu - temat dla mnie po prostu...
Cztery krótkie opowiadania ilustrowane niesamowitymi ilustracjami. Szkoda, że tylko cztery, bo przeczytanie i dokładne obejrzenie wszystkiego zajmuje 1,5 godziny.
Są trupy, szaleństwo i monstra (ten kot!). Klimat trochę jak z niektórych filmów Tima Burtona (np. świetna "Gnijąca panna młoda").