-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2011-07-22
Bardzo mi pomogła w momentach, kiedy tego potrzebowałam. Była jak codzienna dawka leków na ból duszy. Choć momentami chaotyczna narracja może przeszkadzać, ta książka po prostu daje nadzieję. Płacz wskazany, ale tylko ten oczyszczający.
Bardzo mi pomogła w momentach, kiedy tego potrzebowałam. Była jak codzienna dawka leków na ból duszy. Choć momentami chaotyczna narracja może przeszkadzać, ta książka po prostu daje nadzieję. Płacz wskazany, ale tylko ten oczyszczający.
Pokaż mimo to2012-01
I oto jest klasyczny przykład lektury, która pod pozorami nic niewnoszącej, przygodowej książeczki, kryje wielkie przesłanie.
Ukazuje, że zło jest obok nas, nie można go wytropić i zabić, jest nieuchwytne, niefizyczne, ale wciąż realne. Lecz autor nie pozostawia nas bez nadziei - mówi, że zawsze mamy wybór.
W książce pełno jest symboliki. Tak naprawdę cały świat wykreowany przez autora jest swoistą aluzją do naszego własnego świata – świata ludzi dojrzałych, podejmujących decyzje i wpływających na losy swoje i innych. Autor przede wszystkim ostrzega, ukazuje chaos, niezgodę pomiędzy ludźmi i skutki zła, które ostatecznie prowadzą do strasznej katastrofy.
ALE NIE DRŻYJMY I NIE ROZDZIERAJMY SZAT! Jest nadzieja! Zawsze może w ostatniej chwili pojawić się wybawienie, wejrzeć na naszą bezmyślną i okrutną zabawę, pokręcić głową z niesmakiem i zakończyć tę brutalną grę, wykreowaną właściwie... tylko w naszych głowach. Ludzie to jedyne istoty potrafiące być w tak okrutny sposób wymyślne.
Bowiem Zło nie było na wyspie - Zło było w nich. Obawiali się tak naprawdę nie zwierza czyhającego na ich życie, nie ciemności lasu, ale siebie samych. Zło miało dla nich postać głupiego łba świńskiego na patyku, szerzącego kpiarski uśmiech do tych brzdąców, jeszcze nieświadomych swojego położenia i zasięgu działalności brutalnego ducha, który ostatecznie ogarnął cała wyspę i pozostawił ją doszczętnie wypaloną - dosłownie i metaforycznie.
I oto jest klasyczny przykład lektury, która pod pozorami nic niewnoszącej, przygodowej książeczki, kryje wielkie przesłanie.
Ukazuje, że zło jest obok nas, nie można go wytropić i zabić, jest nieuchwytne, niefizyczne, ale wciąż realne. Lecz autor nie pozostawia nas bez nadziei - mówi, że zawsze mamy wybór.
W książce pełno jest symboliki. Tak naprawdę cały świat...
2010
Niektórzy nie sięgają po tę książkę tylko ze względu na autora - a powinni. Niezmiernie ciekawa i barwna, a język - powalający;)
Niektórzy nie sięgają po tę książkę tylko ze względu na autora - a powinni. Niezmiernie ciekawa i barwna, a język - powalający;)
Pokaż mimo to2012-05-12
W trakcie czytania byłam zachwycona, nie mogłam się oderwać.
Jednak Zzakończenie jest... Nie mam pojęcia jakie. Dziwne. Ale niekoniecznie złe. Przyznam się bez bicia, że od początku kibicowałam Gale'owi. On i Peeta to jak ogień i woda, prażące słońce i przyjemny wieczorny chłód. Jednak potem zrozumiałam wybór Katniss. Natomiast sprawa ze Snow'em i Coin potoczyła się zupełnie nieoczekiwanie, a zaskoczenie to duży plus dla książki.
Katniss stała się moją ulubioną bohaterką literacką. Nie zawsze jest piękna i nie zawsze rozsądna... Ale jest ludzka, bardziej ludzka niż większość koloryzowanych bohaterów innych książek. Młoda dziewczyna, odważna i uparta, ma jeszcze pstro w głowie, popełnia błędy, ginie przez nią wiele ludzi... Jest także tego świadoma i to ją przytłacza. Coraz bliżej zaznajamia się z nocnymi koszmarami, dezorientacją psychiczną i całodobowym strachem. Katniss zdołała ocalić swe państwo, jednak na szali położyła życie własne, swojej siostry oraz jeszcze wielu innych ludzi.
W bardzo niewielu aspektach mnie przypomina, a mimo to czuję z nią jakąś więź. Przede wszystkim jednak, bardzo mi imponuje, być może taka jest główna przyczyna moich odczuć. Ach, jeszcze jedna sprawa, która jest wielką zaletą książki, a także bohaterki - niezwykle barwne i poruszające opisy przeżyć wewnętrznych, analizowanie każdej sprawy, próby doszukania się prawdy w zakłamanym świecie.
Nie umiem tego wyrazić, ale w pewien sposób czuję niedosyt, jednocześnie wiedząc, że wszystko potoczyło się swoim właściwym torem. Dopełniło się, wyjaśniło, nastał happy end z nutą goryczy i strachu. By być szczerym, był to tak naprawdę happy end bez happy endu. Być może już nigdy nie pozbędę się tego dziwnego wrażenia, że coś jednak jest nie tak i będzie ono burzyć moje wyobrażenie o tej książce.
Mimo wszystko... Trylogia mnie w sobie rozkochała. Śmiem także twierdzić, że "Kosogłos" był najbardziej ujmujący. To nie są zwykłe książeczki młodzieżowe pisane dla kasy i sławy, ale niosące wiele treści, uczące człowieczeństwa i pokazujące jego granice. Aż dziw bierze, że we współczesnym świecie książki o antywojennym przesłaniu, niosące przestrogę dla nas, którzy będziemy sami budować nasze własne społeczeństwo, są tak rozchwytywane. Niektórzy mówią, że "Igrzyska" stały się mainstream'owe i straciły na uroku. Ja jednak myślę, że im więcej młodych ludzi sięgnie po tę trylogię, tym lepiej.
W trakcie czytania byłam zachwycona, nie mogłam się oderwać.
Jednak Zzakończenie jest... Nie mam pojęcia jakie. Dziwne. Ale niekoniecznie złe. Przyznam się bez bicia, że od początku kibicowałam Gale'owi. On i Peeta to jak ogień i woda, prażące słońce i przyjemny wieczorny chłód. Jednak potem zrozumiałam wybór Katniss. Natomiast sprawa ze Snow'em i Coin potoczyła się...
Fabularnie ciekawa i bardzo budująca, jest jednak jeden, nieduży, choć bardzo znaczący, minus. Nie wiem, kto spartolił tę powieść językowo - autorka czy tłumacz - ale coś jest konkretnie na rzeczy. I nie jest to nic miłego dla wrażliwego na język i stylistykę czytelnika.
Fabularnie ciekawa i bardzo budująca, jest jednak jeden, nieduży, choć bardzo znaczący, minus. Nie wiem, kto spartolił tę powieść językowo - autorka czy tłumacz - ale coś jest konkretnie na rzeczy. I nie jest to nic miłego dla wrażliwego na język i stylistykę czytelnika.
Pokaż mimo to