-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
Janusz L. Wiśniewski jest jednym z moich ulubionych współczesnych pisarzy dlatego też, pomimo szczerych chęci, pisząc o jego książkach mogę nie być obiektywna J Zaczarował, oczarował i uwiódł mnie swoją powieścią „Samotność w sieci” do której wracam wielokrotnie po mocną dawkę wzruszeń i emocji. Muszę przyznać, iż z ogromną niecierpliwością czekałam na dzień, w którym dostanę jego nową powieść i… będę tylko On i ja… zatopiona w literach, słowach, zdaniach, wzruszających historiach bohaterów.
„Miłość oraz inne dysonanse” to opowieść o samotności dwojga ludzi i miłości, która niespodziewanie spada na bohaterów, którzy w zasadzie już na nic nie czekają… O braku bliskości drugiego człowieka i ogromnej za tym tęsknocie… „Bliskość komuś odebrana, zdradą, śmiercią, złym uczynkiem, złym słowem, oddaleniem, niegodziwością, milczeniem, zapomnieniem, zaniedbaniem, może być bowiem powodem ogromnego cierpienia.”
Bohaterami powieści są Rosjanka Anna, kobieta w średnim wieku, niespełniona aktorka pracująca w Archiwum Państwowym w Moskwie i Polak o pseudonimie Struna, wybitny krytyk muzyczny, znany i ceniony w środowisku artystycznym. Ona uwięziona w trudnym, pozbawionym miłości, ciepła i zrozumienia małżeństwie, samotna pomimo życia „we dwoje” z Siergiejem, bogatym biznesmenem, którego życie kręci się wokół pracy, nowych interesów i licznych romansów. On – wrażliwy mężczyzna po przejściach, były „gość” szpitala psychiatrycznego, w którym znalazł się przez kobietę – miłość swojego życia. Tych dwoje poranionych przez życie ludzi spotyka się przypadkiem w Moskwie. I od tego momentu zaczyna się ich wspólna historia. Czy pomimo swoich bagażów przykrych doświadczeń oraz głęboko tkwiących ran, będą umieli zaryzykować i dać sobie szansę na nową miłość?
Janusz Leon Wiśniewski napisał tę powieść wspólnie z rosyjską pisarką Iradą Wownenko. Przypuszczam, że postać Struny została stworzona przez polskiego pisarza, zaś rozdziały dotyczące Anny napisała pani Wownenko. Muszę przyznać, iż pomimo tego, że książka była pisana przez dwójkę autorów jest niezwykle spójna. Czytało mi się ją bardzo dobrze. W twórczości J. L. Wiśniewskiego ogromne wrażenie robią na mnie wyraziste wątki postaci pobocznych. Pomimo tego, że pojawiają się one tylko przez chwilę, każda z nich opowiada swoją własną niezwykle wzruszającą historię. „Miłość oraz inne dysonanse” podobnie jak inne powieści Wiśniewskiego napisana jest językiem naszpikowanym emocjami, poruszającym najczulsze struny ludzkiej duszy. Polecam!!!
http://marikamol.blogspot.com/p/blog-page_7.html
Janusz L. Wiśniewski jest jednym z moich ulubionych współczesnych pisarzy dlatego też, pomimo szczerych chęci, pisząc o jego książkach mogę nie być obiektywna J Zaczarował, oczarował i uwiódł mnie swoją powieścią „Samotność w sieci” do której wracam wielokrotnie po mocną dawkę wzruszeń i emocji. Muszę przyznać, iż z ogromną niecierpliwością czekałam na dzień, w którym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Podczas czytania tej książki doznałam uczucia tzw. „uderzenia obuchem w łeb”. Dotarło do mnie, że ten świat Somalijczyków jest tak samo realny jak mój własny. Że w chwili gdy ja piszę ten tekst, somalijskie dzieci umierają z głodu a ich rodzice każdego dnia walczą o przetrwanie. Że nie jest to tylko fikcja literacka czy też film katastroficzny z elementami fantasy trochę przerysowany… Jest to najprawdziwsze życie i najprawdziwsi ludzie, którym przyszło urodzić się w kraju opętanym wojną domową, głodem oraz okrutnymi rytuałami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie i wpajanymi jako wola Allaha.
Z tego świata wywodzi się właśnie Waris Dirie, która w powieści „Kwiat pustyni” opowiada historię swojego życia i jednocześnie zwraca czytelnikowi uwagę na problemy ludzi w Somalii, zwłaszcza kładzie nacisk na dyskryminację kobiet. Waris urodziła się w Somalii, nie jest pewna ile ma lat gdyż w jej kraju nie przywiązywało się do tego wagi, nie ważne było też poczucie czasu, nie było zegarków ani kalendarzy a rok dzielił się tylko na porę suchą i deszczową. Bohaterka pochodzi z plemienia nomadów, pustynnych wędrowców, których życie jest nieustanną wędrówką w poszukiwaniu pastwisk i wody dla kóz, bydła i wielbłądów. Jako dziecko (w wieku około 13 lat) uciekła od rodziców gdyż ojciec zamierzał wydać ją za mąż za starszego mężczyznę w zamian za kilka wielbłądów. Rozpoczęła bardzo trudną, samotną wędrówkę, najpierw przez pustynię do Mogadiszu do rodziny matki, następnie do Londynu gdzie po wielu perypetiach rozpoczęła pracę jako modelka aż po Nowy Jork gdzie jej kariera osiągnęła szczyty i stawała na wybiegu wśród takich sław jak Naomi Campbell czy Claudia Schiffer.
W swojej książce Waris Dirie wielokrotnie mówi o problemie jakim jest obrzezanie młodych dziewcząt, wprost jeszcze dzieci. Ona przeżyła ten bestialski zwyczaj w wieku około 5 lat. Polega to na okaleczaniu żeńskich organów płciowych, wycięciu łechtaczki i warg sromowych a następnie zaszyciu dziewczynki pozostawiając jej tylko malutki otwór. Taki zabieg wykonywany jest przeważnie w prymitywnych warunkach przez wiejskie kobiety, które wykorzystują do tego noże, żyletki a nawet kawałki szkła czy ostre kamienie. Wiele dziewczynek nie przeżywa tych męk. Wykrwawiają się na śmierć lub umierają z powodu powikłań. Te które przeżyją przez całe życie mają problemy z oddawaniem moczu, przechodzą niezwykle bolące miesiączki oraz mają ogromne problemy z porodem. Waris Dirie wykorzystując swoją popularność postanowiła krzyknąć głośno NIE!!! przeciw temu procederowi. Współpracuje z wieloma organizacjami walczącymi z obrzezywaniem dziewcząt. Książka naprawdę godna polecenia…
http://marikamol.blogspot.com/p/blog-page_7.html
Podczas czytania tej książki doznałam uczucia tzw. „uderzenia obuchem w łeb”. Dotarło do mnie, że ten świat Somalijczyków jest tak samo realny jak mój własny. Że w chwili gdy ja piszę ten tekst, somalijskie dzieci umierają z głodu a ich rodzice każdego dnia walczą o przetrwanie. Że nie jest to tylko fikcja literacka czy też film katastroficzny z elementami fantasy trochę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Waris Dirie…córka Nomadów wraca po 20 latach do Somalii, swojego domu po to by odwiedzić rodzinę. Jest już dorosłą, samodzielną, niezależną amerykańską kobietą sukcesu samotnie wychowującą dziecko. Wraz z bratem w targanej wojnami domowymi Somalii odnajduje matkę i pozostałą część swojej licznej rodziny. W swojej powieści opisuje niezwykle trudną, wielodniową podróż do kraju a także spotkanie z rodziną oraz ponowne zetknięcie z kulturą pustynnych wędrowców, która wywołuje u niej wiele wzruszeń i uświadamia jej, że po tylu latach nieobecności w kraju nadal w głębi serca jest prawdziwą nomadką. Jednocześnie zwyczaje, które nie zmieniły się przez te wszystkie lata wywołują w niej uczucie buntu i niesprawiedliwości wobec kobiet afrykańskich. Stara się tłumaczyć członkom swojej rodziny, że kultywowane przez nich wielopokoleniowe tradycje dyskryminacji kobiet oraz walk między plemiennych doprowadzają kraj do ruiny.
Zarówno powieść „Kwiat pustyni” jak i „Córka Nomadów” bardzo mną wstrząsnęły. Ukazują kulturę dla nas Europejczyków całkowicie abstrakcyjną aczkolwiek jak najbardziej realną i funkcjonującą w świecie afrykańskim. Książkę czyta się z ogromnym zaciekawieniem, napisana dobrym, przystępnym językiem. Polecam!!!!!!
http://marikamol.blogspot.com/p/blog-page_7.html
Waris Dirie…córka Nomadów wraca po 20 latach do Somalii, swojego domu po to by odwiedzić rodzinę. Jest już dorosłą, samodzielną, niezależną amerykańską kobietą sukcesu samotnie wychowującą dziecko. Wraz z bratem w targanej wojnami domowymi Somalii odnajduje matkę i pozostałą część swojej licznej rodziny. W swojej powieści opisuje niezwykle trudną, wielodniową podróż do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książkę pani Marii Nurowskiej poleciła mi starsza znajoma. Muszę przyznać, że podchodziłam do niej z rezerwą. Ta autorka zawsze kojarzyła mi się z powieściami dla statecznych kobiet 50+. Na szczęście się rozczarowałam i moje bezpodstawne uprzedzenia okazały się niesłuszne.
Drzwi do piekła otworzyły się przed Darią popularną pisarką w momencie kiedy zamordowała ona swojego męża i trafiła do więzienia dla kobiet...
A może drzwi do piekła Daria otworzyła dużo wcześniej... wychodząc za mąż za Edwarda, znanego krytyka literackiego...
Pozornie małżeństwo Darii i Edwarda wyglądało na szczęśliwe. Ona utalentowana pisarka, on szanowany krytyk literacki. Para, którą połączyła wspólna pasja - literatura. Niestety każda kolejna przewracana przeze mnie strona potwierdzała znane powiedzenie, że "pozory mylą". Dwoje ludzi wplątanych w bardzo skomplikowane relacje. Miłość, przywiązanie, wręcz uzależnienie od drugiej osoby ale także pogarda, niezrozumienie. Do tego wszystkiego doszły jeszcze problemy "łóżkowe", które zapoczątkowały bardzo dziwną grę między małżonkami. Daria wyszukiwała swojemu mężowi kobiety, z którymi powinien ją zdradzić. Uważała, że zdrada męża nie wpłynie w żaden sposób na nią, nie zaboli jej. Wiedziała o jego licznych "skokach w bok" ale nie zależało jej na fizycznej wierności. Nazywała to "kontrolowanymi romansami". Była przekonana, że mimo wszystko Edward ją kocha, że zdradza ją z powodu ich problemów w sferze seksu... "On mnie pożądał sypiając z innymi kobietami, widział w nich mnie, tęsknił do mnie w obcych ramionach". Znacznie gorsza wydawała jej się zdrada psychiczna... to że Edward myśli o innej kobiecie, potrzebuje w sposób duchowy innej kobiety. Z tym nie umiałaby sobie poradzić... Czuła się całkowicie uzależniona od męża nie tylko emocjonalnie ale także życiowo (to Edward podejmował większość decyzji, nawet tę jak urządzić mieszkanie).
I nagle... zastrzeliła go. Zabiła człowieka bez którego nie mogła żyć... Z miłości...
Morderstwo, które popełniła na mężu w chwili umysłowego zaćmienia zmienia całkowicie jej życie. Trafia do zupełnie innego świata, innej rzeczywistości. Wrażliwa, delikatna pisarka trafia do więzienia. Wydawałoby się, że z jej wrażliwością nie ma szansy przetrwania w tak okrutnym miejscu gdzie przecież przetrzymywane są prawdziwe zbrodniarki, morderczynie, złodziejki. Gdzie nawet w jej celi, wśród kobiet tworzą się związki lesbijskie, a osoby, które nie chcą się podporządkować panującym tam zasadom są odpowiednio traktowane. Początkowo Daria przechodzi przez prawdziwe piekło. Poznaje "na własnej skórze" panujące w celi reguły. Jednak po pewnym czasie więzienie staje się dla niej pewnego rodzaju oczyszczeniem, miejscem gdzie odnajduje prawdziwą siebie. Powoli także zdobywa zaufanie i szacunek współwięźniarek. Staje się ich "spowiedniczką". Kobiety otwierają się przed nią opowiadając jej swoje historie. Okazuje się, że wcale nie są to bestie pozbawione ludzkich uczuć, wrażliwości. To kobiety pogubione, które często same są ofiarami, kobiety które nie umiały poradzić sobie w realnym świecie lub po prostu trafiły tam w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Poprzez codzienne życie z tymi kobietami, Daria zaczyna inaczej patrzeć na świat, postrzegać swoje otoczenie.
"Drzwi do piekła" to książka o kobietach i dla kobiet. Powieść o sile "słabej płci", o umiejętności przystosowania się do najgorszych nawet warunków, o pokonywaniu swoich lęków, słabości a także niewiarygodnej wytrzymałości psychiki kobiet. O przyjaźni, więzach, jakie tworzą się między ludźmi w ekstremalnych sytuacjach życiowych.
Książka bardzo dobrze napisana, naszpikowanym emocjami językiem. Trafiła do mnie w stu procentach. Codzienne życie więźniarek opisane jest bardzo realnie, tak jakby autorka mówiła o własnych prawdziwych przeżyciach. Powieść czyta się jednym tchem. Kolejne pojawiające się wątki np. historie więźniarek sprawiają, że nie sposób jest się od niej oderwać. Książka skłania do refleksji nad życiem, przeraża ale także wzrusza. Zdecydowanie porusza struny ludzkiej wrażliwości i wywołuje silne emocje.Polecam!!!
http://marikamol.blogspot.com/p/przeczytane-2012.html
Książkę pani Marii Nurowskiej poleciła mi starsza znajoma. Muszę przyznać, że podchodziłam do niej z rezerwą. Ta autorka zawsze kojarzyła mi się z powieściami dla statecznych kobiet 50+. Na szczęście się rozczarowałam i moje bezpodstawne uprzedzenia okazały się niesłuszne.
Drzwi do piekła otworzyły się przed Darią popularną pisarką w momencie kiedy zamordowała ona swojego...
Nicholas Sparks... Hmmm... tego Pana chyba nie trzeba przedstawiać żadnej romantycznej kobiecej duszy. Jestem pewna, że każda z nas, nałogowych pochłaniaczek książek... lub nawet ta, która lubi sobie poczytać tylko od czasu do czasu, natknęła się na wyciskające łzy z oczu powieści tego autora lub ich równie wzruszające ekranizacje, tj. m.in. "Pamiętnik", "Jesienna miłość", "Noce w Rodanthe", "I wciąż ją kocham", "Ostatnia piosenka".
"I wciąż ją kocham" to romantyczna opowieść o miłości dwójki nastolatków. Savanna to grzeczna dziewczyna z dobrego domu, początkująca studentka pedagogiki specjalnej, poukładana, dążąca do wcześniej wytyczonych celów. Przyjechała ze znajomymi do Wilmington by jako wolontariuszka budować domy dla ubogich. I... John... chłopak, który stanowi jej całkowite przeciwieństwo. Żołnierz, który zaciągnął się do armii gdyż nie miał innego pomysłu na życie. Wojsko wydawało mu się ucieczką od kłopotów, rozwiązaniem dla jego zbuntowanej natury i szansą na dorośnięcie.
Młodzi poznają się podczas przepustki Johna. Pewnego letniego dnia serfujący po falach chłopak wyławia przypadkiem upuszczoną z pomostu torbę dziewczyny z jej wszystkimi dokumentami i pieniędzmi. Między parą nastolatków szybko tworzy się więź. I na przekór wszelkim okolicznościom, różnicy charakterów, pomiędzy obojgiem rozkwita miłość. Pomimo tego, że spędzają ze sobą tylko kilka bardzo romantycznych, letnich dni, obydwoje są przekonani, że trafili na miłość swojego życia.Wydawałoby się, że takie letnie znajomości nie mają szansy przetrwać... Pozostawiają tylko miłe wspomnienia. Jednak tych dwoje postanawia spróbować i wierzą, że będą razem jak tylko John zakończy służbę w wojsku. Savanna przyrzeka czekać na ukochanego. Rozstanie jest niestety dłuższe niż się tego spodziewali a odejście z wojska bardzo komplikuje się po dniu 11 września. Czy pomimo piętrzących się trudności i wciąż nowych przeszkód Savanna i John będą walczyć o swoją miłość? Czy niestety życie przygotowało dla nich inny plan...
Książki Nicholasa Sparksa zawsze budziły we mnie całą gamę emocji. Właściwie wychowałam się na jego twórczości i niestety nie jestem pewna czy mogę spojrzeć obiektywnie na tę powieść. Historia tej dwójki ludzi w jakiś sposób mnie poruszyła, jednak zaczęłam zauważać, że powoli już chyba moja wrażliwość zaczyna się zmieniać. Jeszcze kilka lat temu na pewno zalewałabym się łzami czytając tę książkę. A teraz jest to po prostu dobrze opowiedziana historia o miłości. Dlatego zdecydowanie polecam tę powieść czytelnikom 20-. Książkę tę czyta się bardzo dobrze, napisana jest typowym dla Sparksa lekkim językiem, naszpikowanym emocjami. Pojawia się wiele interesujących wątków a zakończenie jest naprawdę zaskakujące i nieprzewidywalne.
Zawsze bardzo ciekawe w twórczości Sparksa było dla mnie to jak mężczyzna opowiada o miłości. Jak wszelkie sprawy sercowe wyglądają z męskiego punktu widzenia. Myślę, że dla kobiet postrzeganie miłości przez mężczyzn jest naprawdę wielką tajemnicą a dzięki temu pisarzowi możemy chociaż trochę poznać męski świat. I naprawdę muszę przyznać, że Nicholas Sparks przywraca wiarę w mężczyzn i daje nadzieję, że naprawdę istnieją faceci z ogromną wrażliwości i romantyczną duszą, gotowi zrobić wszystko dla swojej miłości.
http://marikamol.blogspot.com/p/przeczytane-2012.html
Nicholas Sparks... Hmmm... tego Pana chyba nie trzeba przedstawiać żadnej romantycznej kobiecej duszy. Jestem pewna, że każda z nas, nałogowych pochłaniaczek książek... lub nawet ta, która lubi sobie poczytać tylko od czasu do czasu, natknęła się na wyciskające łzy z oczu powieści tego autora lub ich równie wzruszające ekranizacje, tj. m.in. "Pamiętnik", "Jesienna miłość",...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Alibi na szczęście” to debiutancka powieść warszawskiej nauczycielki Anny Ficner-Ogonowskiej. Książka była pisana wyłącznie „do szuflady” a do tysięcy czytelniczek pochłaniających ją z wypiekami na twarzy trafiła dzięki mężowi pani Ani, który potajemnie wysłał ją do wydawnictwa.
Główną bohaterką powieści jest Hania Lerska, młoda nauczycielka języka polskiego w warszawskim Liceum. Piękna, inteligentna kobieta, która w życiu zawodowym radzi sobie doskonale. Niestety w życiu prywatnym została ciężko doświadczona przez los. Nie umie otrząsnąć się z tragicznych wydarzeń z przeszłości, które wciąż rzutują na jej postrzeganie świata i podejście do ludzi, a dokładniej do mężczyzny który niespodziewanie wkroczył do jej świata. Hania pomimo tego, że w jednej chwili straciła najważniejsze osoby w swoim życiu a jej szczęście legło w gruzach, stara się żyć w miarę normalnie. Pomagają jej w tym zawsze serdeczna i traktująca ją jak członka rodziny pani Irenka, ciotka Anna, koleżanka z pracy Aldonka a przede wszystkim „przyszywana” siostra Dominika -zwariowana, bezpośrednia, o gorącym temperamencie pani stomatolog, która jest całkowitym przeciwieństwem spokojnej i zamkniętej w sobie Hanki. Kobiety łączy prawdziwie siostrzana więź i przyjaźń, której naprawdę można pozazdrościć. Niespodziewanie na drodze obydwu dziewczyn w tym samym czasie stają dwaj przyjaciele Przemek i Mikołaj a wraz z nimi do życia przyjaciółek wkrada się miłość. Dominika przyjmuje uczucie do Przemka całą sobą i czerpie szczęście pełnymi garściami. Hanka natomiast broni się jak może przed zakochanym w niej bez pamięci Mikołajem. Często powtarza sobie, że jest nienormalna i nie jest w stanie się zaangażować w żaden związek. Mikołaj natomiast jest mężczyzną idealnym. Wielokrotnie całkiem niespodziewanie przychodzi Hance z pomocą w jej najdziwniejszych problemach, jest cierpliwy i zdecydowany walczyć o tę miłość za nich oboje.
Poza wątkami głównych bohaterów pojawia się wiele interesujących postaci tj.: serdeczna, obdarzona niezwykłą mądrością życiową pani Irenka, mówiąca wierszem Aldonka, zakochany w swojej pani profesor Mateusz (przy okazji brat Mikołaja). Wszyscy bohaterowie przedstawieni są niezwykle wyraziście, są bardzo prawdziwi i na pewno wiele czytelniczek z łatwością utożsami ich ze swoimi znajomymi.
Głównym tematem powieści jest miłość, która ciągnie się nieprzerwanie przez całe 650 stron książki i nie jest wcale nudna, ani mdła czy przesłodzona. No może miejscami jest trochę za dużo lukru ale to też jest prawdziwe w najwspanialszym na świecie stanie... ZAKOCHANIA. Może jest to miłość zbyt przerysowana, bohaterowie (zwłaszcza mężczyźni) zbyt wyidealizowani ale każda z nas drogie panie marzy właśnie o tym.. o takiej miłości i o takim Mikołaju. Powieść mimo jej obszerności czyta się jednym tchem, i z każdą stroną chce się więcej i więcej. Każde spotkanie Hanki z Mikołajem naszpikowane jest emocjami, powoduje szybsze bicie serca i wypieki na twarzy. A poczucie humoru szalonej Dominiki wywołuje uśmiech, czasem nawet radosny śmiech i zapomnienie o codziennych smutkach. Książka tak mnie wciągnęła, że przegapiłam przystanek na którym wysiadam, co mi się jeszcze nie zdarzyło.
Naprawdę cieplutka powieść, idealna na jesienno-zimowe wieczory z kubkiem gorącej czekolady w ręce. Książka stała się jedną z moich ulubionych pozycji i już nie mogę doczekać się momentu kiedy dostanę drugą jej część pod tytułem „Krok do szczęścia”. Jestem pewna, że jeszcze wielokrotnie będę po nią sięgała by poprawić sobie humor i naładować się pozytywnymi emocjami. A pani Ani gratuluję wspaniałego, wielkiego wejścia do serc czytelniczek i życzę (zarówno Pani jaki sobie :) wielu równie dobrych powieści.
http://marikamol.blogspot.com/search?updated-max=2012-12-01T12:04:00-08:00&max-results=7
„Alibi na szczęście” to debiutancka powieść warszawskiej nauczycielki Anny Ficner-Ogonowskiej. Książka była pisana wyłącznie „do szuflady” a do tysięcy czytelniczek pochłaniających ją z wypiekami na twarzy trafiła dzięki mężowi pani Ani, który potajemnie wysłał ją do wydawnictwa.
więcej Pokaż mimo toGłówną bohaterką powieści jest Hania Lerska, młoda nauczycielka języka polskiego w...