-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
1950-01-10
2020-01-09
2019-10-29
To moje pierwsze spotkanie z prozą Pilipiuka. Słyszałem wcześniej liczne niepochlebne opinie na temat tego pisarza, z drugiej strony ma on też wielu zagorzałych zwolenników. Pozycja ta nie jest powieścią, lecz zbiorem dziewięciu opowiadań. Sam pomysł na to wydawnictwo jest dość frapujący, ponieważ akcja opowiadań dzieje się w Warszawie w latach 80. XX wieku, więc mamy do czynienia ze schyłkowym okresem PRL-u. W tę socjalistyczną rzeczywistość rodem z filmów Barei wplecione zostały wątki fantastyczne, pojawiają się zatem tytułowe wampiry, wilkołaki i inne nadprzyrodzone byty.
Opowiadania są lepsze, jak i gorsze. Do najlepszych zaliczają się Wieczny Robol i Czarna Wołga, natomiast tym, co je łączy, jest humor, lekkość i przymrużenie oka. To książka wielce zabawna, ciekawa, napisana dla rozrywki, momentami o wręcz groteskowym zabarwieniu, i mająca swoje źródło w różnych znanych motywach i legendach. To także swego rodzaju satyra i gra z popkulturowymi konwencjami, szczególnie tymi dotyczącymi wampirów, a które w świadomości społecznej najpierw utrwaliła swoimi powieściami Anna Rice, a potem saga Zmierzch. Dodatkowym plusem jest dystans do siebie, bo Pilipiuk robi kpiące nawiązania do swojej własnej twórczości, toteż pojawia się Pan Samochodzik, Tomasz Olszakowski i legenda o Jakubie Wędrowyczu – to niewątpliwie miły akcent.
Parę słów o języku: Pilipiuk jest znany z tego, że forsuje w poradach tak zwany język przezroczysty, czyli standardowy, przeciętny, będący jedynie nośnikiem fabuły, nieprzeszkadzający czytelnikowi w czytaniu, najczęściej spotykany w amerykańskich bestsellerach. Jednak - ku memu zaskoczeniu - sam takim językiem nie pisze, przynajmniej jeśli chodzi o tę książkę, nie znam innych. Jego polszczyzna jest tutaj sprawna, mięsista i dość bogata. Czuć, że autor ma bardzo solidnie opanowane rzemiosło pisarskie i jest naprawdę zawodowym trzepaczem fabuł, że pozwolę sobie na kolokwializm.
Mam pewien problem z oceną tej książki, bo z jednej strony bardzo dobrze mi się ją czytało i odczuwałem dużą przyjemność i frajdę z lektury. Jak już wspomniałem, to rzecz ciekawa i wywołująca uśmiech na twarzy, interesująco też było śledzić różne nawiązania i zabawy ze stereotypami. Z drugiej strony ciężko byłoby to nazwać ambitną pozycją. Niemniej tak sobie myślę, że byłby to niezły materiał na zabawny film z elementami parodii. Końcowa nota będzie trochę powyżej średniej, gdyż nie widzę żadnych powodów, żeby lekką komedię, jeśli już trzymamy się filmowej nomenklatury, oceniać gorzej niż powiedzmy głęboki dramat psychologiczny, tylko dlatego że to rzecz humorystyczna. To po prostu taki styl, taka estetyka i naprawdę przednia zabawa. Inna sprawa, że ciężko byłoby mi jednoznacznie negatywnie ocenić książkę, w której autor wykazuje się tak dużą samoświadomością i znajomością konwencji literackich i popkulturowych, a co za tym idzie grą z nimi. Swoje zrobił też sentyment do lat 80. To w ogóle ostatnio moda w książkach i filmach na scenerię w klimacie vintage.
Moje pierwsze spotkanie z Pilipiukiem uważam zatem za dość udane i chciałbym go też poznać od innej strony, by lepiej wyrobić sobie opinię o nim, najlepiej już nie w opowiadaniach, lecz w pełnometrażowej powieści.
To moje pierwsze spotkanie z prozą Pilipiuka. Słyszałem wcześniej liczne niepochlebne opinie na temat tego pisarza, z drugiej strony ma on też wielu zagorzałych zwolenników. Pozycja ta nie jest powieścią, lecz zbiorem dziewięciu opowiadań. Sam pomysł na to wydawnictwo jest dość frapujący, ponieważ akcja opowiadań dzieje się w Warszawie w latach 80. XX wieku, więc mamy do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Klasyczny przypadek dobrej książki, która minęła się z oczekiwaniami fanów, czyli 400 stron fajnej epickiej przygody, fantasy, czary, humor i w ogóle to najlepiej z Wiedźminem. Sapkowski zawsze robił rzeczy nietuzinkowe, wielopłaszczyznowe i kunsztowne. Przy czym cały trick polegał na tym, że pozornie się go łatwo czyta, ale im więcej wiesz i widzisz, tym bardziej doceniasz. Zrobić coś, co zafascynuje młodzież i profesorów literatury jednocześnie, to był jego znak firmowy. Średniowieczny (bądź quasi-średniowieczny) sztafaż pozwalał dzieciakom, które zafascynował przysłowiowy "koń, miecz i elf", także sięgnąć po lekturę, a tutaj tego nie ma.
Zastanawiam się, czy element fantastyczny był w ogóle Żmiji potrzebny, bo trochę jest jednak na doczepkę, takto byśmy mieli współczesną prozę wojenno -historyczną (pod koniec nawet publicystyczną).
Realia książki na pewno dla niektórych mogą być zaskoczeniem, choć i tak mimo całej współczesności „wieki dawne” są w podszewce, między wierszami, w tle zbudowanym z różnych odniesień, symboli, mitów, legend, wierzeń religijnych i znanych motywów literackich. Kompletne były też powieści AS-a osadzone w przeszłości, bo jednocześnie przepełnione nawiązaniami do współczesności. Na pewno mocną stroną książki są owe realia, kiedy czyta się powieść, naprawdę ma się uczucie jakby się było w Hindukuszu na blokpoście, wśród brytyjskich wojskowych albo wśród towarzyszy macedońskiego Aleksandra. Rzeczywistość wykreowana przez autora jest wiarygodna, dlatego że jest nasycona słownictwem oraz szczegółami z każdej epoki historycznej, do której nawiązuje. Widać, że AS - jak do każdej powieści - przygotował się bardzo starannie.
Cokolwiek by o książce nie napisać, jest to jednak kawał profesjonalnego pisarstwa, popartego rewelacyjnym warsztatem, wiedzą, erudycją i sprawnym językiem, dlatego polecam ją każdemu, kto lubi po prostu dobrze i rzetelnie napisane książki, niezależnie od ich tematyki.
Klasyczny przypadek dobrej książki, która minęła się z oczekiwaniami fanów, czyli 400 stron fajnej epickiej przygody, fantasy, czary, humor i w ogóle to najlepiej z Wiedźminem. Sapkowski zawsze robił rzeczy nietuzinkowe, wielopłaszczyznowe i kunsztowne. Przy czym cały trick polegał na tym, że pozornie się go łatwo czyta, ale im więcej wiesz i widzisz, tym bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo toZbyt sobie cenię świetny i mimo wszystko dość wielowymiarowy serial True Blood, żebym mógł dać pozytywną recenzję tej pozycji. Nie wiem, może to też kwestia tłumaczenia albo narracji pierwszoosobowej, bo niektóre zdania były naprawdę koszmarne. Może jakbym nie znał serialu, to bym łyknął taką opowiastkę o wampirach w ramach rozrywki, a tak rozczarowanie. Jeden z tych niezwykle rzadkich przypadków, gdy adaptacja przewyższa pod każdym względem literacki oryginał, a zazwyczaj jest na odwrót i już sam ten fakt niech będzie wymowny.
Zbyt sobie cenię świetny i mimo wszystko dość wielowymiarowy serial True Blood, żebym mógł dać pozytywną recenzję tej pozycji. Nie wiem, może to też kwestia tłumaczenia albo narracji pierwszoosobowej, bo niektóre zdania były naprawdę koszmarne. Może jakbym nie znał serialu, to bym łyknął taką opowiastkę o wampirach w ramach rozrywki, a tak rozczarowanie. Jeden z tych...
więcej mniej Pokaż mimo toWydawca Sapkowskiego rzekł kiedyś o nim, że gdyby mu kazano, to by napisał książkę w stylu dowolnie wskazanego autora. Ogromna erudycja i znajomość warsztatu pisarskiego sprawiają, że w naszym kraju mimo różnych ocen niektórych czytelników, jest on wciąż niedościgniony pod względem perfekcji rzemiosła i języka. Zbiór ten pokazuje, że AS napisze w zasadzie wszystko i to nie tylko w obrębie fantastyki (będące grami literackimi Tandaradei, a w szczególności postmodernistyczne Złote Popołudnie, mógłby napisać jakiś iberoamerykański przedstawiciel realizmu magicznego). Mamy tu także coś na kształt horroru (Muzykanci), absolutnie genialnie zrobione political fiction (W leju po bombie), fragment nieistniejącej space opery (Battle dust) oraz oparte na kanwie Czarownic z Salem ostatnie opowiadanie. Mnóstwo w nich smaczków, odniesień kulturalnych i literackich oraz intertekstualnej gry z czytelnikiem. Paradoksalnie oba opowiadania "wiedźmińskie", choć najmilsze pewnie wielu (mnie również), są ciut słabsze pod względem czysto literackim, zresztą drugie to tylko żart, który Sapkowski, jak sam mówi, machnął szybko dla jaj. Niemniej sentyment gra tu dużą rolę. Dla fanów Sapkowskiego rzecz obowiązkowa. Dla pozostałych również jest to pozycja, po którą warto sięgnąć, by poznać mistrza pióra, który świetnie sprawdza się w wielu estetykach.
Wydawca Sapkowskiego rzekł kiedyś o nim, że gdyby mu kazano, to by napisał książkę w stylu dowolnie wskazanego autora. Ogromna erudycja i znajomość warsztatu pisarskiego sprawiają, że w naszym kraju mimo różnych ocen niektórych czytelników, jest on wciąż niedościgniony pod względem perfekcji rzemiosła i języka. Zbiór ten pokazuje, że AS napisze w zasadzie wszystko i to nie...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzyzwoita lektura, starożytność, podbój Egiptu i Persji przez Aleksandra Wielkiego. Wątki magiczne umiejętnie wplecione. Całość ma trochę obyczajowy charakter, więc niewiele się dzieje, intrygi też wielkiej nie ma. Język na normalnym, średnim poziomie, jak to w amerykańskich lekturach. Przeźroczysty, niczym nie wyróżniający się, i nie przeszkadzający równocześnie, choć minimalnie lepszy niż w większości zachodniej fantasy, co nie jest jednak żadnym pocieszeniem. Nie jest to bynajmniej zła lektura, ale trochę więcej się spodziewałem po ponoć czołowej pisarce historycznego fantasy na zachodzie. Książka niezła, ale do wielkich powieści sporo brakuje. Do naszego polskiego Sapkowskiego startu nie ma, a nawet Komuda i paru innych autorów również przewyższają ją stylem.
Przyzwoita lektura, starożytność, podbój Egiptu i Persji przez Aleksandra Wielkiego. Wątki magiczne umiejętnie wplecione. Całość ma trochę obyczajowy charakter, więc niewiele się dzieje, intrygi też wielkiej nie ma. Język na normalnym, średnim poziomie, jak to w amerykańskich lekturach. Przeźroczysty, niczym nie wyróżniający się, i nie przeszkadzający równocześnie, choć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dobre postapo w podziemnym Wrocławiu, w zasadzie nawet 7,5. Funkcjonuje zupełnie autonomicznie względem rosyjskiego metra. Zakończenie dość enigmatyczne, bo jak wiemy będą kolejne tomy.
Dobre postapo w podziemnym Wrocławiu, w zasadzie nawet 7,5. Funkcjonuje zupełnie autonomicznie względem rosyjskiego metra. Zakończenie dość enigmatyczne, bo jak wiemy będą kolejne tomy.
Pokaż mimo to