-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1159
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać415
Biblioteczka
2019-12-31
2019-12-09
2019-10-27
2019-07-23
2019-06-06
2019-04-15
2019-03-08
2019-03-05
2019-03-03
Z kontynuacjami udanych tytułów bywa różnie. Niejednemu autorowi powinęła się noga, a obniżony poziom ciągu dalszego przysparzał jedynie zarzutów o odcinanie kuponów i "skoki na kasę".
Tym większą niespodzianką jest "Nowy dom na Wyrębach". Udaje się Dardzie utrzymać oniryczny klimat Lubelszczyzny, wyczarowany w poprzednim tomie. Przenosi on jednocześnie środek ciężkości snutej historii z mozolnego nieco tworzenia zagęszczającej się atmosfery na rzecz czegoś na kształt śledztwa. Wychodzi to powieści na dobre - nie powiela autor tego samego patentu, zdając sobie sprawę z tego, że drugi raz nie zaskoczy nas w jednakowym stopniu. W konsekwencji, czytelnik zaczyna zastanawiać się, którą drogą podąży opowieść, albowiem założenie typowe dla kontynuacji, czyli coś w stylu "a klątwa działała dalej", to tylko punkt wyjścia dla "Nowego domu na Wyrębach".
Choć, nieco ironizując, zarzut o kasę musi się pojawić, bo - skubany - podzielił powieść na dwa tomy. Nawet jeśli zrobił to w swoim stylu.
Z kontynuacjami udanych tytułów bywa różnie. Niejednemu autorowi powinęła się noga, a obniżony poziom ciągu dalszego przysparzał jedynie zarzutów o odcinanie kuponów i "skoki na kasę".
Tym większą niespodzianką jest "Nowy dom na Wyrębach". Udaje się Dardzie utrzymać oniryczny klimat Lubelszczyzny, wyczarowany w poprzednim tomie. Przenosi on jednocześnie środek ciężkości...
2019-02-25
2019-02-24
2019-02-22
Ciekawostka, drobiazg...
Ot, niezobowiązujące, pozbawione deklaracji dykteryjki, okraszone oniryzmem, niekiedy utrzymane w estetyce odrealnienia, a niekiedy przywołujące opowieści grozy sprzed dwóch wieków. A jednocześnie mocno pozostawiające w czytelniku niedosyt. Bo problem z tymi opowiadaniami jest taki, że kiedy zaintryguje fabuła (prym wiodą "Fotografia", "Nieznajoma" oraz tytułowa "Wieża Boga") to zakończenie sprawia wrażenie urwanego, jakby autorowi zabrakło przysłowiowej "pary", by jeszcze trochę pociągnąć historię i dać odpowiedni finał. Czasem, jak w "Ocalonym", aż prosi się, by nie trywializować świetnie wykreowanego klimatu tak oczywistym zakończeniem.
Do zdecydowanych pomyłek należy "32 grudnia", które jest naiwne i nie ma nic wspólnego z pozorna naiwnością wschodnich przypowieści - rzecz rozczarowuje. Z kolei zaś "Przebudzenie", choć przywołuje uśmiech przez skojarzenia z Czuang-Tsy (zaintrygowanym odsyłam do słynnego stwierdzenia chińskiego mędrca), to jednak podczas czytania odzywa się ból w zębach.
Niemniej jednak, warto przeczytać zbiór opowiadań Masłowskiego, bo - mimo wszystko - w natłoku realizmu w prozie, "Wieża Boga" stanowi miłą odskocznię.
Ciekawostka, drobiazg...
Ot, niezobowiązujące, pozbawione deklaracji dykteryjki, okraszone oniryzmem, niekiedy utrzymane w estetyce odrealnienia, a niekiedy przywołujące opowieści grozy sprzed dwóch wieków. A jednocześnie mocno pozostawiające w czytelniku niedosyt. Bo problem z tymi opowiadaniami jest taki, że kiedy zaintryguje fabuła (prym wiodą "Fotografia",...
2019-01-24
2019-01-10
Druga część historii rodziny Neshov zdaje się być stworzona według tej samej receptury i według tych samych składników, co jej poprzedniczka, "Ziemia kłamstw". Jednakże wydaje się, że tutaj nieco traci ona tempo. Nadal czytanie jej stanowi przyjemność i czytelnikowi towarzyszy zainteresowanie co do dalszego rozwoju sytuacji, ale skala problemów, z którymi bohaterowie muszą (?) się zmierzyć, niepokojąco przechyla się w stronę "opery mydlanej". Pewne rozwiązania fabularne, choć z jednej strony logiczne, sprawiają wrażenie obliczonych na tanie poruszenie czytelnika, co, mając w pamięci naturalność i zwartość pierwszego tomu, jest niepotrzebne.
Mocne 6.
Druga część historii rodziny Neshov zdaje się być stworzona według tej samej receptury i według tych samych składników, co jej poprzedniczka, "Ziemia kłamstw". Jednakże wydaje się, że tutaj nieco traci ona tempo. Nadal czytanie jej stanowi przyjemność i czytelnikowi towarzyszy zainteresowanie co do dalszego rozwoju sytuacji, ale skala problemów, z którymi bohaterowie muszą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-05
2019-01-01
Bywa tak, że i genialne (a bez zbytniej emfazy: przynajmniej wartościowe) powieści odpływają w niebyt i zapomnienie. Ba! Cały dorobek autora idzie w przysłowiową "odstawkę" i pokrywa się kurzem w bibliotekach i antykwariatach. Podobnie sytuacja wygląda z "Hotelem <Savoy>" Josepha (Józefa) Rotha. Niesłusznie, tym bardziej, że i sam nowelista uważał ten utwór za swój najlepszy.
Nie jest to książka o Łodzi, choć bez wątpienia akcja powieści właśnie w Łodzi się dzieje: opis wąskiej ulicy, przy której "niczym olbrzym" stoi tytułowy hotel, widok z okna na podwórza i "krzywe dachy" wrastające łagodnie w cień, opis kominów i pyłu pokrywającego miasto - nie ma wątpliwości, w którym mieście znajduje się "Savoy" pełniący rolę "bram Europy", jak stwierdza główny bohater. A jednocześnie w opisach wędrówek, żydowskiego cmentarza, pogrzebu z osłem w tle jest coś z ducha bliskiego onirycznej prozie Brunona Schultza: przestrzeń nieumiejscowiona, wyobrażona.
I Hotel - przekrój przez społeczeństwo, zmęczone, wyczekujące zmian, zastygłe i chaotyczne.
Przywołane przez Rotha obrazy ciężko wyrzucić z głowy, tak sugestywna potrafi być ta oszczędna i skromna w środkach wyrazu powieść. A cudeńko to istne, klimat idealny do Teatru Telewizji.
Szkoda, że w literaturze nie stał się "Hotel <Savoy>" tym, czym "Hotel California" zespołu Eagles dla muzyki popularnej: ostatecznie, nad oboma hotelami ciąży ta sama klątwa.
Bywa tak, że i genialne (a bez zbytniej emfazy: przynajmniej wartościowe) powieści odpływają w niebyt i zapomnienie. Ba! Cały dorobek autora idzie w przysłowiową "odstawkę" i pokrywa się kurzem w bibliotekach i antykwariatach. Podobnie sytuacja wygląda z "Hotelem <Savoy>" Josepha (Józefa) Rotha. Niesłusznie, tym bardziej, że i sam nowelista uważał ten utwór za swój...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to