-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać315
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
Dość krótka, niezbyt porywająco napisana, bazująca w dużej mierze na cytatach (głównie z Dzienników Jarosława) książka o niezwykłym, trwającym niemal 60 lat małżeństwie Iwaszkiewiczów. Pozornie niedobrani, w gruncie rzeczy bardzo się kochali i byli dla siebie oparciem.
Czytałam pierwsze wydanie, być może w kolejnym autor dodal więcej zdjęć i informacji - tutaj zaledwie musnąl temat. Ocenę nieco zawyżam, bo to ukochany Iwaszkiewicz;)
Dość krótka, niezbyt porywająco napisana, bazująca w dużej mierze na cytatach (głównie z Dzienników Jarosława) książka o niezwykłym, trwającym niemal 60 lat małżeństwie Iwaszkiewiczów. Pozornie niedobrani, w gruncie rzeczy bardzo się kochali i byli dla siebie oparciem.
Czytałam pierwsze wydanie, być może w kolejnym autor dodal więcej zdjęć i informacji - tutaj zaledwie...
2022-01-07
Dla wielu osób Papusza jest objawieniem ostatnich lat, po filmie i kilku książkach jej poświęconych. W czasach mojego peerelowskiego dzieciństwa była ona o wiele bardziej obecna w kulturze (głównie dzięki J. Ficowskiemu): czytałam jej wiersze, znałam z grubsza biografię - więc reportaz Angeliki Kuźniar to był dla mnie raczej powrót niż coś nowego i odkrywczego. Początkowo styl "Papuszy" tak mnie drażnił pretensjonalnością, że chciałam książkę odnieść do biblioteki. Cieszę się jednak, że tego nie zrobiłam i po pewnym czasie przestałam zwracać uwagę na język, skupiając się na opowieści o tej niezwykle fascynującej postaci. Dużym minusem jest brak tego, co najważniejsze, czyli wierszy Papuszy. Tym niemniej, warto - dla ciekawej biografii poetki, ale i cygańskiego świata, o którym tak niewiele wiemy.
Dla wielu osób Papusza jest objawieniem ostatnich lat, po filmie i kilku książkach jej poświęconych. W czasach mojego peerelowskiego dzieciństwa była ona o wiele bardziej obecna w kulturze (głównie dzięki J. Ficowskiemu): czytałam jej wiersze, znałam z grubsza biografię - więc reportaz Angeliki Kuźniar to był dla mnie raczej powrót niż coś nowego i odkrywczego. Początkowo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ocena zawyżona przez miłość do Iwaszkiewicza. Bardzo topornie napisana, fatalnie zredagowana książka. Męcząca, jeśli ktoś jest wyczulony na melodię języka. Pełna żenujacych osobistych wynurzeń, zupełnie nie na temat. Autorka napisała chaotyczne wypracowanie, nie poczuła ani tematu, ani bohatera.
Fatalne ilustracje, taka książka aż się prosi o dobre zdjęcia. Dużo zdjęć. Tymczasem dostajemy rozwlekłe opisy fotografii, których nie ma - było to tak nudne, że nie chciało mi się ich szukać po Internecie.
Bardzo mi się nie podobało ”wchodzenie do głowy” Iwaszkiewicza i zmyślanie, co czuł i co myślał – bardzo arogancki zabieg jak na osobę, która go nie znała, a wiedzę na jego temat ma powierzchowną. Raziło mnie też bezceremonialne grzebanie w rzeczach nieżyjącego pisarza – lubię biografie i nigdy mi nie przeszkadzało, że ich autorzy na przykład czytają prywatne listy. Tutaj jednak owo buszowanie po szafach, włażenie z butami w intymność, zaglądanie do tajemnic było ogromnym zgrzytem.
Pomysł na dotarcie do artysty przez pozostawione przez niego przedmioty jednak świetny (acz nie nowatorski). Za to trzy gwiazdki, bo byłaby jedna.
Ocena zawyżona przez miłość do Iwaszkiewicza. Bardzo topornie napisana, fatalnie zredagowana książka. Męcząca, jeśli ktoś jest wyczulony na melodię języka. Pełna żenujacych osobistych wynurzeń, zupełnie nie na temat. Autorka napisała chaotyczne wypracowanie, nie poczuła ani tematu, ani bohatera.
Fatalne ilustracje, taka książka aż się prosi o dobre zdjęcia. Dużo zdjęć....
2021-02-22
Trudno mi tę książkę ocenić. bo w kraju Korczaka tak mało jest jego biografii. Tak niewiele o nim wiemy. Jakże pomnikowa, zredukowana do ostatnich chwil życia stała się ta wielowymiarowa, niezwykła postać. Człowiek-hasło encyklopedyczne.
Na tej pustyni "Korczak" Olczak-Ronikier wyróżnia się na plus. Acz związki rodziny autorki (znanych wydawców mortkowiczów)z Korczakiem, tak natrętnie w tej książce przypominane, niestety nie wyszły "próbie biografii" na dobre. To, co kontrowersyjne, skrzętnie zamiotła pod dywan.
Są w tej książce fragmenty chwytające za serce, poruszające. Są ustępy nudne i niepotrzebne. Ale warto - dla doktora. Z nadzieją na biografię prawdziwą, nie "próbę"...
----------
Edit po 8 latach:
Wróciłam do tej ksiązki po lekturze biografii Stefanii Wilczyńskiej "Panna Stefa". Odejmuję jedną gwiazdkę. To jednak nie jest dobra książka. Te nudne namolne wtręty o rodzinie autorki doprowadzają do szewskiej pasji.
Tęsknię za porządną biografią Starego Doktora...
Trudno mi tę książkę ocenić. bo w kraju Korczaka tak mało jest jego biografii. Tak niewiele o nim wiemy. Jakże pomnikowa, zredukowana do ostatnich chwil życia stała się ta wielowymiarowa, niezwykła postać. Człowiek-hasło encyklopedyczne.
Na tej pustyni "Korczak" Olczak-Ronikier wyróżnia się na plus. Acz związki rodziny autorki (znanych wydawców mortkowiczów)z Korczakiem,...
W moich recenzjach nie ukrywam, że nie przepadam za biografiami Urbanka. Czytam je na zasadzie: na bezrybiu i rak ryba...
Fakty z życia bohaterów dobiera pod swoje tezy, mocno je cenzuruje, rozwlekle rozwodzi się nad nudnymi drobiazgami, pomijając ważne rzeczy. Nie najlepiej też pisze, topornie jakoś.
O jego "rzetelności" niechże świadczy np. opis ręcznie narysowanej pocztówki, którą Weigl dostał od znajomego. Ozdabia ją, zdaniem Urbanka, "orkiestra złożona z ośmiu owadów" - a ja widze dwie żaby , sześć owadów i jaszczurkę... Niby drobiazg, ale symptomatyczny. Jak mieć zaufanie dla takiego biografa???
Powtórzę się, bo to samo pisałam o Brzechwie, Broniewskim i innych - profesor Weigl stanowczo zasługuje na biografię z prawdziwego zdarzenia. Niestety, prędko takowa nie powstanie, bo jest przecież urbankowa... facepalm.
Opowieść o Weiglu była najnudniejsza z dotychczas przeze mnie przeczytanych książek Urbanka. Czuć, że bohater nie zainteresował autora, zabrakło chemii. Przerzucałam strony, wyłapując co ciekawsze fragmenty - nie tak powinno się czytać książki...
W moich recenzjach nie ukrywam, że nie przepadam za biografiami Urbanka. Czytam je na zasadzie: na bezrybiu i rak ryba...
Fakty z życia bohaterów dobiera pod swoje tezy, mocno je cenzuruje, rozwlekle rozwodzi się nad nudnymi drobiazgami, pomijając ważne rzeczy. Nie najlepiej też pisze, topornie jakoś.
O jego "rzetelności" niechże świadczy np. opis ręcznie narysowanej...
Za mało o człowieku, za dużo i za nudno o poecie. Tuwim stanowczo zasługuje na lepszą biografię. Urbanek niestety nie potrafi porwać sesja opowieścią, tłucze bez polotu te poprawne biografie-wypracowania, z arcyciekawych artystów robiąc płaskie kukły...
Za mało o człowieku, za dużo i za nudno o poecie. Tuwim stanowczo zasługuje na lepszą biografię. Urbanek niestety nie potrafi porwać sesja opowieścią, tłucze bez polotu te poprawne biografie-wypracowania, z arcyciekawych artystów robiąc płaskie kukły...
Pokaż mimo to2021-02-16
Gwiazdki trochę na wyrost, "dla pani Stefy", bo autorka nie bardzo udźwignęła temat. Jak na tyle grzebania po archiwach, przesiadywania w Izraelu i wydzwaniania po całym świecie, to mało w tej biografii Stefanii Wilczyńskiej z krwi i kości. Postać nie wzbudza emocji, jest taka "za szybą"... A szkoda, bo ciekawa, niezwykła i bardzo warta pamięci.
Gwiazdki trochę na wyrost, "dla pani Stefy", bo autorka nie bardzo udźwignęła temat. Jak na tyle grzebania po archiwach, przesiadywania w Izraelu i wydzwaniania po całym świecie, to mało w tej biografii Stefanii Wilczyńskiej z krwi i kości. Postać nie wzbudza emocji, jest taka "za szybą"... A szkoda, bo ciekawa, niezwykła i bardzo warta pamięci.
Pokaż mimo to2020-01-23
O Brzechwie było nudno i bez jaj. O Broniewskim całkiem ciekawie. Nie wiem, czy zadecydowały sympatie/antypatie autora czy inne względy, ale te książki jakby pisały dwie różne osoby. Albo spadek formy - albo pan Urbanek zatrudnia ghostwriterów;)
Fantastyczny poeta, bardzo pokręcony i nieszczęśliwy człowiek - fascynująca postać.
O Brzechwie było nudno i bez jaj. O Broniewskim całkiem ciekawie. Nie wiem, czy zadecydowały sympatie/antypatie autora czy inne względy, ale te książki jakby pisały dwie różne osoby. Albo spadek formy - albo pan Urbanek zatrudnia ghostwriterów;)
Fantastyczny poeta, bardzo pokręcony i nieszczęśliwy człowiek - fascynująca postać.
Książka zdecydowanie bardziej "popularna" niż "naukowa", ewidentnie skierowana do zachodniego czytelnika, który nie zwróci uwagi na oczywiste uproszczenia i błędy merytoryczne (w polskim wydaniu na bieżąco korygowane przez tłumacza; choć, jak już inni recenzenci zauważyli, nie wszystkie. Np. Aleksandra Helphanda [człowieka, który finansował Lenina] trudno uznać za Rosjanina - był Żydem urodzonym na Białorusi, wychowanym w Odessie, żyjącym w Niemczech; zresztą niemieckim szpiegiem). Do szału doprowadzało mnie używanie przez Cooka (albo raczej tłumacza) w kółko słowa "sowiet", które jest rysycyzmem - chodzi oczywiście o rady ludowe.
Autor - skupiając się na schyłkowym okresie panowania Romanowów, głównie już po wybuchu I wojny światowej - zaczyna od nośnej historii Anny Anderson, rzekomo cudem ocalałej najmlodszej córki Mikołaja II Anastazji Romanowej. Pierwszej z całego tłumu pojawiających sie to tu, to tam fałszywych "carówien". Dzięki badaniom DNA wiemy już na pewno, że nie była to córka cara, a prawdopodobnie polska robotnica Szankowska. Pamiętam jednak swoją nastoletnią ekscytację filmem czy serialem o ocalałej Anastazji, byłam wtedy przekonana, że jej historia jest prawdziwa;) Mamy też oczywiście barwną opowieść o Rasputinie, który omotal carycę "lecząc" jej chorego na hemofilię syna i o jego żałosnym końcu dokonanym rękami przerażonych wpływami "cuchnącego wieśniaka" petersburskich elit. Oraz drobiazgowo opisana końcówka życia Romanowów, aż do wstrząsającej egzekucji w Jekaterynburgu. Czyli w to, co wszyscy doskonale o Romanowych wiedzą, przynajmniej w zarysie.
Mimo wszystko nieco sie o ostatniej rosyjskiej dynastii dowiedziałam, choć zabrakło przedstawienia Romanowów jako ludzi, opisu ich codziennego życia. Nie poznajemy bliżej żadnego z piątki carskich dzieci. Autor skupia się na przyczynach upadku dynastii, czyli głównie na polityce wewnętrznej Mikołaja II tuż przed i w trakcie wojny. Ten zacofany, słaby psychicznie autokrata ignorujący rosnące niezadowolenie chłopów i robotników, tkwiący w "klaustrofobicznym małżeństwie" i tolerujący "obecność na dworze niedomytego, postękującego Rasputina", w zasadzie sam sobie zgotował tragiczny koniec - współcześni bali sie go lub nim gardzili, a historykom trudno znaleźć jakiś pozytywny aspekt jego rządów.
Co zaskakujące (biorąc pod uwagę dosyć niski poziom merytoryczny publikacji) autor zamieszcza nie tylko rozbudowaną bibliografię, ale i dokumenty takie jak wyniki badań DNA z 2007 roku częściowo spalonych zwłok, które po porównaniu z materiałem pobranym z grobów krewnych okazały się szczątkami zamordowanej rodziny Romanowów. Plusem książki są także zdjęcia carskiej rodziny.
Książkę dobrze się czyta, należy ją jednak traktować jako lekką pozycję rozrywkową, a nie rzetelne dzieło historyczne.
I w takiej roli mogę ocenić na 5/10
Książka zdecydowanie bardziej "popularna" niż "naukowa", ewidentnie skierowana do zachodniego czytelnika, który nie zwróci uwagi na oczywiste uproszczenia i błędy merytoryczne (w polskim wydaniu na bieżąco korygowane przez tłumacza; choć, jak już inni recenzenci zauważyli, nie wszystkie. Np. Aleksandra Helphanda [człowieka, który finansował Lenina] trudno uznać za...
więcej Pokaż mimo to