-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2016-09-14
2016-08-04
O Robinie Cook'u słyszałam już dawno temu, moja współlokatorka uwielbia jego książki i wszystkie je posiada, wiecznie mi smęciła jakie są wspaniałe, mnie jednak to nie przekonywało.
Wreszcie w poszukiwaniu dobrej lektury sięgnęłam po Kryzys, ale zabrałam się do tego od złej strony bo była to któraś z kolei książka z serii. Także w ten oto sposób zabrałam się za Oślepienie, pierwszą pozycję w wątku Jack/Laurie. Jednakże zdziwiłam się mocno, kiedy w książce odkryłam brak owego Jacka. Historia tym razem obracała się wokół Laurie, świeżo po trzydziestce, młodej patolog, pod której skrzydła trafiają ofiary przedawkowania, wciąż o tym samym statusie społecznym, nienagannej opinii i braku wcześniejszego kontaktu z narkotykami.
Laurie z uporem maniaka, doszukuje się w następujących po sobie zgonach, czegoś większego, próbuję działać na własną rękę, nie mając pomocy w przełożonych.
Generalnie rzecz ujmując historia z pogranicza amerykańskiego thrillera, chwilami lekko nieprawdopodobna. Lecz czy nie o to chodzi, aby historia była lekko oderwana od rzeczywistości? Prawda jest taka, że Cook wspaniale potrafi zatrzymać czytelnika, zainteresować go, tak, że nie może przestać czytać. Prędzej, czy później pochłonę całą serię.
O Robinie Cook'u słyszałam już dawno temu, moja współlokatorka uwielbia jego książki i wszystkie je posiada, wiecznie mi smęciła jakie są wspaniałe, mnie jednak to nie przekonywało.
Wreszcie w poszukiwaniu dobrej lektury sięgnęłam po Kryzys, ale zabrałam się do tego od złej strony bo była to któraś z kolei książka z serii. Także w ten oto sposób zabrałam się za Oślepienie,...
2016-08-18
Od samego początku wiedziałam, że książka wywrze na mnie wrażenie. Zawsze temat gwałtu, kazirodztwa jest kontrowersyjny i tak naprawdę ciężko się wypowiadać.
Nelly zawsze była oczkiem w głowie ojca, faworyzował ją, okazywał czułość, którego każde dziecko pragnie. Nastawiał ją przeciwko rodzeństwu, a przede wszystkim przeciwko matce, w końcu jego gesty stały się coraz bardziej jednoznaczne pocałunki w usta,aż w końcu zaczynają się gwałty. Nelly żyje w strachu przed kolejnymi wizytami ojca, zaczyna się to odbijać na jej psychice, dramat który trwa miesiącami u dwunastoletniej dziewczynki odkrywa jej nauczycielka muzyki. Ojciec spędza cztery dni w areszcie, a ona trafia na 4 miesiące do ośrodka, odczytuje to jako karę. To ona jest winna, skoro ojciec siedzi na wolności, a ona jest w ośrodku. Kilkukrotnie próbuje popełnić samobójstwo.
Całe rodzinne miasteczko rozpatruje ją jako winną: małą dziwkę, kusicielkę, jakby to ona mając zaledwie dwanaście lat zmusiła ojca, żeby ją zgwałcił. Czułam, aż ucisk w sercu na myśl, że można być tak okrutnym, małe dziecko kontra ogromny mężczyzna i on także ją oczerniał, nie zdawałam sobie sprawy, że społeczeństwo jest, aż tak ślepe. To właśnie ciche przyzwolenie społeczeństwa sprawia, że takie rzeczy mogą się dziać, bo przecież taki miły człowiek nie mógłby czegoś takiego zrobić, to wina Nelly. Nawet pisząc to nie rozumiem jak w obliczu tak wielkiej tragedii i takiego głosu opinii publicznej Nelly potrafiła sobie poradzić, wydaje się to być awykonalne.
Od samego początku wiedziałam, że książka wywrze na mnie wrażenie. Zawsze temat gwałtu, kazirodztwa jest kontrowersyjny i tak naprawdę ciężko się wypowiadać.
Nelly zawsze była oczkiem w głowie ojca, faworyzował ją, okazywał czułość, którego każde dziecko pragnie. Nastawiał ją przeciwko rodzeństwu, a przede wszystkim przeciwko matce, w końcu jego gesty stały się coraz...
2016-07-21
2016-07-28
Nie sposób, żeby ta książka nie wzbudzała kontrowersji, wszystko co porusza kwestię wiary takie jest chcąc, czy nie. Historia jest dobrze znana, Judasz wydał Jezusa za 30 srebrinków, przez jednych został za to potępiony przez innych chwalony, bo gdyby nie ten akt nic nie stałoby się tak jak należy.
Poznajemy Judasza jaka sześcioletniego chłopca, który już wtedy ślepo wierzy w Boga i stara się wypełnić jego przykazania, ma starszego brata, którego podziwia i ojca, któremu chce za wszelką cenę zaimponować, los go jednak doświadcza już jako młodego chłopca, traci to co najcenniejsze. Mijają lata spędzone na wypełnianiu Prawa i szczerej wierze. Czeka na mesjasza, jednak kolejne osoby za niego się uważające okazują się oszustami, którzy tylko pogłębiają upadek Judasza. Wtedy zjawia się Jezus - ten który ogłasza się Barankiem Bożym, Judasz nie ma wątpliwości, że to kolejny oszust. Jednak coś ciągnie go w jego kierunku, wbrew własnej woli, zaczyna za nim podążać, jednocześnie nie rozumiejąc wielokrotnie jego słów, przypowieści. To, co doprowadziło go do wydania przyjaciela, nie wydaje się już takie oczywiste, zaczynamy się zastanawiać kim my jesteśmy, aby go osądzać?
Książka Tosca Lee pokazała mi coś o czym nie miałam zielonego pojęcia, a co dotknęło niemal namacalnie moją duszę; Jezus miał wiele osób za sobą podążających, każdy z nich widział co czyni, widział jak uzdrawia, wskrzesza, ale mimo to nie potrafili uwierzyć, wydaje się to niemal absurdalne. My - obecni chrześcijanie znamy przynajmniej w większości Nowy Testament, rzeczy dla nas niezrozumiałe są tłumaczone na nasz język. To co mówił Jezus kiedyś było rozumiane bardzo dosłownie, dlatego ówcześni ludzie nie potrafili pojąć o czym mówi, nie potrafili sobie wyobrazić jego nauki. Książka "Judasz" powinna zostać przeczytana przez każdego, nie tylko Chrześcijanina, czy Katolika, bo tak naprawdę nic nie jest białe ani czarne, nie każde słowo, znaczy dokładnie to, co mówi słownik.
Nie sposób, żeby ta książka nie wzbudzała kontrowersji, wszystko co porusza kwestię wiary takie jest chcąc, czy nie. Historia jest dobrze znana, Judasz wydał Jezusa za 30 srebrinków, przez jednych został za to potępiony przez innych chwalony, bo gdyby nie ten akt nic nie stałoby się tak jak należy.
Poznajemy Judasza jaka sześcioletniego chłopca, który już wtedy ślepo wierzy...
2016-07-26
Danny i Smidge to dwie kobiety, które nie tylko łączy przyjaźń, ale coś większego, coś silniejszego, są dla siebie rodziną. Kiedy inne osoby ich zawodziły, one były dla siebie oparciem. Faktem jest, że Smidge jest apodyktyczna, nie ma żadnego problemu z narzucaniem innego swojego zdania i mówieniu o tym bez ogródek. W przeciwieństwie do Danny (prowadzącej dość dziwną karierę w Los Angeles) jest matką i żoną, chociaż jak każda kobieta nie zawsze sprawdza się w tej roli stuprocentowo. Smidge ma coś jeszcze, czego nie ma Danny - złośliwego raka płuc. Mitem jest oczywiście, że choroba ta dotyka tylko palaczy, jest to nowotwór na który najczęściej umierają kobiety (też byłam lekko tym zdziwiona na egzaminie z patomorfolofii). Smidge dyrygowała całym życiem Danny, także jej plan nie wydaje się czymś nadzwyczajnym. Według niego Danny ma zająć jej miejsce, stać się dla jej męża -żoną i kochanką, a dla córki matką. Wydaje się, że to wszystko zachodzi już za daleko, Smidge jak komórki nowotworowe rozsiewa swoje plany po wszystkim, co tętni życiem, chcąc po raz ostatni układać innym życiem. Przyjaźń jest tak ślepa? Może to tylko wyraz miłości i pogodzenia się z uchodzącym życiem. Każda z nas jednak chciałaby mieć swoją Smidge.
Danny i Smidge to dwie kobiety, które nie tylko łączy przyjaźń, ale coś większego, coś silniejszego, są dla siebie rodziną. Kiedy inne osoby ich zawodziły, one były dla siebie oparciem. Faktem jest, że Smidge jest apodyktyczna, nie ma żadnego problemu z narzucaniem innego swojego zdania i mówieniu o tym bez ogródek. W przeciwieństwie do Danny (prowadzącej dość dziwną...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-02
2012-01-05
Jodi Picoult to niewątpliwie mistrzyni swojego gatunku. Jej powieści są niesamowite. Dużą rolę odgrywa na pewno sama tematyka. Książka „Jak z obrazka” to opowieść o bezwarunkowej miłości, której nawet przemoc fizyczna nie jest w stanie pokonać.
Trzydziestoletnia Cassie budzi się na cmentarzu z wyczyszczoną pamięcią. Na swojej drodze napotyka Willa – indiańskiego policjanta, który właśnie przeniósł się do Los Angeles. Dziewczyna w niewytłumaczalny sposób zaczyna mu ufać. Razem udają się do jego mieszkania. Cassie w dość zabawnych okolicznościach odkrywa, że z zawodu jest archeologiem. Zasypuje Willa trudnymi terminami. Wkrótce jednak zgłasza się po nią mąż, znany filmowy gwiazdor Alex Rivers. Z niezwykłą czułością pomaga żonie na nowo się odnaleźć w świecie. Wydaje się niezwykle oddany i ciepły. Do Cassie z czasem powracają wspomnienia. Przypomina sobie sposób poznania Alexa. Ich namiętny romans i pospieszny ślub. Dowiaduje się jednak nie tylko dobrych rzeczy. Alex jest niezwykle gwałtowny, wielokrotnie znęca się na żoną. Cassie jednak uważa, że to jej wina, że musi mu koniecznie pomóc. Nie mogę wprost pojąć tej postawy, na pewno wynika to z tego, że nigdy nie znajdowałam się w takiej sytuacji. Nieco groteskowe wydają mi się tłumaczenia zachowania Alexa. Myślę, że największą hańbą dla mężczyzny jest uderzenie kobiety, jednak winna staje się również ofiara, godząc się na taki, a nie inny los, nie podejmując walki.
Jodi Picoult słynie ze swojej wielowątkowości. Postać Willa zyskała moją aprobatę. Jest obiektem szyderstw i kpin swoich pobratymców z rezerwatu ze względu na swoje zbyt „białe” pochodzenie, oraz ze strony białych, z odwrotnego powodu. „Jak z obrazka” to ciekawa lektura, jednakże nie najlepsza w dorobku Picoult. Być może ma na to wpływ fakt, że wyżej wymieniona powieść to jeden z pierwszych bestsellerów napisanych przez pisarkę. Jak to się mówi: praktyka czyni mistrza.
Jodi Picoult to niewątpliwie mistrzyni swojego gatunku. Jej powieści są niesamowite. Dużą rolę odgrywa na pewno sama tematyka. Książka „Jak z obrazka” to opowieść o bezwarunkowej miłości, której nawet przemoc fizyczna nie jest w stanie pokonać.
Trzydziestoletnia Cassie budzi się na cmentarzu z wyczyszczoną pamięcią. Na swojej drodze napotyka Willa – indiańskiego policjanta,...
2011-12-25
Po tej książce zdałam sobie sprawę jak mało wiem na temat niepełnosprawnych osób. Wiedziałam z jakimi trudnościami musieli się zmierzać, aby prowadzić normalne życie. Nie sądziłam jednak, że osobom na wózkach inwalidzkich zawadzają nie tylko niesprawne nogi, ale szereg innych czynników. Główna bohaterka : Melanie wbrew zakazom i przestrogom rodziców wsiada na motor ze swoim chłopakiem. Dochodzi do wypadku, jak to zwykle bywa z którego kierowca wychodzi bez szwanku. Ciało Mel od pasa w dół ulega paraliżowi. Nie chodzi tylko o tak cenne kończyny. Jednym z ważniejszym problemów staje się wypróżnianie, bo jak wiedzieć, kiedy iść do toalety, kiedy nie ma się żadnego czucia w dolnych partiach.
Warto wspomnieć, że „Na przekór losowi” to autobiografia. Sprawia to, że bohaterka nie jest tylko i wyłącznie imaginacją, ale osobą, która gdzieś tam żyje i przeżywa cierpienie, podczas kiedy my prowadzimy porównawczo beztroskie życie.
Melanie niejako nas oprowadza, zapoznaje z ośrodkami, które sama odwiedza. Jesteśmy świadkami jej przemiany, na naszych oczach staje się bohaterem dynamicznym. Z buntowniczej nastolatki rodzi się dorosła kobieta. Raz za razem poddaje się kolejnym operacjom, mimo tego sama dąży do pomocy innym. Kiedy myśli, że nie zasłużyła na miłość – zakochuje się w lekarzu, który poinformował ją o paraliżu 25 lat wcześniej. Ponad 20 lat starszy wdowiec staje się kimś, kogo Melanie potrzebuje. Nie jest to obrzydliwy romans, jakich jesteśmy obserwatorami na łamach tabloidów. Tych dwoje łączy determinacja i uczucie. Myślę, że nawet dobiegając czterdziestki Melanie zasługuje na szczęście.
Takie książki jak ta, są nam niesamowicie potrzebne. Uświadamiają nam, że nasze z pozoru nudne i beznadziejne życie jest czymś, czego inni pożądają. Nasuwa to stwierdzenie, że powinniśmy się cieszyć tym, co mamy.
Po tej książce zdałam sobie sprawę jak mało wiem na temat niepełnosprawnych osób. Wiedziałam z jakimi trudnościami musieli się zmierzać, aby prowadzić normalne życie. Nie sądziłam jednak, że osobom na wózkach inwalidzkich zawadzają nie tylko niesprawne nogi, ale szereg innych czynników. Główna bohaterka : Melanie wbrew zakazom i przestrogom rodziców wsiada na motor ze swoim...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-12-23
Myślałam, że zdaję sobie sprawę, jak bardzo okrutni są ludzie, tymczasem jestem niemile zaskoczona. Powieść ta, jest tak brutalna, że kilka razy zastanawiałam się nad przerwaniem czytania. Bo jak będąc od dziecka otaczana miłością przez rodziców, mogę zrozumieć, że te same osoby są w stanie wyrządzić dziecku tak wielką krzywdę? Główna bohaterka – Dana, od dziecka była wykorzystywana przez matkę, ojczyma dziadków. Przyzwyczaiła się do codziennych gwałtów. Sądziła, że wszędzie tak się dzieje. Do tego maltretowanie i przemoc fizyczna. Wszystko to działo się za przyzwoleniem i poparciem matki, która sama brała aktywny udział w orgiach. Cały czas nasuwa się pytanie : Jak ona mogła?
Dorosła Dana zakłada rodzinę, ma własne dzieci, ale przeżycia z dzieciństwa wciąż odciskają na niej swe piętno. Nie potrafi się podzielić swoimi myślami, uczuciami z kochającym ją partnerem. Boi się odrzucenia. Jednak po wielu latach ośmiela się wyjawić prawdę, wciąż jednak przemilczając udział matki w całej sprawie. Dla mnie jest to niezrozumiałe, jak Dana pomimo tego co zrobiła jej własna mama, nie potrafiła postawić jej przed wymiarem sprawiedliwości. Chroniła ją z niewiadomych dla mnie przyczyn. Z miłości? Być może, dla mnie wydaje się to niepojęte jak można kochać osobę, która wyrządziła tak wielką krzywdę. Do samego końca jestem niejako zła na Danę – która jest głównym bohaterem, a zarazem narratorem, za to, że potrafiła pogodzić się z tym co jej zrobiono. Wciąż była spragniona uczucia, które powinno wytworzyć się pomiędzy nią a mamą, a które między nią a jej matką nigdy nie zaistniało.
Myślałam, że zdaję sobie sprawę, jak bardzo okrutni są ludzie, tymczasem jestem niemile zaskoczona. Powieść ta, jest tak brutalna, że kilka razy zastanawiałam się nad przerwaniem czytania. Bo jak będąc od dziecka otaczana miłością przez rodziców, mogę zrozumieć, że te same osoby są w stanie wyrządzić dziecku tak wielką krzywdę? Główna bohaterka – Dana, od dziecka była...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-06-17
Historia tej książki nie jest chyba nikomu obca, przy takiej częstotliwości z jaką TVN puszcza ten film, nie jest się nie znać Raportu Pelikana. Oczywiście odkąd poświęciłam temu filmowi całą moją uwagę minęło kilka lat, zatem kiedy zaczęłam czytanie książki, nie pamiętałam ani zakończenia, ani większości szczegółów. Teraz ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie było tu nic co w jakikolwiek sposób mnie poruszyło. Kryminał, może być, ale bez rewelacji. Jak dla mnie akcja troszkę przewidywalna. Ukazuje w dość odważny sposób, kto odgrywa prawdziwą władzę w państwie. Daje do zrozumienia, że nawet głowa państwa może ulec manipulacji. Powieść informuje, o czymś co nam wszystkim jest znane, największą władzę ma ten, który ma najwięcej pieniędzy. Chociaż niekiedy prasa jest prawdziwym, pozbawionym serca potworem, w tym wypadku odgrywa znaczącą rolę w prowadzonym śledztwie. To ona zmusza władze Stanów Zjednoczonych to wzięcia na poważnie raportu pewnej młodej studentki Darby Shaw. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że przekazując swojemu kochankowi, Thomasowi ów Raport Pelikana naraża na niebezpieczeństwo wielu ludzi. Przez niego ginie kilka osób, a sama autorka zmuszona jest do tułaczki. Co to nam jaklo czytelnikom daje? Wiem, w takim razie, że raport mówi prawdę, bo kto zawracałby sobie sprzątnięciem ludzi związanych z raportem, gdyby był on tylko nic nie wartym domysłem.
Przyznam, że chwilami powieść nudząca. Kilkanaście razy liczyłam ile jeszcze kartek pozostało mi do końca. Oczywiście sama historia nie jest zła, może po prostu mnie nie podpasowała. Fani skomplikowanych prawniczych zagadek, czytając tę książkę, znajdą się w swoim żywiole.
Historia tej książki nie jest chyba nikomu obca, przy takiej częstotliwości z jaką TVN puszcza ten film, nie jest się nie znać Raportu Pelikana. Oczywiście odkąd poświęciłam temu filmowi całą moją uwagę minęło kilka lat, zatem kiedy zaczęłam czytanie książki, nie pamiętałam ani zakończenia, ani większości szczegółów. Teraz ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie było tu nic co...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-04-01
Nie jest to wcale ckliwe romansidło, lecz dramat. Opowiada o kobiecie, która przez lata toksycznej więzi z matką, stała się zgorzkniała, pozbawiona jakiejkolwiek samodzielności. Kiedy czytałam liczne retrospekcje, nie mogłam się nadziwić jak wielką egoistką i przede wszystkim chorą psychicznie osobą była matka, głównej bohaterki, Helen. Przez całą książkę, zastanawiałam się komu przyznać swoje poparcie. Czy pochwalić czyn Helen, czy też nieodwracalnie ją potępić. Po dwóch różnych stronach barykady mamy matkę i córkę. Jedna zamknięta przez drugą, a jednocześnie na nią skazana. Miałam wrażenie, że bohaterka poświeciła całą swoją młodość, a także dojrzałość na próbach odizolowania się od swojej rodzicielki, a także na próbie zrozumienia sensu popełnionego przez ojca samobójstwa. Wraz z każdą stronicą człowiek bije się w pierś z pytaniem, jak można tak żyć?
Nie jest to może książka, która mnie oczarowała, nie mniej jednak zasługuje na poświecenie jej trochę czasu.
Jednym, czym się rozczarowałam, to zakończeniem. Pytania, które zadawałam sobie, przez całą lekturę, nie uzyskały odpowiedzi.
Nie jest to wcale ckliwe romansidło, lecz dramat. Opowiada o kobiecie, która przez lata toksycznej więzi z matką, stała się zgorzkniała, pozbawiona jakiejkolwiek samodzielności. Kiedy czytałam liczne retrospekcje, nie mogłam się nadziwić jak wielką egoistką i przede wszystkim chorą psychicznie osobą była matka, głównej bohaterki, Helen. Przez całą książkę, zastanawiałam się...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-30
Jestem wielką fanką książęk Jodi Picoult jednak muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki mam raczej mieszane uczucia. Wiąże się to z tematem podjętym w powieści. Moim zdaniem Picoult jawnie stronniczy w konflikcie omawianym w tej historii. Sprawa dotyczy konfliktu pomiędzy byłymi małżonkami, Zoe i Maxem którzy w sądzie podejmują walkę o ich zarodki, które zostały stworzone podczas z jednej procedur in vitro podjętych podczas ich małżeństwa. Zoe pragnie za wszelką cenę zostać matką, nawet wtedy kiedy odkrywa, że jest lesbijką.
Max, były alkoholik a obecnie religijny członek Kościoła Wiecznej Chwały pragnie oddać zarodki swojemu bratu i bratowej, którzy również od lat borykają się z bezpłodnością.
Moim zdaniem Picoult stronniczy Zoe i Vanessie tym samym karykaturalnie przedstawiając kościół i jego wyznawców, co mnie ewidentnie się nie podobało, zważywszy na moje poglądy religijne.
Nie ukrywam, że książka ma swoje kształcące walory, jednak zupełnie odbiega od moich poglądów, dlatego ciężko mi ją bezstronnie oceniać. Nie zniechęca mnie to jednak do sięgnięcia po kolejne książki tej autorki. Jedno trzeba jej przyznać, nie boi się ciężkich tematów, co po raz kolejny udowodniła.
Jestem wielką fanką książęk Jodi Picoult jednak muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki mam raczej mieszane uczucia. Wiąże się to z tematem podjętym w powieści. Moim zdaniem Picoult jawnie stronniczy w konflikcie omawianym w tej historii. Sprawa dotyczy konfliktu pomiędzy byłymi małżonkami, Zoe i Maxem którzy w sądzie podejmują walkę o ich zarodki, które zostały...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-28
Muszę przyznać, że film skłonił mnie do sięgnięcia po książkę. Gdy zobaczyłam reklamę pierwszej części trylogii, nie byłam nią specjalnie poruszona, co więcej sama historia wydawała mi się nudna. Przy okazji premiery drugiej części zdecydowałam się obejrzeć pierwszą, co okazało się trafnym wyborem. Stałam się ogromną fanką filmów, a co za tym idzie pragnęłam jak najszybciej przeczytać książki. Tak się złożyło, że na święta otrzymałam całą trylogię i dzisiaj udało mi się przeczytać pierwszą część. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że czytanie książki jest o wiele lepszym doświadczeniem, niż oglądanie filmu. Wartości książce dodaje również fakt, że historia opowiadana jest z punktu widzenia głównej bohaterki Katniss. Zawsze zastanawia mnie jak ktoś może wymyślić taką fabułę, jaką trzeba posiadać głowę? Wszystko dopracowane jest w najmniejszym szczególe. Opisy nie są wcale irytujące, ani nudne, jak bywa to w innych książkach. Nie bez znaczenia pozostaje również wątek miłosny, który nie zajmuje pierwszego planu, jednak stale ciekawi i rodzi pytania. Muszę przyznać, że zakończenie pozostawia chęć na więcej. W końcu dobroduszny Peeta zasługuję na uwagę Katniss, prawda?
Szczerze polecam książkę i mam nadzieję, że wkrótce całą trylogię, niech was nie zrazi lekka domieszka sciene-fiction ukazująca przerażającą wizję przyszłości. Każdy antyfan tego gatunku zmięknie po przeczytaniu tej książki.
Muszę przyznać, że film skłonił mnie do sięgnięcia po książkę. Gdy zobaczyłam reklamę pierwszej części trylogii, nie byłam nią specjalnie poruszona, co więcej sama historia wydawała mi się nudna. Przy okazji premiery drugiej części zdecydowałam się obejrzeć pierwszą, co okazało się trafnym wyborem. Stałam się ogromną fanką filmów, a co za tym idzie pragnęłam jak najszybciej...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-01
2014-01-01
2013-12-31
Bardzo ciężko wypowiedzieć mi się teraz na temat tej książki, zwłaszcza, że w mojej głowie pojawiają się już obrazy trzeciego tomu, u którego schyłku teraz jestem. Jedno muszę przyznać W pierścieniu ognia jest książką równie fantastyczną jak pierwszy tom sagi Igrzysk Śmierci.
Druga część rozpoczyna się, kiedy dwójka bohaterów Katniss i Peeta tryumfują po zwycięstwie w igrzyskach śmierci, jednak wygrana nie jest tak słodka jak mogła się wydawać. Przed parą stoi wyzwanie, muszą ruszyć w tournee zwycięzców po wszystkich dystryktach i przekonać Panem o swojej wielkiej miłości. Nie zdając sobie sprawy ich czyn, sprzeciwienia się śmierci dwóch trybutów, wywołuje zamieszki w całym państwie.
Sam prezydent Snow grozi Katniss konsekwencjami za niedostateczne przekonanie tłumu o swojej dozgonnej miłości do Peete. Katniss z posłuszeństwem wykonuje polecenia dyktatora, nie zdając sobie sprawy, że wciąż krzywdzi zakochanego w niej po uszy Peetę.
Po przeczytaniu książki, a wcześniej obejrzeniu filmu widzę duże różnice między obiema fabułami, już na początku książki pojawiają się wzmianki o rzekomo istniejącym dystrykcie trzynastym. Pojawia się Gale, demonstrujący Katniss swoje uczucia.
Bohaterka nie ujawnia jednak swoich prawdziwych uczuć, co wywołuje we mnie falę niezadowolenia. Collins przedstawia Katniss w ten sposób, że lekko działa na moje nerwy, staję się mimowolnie sprzymierzeńcem Peete. Moim zdaniem gloryfikuje ją za bardzo. Może wynika to również z tego, że książka pisana jest z punktu widzenia samej bohaterki, która rzecz jasna nie jest wobec siebie krytyczna.
Oglądając film byłam zdziwiona, że główne wydarzeni całej fabuły czyli igrzyska mają miejsce dopiero pod koniec filmu. Podobna sytuacja dotyczy książki, jednak w niej przed rozpoczęciem sami igrzysk zarzuceni jesteśmy całą masą ważnych informacji, których nie było w filmie.
Same igrzyska dostarczają nam nowych atrakcji, które wydają się jeszcze bardziej dopracowane niż w pierwszej części. Widzimy tę altruistyczną część Katniss, która za wszelką ceną chce ocalić Peetę, czy jednak do końca jej się udaje? Nie wszystko przebiega tak jak to zaplanowano. Igrzyska zostają przerwane a nadal żyjący trybuci zostają rozdzieleni. Na tym kończy się druga część, jestem szczęśliwa, ze nie muszę czekać na kupno lub publikację kolejnej części. Collins jest mistrzynią w budowaniu napięcia, nie brak jej jednak również humoru, muszę przyznać, że pękałam ze śmiechu podczas telewizyjnej prezentacji Peete przed igrzyskami, nie będę jednak zdradzała szczegółów. To jednak sprawiło, że jeszcze bardziej polubiłam jego postać. Z wielkim smutkiem czytam o tym co się z nim dzieje w kolejnej części.
Szczerze polecam :)
Bardzo ciężko wypowiedzieć mi się teraz na temat tej książki, zwłaszcza, że w mojej głowie pojawiają się już obrazy trzeciego tomu, u którego schyłku teraz jestem. Jedno muszę przyznać W pierścieniu ognia jest książką równie fantastyczną jak pierwszy tom sagi Igrzysk Śmierci.
Druga część rozpoczyna się, kiedy dwójka bohaterów Katniss i Peeta tryumfują po zwycięstwie w...
2013-05-18
2012-08-20
Wiele trudu kosztowało mnie zdobycie tej książki. Sama nie wiedziałam, czego powinnam się była spodziewać. Rodzeństwo Michaela Jacksona najczęściej napawało mnie odrazą, niżeli szacunkiem, jednak w pewnym sensie był to wizerunek kreowany przez media.
Jermaine w typowo braterski sposób opisuje Michaela, dla niego nie jest on tylko gwiazdą, ale przede wszystkim młodszym bratem, po którego przychodził do szkoły. W pewnych sytuacjach wcale mu nie zazdrościłam. Z żalem opisywał jak otoczenie jego brata próbowało odizolować go od rodziny. Jestem skłonna mu wierzyć.
Jermaine nie przedstawia siebie jako świętego, czego się spodziewałam. Nie może sobie wybaczyć tego, że w momentach kiedy pracownicy MIchaela nie pozwalali mu się z nim spotkać, on bardziej o niego nie zawalczył. Zaczyna gdybać i jeszcze bardziej żałować.
Jego opis rozpraw z 2005 sprawia, że aż chce się płakać. Michael był śmiertelnikiem, o czym wiele osób przekonało się dopiero po jego śmierci. Potrafił cierpieć, jak każdy inny.
Czytając ostatni rozdział - o śmierci Michaela nie potrafiłam powstrzymać płaczu.
Jeżeli znacie angielski, jak najbardziej polecam przeczytanie tej książki, niestety nie ma polskiego tłumaczenia, pewnie szybko się go nie doczekamy.
Wiele trudu kosztowało mnie zdobycie tej książki. Sama nie wiedziałam, czego powinnam się była spodziewać. Rodzeństwo Michaela Jacksona najczęściej napawało mnie odrazą, niżeli szacunkiem, jednak w pewnym sensie był to wizerunek kreowany przez media.
Jermaine w typowo braterski sposób opisuje Michaela, dla niego nie jest on tylko gwiazdą, ale przede wszystkim młodszym...
Tak naprawdę nie ma tu nic innego, czego bym nie wiedziała. Zaczęłam pracę w gastronomii mając 16 lat i trwa ona do dzisiaj. Wiem jednak, że jest mnóstwo ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o gastronomii i ta książka jest sposobem na przybliżenie branży, która wszystkim się wydaje taka prosta, a tymczasem wymaga naprawdę siły psychicznej, której mi czasami brakuje.
Autorzy piszą prostym językiem, czasami wręcz wulgarnym, ale taka właśnie jest praca. Musisz wszystko robić w presji, uśmiechać się do ludzi, a jednocześnie nie zwariować, przekleństwa to jedyny sposób rozładowania i o ile na początku mnie to dziwiło, tak później jest to rzecz całkowicie normalna.
Czasami miałam wrażenie, jakby Gastrobanda była opisem mojej całej kariery kelnerskiej, mam ochotę popodkreślać sobie ulubione teksty. Opisy poszczególnych stanowisk są fenomenalne.
Mój ulubiony tekst "Rabat - to kwintesencja żenady". Myślę jednak, że ludzie spoza branży chyba nigdy, nawet po lekturze tej książki nie pojmą ciężkości pracy w gastronomii i nadal będą twierdzić, że kelnerom nie należą się napiwki.
Tak naprawdę nie ma tu nic innego, czego bym nie wiedziała. Zaczęłam pracę w gastronomii mając 16 lat i trwa ona do dzisiaj. Wiem jednak, że jest mnóstwo ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o gastronomii i ta książka jest sposobem na przybliżenie branży, która wszystkim się wydaje taka prosta, a tymczasem wymaga naprawdę siły psychicznej, której mi czasami...
więcej Pokaż mimo to