-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński25
Biblioteczka
2011-01-01
Być może z powodu głębokiej fascynacji twórczością malarki, a być może dzięki płynnie prowadzonej narracji, "Frida" pozostanie książką, która zajmie miejsce na moich honorowych półkach. Postać równie barwna i pełna namiętności jak jej obrazy. Życie, w którym sztuka i rzeczywistość nieustannie się przeplatają. I choć sama autorka przyznaje, że spora część książki to jednak literacka fikcja, dla osób znających biografię Fridy fikcja ta wydaje się nad wyraz realistyczna. Wrażenie autentyczności potęguje zabieg, w którym narratorem zostaje siostra Fridy. Opisuje ona swoje skomplikowane relacje z Fridą i jej mężem z głęboką psychologiczną wnikliwością. Lektura wciągająca, niepokojąca, godna polecenia również tym, którzy z twórczością Fridy nigdy się nie zetknęli.
Być może z powodu głębokiej fascynacji twórczością malarki, a być może dzięki płynnie prowadzonej narracji, "Frida" pozostanie książką, która zajmie miejsce na moich honorowych półkach. Postać równie barwna i pełna namiętności jak jej obrazy. Życie, w którym sztuka i rzeczywistość nieustannie się przeplatają. I choć sama autorka przyznaje, że spora część książki to jednak...
więcej mniej Pokaż mimo toPowieść "I tak skończymy w więzieniu! czyli Tryptyk Polski (bez trzeciej części)" składa się właściwie z dwóch powieści, które mogłyby funkcjonować jako odrębne książki, jednak autor zdecydował się złączyć je w jedną spójną całość pod wspólnym tytułem. W pierwszej z nich - "Kino Bambino" autor rozprawia się z korporacjonizmem, wyzyskiem pracownika w imię zwiększania wydajności pracy, totalnym odczłowieczeniem jednostki i pokazuje przy okazji jak destrukcyjnie wpływa ta nowa jakość życia na sferę uczuciową. Wydawałoby się, że temat nie jest nowy, że literatura zmagała się już z podobnymi problemami. Być może. Jednak tym razem problematyka pokazana jest poprzez pryzmat groteski i absurdu, który nadaje książce niezwykłej świeżości i każe na nowo spojrzeć Czytelnikowi na jego własne życie. Wspomniane przeze mnie środki są z jeszcze większą siłą i precyzją użyte przez autora w drugiej części jego książki - "www.husaria.pl". Tym razem Brzostowski bezlitośnie rozlicza państwo jako system, pokazuje mechanizmy rządzące polityką i mediami i ponownie robi to w sposób, który nie pozostawia Czytelnika obojętnym. Ogrom i ilość emocji towarzyszących czytającemu jest tak potężna, że czasami trudno powstrzymać się od gwałtownych reakcji, których rozpiętość również może przyprawić o ból głowy - od wybuchów niepohamowanego śmiechu, poprzez wzruszenie i wreszcie chęć wzniecenia rewolty. Trudno przejść obok tej książki obojętnie. Galeria postaci, którą zbudował autor w dwóch mini-powieściach jest niespotykana w literaturze, a fabuła i wielowątkowość z pewnością zadowoli nawet najbardziej wymagających Czytelników. Pozostaje nam tylko czekać na brakującą trzecią część tryptyku.
Powieść "I tak skończymy w więzieniu! czyli Tryptyk Polski (bez trzeciej części)" składa się właściwie z dwóch powieści, które mogłyby funkcjonować jako odrębne książki, jednak autor zdecydował się złączyć je w jedną spójną całość pod wspólnym tytułem. W pierwszej z nich - "Kino Bambino" autor rozprawia się z korporacjonizmem, wyzyskiem pracownika w imię zwiększania...
więcej mniej Pokaż mimo toZbiór ciekawych i głęboko poruszających opowiadań. Ludzka natura pokazana z psychologiczną wnikliwością. Zero upiększeń. Brak nadziei wpisany w ludzkie losy. Kawał niezłej literatury.
Zbiór ciekawych i głęboko poruszających opowiadań. Ludzka natura pokazana z psychologiczną wnikliwością. Zero upiększeń. Brak nadziei wpisany w ludzkie losy. Kawał niezłej literatury.
Pokaż mimo to2011-01-11
"Szach-Mat! czyli Szafa wychodzi, ja zostaję" to przepięknie napisany zbiór, a właściwie zbiorek opowiadań, w których autor dotyka szalenie istotnych, życiowych kwestii. Każda miniatura poświęcona jest innemu zagadnieniu. Miłość, zdrada, wyobcowanie, hipokryzja, przyjaźń, polityka, ideały - to wszystko zostało odarte przez autora z jakichkolwiek upiększeń. Książkę zamyka niezwykle poetyckie opowiadanie "Czarny mercedes" , w którym główną bohaterką jest maszyna do pisania, którą posługiwał się Andrzej Bursa. Bardzo mądra i dojrzała lektura, napisana bez nadęcia, które często towarzyszy "poważnym" tematom. Lekkość stylu, inteligentny humor, garść czysto surrealistycznych opowiadań zestawione z wagą poruszanych tematów dały naprawdę powalający efekt. Niektóre opowiadania zabierają nas w odległe rejony abstrakcji, inne rozśmieszają do łez, jeszcze inne z kolei wywołują potężne ciarki na plecach i wzruszenie, którego nie da się z niczym porównać. "Szach-Mat!" to wyjątkowa książka dla wyjątkowych wrażliwców.
"Szach-Mat! czyli Szafa wychodzi, ja zostaję" to przepięknie napisany zbiór, a właściwie zbiorek opowiadań, w których autor dotyka szalenie istotnych, życiowych kwestii. Każda miniatura poświęcona jest innemu zagadnieniu. Miłość, zdrada, wyobcowanie, hipokryzja, przyjaźń, polityka, ideały - to wszystko zostało odarte przez autora z jakichkolwiek upiększeń. Książkę zamyka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Oto spod pióra Sławomira Łuczaka wyszła kolejna świetna powieść. Zresztą, jak mogło być inaczej? Fani twórczości prędzej czy później i tak sięgną po tę książkę, zaś ci, którzy autora kojarzą średnio lub wcale powinni wiedzieć, że na rodzimej scenie literackiej należy on do bardzo wąskiego grona pisarzy utalentowanych i myślących.
Tym razem autor rozprawia się z najbardziej absurdalnym konfliktem ostatnich lat, czyli z tym, co stało się z tym narodem po katastrofie smoleńskiej. Nie znajdziemy tu patosu, opowiadania się po którejkolwiek ze stron, bo jakże się tu opowiedzieć? Znajdziemy za to potworny niesmak i niemożność odnalezienia się w chorej, podsycanej przez media i polityków sytuacji. Łuczak twardo rozprawia się (nie po raz pierwszy!) z naszymi cechami narodowymi, a do tego celnie komentuje rodzimy rynek czytelniczy. Oto bowiem główny bohater dostaje od swojego wydawcy zlecenie napisania kryminału, czyli gatunku przechodzącego ostatnimi czasy prawdziwy rozkwit. Bo czy może być coś doskonalszego niż dobry kryminał? Najlepiej jeszcze z wątkiem miłosnym? Jakoś naszemu bohaterowi nie po drodze z tym kryminałem, bo on chciałby inaczej, lepiej, wyżej, coś jakby sztuka... Tylko sam dobrze wie, że z takimi aspiracjami sam ustawia się na przegranej pozycji. W tej niewielkiej książeczce obrywa się wszystkim. Mediom, wielkim uznanym reżyserom, celebrytom, gwiazdom i innym wyniesionym na piedestał przez samych siebie.
"Normalne ślady użytkowania" to jedna z najlepszych książek tego roku. Mam jednak jeden zarzut do autora. Jest to jego druga z kolei książka, w której zmienił on styl pisania na bardziej... zawiły. Długie, kwieciste zdania, specyficzna składnia (która powoli staje się jego cechą charakterystyczną) sprawiają, że książkę czyta się niestety ciężko. Znam wszystkie opublikowane powieści Łuczaka i odnoszę wrażenie, że wraz z rozwojem intelektualnym zatraca on powoli lekkość i płynność, która nadawała jego wcześniejszym książkom tak piękny charakter.
Nie umniejsza to jednak w żadnym stopniu wartości samej książki.
Oto spod pióra Sławomira Łuczaka wyszła kolejna świetna powieść. Zresztą, jak mogło być inaczej? Fani twórczości prędzej czy później i tak sięgną po tę książkę, zaś ci, którzy autora kojarzą średnio lub wcale powinni wiedzieć, że na rodzimej scenie literackiej należy on do bardzo wąskiego grona pisarzy utalentowanych i myślących.
więcej Pokaż mimo toTym razem autor rozprawia się z najbardziej...