-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński4
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2019-11-10
2019-11-10
Porucznik Isevdrir i jego kompania powraca, a od tamtego czasu wiele się zmieniło. Miasto zostało oblężone, jednak zadania Is'a niewiele się zmieniły. Nadal jest podporządkowany Bankowi Centralnemu i opiekuje się naćpanym nekromantą. Dostaje kolejne zlecenia, dalej jest tylko pionkiem w grze, marionetką, która na oślep wykonuje zadanie. Jak to się dla niego skończy? Czekają na niego kolejne intrygi, w które się miesza, kolejne wyzwania, które mogą nie być takie proste, jak się wydają i kolejne porażki. A ja podczas oblężenia poradzą sobie mieszkańcy Caellarh? Jak to wszystko się dla nich zakończy?
Styl autora jest niemalże identyczny w porównaniu do pierwszej części. Nadal nie brakuje tutaj poczucia humoru i to czasami czarnego. Tomasz Niziński nadal wychodzi poza schematy i nie dodaje żadnych fantastycznych stworzeń czy tajemniczych krain. Granica między dobrem, a złem dalej jest zatarta. Za to dostajemy więcej intryg, dziwacznych nazw miast i imion oraz barwne postacie. Ponownie otrzymujemy otwarte zakończenie, co może sugerować nam, że powstanie ciąg dalszy historii.
Jeśli chodzi o postacie to niewiele się zmieniło. Z kampanii nadal dużą sympatią darzę Liczydło oraz Yorlan'a, których charakter pozostał taki, jak w pierwszej części. Do tej listy mogę dodać Chi, która wydaje się być najbardziej kompetentną osobą z całej tej zgrai. Jeśli chodzi o Buba, to ku mojemu zadowoleniu w owym tomie pojawia się znacznie częściej. Zamienił pracę antykwariusza na badania rynkowe, przez co stał się bardzo rozchwytywany.
Z nowych postaci pomimo, że jest strasznie dwulicowym, zakłamanym chciwym człowiekiem, polubiłam markiza Flauvierra. Mimo, iż najczęściej zależało mu na interesach, to wziął pod swoje skrzydła młodego Tirneay'a i postanowił zapewnić mu edukację.
Uważam, że Porozumienie Trzech jest równie świetną książką co pierwsza część. Autor wychodzi poza schematy, porywa nas w swój świat i urzeka swoich humorem. Powieść czyta się bardzo przyjemnie tak jak Taniec marionetek. Jeżeli pokochaliście pierwszą część, to drugą na pewno też polubicie. Pozostaje mi jedynie wyczekiwać kolejnego tomu, by dowiedzieć się jak dalej potoczy się historia Is'a i losy Caellarh. Bardzo dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania tej książki.
Porucznik Isevdrir i jego kompania powraca, a od tamtego czasu wiele się zmieniło. Miasto zostało oblężone, jednak zadania Is'a niewiele się zmieniły. Nadal jest podporządkowany Bankowi Centralnemu i opiekuje się naćpanym nekromantą. Dostaje kolejne zlecenia, dalej jest tylko pionkiem w grze, marionetką, która na oślep wykonuje zadanie. Jak to się dla niego skończy? Czekają...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-06
Historię poznajemy z perspektywy Isevdrira Norgaarda, dowódcy kampanii E Siódmego Regimentu - czyli grupy najemników. Cała akcja dzieje się w średniowieczu, w zapyziałym miasteczku Caellarh. W pewnym momencie Is zostaje najęty do coraz to nowszych zadań. Czy sobie poradzi?
Świat, który wykreował autor jest naprawdę interesujący. Podoba mi się, że jest zatarta granica między dobrem a złem. Nie ma tutaj miejsca dla bohaterów. Autor odbiega od typowych dla fantastyki schematów - i nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam takie książki - jednak dobrze jest przeczytać coś innego. Zamiast przeróżnych magicznych stworzeń czy też wszelkiej maści dziwnych demonów, autor stawia na naćpanego nekromantę, nieprzewidywalnego alchemika, diabła walczącego z analfabetyzmem w piekle, kupców i bankierów - mnie osobiście przypadło to do gustu.
Jeśli chodzi o styl autora to pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to kierowanie się bezpośrednio do czytelników. Is na początku bardzo często zwraca się do nas, powoli wprowadza w swój świat. Pierwszy raz zetknęłam się z tym w powieściach, ale muszę przyznać, że dzięki temu bardzo przyjemnie się czytało ową historię. Nie brakuje tutaj również poczucia humoru, które urzekło mnie już na samym początku. Jeśli chodzi o zakończenie - zazwyczaj nie lubię otwartych zakończeń, jednak tutaj nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Jedyne czego mi brakowało to niespodziewanych zwrotów akcji, momentu zaskoczenia - jednak nie jest to wielka wada, która całkowicie ujmuje książce.
Powieść doceniam również za barwne postacie, te główne, jak i poboczne. Dużą sympatią darzę Is'a. Jest dość błyskotliwym człowiekiem, lecz czasami bywa mało domyślny. Nie boi się stawianych przed nim wyzwań - jest też postacią o sporym poczuciu humoru. Na pewno nie można nazwać go mianem dobrego bohatera, bez większego zawahania wykona swoje zadanie - nieważne czy skończy się to podpaleniem kilku budynków czy zabójstwem.
Cała recenzja dostępna na: https://nothing-without-words.blogspot.com/2019/11/tomasz-nizinski-taniec-marionetek.html
Historię poznajemy z perspektywy Isevdrira Norgaarda, dowódcy kampanii E Siódmego Regimentu - czyli grupy najemników. Cała akcja dzieje się w średniowieczu, w zapyziałym miasteczku Caellarh. W pewnym momencie Is zostaje najęty do coraz to nowszych zadań. Czy sobie poradzi?
Świat, który wykreował autor jest naprawdę interesujący. Podoba mi się, że jest zatarta granica...
2019-09-01
Eli i Victor to studenci przygotowujący się do pisania swojej pracy dyplomowej. Jeden z nich podejmuje się tematu osób PonadPrzeciętnych. Jak udaje im się ustalić, można stać się taką osobą będąc blisko śmierci. Przyjaciele są gotowi to sprawdzić. Jednak jak wiadomo igranie ze śmiercią zwykle bywa niebezpieczne i nie kończy się dobrze. Czy im się uda? Jaką cenę przyjdzie im zapłacić?
Podoba mi się to, że nie jest to taka typowa fantastyka, gdzie przenosimy się w najrozmaitsze światy, nie ma tutaj wielce wymyślnych stworów, że dzieje się to w naszym świecie. Tym elementem fantastycznym w owej książce są osoby PonadPrzeciętne. Jednak jeśli chodzi o moce, które zdobywali...Momentami mam wrażenie, że autorka naoglądała się za dużo Superman'a i innych filmów o superbohaterach... Ale jako, że jestem fanką jak i DC i Marvela, nie przeszkadzało mi to. Najbardziej jednak jestem wdzięczna autorce za brak bardziej rozbudowanego wątku miłosnego, który bardzo często się pojawia w książkach i głównie na nich się opiera (przynajmniej w tych, które wpadają ostatnio w moje ręce).
Jeśli chodzi o postacie to z początku nie lubiłam Victora. Wiecznie zazdrosny, arogancki i strasznie ambitny -może i aż za bardzo. Eli chociaż z charakteru był podobny to jednak wydawał mi się trochę bardziej sympatyczny. Jednak nie zmienia to faktu, że autorka wykreowała obie postacie bardziej negatywnie - co bardzo doceniam, zawsze jest to coś innego niż to co zwykle dostajemy (czytaj impulsywnych, tępych, prawie idealnych bohaterów). Im lepiej poznawaliśmy to co się wydarzyło, tym bardziej zmieniałam zdanie co do nich - z czasem to Victor zyskał moją sympatię. Zmiana, która zaszła w Elim...Stał się strasznie irytującą postacią, szczególnie gdy zaczął myśleć, że został wysłany przez Boga i w ten sposób usprawiedliwiał swoje czyny. Czuł się lepszy od innych.
Victor zyskał w moich oczach dzięki jego relacji z małą Sydney. Pomógł jej gdy była ranna i potrzebowała pomocy. Przy niej Victor nie wydawał się aż taki zły.
Serena i Sydney - siostry były ze sobą bardzo zżyte i mimo późniejszej zmiany Sereny, nadal miała na uwadze dobro młodszej, co bardzo mnie urzekło, mimo iż Sereny do końca nie darzyłam sympatią.
I na koniec Mitch - postać, której nie da się nie lubić. Jego historia, którą z czasem dane nam jest poznać porusza i sprawia, że jeszcze bardziej go lubisz.
Styl Victorii był bardzo lekki i przyjemny w czytaniu - książkę pochłonęłam bardzo szybko. Spodobały mi się przeskoki w wydarzeniach i to, że autorka dawkowała nam informacje, a także urozmaicenie powieści przy pomocy wizualizacji zakreślanych słów przez Victora, co było dla niego charakterystyczne. Doceniłam ją również za poczucie humoru i niespodziewane zwroty akcji, których tu nie brakowało, jednak jak mam być szczera w zakończeniu brakowało mi trochę więcej akcji, ale tragedii nie było.
Nikczemni to historia, która zaskakuje na każdym kroku. Porywająca i wzbudzająca wiele emocji opowieść o przyjaźni, zazdrości, zemście i nadprzyrodzonych mocach. Książka naprawdę przypadła mi do gustu.Bardzo miło spędziłam przy owej powieści czas i szczerze wam ją polecam.
https://nothing-without-words.blogspot.com/2019/09/vicious-nikczemni-victoria-schwab.html
Eli i Victor to studenci przygotowujący się do pisania swojej pracy dyplomowej. Jeden z nich podejmuje się tematu osób PonadPrzeciętnych. Jak udaje im się ustalić, można stać się taką osobą będąc blisko śmierci. Przyjaciele są gotowi to sprawdzić. Jednak jak wiadomo igranie ze śmiercią zwykle bywa niebezpieczne i nie kończy się dobrze. Czy im się uda? Jaką cenę przyjdzie im...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-31
Pomysł na fabułę jest po prostu świetny, idealnie wpasował się w moje upodobania. Piraci, magia, tajemnice...Uwielbiam takie klimaty! Autorka stworzyła intrygujący świat, w którym młoda Lirr próbuje się odnaleźć, będąc pod "opieką" znienawidzonej przez nią księżnej Maeve. Dziewczyna prowadzi zwyczajne życie, aż do momentu pojawienia się pewnego tajemniczego medyka, który ma pomóc księżnej. W tym celu wysyła dziewczynę na Wyspę Mgieł.
Zakochana po uszy w synu Maeve, księciu Caelu postanawia wyruszyć dla niego w nieznane, aby uratować życie kobiety. Podczas jej podróży mamy okazję spotkać wiele ciekawych istot od rusałek po driady, syreny oraz wiele innych. Nie brakuje tu niespodziewanych i zaskakujących zwrotów akcji, dzięki którym nie możemy narzekać na nudę!
Co do bohaterów...Moją sympatię na pewno zdobył Raiden - ironiczny, bezczelny mag, który udziela naszej bohaterce schronienia. Owa postać jest bardzo intrygująca i tajemnicza, coś łączy go z naszą bohaterką...Pytanie: co? Z chęcią poznam go lepiej w kolejnej części.
Drugą postacią, którą polubiłam jest Milda - rusałka, dziewczyna, która pomaga Lirr w dostaniu się na Wyspę Mgieł, a także wspiera ją w zmianie.
Jeśli chodzi o samą Lirr - postać ogólnie bardzo mi się spodobała, nie licząc niektórych momentów, gdy jej naiwność mnie po prostu irytowała. Z pozoru zwykła dziewczyna, przybrana córka pirata, kochająca morze, jednak jak się okazuje nie taka zwyczajna...Podoba mi się ta zmiana, która w niej z czasem zachodzi, że w końcu otwiera oczy i nie daje sobą tak pomiatać księciu.
Postacią, którą ciężko było mi znieść od samego początku był książę Cael, trudno było mi owego bohatera zrozumieć. Z jednej strony wydaje się czuć coś do bohaterki, a z drugiej... Momentami mam ochotę mu przywalić za manipulowanie Lirr. Najlepiej patelnią. I to taką dużą.
Jeśli chodzi o styl autorki to muszę przyznać, że jest bardzo przyjemny, książkę pochłonęłam w ciągu dwóch dni. Podobają mi się pirackie przekleństwa, którymi dość często rzuca Lirrian, jest to coś charakterystycznego dla niej. Nie brakuje fantastycznych opisów, dzięki którym lepiej jest nam wczuć się w świat książki. I przede wszystkim magia - po traumie, której doświadczyłam w Wiedźmie morskiej, mam obawy co do takich książek i sięgam po nie z lekkim dystansem, jednak tutaj autorka nie zawiodła! (Bogu dzięki! Nie zniosłabym kolejnego wyczarowywania sukienek! )
Podsumowując! Jeśli jesteście fanami fantastyki i szukacie akurat czegoś dla siebie - polecam przyjrzeć się Wyspie Mgieł bliżej i dać wciągnąć się w jej intrygującą historię! Barwne postacie, świetne opisy, wciągająca fabuła - czego więcej chcieć? Dodatkowo dzisiaj jest premiera nowego wydania owej powieści, więc tym bardziej polecam zerknąć na owy tytuł! Ja na pewno chętnie sięgnę po kolejną część!
https://nothing-without-words.blogspot.com/2019/07/maria-zdybska-wyspa-mgie.html
Pomysł na fabułę jest po prostu świetny, idealnie wpasował się w moje upodobania. Piraci, magia, tajemnice...Uwielbiam takie klimaty! Autorka stworzyła intrygujący świat, w którym młoda Lirr próbuje się odnaleźć, będąc pod "opieką" znienawidzonej przez nią księżnej Maeve. Dziewczyna prowadzi zwyczajne życie, aż do momentu pojawienia się pewnego tajemniczego medyka, który ma...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-11
Pierwsze strony czytało mi się bardzo ciężko, przebrnięcie przez nie zajęło mi sporo czasu - ze względu na to, że znajdowało się tam wiele błędów ortograficznych, a zdania były pozbawione składni. Po przeczytaniu około dwóch stron, musiałam odłożyć książkę, ponieważ od tego wszystkiego strasznie bolała mnie głowa. Ale nie ma się co tutaj dziwić - jest to dziennik osoby upośledzonej umysłowo. Z czasem jednak książkę czyta się z przyjemnością.
Powieść jest naprawdę wciągająca. Opowiada o zmaganiach człowieka, który na nowo poznaje świat i zasady w nim panujące. Uczy się rozumieć i czuć. Autor doskonale sobie poradził z ukazaniem emocji, jakie targały Charliem przed, jak i po eksperymencie. Pokazuje nam jak ludzie często traktują osoby "głupsze" od siebie i jak bardzo potrzebują ich, żeby czuć się pewniej w towarzystwie, jak odrzucamy towarzystwo mądrzejszych od siebie, ponieważ sami nie lubimy czuć się "głupsi", przez co owe osoby często skazane są na samotność.
Daniel Keyes świetnie wykreował postać Charliego Gordona oraz postacie pobocze. Podoba mi się, że autor dawkuje nam informacje z przeszłości upośledzonego mężczyzny i że poznajemy je razem z Charliem. Postaciami, na które zwróciłam większą uwagę są jego rodzice. Ich zachowanie, a szczególnie Rose, pokazuje nam tą gorszą część opiekunów osób upośledzonych - jednak trzeba pamiętać, że nie wszyscy tacy są. Kobieta zamiast pomóc, szkodziła mu wywierając na małym Charliem presje, dodatkowo biła go, za coś, na co nie miał wpływu. Liczyło się dla niej tylko to, jak wypadnie w oczach innych. Matt - ojciec Charliego, mimo iż był bardziej wyrozumiały dla syna, nigdy stanowczo nie sprzeciwił się żonie i bez większego sprzeciwu oddał chłopca do ośrodka.
Zaciekawili mnie również profesorowie, którzy uznawani są za geniuszy, a jak słusznie zauważa Charlie, niewiele różnią się od przeciętnych osób - znają się jedynie na swojej konkretnej dziedzinie. Bez zahamowań wykonują eksperymenty na zwierzętach, a w końcu i na Charliem, który naiwnie wierzy im, że może stać się mądrym - a jest traktowany przez nich jedynie jako królik doświadczalny. Do tego Alice - nauczycielka, którą Charlie kochał. Kobieta zdaje się odwzajemniać uczucie, jednak ich relacja jest strasznie pokręcona i dziwna - chyba nie do końca ją zrozumiałam.
Podsumowując. Z książki można wyciągnąć naprawdę wiele ważnych wartości i tematów, na które rzadko zwracamy uwagę. Pozwala nam spojrzeć na świat oczami osoby upośledzonej i w jakimś stopniu zrozumieć uczucia, które nią targają. Jednak jeżeli ktoś nie jest fanem fantastyki naukowej, nie jest to powieść dla niego. Niemniej jednak serdecznie ją polecam. Warto dać jej szansę i nie zniechęcać się początkiem, autor naprawdę dobrze się spisał!
https://nothing-without-words.blogspot.com/2019/09/daniel-keyes-kwiaty-dla-algernona.html
Pierwsze strony czytało mi się bardzo ciężko, przebrnięcie przez nie zajęło mi sporo czasu - ze względu na to, że znajdowało się tam wiele błędów ortograficznych, a zdania były pozbawione składni. Po przeczytaniu około dwóch stron, musiałam odłożyć książkę, ponieważ od tego wszystkiego strasznie bolała mnie głowa. Ale nie ma się co tutaj dziwić - jest to dziennik osoby...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-24
Igor Blattner powraca, ale i tym razem nie będzie miał w życiu łatwo. Problemy komisarza nie zniknęły, a wręcz przeciwnie - zaczęło pojawiać się ich coraz więcej. Czy policjant poradzi sobie ze swoimi demonami? A jak tym razem poradzi sobie ze śledztwem? I jak ono na niego wpłynie? Tym razem musi stawić czoła nie tylko przeszłości i mordercy, ale także.... Terapii z Dorotą. Czy bohater w końcu upora się z problemami?
Przyznam szczerze, że postać Igora bardzo polubiłam już w pierwszej części - chociaż jego poglądy w tym tomie niekiedy są sprzeczne z moimi, to jednak na niektóre sprawy patrzymy analogicznie. Podoba mi się, że autorka przy pomocy Blattnera i jego przemyśleń, porusza często ciekawe i według mnie ważne tematy - jak na przykład pogoń za lajkami. Spodobał mi się również wątek z przemianą Igora, która następowała krok po kroku, przez co moja sympatia do owego bohatera stała się jeszcze większa.
Ponownie mamy okazję poznać perspektywę policjantów, ale oprócz tego zostajemy również wciągnięci w świat lekarzy. Możemy zobaczyć dobre i złe strony tych często niedocenianych zawodów. I tutaj należą się brawa autorce, ponieważ świetnie sobie poradziła z tym zadaniem.
Panaceum to książka, która wciąga od razu - porywająca historia, niespodziewane zwroty akcji, wspaniałe opisy miasta, które aż zachęcają do odwiedzenia go. Przy tej powieści nie można się nudzić, a także nie da się o niej tak łatwo zapomnieć. Uważam, że warto dać owej pozycji szansę. Jeszcze raz dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania obu części.
Jeżeli chcesz się zapoznać z całą opinią zapraszam na bloga! https://nothing-without-words.blogspot.com/2019/07/agnieszka-sudomir-panaceum.html
Igor Blattner powraca, ale i tym razem nie będzie miał w życiu łatwo. Problemy komisarza nie zniknęły, a wręcz przeciwnie - zaczęło pojawiać się ich coraz więcej. Czy policjant poradzi sobie ze swoimi demonami? A jak tym razem poradzi sobie ze śledztwem? I jak ono na niego wpłynie? Tym razem musi stawić czoła nie tylko przeszłości i mordercy, ale także.... Terapii z Dorotą....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-17
Książka opowiada o komisarzu w średnim wieku -Igorze Blattnerze, który musi powstrzymać seryjnego mordercę przed kolejnymi zabójstwami. Zadanie nie należy do łatwych -policjant nie tylko boryka się z czasem, ale także z przeszłością, która nie daje mu spokoju.
Cały pomysł na fabułę jest intrygujący. Wiele przyjemności sprawiło mi odkrywanie krok po kroku motywu naszego Aptekarza oraz rozszyfrowywanie z naszym komisarzem zagadki zostawionej przez owego mordercę. Cały zamysł wmieszania w to pewnej grupy społecznej i świata, który jest bliski autorce, uważam za genialny, a także skłaniający do refleksji. Agnieszka bardzo dobrze poradziła sobie z pokazaniem nam, jak wygląda świat z perspektywy policjanta, że nie koniecznie jest tak kolorowo jak z góry zakładamy. Jeśli chodzi o zakończenie książki, to przyznam, że oczekiwałam trochę więcej.
Jeśli chodzi o styl autorki, moim największym problemem było przyzwyczajenie się do prostego języka w wypowiedziach bohaterów- jednak nie ujmuje on tej pozycji, a wręcz przeciwnie, idealnie pasuje do głównego bohatera. Do reszty nie mam zastrzeżeń, autorka zyskała u mnie za świetne porównania. Miło również było dostać przerywniki w postaci perspektywy innej osoby, szkoda tylko, że było ich tak mało.
Chyba najbardziej ze wszystkiego podobało mi się jak złożoną postacią był Igor Blattner. Człowiek, który kierował się jedną zasadą - każde przestępstwo powinno zakończyć się sprawiedliwą karą. Świetny policjant, przywiązany do swojego miasta. Mężczyzna boryka się z trudną przeszłością, która nie daje mu spokoju i powraca w snach, a także w rzeczywistości. Świetny pomysł na fabułę, ciekawe nawiązania i motywy, genialne opisy i do tego intrygująca postać Igora Blattnera. Książka ma kilka niewielkich niedoskonałości, jednak mimo to urzekła mnie w całej swojej okazałości.
Jeżeli chcecie zapoznać się z całą recenzją zapraszam na bloga https://nothing-without-words.blogspot.com/2019/07/agnieszka-sudomir-faza-rem.html
Książka opowiada o komisarzu w średnim wieku -Igorze Blattnerze, który musi powstrzymać seryjnego mordercę przed kolejnymi zabójstwami. Zadanie nie należy do łatwych -policjant nie tylko boryka się z czasem, ale także z przeszłością, która nie daje mu spokoju.
Cały pomysł na fabułę jest intrygujący. Wiele przyjemności sprawiło mi odkrywanie krok po kroku motywu naszego...
2019-07-03
Główną bohaterką jest Laureen, młoda fotografka. Jej życie jest spokojne i poukładane, można wręcz powiedzieć idealne. Ma córkę oraz szykuje się do ślubu z ukochanym. Jednak ta harmonia nie trwa długo, pewnego dnia rodzina kobiety ginie podczas napadu na bank, a życie Laureen wywraca się do góry nogami, a tajemniczy Sigarr, który pojawia się w jej życiu wcale nie ułatwia jej zadania. Autorka bardzo dobrze oddała uczucia, które towarzyszyły kobiecie po utracie bliskich. Najbardziej podobał mi się wątek z przemianą Laureen, jestem ciekawa jak jej charakter rozwinie się w następnej części. Bardzo ją polubiłam i myślę, że stanie się jedno z moich ulubionych książkowych postaci.
Jeśli chodzi o sam pomysł na fabułę to jest naprawdę intrygujący. Autorka świetnie sobie poradziła z opisami magii, portali itp. Świat Zaprzysiężonych i Potępionych bardzo szybko wciąga i powoduje jednocześnie pewien niedosyt. Bardzo chciałabym się więcej dowiedzieć o innych rasach i światach. Mam cichą nadzieję, że w kolejnych częściach owy świat zostanie przedstawiony nam z szerszej perspektywy, pozwoli jeszcze bardziej się w niego wciągnąć.
Czy polecam tę książkę? Owszem! Jest bardzo dobrze napisana, z ciekawą fabułą i świetnymi postaciami! Fanom fantastyki na pewno się spodoba! Chyba czas najwyższy dać szansę polskim autorom. Myślę, że sama jeszcze kiedyś wrócę do owego tytułu, zwłaszcza, że niedługo wychodzi nowe wydanie pierwszej części oraz tom drugi!
Całość na: https://nothing-without-words.blogspot.com/
Główną bohaterką jest Laureen, młoda fotografka. Jej życie jest spokojne i poukładane, można wręcz powiedzieć idealne. Ma córkę oraz szykuje się do ślubu z ukochanym. Jednak ta harmonia nie trwa długo, pewnego dnia rodzina kobiety ginie podczas napadu na bank, a życie Laureen wywraca się do góry nogami, a tajemniczy Sigarr, który pojawia się w jej życiu wcale nie ułatwia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-05
Kolejna książka przedstawiająca wizję przyszłości. Jednak jest w niej coś intrygującego, znacznie różni się od innych - ale jest również przerażająca. Latające miasta pożerające się nawzajem? Nie chciałabym być mieszkańcem jednego z tych poległych miast... Większe miejscowości są w świecie niczym pasożyt i ciągle im mało. Lordowie burmistrzowie myślą jedynie o swoich terenach, nie obchodzi ich co stanie się z niewinnymi mieszkańcami pożartych miast - dobrym przykładem jest lord burmistrz Londynu - Crome, który podąża za swoją obsesyjną wizją bycia przywódcą największej aglomeracji na całym świecie, nie zważając na wyrządzane krzywdy.
Podoba mi się, że fabuła przedstawiana jest z różnych perspektyw, dzięki czemu wiemy co dzieje się na Zewnętrzu oraz w Londynie. Styl pisania autora trochę mi nie podpasował, bardzo irytowało mnie na przykład to, że zamienił sobie "angielski" na "engielski" (Nieraz gubiłam przez nie wątek, bo ciągle czytałam "angielski" z przyzwyczajenia i gdy sobie uświadomiałam, że chyba coś źle znowu przeczytałam - nie potrafiłam już tak się ponownie wczuć w książkę i odkładałam na później).
Ale chyba najbardziej irytowała mnie tutaj głupota niektórych bohaterów, a konkretniej Toma i Katherine. To postacie straszne naiwne, przez długi czas próbują trzymać się tego co wpajano im do głowy, a gdy rzeczywistość okazuje się, inna niż się spodziewali, są z lekka zagubieni. Tom, który zna wyżej wymienioną dziewczynę od ledwo pięciu dziesięciu minut twierdzi, że jest w niej zakochany i z początku próbuje zrobić wszystko aby wrócić do Londynu. Kate natomiast ślepo ufa we wszystko co mówi jej ojciec, jest przekonana, że to najbardziej wartościowy i dobry człowiek. Na szczęście pod koniec chociaż Kate pozytywnie zaskakuje!
Bardzo spodobał mi się wątek z Shrike'm i jego dziwną miłością do Hester - nie było tutaj przesłodzonych do przesady momentów. Shrike ogólnie jest bardzo interesującą postacią - Łowca owiany w legendy, zmartwychwstaniec, osoba, która powinna nie żyć od setek lat, a mimo to nadal istnieje, chociaż nie bardzo przypomina już człowieka. Szkoda, że autor poświęcił mu tak mało czasu. Ale czego oczekiwać po książce, która nie była zbyt długa? Zaledwie ponad 300 stron i to zapisanych taką czcionką...
Czy polecam ową powieść? Jeśli nie macie aktualnie nic ciekawszego do czytania to jak najbardziej. Może kiedyś zabiorę się za drugą cześć, ale jak na razie nie ciągnie mnie do tego, jestem zbyt poirytowana Tomem i Kate. Książka nie jest zła, ale mogłaby być lepsza.
Kolejna książka przedstawiająca wizję przyszłości. Jednak jest w niej coś intrygującego, znacznie różni się od innych - ale jest również przerażająca. Latające miasta pożerające się nawzajem? Nie chciałabym być mieszkańcem jednego z tych poległych miast... Większe miejscowości są w świecie niczym pasożyt i ciągle im mało. Lordowie burmistrzowie myślą jedynie o swoich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-08
Od dawna szukałam książek, które spełnią moje wszystkie wymagania i w końcu znalazłam. Król Kruków to niezwykła opowieść, pełna tajemnic i niespodziewanych zwrotów akcji. Autorka z każdą kolejną kartką zaskakuje czytelnika coraz bardziej - gdy jesteś przekonany, że wiesz jak to się skończy, Maggie pokazuje, że jesteś w błędzie. Za to ją uwielbiam, nie jest to monotonna historia o tym, jak bohaterowie szukają króla, na każdym kroku spotyka ich coś nowego, pojawia się nowa postać, która sprawia, że fabuła jest jeszcze ciekawsza. Ta seria naprawdę jest bardzo przemyślana i trzeba tutaj docenić kreatywność pisarki. Po przeczytaniu Wiedźmy morskiej czułam straszny zawód tym, jak autorka przedstawiła magię. Cieszę się, że Maggie nie popełniła tego samego błędu i jest to naprawdę dobrze rozwinięty motyw w tej powieści.
Pokochałam tę serię za to, że nie jest to następna bajkowa historia, nie ma tutaj miejsca na przesłodzone chwile zakochanych czy cukierkowego świata. Nie jest to kolejna książka o super wyszkolonych wojownikach, walczących z demonami, czy podobnymi istotami. Uwielbiam ją za to, że nie brakuje tutaj krwawych momentów, mrożących krew w żyłach rytuałów, duchów oraz mrocznych tajemnic. Cenię ją sobie za to, że dzieje się to w rzeczywistym świecie - za to, że jest inna od tych wszystkich typowych książek fantasy. Bardzo podoba mi się, że autorka nawiązuje tutaj do przeszłości Walii, bardzo lubię historię, więc cieszę się, że mogłam dodatkowo dowiedzieć się czegoś nowego.
Maggie nie zawiodła także jeśli chodzi o bohaterów. Podoba mi się, że poznajemy fabułę z perspektywy przeróżnych postaci, tych głównych, jak i pobocznych. Każda osoba ma swój własny charakter. Od dawna szukałam książki, w której postacie poboczne nie będą robiły za tło dla protagonisty. Najbardziej ze wszystkich polubiłam Ronana, Noaha i Szarego mężczyznę - każdy z nich jest inny, każdy w jakiś sposób się wyróżnia. Podoba mi się to, jak z czasem odkrywamy ich tajemnice i drugą stronę.
Jeżeli szukacie książek fantasy, które wyłamują się ze schematu i wciągną was w swój własny, pełen magii świat, to koniecznie musicie przeczytać Króla Kruków. Ja osobiście do tej serii wrócę nie raz i na pewno na długo jej nie zapomnę. To pierwszy cykl od dawna, w który tak się wciągnęłam i pokochałam. Maggie naprawdę zrobiła kawał dobrej roboty, interesujący styl pisania autorki w połączeniu z jej kreatywnością i ciekawym pomysłem na fabułę sprawił, że nie da się nie pokochać Króla Kruków.
Od dawna szukałam książek, które spełnią moje wszystkie wymagania i w końcu znalazłam. Król Kruków to niezwykła opowieść, pełna tajemnic i niespodziewanych zwrotów akcji. Autorka z każdą kolejną kartką zaskakuje czytelnika coraz bardziej - gdy jesteś przekonany, że wiesz jak to się skończy, Maggie pokazuje, że jesteś w błędzie. Za to ją uwielbiam, nie jest to monotonna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-17
Zawsze i wszędzie Brittainy C.Cherry w normalnych okolicznościach nigdy nie znalazłaby się na mojej półce. Nie jestem fanką powieści romantycznych, zdecydowanie wolę fantasy, sci–fiction i kryminały. Byłam nastawiona, że na 100% nie uda mi się w tej książce znaleźć nic pozytywnego. Romansidła nie są dla mnie – mdli mnie od tych przesłodzonych historii, dlatego najpierw podrzuciłam książkę mojej mamie, żeby wybadała teren (tak wiem, jestem okrutna). Ku mojemu zaskoczeniu była nią zachwycona, więc chcąc nie chcą i ja się za nią zabrałam.
Przyznam szczerze, że historia jest dość oklepana. Grzeczna dziewczyna i zły chłopak, niczym Piękna i Bestia, tylko, że to ona była księżniczką, a on – jak to lubili go nazywać mieszkańcy – zwykłym lumpem. Ot co zwykła historia miłosna i to dość przewidywalna. Fabuła zaskoczyła mnie jeden, jedyny raz pod prawie sam koniec. Reszta to powielane motywy jak w większości tego typu powieściach. Jednak za tym ogólnym, banalnym zarysem romantycznej historii dwóch osób kryje się coś więcej. Historia kobiety, która poroniła – nie raz, a kilka. Kobiety, która została zdradzona przez męża i najlepszą przyjaciółkę. Kobiety zniszczonej. A także historia mężczyzny zranionego przez życie. W jego duszy zamieszkał mrok, a serce dawno umarło. Mieszkańcy nazywali go potworem... A jemu to odpowiadało, sam kreował taki wizerunek. Odrzucony przez społeczeństwo. Jednym słowem – dupek. Ale czy na pewno?
Było coś, co zauroczyło mnie w tej książce. Autorka w na pozór banalnej fabule, niesamowicie przekazała najważniejsze wartości – co sprawiło, że była mniej oklepana i naprawdę miło mi się ją czytało (mimo, iż od tych ckliwych momentów, mnie mdliło), sprawiła, że książka na długo zostanie w mojej pamięci i stanie się dla mnie kopalnią cytatów.
Tematy, które poruszyła nie są łatwe do przedstawienia. Jednak Brittainy bardzo dobrze odzwierciedliła uczucia, które towarzyszyły bohaterom i niechętnie się przyznaje, ale były momenty, że w oczach miałam łzy. Zdrada, złamane serce, zazdrość, bezsilność, miłość, przyjaźń... Autorka wszystko pięknie pokazała.
Co do samych postaci... Czytając powieść, wzbudzały w czytelniku różne emocje. Raz ich się nienawidziło, a za chwilę uwielbiało, żeby potem znowu ich znienawidzić.
Czy poleciłabym tę książkę? Oczywiście, z całego serca. Mimo, iż jest to gatunek, po który sięgam raz w roku... Naprawdę pokochałam tą książkę i polecam ją serdecznie każdemu – wiele można z niej wyciągnąć wniosków. I na pewno wrócę do niej jeszcze kiedyś, żeby przypomnieć sobie, to czego się nauczyłam od autorki.
https://nothing-without-words.blogspot.com/
Zawsze i wszędzie Brittainy C.Cherry w normalnych okolicznościach nigdy nie znalazłaby się na mojej półce. Nie jestem fanką powieści romantycznych, zdecydowanie wolę fantasy, sci–fiction i kryminały. Byłam nastawiona, że na 100% nie uda mi się w tej książce znaleźć nic pozytywnego. Romansidła nie są dla mnie – mdli mnie od tych przesłodzonych historii, dlatego najpierw...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-30
Niedawno podczas przeczesywania półek w empiku trafiłam na książkę Zresetowana Teri Terry. Do kupna zachęcił mnie – mimo, że był dość krótki – opis z tyłu. Nigdy wcześniej nie miałam styczności ani z autorką, ani z wydawnictwem. I przyznam, że co do tej powieści mam mieszane uczucia...
Książka opowiada o szesnastoletniej Kyli, która została zresetowana. Owemu zabiegowi poddać się mogą jedynie młode osoby, które mają przeszłość kryminalną. Ich wspomnienia, wszystko czego się w życiu nauczyli... To wszystko znika. Budzą się z czystą kartą. Nowe życie, tożsamość, rodzina. Otrzymują drugą szansę, od tej pory muszą żyć na zasadach wytyczonych przez władzę. Ich poczynania kontroluje urządzenie - Levo, które muszą nosić na nadgarstku... Jednak Kyla jest inna od wszystkich zresetowanych. Dziewczyna stopniowo odzyskuje wspomnienia – co sprowadza na nią jedynie kłopoty.
Akcja toczy się w przyszłości – może nie tak odległej, ale jednak. Mimo wszystko spodziewałam czegoś więcej niż jedynie częste ataki terrorystów, maszyny do czyszczenia pamięci i urządzenia kontrolującego zresetowanych. Autorzy opisując lata, które dopiero nadejdą mogą popisać się wyobraźnią. Trochę więcej kreatywności na pewno by nie zaszkodziło. Nie podoba mi się też pomysł z całkowitym resetem. Wymazanie wspomnień? Okej – ale to, że nie pamiętają jak się chodzi, mówi... Stają się od nowa dziećmi. Nie przemawia to do mnie, to jak taka gorsza amnezja.
Terry mogła też lepiej rozegrać wątek miłosny Bena i Kyli, ponieważ jak dla mnie jest dość... Płytki? Ubogi? Chyba te określenia pasują tu najlepiej. Zrozumiałabym, gdyby nie byłby istotny dla fabuły... Jednak ma wpływ na Kyle i to spory, dlatego powierzchowne potraktowanie tej części nie wyszło autorce na dobre. Moim zdaniem nie ma tutaj wyraźnie określonego momentu, kiedy u Kyli zauroczenie przeszło w prawdziwą miłość i czasami ciężko było mi się połapać w jej uczuciach. Nie wspominając już, że Kyla była zainteresowana Benem od pierwszego ich spotkania. Gdyby autorka trochę bardziej urozmaiciła ich znajomość jakimiś ciekawszymi akcjami... Niestety ich wspólne bieganie i rozmowy na zakazane tematy mi nie wystarczają (serio, biegają więcej niż ja przez całe swoje życie).
Pierwsze rozdziały czytałam z przyjemnością – jednak im dalej, tym ciężej było mi ją skończyć. Z każdą stroną miałam wrażenie, że "już gdzieś to widziałam". Sam pomysł na historię może i jest intrygujący – jak dla mnie momentami bywa zbyt przewidywalna i nie ma efektu "wow", którego oczekiwałam, a zakończenie... Rozumiem, że autorka kończąc w takim momencie chciała zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejny tom, jednak mogła to lepiej rozegrać. Gdyby nie to najprawdopodobniej pochłonęłabym tą książkę jednego dnia.
Na plus na pewno przemawia styl pisania autorki – prosty i lekki - idealny dla książek młodzieżowych.
Również mieszane uczucia mam co do postaci... Podoba mi się, że nie od razu dostajemy wszystkie informacje o niektórych postaciach – są ujawniane z czasem. Jednak momentami mam dość bohaterów tej książki. Kyla czasami wydaje się, aż zbyt idealna, a reszta osób wydają się strasznie nijaka, bez wyraźnego charakteru – gdybym ktoś mi kazał opisać bohaterów miałabym z tym spory problem. Szczególnie jeśli chodzi o Zresetowanych - wszyscy wydają się tacy sami. Bardzo mnie boli, że Ben zalicza się do tej grupy... Jako postać, która odgrywa dość ważną rolę, powinna mieć bardziej zarysowany charakter.
Gdyby autorka lepiej dopracowała fabułę, książka byłaby naprawdę rewelacyjna. Czy poleciłabym ją? Szczerze? Nie wiem... Często gdy jakaś książka mnie wciągnie, myślę tylko o tym, kiedy wrócę do domu i będę mogła się za nią zabrać... Niestety nie mogę powiedzieć tego o tej powieści. Niewykorzystany pomysł strasznie mnie tutaj boli... Jednak na nudny wieczór jako zapychacz czasu może by się nadała. Dla mnie ta książka zalicza się do tych co raz przeczytam, a potem będzie się kurzyć zapomniana na półce i prawdopodobnie nigdy do niej już nie wrócę. Być może kolejne tomy dadzą radę uratować tą historię... Ale o tym dopiero się przekonam. Nie skreślam jej ostatecznie.
https://nothing-without-words.blogspot.com/
Niedawno podczas przeczesywania półek w empiku trafiłam na książkę Zresetowana Teri Terry. Do kupna zachęcił mnie – mimo, że był dość krótki – opis z tyłu. Nigdy wcześniej nie miałam styczności ani z autorką, ani z wydawnictwem. I przyznam, że co do tej powieści mam mieszane uczucia...
Książka opowiada o szesnastoletniej Kyli, która została zresetowana. Owemu zabiegowi...
2019-02-13
Przyznam, że Światło Jay Ashera kilkukrotnie rzuciło mi się w oczy podczas przeglądania tytułów w księgarniach online, jednak nie byłam co do niego przekonana i prawdopodobnie gdyby nie przeceny, to powieść nie zagościłaby na mojej półce. Z pośród wielu książek, które czekają u mnie na przeczytanie, wybrałam tą tylko dlatego, że szukałam czegoś krótkiego na umilenie czasu podczas jazdy na studia i oczekiwania na autobus – książka nie jest za gruba i bez problemu zmieściła się do torebki. Autor jest pewnie wielu osobom znany – mi również jego nazwisko obiło się o uszy i wiele razy jego debiutancka powieść 13 powodów była mi polecana. Nie miałam okazji się jeszcze z nią zapoznać, jak na razie znajduje się na dość długiej liście pozycji, które może w przyszłości przeczytam.
Co mnie zaskoczyło już na samym początku, to brak prologu – w każdej książce, która przewinęła się przez moje ręce zawsze był, być może jest to dość częste zjawisko, ale ja pierwszy raz się z czymś takim spotkałam – a przeczytałam w życiu wiele powieści. Mimo, że nie przepadam za książkami dla nastolatek, ponieważ często trafiam na typowe odmóżdżacze – to love story nie było aż takie najgorsze. Jest prosto i lekko napisane, dzięki czemu książkę przyjemnie się czyta – ja pochłonęłam ją jednego dnia.
Historia opowiada o piętnastoletniej dziewczynie, która ma dwa życia. Jedno, które toczy się w Oregonie, na rodzinnej farmie choinek oraz drugie, w okresie świątecznym w Kalifornii, gdzie na miesiąc razem z rodzicami jeździ sprzedawać drzewka. Sierra podczas pobytu w Kalifornii poznaje Caleba – tajemniczego chłopaka, o którym krąży pewna plotka, ale czy okaże się prawdziwa? Dziewczyna po pewnym czasie zakochuje się w nim – jednak Sierra niedługo musi wrócić do domu. Czy ich związek ma szansę?
Co do samej fabuły to nie jest zła, a jedyne do czego bym się przyczepiła to oklepany pomysł na historię Caleba. Tutaj znowu w mojej głowie zapala się czerwona lampka z napisem "Widziałam już to". Oryginalność nie powala na kolana. Jednak reszta historii jest jak najbardziej na plus, nie jest nudna i potrafi zaskoczyć. Nawet troszeczkę zadziwiło mnie zakończenie książki, ponieważ spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Bardzo polubiłam główną bohaterkę, nie jest typową niewyżytą nastolatką. Większość pierwszoplanowych postaci często działa mi na nerwy, w tym przypadku na szczęście tak nie było. Sierra jest rozsądną dziewczyną, nie ocenia pochopnie ludzi. Jest bardzo uparta i pomocna, jednak bywa też wredna. Jak jej tu nie pokochać? Caleb... Nie przemawia do mnie ta postać, podobnie jak przyjaciółka Sierry w Kalifornii – Heather. Ich charaktery... Momentami byli dla mnie irytujący.
Sytuację, które szczególnie zwróciły moją uwagę były związane z nadopiekuńczością rodziców i to, jak potrafi zaszkodzić ona innym. Jak dla mnie, każdy opiekun powinien się zapoznać z tą książką i wyciągnąć z niej wnioski. Autor również w sposób interesujący pokazał krzywdzący wpływ plotek, i jak szybko na tej podstawie potrafimy kogoś osądzić, znając tylko wersję od osób, które nie były przy danym wydarzeniu i jedynie gdzieś coś od kogoś usłyszały. Trzeba tutaj również docenić to, że autor zanim opisał jak wygląda praca na takiej farmie świątecznych drzewek, wybrał się do kilku w jego rejonach i zobaczył na własne oczy jak to wygląda.
Podsumowując, jak na romans dla nastolatków, książka jest naprawdę bardzo fajna, idealna na odstresowanie się po ciężkim dniu. Nie jest wymagająca, prosto napisana i bardzo przyjemnie się ją czyta. Mimo, że jest w klimacie świąt, jest świetna na każdą okazję. Nie byłam przekonana do powieści tego autora, ale udowodnił mi, że warto dać mu szansę i być może w niedalekiej przyszłości sięgnę po 13 powodów.
https://nothing-without-words.blogspot.com/
Przyznam, że Światło Jay Ashera kilkukrotnie rzuciło mi się w oczy podczas przeglądania tytułów w księgarniach online, jednak nie byłam co do niego przekonana i prawdopodobnie gdyby nie przeceny, to powieść nie zagościłaby na mojej półce. Z pośród wielu książek, które czekają u mnie na przeczytanie, wybrałam tą tylko dlatego, że szukałam czegoś krótkiego na umilenie czasu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-02
Ostatnio do mojej kolekcji książek dołączyła Ponad Wszystko Nicoli Yoon. Na początku nie byłam dobrze nastawiona do owej pozycji. Uważałam to za kolejne słabe romansidło, w którym główna postać albo umrze, albo znajdzie się cudowny lek, bądź dawca i ją uratuje. Jednak nie tym razem, historia Maddy pozytywnie mnie zaskoczyła.
Książka ta opowiada o młodej dziewczynie – Madeline, która ma alergię dosłownie na wszystko. Jeżeli opuści swój dom może umrzeć, a jedynymi osobami, które do tej pory widuje są jej mama i pielęgniarka, aż do momentu gdy do domu na przeciwko wprowadza się rodzina. Matka, ojciec i dwójka dzieci – Olivier i Kayra. Dziewczyna bardzo interesuje się chłopakiem, obserwuje jego, jak i jego rodzinę. Z czasem nawiązują kontakt i zaprzyjaźniają się, a z tej relacji zaczyna rodzić się nieznane dotąd dziewczynie uczucie. Jednak czy będąc zamkniętą w tak zwanej bańce, utrzymanie jakiegokolwiek kontaktu jest możliwe? Historia jest niby przewidywalna, a jednak nie do końca. Potrafi nieraz zaskoczyć. Uważałam, że wiem już jak skończą się losy dziewczyny w danych sytuacjach... Ale za każdym razem autorka wyprowadzała mnie z błędu.
Opowieść ta pokazuje dwie strony miłości. Z jednej to wspaniałe uczucie, daje wiarę i nadzieję, a także nowej siły napędzającej nas do działań i podejmowania ryzyka, czasami nawet kosztem życia. A z drugiej gdy dołącza do niej strach przed utratą, potrafi nieświadomie krzywdzić bliskich. Świetnie pokazała nam co czuje dziewczyna odizolowana od świata i jak z każdą dla niej nową sytuacją zmienia się ona sama. Uświadamia nam jak jeden człowiek, czy jedna, niewielka rzecz albo wydarzenie potrafi wszystko zmienić w naszym życiu. Pogląd na świat, sposób myślenia, a także pragnienia. Pokazuje nam, że powinniśmy cieszyć się z najmniejszych rzeczy i każdej chwili, póki jest nam to dane.
Również należy zwrócić uwagę na styl w jakim została napisana książka. Nie jest to zwyczajna ściana tekstu na każdej stronie, jak to bywa w większości przypadku. Powieść jest urozmaicona rysunkami, a także wszelkimi notatkami dziewczyny, czy poradnikami jak np. Całowanie dla początkujących – jak dla mnie jest wielkim plusem – dzięki temu możemy bardziej wczuć się w świat dziewczyny. Do tego motyw listów, maili, sms'ów, które również zostały tutaj świetnie pokazane, dodaje jej uroku. Zabawne teksty i wspomniane wcześniej rysunki nieraz wywołały na mojej twarzy uśmiech. Podoba mi się, że autorka potrafiła zachować tą równowagę – rozśmieszyć czytelnika, ale jednakowo nie odbiera to powagi sytuacji w jakiej Maddy się znajdowała – nie zapominajmy, że jednym z głównych wątków jest choroba dziewczyny.
Przyznam szczerze, że dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy dzięki tej książce tj. że Hawaje mają swoją narodową rybę – Humuhumunukunukuapuaa (do dziś nie potrafię tego wymówić) albo co to jest buntd (nie wiedziałam, że tak mówi się na ciasto – babkę, całe życie w błędzie). Bardzo podoba mi się częste nawiązywanie autorki do Małego Księcia. To jak Maddy z każdą nową sytuacją widzi inne znaczenie miłości Małego Księcia do Róży – jej uwagi pozwoliły też w pewnym stopniu i mnie zrozumieć tą książkę, co jest naprawdę fascynujące – niby zwykła powieść a ile można z niej wynieść.
Jak na debiut literacki autorki powieść jest świetna i jak najbardziej zasłużyła, żeby trafić na listę bestsellerów. Jest idealna na wieczory przy herbacie, gdy po całym dniu pracy czy opieki nad dziećmi macie ochotę się zrelaksować. Historia jest tak porywająca, że przeczytałam ją w jeden dzień i na pewno z chęcią sięgnę po kolejne dzieła autorki.
https://nothing-without-words.blogspot.com/
Ostatnio do mojej kolekcji książek dołączyła Ponad Wszystko Nicoli Yoon. Na początku nie byłam dobrze nastawiona do owej pozycji. Uważałam to za kolejne słabe romansidło, w którym główna postać albo umrze, albo znajdzie się cudowny lek, bądź dawca i ją uratuje. Jednak nie tym razem, historia Maddy pozytywnie mnie zaskoczyła.
Książka ta opowiada o młodej dziewczynie –...
2019-04-03
Widząc Morską wiedźmę w Zapowiedziach na stronie empiku wiedziałam, że muszę ją mieć. Cierpliwie czekałam na jej premierę i tak oto trafiła w końcu na moją półkę. Jestem wielką fanką fantastyki oraz historii związanych z czarownicami, więc wydawała się to powieść idealna dla mnie. Jednak muszę przyznać, że strasznie się rozczarowałam. Spodziewałam się po niej czegoś więcej.
Powieść jest o trójce przyjaciół: następcy tronu – Niku, dziewczynie obdarzonej magicznymi mocami – Evie oraz Annie, która utonęła. Evie musi ukrywać przed wszystkimi – nawet przed przyjaciółmi - swoje umiejętności. Osoby takie jak ona nie są mile widziane w Havnestadzie. Po śmierci przyjaciółki Evie była załamana, odizolowała się od świata. Udało jej się wyjść z tego stanu dzięki Nikowi, który po tej tragedii stał się jej bliższy. Nie wszyscy pochwalali ich relacje przez różnice w ich pochodzeniu, lecz im to nie przeszkadzało. Podobnie jak kuzynowi Nika – Ikerowi, który stara się o serce Evie... Jednak czy intencje księcia znanego z miłosnych podbojów są szczere?
Pewnego dnia Evie spotyka dziewczynę podobną do jej zmarłej przyjaciółki Anny... Ale czy na pewno martwej?
Bardzo spodobał mi się pomysł na historię, jednak pojawia się tutaj wiele motywów, które niestety ją psują. Widać tu wiele nawiązań do bajek, w szczególności do Małej syrenki. Wygląd wiedźmy morskiej przypominający Urszulę, opisane życie Anny po "utonięciu" przypomina podwodne życie Arielki. Zabranie głosu młodej syrenie w zamian za nogi, aby mogła spotkać się ze swoim ukochanym księciem... Można powiedzieć, że jest to właśnie historia o tym jak "powstała" Urszula. Najbardziej boli mnie tutaj motyw baśniowego pocałunku prawdziwej miłości. Bardziej oklepanego motywu nie można już było dać... Nie czepiałabym się, gdyby właśnie taki cel miała autorka – pokazanie powstania czarnego charakteru – jednak nie znalazłam w książce o tym wzmianki. Jednak jeżeli zapomni się na chwilę o tych nawiązaniach... Jest to dobra książka (jednak momentami nudna), która mówi o przyjaźni, miłości, poświęceniu, a także zemście.
Oprócz ciekawego pomysłu, podobają mi się tutaj wtrącenia wydarzeń z przeszłości. Są bardzo dobrze wplecione w fabułę i wiele czytelnikowi wyjaśniają. Na plus także przemawia styl autorki, dzięki któremu książkę czytało mi się mimo wszystko przyjemnie. Nie była ciężka i nie męczyłam się z nią za długo.
Bardzo zawiodła mnie "magia" w tej powieści. Liczyłam, że Henning wykaże się tutaj większą kreatywnością, finalnie okazała się jednym, wielkim rozczarowaniem. Wywołanie burzy? Wyczarowywanie sukienek? Błagam, litości... Już w niektórych bajkach dla dzieci jest to bardziej rozwinięte niż w tej książce.
W większości poboczni bohaterowie są dla mnie pozbawieni sensu. Jedyną postacią, którą mogłabym wyróżnić, która chociaż trochę zasłużyła na odrobinę sympatii, była ciotka Hansa. Co do głównych postaci... Jak na początku lubiłam Evie czy Ikera, to z każdą kolejną stroną tej sympatii ubywało. Evie okazała się być strasznie naiwna i głupia, a Iker... Do niego to brak mi słów... Do Nika od początku do końca podchodziłam neutralnie, jak dla mnie nie wyróżniał się niczym od innych, a Anna... Jej się po prostu nie da lubić.
Jeżeli komuś podobają się nawiązania do starych bajek, to książka na 100% zwrócić jego uwagę w sposób pozytywny. Mi nie przypadła do gustu z tego względu, że spodziewałam się po niej czegoś innego... Nie bajkowej opowieści, tylko historii o prawdziwej, morskiej wiedźmie, siejącej spustoszenie na głębokich wodach, budząca postrach wśród marynarzy... A przede wszystkim oczekiwałam więcej magii, ciekawych zaklęć – nie takiej jak została tutaj przedstawiona. Gdyby autorka odeszła od Małej syrenki, dała się ponieść kreatywności i popracowała trochę nad charakterami postaci książka byłaby wspaniała.
https://nothing-without-words.blogspot.com/
Widząc Morską wiedźmę w Zapowiedziach na stronie empiku wiedziałam, że muszę ją mieć. Cierpliwie czekałam na jej premierę i tak oto trafiła w końcu na moją półkę. Jestem wielką fanką fantastyki oraz historii związanych z czarownicami, więc wydawała się to powieść idealna dla mnie. Jednak muszę przyznać, że strasznie się rozczarowałam. Spodziewałam się po niej czegoś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-03
Muszę przyznać, że gdy przeglądałam na stronie empiku książki nie byłam zdecydowana na ten tytuł – opis nie zachęcił mnie aż tak bardzo. Nigdy wcześniej nie miałam okazji osobiście zapoznać się z twórczością Jennifer L. Armentrout, ale wiele o niej słyszałam. W szczególności o serii Lux, o której mówiono jedynie pozytywne opinie. Jednak zdecydowałam się na zakupienie tej powieści, ze względu na jedno zdanie napisane na samej górze – Ta historia przypomniała mi powieść Cassandry Clare! ~ Ashwood. Jako, że jestem wielką fanką owej autorki te słowa sprawił, że dodałam książkę do koszyka – i nie żałuje.
Hematoi – zrodzeni ze związków bogów z śmiertelnikami, władają żywiołami, zajmują najwyższe stanowiska. Wśród nich próbuje odnaleźć swoje miejsce siedemnastoletnia Alexandria, która jest jedynie półkrwistą... Ale czy na pewno? Osoby, pokroju dziewczyny mają dwa wyjścia: mogą zostać protektorami i polować na daimony – potwory żywiące się eterem – bądź sługami czystokrwistych. Alex za wszelką cenę chce podążać pierwszą ścieżką. W wieku czternastu lat jej matka z nieznanych powodów zabiera ją ze szkoły Przymierza i ukrywa pośród śmiertelników. Po trzech latach półkrwista po serii niefortunnych zdarzeń powraca. Jednak czy będzie miała szansę zostać protektorem? Czy przez decyzje matki zostanie skazana na usługiwanie innym Hematoi? W dążeniu do celu pomaga jej jeden z najlepszych tropicieli daimonów – Aiden, którego Alex zaczyna darzyć pewnym uczuciem. Niestety nie wszystko jest takie proste – związki pomiędzy czystrokrwistymi a tymi półkrwi są kategorycznie zabronione. Jednak to nie jest największy problem dziewczyny.
Przyznam szczerze, że książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Założyłam z góry, że będzie jak większość powieści tego typu... A jednak się myliłam. Fabuła jest bardzo wciągająca i pełna niespodzianek – chociaż w pewnym momencie można było się domyślić biegu wydarzeń. Jednak nie zepsuło to klimatu książki, ponieważ mimo to autorka nie zdradza aż tak dużo i losy dziewczyny wciąż pozostają niewiadome. Momentami pojawia się wrażenie, że gdzieś już to było, ale nie trwa to długo. Bardzo spodobało mi się koniec książki – jest zakończeniem pewnego rozdziału w życiu Alex i nie sugeruje nam dalszych wydarzeń, co zwiększa tylko ciekawość. Pozycja napisana jest prostym stylem, dzięki czemu bardzo przyjemnie się czyta – ja pochłonęłam ją w ciągu dwóch dni.
Źle też oceniłam główną bohaterkę. Po opisie spodziewałam się niewyżytej nastolatki, która ciągle ugania się za Aidenem. Jednak Alexa okazała się być całkowitym przeciwieństwem i pokochałam tą postać całym serduszkiem. Nie jest jak zwyczajnie to bywa nieśmiałą, niezdarną i słabą dziewczyną. Jest odważna, inteligenta, pewna siebie, przede wszystkim silna psychicznie, nie jedna osoba po takich przeżyciach po prostu by się załamała i chyba za to najbardziej ją polubiłam, że po mimu tylu przeciwności nie poddała się. Oczywiście ma też wiele wad tj. nie kontroluje swojego gniewu, działa impulsywnie i bywa lekkomyślna, ale to dodaje jej tylko pewnego uroku. Cieszę się, że autorka nie zrobiła z niej idealnej dziewczynki, której zawsze wszystko wychodzi.
Reszta postaci również okazała się naprawdę świetna i chyba oprócz Cody'iego nie ma postaci, których chociaż trochę nie polubiłam. Podoba mi się że Aiden nie gardzi półkrwistymi jak pozostali, jest rozważny, cierpliwy, jednak nie potrafi się bawić przez co wydaje się poważny – ale biorąc pod uwagę jego historię ma to jak najbardziej sens. Często udziela Alex świetnych rad i jest przy niej, gdy tego potrzebuje. Moje serce skradł również Caleb – przyjaciel Alexandrii, tak jak ona jest półkrwi. Zawsze był przy dziewczynie, wspierał gdy inni byli negatywnie nastawieni do niej, a w najtrudniejszej chwili nie zostawił jej, poszedł za nią wiedząc, że może nie wyjść z tego cało. No i na końcu Seth – wyjątkowy pod pewnymi względami, powiązany w pewny sposób z tajemnicą ukrywaną przed Alex. Na początku wydawał się zbyt pewny siebie i zarozumiały, a momentami wręcz arogancki. Jednak pod koniec gdy przyszedł porozmawiać z dziewczyną, okazał się naprawdę świetnym bohaterem.
Autorka trafiła idealne w moje upodobania tą książką. Mogę śmiało powiedzieć, że dodaje ją do listy ulubionych twórców. Zapewne w przyszłości wrócę do niej jeszcze wiele razy. Dwa Światy mogę polecić z całego serduszka – i czuję, że fanom Cassandry Clare ta pozycja również przypadnie do gustu. Pozostaje teraz jedynie cierpliwie czekać na kolejne części przygód Alex.
https://nothing-without-words.blogspot.com/
Muszę przyznać, że gdy przeglądałam na stronie empiku książki nie byłam zdecydowana na ten tytuł – opis nie zachęcił mnie aż tak bardzo. Nigdy wcześniej nie miałam okazji osobiście zapoznać się z twórczością Jennifer L. Armentrout, ale wiele o niej słyszałam. W szczególności o serii Lux, o której mówiono jedynie pozytywne opinie. Jednak zdecydowałam się na zakupienie tej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Historię poznajemy z perspektywy Leona Szmita, prokuratora w średnim wieku. Wiedzie on spokojne życie - ma wspaniałą żonę oraz trójkę dzieci. Jednak owy spokój nie trwa długo... Jak bardzo jego życie skomplikuje się po otrzymaniu sprawy Henryka Klimka? Czy odbije się to na rodzinie mężczyzny? Na pozór prosta sprawa zabójstwa zwykłego pijaczyny, jednak gdy zostaje wmieszana w to polityka i sprawy z dawnych lat, okazuje się to być bardziej skomplikowane niż się wydawało...Szczególnie gdy doda się do tego jeszcze nową, uroczą funkcjonariuszkę, z którą przyjdzie mu pracować. Jednak najważniejszym pytaniem jest: Co z tym wspólnego ma jego ojciec?
Styl autora jest lekki, co sprawia, że owy kryminał jest bardzo przyjemny w czytaniu. Dzięki świetnym opisom mamy okazje bliżej poznać pracę prokuratora, z czym zmaga się na co dzień i z jakimi wiąże się to zagrożeniami - a także Gdańsk - autor dość szczegółowo opisuje mijane przez niego ulice i budynki.
Sam pomysł na motyw zabójstwa przyznam, że był interesujący, do tego wplątanie w to sytuacji z dawnych lat oraz polityka. Jednak brakowało mi więcej akcji, elementów zaskoczenia. Cała historia przebiega bardzo spokojnie, a w pewnym momencie cała fabuła jak dla mnie staje się przewidywalna.
Co do bohaterów, to ze wszystkich najbardziej polubiłam funkcjonariusza Wasilewskiego. Prokurator zawsze może liczyć na jego wsparcie, nawet przy najgorszej sytuacji, a także jeśli chodzi o sprawy prywatne. Natomiast co do głównego bohatera, to mam mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się, że jest postacią trzymającą się swoich zasad i nie odpuszcza mimo gróźb - dąży do sprawiedliwości, a z drugiej okazał się strasznym dupkiem.
Podsumowując. Książka mimo wad, nie jest zła, zabrakło tutaj jedynie tego momentu zaskoczenia. Jeśli ktoś lubi spokojniejsze klimaty, bez psychopatycznych morderców - to jest to powieść idealna dla niego. Myślę, że kryminał idealnie sprawdzi się na wieczór przy książce i gorącej herbacie. Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania Syna swojego ojca, bardzo miło spędziłam przy niej czas.
Historię poznajemy z perspektywy Leona Szmita, prokuratora w średnim wieku. Wiedzie on spokojne życie - ma wspaniałą żonę oraz trójkę dzieci. Jednak owy spokój nie trwa długo... Jak bardzo jego życie skomplikuje się po otrzymaniu sprawy Henryka Klimka? Czy odbije się to na rodzinie mężczyzny? Na pozór prosta sprawa zabójstwa zwykłego pijaczyny, jednak gdy zostaje wmieszana...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to