Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Nie mogę napisać świetna książka, naprawdę świetna, bo pisałem to przy poprzedniej części, ale tak jest. Tym razem Philipem Marlowe ... ups ... Bobby Dolar wędruje do piekła i jest bardzo gorąco :) nie tylko ze względu na miejsce akcji ale również na samą akcję. Pokrewieństwo z Raymondem Chandlerem wciąż widoczne, autor nawet przywołuje na kartach książki imię Philipa Marlowe. Lektura dla wszystkich wielbicieli fantasy, kryminału, sensacji, opowieści z dreszczykiem, czy co tam jeszcze można wymyślić. Po prostu książka dla miłośników dobrej literatury.

Nie mogę napisać świetna książka, naprawdę świetna, bo pisałem to przy poprzedniej części, ale tak jest. Tym razem Philipem Marlowe ... ups ... Bobby Dolar wędruje do piekła i jest bardzo gorąco :) nie tylko ze względu na miejsce akcji ale również na samą akcję. Pokrewieństwo z Raymondem Chandlerem wciąż widoczne, autor nawet przywołuje na kartach książki imię Philipa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka, naprawdę świetna. Szkoda tylko że współczesny marketing wrzuca wszystko do jednego worka, albo fantasy albo romans albo sensacja czy powieść historyczna. Może to jest fantasy, ale ja od początku czuję bliskie pokrewieństwo z Raymondem Chandlerem i jego detektywem Philipem Marlowe. Nawet akcja mimo że dzieje się współcześnie ma coś z klimatu ameryki czasów prohibicji i porachunków gangsterskich. Velma z "Żegnaj laleczko" też jest jakby prototypem Zimnorękiej.
Nie czytałem wcześniej nic Tada Williamsa, to moja pierwsza książka i za chwilę zabieram się za tom 2 i potem 3, ale jeżeli reszta jego twórczości jest równie przekonująca facet ma u mnie kredyt zaufania na przyszłość. 9 gwiazdek, naprawdę świetna książka.

Świetna książka, naprawdę świetna. Szkoda tylko że współczesny marketing wrzuca wszystko do jednego worka, albo fantasy albo romans albo sensacja czy powieść historyczna. Może to jest fantasy, ale ja od początku czuję bliskie pokrewieństwo z Raymondem Chandlerem i jego detektywem Philipem Marlowe. Nawet akcja mimo że dzieje się współcześnie ma coś z klimatu ameryki czasów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetna książka i nie starzeje się mimo ponad stu lat od daty wydania (1898 ). Nie pamiętam co w moim przypadku było pierwsze, powieść Wellsa czy film z 1975 r. "The Night That Panicked America" emitowany w Polsce, kiedy istniały tylko 2 kanały TV ( były takie czasy :) Program 1 i Program 2)
Ale po kolei. W 1938 r. młody Orson Welles stworzył słuchowisko radiowe na podstawie książki "The War of the Worlds". Słuchowisko wywołało prawdziwą panikę w USA, migrację ludzi, kilka śmiertelnych zejść na zawał serca. Film "The Night That Panicked America" jest fabularną opowieścią o tym wydarzeniu.
To pokazuje, że powieść Wellsa od początku cieszyła się wielkim zainteresowaniem i wzbudzała emocje. Na jej podstawie powstały 2 filmy pod tym samym tytułem, pierwszy w 1953 roku i drugi w 2005 w reżyserii Spielberga (moim zdaniem nieudany, ale da się obejrzeć)
Pod koniec lat 70 Jeff Wayne skomponował musical ( oczywiście pod tym samym tytułem) z plejadą gwiazd rocka i muzyki pop, w roli narratora występuje Richard Burton. Wydania płytowe zawierają absolutnie genialne grafiki inspirowane treścią książki. Efekty dźwiękowe np. otwieranie cylindrycznych statków marsjan do dziś powodują dreszcz strachu :).
O treści książki nie muszę się rozpisywać, mogę tylko zachęcić do kupna lub przeczytania. Proponuję zaopatrzyć się w płytę Jeffa Wayne'a
Lektura powieści z muzyką w tle zapewni niezapomniane wrażenia w waszym życiu.

Świetna książka i nie starzeje się mimo ponad stu lat od daty wydania (1898 ). Nie pamiętam co w moim przypadku było pierwsze, powieść Wellsa czy film z 1975 r. "The Night That Panicked America" emitowany w Polsce, kiedy istniały tylko 2 kanały TV ( były takie czasy :) Program 1 i Program 2)
Ale po kolei. W 1938 r. młody Orson Welles stworzył słuchowisko radiowe na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nienawidzę tytułu tej książki. Omijałem ją wielkim łukiem w domowej bibliotece rodziców [to było dawno temu, a ja byłem pacholęciem :)]. W końcu moja rodzicielka znając moje zainteresowania muzyczne KAZAŁA mi ją przeczytać.
Do dziś śmieszy mnie też imię i nazwisko autora, bo kojarzy mi się z Lej Na Mur.
Ale tak na poważnie, to bardzo dobra literatura i myślę że może zainteresować przede wszystkim wielbicieli muzyki klasycznej.
Rozdział pierwszy przenosi nas do domu rodziny Bachów, w przededniu operacji zaćmy, wykonanej przez angielskiego szarlatana (notabene ten sam pseudolekarz operował oczy G.F. Handla z równie mizernym skutkiem).
Dalsze rozdziały przenoszą nas w epokę romantyków. Główny bohater, słynny kompozytor, bardzo popularny już w całej Europie, uwielbiany we własnym kraju Felix Mendelssohn-Bartholdy odnajduje rękopis "Pasji w/g Świętego Mateusza" J.S. Bacha. Wykonanie tego arcydzieła staje się jego obsesją i poświęca swoją karierę i reputację, aby wykonać ten szlachetny zamiar. Tyle jeśli chodzi o treść książki.
Oparte to jest wszystko na wydarzeniach prawdziwych. Mendelssohn był naprawdę jednym z pierwszych orędowników i popularyzatorów wielkiego Bacha. Na płytach CD jest dostępna jego skrócona wersja pasji (dokonał wielu cięć tego arcydzieła). Cała akcja książki to pomieszanie faktów i fikcji literackiej, ale ma to klasę i czyta się jak bardzo dobrą książkę sensacyjno przygodowo biograficzną. Przez fabułę przewija się cała plejada kompozytorów epoki romantyzmu jak Schuman, Wagner, List, Chopin.

Właśnie przez tytuł pozycja ta niekoniecznie kojarzy się z treścią i miłośnicy muzyki, potencjalni nabywcy mogą się minąć z tą książką.
Gorąco polecam, lektura wyzwala pozytywne emocje.

Nienawidzę tytułu tej książki. Omijałem ją wielkim łukiem w domowej bibliotece rodziców [to było dawno temu, a ja byłem pacholęciem :)]. W końcu moja rodzicielka znając moje zainteresowania muzyczne KAZAŁA mi ją przeczytać.
Do dziś śmieszy mnie też imię i nazwisko autora, bo kojarzy mi się z Lej Na Mur.
Ale tak na poważnie, to bardzo dobra literatura i myślę że może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To chyba najczęściej czytana przeze mnie książka o Bachu. Jeden egzemplarz w twardej oprawie z obwolutą stoi nieruszany na półce (sic)
Jeden w oprawie miękkiej w stanie agonalnym jest w ciągłym użyciu i jeden pokreślony długopisem i całkowicie rozpadający się skończył na makulaturze.
To właściwie nie jest biografia, chociaż doskonale spełnia również tę rolę, ale bardziej podręcznik. Duża ilość zapisów nutowych i specjalistycznych określeń, wyłącza książkę jako coś dla szerokiego odbiorcy. Jest to jednak rzecz bardzo zacna i wartościowa, ale chyba niedoceniana (najczęściej widziana przeze mnie książka na półkach antykwarycznych).
Niezastąpiona kiedy ktoś słuchając muzyki Jana Sebastiana lubi sobie "coś sprawdzić" Wielka szkoda, że pozycja trochę się zdewaluowała. Od momentu napisania i ukazania się książki, prace badawcze nad muzyką, wykonawstwem i życiem Bacha uczyniły gigantyczny krok naprzód.
Nadal jednak jest to pozycja wartościowa. I tania :)

To chyba najczęściej czytana przeze mnie książka o Bachu. Jeden egzemplarz w twardej oprawie z obwolutą stoi nieruszany na półce (sic)
Jeden w oprawie miękkiej w stanie agonalnym jest w ciągłym użyciu i jeden pokreślony długopisem i całkowicie rozpadający się skończył na makulaturze.
To właściwie nie jest biografia, chociaż doskonale spełnia również tę rolę, ale bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ilekroć wracam do czytania książek biograficznych z PWN, zawsze żałuję że seria ta tak szybko się zakończyła. Wolfgang Amade to następna obok powieści o Verdim czy Carlo Gesualdo rzecz z wysokiej półki.
Książka łączy powieść z naprawdę rzetelną wiedzą o osobie kompozytora i znajomością epoki w której on żył i tak naprawdę przewyższa wartością i treścią wiele pseudonaukowych pseudosensacyjnych gniotów, które ukazywały się na całym świecie przez wiele ostatnich lat.
Autor mieszając konwencję powieści z naukową biografią stworzył książkę niezwykle ciekawą nawet dla osób nie będących miłośnikami muzyki. Polecam

Ilekroć wracam do czytania książek biograficznych z PWN, zawsze żałuję że seria ta tak szybko się zakończyła. Wolfgang Amade to następna obok powieści o Verdim czy Carlo Gesualdo rzecz z wysokiej półki.
Książka łączy powieść z naprawdę rzetelną wiedzą o osobie kompozytora i znajomością epoki w której on żył i tak naprawdę przewyższa wartością i treścią wiele pseudonaukowych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Carlo Gesualdo da Venosa, książę, krewny kardynałów i najbardziej wpływowych osób księstw Włoskich, szaleniec, bezkarny morderca, genialny muzyk amator.
Uwielbiam włoską muzykę renesansową. Twórczość Claudia Monteverdiego kocham każdą cząstką mojej duszy. Do muzyki księcia Venosy mam jednak stosunek niejednoznaczny. Niby wpisuje się w kanon madrygału tamtego czasu, ale jednocześnie nawet dziś poraża słuchaczy i muzykologów swoją nowoczesnością i elementami atonalnymi, na pewno jest to muzyka wizjonerska. Czasami kiedy słucham wydaje mi się, że jestem o krok od odkrycia jej tajemnicy, czasami jest mi obojętna, a czasami muszę wyłączyć po kilku minutach bo wydaje mi się nieznośna i brzydka. Może to obecny gdzieś w zapisie nutowym klimat postępującego szaleństwa kompozytora.
Laszlo Passuth pisząc powieść prawdopodobnie nawet nie starał się polubić własnego bohatera, ale zrobił niesamowicie dobrą robotę. Trochę dokument epoki, trochę powieść sensacyjna.
Książka adresowana głównie do wielbicieli muzyki dawnej, ale nie tylko, to historyczny obraz księstw włoskich epoki renesansu, czy rosnącego wpływu inkwizycji na wiele aspektów codziennego życia.
Świetna książka, wydana w Polsce prawie 40 lat temu, do dziś dostępna w antykwariatach za prawdziwe grosze. Warto kupić, przeczytać, mieć.

Carlo Gesualdo da Venosa, książę, krewny kardynałów i najbardziej wpływowych osób księstw Włoskich, szaleniec, bezkarny morderca, genialny muzyk amator.
Uwielbiam włoską muzykę renesansową. Twórczość Claudia Monteverdiego kocham każdą cząstką mojej duszy. Do muzyki księcia Venosy mam jednak stosunek niejednoznaczny. Niby wpisuje się w kanon madrygału tamtego czasu, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przygód Eliasa, Lai i Heleny ciąg dalszy. Akcja przyspiesza, robi się bardziej niesamowicie i mrocznie, jest więcej magii i elementów fantasy. Jak pisałem przy poprzednim tomie, znajduję analogie między akcją książki i historią Pakistanu, skąd wywodzi się rodowód autorki.

Jest mroczniej ponieważ imperium rozpoczyna czystki etniczne i bohaterowie muszą się z tym odnaleźć. Już od pierwszego tomu miałem luźne skojarzenia akcji tej powieści z książką Romana Bratnego "Kolumbowie. Rocznik 20". I u Bratnego i u Tahir młodym ludziom przyszło się żyć w naprawdę ciężkich czasach, dojrzewać emocjonalnie o wiele za szybko i podejmować decyzje mogące zmienić całą przyszłość.

Jeśli Sabaa Tahir inspirowała się historią kogoś z własnej rodziny, to myślę, że efektem była postać Heleny. Emigracja rodziny z Pakistanu do Anglii przemawia za tą teorią :)
Świetna książka, obydwa tomy pozostaną na mojej półce i liczę że wydawca sprezentuje nam wkrótce tom trzeci. Naprawdę warto to mieć. Polecam.

Przygód Eliasa, Lai i Heleny ciąg dalszy. Akcja przyspiesza, robi się bardziej niesamowicie i mrocznie, jest więcej magii i elementów fantasy. Jak pisałem przy poprzednim tomie, znajduję analogie między akcją książki i historią Pakistanu, skąd wywodzi się rodowód autorki.

Jest mroczniej ponieważ imperium rozpoczyna czystki etniczne i bohaterowie muszą się z tym odnaleźć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Następna świetna książka, która znalazła się na mojej półce właściwie przypadkiem. Świetna bo napisana bardzo dobrze i ponieważ skłoniła mnie do rozważań zupełnie nie związanych z fantasy. Właśnie skończyłem czytać obydwa tomy po raz drugi i prawdopodobnie dorzucę jeszcze jedną gwiazdkę.

Akcja która może się dziać zarówno 500 jak 50 lat temu. Kiedy czytałem to po raz pierwszy, postanowiłem sprawdzić kilka rzeczy. Autorka Sabaa Tahir urodzona w Anglii, zamieszkała w USA jest z pochodzenia Pakistanką. Kraj ten przez wieki był częścią imperium brytyjskiego i dopiero przed 1950 odzyskał niepodległość. Ludność Pakistanu to wybuchowa mieszanka muzułmanów, hindusów i wielu mniejszych nacji, między innymi różnych plemion nomadów.
Akcja książek oczywiście toczy się w wyimaginowanym świecie, ale odnoszę wrażenie, że autorka inspirowała się bardzo mocno historią własnego kraju, dominacją brytyjską jak również całą kulturą bliskowschodnią. Elementy fantasy w książce, czyli dżiny, ifryty itp. są głęboko zakorzenione w tradycji ludów Pakistanu i właściwie stanowią część kultury i religii.

Trójka głównych bohaterów Elias, Laia i Helena (ta ostatnia będzie odgrywać jeszcze większą rolę w tomie drugim, będzie również jednym z narratorów. W tomie pierwszym akcję przedstawiają Elias i Laia)
Podoba mi się jak bohaterowie dojrzewają w miarę fabuły. To prawdziwe psychologicznie. Ktoś kto kładzie się spać i wstaje rano z postanowieniem że będzie najbardziej wypasionym herosem świata to najgłupszy element wielu książek fantasy, a tu autorka uwiarygodniła postępowanie bohaterów. Akcja toczy się na początku niespiesznie, ale wciąga i zaciekawia coraz bardziej. Wartościowa pozycja na rynku, dla fanów fantasy jak i dla wszystkich miłośników dobrej literatury.
Do kupienia obecnie w bardzo dobrej cenie. Polecam.

Następna świetna książka, która znalazła się na mojej półce właściwie przypadkiem. Świetna bo napisana bardzo dobrze i ponieważ skłoniła mnie do rozważań zupełnie nie związanych z fantasy. Właśnie skończyłem czytać obydwa tomy po raz drugi i prawdopodobnie dorzucę jeszcze jedną gwiazdkę.

Akcja która może się dziać zarówno 500 jak 50 lat temu. Kiedy czytałem to po raz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem wielkim miłośnikiem "krwiolubnych" ale "Drakula" Brama Stokera to klasyk i należy to przeczytać. Nekroskop wydany pierwotnie przez Phantom Press, w strasznie zresztą kiczowatej okładce, nie spowodował więc odruchu "WOW", ale dałem mu szansę. Książka okazała się strzałem w dychę, podobnie jak cztery następne części. Wampiry pokazano takie jakie są, a więc wściekłe krwiożercze bezlitosne bestie, które człowieczeństwo i ludzkie uczucia straciły, często nie z własnej winy, wieki wcześniej. Nekroskop to spuścizna Stokera, ale rozwija temat wampiryzmu do granic możliwości.
Prawie cała obecna wampiryczna lektura to śmiech na sali. "Fampirki" to jakieś sfrustrowane albo zakochane lalusie spod znaku romansów Harlequin, płaczą szlochają i robią tysiące równie głupich rzeczy. Zęby bolą i sznurek się w kieszeni plącze jak się to próbuje czytać.
Na tym tle wampiry z książkek Lumleya są jak riffy Metalliki - miażdżą z siłą bomby atomowej.
Myślałem, że pięcioksiąg wydany przez Phantom Press to zamknięta całość. Wszystkie pozycje trzymały wyrównany wysoki poziom i potrafiły przestraszyć. Niestety prawa rynku okazały się silniejsze niż zęby wampira i talent Lumleya. Nekroskop zamienia się coraz bardziej w serial brazylijski. Nadal potrafi zaciekawić i przestraszyć, jest pozycją z zupełnie innej półki niż "Zmierzch księżyca w nowiu zaćmionego przed świtem drugiego życia Bree Tannera", ale w mojej opinii to już nie to. Jednak pierwsze pięć tomów Nekroskopa polecam.

Nie jestem wielkim miłośnikiem "krwiolubnych" ale "Drakula" Brama Stokera to klasyk i należy to przeczytać. Nekroskop wydany pierwotnie przez Phantom Press, w strasznie zresztą kiczowatej okładce, nie spowodował więc odruchu "WOW", ale dałem mu szansę. Książka okazała się strzałem w dychę, podobnie jak cztery następne części. Wampiry pokazano takie jakie są, a więc wściekłe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka. Jestem wielkim miłośnikiem muzyki dawnej, a życie śpiewaka to jedna wielka podróż po europie okresu muzycznego baroku. Przybliża nam życie sceniczne tamtego okresu, znajdziemy tu także wiele nazwisk największych kompozytorów których Farinelli poznał lub z którymi współpracował.
Autor uniknął pułapki napisania taniej sensacji, w którą wpadł film nakręcony kilka lat temu. Dla ludzi lubiących muzykę i historię, ale też dla wszystkich fanów dobrej literatury.

Jednocześnie zachęcam do sięgnięcia po książkę Anny Rice "Krzyk w niebiosa" (przez wiele lat nie kojarzyłem, że to ta sama autorka, która napisała serię o wampirach). Myślę że pani Rice dosyć mocno wzorowała się na życiu słynnego kastrata, dlatego lektura jej dzieła stanowi miłe uzupełnienie.

Świetna książka. Jestem wielkim miłośnikiem muzyki dawnej, a życie śpiewaka to jedna wielka podróż po europie okresu muzycznego baroku. Przybliża nam życie sceniczne tamtego okresu, znajdziemy tu także wiele nazwisk największych kompozytorów których Farinelli poznał lub z którymi współpracował.
Autor uniknął pułapki napisania taniej sensacji, w którą wpadł film nakręcony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trudno opisać moją radość, kiedy stałem się jednym z tysiąca nabywców pierwszego wydania tego dzieła. To właściwie dwie książki i każda posiada własny numer wydawniczy, ale sprzedawane to było tylko w komplecie, więc traktuję to jako jedną całość.
Tom 1 - Kantaty Jana Sebastiana Bacha - 784 strony
Tom 2 - Teksty kantat Jana Sebastiana Bacha w polskim przekładzie - 151 stron

Pozycja wręcz obowiązkowa dla każdego miłośnika muzyki lipskiego kantora. W tomie pierwszym mamy szczegółowy opis wszystkich kantat, daty, okoliczności powstania i pierwszego wykonania, oraz oczywiście oryginalne niemieckie teksty. Mnóstwo szczegółów i smaczków o których rzadko można było znaleźć informacje i krótka analiza każdej kompozycji.
Jak każda wartościowa i niekomercyjna pozycja na rynku księgarskim, tak i ta ukazała się w wyjątkowo ograniczonym nakładzie (1000 egz.) i przemknęła przez rynek niezauważona. Wielu moich znajomych jest wręcz zdumionych widząc to na mojej półce. Nie wiem czy były wznowienia, ale warto szukać, albo pisać do wydawnictwa, bombardować telefonami lub mailami lub pytać o subskrypcje. Jeśli jesteś miłośnikiem Bacha, jest to pozycja ABSOLUTNIE obowiązkowa.

Przy okazji polecam zajrzeć tutaj http://kbpp.org.pl/

Trudno opisać moją radość, kiedy stałem się jednym z tysiąca nabywców pierwszego wydania tego dzieła. To właściwie dwie książki i każda posiada własny numer wydawniczy, ale sprzedawane to było tylko w komplecie, więc traktuję to jako jedną całość.
Tom 1 - Kantaty Jana Sebastiana Bacha - 784 strony
Tom 2 - Teksty kantat Jana Sebastiana Bacha w polskim przekładzie - 151...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Żałuję, że książki takie jak ta nie były wydawane w latach 70 kiedy to zaczęła się moja przygoda z ambitniejszą odmianą muzyki artrockowej (muzyka progresywna to termin wymyślony przez jakiegoś -IQ)

Nieznany nikomu Polak napisał jedną z najbardziej rzetelnych książek na świecie o tym świetnym zespole. Podoba mi się, że autor nie próbuje wyróżniać różnych poszczególnych okresów w działalności Genesis, traktując wszystkie z taką samą powagą [mój ulubiony Genesis to wczesne płyty, ale to dlatego, że jestem stary :)]

Książka znikła z półek księgarskich w błyskawicznym tempie, co świadczy o jej wartości.
Mój apel do kreatorów kultury i sztuki. Dajcie temu człowiekowi zarobić. Niech ktoś poszuka wydawców na zachodnim rynku. Tam powitają tę pozycję z otwartymi rękoma.

Żałuję, że książki takie jak ta nie były wydawane w latach 70 kiedy to zaczęła się moja przygoda z ambitniejszą odmianą muzyki artrockowej (muzyka progresywna to termin wymyślony przez jakiegoś -IQ)

Nieznany nikomu Polak napisał jedną z najbardziej rzetelnych książek na świecie o tym świetnym zespole. Podoba mi się, że autor nie próbuje wyróżniać różnych poszczególnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wiele lat temu powstał świetny film Milosa Formana o Mozarcie. Świetny film ... który nie każdy powinien oglądać, ponieważ w świadomości ludzkiej najbardziej utrwaliło się, że Mozart to facet, który miał coś z głową i którego zabił Antonio Salieri. Ten prawdziwy arcygeniusz arcymuzyki jawi się dziś jako postać bliższa gwiazdom rocka. Większość pozycji o kompozytorze na rynku to szukanie sensacji, zagadek i skandali, albo naskórkowe lizanie tematu. Na tym tle książka Einsteina jawi się mimo upływu lat jako DZIEŁO. I takim jest !!!
Pozycja obowiązkowa dla ludzi szukających rzetelności i wiedzy.

Wiele lat temu powstał świetny film Milosa Formana o Mozarcie. Świetny film ... który nie każdy powinien oglądać, ponieważ w świadomości ludzkiej najbardziej utrwaliło się, że Mozart to facet, który miał coś z głową i którego zabił Antonio Salieri. Ten prawdziwy arcygeniusz arcymuzyki jawi się dziś jako postać bliższa gwiazdom rocka. Większość pozycji o kompozytorze na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jethro Tull to muzyka. Brak skandali obyczajowych, afer narkotykowych i tym podobnych, sprawił, że to pierwsza poważna książka o tym zespole. Bo o czym pisać jeśli nie można poplotkować? O muzyce? przecież to nudne :)
Ian Anderson i spółka to jeden z moich 10 ulubionych wykonawców rockowych. Najbardziej cenię sobie albumy wydane do końca lat 70, potem bywało różnie, ale to moja opinia.
Autor książki to wieloletni szef fanzinu Jethro Tull, miał dosyć częsty i osobisty kontakt z członkami zespołu, więc wie co pisze. Nie sili się na sensacje, rzetelnie opisując karierę zespołu. Brawa za rzetelność.
Jak każdą biografię i monografię, czytałem to wielokrotnie, czasami we fragmentach i polecam fanom rocka lat 70 i fanom dobrej muzyki z nieznanych mi powodów nazwanej muzyką progresywną. Progres trwał kilka lat lub kilka płyt, podobnie jak u wielu innych zespołów tego typu, potem był raczej regres, ale to temat na oddzielną dyskusję :)
Z książką mam jeden problem ... często myślę że ... nie powinienem jej przeczytać. Ian Anderson, lider JT to wybitny kompozytor, autor tekstów, muzyk itp itd. Słucham tej muzyki od lat z niesłabnącym zainteresowaniem. Po lekturze, Anderson jawi się jako człowiek niekoniecznie stający na wysokości zadania jako kolega przyjaciel czy po prostu ktoś z ludzką twarzą. Mam podobny problem z Sapkowskim, dzieło przerosło autora i nasze wyobrażenie o nim. Ale książkę jednak warto mieć :) Nieprędko powstanie następna.

Jethro Tull to muzyka. Brak skandali obyczajowych, afer narkotykowych i tym podobnych, sprawił, że to pierwsza poważna książka o tym zespole. Bo o czym pisać jeśli nie można poplotkować? O muzyce? przecież to nudne :)
Ian Anderson i spółka to jeden z moich 10 ulubionych wykonawców rockowych. Najbardziej cenię sobie albumy wydane do końca lat 70, potem bywało różnie, ale to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta książka to rarytas na rynku księgarskim i muzycznym w Polsce. Rarytas z kilku powodów. Claudio Monteverdi to wybitny kompozytor muzyki przełomu renesansu i wczesnego baroku, jeden z najwybitniejszych w ogóle.
To jedyna monografia boskiego Claudia w naszym kraju i jedna z niewielu tak kompetentnie napisanych na świecie, więc wielkie brawa dla Ewy Obniskiej. Książka ta to także symbol zapaści na polskim rynku księgarskim. Wydajemy tysiące błahych i niepotrzebnych tytułów, które zalegają magazyny latami. Z tego co pamiętam autorka bardzo długi czas chodziła z rękopisem od wydawnictwa do wydawnictwa, wszędzie odsyłana z kwitkiem. Zrozumienie uzyskała dopiero w "Stella Maris" Wydawnictwie Archidiecezji Gdańskiej (Monteverdi w większości to autor absolutnie cudownej muzyki sakralnej). To wspaniałe, że książka została wydana, ale wielki wstyd dla wszystkich bonzów odpowiedzialnych za kulturę w naszym kraju. Trudno dostępna na rynku księgarskim nawet w momencie wydania (1993 rok), dziś jest prawdziwie białym krukiem.
Radzę przeszukiwać antykwariaty i licytacje internetowe, to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli muzyki dawnej, wielbicieli Claudia Monteverdiego i miłośników świetnego pióra Ewy Obniskiej.

Ta książka to rarytas na rynku księgarskim i muzycznym w Polsce. Rarytas z kilku powodów. Claudio Monteverdi to wybitny kompozytor muzyki przełomu renesansu i wczesnego baroku, jeden z najwybitniejszych w ogóle.
To jedyna monografia boskiego Claudia w naszym kraju i jedna z niewielu tak kompetentnie napisanych na świecie, więc wielkie brawa dla Ewy Obniskiej. Książka ta to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetna książka wybitnego człowieka o wybitnym człowieku. Christopher Hogwood, człowiek instytucja, muzyk, muzykolog, pedagog, dyrygent. Genialny interpretator muzyki Handla opisał własne przemyślenia o ulubionym kompozytorze. Napisał to językiem prostym, komunikatywnym, adresując książkę tym samym do szerokiego grona czytelników. Każdy wielbiciel talentu Handla znajdzie tu coś dla siebie, i ktoś kto dopiero wchodzi w świat muzyki dawnej, jak zarówno ktoś, kto słucha tej muzyki od lat. Kapitalna pozycja i tylko żal, że nic więcej spod pióra Hogwooda nie wyjdzie. Ten przemiły, wybitny człowiek zmarł kilka lat temu.
Dla wielbicieli i Hogwooda i Handla jest to rzecz typu "grzech nie mieć".

Świetna książka wybitnego człowieka o wybitnym człowieku. Christopher Hogwood, człowiek instytucja, muzyk, muzykolog, pedagog, dyrygent. Genialny interpretator muzyki Handla opisał własne przemyślenia o ulubionym kompozytorze. Napisał to językiem prostym, komunikatywnym, adresując książkę tym samym do szerokiego grona czytelników. Każdy wielbiciel talentu Handla znajdzie tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miła oldschoolowa, nienachalna fantasy. Urzekająca atmosfera, trochę moralizowania w dobrym tonie. Książka nie dla wszystkich, ale warta przeczytania. Cena antykwaryczna rzędu kilku złotych to żaden wydatek, więc warto kupić, nawet przy okazji :)

Miła oldschoolowa, nienachalna fantasy. Urzekająca atmosfera, trochę moralizowania w dobrym tonie. Książka nie dla wszystkich, ale warta przeczytania. Cena antykwaryczna rzędu kilku złotych to żaden wydatek, więc warto kupić, nawet przy okazji :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Baśnie, klechdy, dziadków bajanie w jesienne lub zimowe wieczory. Taka jest ta książka, trochę nie z tego świata, nie z tego czasu.
Autor "kupił" mnie już na pierwszych stronach, "Szacowne metryką Małe Miasteczko założone ponoć staraniem księcia mazowieckiego i krakowskiego Konrada Mazowieckiego, co oprócz tego ważnego aktu dokonał doprawdy marginalnej dla dziejów Polski czynności sprowadzenia Krzyżaków" albo "Ciekawscy robotnicy znaleźli w nim zmurszałą skrzynię, która, jak robotnicy się zaklinali,pod lekkim dotknięciem, niemal muśnięciem kilofa, rozsypała się w proch". Złośliwe poczucie humoru :)
Przypomina to trochę "Igraszki z diabłem", lub "Zapomnianego diabła" autorstwa Jana Drdy i "smakuje" podobnie :)
Świetna książka, którą trzeba mieć, przeczytać i wracać do niej od czasu do czasu. Brawa dla Pawła Rochali. Ja chcę więcej!

Baśnie, klechdy, dziadków bajanie w jesienne lub zimowe wieczory. Taka jest ta książka, trochę nie z tego świata, nie z tego czasu.
Autor "kupił" mnie już na pierwszych stronach, "Szacowne metryką Małe Miasteczko założone ponoć staraniem księcia mazowieckiego i krakowskiego Konrada Mazowieckiego, co oprócz tego ważnego aktu dokonał doprawdy marginalnej dla dziejów Polski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zmuszony byłem przeczytać ponownie trzy wcześniejsze części, żeby poczuć ciągłość narracyjno-fabularną z opisywaną tu "Wybór wojowniczki".
Chociaż "zmuszony" to kiepskie słowo, ponieważ to była wielka przyjemność. Ostatni tom trzyma bardzo wysoki poziom poprzednich z cyklu, więc również oceniam go na 9 gwiazdek. Myślę, że David Weber powinien częściej zaglądać do świata fantasy. Ja w każdym razie czekam na więcej.
Wielki szacunek dla wydawnictwa "Rebis" za to, że pomyślała o fanach cyklu wydanego kilka lat wcześniej w innych barwach klubowych i zrobiła im prezent wydając tę książkę.

Zmuszony byłem przeczytać ponownie trzy wcześniejsze części, żeby poczuć ciągłość narracyjno-fabularną z opisywaną tu "Wybór wojowniczki".
Chociaż "zmuszony" to kiepskie słowo, ponieważ to była wielka przyjemność. Ostatni tom trzyma bardzo wysoki poziom poprzednich z cyklu, więc również oceniam go na 9 gwiazdek. Myślę, że David Weber powinien częściej zaglądać do świata...

więcej Pokaż mimo to