-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
To moja druga recenzja książek pani Janiszewskiej. Piszę ją nie dlatego, że jestem jakoś specjalnie zachwycony Amokiem, ale uznałem, chcąc być wewnętrznie ok, że należy się ona autorce po mojej pierwszej, niezbyt pochlebnej opinii. Pierwsza recenzja dotyczyła Wrzasku (to pierwsza część trylogii, Amok jest trzecią) i nie odszczekuję jej wcale, ale... No właśnie po zakończeniu Amoku (wcześniej Wrzasku i Histerii) dostrzegam i doceniam progres, jaki poczyniła autorka. Nie wiem, jakie okresy czasu dzielą poszczególne pozycje (nie sprawdzałem tego bo i po co), ale mam wrażenie, że zupełnie inna pani Izabela zabierała się do tej trylogii, a inna pani Izabela ją kończyła. Oczywiście nie w sensie, że ktoś inny, ale w znaczeniu, że bardziej dojrzała, świadoma słowa i z lepszym warsztatem. Muszę przyznać, że to niezwykle ciekawe czytelnicze doświadczenie. Nie piszę, że klęknąłem przed Amokiem, bo... nie klęknąłem. To nie jest arcydzieło, chyba nawet jeszcze nie rzemiosło wysokiej próby, ale solidne rzemiosło już tak. Tak mnie zafascynował ten zaobserwowany przeze mnie pisarski rozwój, że z ciekawością sięgnę po jakąś kolejną pozycję. Zobaczymy, czy proces trwa... Pozdrawiam książkowych nałogowców :)
To moja druga recenzja książek pani Janiszewskiej. Piszę ją nie dlatego, że jestem jakoś specjalnie zachwycony Amokiem, ale uznałem, chcąc być wewnętrznie ok, że należy się ona autorce po mojej pierwszej, niezbyt pochlebnej opinii. Pierwsza recenzja dotyczyła Wrzasku (to pierwsza część trylogii, Amok jest trzecią) i nie odszczekuję jej wcale, ale... No właśnie po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytam, jeszcze nie skończyłem (jestem w 3/4 książki), ale już teraz mogę stanowczo powiedzieć, że nie rozumiem tego 7,1 na Lubimy Czytać (stan na dzisiaj) dla tej książki. Kryminalny debiut roku???? Obie wiodące postaci są tak przerysowane, że po prostu groteskowe, a dotychczasowa fabuła, cóż, naiwna taka. Niewiele to ma wspólnego z rzeczywistością i wygląda mi to na miszmasz z iluś tam przeczytanych przez autorkę kryminałów, może nawet i nie tych najgorszych, ale jakoś adaptacja podpatrzonych w nich wątków niezbyt fortunna. Najbardziej, póki co, bawi mnie wątek pani Emilii. No i oczywiście wizyta głównej bohaterki u pewnego psychopaty w szpitalu - toż to prawdziwy pisarski majstersztyk. Ale żeby nie było - doczytam do końca, lecz odszczekiwania obecnej opinii raczej nie przewiduję
Czytam, jeszcze nie skończyłem (jestem w 3/4 książki), ale już teraz mogę stanowczo powiedzieć, że nie rozumiem tego 7,1 na Lubimy Czytać (stan na dzisiaj) dla tej książki. Kryminalny debiut roku???? Obie wiodące postaci są tak przerysowane, że po prostu groteskowe, a dotychczasowa fabuła, cóż, naiwna taka. Niewiele to ma wspólnego z rzeczywistością i wygląda mi to na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-01
Tak, zgadzam się z jedną z opinii, że to bardziej powieść obyczajowa niż kryminał. Dla mnie to jednak ogromna zaleta. Dlatego przypomina mi pierwsze książki Henninga Mankella. Akcja mocno osadzona w realiach, ale takich "realistycznych realiach", z którymi ty sam spotykasz się na co dzień. Normalne życie, normalni ludzie, normalne ich sprawy, no i nawet ten seryjny nie żaden Lecter. Zwrócił moją uwagę niestety rzadko spotykany, dość ascetyczny, kostyczny styl pisania. Bez udziwnień, oszałamiających i rzadko kiedy wnoszących coś ciekawego, literackich popisów. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, nie wiem więc, czy to jest jego styl, czy też narzędzie dobrane do tej powieści. Brawa za oddanie atmosfery prawdziwego (tak myślę, bo policjantem nie jestem) policyjnego śledztwa. Nie każdy autor kryminałów potrafi odróżnić zadania i kompetencje prokuratora i policji, a do tego jeszcze sądu (tu nie było potrzeby). Bardzo udane dzieło. Mnie się podobało i polecam.
Tak, zgadzam się z jedną z opinii, że to bardziej powieść obyczajowa niż kryminał. Dla mnie to jednak ogromna zaleta. Dlatego przypomina mi pierwsze książki Henninga Mankella. Akcja mocno osadzona w realiach, ale takich "realistycznych realiach", z którymi ty sam spotykasz się na co dzień. Normalne życie, normalni ludzie, normalne ich sprawy, no i nawet ten seryjny nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWyraźna inspiracja "Szczeliną" (szczerze polecam) oraz podobna do Hashtaga (niezły) i Schronień (rewelacja). Jednak raził mnie trochę styl pisarski, taki nieco naiwny, zbyt prosty, banalny. Ponadto podobieństwa z wyżej wymienionymi pozycjami sprawiały, że tę książkę odnosiłem do tamtych. I to nie było z korzyścią dla niej. Czytałem wcześniej Pomruk tego autora i było inaczej. Doczytałem do końca, ale wyleczyła mnie, póki co, z tego autora.
Wyraźna inspiracja "Szczeliną" (szczerze polecam) oraz podobna do Hashtaga (niezły) i Schronień (rewelacja). Jednak raził mnie trochę styl pisarski, taki nieco naiwny, zbyt prosty, banalny. Ponadto podobieństwa z wyżej wymienionymi pozycjami sprawiały, że tę książkę odnosiłem do tamtych. I to nie było z korzyścią dla niej. Czytałem wcześniej Pomruk tego autora i było...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTak to prawda, ta książka to obraz odchodzącego świata. Zastępuję go jakiś ersatz, i to nie jest dobra wiadomość, ale tego procesu się nie zatrzyma i już. Książka jest natomiast... urokliwa, urocza, urzekajaca zwał jak zwał. Fajna, bardzo fajna. Prosta, mądra opowieść, pewnie trochę i trącąca stereotypami, ale mnie to akurat w tym momencie mego czytelniczego żywota nie przeszkadzało. Atmosferą trochę mi to przypomina książki Fannie Flagg i ja to traktuję jako komplement. Polecam!
Tak to prawda, ta książka to obraz odchodzącego świata. Zastępuję go jakiś ersatz, i to nie jest dobra wiadomość, ale tego procesu się nie zatrzyma i już. Książka jest natomiast... urokliwa, urocza, urzekajaca zwał jak zwał. Fajna, bardzo fajna. Prosta, mądra opowieść, pewnie trochę i trącąca stereotypami, ale mnie to akurat w tym momencie mego czytelniczego żywota nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzed chwilą skończyłem, piszę na gorąco, co nie zdarza mi się zbyt często. A to znak, że książka jakoś poruszyła moją, stępioną już nieco życiem, czytelniczą wrażliwość. No cóż, naprawdę dobra pozycja, ciekawa i niebanalna fabuła a także konstrukcja. Może ciut zbyt późno autor uchyla kotarę, ale za to zza niej wyziera wcale nie to, czego się, mój czytelniczy pobratymcze, spodziewasz. I o to w tym biega! Polecam z czystym czytelniczym sumieniem. A co tam, nie ma, daję 8!
Przed chwilą skończyłem, piszę na gorąco, co nie zdarza mi się zbyt często. A to znak, że książka jakoś poruszyła moją, stępioną już nieco życiem, czytelniczą wrażliwość. No cóż, naprawdę dobra pozycja, ciekawa i niebanalna fabuła a także konstrukcja. Może ciut zbyt późno autor uchyla kotarę, ale za to zza niej wyziera wcale nie to, czego się, mój czytelniczy ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-11
Bardzo dobrze napisana w sensie językowym. To mocno cenię w książkach (być może powinienem napisać: bardzo dobrze przetłumaczona). Uwielbiam powieści "o życiu" i ta książka w 90 procentach taka jest. Podczas czytania wszystko tam mniej więcej gra, zazębia się, tworzy w miarę spójną całość. Zgrzytała mi tylko relacja człowiek-pies. Kocham psy, mam od zawsze. Dlatego poziom wytresowania psów, współbohaterów tej powieści, nie wydaje mi się możliwy do osiągnięcia, ale być może o czymś nie wiem. Dla mnie to zgrzyt. Dałbym ocenę 8 lub 9, gdyby to była zwykła powieść, o zwykłym zakończeniu, a nie , jak to napisał jeden z recenzentów tej książki na Lubimy czytać, "grecka tragedia". Polecam.
Bardzo dobrze napisana w sensie językowym. To mocno cenię w książkach (być może powinienem napisać: bardzo dobrze przetłumaczona). Uwielbiam powieści "o życiu" i ta książka w 90 procentach taka jest. Podczas czytania wszystko tam mniej więcej gra, zazębia się, tworzy w miarę spójną całość. Zgrzytała mi tylko relacja człowiek-pies. Kocham psy, mam od zawsze. Dlatego poziom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytam o jakichś nagrodach i dobrych recenzjach za granicą. Kurczę kto to przyznaje i ocenia? Książka jest po prostu dramatycznie słaba. Gniot i tyle....
Czytam o jakichś nagrodach i dobrych recenzjach za granicą. Kurczę kto to przyznaje i ocenia? Książka jest po prostu dramatycznie słaba. Gniot i tyle....
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019
Nawet dokładnie nie pamiętam, kiedy tę książkę przeczytałem. Dobry rok temu. Ale mimo upływu tego czasu, siedzi mi w głowie do dziś. Literacko to nie jest jakieś arcydzieło. Fabuła też nie powala na kolana. Taka para-reporterska relacja z wydarzeń. Jednak atmosfera, którą udało się autorowi wykreować, jest niesamowita. Groza w czystej postaci, mimo kompletnego (!!!!!) braku w książce spektakularnych wydarzeń. Taka umiejętność znamionuje wybitne pióro (pisarza i tłumacza). Ilekroć jakaś książka mi się spodoba, podsuwam ją małżonce i niecierpliwe czekam na jej opinię. W tym przypadku mieliśmy identyczne odczucia. I tu paradoks: na razie nie sięgnąłem po kolejne pozycje Karika (choć od tego czasu pojawiły się w języku polskim), bo nie wiem czy mam ochotę na kolejne takie stany emocjonalne. To przedziwne, bo mam już przecież swoje lata. W każdym razie nazwa Trybecz już chyba do końca życia zapadnie w pamięć. Daję dziewiątkę..
Nawet dokładnie nie pamiętam, kiedy tę książkę przeczytałem. Dobry rok temu. Ale mimo upływu tego czasu, siedzi mi w głowie do dziś. Literacko to nie jest jakieś arcydzieło. Fabuła też nie powala na kolana. Taka para-reporterska relacja z wydarzeń. Jednak atmosfera, którą udało się autorowi wykreować, jest niesamowita. Groza w czystej postaci, mimo kompletnego (!!!!!)...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-22
Czasy takie, że kupi sobie ktoś bilet, dajmy na to, do Norwegii, pobędzie tam, poogląda, posłucha i od razu książkę pisze jako samozwańczy "norwegolog". Pełno takich podróżniczych "rarytasów". Tego się obawiałem kupując "Łososia" (chciałoby się powiedzieć: "łososia w worku"), ale, jak się okazuje, zupełnie niepotrzebnie. Pewnie można znaleźć bardziej wyczerpujące pozycje o Norwegii, ale i tak Anna Kurek wykonała kawał dobrej roboty. Książka nie jest reportażem o Norwegii, a raczej zbiorem ciekawych spostrzeżeń autorki o kraju i ludziach. Ale te jej spostrzeżenia są i ciekawe, i podparte zostały dość solidnym backgroundem. Reasumując: pozycja warta polecenia, można się czegoś ciekawego dowiedzieć.
Czasy takie, że kupi sobie ktoś bilet, dajmy na to, do Norwegii, pobędzie tam, poogląda, posłucha i od razu książkę pisze jako samozwańczy "norwegolog". Pełno takich podróżniczych "rarytasów". Tego się obawiałem kupując "Łososia" (chciałoby się powiedzieć: "łososia w worku"), ale, jak się okazuje, zupełnie niepotrzebnie. Pewnie można znaleźć bardziej wyczerpujące pozycje o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-28
Dobry przykład tego, że nadmiar szkodzi. Tej książce zdecydowanie zaszkodził nadmiar pomysłów autora na wątki poboczne. Pomysły w sumie niezłe i gdyby je zmyślnie wpleść w fabułę i je ciekawie zakończyć, mogłoby wyjść coś ciekawego. Ale nie wyszło, a niektóre wątki pokończono na łapu capu. Jak na mój gust trochę to płaskie, postaci bez głębi, poprowadzone według jakiejś sztancy i jednowymiarowego wyobrażenia autora - no bo jak dziennikarska to musi być super fajna, dociekliwa i generalnie idealna kandydatka do Pulitzera. Tymczasem, według mnie, autor nie ma zielonego pojęcia jak działają lokalne media na prowincji. Niezbyt dobra ta książka.
Dobry przykład tego, że nadmiar szkodzi. Tej książce zdecydowanie zaszkodził nadmiar pomysłów autora na wątki poboczne. Pomysły w sumie niezłe i gdyby je zmyślnie wpleść w fabułę i je ciekawie zakończyć, mogłoby wyjść coś ciekawego. Ale nie wyszło, a niektóre wątki pokończono na łapu capu. Jak na mój gust trochę to płaskie, postaci bez głębi, poprowadzone według jakiejś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-09
Lubię takie klimaty: akcja sączy się dość leniwie, ale napięcie narasta, wprawdzie nie nazbyt gwałtownie, lecz wystarczająco, by podtrzymać zainteresowanie. Najważniejsze jest jednak tło i kontekst, w jakich ta akcja się dzieje. Podziwiam wykonany przez autora research, dzięki któremu osiąga Robert Małecki coś, co nie każdemu pisarzowi się udaje, a co mnie, jako czytelnika, urzeka: autentyzm. Doskonały pejzaż małomiasteczkowej (ale bez pejoratywnego wydźwięku) Polski, co w zestawieniu z dość niebanalną, ale nie nieprawdopodobną, fabułą tworzy bardzo smakowitą całość. Minus za korektę, bo pozostawiła kilka baboli w treści. Jednak ze względu na całość: wybaczam. I polecam tytuł. Coś dobrego dzieje się w polskim kryminale literackim!
Lubię takie klimaty: akcja sączy się dość leniwie, ale napięcie narasta, wprawdzie nie nazbyt gwałtownie, lecz wystarczająco, by podtrzymać zainteresowanie. Najważniejsze jest jednak tło i kontekst, w jakich ta akcja się dzieje. Podziwiam wykonany przez autora research, dzięki któremu osiąga Robert Małecki coś, co nie każdemu pisarzowi się udaje, a co mnie, jako czytelnika,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-24
Właśnie skończyłem i od razu siadam do minirecenzji. O panu Jakubie Szamałku dowiedziałem się z radiowej Trójki, wracając z jakiejś dalszej trasy słuchałem audycji kulturalnej, w której on był gościem. A ponieważ wcześniej nie miałem z jego książkami do czynienia, a wydał mi się człowiekiem mającym coś do powiedzenia, dość szybko kupiłem jego pierwsze dzieła: te o Ateńczyku Leocharesie. Na kolana wprawdzie nie rzuciły, ale to dobre pozycje - obie doczytałem do końca. W każdym razie po tamtych książkach sięgnąłem po "Ukrytą sieć". Coś zupełnie niepodobnego do Czytania z kości, czy Ateny, ale też znacznie lepszego od nich. Fabuła trzymająca się kupy, logicznie poukładana struktura książki i naprawdę niezły język. Mnie najbardziej urzekł obraz, pejzaż Warszawy - nie cukierkowaty rodem z komedyjek romantycznych, ale, mam wrażenie, prawdziwy pełnokrwisty, szary a nie w kolorach tęczy (choć tych też się można w książce dopatrzeć - dla jednych to pewnie zaleta, dla innych może wada - niezależnie od tego, to po prostu życie). Jako człowiek z branży tradycyjnych mediów z wypiekami na twarzy czytałem o niuansach dziennikarstwa internetowego. Dodatkowe punkty za zakończenie. To jasne, że pierwsza część trylogii (bo tak chyba szykowane jest całe przedsięwzięcie) musi się kończyć jakąś zanętą, ale zanęta w Cokolwiek wybierzesz jest wyjątkowo smakowita i inteligentnie skonstruowana. A to się ceni. Panie Jakubie, gratuluję pozycji i życzę utrzymania poziomu w kolejnych.
Właśnie skończyłem i od razu siadam do minirecenzji. O panu Jakubie Szamałku dowiedziałem się z radiowej Trójki, wracając z jakiejś dalszej trasy słuchałem audycji kulturalnej, w której on był gościem. A ponieważ wcześniej nie miałem z jego książkami do czynienia, a wydał mi się człowiekiem mającym coś do powiedzenia, dość szybko kupiłem jego pierwsze dzieła: te o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-10
Akurat szukałem czegoś lżejszego, więc kupiłem Pielgrzyma skuszony entuzjastycznymi opiniami na Lubimy czytać. No więc teraz przedstawiam moją opinię. Po pierwsze doczytałem do końca, co w moim przypadku, przyznaję bez bicia, nie jest regułą - lubię sobie tłumaczyć, że jestem wymagającym czytelnikiem :) Po drugie: entuzjastycznych opinii nie podzielam, ale przychylne-bardziej wyważone już tak. Po trzecie: jeśli komuś nie przeszkadza pewna doza naiwności w pokazywaniu świata i jednowymiarowość postaci (mnie akurat w tym momencie mojej czytelniczej kariery nie przeszkadzały), to polecam. Po czwarte: książka napisana (przetłumaczona) dobrym językiem, bez językowych gniotów i farfocli (jeśli mnie pamięć nie myli, wyłapałem tylko jeden błąd), sprawnie i na temat. Po piąte: wciąga.
Akurat szukałem czegoś lżejszego, więc kupiłem Pielgrzyma skuszony entuzjastycznymi opiniami na Lubimy czytać. No więc teraz przedstawiam moją opinię. Po pierwsze doczytałem do końca, co w moim przypadku, przyznaję bez bicia, nie jest regułą - lubię sobie tłumaczyć, że jestem wymagającym czytelnikiem :) Po drugie: entuzjastycznych opinii nie podzielam, ale ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUf! Skończyłem przed chwilą i od razu siadam do mikro-recenzji. Najbardziej frapuje mnie jedno: jak głęboko treść książki zainspirowana została prawdziwymi wydarzeniami (bo że została, dowiadujemy się na samym początku). Mroczna historia sowieckiego "śpiocha". Mocna lektura, ale jej moc wynika przede wszystkim charakteru z opisywanych zdarzeń, a nie ze sposobu ich opisywania. We wstępie wydawca pisząc o inspiracji prawdziwymi wydarzeniami zastrzega, że to nie jest reportaż dając do zrozumienia, że fabuła nie do końca zgadza się z "prawdą historyczną". Ja to rozumiem i akceptuję. Tyle tylko, że w formie "Ostatnia wizyta" jest reportażem i to niezłym. I tu mam problem z oceną. Gdybym oceniał tę książkę jako reportaż dałbym mu szóstkę z plusem. Ale reportażem sensu stricto ona nie jest. Gdybym więc miał oceniać tę książkę jako powieść, dałbym znacznie niższą ocenę, bo brakuje mi w niej głębszej analizy psychologicznej i samego bohatera (a właściwie antybohatera - brr, to wstrętna postać jest) i jego największej ofiary, czyli Hanki. Ale uważam, że warto ją przeczytać.
Uf! Skończyłem przed chwilą i od razu siadam do mikro-recenzji. Najbardziej frapuje mnie jedno: jak głęboko treść książki zainspirowana została prawdziwymi wydarzeniami (bo że została, dowiadujemy się na samym początku). Mroczna historia sowieckiego "śpiocha". Mocna lektura, ale jej moc wynika przede wszystkim charakteru z opisywanych zdarzeń, a nie ze sposobu ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-09
Sięgnąłem po książkę zachęcony jedną recenzji, w której autorka pisała o "wybuchach śmiechu przy lekturze". No i jeszcze dlatego, że książka opisuje też czasy i mojej młodości. Przeczytałem. Wybuchów śmiechu nie było, owszem, był momentami śmiech - książka faktycznie zabawna. Autorka prostym językiem pisze o nieskomplikowanych sprawach. Temat to życie nastolatki w później komunie, ale całkowicie pozbawiony elementów ideologicznych i martyrologicznych. No chyba, że za martyrologię uznać, jak to za komuny, gnieżdżenie się w ciasnym mieszkaniu całej rodziny z wszelakim dobrodziejstwem takie stanu rzeczy. Nie jest to pozycja z rodzaju tych, które siedzą długo w głowie, ale czas poświęcony na lekturę nie uważam za czas stracony. Może uda mi się podsunąć książkę moim studiującym córkom - docenią, co mają i przy okazji może się trochę pośmieją z niedowierzaniem: takie coś naprawdę było możliwe?! No było!
Sięgnąłem po książkę zachęcony jedną recenzji, w której autorka pisała o "wybuchach śmiechu przy lekturze". No i jeszcze dlatego, że książka opisuje też czasy i mojej młodości. Przeczytałem. Wybuchów śmiechu nie było, owszem, był momentami śmiech - książka faktycznie zabawna. Autorka prostym językiem pisze o nieskomplikowanych sprawach. Temat to życie nastolatki w później...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-18
Tytułowy bohater to faktycznie taki szwedzki Forrest Gump, który, niesamowitymi zbiegami okoliczności, co rusz znajduje się w okolicznościach, które mają wpływ na losy świata. Oczywiście to nasz stulatek pcha te losy w określonych kierunkach. Sympatyczna lektura. Dość wprawdzie naiwna i napisana niezbyt wyszukanym językiem (lecz proszę w tym przypadku nie traktować tego jako zarzut), ale okraszonym uroczo czarnym humorem, lokującym pozycję w pobliżu formy zwanej farsą. Przypadła mi do gustu, może dlatego, że za oknem wyjątkowo paskudna pogoda. Aha, podobno film jest niezły. Nie miałem okazji obejrzeć, ale zamierzam to nadrobić.
Tytułowy bohater to faktycznie taki szwedzki Forrest Gump, który, niesamowitymi zbiegami okoliczności, co rusz znajduje się w okolicznościach, które mają wpływ na losy świata. Oczywiście to nasz stulatek pcha te losy w określonych kierunkach. Sympatyczna lektura. Dość wprawdzie naiwna i napisana niezbyt wyszukanym językiem (lecz proszę w tym przypadku nie traktować tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążkę kupiłem w markecie za 14.99 zł. Dotąd nie miałem pojęcia, że istnieje taki pisarz jak Dicker. Do zakupu skusiła mnie nie cena, lecz okładka (moim zdaniem bardzo fajna) i trochę też opis, choć z tymi opisami to różnie bywa :) Podobnie zresztą jak z recenzjami :) Książkę skończyłem jakieś trzy tygodnie temu, w święta zaczęła ją czytać moja ukochana i widzę, że też się nie może oderwać. Oczywiście każdy ma swoje gusta (w tym literacki), o których się nie dyskutuje i nie każdy musi lubić kryminały. Ja dobrym kryminałem nie pogardzę, a ten jest jednym z lepszych, jakie miałem okazję czytać. Zresztą moim zdaniem ograniczanie tej książki jedynie do kategorii kryminałów jest wysoce dla niej i autora niesprawiedliwe. To kawał dobrej literatury, na dodatek REWELACYJNIE przetłumaczonej. Uważam się za dość wybrednego czytelnika, a z racji wieku trudno mnie czymś zadziwić, ale Dicker w tłumaczeniu Oskara Hedemanna wprawił mnie w nastrój, w jakim dawno, jako czytelnik, nie byłem. Najlepszy dowód, że po tygodniach od zakończenia lektury i po kilku kolejnych książkach, naszła mnie ochota na napisanie tej quasi-recenzji właśnie o niej. Nie czytałem kolejnych pozycji autora, na razie nie zamierzam, nie sądzę, żeby prędko udało mu się napisać coś lepszego. Moim zdaniem rzecz jasna. Pozdrawiam i szczerze polecam.
Książkę kupiłem w markecie za 14.99 zł. Dotąd nie miałem pojęcia, że istnieje taki pisarz jak Dicker. Do zakupu skusiła mnie nie cena, lecz okładka (moim zdaniem bardzo fajna) i trochę też opis, choć z tymi opisami to różnie bywa :) Podobnie zresztą jak z recenzjami :) Książkę skończyłem jakieś trzy tygodnie temu, w święta zaczęła ją czytać moja ukochana i widzę, że też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo solidny kryminał. Lubię takie: blisko życia, bez nierealnych fajerwerków, z dobrym researchem, niezłym stylem, fajną główną bohaterką - taką "normalną" (jakkolwiek to brzmi, u mnie komplement). Duże brawa za lokalne smaczki - w Rzeszowie byłem dwa razy na krótko, ale sadzę, że lokalne klimaty oddane zostały wiernie. Nawiasem to dobry dowód, że jak najwierniejsze trzymanie się rzeczywistości, to zawsze w książce wartość dodana. Dla mnie lektura warta polecenia. Brawo pani Anno! Dodam, że jestem już po lekturze drugiego tomu Żywiołów i jak mnie natchnie, pewnie też skrobnę parę słów (a może na sam koniec cyklu?), ale już teraz powiem: zawiedziony nie jestem, wręcz przeciwnie.
Bardzo solidny kryminał. Lubię takie: blisko życia, bez nierealnych fajerwerków, z dobrym researchem, niezłym stylem, fajną główną bohaterką - taką "normalną" (jakkolwiek to brzmi, u mnie komplement). Duże brawa za lokalne smaczki - w Rzeszowie byłem dwa razy na krótko, ale sadzę, że lokalne klimaty oddane zostały wiernie. Nawiasem to dobry dowód, że jak najwierniejsze ...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to