-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
Miałam kilka podejść, ale nie moglam przebrnąć przez całość. Przez falę hajpu na instagramie, postanowiłam zaprzeć się i sprawdzić, czy to faktycznie tak dobra książka. Dokończyłam i przynajmniej mogłam wyrobić sobie zdanie. Oto ono: to nie jest dobra książka.
Dlaczego?
Autorka porzuciła dwóch (moim zdaniem najlepiej zapowiadających się bohaterów - Malcolma i JB). Zaczela swoją opowieść od równego podziału uwagi na czterech przyjaciół, ale później zmieniła swój zamysł, jakby całkowicie zapomniala, jak rozpoczęła książkę. Malcolm staje się przezroczysty, JB tylko momentami wskakuje i staje się bohaterem epizodów.
Mnóstwo opisów nieistotnych wydarzeń, ale niewiele miejsca na tlo psychologiczne postaci. Zamiast poznawania tras spacerów, wolałabym mieć sygnały, dzięki którym mogę zbudować swój obraz postaci i opinię o nich. Pomimo spędzenia z nimi wieeeelu godzin, pozostały one dla mnie praktycznie bez wyrazu. O willemie mogę powiedzieć tylko tyle, że był to sympatyczny gość. No cóż.
Momenty, w których żal ściska człowieka za gardło zostały opracowane na banalnych schematach (niespodziewana śmierć w najlepszym momencie zycia; śmierć z powodu raka mózgu; zawał serca). Książka jest dołująca i nic poza tym.
Sama historia dzieciństwa Jude'a nierzeczywista. Bo czy to jest chociaż minimalnie możliwe, że prawie przez dekadę trafiał na samych gejów-pedofili w różnych miejscach Stanów i najróżniejszych placówkach?
No i postać Jude'a w dorosłości... Przez jego ciągle kłamstwa w stosunku do serdecznych mu ludzi nie potrafiłam poczuć do niego nawet odrobiny sympatii.
Bromance Willema i Jude'a pojawił się jakoś tak nagle i do końca pozostał dla mnie sztuczny (prawdopodobnie dlatego, że autorka wolała poświęcić tekst opisom filmów Willema, zamiast emocjom obu mężczyzn).
W sumie nie wiem, dlaczego daję aż 3/10. Chyba instagramowy hajp dalej na mnie oddziałuje.
Miałam kilka podejść, ale nie moglam przebrnąć przez całość. Przez falę hajpu na instagramie, postanowiłam zaprzeć się i sprawdzić, czy to faktycznie tak dobra książka. Dokończyłam i przynajmniej mogłam wyrobić sobie zdanie. Oto ono: to nie jest dobra książka.
Dlaczego?
Autorka porzuciła dwóch (moim zdaniem najlepiej zapowiadających się bohaterów - Malcolma i JB)....
Taki zwyklak dla zabicia czasu.
Taki zwyklak dla zabicia czasu.
Pokaż mimo to