-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2023-07-10
2023-06
2023-02-16
2023-01-13
2022-12-30
2022-05-20
2020-09-11
ZAJĄC ŁĄCZY LUDZI
Alicja z książki Lewisa Carolla podąża za białym królikiem i trafia do Krainy Czarów pełnej dziwactw i niezwykłości. Prawa fizyki nie działają w tym osobliwym, przenicowanym świecie, zamieszkałym przez najoryginalniejsze indywidua. Zresztą, moi drodzy, nie czuję potrzeby streszczania tak dobrze znanej opowieści. Przeskoczmy zatem do historii, gdzie główną rolę odgrywa nie królik, lecz zając. Poczciwy szarak, którego przez przypadek potrąca Kaarlo Vatanen i jego towarzysz, sprawi, że życie tego pierwszego zrobi kilka fikołków, a potem stanie na głowie.
Zaprawdę znakomita to powieść! Dawno chyba żadna historia nie sprawiła mi tyle radości! Któż z nas nie marzy bowiem o tym, żeby rzucić wszystko i uciec do fińskich lasów? Główny bohater pod wpływem impulsu postanawia odmienić swój smutny, nijaki żywot. Razem ze swym druhem zającem przeżywają niesamowite przygody, zaś czytelnik otrzymuje porywającą opowieść, od której trudno mu się będzie oderwać.
Zwierzęta oraz małe dzieci ułatwiają nawiązywanie kontaktów międzyludzkich. Szybciej zagada się do człowieka, u którego boku biega czworonożny przyjaciel. Cóż dopiero dzieje się, kiedy zamiast psa lub kota bohaterowi towarzyszy najprawdziwszy dziki zając! Któż nie ulegnie urokowi małego szaraka? Odnoszę wrażenie, że nie tylko twardzi drwale czy eleganckie dyplomatki nie mogą oprzeć się czarowi oswojonego zwierzęcia. Również czytelnik chętnie pogłaskałby po głowie fikcyjnego malucha, drży o jego zdrowie i życie.
"Rok zająca", wydany w 1975 roku, był przełomowym momentem w karierze Arto Paasilinny i zapewnił mu popularność. Przyznam, że wcale mnie status bestselleru w tym przypadku nie dziwi. Powieść okazuje się bowiem wybuchową mieszanką przeróżnych motywów. Bawi, śmieszy i wzrusza. Przypomina poniekąd filmy Emira Kusturicy: absurdalne, lecz wielowymiarowe.
Podobna literatura jest niekiedy szalenie potrzebna. Działa jak odtrutka na szarą, ponurą rzeczywistość, zaś po spotkaniu z nią na naszych twarzach pojawia się szczery uśmiech. Gorąco polecam! Podążajcie za zającem!
https://www.piknik-na-skraju.pl/
ZAJĄC ŁĄCZY LUDZI
Alicja z książki Lewisa Carolla podąża za białym królikiem i trafia do Krainy Czarów pełnej dziwactw i niezwykłości. Prawa fizyki nie działają w tym osobliwym, przenicowanym świecie, zamieszkałym przez najoryginalniejsze indywidua. Zresztą, moi drodzy, nie czuję potrzeby streszczania tak dobrze znanej opowieści. Przeskoczmy zatem do historii, gdzie główną...
2018-05
To moja pierwsza powieść Jaroslava Rudiša i z całą pewnością nie ostatnia. Jest bowiem w historii czeskiego autora jakaś lekkość, połączenie humoru i absurdu, który kocham najbardziej, a który charakteryzuje literaturę naszych południowych sąsiadów. Nawet jeśli nie uznaję "Grandhotelu" za dzieło wybitne, nadzwyczaj oryginalne, to jednak ujął on me czytelnicze serce.
Tytułowy hotel to miejsce z pogranicza snu i rzeczywistości. Zamieszkują go indywidua ekscentryczne, nietuzinkowe. Można rzecz - nieco pokraczne, wręcz przerysowane. Przewodnikiem po sekretach położonej w chmurach, futurystycznej budowli jest bezimienny Fleischman - nieporadny, pełen lęków trzydziestolatek, którego największą namiętnością pozostaje wpatrywanie się w niebo i obserwacja obłoków. Swoje spostrzeżenia na temat stanu pogody skrupulatnie notuje, tworząc tym samym bardzo precyzyjny i dokładny dziennik i zyskując miano dziwaka.
W opozycji do głównego bohatera i narratora zbudowano postać jego opiekuna, Jegra - miłośnika cielesnych uciech oraz piłki nożnej. Jowialny szowinista, skupiony bez reszty na materialnym aspekcie rzeczywistości, nie jest jednak indywiduum na wskroś antypatycznym. Wręcz przeciwnie, powyższa para doskonale się uzupełnia, a ich dyskusje dostarczyć mogą czytelnikowi niemałej rozrywki.
W powieści Rudiša ważną rolę odgrywają również kobiety, przede wszystkim psychoterapeutka Fleischmana. To jej bohater opowiada historię dzieciństwa oraz zwierza się z trudnych do przezwyciężenia lęków. Wszystko okraszone absurdalnym humorem, ale takim, który pozwala patrzeć na postacie z życzliwym uśmiechem. Dotyczy to również przyjaciółek głównego bohatera, jego pierwszych fascynacji miłosnych.
Czytając “Grandhotel”, trudno mi było odpędzić natrętne skojarzenia z prozą Hrabala, a przede wszystkim z “Pociągami pod specjalnym nadzorem”. Powieść Rudiša to dla mnie historia o dojrzewaniu (bohater, mimo iż ma na karku trzydziestkę, pozostaje pod wieloma względami nieopierzonym młodzieniaszkiem), poznawaniu samego siebie i wkraczaniu w świat doznań miłosnych. To opowieść o przekraczaniu własnych granic i wyzbywaniu się starych lęków.
Nie oglądałam niestety filmu na podstawie powieści, jednak w trakcie lektury raz po raz widziałam przed oczami kadry z “Grand Budapest Hotel”. Sądzę, że opowieści bardzo pasowałaby podobna stylistyka - subtelna, absurdalna, nieco oniryczna. W trakcie czytania włączałam w głowie przycisk “Play” i odtwarzałam poszczególne kadry w tonacji dzieła Wesa Andersona. Książka zyskiwała dzięki temu zabiegowi sporo ekscentryczności i nietuzinkowości.
Podsumowując, “Grandhotel” nie jest być może dziełem wybitnym, niezwykle oryginalnym. Stanowi jednak wyjątkowo przyjemną lekturę, pozwalającą oderwać się od rzeczywistości. To rozrywka na bardzo przyzwoitym poziomie, nie pozostawiająca czytelnika z poczuciem straconego czasu.
https://www.facebook.com/PiknikNaSkrajuKsiazki/
To moja pierwsza powieść Jaroslava Rudiša i z całą pewnością nie ostatnia. Jest bowiem w historii czeskiego autora jakaś lekkość, połączenie humoru i absurdu, który kocham najbardziej, a który charakteryzuje literaturę naszych południowych sąsiadów. Nawet jeśli nie uznaję "Grandhotelu" za dzieło wybitne, nadzwyczaj oryginalne, to jednak ujął on me czytelnicze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07
"Pandemonium" rozpoczyna się niczym typowy kryminał, od zbrodni w klasztorze. Kryminału samego jest tu jednak niewiele, co akurat nieszczególnie mnie zmartwiło, ponieważ nie jestem wielką fanką tego gatunku. Zaciekawiło mnie natomiast miejsce akcji - Autonomiczna Republika Góry Athos, do której od wieków żadna z kobiet nie ma wstępu. Zwyczaje tamtejszych mnichów, dysputy teologiczne - wszystkie te elementy mogły zbudować wyjątkowy, nietuzinkowy klimat, będący idealną otoczką dla niebanalnej historii. Niestety wątek głównego bohatera i jego zakazanej miłości wypadł wyjątkowo ckliwie i mało przekonująco. Zaprawdę można tu mówić o "Ptakach ciernistych krzewów" w nowym wydaniu. Oczywiście miałam również luźne skojarzenia z "Imieniem róży", lecz w trakcie lektury podobieństwa uległy zatarciu. Można przeczytać, naturalnie - szczególnie dla opisów klasztornego życia i jeśli lubi się proste i przewidywalne historie miłosne. Mnie niestety ta lektura średnio zadowoliła.
"Pandemonium" rozpoczyna się niczym typowy kryminał, od zbrodni w klasztorze. Kryminału samego jest tu jednak niewiele, co akurat nieszczególnie mnie zmartwiło, ponieważ nie jestem wielką fanką tego gatunku. Zaciekawiło mnie natomiast miejsce akcji - Autonomiczna Republika Góry Athos, do której od wieków żadna z kobiet nie ma wstępu. Zwyczaje tamtejszych mnichów, dysputy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07
Trudno sobie wyobrazić lepszy tytuł dla książki. Palinka to mocny, owocowy trunek, uderzający szybko do głowy, upajający od pierwszego łyku. Słowo, które stanowi idealną klarmę, spinającą krótkie formy Matěja Hořavy. Opowiadania są bowiem tak gęste, treściwe, jakby przed czytelnikiem postawiono do skosztowania mocną, słodką wódkę – trunek, co prowokuje do wspomnień, wywołuje duchy przeszłości.
Zjawy z minionego życia, nawiedzające głównego bohatera – uciekającego przed przeszłością nauczyciela, pojawiają się w jego myślach na każdym kroku. Starzy przyjaciele, wspomnienia z czasów szkolnych, kobiety, które niegdyś kochał. Pozostawiają po sobie wyrwę, jakiej nie sposób wypełnić. Poczucie straty, przemijania okaże się bardzo dotkliwym uczuciem, udzielającym się również czytelnikowi.
„Palinka” dzięki sugestywności i zmysłowości obrazów przeistacza się w utwór bardzo poetycki, naznaczony lirycznym piętnem tęsknoty. Pełno w nim zapachów, smaków, barw – niezwykłe bogactwo wrażeń, które przenosi czytelnika wprost do odległej rumuńskiej wioski. Nie są to jednak ulotne, efemeryczne wizje impresjonistów. Swą cielesną zmysłowością przywodzą mi na myśl malarstwo Gaugina, choćby jedne z jego kluczowych dzieł „Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?”, bądź „Wizję po kazaniu”.
Nieodłącznym składnikiem opowieści snutej przez głównego bohatera pozostaje lęk, samotność, nawracające wizje śmierci. Niczym przejrzały owoc, z którego produkuje się słodki, alkoholowy trunek, a który od samego początku naznaczony zostaje piętnem rozkładu. Swoiste memento mori kryjące się w pięknie przyrody.
Wspomniałam już o tym, że na „Palinkę” składają się bardzo krótkie, poetyckie i malownicze opowiadania. Czasem można się w nich pogubić, niekiedy mogą one zdezorientować lubiącego porządek czytelnika. Są to jednak obrazy, do których wypada wielokrotnie powracać, delektować się nimi. Podobnej prozy nie da się bowiem streścić, trzeba ją doświadczać i przeżywać za każdym razem, kiedy zasiada się do lektury.
https://www.facebook.com/PiknikNaSkrajuKsiazki/
Trudno sobie wyobrazić lepszy tytuł dla książki. Palinka to mocny, owocowy trunek, uderzający szybko do głowy, upajający od pierwszego łyku. Słowo, które stanowi idealną klarmę, spinającą krótkie formy Matěja Hořavy. Opowiadania są bowiem tak gęste, treściwe, jakby przed czytelnikiem postawiono do skosztowania mocną, słodką wódkę – trunek, co prowokuje do wspomnień,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-15
2020-03-30
Odnoszę wrażenie, że ta powieść jest jak długa podróż. Czasem fascynuje, szczególnie kiedy dostrzega się jakiś piękny pejzaż za oknem, lecz niekiedy równie mocno nuży i pragnie się, żeby dobiegła końca. Taka jest zresztą wędrówka Jana Krausa, towarzyszącego 99-letniemu Wenzelowi Winterbergowi w wędrówce po śladach historii.
To świadectwo czasów, gdy podróżowało się koleją, a nie autobusową komunikacją zastępczą. Czasy, które odeszły daleko w przeszłość, a których niezbyt pięknie wyglądający trup musiał trafić do jednej z niegdysiejszych spopielarni. Możemy sięgnąć do starego, czerwonego bedekera, jeśli zapragniemy go ożywić, lecz wszystko to oczywiście daremne trudy.
Z bohaterami, nakreślonymi przez Jaroslava Rudiša, czytelnik oswaja się powoli, ale z czasem docenia subtelną więź, nawiązującą się pomiędzy postaciami, zdawałoby się, tak odmiennymi. Zaś motyw Lenki, pierwszej kobiety na Księżycu, porusza bardzo, do samego końca.
"Ostatnia podróż Winterberga" to subtelna, pełna niuansów proza, której nieobca jest również kpina i żart. To spojrzenie na życie z perspektywy człowieka, którego podróż dobiega już końca. Wizja przeszłości, nabierająca kształtów i kolorów. Napady Historii.
Czy warto po tę książkę sięgnąć? Nawet jeśli monologi głównego bohatera niekiedy przerażają swoją długością i przyjdzie się w nich zagubić, odpowiedź pozostaje twierdząca. Tak, warto. Oczywiście.
Odnoszę wrażenie, że ta powieść jest jak długa podróż. Czasem fascynuje, szczególnie kiedy dostrzega się jakiś piękny pejzaż za oknem, lecz niekiedy równie mocno nuży i pragnie się, żeby dobiegła końca. Taka jest zresztą wędrówka Jana Krausa, towarzyszącego 99-letniemu Wenzelowi Winterbergowi w wędrówce po śladach historii.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo świadectwo czasów, gdy podróżowało się koleją,...