-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-01-25
2023-12-29
2023-06-06
"Nikt nie idzie" to książka przepełniona nostalgią, spokojem, powolnym rytmem podróży i samotnością pośród tłumu. Melancholia podróżowania w pojedynkę szybko udziela się czytelnikowi - chce się spakować plecak i ruszyć w drogę, by rozmawiać z nieznajomymi, pisać listy, odkrywać, przeżywać, a w pociągu z punktu A do punktu B dać się pochłonąć lekturze. A jeśli książka sprawia, że chce się z głębi serca podjąć jakąś akcję, kiedy zachęca nas do działania - to musi być dobra lektura.
O czym jest "Nikt nie odpisuje"? Tak, tak jak w tytule o tym jak ważny jest kontakt i komunikacja i jakkolwiek błaho to brzmi - jak ważna jest odpowiedź na próbę kontaktu. Chyba każdy przynajmniej raz czekał na odzew wyrzucając sobie przy tym jak żałośnie tkwi w swym oczekiwaniu i pewnie każdemu pękło serce po tym jak odpowiedź nie nadeszła. O tym, że niektóre odpowiedzi - choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli - już nigdy nie nadejdą i o tym jak Wszechświat znienacka zaskakuje odpowiedzią w postaci/ sytuacji/ miejscu w których się ich nie spodziewaliśmy.
Ale oczywiście nie tylko. "Nikt nie odpisuje" to taka książka na pocieszenie, książka - plasterek (koreański, z serduszkiem i uśmiechniętą buźką), nawet pomimo tego, że tak dużo w niej bólu, smutku i samotności. O poszukiwaniu siebie, swojego miejsca, o przyjaźni, przełamywaniu trudności, przyzwyczajeń i własnych słabości. O trudności w budowaniu relacji, niechęci do obcych i jednocześnie potrzebie bliskości i akceptacji, o tym jak trudno relacje utrzymać, kiedy zawsze wybierało się samotność.
I o tym, że zawsze trzeba mieć powód by wrócić.
"Nikt nie idzie" to książka przepełniona nostalgią, spokojem, powolnym rytmem podróży i samotnością pośród tłumu. Melancholia podróżowania w pojedynkę szybko udziela się czytelnikowi - chce się spakować plecak i ruszyć w drogę, by rozmawiać z nieznajomymi, pisać listy, odkrywać, przeżywać, a w pociągu z punktu A do punktu B dać się pochłonąć lekturze. A jeśli książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-05
Ostatnimi czasy możemy zaobserwować szczególny wzrost zainteresowania kulturą Korei Południowej wśród młodszych i starszych pokoleń szeroko pojętego Zachodu. Wzrost popularności muzyki k-popowej i wejście na międzynarodową scenę muzyczną takich zespołów jak BTS, Stray Kids czy BLACKPINK sprawiło, że koreańska kultura popularna przekroczyła granice swojego państwa i wyruszyła na podbój świata. Podczas gdy jedni podrygują radośnie do dynamicznego „Butter”, drudzy uziemieni przez pandemię produkują w zaciszu swego domu następne kilogramy kimchi, a inni przeszukują Netflix w poszukiwaniu kolejnej porywającej serce k-dramy (czyli koreańskiego serialu), znajdzie się również taka grupa odbiorców, która do hallyu (koreańskiej fali) podchodzi z nieco większym dystansem. Mowa tu o ludziach, którzy zdają sobie sprawę z tego, że koreańska kultura popularna, a zwłaszcza jej eksportowa – wystylizowana, idealna i polukrowana część, to nie tylko przedmiot westchnień i tęsknych spojrzeń, ale przede wszystkim biznes nakierowany na ogromne zyski oraz kreowanie nie tylko rozrywki ale też określonych potrzeb i odczuć w konsumentach.
Im bardziej zżyci ze swymi idolami stali się fani, tym więcej szczegółów ich życia i pracy zaczęło docierać do często niczego nie świadomych odbiorców. Stres, samotność, przepracowanie, koreańskie standardy piękna i chorobliwa wręcz obsesja kreowania idealnego wizerunku to rak toczący społeczeństwo. Powszechne przekonanie o byciu nieidealnym czy „niewystarczającym” to jedna z wielu przyczyn dla których Korea Południowa wielokrotnie pojawia się na czele państw z największym odsetkiem samobójstw. Wszystko to tematy trudne i łamiące serce. Aby przybliżyć sobie nieco obraz koreańskiego społeczeństwa i nie skończyć wypłakując sobie oczy, warto sięgnąć po nową propozycje od Wydawnictwa Mova.
„Gdybym miała twoją twarz” to książka opowiadająca o losach pozornie bardzo odmiennych od siebie kobiet, które łączy mieszkanie w tym samym apartamentowcu Color House w Seulu. Każda z nich doświadczyła w swoim życiu bólu, goryczy, przykrości, każda na swój sposób próbuje przetrwać, utrzymać się na powierzchni i złapać własny rytm w przestrzeni pędzącego miasta. Chociaż niektórym z nich udało się usamodzielnić i odciąć od toksycznej rodziny, drugie zaś tej rodziny nigdy nie miały, a jeszcze inne założyły własną – wciąż nie czują się wolne, a już na pewno nie szczęśliwe. Ciągły przymus spełniania wymogów i oczekiwań rodziców, starszego pokolenia, szefostwa, społeczeństwa, przymus wpasowania się do konkretnych ról – idealnej dziewczyny, córki, synowej, studentki, pracownicy, kobiety – wisi nad nimi niczym katowski miecz, a każde odstępstwo od schematu sprawia, że miecz ten opada coraz niżej i niżej nieuchronnie sięgając karku. Życie kobiety w tak zaszufladkowanym społeczeństwie to życie pełne wyrzeczeń, ustępstw i kompromisów, to konieczność ciągłego wyboru, pomiędzy prawdziwym „ja”, a obrazem siebie odgrywanym przed innymi – zawsze na korzyść tego drugiego. Dla bohaterek książki jedyną nadzieją na szczęśliwe życie jest ciągłe odkładanie ogromnych sum pieniędzy i przeznaczanie ich na kolejne operacje, mające poprawić ich wygląd. Żyją w przekonaniu, że jedynie takie piękno spod skalpela może zapewnić im godną przyszłość i poprawić warunki życia – przez znalezienie lepiej płatnej pracy, kariery czy odpowiednio bogatego męża. Niestety doświadczenia dziewcząt w patriarchalnym, mizoginistycznym świecie, stawiającym mężczyzn na piedestale nie są pozytywne – zdrady, przemoc słowna i fizyczna, kłamstwa, alkoholizm, porzucenie – to tylko przedsmak tego, co oferuje swoim bohaterkom Frances Cha na kartach niniejszej książki.
Chociaż trudno mi wyobrazić sobie takie życie i uleganie normom społecznym w tak dużym stopniu, ciężko zaakceptować niektóre postawy i wybory bohaterek, to z pełnym przekonaniem mogę polecić tę książkę – zarówno w celach rozrywkowych jak i dydaktycznych. Życie Koreanek to ciężki kawałek chleba, a współcześnie zwrócenie oczu całego świata na ich urodę (niezwykle popularne ostatnimi czasy poradniki, wielostopniowe pielęgnacje, maseczki sprowadzane do najdalszych zakątków globu) sprawia, że na i tak już bogatej liście wymogów koniecznych do spełnienia, aby czuć się człowiekiem wartościowym i pełnoprawnym członkiem społeczeństwa pojawia się także konieczność posiadania idealnej cery, wielkich oczu, zadartego noska i malutkiego podbródka. Błędne koło potrzeby bogactwa i operacji plastycznych toczy się dalej, a kreowany przez mężczyzn świat podwójnych standardów i obłudy trwa w najlepsze. Warto sięgnąć po „Gdybym miała Twoja twarz” – dać się zaskoczyć, zaprzyjaźnić z dziewczętami, które stopniowo odkrywają siebie by w końcu pełną parą, ale i z głową pełną wątpliwości ruszyć za swoimi marzeniami. Początkowy dystans dziewcząt, który wkrótce przeradza się w przyjaźń, chęć poświęceń i prawdziwe, płynące z głębi serca wsparcie chwyta za serce, czyniąc lekturę jeszcze bardziej wyjątkową.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl, dziękuję za świetną lekturę!
Ostatnimi czasy możemy zaobserwować szczególny wzrost zainteresowania kulturą Korei Południowej wśród młodszych i starszych pokoleń szeroko pojętego Zachodu. Wzrost popularności muzyki k-popowej i wejście na międzynarodową scenę muzyczną takich zespołów jak BTS, Stray Kids czy BLACKPINK sprawiło, że koreańska kultura popularna przekroczyła granice swojego państwa i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Przeklęty królik" to moje kolejne przedziwne, odrealnione, nieoczywiste i trochę obrzydliwe spotkanie z literaturą koreańską. Mają coś w sercach i umysłach ci koreańscy autorzy, co sprawia że tak dziwaczne, pokręcone historie wychodzą im nad wyraz dobrze - ba! - doskonale!
Bo przyznajcie sami, czy nie wciągnęło was opowiadanie o głowie w toalecie? Czy nie obserwowaliście z przerażeniem i fascynacją losów lisa krwawiącego złotem? Czy nie czekaliście podekscytowani, aż tytułowy przeklęty królik pogrąży kłamliwego biznesmena? I w końcu - Czy nie zaskoczyło was umiejscowienie jednego z opowiadań w małym lecz malowniczym polskim miasteczku?
Styl pisania (choć może bardziej chwalić należy tu pracę tłumaczki), sposób budowania tak nierealnych historii, aby czytelnikowi wydawały się typową koreańską codziennością i niemożliwie bogata wyobraźnia - wszystko to sprawia, że chce się sięgać po więcej takich książek.
"Przeklęty królik" to moje kolejne przedziwne, odrealnione, nieoczywiste i trochę obrzydliwe spotkanie z literaturą koreańską. Mają coś w sercach i umysłach ci koreańscy autorzy, co sprawia że tak dziwaczne, pokręcone historie wychodzą im nad wyraz dobrze - ba! - doskonale!
więcej Pokaż mimo toBo przyznajcie sami, czy nie wciągnęło was opowiadanie o głowie w toalecie? Czy nie obserwowaliście...