-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-08-17
2017-09-14
2018-04-05
2017-11-14
2018-05-11
2017-12-23
2018-03-08
2018-01-03
2018-01-03
"Kolędy prozą czyli Bożonarodzeniowej opowieści o duchach" nie trzeba nikomu przedstawiać. Chyba wszyscy wiedzą kim jest Ebenezer Scrooge, albo jego wspólnik Marley, albo trzy pozostałe duchy. Zadziwiające, że z upływem lat zmienia się moje postrzeganie tej historii. Kiedy czytałam tę opowieść jako lekturę w gimnazjum, nie mogłam się nadziwić, jak można być takim człowiekiem jak Scrooge?! Natomiast im jestem starsza tym lepiej rozumiem jego osobowość (Mam w sobie czasami takiego wewnętrznego zrzędliwego Scrooge'a, każdy go ma, nie oszukujmy się) i tym mocniej przeżywam wraz z nim przemianę duchową, kiedy w okresie przedświątecznym wracam do jego historii.
"Nawiedzony, czyli pakt z duchem" to dla mnie ewenement. Pierwszy raz spotkałam się z tą historią, ale mam wrażenie, że bohatera poznałam dużo wcześniej. Wydaje mi się, że Redlaw mógł posłużyć jako inspiracja do zaprojektowania postaci Severusa Snape'a. Znalazłam bardzo wiele podobieństw między nimi. Redlaw z wykształcenia jest chemikiem. Snape z wykształcenia jest mistrzem eliksirów. Obaj są nauczycielami i mają swoich studentów. Redlaw jest uznawany w mieście za nawiedzonego. Po części tak faktycznie jest. Ma do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi i napewno bardzo mrocznymi. W jego towarzystwie pojawia się widmo, z którym zawiera osobliwy pakt. Snape nie jest może nawiedzony, ale również ma do czynienia z mrocznymi siłami. Jest śmierciożercą - zawiera pakt z Voldemortem - i przy okazji jest Księciem Półkrwi, projektującym czarnomagiczne zaklęcia, których nie uczą w szkole. Żaden z nich nie jest na wskroś zły, obaj w pewnym momencie życia zboczyli na ścieżkę mroku, ale w każdym z nich następuje na pewnym etapie wewnętrzna przemiana, dzięki czemu obaj są protagonistami, a nie antagonistami. Zarówno na przemianę wewnętrzną Redlaw'a jak i na Snape'a mają wpływ kobiety - poślubione innym mężczyznom - a które oni darzą szacunkiem w przypadku Redlaw'a albo miłością w przypadku Snape'a. No i pozostaje opis Redlaw'a, który był najbardziej kluczowy i zdeterminował u mnie tę analizę porównawczą: "Czy widząc jego wychudzone policzki, zapadnięte lśniące oczy, odzianą na czarno postać, nie wiadomo czemu posępną(...), szpakowate włosy zwisające na twarz niczym pęki wodorostów, mając nieodparte wrażenie, że przez całe życie był samotną rafą ścieraną i obmywaną przez oceany ludzkich doświadczeń, mógłby ktoś nie powiedzieć, iż wygląda jak nawiedzony? Czy obserwując, jak się zachowuje - milkliwy, zadumany, posępny, stale skryty w cieniu rezerwy, zawsze wstrzemięźliwy, a nigdy promienny - jak spowija go aura tęsknoty za minionymi miejscami i czasami, czy zasłuchania w stare echa duszy, mógłby ktoś nie powiedzieć, iż tak się zachowuje nawiedzony? Czy słysząc jego głos, powolny, niski i matowy - jakby celowo tłumił jego naturalną głębię i melodię - mógłby ktoś nie powiedzieć, że to głos nawiedzonego?" Cóż, głos nawiedzonego może nie koniecznie, ale nieodżałowanego Alana Rickmana z pewnością mógłby.
"Kolędy prozą czyli Bożonarodzeniowej opowieści o duchach" nie trzeba nikomu przedstawiać. Chyba wszyscy wiedzą kim jest Ebenezer Scrooge, albo jego wspólnik Marley, albo trzy pozostałe duchy. Zadziwiające, że z upływem lat zmienia się moje postrzeganie tej historii. Kiedy czytałam tę opowieść jako lekturę w gimnazjum, nie mogłam się nadziwić, jak można być takim...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-26
Opowieść wigilijna pt. "Świerszcz za kominem" zawiera taki plot twist, którego nie powstydziliby się scenarzyści filmowi. Opowieść wigilijna pt. "Życiowa batalia Historia miłosna" pięknie ukazuje siostrzaną miłość, oddanie i poświęcenie. "Opowieść wigilijna pt. "Sygnaturki" niesie ze sobą najważniejsze przesłanie, ze wszystkich pięciu opowieści, które do tej pory przeczytałam. Jest moją ulubioną opowieścią. Na pewno będę do niej wracać w każdym okresie przedświątecznym. Uważam, że powinna popularnością dorównywać historii o Ebenezerze Scrooge, Marleyu i trzech Duchach Świąt Bożego Narodzenia.
Opowieść wigilijna pt. "Świerszcz za kominem" zawiera taki plot twist, którego nie powstydziliby się scenarzyści filmowi. Opowieść wigilijna pt. "Życiowa batalia Historia miłosna" pięknie ukazuje siostrzaną miłość, oddanie i poświęcenie. "Opowieść wigilijna pt. "Sygnaturki" niesie ze sobą najważniejsze przesłanie, ze wszystkich pięciu opowieści, które do tej pory...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Zawsze wiadomo, co myśli pies. Są cztery możliwości. Pies może być wesoły, smutny, zły albo czujny. Poza tym psy są wierne i nie kłamią, bo nie mogą mówić.” ~ Christopher Boone
Na początek garść informacji: „Dziwny przypadek psa nocną porą” to powieść autorstwa Marka Haddona, która w roku 2003 zdobyła prestiżową nagrodę Whitbread Book of the Year. Książka jest poniekąd kryminałem. Bohaterem, a także narratorem, jest postać nietuzinkowa - Christopher Boone, piętnastoletni chłopak z Zespołem Aspergera. Mieszka w Swindon, w Wielkiej Brytanii. Pasjonuje się matematyką, fizyką i astronomią. Ma niesamowicie rozwiniętą percepcję otoczenia, znacznie odbiegającą od standardów rozumowania zwyczajnych śmiertelników, a także fotograficzną pamięć i możliwość zapamiętywania zdarzeń jak na taśmie filmowej, którą bez problemu jest w stanie przewijać w swojej głowie. Nie odczytuje metafor w wypowiedziach innych ludzi. Nie rozumie abstrakcyjnych sformułowań, uważa je za kłamstwa; nie ma jednak nic przeciwko porównaniom, które stosuje do opisywania otaczających go w środowisku ludzi. Zwykle obdarza każdą osobę z życia dwoma cechami, które są dla niej charakterystyczne. Tak poleciła mu to robić pani Siobhan, pedagog szkolna, która nadzoruje postęp pisarski chłopca i służy mu radami, dotyczącymi kwestii ujęcia jego przeżyć w odpowiednie słowa. Jedyna osoba poza rodzicami, z którą Christopher jest naprawdę związany. Wydaje się być nie tylko jego opiekunką szkolną, ale także przewodnikiem i aniołem stróżem.
Można rzec, iż książka, którą zaczyna pisać Christopher, jest pewnego rodzaju terapią, po wydarzeniach, które przytrafiają się chłopcu pewnej nocy. Christopher odnajduje zwłoki psa sąsiadki, który zostaje przebity widłami ogrodowymi. Chłopiec stara się niezwłocznie rozwikłać zagadkę jego śmierci. Pomimo wyraźnych zastrzeżeń ze strony ojca, podejmuje własne śledztwo, które wraz z postępem fabuły prowadzi go do kolejnych niewyjaśnionych tajemnic rodzinnych. Chęć odnalezienia sprawcy tego morderstwa staje się motorem napędowym do napisania książki - którą czytelnik ma przed sobą - w formie niesłychanie wciągającego pamiętnika. W którym można natrafić na zagadnienia z nauk przyrodniczych, opowiedziane słowami piętnastolatka w całkiem przystępny sposób.
„Niektórzy pytają, jak mogłoby przez przypadek powstać oko? Oko musi wykształcić się z czegoś, co jest bardzo podobne do oka, a to nie zdarza się ot tak, z powodu błędu genetycznego, i jaki byłby pożytek z połowy oka? Ale pół oka jest bardzo użyteczne, ponieważ połową oka zwierzę zobaczy pół drugiego zwierzęcia, które chce je zjeść, i w porę się usunie, a samo zje takie zwierzę, które ma tylko jedną trzecią oka albo 49% oka i dlatego nie usunęło się w porę z drogi, a zjedzone zwierzę nie będzie miało młodych, bo jest nieżywe.”
Matematyka jednak gra w książce pierwsze skrzypce:
„Liczby pierwsze zostają, kiedy zabierze się wszystkie powtarzające się wzory. Myślę, że te liczby są jak życie - bardzo logiczne, tylko że nigdy nie da się odkryć rządzących nimi reguł, choćby myślało się cały czas.”
„W głowie zacząłem potęgować dwójki, bo to mnie uspokajało. Doszedłem do 33 554 432, czyli 2 do 25 potęgi, co nie było znów aż tak dużo, bo doszedłem już kiedyś do 2 do 45 potęgi, ale mój mózg nie pracował tego dnia najlepiej.”
Z początku, kiedy przeleciałam wzrokiem tekst pierwszej strony książki, wydawało mi się, że prosty język użyty w tekście będzie mankamentem tej powieści. Mam uczulenie na książki okraszone słowami „czyta się szybko, łatwo i przyjemnie”. Owszem, narracja Christophera, autystycznego nastolatka jest zbudowana z prostych zdań, ale książki tej wcale nie czyta się łatwo. Przyjemnie owszem, ale nie łatwo. Jeśli tylko cokolwiek rozproszy naszą uwagę od lektury, trudno złapać wątek Christophera i niejednokrotnie musiałam wracać kilka zdań wstecz, by ponownie wdrążyć się w jego niesamowity świat. Bowiem ani fabuła, ani sama zagadka do rozwikłania nie jest tu kluczem do poznania wnętrza bohatera, lecz jego strumienie świadomości, w których zatraca się, opowiadając o swoich zajmujących przemyśleniach na różne tematy, przede wszystkim nauk ścisłych i przyrodniczych. Ta książka to kopalnia wiedzy i cytatów. Podróż wgłąb świadomości człowieka z zespołem Aspergera. Christopher stroni od ludzi, nie znosi dotyku, towarzystwa obcych, a w miejscach publicznych zdarzają mu się napady prawdziwej paniki. Możliwość poznania go, tego co siedzi w jego głowie, od tej wewnętrznej strony, staje się nie lada zaszczytem. Tak to odbieram. Bo Christopher jest jedną z nielicznych postaci literackich, które mogłabym ożywić, przenieść do świata realnego i słuchać tego, co ma jeszcze do powiedzenia.
„Ale większość ludzi to lenie. Nigdy nie patrzą na wszystko. To, co robią nazywa się rzucaniem okiem, co oznacza, że oko odbija się od rzeczy tak jak w bilardzie jedna kula od drugiej. A informacje w ich głowach są proste.”
Moja informacja w głowie jest prosta. Ta książka mnie zachwyciła. Christopher Boone mnie zachwycił. Zachwyca mnie fakt, że dowiedziałam się o tej pozycji poprzez spektakl, który powstał na jej podstawie, a od 2015 roku jest wystawiany na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie. Ta książka to najlepsze, co mnie od dawna spotkało w sferze powieści fabularnych.
.
.
.
Mam tylko jedną małą, malutką uwagę. Kiedy Christopher zdradza czytelnikowi jaka książka jest jego ulubioną (znacznie bardziej lubi popularnonaukowe, ale jeśli ma już wybierać pozycję z beletrystyki to wskazuje właśnie tę) - a jest to „Pies Baskerville’ów” Arthura Conana Doyle'a, to niestety zagalopowuje się w opowiadaniu jej fabuły do tego stopnia, że zdradza zakończenie. Więc jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej przygody Sherlocka Holmesa, a ma w zamiarze, to może się domyślić w jakiej kolejności sięgać po obie książki.
Ciekawostka na koniec, dla wytrwałych: Rzucił mi się w oczy fakt, że „Dziwny przypadek psa nocną porą” znajduje się na liście książek polecanych do przeczytania przez BBC.
„Zawsze wiadomo, co myśli pies. Są cztery możliwości. Pies może być wesoły, smutny, zły albo czujny. Poza tym psy są wierne i nie kłamią, bo nie mogą mówić.” ~ Christopher Boone
więcej Pokaż mimo toNa początek garść informacji: „Dziwny przypadek psa nocną porą” to powieść autorstwa Marka Haddona, która w roku 2003 zdobyła prestiżową nagrodę Whitbread Book of the Year. Książka jest poniekąd...