rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Można negować sens i wartość, ale bez wątpienia jest to pozycja, do której chętnie się wraca. Mój egzemplarz jest stary i podniszczony, jakby wykopany z dna szafy. Nie robi wielkiego wrażenia. A jednak dawno temu, zupełnie spontanicznie, rozpoczął wędrówkę pomiędzy moimi znajomymi - i wciąż zbiera świeże żniwo. Wśród ludzi, którzy chociaż na moment dali się porwać wizji enneagramu, wytwarza się osobliwy slang. Rozmowy o charakterach i zachowaniach stają się bardziej urozmaicone, jakby pełniejsze, kiedy można odnieść się w nich do książki.

Nie twierdzę bynajmniej, że "enneagram" należy traktować z czcią i powagą; to byłoby całkowite wypaczenie konceptu, niszczące magię kwadratury koła. Lepiej na moment zanurzyć się w tej wizji.. i zapamiętać.

Można negować sens i wartość, ale bez wątpienia jest to pozycja, do której chętnie się wraca. Mój egzemplarz jest stary i podniszczony, jakby wykopany z dna szafy. Nie robi wielkiego wrażenia. A jednak dawno temu, zupełnie spontanicznie, rozpoczął wędrówkę pomiędzy moimi znajomymi - i wciąż zbiera świeże żniwo. Wśród ludzi, którzy chociaż na moment dali się porwać wizji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"I usycham, i kwitnę, i ciągle chcę więcej."

"I usycham, i kwitnę, i ciągle chcę więcej."

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Warsztatowo i językowo.. dość słabe. Ale kogo to obchodzi? Kreacje postaci i świata, pomysły na fabułę, a wreszcie niesamowite plot-twisty, jakie stworzył Martin, ciężko mi porównać z czymkolwiek innym. Książki z cyklu "pieśni lodu i ognia" pożera się na raz. I wciąż chce się więcej. (I obyś dał nam więcej, R. R. Martin, Ty trollu!)

Warsztatowo i językowo.. dość słabe. Ale kogo to obchodzi? Kreacje postaci i świata, pomysły na fabułę, a wreszcie niesamowite plot-twisty, jakie stworzył Martin, ciężko mi porównać z czymkolwiek innym. Książki z cyklu "pieśni lodu i ognia" pożera się na raz. I wciąż chce się więcej. (I obyś dał nam więcej, R. R. Martin, Ty trollu!)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nietypowa i dosyć chaotyczna. Nieodmiennie przypomina mi o trudnym czasie, jaki nastał w życiu autora. A jednak nie brak w niej wizji, które na długo zostają w pamięci. Po przeczytaniu tej książki inaczej patrzy się na delfiny. I na piktografię.

Nietypowa i dosyć chaotyczna. Nieodmiennie przypomina mi o trudnym czasie, jaki nastał w życiu autora. A jednak nie brak w niej wizji, które na długo zostają w pamięci. Po przeczytaniu tej książki inaczej patrzy się na delfiny. I na piktografię.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każda z książek wnosi zupełnie nowy element do tej pięknej, egzystencjalistycznej układanki. Najciekawiej czytało mi się "dżumę", najbardziej dojrzały wydał się "upadek". I najchętniej wróciłabym do "obcego".

Każda z książek wnosi zupełnie nowy element do tej pięknej, egzystencjalistycznej układanki. Najciekawiej czytało mi się "dżumę", najbardziej dojrzały wydał się "upadek". I najchętniej wróciłabym do "obcego".

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lekka i sympatyczna książeczka, z kilkoma elementami zapadającymi w pamięć.
Tylko skąd im się wzięło to tłumaczenie..?

Lekka i sympatyczna książeczka, z kilkoma elementami zapadającymi w pamięć.
Tylko skąd im się wzięło to tłumaczenie..?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie sądzę, by były to wyżyny literatury, a jednak trzeba przyznać, że pewne sceny i motywy na długo zapadają w pamięć.

Nie sądzę, by były to wyżyny literatury, a jednak trzeba przyznać, że pewne sceny i motywy na długo zapadają w pamięć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chociaż z przyzwyczajenia i zasady ubóstwiam cały "Świat Dysku", to ta książka szczególnie utkwiła mi w pamięci. Dlaczego? Hm, może z uwagi na intrygę - niby typową dla cyklu o straży, ale jednak jeszcze bardziej wyjątkową, jeszcze bardziej porywającą. Rasowy kryminał prosto z Ankh-Morpork. Czego można chcieć więcej?

Chociaż z przyzwyczajenia i zasady ubóstwiam cały "Świat Dysku", to ta książka szczególnie utkwiła mi w pamięci. Dlaczego? Hm, może z uwagi na intrygę - niby typową dla cyklu o straży, ale jednak jeszcze bardziej wyjątkową, jeszcze bardziej porywającą. Rasowy kryminał prosto z Ankh-Morpork. Czego można chcieć więcej?

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie jest to przystępny styl. Nie mówiąc już o kłodach, jakie rzuca nam pod nogi większość polskich wydań.
Ale cóż z tego?
Świat Tolkiena jest tak wyjątkowy, że przedarłabym się pieszo przez Mordor, wyzwała na pojedynek wszystkich orków i jeszcze zrobiła masaż Szelobie, byle tylko móc lepiej poznać jego skrawek.

Nie jest to przystępny styl. Nie mówiąc już o kłodach, jakie rzuca nam pod nogi większość polskich wydań.
Ale cóż z tego?
Świat Tolkiena jest tak wyjątkowy, że przedarłabym się pieszo przez Mordor, wyzwała na pojedynek wszystkich orków i jeszcze zrobiła masaż Szelobie, byle tylko móc lepiej poznać jego skrawek.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kościany.." zawitał do domu okrężną drogą; otrzymany w prezencie, który z góry uznałam za nietrafiony. Okładka budziła nieprzyjemne skojarzenia z durnowatym filmem "maska". Napis na odwrocie, informujący, że książka jest "gratką dla młodych fanów Pratchetta", uznałam po prostu za okrutną kpinę. Nic dziwnego, że Pan Przyjemniaczek długi czas przeleżał na półce, zanim w końcu, znudzona i zdesperowana, zdecydowałam się po niego sięgnąć.

I od tej chwili kajam się pokornie, kajam już siódmy rok - za swą małość, za krótkowzroczność, za pogardę i zwątpienie, którym zgrzeszyłam wobec pana Landy'ego. Albowiem ta książka jest cholernym, malutkim cudem - tym bardziej olśniewającym, że bierze z zaskoczenia.
Przynajmniej na własnej skórze miałam okazję poznać sens porzekadła, że nie należy oceniać książki po okładce.

Chciałabym któregoś dnia ujrzeć na swojej półce cały cykl przetłumaczony na piękny język polski. A do tego czasu pozostaje tylko cieszyć się oryginałem, bo Amber wyraźnie się nie spieszy...

"Kościany.." zawitał do domu okrężną drogą; otrzymany w prezencie, który z góry uznałam za nietrafiony. Okładka budziła nieprzyjemne skojarzenia z durnowatym filmem "maska". Napis na odwrocie, informujący, że książka jest "gratką dla młodych fanów Pratchetta", uznałam po prostu za okrutną kpinę. Nic dziwnego, że Pan Przyjemniaczek długi czas przeleżał na półce, zanim w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka wydaje mi się po prostu inna. Inna niż inne.

Ta książka wydaje mi się po prostu inna. Inna niż inne.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Często wracam do tych wierszy, często sięgam po więcej. Można by sądzić, że powinnam się już przyzwyczaić, przywyknąć. Że magia opadnie. A ja wciąż, niezmiennie, irytująco i głupkowato, po przeczytaniu losowego fragmentu nie jestem w stanie powiedzieć na jego temat nic poza mruczącym, rozwlekłym: "Taaaaa-aaaak...".

Często wracam do tych wierszy, często sięgam po więcej. Można by sądzić, że powinnam się już przyzwyczaić, przywyknąć. Że magia opadnie. A ja wciąż, niezmiennie, irytująco i głupkowato, po przeczytaniu losowego fragmentu nie jestem w stanie powiedzieć na jego temat nic poza mruczącym, rozwlekłym: "Taaaaa-aaaak...".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jednym - i być może najpiękniejszym - z wyznaczników cudowności tej książki jest jej ekranizacja. Nie można jednak zapominać, że sam pierwowzór też zasługuje na uwagę. Mroczna i pusta narracja Gaimana jest idealnym tłem dla fabuły "Koraliny", a sama historia, choć krótka i pozornie prosta, wydaje mi się jedną z bardziej oryginalnych z całego dorobku autora.

Nie sposób nie wspomnieć, że studio Laika wspaniale odnalazło się w tej historii i zapełniło gaimanową pustkę własnymi barwami, charakterami, pomysłami... Bajką.

Jednym - i być może najpiękniejszym - z wyznaczników cudowności tej książki jest jej ekranizacja. Nie można jednak zapominać, że sam pierwowzór też zasługuje na uwagę. Mroczna i pusta narracja Gaimana jest idealnym tłem dla fabuły "Koraliny", a sama historia, choć krótka i pozornie prosta, wydaje mi się jedną z bardziej oryginalnych z całego dorobku autora.

Nie sposób nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy to pani Braiter aż tak napsuła, czy też zwyczajnie trafiło się "dzieło" na miarę jej możliwości - nie odgadnę, póki nie wezmę się za oryginał. Co kiedyś uczynię. Jak już uda mi się zwalczyć niechęć spowodowaną lekturą polskiej wersji. Może minie za kolejne dwa lata... A może za dziesięć...
Na chwilę obecną, z powodu całej sympatii żywionej do autora, wolę się trzymać z daleka od tej książki.

Czy to pani Braiter aż tak napsuła, czy też zwyczajnie trafiło się "dzieło" na miarę jej możliwości - nie odgadnę, póki nie wezmę się za oryginał. Co kiedyś uczynię. Jak już uda mi się zwalczyć niechęć spowodowaną lekturą polskiej wersji. Może minie za kolejne dwa lata... A może za dziesięć...
Na chwilę obecną, z powodu całej sympatii żywionej do autora, wolę się trzymać z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Panu Gaimanowi do twarzy z baśnią. Nie obraziłabym się, gdyby częściej w nią uciekał.

Panu Gaimanowi do twarzy z baśnią. Nie obraziłabym się, gdyby częściej w nią uciekał.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Małe próbki Gaimana w deserowym wydaniu. Jedne smakują bardziej, inne mniej, ale chyba o to właśnie chodzi w zbiorze opowiadań - że każdy może wybrać kawałek dla siebie.

Małe próbki Gaimana w deserowym wydaniu. Jedne smakują bardziej, inne mniej, ale chyba o to właśnie chodzi w zbiorze opowiadań - że każdy może wybrać kawałek dla siebie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Język Masłoskiej robi z mózgu sieczkę. Czy się podobało? No nawet podobało, no. I cóż z tego, jeśli teraz wymagam terapii Mickiewiczem. Szekspirem. Tolkienem. Encyklopedią.

Język Masłoskiej robi z mózgu sieczkę. Czy się podobało? No nawet podobało, no. I cóż z tego, jeśli teraz wymagam terapii Mickiewiczem. Szekspirem. Tolkienem. Encyklopedią.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobry punkt wyjścia dla wszystkich zainteresowanych tematem. Wgląd w poglądy, tendencje i realia sprzed przeszło połowy wieku pozwala spojrzeć na współczesne rozumienie interseksualizmu od innej - i być może nawet ciekawszej - strony. Dzięki tej książce nigdy nie zapomnę, czym jest zespół niewrażliwości na androgeny, znany Boczkowskiemu jako "zespół feminizujących jąder". :)
W mojej opinii największym minusem publikacji jest mała grupa badanych i fakt, że opisy tych osób często są niepełne.

Dobry punkt wyjścia dla wszystkich zainteresowanych tematem. Wgląd w poglądy, tendencje i realia sprzed przeszło połowy wieku pozwala spojrzeć na współczesne rozumienie interseksualizmu od innej - i być może nawet ciekawszej - strony. Dzięki tej książce nigdy nie zapomnę, czym jest zespół niewrażliwości na androgeny, znany Boczkowskiemu jako "zespół feminizujących...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Klasyk.

Klasyk.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

A więc historia potrafi być interesująca.

A więc historia potrafi być interesująca.

Pokaż mimo to