-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2023-01-06
2016-03-05
2016-02-24
2016-02-17
2016-02-01
Co prawda od dnia publikacji pierwszego tomu przygód Harrego Pottera minęło już sporo czasu, jednak dopiero teraz zabrałam się za czytanie. Nie twierdzę, że musiałam "dojrzeć" do tej lektury, ale nastrój na pewno nie jest bez znaczenia.
Leciutka fantastyka, dobrze napisana, bardzo dobrze przetłumaczona. Kolejne strony znikały niespostrzeżenie, a ja poczułam się trochę jak dziesięciolatka z zapartym tchem poznająca tajniki Hogwartu i towarzysząca Harremu, Ronowi oraz Hermionie w kolejnych przygodach. Myślałam, że z wiekiem spoważniałam i uznam tą lekturę za banalną, a jednak okazało się, że mam jeszcze w sobie trochę z dziecka i ta część nie może się doczekać aż zabiorę się za drugi tom.
Co prawda od dnia publikacji pierwszego tomu przygód Harrego Pottera minęło już sporo czasu, jednak dopiero teraz zabrałam się za czytanie. Nie twierdzę, że musiałam "dojrzeć" do tej lektury, ale nastrój na pewno nie jest bez znaczenia.
Leciutka fantastyka, dobrze napisana, bardzo dobrze przetłumaczona. Kolejne strony znikały niespostrzeżenie, a ja poczułam się trochę jak...
2016-02-03
Drugi tom przygód Harrego wzbudził we mnie tak samo pozytywną reakcję jak pierwszy. Ponownie lekka lektura z dobrym tłumaczeniem. Idealna na długą podróż pociągiem, nawet do celu innego niż Hogwart
Drugi tom przygód Harrego wzbudził we mnie tak samo pozytywną reakcję jak pierwszy. Ponownie lekka lektura z dobrym tłumaczeniem. Idealna na długą podróż pociągiem, nawet do celu innego niż Hogwart
Pokaż mimo to2016-02-10
Postanowiłam zrobić sobie maraton z przygodami Harrego Pottera i ten tom czytałam z wypiekami na twarzy - moje wewnętrzne dziecko wciąż skacze z radości:)
Postanowiłam zrobić sobie maraton z przygodami Harrego Pottera i ten tom czytałam z wypiekami na twarzy - moje wewnętrzne dziecko wciąż skacze z radości:)
Pokaż mimo to2016-04-17
Przeczytawszy ostatni dotychczas opublikowany tom przygód Harrego mogę zebrać w całość wrażenia wywołane całą serią.
Krótko mówiąc - jestem oczarowana :) bardzo dobrze napisane, równie dobrze przetłumaczone, trzymające w napięciu, a jednocześnie zmieniające z tomu na tom barwę. Tak jak pierwsze dwa tomy w swojej tragedii naznaczonej sieroty zdawały się raczej beztroskie, tak im bliżej tomu siódmego, tak i atmosfera stawała się cięższa.
Przywykłam do codziennych spotkań z Harrym, Hermioną, Ronem i całą resztą i wiem, że przez pewien czas będzie mi tego wręcz brakować.
Przeczytawszy ostatni dotychczas opublikowany tom przygód Harrego mogę zebrać w całość wrażenia wywołane całą serią.
Krótko mówiąc - jestem oczarowana :) bardzo dobrze napisane, równie dobrze przetłumaczone, trzymające w napięciu, a jednocześnie zmieniające z tomu na tom barwę. Tak jak pierwsze dwa tomy w swojej tragedii naznaczonej sieroty zdawały się raczej beztroskie,...
2016-01-10
Małe amerykańskie miasteczka zawsze budziły we mnie grozę - kojarzyły się natychmiast z nadmiernie przyjaznymi i wścibskimi sąsiadkami, milczącymi dziećmi i skrzętnie skrywaną tajemnicą, o której wiedzą wszyscy mieszkańcy, a przyjezdni mogą się jedynie domyślać, że coś jest nie tak
Co prawda Wind Gap odbiega nieco od przyjętych przeze mnie stereotypów, jednak groza nadal pozostaje. Stawiając wraz z główną bohaterką czoła przyjaciółkom z czasów młodości oraz patologicznym relacjom rodzinnym mam na szczęście jedynie ochotę uciec - do ostrych przedmiotów mnie nie ciągnie. A jednocześnie aura wykreowana w tej powieści przez Gillian Flynn to nie to samo, co Mroczny Zakątek czy Zaginiona Dziewczyna. Z przykrością muszę stwierdzić, że ta lektura mnie męczyła. Miałam wrażenie, że stworzona przez autorkę atmosfera jest... poszarpana. Jeśli taki był zamysł, to cel został osiągnięty, jednak do mnie to nie przemówiło.
Cieszę się jednak, że debiutancką powieść Pani Flynn zostawiłam sobie na koniec, bowiem gdybym od niej zaczęła, to nie jestem pewna, czy sięgnęłabym po kolejne powieści.
Małe amerykańskie miasteczka zawsze budziły we mnie grozę - kojarzyły się natychmiast z nadmiernie przyjaznymi i wścibskimi sąsiadkami, milczącymi dziećmi i skrzętnie skrywaną tajemnicą, o której wiedzą wszyscy mieszkańcy, a przyjezdni mogą się jedynie domyślać, że coś jest nie tak
Co prawda Wind Gap odbiega nieco od przyjętych przeze mnie stereotypów, jednak groza nadal...
2016-01-22
Trzy kobiety, trzy punkty widzenia, trzy historie, jeden mężczyzna. Bardzo dobry thriller. Zgrabny stylistycznie, trzymający w napięciu, z zaskakującym zakończeniem. To jedna z tych książek, które kończę czytać, zamykam i zdumiona myślę "o kurcze".
Mam nadzieję, że taki debiut to zapowiedź kolejnych thrillerów na poziomie - czas pokaże - jednak trudno będzie cierpliwie czekać.
Trzy kobiety, trzy punkty widzenia, trzy historie, jeden mężczyzna. Bardzo dobry thriller. Zgrabny stylistycznie, trzymający w napięciu, z zaskakującym zakończeniem. To jedna z tych książek, które kończę czytać, zamykam i zdumiona myślę "o kurcze".
Mam nadzieję, że taki debiut to zapowiedź kolejnych thrillerów na poziomie - czas pokaże - jednak trudno będzie cierpliwie...
2016-05-15
Bardzo lubię raz na jakiś czas sięgnąć po twórczość Schmitta. To jak kieliszek dobrze znanego koniaku - wiesz jakiego smaku oczekiwać, a jednak każdy pierwszy łyk zaskakuje.
Tym razem nie było inaczej - opowiadania z życia wzięte, opisujące sytuacje, z którymi możemy się spotkać na każdym kroku, a jednak znowu wzięło mnie na refleksje ;)
Bardzo lubię raz na jakiś czas sięgnąć po twórczość Schmitta. To jak kieliszek dobrze znanego koniaku - wiesz jakiego smaku oczekiwać, a jednak każdy pierwszy łyk zaskakuje.
Tym razem nie było inaczej - opowiadania z życia wzięte, opisujące sytuacje, z którymi możemy się spotkać na każdym kroku, a jednak znowu wzięło mnie na refleksje ;)
2016-06-11
podchodziłam do tej lektury z pewną obawą, bowiem moje wcześniejsze spotkania z literaturą skandynawską skutkowały ciężką atmosferą i nożem automatycznie otwierającym się w kieszeni by pociąć wszelkie resztki pozytywnego nastroju. Tymczasem poczułam się pozytywnie zaskoczona, bo choć bohaterami jest trio muzyków, to całość nie ocieka amerykańskim glamourem, co w efekcie powoduje, że zamknęłam książkę pozytywnie zaskoczona
podchodziłam do tej lektury z pewną obawą, bowiem moje wcześniejsze spotkania z literaturą skandynawską skutkowały ciężką atmosferą i nożem automatycznie otwierającym się w kieszeni by pociąć wszelkie resztki pozytywnego nastroju. Tymczasem poczułam się pozytywnie zaskoczona, bo choć bohaterami jest trio muzyków, to całość nie ocieka amerykańskim glamourem, co w efekcie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-21
Po prostu WOW. Nie mogłam się od tej powieści oderwać - atmosfera, język, świat wykreowany przez autora - niepowtarzalne! Cień, Wednesday, Pan Town i Pan World, który nagle okazuje się kimś, kogo od początku znamy...
To moje pierwsze spotkanie z dziełami Gaimana, ale na pewno nie ostatnie.
chcę jeszcze ;)!
Po prostu WOW. Nie mogłam się od tej powieści oderwać - atmosfera, język, świat wykreowany przez autora - niepowtarzalne! Cień, Wednesday, Pan Town i Pan World, który nagle okazuje się kimś, kogo od początku znamy...
To moje pierwsze spotkanie z dziełami Gaimana, ale na pewno nie ostatnie.
chcę jeszcze ;)!
2016-11-17
Bardzo, bardzo BARDZO przyjemna lektura. Szczypta tajemnicy z wątkiem kryminalistycznym, a wszystko ze smakiem otulone sztuką. Do tego Don Rigoberto z Lukrecją i Fonsitem, tym razem bez wątku erotycznego. Dawno nie czytałam czegoś, co tak dobrze mi "weszło"
Bardzo, bardzo BARDZO przyjemna lektura. Szczypta tajemnicy z wątkiem kryminalistycznym, a wszystko ze smakiem otulone sztuką. Do tego Don Rigoberto z Lukrecją i Fonsitem, tym razem bez wątku erotycznego. Dawno nie czytałam czegoś, co tak dobrze mi "weszło"
Pokaż mimo to
Nie tyle dobra, co po prostu ciekawa.
Od momentu, kiedy w 2019 roku obejrzałam dokument braci Sekielskich "tylko nie mów nikomu" bardziej świadomie i z większym zainteresowaniem zaczęłam przygladać się poczynaniom kościoła katolickiego. Wiem, że nie jestem w tej kwestii wyjątkiem, bo reportaż wywołał wciąż trwającą burzę, natomiast wnioski do jakich doszłam jeśli chodzi o księży oraz zakonnice są ze wszech miar smutne. Im bardziej zgłębiam ten temat, tym częściej dochodzę do wniosku, że ludzie kleru to najzwyklejsza banda życiowych frustratów, którzy znaleźli idealny sposób na bezkarną realizację swoich chorych fantazji i ambicji pod przykrywką świątobliwości i dobroci. Reportaż Mariusza Sepioło tylko utwierdził mnie w tej opinii. Władza, seks, pieniądze, układy. a gdzie w tym wszystki Bóg? Pomoc innym? Powołanie?
Brak.
Ale dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie można poszukać między innymi w tej publikacji. Zgłębić się w ciemne seminaryjne mury, w których archaiczny program kształcenia miesza się z buzującymi hormonami i sercem wyrywajacym się do Boga. Byli, bądź też niedoszli księża opowiadają o swoich doświadczeniach i zasadach z jakimi przyszło im się zderzyć. O momentach zwatpienia, układach, układzikach, wieczornych wizytach... Całość kreuje dość przygnębiajacy obraz upadającego kościoła i siłą rzeczy rodzi się pytanie, czy jest jeszcze jakikolwiek ratunek dla kościoła? Puszczając wodze fantazji powiedziałabym, że tak. Pod warunkiem, że kościół zaakceptuje fakt, że jego przedstawiciele to ludzie z krwi i kosci, którzy też mają swoje emocje, potrzeby, troski i problemy, które trzeba przepracować a nie przemodlić i wsparcie psychologów oraz seksuologów w znaczący sposób ułatwiłoby odpowiednie przygotowanie seminarzystów do życiowej posługi. Druga super istotna zmiana jaka musiałaby zajść w rozumowaniu kościoła, to uświadomienie sobie, że osoby wierzące to już nie wiejska ciemnota, którą można straszyć piekłem za zbranie krowy sąsiadowi, tylko ludzie z otwartymi (w dużej mierze) umysłami gotowi na dialog. Ale to już rozważania na zupełnie innym poziomie.
Nie tyle dobra, co po prostu ciekawa.
więcej Pokaż mimo toOd momentu, kiedy w 2019 roku obejrzałam dokument braci Sekielskich "tylko nie mów nikomu" bardziej świadomie i z większym zainteresowaniem zaczęłam przygladać się poczynaniom kościoła katolickiego. Wiem, że nie jestem w tej kwestii wyjątkiem, bo reportaż wywołał wciąż trwającą burzę, natomiast wnioski do jakich doszłam jeśli chodzi o...