-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2017-11-15
2017-09-28
Joy O'Brien to czterdziestotrzyletni policjant, który mieszka w Bostonie wraz ze swoją żoną Rosie oraz czworgiem prawie dorosłych dzieci - Maghan, Katie, JJ i Patrick'iem. Jego matka zmarła na pląsawicę Huntingtona, choć wszyscy myśleli, że umiera od zatrucia alkoholowego. Czuje się oszukany, kiedy dociera do niego owa bolesna prawda. Tym bardziej, iż od niej właśnie otrzymał w spadku ów gen, a dowiedział się o tym fakcie dopiero teraz, gdy sam obserwuje dziwne objawy.
"(...) Choroba Huntingtona, pląsawica Huntingtona to dziedziczna choroba neurodegeneracyjna, która charakteryzuje się stopniową utratą kontroli ruchowej i wzmożeniem częstotliwości ruchów niekontrolowanych. Początkowe symptomy mogą obejmować utratę równowagi, ograniczoną sprawność, upadki, pląsawicę, niewyraźną mowę i trudności w połykaniu. Chorobę tę diagnozuje się poprzez badanie neurologiczne, na podstawie zaburzeń ruchu i testu genetycznego, jako że powoduje ją pojedyncza mutacja. (...)" - [str. 11]
Joy usłyszawszy o tym, co mu zagraża był mocno wzburzony i chciał popełnić samobójstwo. Jednak obawy co do przyszłości własnych dzieci okazały się priorytetem. Stale zastanawiał się, czy przekazał im zmutowany gen? Każdy z nich ma pięćdziesiąt procent szans na zachorowanie.
"Sekret O'Brienów" to powieść obyczajowa napisana przez Lisę Genovę, która wprost genialnie operuje słowem. Niezwykle empatycznie opowiada historię bohaterów zmierzających się z realnością śmierci, z faktem, iż choroba, która ich dotyka jest nieuleczalna. To prawdziwy cios, a trzeba się z nim zmierzyć i po prostu wziąć na klatę. Bardzo ciekawie opisana z perspektywy dzieci Joy'a, bo każdy z nich przedstawia własny, indywidualny odbiór nieszczęścia. Jedni chcą znać prawdę o sobie, a drudzy chowają głowę w piasek, jakby woleli nie wiedzieć więcej, niż mogą przyjąć. Okładka książki właściwie nic nam nie mówi, jest niepozorna i zwyczajna, za to opis powala. To jedna z tych lektur, które pozostawiają po sobie niezatarty ślad w każdym czytelniku. Gorąco polecam!
Joy O'Brien to czterdziestotrzyletni policjant, który mieszka w Bostonie wraz ze swoją żoną Rosie oraz czworgiem prawie dorosłych dzieci - Maghan, Katie, JJ i Patrick'iem. Jego matka zmarła na pląsawicę Huntingtona, choć wszyscy myśleli, że umiera od zatrucia alkoholowego. Czuje się oszukany, kiedy dociera do niego owa bolesna prawda. Tym bardziej, iż od niej właśnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-12
"Być piękną po 40 - ce" to wyjątkowy, godny uwagi poradnik, w którym znaleźć można całkiem sporo użytecznych informacji na temat zdrowia i urody kobiet po czterdziestym roku życia. Jak wiadomo okres ten z reguły bywa trudny dla młodej dotąd dziewczyny, która z dnia na dzień staje się dojrzałą kobietą, podobnie stało się w moim przypadku ;) Zastanawiam się kiedy ten czas przeleciał... no i trzeba teraz zacząć troszczyć się o siebie nieco inaczej niż do tej pory. Autorka w bardzo fajny sposób przedstawia tajniki dbania o urodę, a także zwraca uwagę na zdrowe odżywianie. Pokazuje również zabiegi, które mogą zaprezentować nam prawie wszystkie szanujące się gabinety kosmetyczne, naprawdę nie pozostawia nas samych sobie. Doradza w każdej dziedzinie życia i wskazuje, jak dobrze czuć się w swojej skórze oraz cieszyć się życiem. Szczerze polecam każdej zainteresowanej pani!
"Być piękną po 40 - ce" to wyjątkowy, godny uwagi poradnik, w którym znaleźć można całkiem sporo użytecznych informacji na temat zdrowia i urody kobiet po czterdziestym roku życia. Jak wiadomo okres ten z reguły bywa trudny dla młodej dotąd dziewczyny, która z dnia na dzień staje się dojrzałą kobietą, podobnie stało się w moim przypadku ;) Zastanawiam się kiedy ten czas...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-02
Katie ma dwadzieścia cztery lata. Odkąd pamięta czuła się "dziwna" w porównaniu z innymi ludźmi, choć nie wiedziała dokładnie dlaczego tak się działo. Jako nastolatce zdarzały się jej niekontrolowane wybuchy agresji, nad którymi nie panowała. Obecnie jest w związku z Tomem i właśnie dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Była to dość zaskakująca informacja, gdyż przekonywano ją, że nigdy żadnego nie będzie miała, bo zgwałcono ją w wieku osiemnastu lat, co spowodowało niepłodność. Kiedy trafiła do szpitala z silnym krwawieniem okazało się, że to prawda, ale najprawdopodobniej poroni. W klinice planowania rodziny zapewniono ją, że w dalszym ciągu jest w ciąży. Katie jest spanikowana, uważa, że nie da rady być matką dla swojego dziecka i cała perspektywa nader ją przerażała.
Przychodzi na świat Sam, który z powodu problemu z oddychaniem trafia na intensywną terapię. Katie wydaje się, jakby stała obok i w ten zupełnie niezrozumiały sposób oglądała wszystko, co się wokół niej działo. Narodziny syna uwolniły lawinę traumatycznych przeżyć, kobieta budzi się co noc z krzykiem śniąc straszne koszmary, w których główną rolę odgrywa jej ojciec. Wspomina dzieciństwo zniszczone przez despotycznego ojca oraz niepewną siebie matkę, z którą postępował według własnej woli. Kiedy nie radzi sobie z rzeczywistością przyjmują ją do szpitala psychiatrycznego, gdzie przechodzi leczenie, zaczyna przyjmować silne leki, a pomimo tego wciąż próbuje popełnić samobójstwo.
"(...) Zostałam więźniem własnego umysłu - a było to naprawdę przerażające miejsce (...)" - [str. 196]
Po wielu latach leczenia postanowiła zmienić swoje życie i przestać się dołować, a jedyne czego chce, to pomaganie innym dzieciom znajdującym się w podobnej jak ona sytuacji, tak samo krzywdzonych przez najbliższych. Ów cel stał się dla niej priorytetem. Przez całe życie szukała prawdziwej miłości, choć nie potrafi zdefiniować co to właściwie oznacza. To krzyk dorosłej kobiety, wewnątrz której ukrywa się mała, przerażona dziewczynka. Dlaczego przez tyle lat nikt jej nie słyszy? Nawet własna matka zmagająca się ze swoimi demonami - o niczym nie wiedziała? Być może nie chciała?
"Wszystko pamiętam, tatusiu" to wspomnienia Katie Matthews, córki znanego w mieście ojca, który wspinał się po szczeblach kariery dosłownie bez skrupułów. Wraz z kolegami wykorzystywał seksualnie dziecko mające zaledwie dwa lata. Do jakiego stopnia ten człowiek musi czuć się jak typowy władca świata, żeby zgotować córce taki los? Zamiast szukać dojrzałych kobiet, bardziej do niego podobnych, on wybiera małe dzieci, bo jego ofiarą była nie tylko Katie ale nawet chłopcy. W przypadku tej książki sprawcy zbrodni nie zostali ukarani, co nie zaskakuje zważywszy na fakt, kiedy wśród biorących udział w orgiach z dziećmi można spotkać sędziego. To dopiero złośliwość losu, gdy złoczyńca, któremu nie udowodniono winy wchodzi na salę rozpraw jako guru prawości i sprawiedliwości. To książka z morałem dla każdego czytelnika. Na wszystkich stronach został utrwalony ból autorki wywołany przez zdarzenia z przeszłości. Trudno wyobrazić sobie jej strach i przerażenie dziecka, które tylko "czeka" na to, co za chwilę się wydarzy. Koniecznie musicie przeczytać. Zachęcam i jeszcze raz zachęcam. Nie można obok cierpienia przejść obojętnie, bo takie postępowanie odczłowiecza ludzi, a to po prostu niegodne!
Katie ma dwadzieścia cztery lata. Odkąd pamięta czuła się "dziwna" w porównaniu z innymi ludźmi, choć nie wiedziała dokładnie dlaczego tak się działo. Jako nastolatce zdarzały się jej niekontrolowane wybuchy agresji, nad którymi nie panowała. Obecnie jest w związku z Tomem i właśnie dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Była to dość zaskakująca informacja, gdyż...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-24
2017-07-24
2017-06-12
Zefiryn w wieku siedmiu lat zostaje zmuszony przez wujka do współudziału w obrabowaniu kościoła, gdyż mieli długi u Żyda i nie wystarczało im pieniędzy nawet na najpilniejsze potrzeby. Matka chłopca niedawno zmarła na suchoty osierocając go zupełnie, a sprawa biologicznego ojca była bardzo wątpliwa. Z kolei wuj nie stronił od alkoholu, więc po śmierci mamy nie miał z nim łatwego życia. Dlatego zarówno przez okoliczności, jak i pazernego wujaszka musiał wykonać plan kradzieży. Wybór padł na kościół w Miedniewicach, gdzie dawniej przebywali zakonnicy, dopóki nie zostali zesłani na Sybir. Kilka tygodni później w prasie ukazały się artykuły o akcie świętokradztwa właśnie tutaj. Skradziono Cudowny Wizerunek Świętej Rodziny, jednakże bardzo zniszczony, obdarty z klejnotów został odnaleziony w okolicy. Czy to faktycznie sprawka Zefiryna?
Paweł Zarządca to dwudziestopięcioletni mężczyzna po przejściach, który dopiero co wrócił z odwyku narkotykowego. Mama przepisała mu rodzinny dom w Starym Folwarku, bardziej przypominający ruinę niż budynek mieszkalny i zerwała z nim wszelki kontakt. Wziął ze sobą tylko kilka osobistych rzeczy oraz tajemnicze stare listy, których znaczenia absolutnie nie rozumiał. Gdyby nie sąsiedzka pomoc ze strony rodziny Cichych raczej by sobie nie poradził ani w zapisaniu gospodarstwa na siebie, ani tym bardziej w utrzymywaniu swojej własności. Ma bardzo lekki stosunek do kobiet, jednak kiedy poznaje Beatę, porzuconą mężatkę z dwójką dzieci - zmienia swoje nastawienie.
"Tajemnica dziesiątej wsi" to współczesna powieść obyczajowa, będąca kontynuacją 'Listów z dziesiątej wsi' - o miłości do ziemi, a także tajemnicy, na wyjaśnienie której czekałam niecierpliwie, a okazało się, że to właściwie żadna rewelacja. Zapakowana w ładną okładkę, ale nigdy nie oceniam książki według tych kryteriów, niestety bardzo mnie rozczarowała. Spodziewałam się rozwiązania zagadki sprzed lat, a zamiast tego dostałam na przysłowiowej tacy dokładne przedstawienie tych samych wydarzeń, które były w pierwszej części, z tą drobną różnicą, że opisane zostały z perspektywy Pawła, co nic nowego w zasadzie nie wniosło. Może tylko to, że po jego osobistych wynurzeniach przestałam go lubić, choć na początku obdarzyłam sympatią i współczuciem. Odnoszę wrażenie, jakby autorka nie wiedziała, co robi. Najwyraźniej zabrakło pomysłu i tego "czegoś", co sprawia, że książkę dobrze się czyta. Wynudziłam się tylko, dlatego nie polecam.
Zefiryn w wieku siedmiu lat zostaje zmuszony przez wujka do współudziału w obrabowaniu kościoła, gdyż mieli długi u Żyda i nie wystarczało im pieniędzy nawet na najpilniejsze potrzeby. Matka chłopca niedawno zmarła na suchoty osierocając go zupełnie, a sprawa biologicznego ojca była bardzo wątpliwa. Z kolei wuj nie stronił od alkoholu, więc po śmierci mamy nie miał z nim...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-24
Lorenzo w kościele zauważa młodą kobietę, na którą od razu zwrócił uwagę ze względu na jej wyjątkowość. Jednak ma zasłoniętą twarz welonem, jak większość kobiet, więc nie widzi dokładnie szczegółów, może się jedynie domyślać, jak wygląda w realu. Antonia, bo tak ma na imię dziewczyna, w odbiorze mężczyzny była zjawiskowa i zachwycająca. Wychowała się w starym zamku w Muncji tylko w towarzystwie matki, a teraz opiekuje się nią ciotka Leonella.
Opat klasztoru wygłasza w każdy czwartek kazanie dla wiernych i co dziwne w ówczesnych czasach, jest bardzo pozytywnie odbierany, a nawet czczony przez wiernych. Żyje niezwykle pobożnie, dlatego nazywają go Mężem Świętobliwym, choć jego prawdziwe imię to Ambrozjo, ma trzydzieści lat, a spowiadają się u niego różni ludzie. Rosario jest młodym zakonnikiem, a okazuje się, że to kobieta, pełna powabów i pokus Matylda. Do jakiego stopnia sprowadzi opata na grzeszną drogę? Czy jej się to w ogóle uda? Biorąc pod uwagę czystość jego serca?
Agnes jest siostrą Lorenza, a zarazem młodziutką zakonnicą, która pokochała jego serdecznego przyjaciela, Rajmonda. Działo się to jeszcze zanim złożyła śluby, jednak miłość do dziś przetrwała. Pozwolili sobie na chwile rozkoszy, które zaowocowały faktem, iż teraz spodziewają się dziecka. Sprawa nie ujrzałaby pewnie światła dziennego, gdyby nie to, iż wszystko wydało się podczas spowiedzi u Ambrozja. Spowiednik nie wie jak się zachować. W normalnych okolicznościach byłoby to jasne dla każdego, jednak obecnie po uświadomieniu sobie pożądliwej natury czuje, iż powinien potraktować ją bardziej ulgowo. Tylko co na to powie żądne krwi społeczeństwo?
"Mnich" to powieść gotycka, ciekawie napisana przez niespełna dwudziestoletniego Lewisa, który porusza temat gorący na przestrzeni dziejów, mianowicie czystość duchową i cielesną ludzi zamieszkujących klasztory. Jak ukazuje nie ma nikogo naprawdę świętego, bo każdemu ciążą na sumieniu jakieś grzeszki, a nawet przewinienia dużo większego kalibru. Totalnie bez znaczenia jest funkcja, którą dana osoba zajmuje, od samej góry zaczynając czyli opatów, poprzez środkową półkę zwyczajnych zakonników, a kończąc na najmniej ważnych pracownikach klasztoru. To przecież czyste zło. Jak można mówić o ważności składanych ślubów, jeżeli to tylko przykrywka do demonicznych zachowań? To naprawdę oburza, ale nikt nie ma na to wpływu, ani mocy naprawczej. Zło trzeba likwidować, a nie udawać, że nie istnieje, bo tak najprościej, jedynie omijać szerokim łukiem z totalnie zamkniętymi oczyma. A już na pewno nie znajdziemy go wśród osób noszących sutannę. W tekst zostały wplecione wiersze, a także czarno - białe rysunki nawiązujące do powieści, co współgra z jej klimatem. Maciej Płaza w posłowiu wyjaśnia, w jaki sposób doszło do powstania książki oraz jaki był jej odbiór u czytelników na świecie i w różnych epokach. Warto się z nią zapoznać, bo z pewnością wnosi coś zupełnie nowego do literatury.
Lorenzo w kościele zauważa młodą kobietę, na którą od razu zwrócił uwagę ze względu na jej wyjątkowość. Jednak ma zasłoniętą twarz welonem, jak większość kobiet, więc nie widzi dokładnie szczegółów, może się jedynie domyślać, jak wygląda w realu. Antonia, bo tak ma na imię dziewczyna, w odbiorze mężczyzny była zjawiskowa i zachwycająca. Wychowała się w starym zamku w Muncji...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-17
Pani piekarzowa w ramionach szaleńca - Kaligula i Cezonia
Gajusz urodził się jako piąte dziecko Agrypiny i Germanika 31.08.12 roku. Po śmierci ojca nastały dla rodziny trudne czasy. Agrypina chora w swoich ambicjach nie uznawała zwyczajnych rzeczy, zawsze sięgała na wysoką półkę. Uznała, iż jeden z jej najstarszych synów powinien zostać następcą cesarza, a z powodu zgonu większości dzieci, przy życiu pozostał tylko Kaligula. Tak więc wybór był jeden. Mianowano go na cesarza, co zbiegło się z chorobą mózgu, w wyniku której powstały takie zmiany, iż stał się zupełnie innym człowiekiem. Wydawał pieniądze na wystawne życie, uznawał się za boga, stawiał dla siebie świątynie, itp. Każdy się go bał, gdyż był nieobliczalny, zdolny do wszystkiego, jego pozycja pozwalała na liczne romanse i skandale. Sypiał przecież z własną siostrą, mężczyznami oraz żonami bogatych obywateli Rzymu. Po pierwszym małżeństwie w 33 roku z Junią Klaudyną, która zmarła przy porodzie znów był wolnym mężczyzną. Kolejna ważna kobieta w jego życiu to Cezonia, wdowa po piekarzu, dużo starsza od niego. Nie wiadomo dokładnie jak i gdzie się poznali, ale cesarz zapałał do niej szczerym i trwałym uczuciem. Podobno wcale nie była ładna, do tego obarczona trzema córkami z poprzedniego związku. Kiedy zaszła z nim w ciążę poślubił ją w 39 roku, a na świat przychodzi córeczka, która zostaje nazwana na cześć jego zmarłej siostry Julia Druzylla. Na życie i rządy Kaliguli zawiązano aż cztery spiski, z których jeden doprowadzono do skutku, w wyniku czego Kaligula umiera 24.01.41 roku.
"Zakała rodu niewieściego i całej ludzkości" - Teodora, żona Justyniana Wielkiego
W VI w n.e. miasto Konstantynopol zamieszkiwało od pięciuset tysięcy do miliona ludności różnych narodowości. Obecny cesarz Justyn I miał sześćdziesiąt osiem lat, objął tron w 518 roku, a kiedy zdobył władzę miał za sobą długą karierę wojskową. Od dawna żonaty, jednak bezdzietny, dlatego postanowił zaadoptować syna swojej siostry - Flaviusa Petrusa Sabbatiusa, który przyjął imię po przyszywanym ojcu, przeszedł do historii jako Justynian. Był niestety człowiekiem niegodziwym, zepsutym do szpiku kości, głupim, próżnym, bezlitośnie grabił i mordował, zaś Teodora okazała się godną jego partnerką. Przede wszystkim to silna i ambitna kobieta. Urodziła się około 500 roku w rodzinie Aktiosa, dozorcy dzikich zwierząt w cyrku. Ojciec zmarł około 504 roku, a matka musiała sama zająć się wychowaniem trzech córek. Teodora w młodości, zanim występowała na scenie, sypiała z niewolnikami, spędzała czas w burdelach, miała niebywale rozpustny charakter. Była najzwyklejszą, najpodlejszą dziwką, bez oporów i zahamowań nimfomanką, ale to właśnie jej udało się zdobyć serce cesarza. Po ślubie wspólnie rządzili imperium. Teodora zmarła na raka w czerwcu 548 roku, a zrozpaczony Justynian przeżył ją o siedemnaście lat i nigdy nie ożenił się ponownie.
Miłość nie liczy lat - historia Elżbiety Granowskiej, trzeciej żony króla Władysława Jagiełły
Los dał Władysławowi cztery żony, z których w pamięci potomnych przetrwała właściwie tylko pierwsza, młodziutka Jadwiga Andegaweńska, której władca zawdzięczał koronę Polski. Elżbieta kiedy zainteresowała sobą króla miała czterdzieści pięć lat i była trzykrotną mężatką. Mimo tego, że nie wyglądała zjawiskowo, Jagiełło dosłownie oszalał na jej punkcie. W tym czasie władca zdążył już po raz drugi owdowieć. Pierwsza żona Jadwiga zmarła w 1399 roku przy porodzie córeczki Elżbiety Bonifacji, która również go nie przeżyła. Na łożu śmierci przykazała, żeby monarcha poślubił wnuczkę Kazimierza Wielkiego - Annę. Tak też się stało, jednak to małżeństwo nie było udane i skończyło się po czternastu latach wraz ze śmiercią Anny. W 1416 roku zaczęto szukać nowej żony, tym razem jego decyzja wywołała międzynarodowy skandal, kiedy oznajmił, iż poślubi właśnie Elżbietę Granowską, majętną wdowę z czwórką dzieci, na dodatek nieuleczalnie chorą na gruźlicę. Para po ślubie zamieszkała w Sanoku i wyglądało na to, że byli ze sobą szczęśliwi. Królowa zmarła 12.05.1420 roku.
W pogoni za następcą tronu, czyli smutne losy Anny Boleyn
Anna pochodzi z prawdziwej szlacheckiej rodziny, jej matka - lady Elżbieta Howard wywodziła się od króla Edwarda I i jego drugiej żony Małgorzaty Francuskiej, za to ojciec - Geofrey Boleyn był zwykłym, choć bogatym kupcem. Biografowie spierają się co do daty jej urodzenia, gdyż przyjęto dwie wersje 1501 albo 1507 rok. Anna była dwórką królowej Katarzyny Aragońskiej będącej wciąż żoną Henryka VIII. To niezbyt udane małżeństwo po wielu poronieniach pozostawało nadal bezdzietne, z wyjątkiem jedynej córki Marii, więc król zaczął szukać dla siebie innej alternatywy. Znalazł ją u boku Anny, która wcześniej zmusiła go do odsunięcia Katarzyny, a także oderwania Anglii od Kościoła. Wzięli ślub 25.01.1533 roku, a Anna szybko zaszła w ciążę, ale zamiast upragnionego syna urodziła córeczkę Elżbietę. Została skazana na śmierć, a w jedenaście dni po egzekucji Henryk poślubił następną kobietę, mianowicie Jane Seymour.
Kopciuszek w wersji męskiej - hrabia Bothwell, mąż Marii Stuart
Maria zaledwie w wieku szesnastu lat wyszła za mąż za delfina Franciszka (29.04.1958 r.). 17.11.1558 roku umiera władająca Anglią Maria I Tudor, córka Henryka VIII i jego pierwszej żony Katarzyny Aragońskiej. Po jej śmierci tron obejmuje jej przyrodnia siostra Elżbieta, córka monarchy i Anny Boleyn. Jednak katolicy znaleźli dowody świadczące o tym, iż była z nieprawego łoża, dlatego nie może rządzić Anglią. Jedynie Maria Stuart ma do tego pełne prawo. Z tych powodów została uznana za królową Anglii, Irlandii oraz Szkocji. Franciszek był słabowity i wymagał coraz większej opieki, a już na pewno nie było mowy o spełnianiu małżeńskich obowiązków, aby spłodzić potomka. Jego ojciec w wyniku wypadku umiera, po czym jego miejsce na tronie zajmuje schorowany Franciszek (10.07.1559 roku). Młody monarcha bardzo szybko idzie w ślad za swoim ojcem, bo już 6.12.1568 roku nie żyje. Pozycja Marii jako wdowy zostaje mocno obniżona, ostatecznie zmuszono ją do powrotu do Szkocji, której w dalszym ciągu była władczynią. Drugim mężem został Henryk Darnley (29.07.1565 roku), ale przez pierwszy miesiąc układało się dobrze, a potem było już tylko gorzej. Pokazał swoje prawdziwe oblicze, które dalekie było od ideału. Urodziła syna Jakuba (19.06.1566 roku), ale mąż był dla niej skończony, nie mogła mu ufać i zaczęła szukać kogoś odpowiedniego dla siebie. Poznaje hrabiego Hepburn'a James'a Bothwell'a, żołnierza z krwi i kości, tylko istnieje drobna przeszkoda, mianowicie jest już żonaty. Pomijając wszystko wzięli ślub 15.05.1567 roku zgodnie z obrządkiem protestanckim. Niepokoje w państwie spowodowały, że została aresztowana przez Szkotów i zmuszona do abdykacji, którą oczywiście podpisała. Królem został jej roczny synek Jakub VI, a jego regentem Jakub Moray, Marię zaś umieszczono w zamku Lochleven. Po czasie odwołała abdykację, prosząc przyrodnią siostrę Elżbietę o możliwość przyjazdu do kraju. 24.07.1657 roku ginie z ręki kata za wzięcie udziału w spisku na życie Elżbiety I, co oczywiście było jedynie pomówieniami. Losy Bothwella nie układały się pomyślnie, zmarł w lochach duńskiego zamku Dragsholm 14.04.1578 roku.
Karin i szalony król Eryk XIV
Karin Mansdotter to kobieta dobrego serca, łagodna, która nic nie robiła sobie z korony. Najważniejsze dla niej było, że dzieli życie z ukochanym mężczyzną. Eryk to najstarszy syn Gustawa Wazy, który królował przez trzydzieści siedem lat, a jego matką była Niemka, Katarzyna Saska, córka księcia Magnusa I, władcy niewielkiego księstwa Saksonia - Lauenburg. Eryk urodził się w 1533 roku, jego matka zmarła kiedy miał dwa latka, a ojciec ożenił się w sumie jeszcze dwa razy. Chłopiec był dobrym uczniem, a kiedy dorósł ojciec przepisał mu we władanie księstwo w południowej części kraju ze stolicą w Kalmarze. Gustaw podziałem majątku między synów nie przyczynił się dobru państwa. Nic dziwnego, że po jego śmierci Eryk koronował się na króla, a zarazem narzucił swoje zwierzchnictwo księstwom będących we władaniu braci. Król Szwecji był ambitny, marzył o stworzeniu wielkiej potęgi, ale był człowiekiem pełnym sprzeczności. Jedni widzieli w nim chorego psychicznie tyrana, a inni doceniali jego demokratyczne poglądy. Poznanie Karin zupełnie go odmieniło, gdyż przy niej stał się kochający i troskliwy. Dziewczyna wywodziła się z nizin społecznych, urodziła się 6.11.1550 roku w Sztokholmie w rodzinie Mansa, żołnierza zaciężnych formacji piechoty. Jej matka Ingrid była zwykłą chłopką pochodzącą z Uppsali, dlatego Karin nie miała szansy na dobre małżeństwo. Pracowała fizycznie jako służąca, gdzie zdobyła sobie sympatię królewskiej siostry Elżbiety, która zażyczyła sobie, aby Karin została jej pokojówką. Tutaj zainteresowała sobą Eryka XIV, a poznali się wiosną 1565 roku. On wciąż był kawalerem. Karin urodziła córeczkę Sygrydę będąc jeszcze jego nałożnicą. Wzięli ślub 4.07.1568, a ona została matką jeszcze dwa razy. Król miał napady szału, które prawie każdy tłumaczył w ten sposób, iż zostały wywołane przez czary z jej strony. Została koronowana, choć doskonale wiedziała, że nie jest akceptowana przez arystokrację. Pod koniec września 1568 roku do stolicy Szwecji wkroczyły oddziały powstańcze i Eryk oddał się w ich ręce oraz zrzekł korony na korzyść księcia Jana. Umiera w 1577 roku prawdopodobnie otruty. Karin zaś kończy życie po krótkiej chorobie w 1612 roku.
Ze służącej na cesarski tron - słodko - gorzkie życie Marty Skowrońskiej
Marta urodziła się w 1683 albo w 1684 roku jako kolejne dziecko w domu pary łotewskich chłopów. Niestety nie udało się ustalić gdzie i w jakiej rodzinie dokładnie przyszła na świat późniejsza caryca Rosji, sama Katarzyna. Nie ułatwia tego fakt, iż na ten temat dosłownie milczała. Ojciec Marty zmarł na dżumę, osierocając dzieci, a zaraz potem zmarła matka. Zaopiekowała się nią rodzina pastora z Marienburga, ale opiekunowie niedługo potem również zmarli na tę samą chorobę, co rodzice, więc trafiła do domu sławnego później pastora Johanna Ernsta Glucke, który w 1689 roku przetłumaczył Biblię na język łotewski. Kiedy osiągnęła odpowiedni wiek wyszła za mąż za szwedzkiego dragona Johanna Rabe, który zginął na wojnie, a ona została bez środków do życia i zaczęła pracować jako praczka w obozie wojskowym. Tu zainteresował się nią hrabia Borys Szeremietiew, który wziął ją do siebie, gdzie oficjalnie pracowała jako służąca, a nieoficjalnie była jego kochanką. Za jego pośrednictwem poznała Aleksandra Damiłowicza Mienszykowa, bliskiego współpracownika cara Piotra I, który objął władzę w Rosji po bezpotomnej śmierci swego przyrodniego brata Fiodora III. Miał wówczas tylko dziesięć lat, a regencja złożona z jego matki Natalii Kiryłowej Naryszkiny oraz członków jej rodziny. Piotr miał żonę Eudoksję Fiodorównę Łopuchiną, ale rozczarowała go, pomimo spełnienia swojego obowiązku obdarowania go synem. Skazał ją na życie w klasztorze, a carewicza Aleksjeja zatrzymał u siebie na wychowanie. Zmieniał metresę za metresą, aż poznał Martę, w związku z którą miał inne plany. Kobieta musiała przejść z luteranizmu na prawosławie, a jej imię z chrztu to Katarzyna Aleksjejewna. Poślubił ją potajemnie w 1707 roku, rodzą się ich córki - Anna (ur. 1708 roku) i Elżbieta (ur. 1709 roku). Jednak Piotr miewał kochanki, a Katarzynie zaczęło się to nudzić i doszła do wniosku, że też jej wolno. Miała romans z niejakim Monsem, a kiedy zdrada się wydała postawiono go przed sądem, potem został ścięty na placu Trockim. Piotr okazał swojej żonie litość i pozwolił żyć, a także zgodnie z jego wolą nie była już regentką i to właśnie ona miała przejąć po śmierci cara władanie w Rosji. Piotr zmarł 28.01.1725 roku w mękach na skutek uremii, czyli przewlekłej choroby nerek. Według jego woli praczka została carycą Wielkiej Rosji. Panowała tylko dwa lata, gdyż zmarła 5.04.1727 roku bardzo młodo.
Mezalians stulecia - Zofia von Chotek i Franciszek Ferdynand
Arcyksiążę Franciszek Ferdynand stał się następcą tronu Austro - Węgier na skutek splotu nieszczęśliwych okoliczności, kiedy państwo zostało pozbawione następcy. To syn z drugiego małżeństwa z Marią Annunziatą Burbon, który właśnie szuka odpowiedniej kandydatki na żonę na europejskich dworach, ale żadna mu się nie podoba, bo są zbyt młode. Jednak znajduje na dworze kuzyna Ferdynanda idealną kobietę dla siebie, wśród dam dworu jego żony Izabeli do Croy - była to właśnie Zofia von Chotek. Dwudziestoletnia, pełna uroku osobistego, z dojrzałymi poglądami. Była arystokratką wywodzącą się z czeskiej rodziny szlacheckiej - Chotek von Chodkowa und Wogin, ale nie wychowała się w luksusach. Jej ojciec Bogusław Chotek był dyplomatą, a jego zarobki musiały wystarczyć na utrzymanie całej rodziny. Matka Wilhelmina z Kińskich na Tetowie nie wniosła żadnego posagu, a musieli wyżywić siedmioro dzieci. Zofia i Franciszek spotkali się po raz pierwszy na balu maskowym w Wiedniu w 1894 roku. Po wielu perypetiach dnia 1.07.1900 roku wzięli ślub, doczekali się trójki dzieci - Maksymiliana i Ernsta oraz córeczki Zofii. Wizyta małżonków w Sarajewie położyła kres ich życiu. Podczas jazdy limuzyną ulicami miasta w tłumie czaił się zamachowiec (28.06.1914 roku) Gavrille Principow, oddał w kierunku księcia dwa strzały, trafił w tętnicę szyjną, a Zofię w brzuch.
"Kopciuszki na tronach Europy" to krótkie opowiadania historyczne połączone jednym tematem, mianowicie powtarzającym się schematem Kopciuszka. Choć w historii trudno odkryć takie przypadki, kiedy świat naszpikowany był schematem, z którego ciężko się wyrwać. To czasy, w których biedna jednostka nie miała wstępu na królewski tron, gdyż z każdej strony obowiązywał szereg twardych reguł, do których trzeba było się po prostu dostosować. Jak udowodniła autorka zdarzały się wyjątki od reguły. Do policzenia na palcach jednej ręki, ale jednak. Pani Kienzler ma lekki styl i intrygujące pióro, którym dosłownie porywa czytelników, dodaje przy tym osobiste wrażenia i subiekcje. Pokazuje jak widzi dany historyczny problem, podaje swoją interpretację, często z osobliwym, ironicznym wręcz poczuciem humoru. Sprawia to, że książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. To jest moja pierwsza powieść pisarki, którą przeczytałam i muszę przyznać, że wywarła na mnie ogromne wrażenie. Sam pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, niezwykle oryginalny, a Pani Kienzler dokonała czegoś niezwykłego poprzez sposób realizacji tego zamierzenia. Z pewnością sięgnę po inne jej książki, bo wspaniale odnajduję się w tego typu literaturze. A tu w zacnym gronie Philippy Gregory i Renaty Czarneckiej, czyli moich ulubionych autorek powieści historycznych pojawia się zupełnie ktoś nowy, ktoś kto zaskakująco dobrze radzi sobie z przedstawieniem świata z różnych epok. Tym bardziej miłe dla mnie odkrycie, iż to polska pisarka, która naprawdę jest świetna w tym, co robi, a ja od teraz zostaję jej wierną fanką. Liczne przypisy, bogata bibliografia, na której bazowała wywierają ogromne wrażenie. Widać, że starannie rozpoznała każdy temat, aby ująć go w książce rzetelnie. Jak najbardziej polecam!
Pani piekarzowa w ramionach szaleńca - Kaligula i Cezonia
Gajusz urodził się jako piąte dziecko Agrypiny i Germanika 31.08.12 roku. Po śmierci ojca nastały dla rodziny trudne czasy. Agrypina chora w swoich ambicjach nie uznawała zwyczajnych rzeczy, zawsze sięgała na wysoką półkę. Uznała, iż jeden z jej najstarszych synów powinien zostać następcą cesarza, a z powodu zgonu...
2017-05-02
Czerwiec 1976 roku
Stevie to nastolatka o artystycznej duszy. Maluje, przez to wie, jak trudno uchwycić chwilę. Jest bardzo oryginalna, robi wycieczki na ptasie wyspy przed wschodem słońca, wybiera się każdej nocy na moczary, lubi znikać na cały dzień. Pełna sprzeczności, samotnica potrzebująca kontaktu z ludźmi, których kocha. Jej mama nie żyje, na pewno z tego powodu jest niezwykle wrażliwa i często wybucha płaczem. Madeleine to młodsza siostra najpopularniejszego chłopaka w szkole, czyli Jacka Kilverta, co dodaje jej pewności siebie, czuje się potrzebna i bezpieczna. Emma kocha morze, a głównie jego nieobliczalność. Każda z nich ma szesnaście lat. Przyjaźnią się od wczesnego dzieciństwa - Emma była tą śmiałą, Maddie tą szczęśliwą, a Stevie tą wrażliwą. Pomimo odmienności swoich naturalnych uwarunkowań, połączyła je miłość do morza. Uwielbiają wylegiwać się całymi dniami na plaży i co najważniejsze przyrzekły sobie dozgonną przyjaźń. Jak ich obietnice przeniosą się na dorosłość?
Czerwiec 2003 roku
Nell Kilvert to córka zmarłej w wypadku samochodowym Emmy. Przyjechała razem z tatą, aby odnaleźć przyjaciółkę z dzieciństwa mamy, która podobno mieszka w niebieskim domu na plaży na cyplu Hubbarda. Poszukiwania doprowadzają ją do miejsca, które według informacji uzyskanych od okolicznych dzieci powinna zajmować "czarownica". Jednak dziewczynka odczuwa wewnętrzny niepokój, bo przecież serdeczna koleżanka Emmy z pewnością nie może nią być, więc raczej to mylny trop. Ale wchodzi dalej na posesję, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Spotyka tu Stevie, która okazuje się być właśnie szukaną przez nią kobietą. Teraz jest trzykrotną rozwódką i pisze książki dla dzieci. Stale czeka na prawdziwą miłość, dlatego kilka razy ryzykowała związki, które po czasie rozpadały się. Okoliczni mieszkańcy uważają ją za dziwaczkę, a dzieciaki z sąsiedztwa stale dokuczają. Odwiedziny Nell powodują, że odżywają wszystkie najpiękniejsze wspomnienia. Jack ma czterdzieści osiem lat, a po śmierci żony spotyka się z Francescą, która fizycznie jest bardzo podobna do Emmy, jednak dużo młodsza od niego. Kiedy obecnie patrzy na Stevie odnosi wrażenie, jakby wrócił do domu. Od razu coś ich do siebie przyciąga, pomimo tego, że oboje zostali już mocno doświadczeni przez los i naprawdę boją się zaczynać kolejny raz od nowa.
"Wakacyjne przyjaciółki" to powieść obyczajowa o sile szczerej przyjaźni, a także o uzdrawiającej mocy miłości. Czy ta recepta na życie naprawdę działa? Przede wszystkim trzeba mieć nadzieję, że pomoże. W każdym człowieku drzemie potencjał do zmiany na lepsze, ale już od pojedynczych jednostek zależy, co z tym zrobimy. Niektórzy powodowani paraliżującym strachem nie pozwolą na rozwój, nawet nie dając sobie szansy, żeby nie stracić więcej niż dotychczas. Czasem musimy zaryzykować, żeby przekonać się o własnej wartości oraz świadomie stanąć za sterami swojego życia. Autorka stworzyła ciekawe postacie, choć daleko im do doskonałości, to pozwalają się lubić, muszą zmierzyć się z balastem przeszłości, aby zrobić krok do przodu. Rice stawia w swojej twórczości na cudowne, ciepłe uczucia, które mają ogrzewać serce czytelnika. W moim przypadku tak właśnie się stało. Gorąco polecam.
Czerwiec 1976 roku
Stevie to nastolatka o artystycznej duszy. Maluje, przez to wie, jak trudno uchwycić chwilę. Jest bardzo oryginalna, robi wycieczki na ptasie wyspy przed wschodem słońca, wybiera się każdej nocy na moczary, lubi znikać na cały dzień. Pełna sprzeczności, samotnica potrzebująca kontaktu z ludźmi, których kocha. Jej mama nie żyje, na pewno z tego powodu...
2017-04-17
Katie ma czterdzieści lat, piastuje kierownicze stanowisko w branży muzycznej. W swoim wieku obawia się zmian, a głównym jej zmartwieniem jest utrata ukochanej pracy. Podczas sprzedaży firmy przez poprzedniego właściciela poznaje nowego, czyli Conalla, z którym zaczęła się spotykać. Mieszka w Dublinie w domu na Star Street 66 na najwyższym piętrze.
Mieszkanie poniżej zajmuje dwóch Polaków, Jan i Andrzej, a także Irlandka Lydia. Każdego dnia kłócą się o utrzymanie czystości, gdyż dziewczyna jest straszną bałaganiarą. W ogóle nie potrafią się dogadać nawet w najprostszych sprawach. Kobieta utrzymuje się z prowadzenia taksówki. Jan zaś pracuje w supermarkecie realizując zamówienia w internecie. Z kolei Andrzej jeździ po mieście furgonetką naprawiając w prywatnych domach zepsuty sprzęt komputerowy. Obaj tęsknią za swoim krajem, czują się tutaj wyobcowani i totalnie nie na miejscu.
Niżej mieszka samotna starsza pani w towarzystwie swojego psa, którego przygarnęła ze schroniska. Czyta z kart, wróży przez telefon, ma jakieś paranormalne zdolności. Przede wszystkim poważnie choruje, co ujmuje jej sił, jednak nie poddaje się. Czasem odwiedza ją syn Finn, chociaż nie jest jego biologiczną matką, gdyż adoptowała go po śmierci rodziców. Chłopak robi zawrotną karierę w telewizji nagrywając własny program ogrodniczy. Jest bardzo kochliwym mężczyzną, co wprowadza nieco zamieszania.
Mieszkanie na parterze zajmuje małżeństwo Maeve i Matt z pełnym zestawem problemów. Kobieta po przejściach, której kompletnie nie zależy na życiu, ma myśli samobójcze, dosłownie szuka okazji, aby umrzeć. Mężczyzna pracuje w sprzedaży, od wielu lat pnie się po szczeblach kariery. W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że w ich świecie niczego nie brakuje. Dopiero po czasie dociera do każdego brutalna prawda, iż to jedynie zwykła pozorność, udawanie czegoś co nie istnieje.
Wszystkich mieszkańców tego domu ktoś obserwuje. Czy to dobra albo zła energia? Czego od nich oczekuje? A może kogoś szuka?
"Najjaśniejsza gwiazda na niebie" to powieść obyczajowa, która zaczyna się od rozdziału 61 utrzymując tendencję malejącą, aż do pierwszego, gdzie kończy się cała akcja, co jest intrygujące oraz niezwykle oryginalne. To książka z przesłaniem, nic banalnego ani naiwnego. Ukazuje, że ludzie ranią siebie nawzajem, wydaje im się, że inaczej nie można egzystować. Jednak to zupełnie błędna teoria. Wystarczy przecież odrobina dobrej woli, nadziei i wiary w drugiego człowieka oraz postępowanie według czystych, niezmiennych zasad. Czy pokusy współczesnego świata naprawdę są aż tak pociągając, że większość z nas nawet nie chce żyć inaczej, pełniej? Dla wszystkich stanowi to spore zagrożenie, jednak wielu wybiera niestety pójście na skróty. Jak to możliwe, że tak szybko zapominamy o podstawowych wartościach? Gdzieś nam zwyczajnie umknęły, na korzyść łatwo osiąganych przyjemności. Książka została bardzo starannie wydana, posiada miłą dla oka oprawę. Bohaterowie są skonstruowani w różny sposób, jednak każdy z nich walczy codziennie z własnymi niedoskonałościami, a dzięki temu doskonale można się z nimi utożsamić. Zachęcam do czytania fanów literatury obyczajowej.
Katie ma czterdzieści lat, piastuje kierownicze stanowisko w branży muzycznej. W swoim wieku obawia się zmian, a głównym jej zmartwieniem jest utrata ukochanej pracy. Podczas sprzedaży firmy przez poprzedniego właściciela poznaje nowego, czyli Conalla, z którym zaczęła się spotykać. Mieszka w Dublinie w domu na Star Street 66 na najwyższym piętrze.
Mieszkanie poniżej...
2017-04-08
Stephen Winters w wyniku wojennych przeżyć miewa nocne koszmary, budzi się z krzykiem, jednocześnie stawiając na nogi pozostałych domowników. Wrócił z wojny jako zwycięzca, został wyróżniony za czyny godne honorowego żołnierza, chociaż w jego ostatniej akcji wyszło kilka dosyć niejasnych kwestii. Starszy brat bohatera zginął wcześniej na tej samej wojnie. W chwili, w której rodzina dowiedziała się o jego śmierci, ojciec Rory dosłownie padł na ziemię doznając udaru i do dzisiaj pozostaje sparaliżowany, zaś matka gotowa stawić czoła całemu światu w imię dobrych obyczajów oraz tego co wypada, a co absolutnie nie mieści się w kategoriach dobrego wychowania. Stephen pracuje w rodzinnej kancelarii prawnej w hrabstwie Hampshire. Akcja toczy się właśnie tutaj wiosną 1920 roku, kiedy zdał sobie sprawę, że zakochał się w Lily Valance i pragnie spędzić z nią resztę życia. Pierwszy raz zobaczył ją na scenie w music - hallu Palais w wieczór premiery nowego przedstawienia, a zarazem jej debiutu, miała wówczas niespełna osiemnaście lat.
Mama Lily prowadzi sklep, aby zapewnić im utrzymanie po śmierci męża, który zginął od razu, gdy tylko zaciągnął się jako ochotnik na okręt wojenny. Kobieta wszystko, co posiada inwestuje w córkę, aby miała lepsze życie. Dziewczyna ma prawdziwy talent, cudnie śpiewa, dlatego zostaje zauważona przez odpowiednich ludzi. Właśnie dostała szansę zrobienia kariery w innym mieście, kiedy mama zaczęła poważnie chorować i trafiła do szpitala. Wtedy Stephen poczuł, że to idealny moment na sprowadzenie jej do domu. Proponuje małżeństwo, ponieważ wprost uwielbia Lily i czuje, że przy niej prawdopodobnie się zmieni, a także zapomni o przeszłości. Z kolei ona zakochuje się z wzajemnością w Charliem, który nie może być dla niej mężem z powodu ran odniesionych na wojnie. Oboje decydują się na rozstanie, co od razu wykorzystuje Stephen, aby polepszyć swoją sytuację. Wymaga, aby młoda śpiewaczka zrezygnowała z występów na scenie jako jego żona, ale przeciwstawia się zakazowi. Jak on zniesie podobną zniewagę?
"Żona oficera" należy do gatunku powieści historycznych, które osobiście bardzo lubię. A każda napisana przez panią Gregory od razu wznosi się na wyżyny, dlatego wybierając tę książkę wiedziałam, że to będzie przeżycie godne moich aspiracji i czytelniczych wymagań. Nie pomyliłam się, gdyż tak dokładnie było. Autorka przedstawia okres po zakończeniu pierwszej wojny światowej, kiedy wiele aspektów zostało przewartościowanych prawie nie do poznania. Nawet honorowi ludzie zmieniali swoje przyzwyczajenia, aby dostosować się do trudnych realiów. Każdemu przyświecał tylko jeden cel, mianowicie przeżycie dnia dzisiejszego oraz kolejnego, nieważne za jaką cenę. Puste sklepy, kolaboracja na najwyższych stanowiskach, a także toksyczny świat wyższych sfer, całkowicie bezwzględny, nastawiony tylko na pokaz dla innych. To właśnie ukazuje autorka powołując do życia bohaterów, stworzonych, wykreowanych wprost wybornie i nakazuje radzić im sobie z rzeczywistością. Nie wszystkie postacie da się lubić, ale każda wnosi coś do całości swoją oryginalnością, niepowtarzalnością oraz niebanalnością. Wydanie książki jest niezwykle staranne, a okładka przyciąga spojrzenie i w pełni nawiązuje do treści. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić każdemu pasjonatowi powieści historycznych, naprawdę warto przeczytać !
Stephen Winters w wyniku wojennych przeżyć miewa nocne koszmary, budzi się z krzykiem, jednocześnie stawiając na nogi pozostałych domowników. Wrócił z wojny jako zwycięzca, został wyróżniony za czyny godne honorowego żołnierza, chociaż w jego ostatniej akcji wyszło kilka dosyć niejasnych kwestii. Starszy brat bohatera zginął wcześniej na tej samej wojnie. W chwili, w której...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-05
Pierwsze słowa wstępu do powieści już powalają. Wprowadzają czytelnika w drżenie całego ciała i zmuszają do bezzwłocznego zapoznania się z resztą.
Alex Cormier mieszka w Sterling, a pracuje w sądzie okręgowym hrabstwa Grafton. Blisko czterdziestoletnia kobieta niedawno awansowała w prawniczej hierarchii, gdyż wcześniej była sędzią sądu dystryktowego, gdzie doskonale się sprawdzała, a teraz po awansie nadal jest najmłodszym sędzią wyższej instancji w całym stanie New Hampshire. Od nowa musi pokazywać wszystkim, a także sobie, że jest świetna w tym co robi. Ma siedemnastoletnią córkę Josie, uczącą się w liceum. Dawniej łączyły je świetne relacje, ale odkąd nastolatka wkroczyła w trudny wiek, to zaczął się tworzyć jakiś mur pomiędzy nimi, nie do obalenia.
Josie czuje się w swoim bogatym świecie, jak w potrzasku. Z nieobecną stale matką, zewnętrznie - jedynie na pokaz dla innych, aby nie odstawać od reszty - ubierała się, czesała i wyglądała tak, żeby ją akceptowano. Jednak sama, wewnątrz tej otoczki jest całkiem inną osobą. To dobra uczennica, choć czuje, że najlepiej by było, gdyby nie musiała osiągać perfekcji, aby zadowolić wszystkich. Od pewnego czasu podbierała matce tabletki nasenne i planowała zażyć je wszystkie popijając alkoholem, chciała po prostu umrzeć. Spotyka się z Mattem, który gra w szkolnej drużynie hokejowej. Chłopak twierdzi, że ją kocha, ale zdarzają mu się napady zazdrości i niekontrolowane wybuchy złości.
Patrick Ducharme pracuje jako jedyny oficer śledczy w siłach policyjnych Sterling. Bycie detektywem w niedużym mieście oznacza, iż musi działać na wielu frontach jednocześnie i dawać z siebie dosłownie maksimum. Pomimo tego nie był do końca usatysfakcjonowany, zwłaszcza w momentach, w których nie zdążył na czas na miejsce zbrodni i nie udawało mu się pomóc. Zawsze był o krok za sprawcą, co przeżywał bardzo osobiście.
Dnia szóstego marca 2007 roku liceum wstrząsnął wybuch. Patrick przyjął zgłoszenie o oddanych strzałach, a dyspozytor wzywał jednostki z innych miast podając dwa słowa: "Kod tysiąc". Oznaczał on, że każdy ma natychmiast zwolnić radio do wyłącznej dyspozycji koordynatora akcji, gdyż nie jest to codzienna, policyjna rutyna, a sprawa życia i śmierci. Na terenie szkoły wszędzie panował chaos. Było za mało karetek, niedostateczna liczba policjantów oraz totalny brak planu działania w sytuacji, kiedy znany dotąd świat zaczyna rozpadać się na kawałki. Rannych osób jest tak wiele, że nie ma dla nich miejsca w szpitalach, ponieważ są już przepełnione wcześniej przywiezionymi poszkodowanymi uczniami. Co dalej? Jakie podjąć działania, aby jeszcze bardziej nie zaszkodzić?
Sprawcą okazuje się jeden z uczniów. Co zmusiło go do tak drastycznych działań? Czy to chęć zwrócenia na siebie uwagi? Albo pragnienie zemsty i odwetu na koleżankach oraz kolegach? Bo przecież wszyscy dobrze się znali. Dlaczego w ogóle doszło do tego tragicznego w skutkach zdarzenia? Matka mordercy zadaje sobie szereg pytań. Począwszy od tego, co zrobiła, albo być może nie zrobiła? Co powiedziała, albo czego właśnie nie powiedziała swojemu dziecku, aby temu zapobiec? Oczywiście, iż czuje się współodpowiedzialna za to całe piekło, podobnie jak ojciec chłopaka. Jednak to już niczego nie zmieni, nikt bowiem nie jest w stanie cofnąć czasu.
"Dziewiętnaście minut" to powieść obyczajowa z elementami sensacji, która pokazuje zachowania ludzi w obliczu nadciągającego kryzysu przypominającego kataklizm na światową skalę. Nieraz ich postępowanie jest irracjonalne w chwilach kiedy wszystko dosłownie się wali, a nigdzie nie widać nawet cienia, najmniejszej szansy na ratunek. Autorka bardzo wiarygodnie przedstawiła klimat miasteczka Sterling, w którym każdy wie o drugim mieszkańcu wszystko, co ma zarówno swoje zalety, jak i wady. Postacie dopracowała w najdrobniejszych szczegółach, wprost perfekcyjnie, czytelnik wie dokładnie tyle ile powinien, a nie zalewa informacjami, które nie mają nic wspólnego z książką. Zastosowała retrospekcje czasowe, cofając się do wydarzeń sprzed kilkunastu lat, aby ukazać dzieciństwo mordercy, szukając jakiejś wskazówki, która dziś pozwoliłaby łagodniej spojrzeć na nastolatka o zbrodniczych zapędach. A może on sam był ofiarą? Kocham bogaty warsztat pisarski Picoult, ale sądzę, iż nie jestem w tych uczuciach osamotniona. Każdy kto choć raz spotkał się z tą twórczością, na zawsze zostanie jej wiernym fanem. Gorąco polecam!
Pierwsze słowa wstępu do powieści już powalają. Wprowadzają czytelnika w drżenie całego ciała i zmuszają do bezzwłocznego zapoznania się z resztą.
Alex Cormier mieszka w Sterling, a pracuje w sądzie okręgowym hrabstwa Grafton. Blisko czterdziestoletnia kobieta niedawno awansowała w prawniczej hierarchii, gdyż wcześniej była sędzią sądu dystryktowego, gdzie doskonale się...
Rosie i Alex przyjaźnią się od dziecka, jednak Alex przez pewien czas spotykał się z kimś innym, więc ich drogi życiowe na chwilę się rozeszły.
Rosie w wieku osiemnastu lat zachodzi w ciążę z zupełnie przypadkowym kolegą szkolnym, z tego powodu musi zrezygnować ze studiów zostając samotną pracującą mamą. Wszystkie dotychczasowe marzenia walą się jak domek z kart, ona zaś czuje się dosłownie przygnieciona odpowiedzialnością.
Alex kończy studia jako lekarz kardiolog i osiąga w zawodzie spore sukcesy. Z pewnością pomogły mu w karierze znajomości w odpowiednich kręgach, choć samozaparcia i świadomości celu nigdy mu nie brakowało. Ożenił się dwukrotnie, zanim ostatecznie uświadomił sobie fakt, iż miłością życia jest właśnie jego najlepsza przyjaciółka.
Katie - córeczka Rosie przychodzi na świat, a jej ojcem chrzestnym zostaje Alex, gdyż pełnił wyjątkową rolę w całym życiu obu dziewczyn. Nagle sytuacja Rosie odmieniła się diametralnie kiedy poznaje o dziesięć lat starszego od niej Grega, ambitnego pracownika banku, który w pełni zaakceptował sytuację, iż ma dziecko, dla którego musi być także tatą. Niestety po czasie okazało się, że nie dochowuje żonie wierności, czym prawie złamał jej serce. Ciężko było jej odzyskać równowagę i pewnie gdyby nie Katie byłoby jej zdecydowanie trudniej to wykonać. Raz za razem traci pracę, aż wreszcie otrzymuje idealną ofertę dla siebie, gdyż ma pracować jako główna recepcjonistka w hotelu. Bardzo się z tego cieszy, bo od dawna marzyła o prowadzeniu własnego hotelu.
"(...) Mam faceta, który mnie kocha i to z wzajemnością, niedługo zacznę pracować w hotelu moich marzeń, Katie jest zdrowym i wesołym dzieckiem, a ja wreszcie czuję się dobrą matką. Jestem szczęśliwa. Chcę się cieszyć tym uczuciem i pławić w powodzeniu, ale coś ciągle nie daje mi spokoju. Jakiś cichutki głosik ciągle szepcze mi do ucha: "To wszystko jest zbyt doskonałe". Zupełnie jakby nastała cisza przed burzą. (...)" - [str. 118]
"Love, Rosie" to współczesna powieść obyczajowa o poszukiwaniu prawdziwej miłości, czyli temat właściwy i bardzo charakterystyczny dla autorki. Jednak forma książki jest zupełnie odmienna oraz wyjątkowa, gdyż opiera się na wymianie korespondencji pomiędzy bohaterami, przez co można ich poznać dogłębnie i szczegółowo. Postacie zbudowane tak samo ciekawie, jak została napisana cała powieść. Okładka nawiązuje do całokształtu, przedstawia dwoje młodych, szczęśliwych, uśmiechniętych ludzi. Książka jest niezwykle wciągająca i ciekawa, dlatego gorąco polecam wszystkim miłośnikom tego typu literatury.
Rosie i Alex przyjaźnią się od dziecka, jednak Alex przez pewien czas spotykał się z kimś innym, więc ich drogi życiowe na chwilę się rozeszły.
więcej Pokaż mimo toRosie w wieku osiemnastu lat zachodzi w ciążę z zupełnie przypadkowym kolegą szkolnym, z tego powodu musi zrezygnować ze studiów zostając samotną pracującą mamą. Wszystkie dotychczasowe marzenia walą się jak domek z kart, ona zaś...