-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Jeżdżąc po Indiach lub wędrując w sieci wypatruję książek, z myślą o ich wykorzystaniu w przyszłości, gdy nadejdzie czas zajęcia się w książkach tematem, a to Gandhiego, a to skierowanego przeciw Brytyjczykom powstania sipajów, a to 600-letniego panowania muzułmanów w Indiach. Temat pojawia się, gdy wędrujemy właśnie po ziemi związanej bezpośrednio z nim. Podobna myśl stoi za skupywaniem książek o Kaszmirze. Z nadzieją, że dotrę w końcu także i do Kaszmiru.
Nie dotarłam. Niemniej podczas naszej podróży w sierpniu 2019 w Kaszmirze tak wrzało, że trudno było już nie poruszyć potem w książce tego tematu. Premier Indii Narendra Modi spełniał właśnie swoje obietnice wyborcze, karmił apetyt głosujących na niego ekstremalnych hindusów - zmieniwszy status Kaszmiru wprowadził w ogarniętym od 31 lat wojną domową stanie lockdown (pół roku przed tym w całych Indiach z powodu pandemii). Problem muzułmańskiego Kaszmiru - odgórnie wbrew woli jego mieszkańców - zdecydowano się rozwiązać pomniejszając go, odrywając od niego Ladakh, zabierając mu status stanu i znosząc zakaz osiedlania się w Dolinie Kaszmiru osadników z Indii. Jeśli na podobieństwo Tybetu, w którym już jest więcej Chińczyków niż Tybetańczyków, Kaszmir przejmą hindusi, skończy się jego odrębność, stanie się on tylko częścią Indii.
Przygotowując się do przedstawienia historii i teraźniejszości Kaszmiru czytałam książkę za książką, zarzucałam w whatsappie pytaniami poznanego podczas podróży po Indiach Kaszmirczyka Nazira.
Jedną z tych książek jest napisany 25 lat temu " The Crisis in Kashmir". Ćwierćwiecze zmieniło wiele w Kaszmirze nie zmieniając nic zasadniczo. Dalej z miliona 300 tysięcy żołnierzy armii indyjskiej 900 tysięcy przebywa w Dolinie Kaszmiru o liczbie mieszkańców ok. 7 milionów. I liczba ich rośnie. Dalej strzelają oni do - w ich języku - rebeliantów, w języku Kaszmiru - bojowników o wolność. Prawie codziennie żołnierze indyjscy giną od kul Kaszmirczyków.
W siedmiu rozdziałach
- The Kashmir conundrum
- Political mobilization and the onset of the insurgency
- The past as contrast; or, The dog that didn't bark
- Another war and Mrs. Gandhi's legacy
- The crisis worsens
- Strategies and options for resolving the crisis
Indus Ganguly, profesor politologii na uniwersytecie Columbia (wnioskując z nazwiska Bengalczyk) przedstawia historię Kaszmiru, problem, który kosztował Indie i Pakistan trzy wojny i wciąż daremne próby rozwiązania go.
Książkę przeczytałam w listopadzie 2020 szukając w niej wiedzy potrzebnej mi podczas pisania nowej książce o Indiach. Teraz prawie rok później wracam do napisanego z boku stron znaku π - sygnał, wróć i być może wykorzystaj, w tym co PIszesz.
Na chybił trafił informacje:
- o porwaniu w XII 1989 roku córki ministra spraw wewnętrznych Indii
- o stacjonowaniu w chwili pisania książki, w 1987 roku w Kaszmirze 400 tysięcy indyjskich żołnierzy (dziś 900 tysięcy)
- władzę nad muzułmańskim Kaszmirem przekazali hinduskiemu maharadży w zamian za lojalność i pieniądze Brytyjczycy w 1847, 100 lat później stało się to zarzewiem konfliktu
- w chwili uzyskania wolności po 180 latach brytyjskiej kolonizacji, gdy doszło do Podziału Indii i wyodrębnienia z nich muzułmańskiego Pakistanu, Kaszmir mogąc wybrać, do kogo chce należeć, chciał nieosiągalnej w tych warunkach wolności. Przywódcom zależało na wcieleniu Kaszmiru, Nehru do Indii na dowód, że w laickim państwie nie ma znaczenia, że Kaszmir jest muzułmański. Jinnahowi z racji dopełnienia muzułmańskiego Pakistanu muzułmańskim Kaszmirem.
- dziś nie do pomyślenia, ale w 1947 zarówno brytyjski wicekról Lord Mountbatten, jak i dwaj najwięksi bojownicy o wolność Indii, a potem ich przywódcy Nehru i Patel dopuszczali możliwość oddania muzułmańskiego Kaszmiru Pakistanowi
Itd itd...
W książce zaciekawiła mnie niezwykła postać szejka Mohammeda Abdullaha, Lwa Kaszmiru, którego z Nehru połączyła dramatyczna przyjaźń. Śledziłam potem dokładniej przedstawione jego losy w "India after Gandhi" R. Guha
Jeżdżąc po Indiach lub wędrując w sieci wypatruję książek, z myślą o ich wykorzystaniu w przyszłości, gdy nadejdzie czas zajęcia się w książkach tematem, a to Gandhiego, a to skierowanego przeciw Brytyjczykom powstania sipajów, a to 600-letniego panowania muzułmanów w Indiach. Temat pojawia się, gdy wędrujemy właśnie po ziemi związanej bezpośrednio z nim. Podobna myśl stoi...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tę książkę kupiłam podczas jednego z pobytów Indiach. Dowodem cena w rupiach. Czekała cierpliwie do chwili, gdy w kolejnej podróży ruszę na północny zachód Indii w miejsca szczególnie ukształtowane pod panowaniem Wielkich Mogołów i nadejdzie czas, by przedstawić w następnej książce każdego z nich. Dotychczas najpełniej opowiedział mi o nich Waldemar Hansen w "Pawim tronie". Już tam zachwycił mnie dramatyzm ich losów. I powtarzający się pokoleniami motyw próby wydarcia władzy ojcu, krwi braci wylewanej w walce o nią.
Mogołowie pojawili się jako dynastia w Indiach w 1525 roku. Nie mogąc rządzić Samarkandą potomek Timura i Dżyngis-chana, Babur poszukał dla siebie miejsca w Indiach. Zdobywając je ogniem i mieczem. To co zdobył, zostawił swemu synowi Humajunowi, przyczyniając się do tego, że ten życie spędził na walce o tron lub na wygnaniu. Gdy w końcu po życiu na tułaczce udało mu się odzyskać tron Delhi, przegrał ze śmiercią. Z władzą nad imperium musiał zmierzyć się jego 14-letni syn Akbar. To on pierwszy doczekawszy się dorosłości upragnionego syna musiał sprostać próbie odebrania mu władzy przez młodego. Gdy Akbar zmarł i jego syn ogłosił się władcą imperium o imieniu Dźahangir w jego rodzinie już dorastał kolejny buntownik, w przyszłości cesarz Szahdźahan. I jego dopadnie powtórka z własnego życia - synowie walczący na śmierć i życie o jego tron.
Książkę czyta się (przynajmniej ja tak czytałam) jednym tchem. Frapujące życiorysy, ciekawe postacie opisane żywo, nierzadko z cytatami z ich własnych dzienników i pamiętników. Historia rozpięta między datami narodzin Babura (1483) i datą śmierci ostatniego z szóstki: Aurangzeba (1707).
W między czasie w historii Indii pojawili się kupcy angielscy. Zachwyceni przepychem mogolskiego dworu i rzemiosłem Indii. Jakość ich towarów nie zaimponowała ówczesnym Indiom. Za to oni wiedzieli, co mogą zabrać Indiom. Gdy przeminęła szóstka omówionych w tej książce sześciu Wielkich Mogołów ich słabszym duchem potomkom można już było zabrać bogactwo i władzę, aż po zastrzelenie przez Anglików 1858 roku ostatnich dziedziców dynastii.
W książce przedstawiono fakty i legendy. Czasem trudno określić, czy nie chodzi również o fakty..
Uderzyła mnie opowieść o tym, jak 47-letni Babur próbował wyrwać śmierci swego 22-letniego syna Humajuna. Babur rządził zdobytymi Indiami zaledwie od pięciu lat, gdy ciężka choroba syna sprowokowała go do tego, by z płaczem trzykrotnie obszedł łoże chorego ofiarując Bogu swoje życie w zamian za życie syna. Wkrótce Humajun zaczął powracać do zdrowia, a nagle rozpalony gorączką ojciec zmarł.
Zwróciłam uwagę na ówczesną formę zesłania na Sybir - wyprawienie - np niepożądanego brata - na pielgrzymkę do Mekki. Daleko, niebezpiecznie, często bez powrotu.
Mnie szczególnie zainteresowały cytaty z dzienników cesarzy. Jeden z nich miałam w rękach przy jakimś dworcowym stoisku z książkami w Indiach. Sekundy na mojej dłoni. Kilka kartek przewróconych. Teraz żałuję, że tę książkę odłożyłam.
CYTATY:
"It passed though my mind, that to wander from mountain to mountain, homeless and housless, had nothing to recommend it" (z "Baburnamy", pamiętnika Babura, wspominającego czas po nieudanej próbie utrzymania Samarkandy i wydziedziczenia nawet z ojczystego księstwa Ferghany; przyszły założyciel dynastii Mogołów, przyszły cesarz Indii miał wówczas 18 lat, wokół siebie zaledwie 200 ludzi, 2 namioty, w jednym z których spała jego matka, gdy on nad swoją głową rozwieszał skórę zwierzęcia)
Tę książkę kupiłam podczas jednego z pobytów Indiach. Dowodem cena w rupiach. Czekała cierpliwie do chwili, gdy w kolejnej podróży ruszę na północny zachód Indii w miejsca szczególnie ukształtowane pod panowaniem Wielkich Mogołów i nadejdzie czas, by przedstawić w następnej książce każdego z nich. Dotychczas najpełniej opowiedział mi o nich Waldemar Hansen w "Pawim...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta książka napisana w 1987 roku pojawiła się w mojej biblioteczce 31 stycznia 2013 roku. Czekała cichutko, aby ktoś wreszcie zaszeleścił jej kartkami. Osiem lat. Sięgnęłam po nią w poszukiwaniu tematu brytyjskiego Raju. Przy okazji pisania kolejnej książki, tym razem relacji z podróży po północno zachodnich Indiach. Wędrując po miejscach, które zbuntowały się Brytyjczykom w 1857 roku podczas powstania sipajów, chciałam przedstawić ich historię, wówczas jeszcze przegraną. Stulecie oddzieloną od wolności Indii.
Książka zaciekawiła mnie już dedykacją:
"To my grandparents, from whom I could have learned so much more".
Urodzony w Bombaju w 1947 roku (wraz z wolnością Indii po 180 latach zależności od Brytyjczyków) Zareer Masani żył wychowywany przez rodzinę aktywną w czas Indii Brytyjskich. Rodzina jego matki popierała Brytyjczyków w Indiach, rodzina ojca zwalczała. On sam kształcony w brytyjskich szkołach w Indiach wykładał potem historię w Oxford, doktoryzował się w temacie indyjskiego nacjonalizmu, napisał biografię Indiry Gandhi.
Zainspirowany audycjami BBC przedstawiającymi głosy tych, którzy znali Indie jako przedstawiciele kolonizującego je systemu, zdecydował się w BBC dać głos Indusom, przedstawić, jak wyglądała brytyjska niewola ze strony ich poddanych. W oparciu o te audycje powstała ta książka.
W 5 rozdziałach i podrozdziałach:
- Serving the Sahibs
(Bearers od Canopy, Ruling by Law, Soldiers od Empire, Banyas and Boxwallahs, Spreading the Word)
- At Arm's Length
(Joining the Club, Exchanging Cultures)
- The Language od Protest
(Children of Empire, Cradles of Nationalism)
- Quitting India
(Anger without Hatred, Imperial Retreat)
- Abide with me
(The New Raj, The New Anglo - Indians)
Mazani udziela głosu bardzo różnym ludziom. Prosząc, by oni, starzy ludzi tuż przed odejściem z życia, wspomnieli to, co przeżywali pół stulecia temu. W między czasie, od chwili wydania książki minęło 35 lat. W "Indian Tales of the Raj" słyszymy głosy ludzi, którzy już często nie żyją. Epoka minęła. Czas został - na chwilę lektury - zatrzymany w książce.
Czytałam zafascynowana, przenosząc się w czasie i przestrzeni, urzeczona nieznanymi faktami, zaciekawiona nieznanymi detalami, szczerością wypowiedzi. Wdzięczna za pomoc, jakiej tą książką Mazani udzielił mi przy pisaniu mojej, za wiedzę, którą się podzielił, za ludzi, których głosy zatrzymał w pamięci.
Szczególnie zaciekawił mnie przedstawiając
- brytyjskie procesy żołnierzy INA, indyjskiej armii walczącej podczas II wojnie światowej przeciwko Brytyjczykom
- bunt w marynarce bombajskiej, przegrany, bo nie poparty przez zwolennika akcji bez przemocy Gandhiego
- i jego interpretację, jako niezrealizowaną możliwość uniknięcia brytyjskiego podziału Indii, oderwania od nich ziem dziś stanowiących Pakistan i Bangladesz
Z tuzina książek wymienionych w bibliografii znam i mam w moich bibliotecznych Indiach dwie - "A History of India", jedną pisaną od środka, bo przez Induskę Romilę Thakar i drugą, z zewnątrz przez Brytyjczyka Percifala Speara.
Ta książka napisana w 1987 roku pojawiła się w mojej biblioteczce 31 stycznia 2013 roku. Czekała cichutko, aby ktoś wreszcie zaszeleścił jej kartkami. Osiem lat. Sięgnęłam po nią w poszukiwaniu tematu brytyjskiego Raju. Przy okazji pisania kolejnej książki, tym razem relacji z podróży po północno zachodnich Indiach. Wędrując po miejscach, które zbuntowały się Brytyjczykom w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta książka napisana w 1974 roku przez Bogusława Mrożka, badacza stosunków międzynarodowych piszącego pół stulecia temu książki o Indiach i Pakistanie, trafiła na moje indyjskie półki w biblioteczce wiosną w 2008 roku. Wówczas też ją przeczytawszy powróciłam do niej teraz, 13 lat później przeglądając wszystko, co mam w bibliotece o Nehru. Punktem wyjścia naszej czwartej podróży po Indiach było Delhi, a więc siadając do opisywania tej wyprawy wiedziałam, że czas napisać więcej o Nehru.
W sześciu rozdziałach:
- "Hic obiit Gustavus natus est Conradus"
- Walki i rozterki w okresie międzywojennym
- Spotkanie z przeznaczeniem
- Przywódca niepodległych Indii
- Twórca indyjskiej polityki zagranicznej
- Zmierzch epoki Nehru
B. Mrożek opowiada nam o życiu pandity kaszmirskiego, prawnika wykształconego w Anglii, zarażonego tam ideą socjalizmu, bojownika o wolność Indii trzymanego w sumie 9 lat przez Brytyjczyków w więzieniach, utrzymującego stamtąd listowną więź z córką, Indirą, która dwa lata po jego śmierci na 15 lat przejmie władzę w Indiach.
Czytając tę książkę zaznaczyłam ołówkiem miejsca do zapamiętania.
Dziś sprawdzam je po latach z ciekawością:
- "Przed wielu laty wyznaczyliśmy spotkanie z przeznaczeniem, obecnie zaś nadchodzi czas ponownego złożenia przez nas ślubowania..., wraz z wybiciem północy...Indie obudzą się do wolności... W tym uroczystym momencie powinniśmy złożyć ślubowanie przyrzekając poświęcić się służbie dla Indii i...sprawie ludzkości...wolność i władza przynoszą odpowiedzialność...rzuca nam wyzwanie przyszłość." (Mowa Nehru nadana przez radio 15 sierpnia 1947 w chwili, gdy Indie odzyskiwały wolność po 180 latach niewoli brytyjskiej)
- "Światło odeszło z naszego życia i nastąpiła wszędzie ciemność.... ojciec narodu odszedł...w tym kraju nagromadziło się aż nadto trucizny, w ciągu ostatnich miesięcy u lat ten jad zatruwając się umysły ludzkie. Musimy się przeciwstawić temu jadowi, musimy bronić się przed nim, zniszczyć go"
(mowa Nehru nadana przez radio 30 stycznia 1948, zaraz po zabiciu w zamachu Gandhiego, zamachowiec był ekstremalnie nastawionym hinduistą, wrogim muzułmanom i Gandhiemu za jego szukanie zgody z muzułmanami)
- Pancza Szila - 5 zasad ustalonych w porozumieniu indyjsko- chińskim w kwietniu 1954 roku
1. wzajemne poszanowanie integralności terytorialnej i suwerenności
2. wzajemną nieagresję
3. nieingerencje w sprawy wewnętrzne
4. równość i zasadę wzajemnych korzyści
5. pokojowe współistnienie
Pięć lat później Dalajlama obawiając się o swoje życie w zajętym przez Chińczyków Tybecie przeszedł przez Himalaje, by szukać azylu w Indiach. Nehru nie uznając rządu tybetańskiego na uchodźstwie dał w kilku miejscach ziemię Tybetańczykom, zapewnił materialne wsparcie edukacji dzieci z Tybetu.
Osiem lat później Chińczycy zaatakowali Indie zabierając im część ziem w Ladakh potrzebnych im do budowy drogi łączącej okupowany Tybet z resztą Chin.
Załamany tym Nehru zmarł dwa lata później. W 74 roku życia.
10 lat wcześniej napisał "Gdy umrę, chciałbym, aby moje ciało było spalone...moim życzeniem jest, aby garść moich popiołów została wrzucona do Gangesu w Allahabadzie, co nie ma żadnego znaczenia religijnego...Byłem przywiązany do Gangesu i Dźamuny w Allahabadzie od czasu dzieciństwa...Ganges przypomina mi pokryte śniegiem szczyty i głębokie doliny Himalajów, które tak bardzo kochałem, oraz niżej położone rozległe i żyzne równiny, gdzie toczyło się moje życie, gdzie pracowałem... większość zaś moich popiołów powinna być.. uniesiona przez samolot i rozrzucona z góry ponad polami, gdzie trudzą się chłopi indyjscy, aby mogły się one zmieszać z kurzem i ziemią, stając się nieoddzielną częścią Indii."
Ta książka napisana w 1974 roku przez Bogusława Mrożka, badacza stosunków międzynarodowych piszącego pół stulecia temu książki o Indiach i Pakistanie, trafiła na moje indyjskie półki w biblioteczce wiosną w 2008 roku. Wówczas też ją przeczytawszy powróciłam do niej teraz, 13 lat później przeglądając wszystko, co mam w bibliotece o Nehru. Punktem wyjścia naszej czwartej ...
więcej mniej Pokaż mimo to
Początek urlopu. Gdy podnoszę głowę znad książki, widzę zwiędłe róże i wciąż inny kształt chmur ponad nimi.
Między spojrzeniami biegnę po stronicach książki o "Mahabharacie". Znam epos z dwóch uproszczonych wersji Narayana i Krishny Dharmy. W książce Iwony Milewskiej - rozrzucone puzzle oryginału. Budzą we mnie pragnienie rzucenia się w tłumaczenie eposu, który po polsku wydano tylko w nielicznych fragmentach. Nie licząc "Bhagawadgity", o której Gandhi pisze "Od wczesnego dzieciństwa czułem potrzebę jakiejś książki, czy św. Pisma, które by mogło zawsze mi służyć niezawodną radą i stać się przewodnikiem we wszystkich próbach (...), więc nauczyłem się sanskrytu, by czytać Gitę i dziś jest mi nie tylko tym, czym Biblia dla chrześcijan, a Koran dla mahometan, jest mi czymś więcej, bo jakoby najrodzeńszą Matką (...). Ilekroć byłem w rozterce, w trosce albo rozpaczy (...) w niej znajdowałem światło i drogowskaz."
Szukam w sieci tłumaczenia eposu na angielski i rosyjski. Jego ogrom obezwładnia. Nic dziwnego, że tak, jak sam epos wciąż jest w fazie powstawania, tak i tłumaczenia wciąż są bardziej procesem niż rezultatem. Rozumiem też, czemu autorka, indolog z Krakowa, przedstawiwszy w książce historię europejskich (i europocentrycznych) badań nad "Mahabharatą", problemy z tłumaczeniem, percepcję jej, a raczej jej brak w Polsce, zajęła się zaledwie kilkoma miłosnymi historiami z 3 z 18 ksiąg opowieści o bratobójczej wojnie Pandawów z Kaurawami, symbolizującej walkę dobra ze złem. Coś trzeba było wybrać z tego ogromu. Mogę więc poczytać o typach bohaterów, w tym o kobietach - ascetkach, o motywach uwodzenia i bezdzietności, którą tu określa się brak syna. Gdybym ja miała wybrać temat z eposu skupiłabym się na osobie Karny. Nieświadom tego, że pochodzi z rodu Pandawów, stanie przeciw swoim po stronie Kaurawów. Rozdarty. Świadomość, że walczy przeciw braciom pogłębi jego tragizm.
W książce temat translaters, traitors - o trudzie tłumaczenia na język obcy (obcość innych języków niż własny!), szczególnym wysiłku mierzenia się z sanskrytem, w którym napisano "Mahabharatę", językiem uznawanym za bogatszy od łaciny i greki, z tekstem tworzonym w II w.p.n.e. - II w.n.e. w kontekście nieznanej nam kultury. Okazuje się, że na tłumaczenia we fragmentach opowieści z "Mahabharaty" rzucili się w Polsce w czas Młodej Polski, stąd wiersze z motywami indyjskimi pisał i Kasprowicz i Leśmian i Tetmajer.
W książce cytaty ich poezji
- "Troje ich było w lesie: dwa i jedno ciało, nikt nie wie, co się z nimi stało i nie stało" pisze Leśmian o miłości śmiertelnika i niebiańskiej apsary
- i o śmierci Buddy: "Nie umieraj! Daremnie o nicość się kusisz! (...) Wszystka teraz dla ciebie z całych sił istnieję! Kocham moc twego ducha - zmarszczki twojej twarzy, i schorzałość, co w oczach trucizną się jarzy. Nie umieraj! Pieszczotą wyróżnię twe ciało, by dla ciebie i dla mnie niezbędnym się stało!"
Książka przepełniona cytatami z interpretatorów eposu. Po angielsku, rosyjsku czytam z przyjemnością. Teksty francuskie bez tłumaczenia pozostałyby zagadką, podobnie, jak te w sanskrycie. Pewna znajomość hindi wystarcza mi jedynie, by zachwycić się urodą niektórych słów - mahipati, aputra, ayatapangi, kamamohita, cintapara, dina, vismayanvita (pan ziemi, bezdzietny, o ogromnych oczach, owładnięty przez miłość, szalona, smutna, uśmiechnięta)
Czytając zaznaczam sobie różne miejsca, które mnie zaciekawiły. Za dużo ich, by je tu przedstawić, stąd wrzucam na chybił trafił:
- Radość odkrywania odmienności spojrzeń, jak w obrazie przedstawiania piękna zalotnej kobiety, której "ruchy podobne są ruchom młodego słonia".
- historia króla, który latami czeka na syna od 100 żon, a gdy wreszcie może się nim cieszyć, czuje tak wielki niedosyt, że ryzykuje złożenie z niego ofiary z nadzieją na narodziny jeszcze stu synów
- bezdzietny król, któremu po setkach lat z własnego rozerwanego ciała narodził się syn podobny słońcu
- cykl zagłady (pralaya) i odtwarzanie światów (pratisarga) zaczyna się od kosmicznego pożaru wywołanego przez oddech Rudry. Ogień zatapia ulewa, która zmienia świat w ocean. Ocaleje na nim tylko śpiący na wężu Wisznu-Narajana, z jego pępka wyrasta lotos, a z niego Brahma odtwarzający zniszczony świat.
- zaskoczenie wierszem....Sienkiewicza "Lotos"
- początek eposu "To, co jest tutaj i gdzie indziej znajdziesz, lecz próżno szukać, czego tutaj nie ma"
- znana mi z książki Grabowskiej opowieść o Sawitri, która bogu śmierci Jamie wyrwała życie swego męża
- słowo virya oznacza ascetyzm i spermę, w hindi vir znaczy odważny
- słowa Dedeciusa, tłumacza literatury polskiej na niemiecki "Literaturę można porównać do okna, przez które jeden naród przypatruje się innym, ale przez które też inni mogą zajrzeć w jego sprawy"
Początek urlopu. Gdy podnoszę głowę znad książki, widzę zwiędłe róże i wciąż inny kształt chmur ponad nimi.
Między spojrzeniami biegnę po stronicach książki o "Mahabharacie". Znam epos z dwóch uproszczonych wersji Narayana i Krishny Dharmy. W książce Iwony Milewskiej - rozrzucone puzzle oryginału. Budzą we mnie pragnienie rzucenia się w tłumaczenie eposu, który po polsku...
2021-02-16
Ta książka doczekała się na moich indyjskich półkach uwagi po latach, dopiero wtedy, gdy pisząc książkę o podróży po Indiach w rozdziale Uttar Pradesh zdecydowałam się napisać o Gulabi Gang.
Bohaterką tej książki jest Sampat Pal Devi, która w 2006, mimo braku wykształcenia, zaangażowania w rodzinę wyrosłą z jej zamążpójścia w 12 roku życia na brak reakcji policji na przemoc wobec kobiet odpowiedziała przemocą. Wzięła prawo w swoje ręce i solidarnie z innymi kobietami ukarała sprawcę. Bijący został pobity. Kobiety zdecydowały się wyróżnić swoimi różowymi sari (stąd Gulabi - różowy w hindi). Wzięły też za symbol walki z przemocą bambusowe kije, takie, jakimi w Indiach podpierają się stare kobiety.
Wkrótce okazało się, że zgłasza się do nich ze skargą coraz więcej pokrzywdzonych kobiet. Prosiły o pomoc, której nie zapewniało im prawo. Bite, zagrożone spaleniem z powodu zbyt małego posagu, gwałcone. Gang rósł w siłę zarówno podczas pikiet pod sądami, posterunkami policji, na ulicach, jak też dzięki reakcji prasy. Zainteresowanie budził wśród polityków próbujących jego siłę wykorzystać dla swoich celów. Zaczął zwalczać nielegalne w Indiach małżeństwa dzieci, bronić małżeństw z miłości godzących w nielegalny w Indiach system kastowy. Miłość łamie podziały kast i wyznań. Ci, którzy tego doświadczają potrzebują ochrony przed "honorowym zabójstwem ". Gulabi Gang odpowiada na ich potrzeby. Kobiety, których liczbę oblicza się dziś na 270-400 tysięcy działają w Uttar Pradesh. Stan
zajmuje 4/5 powierzchni Polski i liczy sobie 200 milionów ludzi. Wielu z jego mieszkańców żyje w ogromnej biedzie. Po Radżastanie to drugi stan w Indiach, w którym dokonuje sie najwiecej gwałtów. W tym stanie ma też miejsce 15% przestępstw w Indiach. 9% małżeństw nieletnich (4 miejsce w Indiach). 29% żyje tu poniżej granicy ubóstwa. Ten stan zamieszkuje 21% dalitów, kiedyś zwanymi "niedotykalnymi". Nic dziwnego, że ich partie przejmują tu władzę, że w czas przedstawiany w książce stanem rządzi dalitka Mayawati. Niemniej kryminalizacja polityki pozostaje problemem tego stanu. Niemało posłów ma sprawy sądowe z oskarżeniem o gwałt, porwanie, mord. Potrafią oni kampanię prowadzić online z więzienia.
Książka opowiada historię jednego z nich, posła, który za sprawą Gulabi Gangu zostaje oskarżony o gwałt na nieletniej dalitce.
Ten wątek przeplata się tu z opowieścią o założycielce Gangu Sampat Pal Devi, o jej małżeństwie, o dramaycznych losach jej córek, o działalności Gangu, o nadziei na zabieganie o sprawiedliwość także w roli posła.
CYTATY:
- "Jeśli sam nie porozmawiasz z prześladowanymi, nigdy ich nie usłyszysz". (Sampat odwiedzając więźniów)
Ta książka doczekała się na moich indyjskich półkach uwagi po latach, dopiero wtedy, gdy pisząc książkę o podróży po Indiach w rozdziale Uttar Pradesh zdecydowałam się napisać o Gulabi Gang.
Bohaterką tej książki jest Sampat Pal Devi, która w 2006, mimo braku wykształcenia, zaangażowania w rodzinę wyrosłą z jej zamążpójścia w 12 roku życia na brak reakcji policji na...
2014-10-13
Akcja tej książki rozgrywa się w Anglii, w w londyńskiej dzielnicy, w której żyją urodzone już w Europie nastoletnie dzieci hindusów, muzułmanów i sikhów. Z Indii i Pakistanu. Bohaterami opowieści są ci, którzy wbrew oczekiwaniom rodziców, nie stawiają na naukę jako szansę na znalezienie dla siebie miejsca w obcym im świecie, ale wybierają szybkie dorabianie się na odblokowywaniu, a potem paserstwie ukradzionych komórek. Zbuntowani przeciwko daremnym pragnieniom rodziców upodobnienia się do białych Brytyjczyków.
Narratorem Londonistanu jest Jas, który bardzo zabiega o to, by nie odróżniać się od szybkiego w biciu Hardjita Jahala i jego paczki. Książka zaczyna się od sceny, gdy Hardjit kopie do nieprzytomności białego kolegę ze szkoły za to, że ten rzekomo nazywa bohaterów historii Pakistańcami. Kopanie białych zastępują walki z muzułmanami sprowokowane uwodzeniem hindusek. Gdy Jas zakochuje się w muzułmance Samirze, kryje się ze swoimi uczuciami przed kumplami nie dopuszczającymi do łamania granic między religijnych. Zabiega o bliskość dziewczyny budując związek na pozie, udawaniu i pieniądzu, uznanym tu za "witaminę P, która zapewnia człowiekowi witalność".
W książce skonfrontowano nas z dwoma językami, na granicy których żyje główny bohater. Język nieśmiałego jąkały, który pierwotnie jest językiem książek, nauki i refleksji i dosadny, wulgarny język gangu. Jas przyjmując go, próbuje przemieniać swoje zasady i sposób, w jaki żyje na podobieństwo tego języka, który przeciwstawia się "obciachowej mowie białych" i mowie kokosiaków tj. tych, którzy z wierzchu są brązowi a wewnątrz już biali, a więc tych, którzy "kupili kit o wykształceniu". Bohaterowie, wydziedziczeni z nieznanych im Indii i Pakistanu, wykluczeni ze świata białych swoje miejsce znajdują w świecie przestępczym, pielęgnując kult pieniądza i "Niewidzialnej Panny Przemocy, która rozprzestrzenia się jak wirus, robiąc dobrze każdemu, kto ją ogląda".
W książce motywy dojrzewania, pożądania, pierwszych zbliżeń z dziewczyną, manipulowania drugą osobą, by móc zaspokoić swoje potrzeby.
Równolegle - walka o pozycję wśród rówieśników, o ich uznanie, podziw, o to, by się nie ośmieszyć, by nie odrzucono.
Towarzyszą temu konflikty młodych z rodzicami, bunt przeciw ich oczekiwaniom, poczucie niezrozumienia. Szczególnie widać to w historii brata jednego z członków gangu, udręczonego przygotowaniami do ślubu przeżywanymi w cieniu kastowych uprzedzeń i kompleksów matki.
Znaczący motyw tożsamości. Czy bohater jest Indusem oderwanym w Londynie od swoich korzeni, czy "kokosiakiem", z zewnątrz brązowym, w środku białym, imitatorem kultury białych?
Gautam Malkani opowiada tę historię żywym, zabawnym, nierzadko (w zgodzie z realiami) wulgarnym językiem. Bohaterowie wyraziści. Zakończenie zaskakujące.
Kopiuję z postu na mojej stronie nietylkoindie.pl
Akcja tej książki rozgrywa się w Anglii, w w londyńskiej dzielnicy, w której żyją urodzone już w Europie nastoletnie dzieci hindusów, muzułmanów i sikhów. Z Indii i Pakistanu. Bohaterami opowieści są ci, którzy wbrew oczekiwaniom rodziców, nie stawiają na naukę jako szansę na znalezienie dla siebie miejsca w obcym im świecie, ale wybierają szybkie dorabianie się na...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-21
Lata temu, gdy kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt filmów indyjskich obudzilo we mnie pasję do Indii, "Pawi tron" i "Indie" Bashama były pierwszymi książkami, które stanęły na moich półkach, dziś już w otoczeniu kilkuset innych o Indiach.
Czytałam je w lipcu w 2006 roku Lubkowie nad jeziorem. Pięć lat przed pierwszą podróżą do Indii. Teraz mam za sobą cztery podróże i znów w Lubkowie otworzyłam "Pawi tron", by jeszcze raz
zanurzyć się w historię krwawych waśni
rodzinnych Mogołów. Czytając ją trudno mi było się od niej oderwać. Czytałam prawie do rana, a po przebudzeniu cieszyłam się, że jeszcze tyle z 458- stronicowej książki przede mną. Barwne postacie, wartka akcja, wybieganie w znaną przecież autorowi z historii przyszłość, która bohaterów wkrótce dramatycznie zaskoczy. Współczucie, jakie żywilam do poety i mistyka Dary bez szans w starciu z pozbawiajacym go tronu wojowniczym bratem Aurangzebem.
"Pawi tron" zajmuje się historią trojga z sześciu Wielkich Mogołów muzułmańskich cesarzy rządzących Indiami od 1525 roku. Dźahangir, Szahdźahan i Aurangzeb. Poprzedzili ich: potomek Timura i Dżyngischana - Babur, jego syn Humajun i jego wnuk Akbar. Syn Akbara Salim, który wstąpiwszy na tron przyjmie imię Dźahangir
był pierwszym, który dążąc do władzy próbuje bezskutecznie obalić swego ojca. Ta historia powtórzy się z nim i jego synem Chusru. Obie próby zawładnięcia tronem ojca się nie udały, w przypadku Chusru zakończyły się dramatycznie oślepieniem i śmiercią syna, niemniej w trzecim pokoleniu dwuznaczny przykład przemocy zakończył się wątpliwym sukcesem. Aurangzeb zdobył tron uwięziwszy ojca, zabijając braci. Utraciwszy jedność między muzułmanami a hindusami pokoleniami budowaną przez jego przodków od Akbara począwszy. W swej książce, do której Waldemar Hansen dziesięć lat zbierał materiały, pisze on, że Aurangzeb swoją nietolerancją i fanatyzmem religijnym stworzył podwaliny dla brytyjskich rządów nad Indiami, opartych na podtrzymywaniu podziałów, a potem w 1947 roku przygotowaniu rozerwania subkontynentu
subkontynentu na Indie i muzułmański Pakistan.
Czytam tę historię w uzupełnieniu "A Brief History of the Great Moghuls" Gascoigne'a i "Delhi a Novel" Khushwanta Singha. Szukając wiedzy potrzebnej mi do przedstawienia w książce o podróży po Indiach północno - zachodnich bohaterów związanych z odwiedzanymi miejscami: stolicami Mogołów Agrą i Delhi, a także twierdzą Gwalior, w której umierali więzieni rywale do władzy: bracia i synowie zwycięzcy.
Gdy teraz czytam "Pawi tron" rozczarowują mnie marne ilustracje znanych mi już dziś i obfotografowanych przeze mnie miejsc, czy też oglądanych w muzeach ciekawych miniatur mogolskich.
Uderza fakt, że Salim otworzył drzwi nowemu typowi doświadczeń atakując swego ojca Akbara. Jego przykład powtórzył wobec niego jego syn, a potem wobec jego syna wnuk. Przy czym w dwóch ostatnich pokoleniach cesarz nierówno podzielil swoją miłość i doświadczył potem przemocy od niekochanego
syna . W wielu rodzinach dochodzi do nierównego podziału miłości. Na widok jednego syna ojciec się rozjaśnia, na widok drugiego mrocznieje. Na szczęście ten zazdroszczący, jak Kain Ablowi, nie ma możliwości ruszyć przeciwko niemu zbrojnie armią wyposażoną w setki słoni.
Mottem do "Pawiego tronu" jest przysłowie Wschodu "Dwunastu derwiszów może spać pod jedną derką, ale dla dwóch królów jedno królestwo jest za małe".
Punktem wyjścia do książki jest Taj Mahal - muzułmański symbol dziś prohinduskich Indii. Grobowiec ukochanej żony, matki 14 -dzieci, wśród których czterech synów którzy osiągnęli wiek dojrzały, zmierzy się ze sobą w krwawej walce o tron żyjącego jeszcze ojca.
Książkę podzielono na 4 części:
- Duma i korona (o panowaniu syna Akbara
Dźahangira)
- Portret rodzinny (wokół rodziny cesarskiej syna
Dźahangira
Szahdźahana, twórcy Taj Mahalu)
- Wojna sukcesywna (jeszcze za życia
Szahdźahana wojna o jego tron toczona między czwórką jego synów: pierworodnym, ulubieńcem cesarza Darą i młodszymi Muradem, Szudżą i Aurangzebem)
- Upadek dynastii Timurydów (panowanie Aurangzeba, czas nietolerancji religijnej, rosnącego podziału między hindusami a muzułmanami).
Żywo napisaną opowieść autor nasycił cytatami z pamiętników, listów bohaterów opowieści. Ciekawym dodatkiem jest imponująca bibliografia.
Indie są niezależne od zaledwie 73 lat, przedtem doświadczyły 180 lat panowania Brytyjczyków, przedtem 200 lat panowania Mogołów, muzułmańskich najeźdźców, wśród których jednak przynajmniej pierwszych pięciu stworzyło hindusko- muzułmańską kulturę, dzięki której słusznie nazwano ich Wielkimi Mogołami.
Lata temu, gdy kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt filmów indyjskich obudzilo we mnie pasję do Indii, "Pawi tron" i "Indie" Bashama były pierwszymi książkami, które stanęły na moich półkach, dziś już w otoczeniu kilkuset innych o Indiach.
Czytałam je w lipcu w 2006 roku Lubkowie nad jeziorem. Pięć lat przed pierwszą podróżą do Indii. Teraz mam za sobą cztery podróże i znów w...
Ktoś mi niedawno powiedział, abym przyjrzała się konstrukcji powieści miłosnych, których akcja dzieje się w Indiach. Ostatnio zetknęłam się z dwiema o podobnie zbudowanej intrydze. To "Wyspa Motyli" C. Bomann i "Kaszmirowy szal" Rosie Thomas.
Umiera ktoś bliski bohaterce. W rzeczach po zmarłej osobie znajduje ona coś (zdjęcie, list, kaszmirowy szal), co prowadzi ją na Sri Lankę, czy do Kaszmiru. Starając się tam odkryć tajemnicę zakazanej miłości swojej babci w egzotycznym krajobrazie Indii, czy Sri Lanki bohaterka znajduje swego rozwiedzionego właśnie królewicza.
Książkę czyta się lekko. W poszczególnych rozdziałach przeplata się to historia babki bohaterki, żony misjonarza żyjącej w ostatnich latach kolonizacji brytyjskiej, przed 1947, rokiem wyzwolenia Indii, to opowieść o bohaterce rozgrywana współcześnie w rozdartym wojną domową, właściwie okupowanym przez armię indyjską Kaszmirze. Bohaterowie i ich relacje zmieniają się, oni sami dają się porwać miłości, dotyka ich smutek rozstania, stykają się z bólem i nędzą kiedyś zamożnego Kaszmiru.
Jak zwykle szukam w książce nie tyle miłosnej historii, ile samych Indii, nieznanych mi dotychczas miejsc, które mogę tak jak przełęcz Zoji La wiodącą do hinduskiej świątyni Amantnah, wyszukiwać w sieci, sprawdzając na zdjęciach, jak wyglądają. Wędruję tak po nazwach z książki szukając ich w obrazach. Góra Naga Parbat, która pochłania tu niejedno ludzkie życie, rzeka Dźhelam w Śrinagarze, który dotychczas kojarzył mi się tylko z jeziorem Dal. Jakie jeszcze miejsca możemy spotkać w książce? Leh i jego okolice, gdzie zbiera się i czesze owczą wełnę, z której powstają kaszmirskie szale, Ladakh,Manala, rzeki Indus i Zanskar.
W książce echo wydarzeń w Indiach lat 40-ch. Po prawie dwustu latach okupacji brytyjskiej zbliża się czas wyzwolenia. Niestety ceną za to jest Podział Indii. 1947 to rok odzyskania wolności, ale i rok wyodrębnienia się - za sprawą wzmacnianych, zgodnie z zasadą: dziel i rządź, przez Brytyjczyków podziałów między muzułmanami a hindusami i sikhami - z Indii muzułmańskiego Pakistanu. Koszty podziału Indii to exodus milionów i milion ofiar. Zgodnie z cytatem z książki: "Jeśli Liga Muzułmańska chce utworzyć państwo pakistańskie, to będą musieli przejść przez ocean sikhijskiej krwi". W tym wątku wspomniano nam też o zdarzeniach z II Wojny Światowej, gdy Japończycy zająwszy Birmę próbują zdobyć stolicę indyjskiego stanu Manipur, Imphal.
Z drugiej strony przedstawiono nam też przemianę Kaszmiru, który miał być indyjską Szwajcarią na krwawe pole wojny domowej (podpalenia hinduskiej świątyni, exodus hinduskich panditów, muzułmanie kaszmirscy przekraczający granice z Pakistanem, by tam poddać się szkoleniu umożliwiającemu im walkę z indyjską armią, jej represje).
W książce różne szczególiki:
- ocieplanie się poprzez noszenie pod ubraniem garnuszka z podgrzaną wodą (zetknęłam się z tym już w innej książce o Kaszmirze - "Dom cudów")
- dokładnie opisana produkcja kaszmirskich szali, także tych najbardziej pracochłonnych (3 miesiące - pół metra), najcenniejszych, które stanowiły skarb rodzinny.
- obchodzenie lokalnego prawa przez Brytyjczyków - nie mogąc kupić ziemi w Kaszmirze domami czynili łodzie na jeziorze
- kobieta, która przyjmuje w domu gości nie osłaniając głowy szalem na znak, że jest on już przyjacielem domu
- "nieznośna duszność lipcowej gorączki" (budzi moją obawą, jak zniosę to lato w Indiach)
- ryż z kurkumą, orzechami i kolendra a do tego jogurt (smacznego:)
CYTATY:
- "Same Indie bardzo ją zaskoczyły. Przed oczywiście wyobrażała sobie nieznane krajobrazy, życie w Indiach, ale bezkres, równiny zalane słońcem parzącym skórę, chmary ludzi, ogromne ulewy monsunowe, ostre kolory, wszechobecny smród, muchy, kalectwo i bieda, z którą stykała się każdego dnia przerosły wszystkie jej wyobrażenia."
- "Hałas, wszechobecny ruch i brutalne kontrasty Indii"
- "Może tak właśnie wyglądało starzenie się: człowiek staje się coraz bardziej świadomy tego, że wszystko, co się dzieje w jego życiu, łączy się z jakimś wspomnieniem, tworzącym kolejne połączenia, aż każde wydarzenie jest odzwierciedleniem czegoś, co już wcześniej się przeżyło".
o Kaszmirze: "Śrinagar bardzo się zmienił (...) Na każdym skrzyżowaniu zatrzymywała ich policja albo blokada armii indyjskiej. Ulice patrolowali młodzi, pewni siebie bojówkarze z bronią automatyczną, czuwając nad tłumami przechodniów przemykających bojaźliwie strumieniem pod platanami. Powietrze przepełnione było oparami z silników i gęste od napięcia. W okolicy Lal Chawk znajdowały się zbombardowane budynki, rozklekotane bazary i ceglane domy zaczernione od ognia lub podziurawione kulami. Wszędzie, gdzie spojrzeli, widzieli ślady broni palnej. Poziom przemocy w stosunku do Armii Indyjskiej urósł prawie do rangi otwartej wojny, jednak nie spodziewała się aż tak napiętej atmosfery i takiego kryzysu ekonomicznego."
Kopiuję tu moją opinię z mojej strony nietylkoindie.pl (tam z ilustracjami)
Ktoś mi niedawno powiedział, abym przyjrzała się konstrukcji powieści miłosnych, których akcja dzieje się w Indiach. Ostatnio zetknęłam się z dwiema o podobnie zbudowanej intrydze. To "Wyspa Motyli" C. Bomann i "Kaszmirowy szal" Rosie Thomas.
Umiera ktoś bliski bohaterce. W rzeczach po zmarłej osobie znajduje ona coś (zdjęcie, list, kaszmirowy szal), co prowadzi ją na Sri...
2013-08-10
"Ramajana" powstała wg wcześniejszych badań tysiąc pięćset lat przed Chrystusem - wg ostatnich w IV stuleciu p.n.e. - liczy sobie dwadzieścia tysięcy strof. Spisał ją w sanskrycie poeta Walmiki. Przenika do dziś życie codzienne całych Indii. Tłumaczona na wiele indyjskich języków - m.in. hindi, bengalski, assamski, tamilski, kannada, telugu, malajalam.
Już dawno chciałam tu przedstawić "Ramajanę". Poczynając od jej uproszczonej wersji spisanej przez Narayana. Rok temu opisywałam w lecie jego "Mahabharatę". Teraz czas na "Ramajanę". W tylu filmach, książkach zetknęłam się z jej wątkami, sama do niej nawiązywałam, właściwie jej dotychczas nie przeczytawszy. Naprawiam błąd. Jednak, gdy czytałam ją, nie poruszyła mnie tak mocno, jak "Mahabharata". Może powinnam ją poznać w innym wydaniu? Brakowało mi też w wersji Narayana ciekawej części opisującej ponowne odrzucenie Sity ze względu na oczernianie jej przez lud, uznanie jej za nieczystą, bo przebywała w domu innego mężczyzny.
OPIS RAMAJANY
PROLOG
Kosala, kraina, przez którą płynie rzeka Saraju, a na niej spławiany towar: drewno sandałowe, pawie pióra, cenne kamienie. Płyną one rzeką ku morzu. W tej krainie zobaczyć można walki kogutów, usłyszeć zgrzyt żaren rozgniatających trzcinę cukrową. Pragnienie gasi się tu sokiem z palm lub z trzciny cukrowej. Ze świątyń słychać bębny i piszczałki.
W stolicy Ajodhja panuje król Daśartha. Umiłowany przez ludzi, ale nieszczęśliwy, bo bezdzietny. Martwiąc się o to, komu pozostawi rządy nad swoją krainą, król prosi o pomoc mędrca Wasiszthę. Ten przypomina sobie pewną wizję z przeszłości. Bogowie szukają w niej u Wisznu sposobu, jak pokonać Rawanę i jego braci. W nagrodę za ascezę i modlitwę obdarzeni przez Śiwę i Brahmę niezwykłą mocą wykorzystują ją na czynienie zła, zniewalanie innych, zagrażając tym porządkowi świata. Wisznu obiecuje, że ocali świat przed demonem Rawaną wcielając się w syna króla Daśarthy. Symbolizujące Wisznu trzymane przez niego koło, muszla i wąż, na którym zazwyczaj spoczywa, wcielają się w jego braci, a pomniejsi bogowie w stado małp, przez które, zgodnie z pewnym przekleństwem, Rawana ma być zwyciężony.
Mędrzec nie zdradzając królowi swojej wizji doradza mu złożenie ofiary z pomocą młodego mędrca Ryśjaśryngi, którego uprzednio z pomocą pięknej kobiety wywabiono z pustelni himalajskiej, by jego obecność sprowadziła na popękaną od suszy ziemię deszcz. Z ognia ofiarnego pojawia się ryż, który rozdzielony między żony króla Daśarathy sprawia, że staje się on ojcem czterech synów: Ramy, Bharaty i bliźniąt Lakszmany i Śakrughny.
INICJACJA RAMY
Gdy Rama był jeszcze chłopcem, na dworze króla pojawił się mędrzec Wiśwamitra prosząc króla Daśarathę o pomoc w odprawieniu jadźńy w Siddh aśramie za Gangesem. Mędrzec potrzebował wsparcia do walki z demonami uniemożliwiającymi przeprowadzenie ceremonii. Gotowego do pomocy Daśarathę ogarnęło przerażenie, gdy mędrzec zaczął domagać się, by walkę z demonami stoczył nie on, ale młodziutki, niedoświadczony Rama. Król, który doczekał się synów po wielu latach bezdzietności, czuł ból na myśl o rozstaniu z synem, o wystawieniu chłopca na niebezpieczeństwo, ale mędrzec rzekł: Nie możesz żądać na zawsze bliskości fizycznej kogoś, kogo kochasz. Ziarno wyrastające u stóp drzewa, od którego pochodzi, jest tłumione w rozwoju, nie wyrośnie zeń drzewo, dopóki nie zostanie przesadzone. Rama będzie pod moją opieką i dobrze na tym wyjdzie, ale w końcu i mnie także opuści. Każda istota ludzka, kiedy przyjdzie czas, musi odejść szukając swej pełni na swój własny sposób. Ojciec zgodził się, z ulgą przyjmując decyzję Mędrca - pozwolono, by Ramę mógł w walce wspierać jego brat Lakszmana.
Wędrując ku swemu przeznaczeniu Rama z Lakszmaną nocowali w miejscu, gdzie Kama, bóg miłości za przerwanie Śiwie medytacji obrócony został w popiół.
OPOWIEŚĆ O TATACE
Dalej droga ich prowadziła przez pustynię pełną nagich kości zwierząt, które tu zginęły, nie wyłączając monstrualnych węży o paszczach rozwartych śmiertelnym pragnieniem wody. Do takich olbrzymich paszcz wtargnęły słonie, rozpaczliwie poszukując cienia i wszystko stało się martwe, skamieniałe, wąż na równi ze słoniem.
By odeprzeć rozpacz, którą wzbudził w Ramie i Lakszmanie ten widok, mędrzec przekazał im w myśli mantry powtarzanie których sprawiło, że zdało im się, że idą przez urodzajną, chłodzoną wiatrem ziemię. Jednak szli ziemią przeklętą, nad którą panowała żądna krwi demonica Tataka. Rama wzbraniał się przed walką z nią ze względu na to, że była kobietą, ale mędrzec podając mu przykłady Wisznu, który zabił Khjati i Indrę pogromcę Mandodari, wyjaśnił mu, że okrucieństwo i pragnienie niszczenia pozbawiają kobietę należnych jej względów. Słysząc to Rama zabija ziejąca żądzą mordu Tatakę. Stając się w oczach bogów tym, który zwycięży zło demonów.
OPOWIEŚĆ O MAHABALI
Podczas dalszej wędrówki mędrzec opowiedział Ramie i Lakszmanie o jednym z wcieleń Wisznu, Karle. Gdy Mahabali, korzystając z nieuwagi pogrążonego w medytacji Wisznu, poddał ziemię swojej władzy, ten narodził się w bramińskiej rodzinie pod niepozorną postacią karła. Mimo niewielkiej postury, gdy Karzeł pojawił się na dworze Mahabali, ten wyczuwszy jego moc, powiedział do niego: żądaj, czego zechcesz, gościu. Przeobrażony Wisznu poprosił o tyle ziemi, ile wyniosą jego trzy kroki. Król lekceważąc jego skromną postać, wylał - na znak dopełnienia obietnicy - trochę wody na dłoń człowieczka. W tym momencie karzeł zaczął rosnąć. Pierwszym krokiem przekroczył ziemię, drugim niebo, potem zapytał ogarniętego grozą Mahabali: Gdzie mam postawić trzeci krok? Mahabali pokornie ukląkł i poddał mu pod stopę swoją głowę. Wisznu zmiażdżył go odsyłając do świata podziemi.
Gdy przybyli do celu, Rama obronił sprawowaną ofiarę przed atakami demonów, wśród których z szczególną zawziętością walczyli z nim synowie zabitej uprzednio przez niego Tataki.
Gdy ruszyli dalej wzdłuż rzeki Ganges, mędrzec opowiedział im historię jej pojawienia się na ziemi.
OPOWIEŚĆ O GANDZE
Zanim dotknęła ziemi jej wielka moc została ujarzmiona przez Śiwę. Jak do tego doszło? Jeden z przodków Ramy, Sagara, rządził ziemią wspierany przez swych synów. Zapragnął on dokonać ofiary konia. Polega ona na tym, że król dążąc do rozszerzenia imperium, puszcza wolno swojego, przystrojonego konia. Kraje, które ten przemierzy, stają się jego wasalami. Zatrzymanie go na czyjejś ziemi równoznaczne jest z wypowiedzeniem wojny właścicielowi konia. Bóg Indra potraktował ofiarę konia jako rzucone mu przez Sagarę wyzwanie. Pochwycił konia i ukrył go pod ziemią. Synom Sagary udało się go odzyskać, ale Sagarze pozostał już tylko jeden wnuk, Bhagiratha, ten który sprowadził Gangę na ziemię. Za misję swego życia uznał on ocalenie od błąkania się po świecie dusz przodków spopielonych podczas ofiary konia. Bhagiratha dziesięć tysięcy lat modlił się do Brahmy i za jego radą poprosił Śiwę o sprowadzenie na ziemię bogini-rzeki Gangi. W jej wodzie pragnął obmyć szczątki przodków. By to uzyskać Bhagiratha modlił się kolejne dziesięć tysięcy lat do Siwy, a potem do Gangi, by zechciała spełnić jego pragnienie. Trzydzieści tysięcy lat modlitw, posty, żywienie się powietrzem i słońcem odniosły skutek. Ganga spłynęła na ziemię z takim impetem, że zagroziła swoimi wodami jej istnieniu. W ostatniej jednak chwili Śiwa przyjął ją na swoją głowę.
Uwikłał ją w swoje włosy i wyprowadził na ziemię w postaci himalajskiego strumienia, który oczyścił pod ziemią popioły przodków Bhagirathy, a jama, która wykopali synowie Sagary szukając pod ziemią zaginionego konia, wypełniona wodą Gangi stała się oceanem.
Zbliżając się do miasta Mithila, Rama zobaczył bezkształtną bryłę kamienia. Pył z jego stóp padłszy na bryłę przemienił ją w piękną kobietę.
Mędrzec umiał Ramie i Lakszmanie w opowieści przedstawić także i tę zagadkę.
OPOWIEŚĆ O AHALJI
To Ahalja, żona mędrca Gautamy, za którego sprawą ciało Indry pokryły tysiące oczu.
Jej stworzycielem był Brahma. Indra ujrzawszy jej piękno zapragnął jej. Znając jednak jego pożądliwość, Brahma oddał Ahalję pod opiekę mędrca Gautamy. Najpierw na wychowanie, potem jako żonę. Indra jednak nie zrezygnował. W czasie, gdy Gautama medytował nad rzeką, wślizgnął się do chaty i przybrawszy ciało Gautamy, posiadł Ahalję. Gdy nagle Gautama powrócił do domu, nie pomogło Indrze przemienienie się w kota. Rozgniewany mędrzec przeklął Indrę. Karą za jego chutliwość była hańba, jaką dla niego okazało się noszenie na swym ciele tysiąca podobizn niewieścich organów, tak, aby każdy człowiek mógł wiedzieć, o czym wciąż myśli Indra. Ahalję zaś Gautama zamienił w kamień, przepowiadając, że może ją z zaklęcia uwolnić kiedyś Rama.
Z czasem bogowie wyprosili u Gautamy odmianę zaklęcia. Znamiona na skórze Indry przybrały kształt oczu, sprawiając, że odtąd zwano go tysiącookim. Ahalja zaś oczyszczona próbą powróciła do swego męża Gautamy.
ZAŚLUBINY
Mithila to miasto, w którym nikt nie podnosi zgubionych klejnotów, gdzie nieznane jest miłosierdzie, skoro nie ma nikogo, kto by go potrzebował. Idąc przez nie Rama ujrzał dziewczynę, której obraz nie daje mu spokoju. Sita podobnie reaguje na jego spojrzenie. Nie mają świadomości, że znają się już jako Wisznu i Lakszmi, że nastąpiło spotkanie tej samej pary, teraz we wcieleniu w ludzi. Urodzony jako człowiek Rama nie zna swojej prawdziwej tożsamości, nie wie, że jest siódmym awatarem Wisznu. Teraz spotkanie ich spojrzeń sprawia, że oboje wydają się być pod działaniem Kamy, boga miłości, który strzela kwiatami z łuku z trzciny cukrowej.
Kim jest Sita? W znalezionej w bruździe ziemi dziewczynce król zobaczył dar Matki-Ziemi, uznał ją więc za córkę. Gdy wyrosła na piękną dziewczynę, król Dżanaka udręczony ilością ubiegających się o jej rękę, postawił warunek: odda córkę temu, kto zdoła napiąć przechowywany w rodzinie łuk Śiwy. Początkową ulgę króla, gdy zniknęły z miasta stada zalotników, zastąpiła troska: czy znajdzie się ktoś, kto spełni pochopnie postawiony warunek, czy Sita kiedykolwiek wyjdzie za mąż? Poddano próbie łuku Ramę.
Ku radości zakochanych Rama okazał się godnym Sity. Wkrótce odbyły się ich zaślubiny. Towarzyszyły im śluby trzech braci Ramy, zaś mędrzec Wiśwamitra powrócił do swojej himalajskiej pustelni, by medytować tam do końca swego życia.
DWIE PRZYPOMNIANE OBIETNICE
Uznawszy swoją starość król Daśaratha decyduje się przekazać tron Ramie. Trwają właśnie przygotowania do koronacji, gdy służka trzeciej żony króla Kjakelji przekonuje ją, że Rama na tronie pozbawi ją należnej jej pozycji na dworze, zagrażając jej synowi Bharacie. Kjakelja decyduje się przypomnieć królowi , że w swoim czasie obiecał jej spełnić dwie obietnice. Przyjąwszy króla w komnacie gniewu zwanej kopagryha, do której ktoś może wycofać się, by przezwyciężyć zły nastrój, Kjakelja grożąc samobójstwem, żąda tronu dla swojego syna Bharaty i wygania na czternaście lat Ramę ze stolicy. Król rozpacza. Kjakelja przedstawiając swoje żądania Ramie, mówi mu, że złamanie danych jej obietnic, rzuci cień na wiarygodność króla. Dane słowo jest jak strzała wypuszczona z łuku, nie można jej cofnąć w pół drogi. Rama nie pozwala Lakszmanie dobijać się jego praw do tronu zbrojnie, nie słucha mędrca Wasziszithy, który obawiając się, że król nie przeżyje rozłąki z synem, błaga go w imieniu króla, aby pozostał w Ajodhji. Głuchy pozostaje też na prośby swej matki Kausalji. Przebrany w przysłany przez macochę strój pokutnika z kory drzewnej opłakiwany przez cały lud Ajodhji Rama wyrusza do lasu.
Mimo jego protestów towarzyszą mu również ubrani w korę drzew jego ukochany brat Lakszmana i żona Ramy Sita. Opuszczają oni miasto otoczeni milczącym, spłakanym tłumem poddanych. Wszyscy razem nocują nad brzegiem rzeki Saraju. Nad ranem Rama, Lakszmana i Sita wymykają się nie budząc ludzi do lasu. Z wieścią o przekroczeniu przez nich rzeki Saraju i ich zanurzeniu się w bambusowy las wraca do pałacu ich brat Sumantra. Usłyszawszy ją wstrząśnięty tym król umiera. Ciało króla balsamowane w oliwie czeka na przyjazd Bharaty, który ma przejąć po nim rządy i dopełnić ceremonii pogrzebowych. Posłańcy sprowadzają pilnie do pałacu nieświadomego niczego Bharatę. Zdumiewa go, że jego miasto Ajodhja spotyka go milczeniem, bez uśmiechu. Z ust matki Bharata dowiaduje się o śmierci ojca i wygnaniu Ramy. Wpada w rozpacz, potem w gniew na matkę. Obawia się, że nikt nie uwierzy, że nie był on w zmowie ze spragnioną władzy matką. Jego rozpacz jednak jest tak wielka, że matka Ramy, Kausalja wierzy mu, że nie przyłożył ręki do spisku przeciwko Ramie.
Mimo to zgodnie z ostatnią wolą Daśarathy, który wyrzeka się nikczemnej żony i jej syna, nie wolno mu podpalić nad rzeką pogrzebowego stosu ojca.
Pochodnię bierze do ręki jego brat Śatrughna, Bharata zaś w pokutnym stroju ubrany w korę drzewną rusza do Czitrakuty, miejsca, gdzie przebywa Rama. Tłum mieszkańców Ajodhji rusza wraz z nim. Widząc z dala Bharatę na tle tłumu Lakszmana uznaje, że chce on utwierdzić swą władzę zwyciężając Ramę zbrojnie. Rwie się do bitwy, ale na widok samotnie zbliżającego się bezbronnego brata pokornieje. Bharata prosi Ramę, by zasiadł na tronie królewskim, a wobec jego sprzeciwu uznaje siebie na czternaście lat za regenta. Na tronie stawia sandały Ramy,
a sam osiada poza stolicą Ajodhją zarządzając królestwem do powrotu Ramy.
SPOTKANIA NA WYGNANIU
Miejsce nad Gangesem okazuje się zbyt blisko Ajodhji i Rama obawiając się przekonywania go do powrotu rusza dalej w drogę. Osłaniani skrzydłami orła Dżataju, towarzysza walki ich ojca, który przybrał postać ptaka, bracia wraz z Sitą dochodzą do Pańczawati nad rzeką Godawari. Życie w głuszy zdaje się być idyllą, ale Rama nie zapomina, że misją jego jest walka ze złem w świecie, złem uosobionym przez demony. Pewnego dnia na jego drodze pojawia się jeden z nich. Przeobrażona w piękną dziewczynę siostra Rawany, Śurpanakha. Przyjęta przez nią postać ma rozbudzić miłość w Ramie. Zakochana w nim Śurpankha daremnie próbuje go przekonać do poślubienia jej. Myśląc, że przeszkodą w zdobyciu serca Ramy jest obecność Sity, gdy Rama poszedł nad rzekę na poranną kąpiel i modlitwy, demonica próbuje się pozbyć Sity. Dostrzega ją jednak czujny Lakszmana.
W ostatniej chwili powstrzymuje jej atak na Sitę, odkrywszy jednak, że napastnikiem jest kobieta, nie zabija jej. Odcina jej jednak uszy, nos i piersi. Krwawiąca, wyjąca z bólu Śurpanakha grozi im zemstą demonów. Błagając jednocześnie nadal Ramę o poślubienie jej, a jeśli to niemożliwe to uczynienie jej żoną Lakszmany, by mogła być blisko pożądanego Ramy. Odgoniona zapowiada zemstę.
Wkrótce bracia zostają zaatakowani przez kilkunastu demonów pod wodzą Śurpanakhy i jej przyrodniego brata i opiekuna Khary. Lakszmana pilnuje Sity, a Rama sam walczy z demonami. Giną wszyscy oprócz Śupranakhy, która ucieka do krainy Lanka, by pożalić się wieścią o klęsce swojemu bratu Rawanie.
WIELKI DRĘCZYCIEL
Rawana swojej władzy poddał nawet bogów. Deszcz spadających na niego kwiatów ma podmuchem usuwać z podłogi bóg wiatru Waju. Bóg śmierci Jama co godzinę bije w gong odmierzając czas. Bóg ognia dba o oświetlenie pałacu. Wszyscy służą kaprysom Rawany. Ten zaś nie znosi najmniejszego sprzeciwu. Widok pozbawionej nosa, uszu i piersi siostry budzi w Rawanie wzburzenie. Jest gotów natychmiast zniszczyć sprawcę oszpecenia. W opowieści Śurpanakhy uwagę jego zwróci jednak przede wszystkim wychwalana przez siostrę niezwykła uroda Sity. Demonica pragnie wzbudzając opowieścią w Rawanie miłość do Sity doprowadzić do rozdzielenia małżonków, licząc na wzajemność Ramy. Udaje jej się rozpalić serce demona. Obraz Sity wrasta w jego serce tak dalece, że Rawana nie może znaleźć sobie miejsca. Miota się, płonąc z miłości. Jej żar sprawia, że w niczym nie znajduje ochłody. W gniewie żąda zmiany pór roku. Monsuny go nie uspokajają. Zarządza więc zniknięcie wszelkich pór roku. Czas staje w miejscu.
Rawana w bólu niespełnionej miłości szuka ratunku w Księżycu, ale sprowadzony do niego księżyc nie jest w stanie złagodzić jego niepokoju. Rama obrzuca go wyzwiskami Jesteś nic niewartym świecidłem o bladym obliczu, stale znużonym i wyczerpanym, próbujesz wciąż na nowo odzyskiwać swój kształt. Nie masz w sobie hartu ani odporności. Wezwanie Słońca też go nie uspokaja. Dopiero Śurpanakha podsuwając mu pomysł porwania Sity nadaje kierunek chaosowi jego myśli. Rawana, nie słuchając ostrzeżeń swego stryja Mariczy, syna zabitej przez Ramę Tataki, posługuje się nim, by pozbawić Sitę ochrony braci. Maricza świadom tego, że porwanie Sity przyniesie zgubę całemu rodowi demonów, poddaje się jednak woli Rawany. Przyjąwszy postać złotego jelenia pojawia się nieopodal chaty Sity. Ta zachwycona jego niezwykłością, domaga się od Rawany, by koniecznie złapał dla niej cudowne zwierzę. Lakszmana ostrzega Ramę, że niezwykłość zwierzęcia może oznaczać pułapkę, ale nadąsanie Sity sprawia, że Rama chce spełnić jej oczekiwania nie zastanawiając się nad konsekwencjami decyzji. Rusza w pościg za jeleniem, pozostawiając Sitę pod opieką Lakszmany. Demonowi przeobrażonemu w jelenia udaje się tak daleko odciągnąć Ramę od Sity, że ten czuje, iż dał się zwabić w pułapkę. Rozgniewany strzela do jelenia.
Ugodzony śmiertelną strzałą demon głosem Ramy woła na pomoc Lakszmanę i Sitę. Jego krzyk dociera do nich budząc strach w Sicie. Domaga się ona od Lakszmany, by natychmiast ruszył na pomoc swemu bratu. Podczas, gdy Rama biegnie ku nim, by zapobiec nieszczęściu, Lakszmana czuje się rozdarty. Wolą Ramy było, by Lakszmana nawet na moment nie zostawiał Sity samej. Sitę zaś oburza, dlaczego w chwili nieszczęścia Lakszmana wzbrania się biec na pomoc bratu. Sprowokowany jej nieufnością rusza on w kierunku zwodniczego krzyku. Na tę chwilę czekał Rawana. Pojawia się przed Sitą pod postacią starego, zmęczonego wędrówką sannjasina. Z kijem i miską żebraczą. Zaproszony przez Sitę do chaty, zaczyna zachwalać przed nią zakochanego w niej demona Rawanę. Ale Sicie przepełnionej miłością do Ramy, nie imponuje potęga Rawany. Co z tego, że ma on dwadzieścia ramion, czyż niegdyś dwuramienny człowiek Paraśurama nie uwięził Rawany, aż ten musiał wołać o pomoc?!
To upokarzające przypomnienie wzbudza taki gniew w Rawanie, że spoza postaci pustelnika przerażona Sita zaczyna widzieć prawdziwe oblicze demona. Rawana zaczyna przemawiać do Sity wprost: O, ty, podobna do łabędzicy, moje dziesięć głów nie skłoniło się nigdy przed nikim na żadnym ze światów, a jednak odrzucę moje korony i czołem dotknę twoich stóp.
Sita grożąc mu strzałami Ramy, z płaczem zaczyna wzywać braci na pomoc. Rawanie nie pozostaje nic innego niż, by uniknąć przekleństwa grożącemu mu śmiercią za dotknięcie kobiety bez jej zgody, obkopać ziemię wokół Sity i unieść ją rydwanem wraz z ziemią w kierunku Lanki. Śmiejąc się podczas lotu z jej gróźb. Zabijając broniącego jej wielkiego orła Dżataju.
Umierając opowiada on zdyszanym od biegu Ramie i Lakszmanie o porwaniu Sity.
WALIN
W rozpaczliwym poszukiwaniu Sity Rama (wcielenie Wisznu) i jego brat Lakszmana (ludzkie wcielenie Wielkiego Węża Adiśeszy, na którego zwojach odpoczywa Wisznu) docierają do krainy Kiszkidhy. Rządzą nią istoty duchem pokrewne ludziom i bogom, ale fizycznie przypominające małpy. Wita ich ascetów uzbrojonych jak wojownicy, czy wojowników przebranych w szaty ascetów Hanumant, prawa ręka władcy krainy małp, syna Słońca Sugriwy. Hanumant opowiada braciom jego historię.
Opowieść o Sugriwie
To historia dwóch braci. Starszy Walin, gdy bogowie potrzebowali nektaru, który da im nieśmiertelność, z pomocą góry Mandary ubił ocean na masło. W podziękowaniu otrzymał moc jednym krokiem przemierzania siedmiu oceanów, co umożliwiło mu codzienne oddawanie czci ośmiu postaciom Śiwy w ośmiu stronach świata. Królował on szczęśliwie w zgodzie z podległym mu młodszym bratem Sugriwą, dopóki nie stanął do walki z demonem Majawinem. Ruszył za nim w pościg do podziemnego świata. Gdy minęły ponad dwa lata, a od Walina nie było wieści, poddani uznawszy go za nieżyjącego przywalili wejście do podziemi górami, by ustrzec się od demona, a Surgiwę ogłosili królem. Po pewnym czasie jednak Walin zwyciężywszy demona powrócił na ziemie. Przekonany, że brat chciał go pozbawić władzy, próbował go zabić. Ścigany Sugriwa schronił się w jaskini nietykalnej dla brata góry Katanga. Walin obiecawszy bratu śmierć, gdy ten tylko wynurzy się z jaskini, posiadł siłą żonę Sugriwy i objął władzę nad królestwem.
Hanumanta ujmuje postawa Ramy. Czuje, że w jego osobie ma do czynienia z bogiem Wisznu. Kiedyś jego ojciec bóg wiatru Waju powiedział mu: Poświęcisz swoje życie w służbie Wisznu. - Jak go rozpoznam? – Znajdziesz go gdziekolwiek wkrada się zło, usiłującego go zniszczyć. Kiedy go spotkasz, miłość wypełni twoje serce i nie będziesz dolny oddalić się od niego.
Podczas ich przebywania razem widzą na górze Katanga stos starych kości. Z nimi też wiąże się jakaś historia
Opowieść o potworze Dundubhim
Dundubhim, demon, który przybrawszy postać bawołu rzucił wyzwanie Wisznu, uniósł na rogach górę Kailaśy wstrząsając siedzibą Śiwy. Szukając wciąż walki zmierzył się w końcu z Walinem. Po roku walki zginął, a jego zwłoki Walin w triumfie zwycięstwa wrzucił na górę, na której akurat odprawiał modły wieszcz Katanga. Ten przeklął Walina za profanacje świętego miejsca.
Wysłuchawszy tej historii Lakszmana na rozkaz Ramy oczyszcza górę z akości demona, odzyskując jej święty charakter.
Sugriwa, Hanumant i Rama z Lakszmaną zaczynają naradzać się, jak uwolnić Sitę z rąk demona Rawany. Pierwszym krokiem ku zdobyciu armii małp jest wyzwanie do walki starszego brata Sugriwy, Walina. Sugriwa prosi w tej walce o wsparcie Ramy i rzeczywiście to jego wystrzelona z ukrycia strzała, zadaje śmiertelny cios Walinowi. Umierając stawia on zarzuty Ramie, że rzucił cień na swoją szlachetność opowiadając się w sporze braci po stronie jednego z nich i strzelając z ukrycia. W końcu jednak Walin przyjmuje z wdzięcznością śmierć z rąk Ramy rozpoznając w nim boga Wisznu.
KIEDY USTAJĄ DESZCZE
Sugriwa zastępuje na tronie swego zabitego brata Walina. Rama doradza mu jako władcy łagodność mowy, mówiąc: nawet wrogowi nie zadawaj ran słowami. Nawet żartem nie rań niczyich uczuć. Rama wie, co mówi. Jako dziecko dokuczał służącej matce Bharaty Kuni. Po latach jej podjudzanie królowej przyczyniło się do wygnania Ramy, śmierci jego ojca i osadzenia na tronie jego brata Bharaty.
Bracia nie przyjęli królewskiej gościny Sugriwy, zbudowali w lesie aśram, by przeczekać cztery miesiące deszczy i potem skorzystać z pomocy Hanumanta i małpiej armii w uwalnianiu porwanej Sity. Przez kilka dni zmiana pory roku miała swój urok, lecz z biegiem czasu nieustający mrok i wilgoć przygnębiały tylko. Rama z trudem doczekał się końca pory monsunu. Rzeki, przedtem rycące i występujące z brzegów, teraz wróciły do swych skromnych łożysk i potulnie wpływały do morza.
Jednak pora roku kończy się, a Sugriwa wbrew obietnicy nie pojawia się z małpią armią, by pomóc braciom w odzyskaniu Sity. Urzeczony odzyskaną władzą Sugriwa zapomina o swoich zobowiązaniach. Gdy Lakszmana mu o tym przypomina, zostaje podjęta decyzja o wysłaniu Hanumanta na Lankę.
POZDROWIENIE OD RAMY
Hanumant ogromniejąc jednym krokiem wkracza na wyspę Lankę. Zmniejszywszy się zaczyna szukać Sity. Znalazłszy kobietę o niezwykłej piękności cieszącą się życiem w luksusie, popada w smutek, myśląc że Sita zapomniała w niewoli o Ramie. Przekonawszy się jednak, że widzi przed sobą Mandowari, żonę Rawany, wkrótce spotyka też Sitę. Poniżoną, w podartym sari, bez klejnotów. Bezbronną wobec gróźb rakszasek i to błaganą to straszoną przez Rawanę.
Gdy w chwili rozpaczy Sita próbuje się powiesić na najbliższym drzewie, Hanumant podbiega do niej z pocieszeniem - pozdrowieniami od Ramy i obietnicą uwolnienia.
Przed odejściem z Lanki przeobrażony znów w olbrzyma Hanumant pustoszy ulubiony ogród Rawany, Aśokawanę i pozwala się złapać synowi Rawany, Indradżitowi. To umożliwia mu ostrzeżenie Rawany przed śmiercią z rąk Ramy. Wściekłość ogarnia demona. Chce natychmiast uśmiercić wielką małpę, ale jego brat Wibiszana nie pozwala zabić posłańca.
Rozgniewany Rawana każe podpalić nasączony oliwą ogon małpy.
Hanumant wyrywa się z ich pęt. Skacząc z płonącym ogonem z dachu na dach niszczy stolicę Lanki.
RADA WOJENNA
Rawana wzburzony zniszczeniem dokonanym przez Hanumanta wykrzykuje: W naszych studniach zamiast wody tryskającej ze źródła jest krew. Dym w powietrzu unosi się nie z ogni ofiarnych, lecz z popiołów i zgliszcz domów i chat. Woń, jaką wdychamy nie jest wonią kadzideł, lecz odorem palonych paznokci i włosów.
Za zamkniętymi drzwiami trwa rada wojenna. Rawana słucha pochlebstw i słów pełnych pogardy wobec ludzi i małp. - Czy może ktoś obawiać się czegoś, czym się odżywia?- Wśród zaufanych osób są jednak również demony, które pokazują Rawanie, że niegodziwością było porwanie cudzej żony, że bardziej właściwą była by zemsta wprost na Ramie za oszpecenie jego siostry. Demon słucha o mocy Ramy. Padają ostrzeżenia. Przypominane są przekleństwa. W swoim czasie Nandin przeklął Rawanę za potrząśnięcie siedzibą Śiwy, górą Kajlasą przepowiadając, że zginie za sprawą małpy. W życiu Rawany zdarzyła się też historia ze skrzywdzoną przez niego Wedawati. Przed skokiem w ogień obiecała ona odrodzić się, by zniszczyć Rawanę i wyspę Lankę. Demon nie chce tego słuchać. Oskarża swojego młodszego brata Wibhiszanę o ocalenie życia małpie i o sprzyjanie Ramie. Wygania go od siebie. Wibhiszana udaje się więc do obozu Ramy.
PRZEPRAWA PRZEZ OCEAN
Wibhiszana dotarłszy do obozu Ramy, widzi medytującego nad morzem Ramę. Czeka aż Rama skończy medytację, by się do niego zbliżyć. W między czasie jednak wartownicy Ramy odkrywszy w nim wroga atakują go brutalnie. Gdy jednak Wibhiszana prosi Ramę o azyl, zostaje zwołana rada wojenna. Większość uważa, że ktoś, kto zdradza własnego brata, nie zasługuje na zaufanie. Są też tacy, którzy w Wibhiszanie widzą samego przeobrażonego Rawanę. W końcu wszyscy decydują, że Wibhiszanę należy odrzucić. Tylko Hanumant uważa, że Wibhiszana jako jedyny w Lance żyje pobożnie, a jego podziw i część oddawane Ramie są szczere. Rama uznawszy, że niegodnym byłoby odrzucić prośbę o azyl, przyjmuje Wibhiszanę do swego obozu uznając go za prawowitego władcę Lanki. Wibhisazna w zamian dzieli się z nim swoją wiedzą na temat armii brata, co pomaga Ramie ustalić strategię walki z demonem. Najtrudniejszym wydaje się przeprawienie małpiej armii przez morze. Udaje się jednak wspólnymi siłami zbudować most łączący wyspę z lądem.
OBLĘŻENIE LANKI
Podczas oblężenia stolicy Lanki Rawana traci jednego za drugim swoich sprzymierzeńców. Ucieka się do sztuczek czarodziejskich: by odebrać ducha Sicie stwarza przed jej oczyma złudzenie obciętej głowy Ramy. Nie ma zamiaru oddać Ramie jego żonę, nie chce prosić swego wroga o przebaczenie. Rzuca w wir walki swego syna Indradżita.
Odurzeni zatrutymi jadem wężowym strzałami Rama i Lakszmana mdleją na polu bitwy. Rawana każe zanieść Sitę rydwanem powietrznym nad pole bitwy, by naocznie mogła się przekonać o zgubie męża. Ale orzeł Garuda uwalnia ich od trucizny.
Rawana ciężko ranny i pozbawiony broni w pojedynku z Ramą, z trudem przeżywa doznane upokorzenie. Rama nie zabija go, ale daje mu kolejną szansę walki ze sobą. Zrozpaczony demon budzi ze snu mocarnego brata Kumbhakarnę. Oskarża on Rawanę, że to z jego winy ród demonów walczy teraz z trudem o przetrwanie, niemniej walczy w jego imieniu, tracąc słabnące ciało po kawałku. Wreszcie umierając. Doprowadzony do ostateczności Rawana zastanawia się nad zabiciem Sity. W niej bowiem widzi powód swojej klęski, na szczęście słucha tych, którzy mu to odradzają, namawiając na podjęcie kolejnej próby walki z Ramą.
BITWA
Jeden za drugim giną przywódcy Rawany.
Płacz wdów słychać z każdego z domów Lanki. Rawana ujrzawszy z wieży obraz zniszczeń, przyjmuje rytualną kąpiel,odprawia modły do Śiwy i zbroi się do walki. "Oto moje nieodwołalne postanowienie. Albo Sita albo moja żona Mandowari wkrótce będą płakać i tarzać się w kurzu z boleści. Niewątpliwie zanim minie dzień jedna z nich zostanie wdową".
Widząc jego przygotowania Indra z rozkazu Śiwy i Brahmy, boga o czterech obliczach i stwórcy świata przysyła Ramie niezwykły rydwan wojenny. Rama patrząc na niego zastanawia się, czy nie ma do czynienia ze złudzeniem, z kolejną pułapką demona. Lakszmana i Hsnumant przekonują go jednak, by wsiadł na rydwan. Wkrótce Rama niszczy w walce Mahadare, który wbrew rozkazom Rawany zamiast Lakszmany zaatakował samego Ramę. Gniew Rawany wzrasta. Mimo wielu znaków zbliżającej się klęski rusza on na Ramę. Ten liczy, że widok rozgromionej armii Rawany ocali jego samego,odmieni jego serce. Daremnie.
Pojedynek między Ramą a Rawaną rozpoczyna dźwięk potężnych konch. Bronią każdego z nich jest morze wystrzeliwanych strzał. Dziesięcioramienny Rawana strzela z dziesięciu łuków. Strzały jednak nie czynią żadnej szkody ani Ramie ani Rawanie. Zażarta walka trwa wysoko w powietrzu. W końcu Rawana sięga po najsilniejszą broń majastrę, broń która wywołuje złudzenia i oszałamia przeciwnika. Przed oczyma Ramy pojawia się armia Rawany na czele z nieżyjącymi już przywódcami, w tym zabitym przecież synem Rawany Indradżitem. Wywołuje to zamęt w umyśle Ramy". Jego woźnica przypomina mu, że Rama w swoim pierwszy wcieleniu był twórcą złudzeń w świecie. Ma więc moc pokonania złudzeń, którymi Rawana niepokoi jego umysł. Rama sięga po broń zwaną dżńana tzn.mądrość, poznanie. Złudzenie znika. Teraz Rawana używa kolejnej broni - tamas. Świat pogrąża się w ciemności. Jednocześnie ściana deszczu spada na ziemię, także deszczu kamieni, a godzące w Ramę strzały mają groty zaopatrzone w budzące grozę oczy. Ramy jednak to nie rani. Rawana wysyła przeciwko niemu strzały w postaci jadowitych węży. Kłębią się wszędzie. Rama odpowiada mu bronią zwana anagaruda. Orły zaczynają rozszarpywać węże. Naszpikowany setkami strzał Rawana traci siły i wiarę w zwycięstwo. Rama zaczyna więc odrąbywać zaokrąglonymi strzałami głowy demona.
Na miejsce odciętej odrasta nowa. Niemniej Rawana traci tyle sił, że omdlewa w rydwanie. Rama nie chce wbrew radom swego woźnicy Matali dobić nieprzytomnego. Gdy Rawana odzyskuje przytomność, podejmuje w rozpaczy swą walkę bez przemyślenia rzucając w Ramę na oślep co popadnie. Rama decyduje się zakończyć walkę z pomocą brahmastry. Broni tej można użyć tylko wtedy, gdy wszystkie inne zawiodły. Rama celuje w serce, bo gdy Rawana prosił w nagrodę za swoje posty i medytacje o niezniszczalność zabezpieczył swoją głowę i ramiona, ale nie serce. Ugodzony w nie Rawana wypada z rydwanu. Jego ciało zaczyna spadać z nieba na ziemię. Rama widzi twarz spadającego Rawany. Strzały Ramy wypaliły złoża nieczystości: złości, pychy, okrucieństwa, pożądliwości i samolubstwa, okrywające jak skorupa jego prawdziwą naturę, która teraz dopiero objawiła się w swej pierwotnej nie skażonej postaci, naturę istoty głęboko pobożnej i zdolnej do wielkich rzeczy. Jego twarz jaśnieje pogodą i spokojem. Nad ciałem Rawany Rama popada w melancholię "Czegóż by mógł dokonać, gdyby nie mieszkające w nim zło". Zleca pielęgnowanie jego pamięci, odprawianie za Rawanę comiesięcznych modłów, by dusza jego mogła pójść do nieba.
INTERLUDIUM
Sita dowiedziawszy się o zniszczeniu demona, chce biec na spotkanie z Ramą tak jak stoi, zaniedbana, w podartym sari, wykończona żałobą, ale Rama życzy sobie, aby pojawiła się przystrojona. Przyjmuje ją na oczach tłumu, co w niej stęsknionej podczas miesięcy rozłąki budzi zażenowanie. Niepokoi ją też dystans widoczny w jego zachowaniu. Rozumie go, gdy słyszy od Ramy, że dopełnił on swego obowiązku wobec niej uwalniając ją z rąk demona, ale nie może z nią, kobietą, która przebywała w domu obcego mężczyzny żyć dalej jak z żoną. Sita, zgodnie z jego wolą, może odejść z jego domu, gdzie chce. Zrozpaczona Sita rozkazuje Lakszmanie rozpalić ogień i wskakuje w płomienie,
wołając do boga Agni, by zaświadczył o jej niewinności. Agni wynosi ją z płomieni i oddaje Ramie, który uradowany tym dowodem wierności widzianym przez tylu ludzi, bierze ją w ramiona.
KORONACJA
Nawet bogowie śledzili moment próby z napięciem, zdziwieni decyzją Ramy. Przecież to on sam oddał mężowi skamieniałą po zniewoleniu przez boga Indrę Ahalję i przekonał Sugriwę, że ma przyjąć z powrotem swoją żonę zmuszoną do życia z bratem Walinem. A Sity przecież Rawana nie tknął.
Brahma decyduje się przypomnieć Ramie, że jest on wcielonym w człowieka bogiem, Wisznu, tym, który chroni, który jest ponad wszystkim, także ponad ludzkimi wątpliwościami i lękami. Bogowie umożliwiają Ramie spotkanie z jego ziemskim ojcem Daśarathą. Jego ciało się już rozpadło, ale on sam czuje się podczas spotkania z Ramą spełniony. Pełen radości chce, by Rama zażądał od niego czego, tylko pragnie. Rama prosi ojca o wybaczenie Bharacie i jego matce Kajkelji, tej która Ramie odebrała władzę i była przyczyną jego czternastoletniego wygnania. Gdy Daśartha daje się do tego przekonać, Rama czuje się pojednany z całym światem.
Należy jednak śpieszyć się do Ajodhji. Nazajutrz mija bowiem czternaście lat i Bharata, który rządził dotychczas jako regent Ramy, trzymając na tronie sandały brata, gotów spełnić swoją obietnicę i wejść żywy w płomienie stosu pogrzebowego. Rydwan o niezwykłej mocy, którym dysponował Rawana, przenosi ich ponad ziemiami z południa na północ. Hanumantowi pod postacią młodego bramina udaje się w ostatniej chwili powstrzymać Bharatę przed śmiercią. Gasi rozpalony ogień. Miasto ustrojone i w radości czeka na przybycie Ramy i Sity. Nadchodzi chwila długo oczekiwanej koronacji.
Hanumant i Lakszmana nadal wiernie stoją przy Ramie służąc mu. Mówi się, że gdy ktoś wymienia imię Ramy, tam zawsze pojawia się i Hanumant, ten który daje siłę wewnętrzną i wolność od strachu.
Narayan dodaje w epilogu, że pomija tu historię drugiego rozstania Ramy i Sity, narodzin bliźniąt w lesie, pochłonięcia Sity przez matkę - ziemię i odejście Ramy i Sity z ziemi w zaświaty.
Kopiuję tu to, co napisałam o Ramajanie Narayana na mojej strony nietylkoindie.pl
"Ramajana" powstała wg wcześniejszych badań tysiąc pięćset lat przed Chrystusem - wg ostatnich w IV stuleciu p.n.e. - liczy sobie dwadzieścia tysięcy strof. Spisał ją w sanskrycie poeta Walmiki. Przenika do dziś życie codzienne całych Indii. Tłumaczona na wiele indyjskich języków - m.in. hindi, bengalski, assamski, tamilski, kannada, telugu, malajalam.
Już dawno chciałam...
Już wylatując z Delhi po wielu tygodniach wędrowania po Indiach za ostatnie rupie kupiliśmy wodę i właśnie "My Journey" Abdula Kalama. Tym razem udało mi się zacząć ją czytać od razu po powrocie. Inaczej niż z jego inną książką, zakupioną kiedyś w Kerali "Wings of Fire" i uśpioną w zapomnieniu na indyjskich półkach mojej biblioteczki.
"My Journey" to podsumowanie 82-letniej życiowej podroży kogoś, kto jako człowiek nauki przyczynił się do umieszczenia przez Indie na orbicie sztucznego satelity, współtworzył pociski kierowane, pod jego kierunkiem Indie w 1998 przeprowadziły testy stając się atomowym mocarstwem. Abdul Kalam, w swoim czasie prezydent Indii,
przedstawia swoje przemienianie marzeń w czyny w 12 króciutkich rozdziałach poświęconych jego ojcu, matce i siostrze, autorytetom dzieciństwa i późniejszych lat, swoim ulubionym książkom. Wśród tych rozdziałów są też te, które autor zatytułował "A Working Boy at Eight" "When I failed" - Kalam opowiada w nich o swojej pracy roznosiciela gazet w ósmym roku życia i o tym, jak przyjmował porażki podkreślając, że one nauczyły go dużo więcej niż sukcesy.
Każdy z rozdziałów opatrzono nastrojowym i ekspresyjnym rysunkiem.
W ostatnim rozdziale zatytułowanym "Miles to go" na dwa lata przed swoją śmiercią Kalam wspomina słowa swojego ojca:
"I know you have to go away to grow. Does the seagull not fly across the sun, alone and without a nest?"
("Wiem, musisz odejść by dorosnąć. Czyż mewa nie leci przecinając słońce samotna, bez gniazda?")
Tymi słowami wraca do tego, co stanowi początek tej książki i początek jego życia - osoby ojca. Wyczarowuje przed nami obraz tego skromnego muzułmanina, imama co piątek pogrążonego w dyskusji z kapłanem hinduskiej świątyni i z księdzem, tego, który utrzymywał rodzinę przewożąc promem pielgrzymów. Widzę go w małym, ale przepełnionym pielgrzymami tamilskim miasteczku Rameswaram. Odwiedziłam je rok przed śmiercią Abdula Kalama, więc gdy w rozdziale "My father's morning walk" przeczytałam "We lived in Rameswaram, a small temple town on the island in Tamil Nadu. The being on the east coast of India, dawn would break early, and our day's schedule followed the rhythm of the rising and setting of the sun and the sea waves."
poczułam wdzięczność za to, jak w spokojny pełen podziwu dla życia sposób słowa Kalama zanurzają mnie w obrazach tego tajemniczego i jakby zatrzymanego w czasie miejsca.
Wdzięczność jest też kluczowym uczuciem przeżywanym przez zmierzającego już do końca życia autora. Bliski mi duchem człowiek. Także z cytatami z jednej z ulubionych książek np. z hinduskiej Bhagawadgity "Spojrz na kwiat, jak wielkodusznie oddaje swój zapach, współtworząc miód. Gdy zrobi swoje, spokojnie przekwita".
CYTATY:
- o sile poświęcenia: "Don't pretend to be a candle, be a moth" ("Nie udawaj świecy, bądź ćmą".)
- o prawdziwości smutku - "W smutku jesteś naprawdę samotny. To ta chwila, gdy twoje prawdziwe ja odsłania się przed tobą ... Każdy z nas w naszym życiu skonfrontuje się ze śmiercią i zawodem miłosnym, ale jeśli jest coś, czego nauczyłem się podczas tych ośmiu dziesiątków życia na tej planecie, to tego, że właśnie te chwile są naszymi prawdziwymi przyjaciółmi. Radość jest przelotna". ("these moments are our true friends. Joy is fleeting")
- muzułmanin w chwili klęski (rozbite w Dehra Dunie marzenie o byciu pilotem) przyjmuje od hindusa w Rishikeshu radę, zgodnie z którą porażkę należy traktować jak istotny element na drodze do prawdziwego przeznaczenia: "Forget this failure, as it was essential to lead you to your destined path. Search, instead, for the true purpose of your existence...Surrender yourself to the wish of God."
- "It is only when we are faced with failure do we realize that resources were always there within us".
- słowa ojca po przedwczesnej śmierci przyjaciela i mentora "Abdul, do you not see how the Lord strengthens the shadows? Had it been His will, He could have made them constant. But He makes the sun their guide, little by little He shorters them".
- "Hard work and piety, study and learning, compassion and forgiveness -these have been the cornerstones of my life".
Już wylatując z Delhi po wielu tygodniach wędrowania po Indiach za ostatnie rupie kupiliśmy wodę i właśnie "My Journey" Abdula Kalama. Tym razem udało mi się zacząć ją czytać od razu po powrocie. Inaczej niż z jego inną książką, zakupioną kiedyś w Kerali "Wings of Fire" i uśpioną w zapomnieniu na indyjskich półkach mojej biblioteczki.
"My Journey" to podsumowanie 82-letniej...
Znam kogoś, dla kogo czytana w dzieciństwie "Narnia" stała się książką pocieszenia w czas dorosły. Napisał ją C.S. Lewis "chłopiec, który wspólnie z bratem wymyśla tajemnicze królestwo Boxen i przez kilka lat spisuje jego kroniki. Uczeń wiktoriańskiej szkoly z internatem prześladowany przez kolegów i emocjonujący się muzyką Wagnera. Młody żołnierz, ateista, który na froncie I wojny światowej, nie zwracając uwagi na ostrzał ze strony nieprzyjaciela, czyta książki. Przyjaciel J.R.R. Tolkiena, profesor Oxford, nawrócony chrześcijanin".
Mniej znane są jego eseje, z których znam "Smutek i "Cztery miłości".
"Koniec człowieczeństwa", którego twarzą są przedstawione na okładce symbolizujące dobro i zło oblicza z obrazu Boscha zawiera trzy powiązane ze sobą wykłady profesora Lewisa. Bardzo ciekawe, pobudzające do myślenia.
W "LUDZIACH BEZ TORSU" można znaleźć m in.
.- o tym, że twarde serce nie zabezpiecza przed rozmiękczeniem mózgu i że uczniowie nie powinni być chronieni przed uczuciami, ale rolą nauczyciela jest rozbudzanie w nich uczuć właściwych, których obecność ochroni ich w przyszłości przed propagandą - przy okazji analizy podręcznika do nauki pisania, którego autorzy deprecjonują wartość uczuć (w tym podziwu)
W "DRODZE":
- poruszająca mnie modlitwa Ajaksa do Zeusa w chwili przewagi Trojan "Pozwól w światłości nam ginąć!" (Homer)
- o postępie przejścia od Konfuncjusza "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" do chrześcijańskiego "czyńcie tak, jakbyście chcieli, aby i wam czyniono"
- przeciw kwestionowaniu istnienia wartości absolutnych wspólnych wszystkim kulturom ("niezmienny obowiązek sprawiedliwości i zasada głosząca, że koniec końców wszyscy są naszymi braćmi " - z tego w węższym znaczeniu wynika obowiązek czynienia dobrze naszym dzieciom i rodzicom i nam podobnym, czy wierność małżeńska) ; "Bunt bowych ideologii przeciwko Tao - prawu naturalnemu, tradycyjnej moralności - jest buntem gałęzi przeciwko drzewu: gdyby zbuntowane gałęzie mogły odnieść sukces, same uległyby unicestwieniu"
"KONIEC CZŁOWIECZEŃSTWA" rozpoczyna intrygujące motto z "Wędrówki pielgrzyma" Bunyana
"Potem w moim sercu powstała paląca myśl - mimo że mówił pięknie i pochlebnie - że jak tylko sprowadzi mnie do swego domu, sprzeda mnie jako niewolnika"
W tym rozdziale
- przedstawiając 3 wynalazki (samolot, radio i środki antykoncepcyjne) Lewis kwestionuje naszą władzę nad naturą - "Z faktu, że płacę komuś, by mnie nosił, nie wynika, ze sam jestem silny" i "Co do samolotu i radia, to człowiek dzięki nim zarówno sprawuje władzę, jak i jej ulega, skoro sam może być celem bomb oraz propagandy. A co do środków antykoncepcyjnych, to z ich powodu w pewnym paradoksalnym negatywnym sensie wszystkie hipotetyczne przyszłe pokolenia podlegają władzy sprawowanej przez tych, którzy już się urodzili. Antykoncepcja jako taka odmawia członkom kolejnych pokoleń prawa do istnienia; antykoncepcja stosowana w celu selekcji genetycznej kształtuje owe pokolenia bez ich zgody"; "Podbój natury przez człowieka oznacza władzę kilkuset osób nad niezliczonymi miliardami ludzi": "Dana człowiekowi władza dowolnego kształtowania samego siebie jest tak naprawdę władzą dowolnego kształtowania jednych ludzi przez drugich" ( z pomocą eugeniki, uwarunkowania prenatalnego i edukacji i propagandy opartej na psychologii), a pomysły kształtujących mogą być różne np na podobieństwo idei Platona, by każde niemowlę było "bękartem wychowywanym przez urząd".
Lewis pisze, że kiedyś przekazywano nam w wychowaniu to, co otrzymano: Tao, tradycyjną moralność, dziś zakwestionowano to, co jest absolutnym dobrem, co naszym obowiazkiem. Wyjście poza Tao okazuje się "krokiem w pustkę", "ostateczne zwycięstwo człowieka - uwolnienie się od wartości absolutnych - okazało się zniesieniem człowieczeństwa". "Kiedy zakwestionowano już wszystko, co mówi: "co jest dobrem", zostało tylko to, co mówi: "tak chcę" ("sic volo").
W konsekwencji "Natura, nieujarzmiona przez wartości, włada Projektantami, a przez nich - całą ludzkością."
A przecież "Ścinając drzewa i tnąc je na deski , nie widzimy w nich ani driad, ani pięknych zjawisk przyrody...Gwiazdy utraciły boskość wraz z rozwojem astronomii, a w epoce nawozów sztucznych nie ma miejsca dla Umierającego Boga" Frazera ze " Złotej gałęzi".
"Najwięksi współcześni naukowcy wcale nie są najmocniej przekonani, że przedmiot pozbawiony cech jakościowych i zredukowany do liczb jest w pełni prawdziwy...wiedzą..., że traci część swojej rzeczywistości ".
Logika też może zgrodzić absurd "jak w opowieści o Irlandczyku, który dowiedziwszy się, że pewien konkretny rodzaj pieca pozwoli mu zmniejszyć koszty ogrzewania o połowę, uznał, że mając dwa takie piece, ogrzeje dom zupełnie za darmo."
"Jeśli człowiek zechce traktować siebie jak surowiec, stanie się surowcem - i to nie surowcem, który, jak sobie wymarzył, będzie kształtowany przez niego samego, ale przez zwykłe popędy, czyli przez nature za pisrednictwem jego nieludzkich Projektantów."
"Wiara w dogmat o istnieniu obiektywnych wartości jest niezbędna, by pojęcie władzy nie będącej tyrania i posłuszeństwa nie będącego niewolnictwem miało w ogóle rację bytu
Skażenie języka że względu na ideologię uprzedmiotowujące ludzi i odrywające ich od źródła wartości absolutnych:
"Człowiek nie jest już cnotliwy, tylko uporządkowany; nie jest pracowity, tylko dynamiczny"
"Dla dawnych mędrców zasadnicze pytanie brzmiało: jak dostosować dusze do rzeczywistości, a odpowiedzią było poznanie, samodyscyplina i cnotą. Natomiast główny problem zarówno magii, jak i nauki stosowanej brzmi: jak podporządkować rzeczywistość życzeniem człowieka, a odpowiedzią jest odpowiednia technika.
Do książki dołączono przykłady Tao czyli prawa naturalnego, tradycyjnej moralności obecne we wszystkich kulturach (w tym z Biblii):
Na temat prawa powszechnej życzliwości:
- Kto (...) gwałtownikiem, który gotów wszystkich zdradzić: o tym mówią: Ten to kota ma zwyczaje"
- "Kto słowem rani, ten dla siebie zyska jeno nieba stratę"
- "Jeżeli to ktoś poprosi, to powinien dać choć trochę, nie żałując"
(Wszystkie 3 hinduskie z "Manusmryti czyli traktatu o zacności")
- "Ludzie razem dla ludzi są stworzeni, aby wzajemnie jedni drugim dopomagać mogli"
- "Toż samo rozumne przyrodzenie jednoczy człowieka z człowiekiem węzłem rozmowy (...), pobudza ludzi do zawierania związków społecznych"
(oba z rzymskich, Cyceron "O powinnościach")
Obowiązki względem rodziców, starszych, przodków:
- "U człowieka (...) należy cenić (...) to, co.ma w nim wyższy stopień doskonałości. A do to jest w nim takiego? To, że (...) jest podporą swoich rodziców " (greckie: Epiktet)
- " Dziecko, starzec, słaby, chory (Tak ważni, jakby byli) przestworza rządami (hinduski, "Manusmryti")
Obowiązki wobec dzieci i potomków:
- "Dziecku należy się największy szacunek" (rzymskie: Juwenalis, "Satyry")
Prawo sprawiedliwości:
- "Lepiej mieć szkodę niż szpetny zysk" (starohebrajskue, Biblia)
Prawo Szczerość i intencji i praw do równości
- "Fałsz ofiarę zaprzepaszcza" (hinduskie " Manusmryti")
Prawo miłosierdzia:
- "Kobiety nie wolno uderzyć nawet kwiatem (hinduskie)
Prawo wielkodusznosci:
- "Nie zważać na gwałtowny atak, to wzmacniać serce wroga. Człowiek dzielny jest waleczny, a tchórzliwość jest hańbą " (staroegipskie)
- "Niech się śmiercią nie raduje ani życiem się nie cieszy. Oby czekał czasu swego. (...) Oby słowa obelżywe gotów znosić był cierpliwie. (...) Niechaj zmysły opanuje, które wciąż rozkoszą wabią". (hinduskie:: "Manysmryti")
- "Gdy jego opanowana mysl, wolna od tesknot (...) rzec o nim można - "utwierdzon jest w Jodze". Nieruchoma jak płomień lampy w bezwietrznym powietrzu, jest niewzruszona świadomość Mędrca, który w Jodze pogrążony trwa" (hinduskie: "Bhagavad Gita. Pieśń Pana")
- " Ci, którzy filozofia jak należy, troszczą się, by umrzeć ". ("Fedon" Platon)
Znam kogoś, dla kogo czytana w dzieciństwie "Narnia" stała się książką pocieszenia w czas dorosły. Napisał ją C.S. Lewis "chłopiec, który wspólnie z bratem wymyśla tajemnicze królestwo Boxen i przez kilka lat spisuje jego kroniki. Uczeń wiktoriańskiej szkoly z internatem prześladowany przez kolegów i emocjonujący się muzyką Wagnera. Młody żołnierz, ateista, który na froncie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-30
Czytałam ją prawie jednym tchem. Mówiłam sobie jeszcze tylko jeden rozdział i muszę zająć się czymś innym, ale za chwilę już byłam w kolejnym, a potem następnym. Nawet zdarzeń znanych mi byłam ciekawa. Oczywiście, Indie fascynują mnie od lat. Historia Indii mnie porywa. Dlatego po przeczytaniu książka wylądowała na półce obok takich książek jak:
- "Historia Indii" Kieniewicza
- "Pawi tron" Hansena
- "Indie od początku dziejów do podboju muzułmańskiego" Bashama
- "Odkrycie Indii" Nehru
- "Geschichte Indiens" Kulke, Rothermunda
- "Nowa historia Indii" Wolperta
- "India after Gandhi" Ramachandry Guhy
- " Indie zarys historii" Michela Bouvina
- "Życie codzienne w dawnych Indiach" J. Auboyer
- "India a History" J. Keaya
- " Nowa azjatycka potęga" Rothermunda
- "Indie od Curzona do Nehru i później" D. Dasa
- "India" P. Frencha,
- "Dzieje Indii" Pannikara
- i książek Kłodkowskiego, Dębnickiego, Zajączkowskiego, Mroziewicza czy Tharoora
Razem tworzą krąg książek, którym wdzięczna jestem za odsłanianie przede mną historii Indii, także tej najnowszej (Pannikara i Keaya nie zdążyłam jeszcze przeczytać, wciąż się w naszym domu pojawiało coś nowego o Indiach, na co rzucałam się łapczywie).
Panom Iwankowi i Burakowskiemu dziękuję za podjęcie się tematu, za wybór tego właśnie okresu, za tytuł zestawiający dwa tak różne doświadczenia Indii, ale przede wszystkim za sposób przedstawienia zdarzeń. Jeśli mogę, nie czytam po kolei. Skaczę. Tu też zaczęłam od bardziej pasjonujących mnie Indii po 1947 roku. Wciągnął mnie język, jakim spisano ich historię. Przedstawiono ją jasno, budząc ciekawość, rozładowując napięcie anegdotą. Nawet tytuły zabawnie wprowadzają w temat ( np o Rajivie Gandhim "Niechętny dziedzic i gorliwy reformator"). Podobnie pewne określenia (np o Soni Gandhi - białej kobiecie jako szarej eminencji w Indiach:) Bardzo się ucieszyłam znajdując tu tyle o polityce poszczególnych stanów: Karnataki, Tamil Nadu, Kerali, Pendżabu, ale i innych (Nagalandu itd).
Gdy właśnie skończyłam czytać część od 1947 roku po rok 2012 (ach jak mi zabrakło już Narendry Modiego u władzy:( i tego, co się dzieje w Indiach już po zakończeniu książki) zorientowałam się, że czytałam rozdziały napisane przez p. Iwanka. Zaniepokojona, że język drugiego autora, p. Burakowskiego już mnie aż tak nie wciągnie, sięgnęłam po opis Indii skolonizowanych przez Brytyjczyków, potem wyzwalanych przez ruch nie tylko Kongresu, z tragiczną historią Podziału z 1947 roku. Nie zawiodłam się jednak. Czytałam z napięciem, chociaż może nie tak porwana jak w części w bliższej nam czasowo (1947-2012).
Gorąco polecam, zarówno tym, którzy nie znają historii Indii, jak i tym, którzy czytając kolejny raz odnajdują się w znanych sobie zdarzeniach. Odświeżonych sposobem przedstawienia. Oczywiście ja jestem tylko zafascynowanym Indiami laikiem, a nie znawcą Indii, ale myślę, że i ktoś taki znajdzie w tej książce coś dla siebie. Także w bogatej bibliografii, kalendarium zdarzeń, mapach przedstawiających graficznie dramatyczne zmiany. Choć w wątku polskim zabrakło mi Jerzego Krzysztonia.
Książka, do której już zaczęłam wracać i nieraz jeszcze wrócę. Na razie dałam jej na półce za towarzyszy "Odkrycie Indii" Nehru i "India after Gandhi" Ramachandry Guhy. Jak się do syta ze sobą nagadają , to zmienię im miejsca.
Kopia postu z mojej strony nietylkoindie.pl
Czytałam ją prawie jednym tchem. Mówiłam sobie jeszcze tylko jeden rozdział i muszę zająć się czymś innym, ale za chwilę już byłam w kolejnym, a potem następnym. Nawet zdarzeń znanych mi byłam ciekawa. Oczywiście, Indie fascynują mnie od lat. Historia Indii mnie porywa. Dlatego po przeczytaniu książka wylądowała na półce obok takich książek jak:
- "Historia Indii"...
Rabindranath Tagore, Indus z Bengalu, laureat Nobla w literaturze w 1928 roku to ktoś, kto każe mi się przy swoich słowach zatrzymać. Gdy w przedstawianym zbiorze poezji, odmówiwszy wejścia w niewolę władzy, pieniądza i seksu, zawiera umowę, która czyni go wolnym. Oddając siebie za darmo dziecku. Tak właśnie dzieje się w wierszu "Ostateczna umowa".
Tagore (1861-1941) był nie tylko poetą, pisarzem, którego poznałam w powieściach "Rozbicie i "Dom i świat" i w opowiadaniach ("Taniec siedmiu zasłon", "Głodne kamienie", "Noc ziszczenia", "Opowiadania indyjskie"), ale i malarzem i pedagogiem, założycielem pod Kalkutą swoistego uniwersytetu Santiniken.
W 1912 roku 51-letni letni Tagore wyruszył do Anglii. Celem jego podróży było podleczenie zdrowia. Płynąc tam zaczął na statku z myślą o przyjaciołach swoją bengalską poezję skracać i tłumaczyć na angielski rezygnując z rymów na rzecz poetyckiej prozy. Dopiero mając 52 lata zaczął pisać po angielsku, wzbudzając podziw pierwszym angielskim zbiorem " Pieśni ofiarnych" ("Gitanjali"). Za nie też otrzymał Nagrodę Nobla. Ale Tagore to nie tylko poezja, ale i z 10 powieści, zbiory opowiadań, dramaty, eseje. Literatura mu nie wystarczała. Tworzył choreografię, muzykę do swoich setek pieśni,z których dwie stały się hymnami: Indii i Bangladeszu. Koło 60-ki zaczął malować, tworzył grafiki.
Uwaga udzielana na Zachodzie jego poezji poddała mu myśl o zbliżeniu zachodniej kultury do Indii. I z ta myślą kolejnych 20 lat podróżował dziesięciokrotnie po świecie z odczytami na temat Indii. Na wielu sprawiał wrażenie proroka. On i Mahatma Gandhi stali się w oczach świata godnymi podziwu symbolami Indii.
Lubię nastrój przedstawionych tu wierszy wierszy, te chwile, gdy poprzez granicę czasu i śmierci słychać skierowany do umarłego już 74 lat temu lat temu poety i do jego czytelnika szept: "zapal lampę".
Kopia postu na mojej stronie nietylkoindie.pl
Rabindranath Tagore, Indus z Bengalu, laureat Nobla w literaturze w 1928 roku to ktoś, kto każe mi się przy swoich słowach zatrzymać. Gdy w przedstawianym zbiorze poezji, odmówiwszy wejścia w niewolę władzy, pieniądza i seksu, zawiera umowę, która czyni go wolnym. Oddając siebie za darmo dziecku. Tak właśnie dzieje się w wierszu "Ostateczna umowa".
Tagore (1861-1941) był...
Po przeczytaniu dawno temu "Zrozumieć Indie" Piekarowicza latami czekałam na chwilę, gdy przynaglona podróżą tym razem do Delhi sięgnę po zdobyte na allegro "Delhijskie ABC". Okazało się jednak, że Delhi dotyczy tylko jeden rozdzial. W pozostałych Ryszard Piekarewicz opowiada o Gangesie, hinduizmie, Indiach, jako cywilizacji homeostazy, kastach, językach, dżungli, sikhach, tradycji i nowoczesności, małżeństwie, miłości i rodzinie. Wyróżnia też opowieścią jeden stan Radzastan.
Książkę rozpoczyna rozdział : "Agra i Elefanta, czyli od czego zacząć?" Nie wiedziałam, że byłam tak typowa w swoim podróżowaniu po Indiach (zaczęłam od Elefanty w Mumbaju, teraz podczas czwartej podróży mamy w planach Agrę z Taj Mahalem).
Piekarewicz wydał swoją książkę 30 lat temu. Wspomniana przez niego ludność w liczbie 780 milionów w międzyczasie prawie że się podwoiła. Indie zmieniają, ale książka nie zdeaktualizowala się, choć czasem razi mnie nazywanie dalitów (kiedyś niedotykalnych) haridżanami. Zaproponowana dla nich przez Gandhiego nazwa haridżanie - dzieci Boga nie przyjęła się, może dlatego, że odnosi się do boga hinduizmu Wisznu (Hari), a oni sami nierzadko uciekają od kastowego wykluczenia przez hinduizm w inne wyznania np buddyzm, czy chrześcijaństwo. Prawdę o nich bardziej - wg nich - oddaje słowo dalici - uciśnieni. Tak wolą o sobie mówić. Mimo to odkrywalam w tej naprawdę ciekawej książce coś, czego tam w Indiach doświadczam do dziś.
CYTATY:
- o niedotykalnych
kiedyś: " Aby nie skazić braminów następując na ich cień, mogli za dnia opuszczać swe domostwa tylko między dziesiątą rano, a trzecią po południu, gdy cienie są krótkie. Musieli przy tym mieć zawieszoną na szyi spluwaczkę, aby pluć do niej, a nie na ziemię, za sobą zaś ciągnęli przytwierdzoną do pasa miotłę po to, by ich ślady na drodze zostały natychmiast starte i nie były źródłem skalania rytualnego". Dalici nadal szczegolnie na wsi bywaja dyskryminowani mimo kar za to, ale ich partie przejmuja wladze w poniektorych stanach, a system rezerwacji miejsc dla nich na studiach i w pracy pozwala im na tworzenie wlasnej elity.
- o zmianie statusu dalitów:
W latach 60-ch polityk z dalitów został przewodniczącym głównej (wówczas) partii Indii Kongresu, pierwsze dalitki pojawiły się wówczas wśród stewardes, w 1980 sędzia Sądu najwyższego po raz pierwszy został dalita, wprowadzono zasadę zatrudnienia jako roznosicieli wody na stacji dalitów
- "Król Asioka patrząc pewnego dnia w swej stolicy Pataliputrze na zebrany Ganges zapytał ministrów, czy ktoś mógłby sprawić, aby ta potężna rzeka popłynął wstecz. To bardzo trudna sprawa, Wasza Wysokość - odpowiedzieli ministrowie. Ale nad rzeką stała stara prostytutka, Bindumati. ...". Za jej sprawą rzeka zmieniła na chwilę swój bieg. Bogowie nagrodzili ją niezwykłą mocą w zamian za uczciwe wypełnianie swej dharmy prostytutki, za nieróżnicowanie swoich klientów ze względu na ich status i pochodzenie, każdego, kto płacił równe obdarzanie swoimi wdziękami.
Chciałabym jeszcze przedstawić tu kilka próbek tego, jak i o czym pisze w tej książce Piekarowicz, ale za kilka godzin odlatuje do Delhi, więc z "Delhijskiego ABC" będzie tu tylko A.
Po przeczytaniu dawno temu "Zrozumieć Indie" Piekarowicza latami czekałam na chwilę, gdy przynaglona podróżą tym razem do Delhi sięgnę po zdobyte na allegro "Delhijskie ABC". Okazało się jednak, że Delhi dotyczy tylko jeden rozdzial. W pozostałych Ryszard Piekarewicz opowiada o Gangesie, hinduizmie, Indiach, jako cywilizacji homeostazy, kastach, językach, dżungli, sikhach,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Za 3 tygodnie wylatujemy do Indii. Myśli więc krążą wokół tego, co jeszcze trzeba załatwić, dokupić. Doczytać. Jednym okiem patrzę na "Miasto dżinów. Rok w Delhi", drugim na
"W Nepalu burka nazywa się sari".
Książka Domżalskiego wyłoniła się nagle z zapomnienia. Prawie przeczytana znikła mi miesiące temu pod stertą innych. Doczytuję.
Bardzo ciekawa. Z mottem, które powolności i ociężałości słonia przeciwstawia rozpęd nie do zatrzymania. Tak prezentuje autor Indie w rozdziałach na temat państwa, społeczeństwa, kapitału ludzkiego, bezpieczeństwa narodowego, infrastruktury, energetyki, środowiska, rozwoju gospodarki, instytucji zagranicznych, relacji z Rosją, Stanami, Unią i z azjatyckim sąsiadami, szczególnie z Chinami.
55 stron samej bibliografii. Mnóstwo liczb. Dużo wiedzy.
Trudno wybrać mi z tej książki coś do przedstawienia. Znów na chybił trafił, co można m.in. znaleźć w tej książce:
- w Indiach tradycyjny model rozwoju: rolnictwo- przemysł - usługi zastąpiono modelem: rolnictwo - usługi.
- przykład współpracy indyjsko- japońskiej w modernizacji największego na świecie zakładu przetwarzającego wycofane statki na złom; dotychczas odbywa się to w Alang w stanie
Gudźłarat, gdzie kilka tysięcy robotników prostymi narzędziami rozbiera na plaży statki (ciekawe jestem, ilu z nich po modernizacji straci pracę?)
- Indie i Japonia wzmacniają współpracę, by zachować równowagę wobec rosnącej roli Chin
- na współpracę między Indiami a Chinami cień rzucają wydarzenia z przeszłości - Indie goszczą u siebie dalajlamę, głowę rządu tybetańskiego na uchodźstwie z okupowanego
Tybetu, przedmiotem sporu są też tereny przygraniczne, Chiny w wyniku wojny w 1962 roku wcieliły do siebie część indyjskiego stanu Dżammu i Kaszmir Aksai Chin; trwa spór o
i zwany przez Chiny Południowym Tybetem obszar w indyjskim stanie Arunaćal Pradeś;
- Indie niepokoi też współpraca Chin z Pakistanem i ich rosnącą obecność na Oceanie Indyjskim, mimo tego od 2011-12 Chiny są największym partnerem handlowym Indii. Indie
dla Chin piętnastym. (Chiny przodują w przemyśle, Indie w usługach; łącznikiem kulturowym między nimi jest też buddyzm)
- Indie z racji braku magazynów, chłodni, braku możliwości przetwarzania (przetwarzają 2% żywności, Chiny 40%) na drodze między producentem a odbiorcą tracą 40% żywności
- Indie to drugi po Chinach eksporter tekstyliów na świecie
- 95% światowego handlu brylantami pozostaje w rękach Indii
- zajmują drugie miejsce w produkcji jedwabiu i bawełny, pierwsze - juty
- indyjski przemysł farmaceutyczny, drugi w świecie pod względem produkcji leków (co piąta eksportowane tabletka pochodzi z Indii)
- 39% światowej produkcji mango pochodzi z Indii
- Indie w świecie na 1 miejscu w produkcji bananów, na drugim herbaty, kawy, nerkowców
- w Indiach w takich stanach jak Radżastan, Harijana, Dżammu i Kaszmir, Dźarkhand za ubój krowy grozi kara do 10 lat więzienia
- 300 milionów (25% ludności Indii) nie ma dostępu do elektryczności, a w gospodarstwach zelektryfikowanych - problemy z powodu przerw w dostawach
- od 1995 roku 300 tysięcy zadłużonych rolników popełniło samobójstwo
- w 1984 roku w Indiach w mieście Bhopal doszło do najtragiczniejszej katastrofy chemicznej świata, nocą z amerykańskiej fabryki ulotniio się 40 ton gazu, na kontakt z nim narażono pół miliona ludzi, przynajmniej 3878 zginęło, 16 tysięcy ucierpiało na zdrowiu. 26 lat później 8 pracowników firmy poniosło karę 2 lat więzienia i 2 tysięcy dolarów grzywny.
- Indie są największym dostawcą leków na rynek amerykański (40%)
- w Indiach obowiązuje program darmowych obiadów szkolnych, którego celem jest przyciągnięcie dzieci do szkół i zapewnienie im z racji lepszego wyżywienia lepszych wyników w szkole (zdarzają się jednak wypadki, np. w 2013 w wiosce w stanie Bihar 27 dzieci zmarło po szkolnym posiłku z powodu obecnych w nim pestycydów)
- rzeka Genges ma status rzeki narodowej, wprowadza się program oczyszczenia rzeki Clean Ganga, także w związku z kąpielami rytualnymi (w 2014 roku Allahabadzie podczas święta Kumbh Mela kąpieli w rzece poddało się 100 milionów ludzi)
- oficjalnie Indie charakteryzuje niski poziom bezrobocia (2,2%) - od 2006 roku obowiązuje ustawa o gwarancji zatrudnienia na obszarach wiejskich (każdemu niewykwalifikowanemu pracownikowi , w tym też kobietom zapewnia się w roku opłatę za 100 dni pracy przy robotach publicznych)
- w 2015 roku, po 40 latach negocjacji Indie i Bangladesz wymieniły się terytoriami upraszczając swoje granice i likwidując 1/3 enklaw świata. Zlikwidowano jedyną na świecie enklawę 3 stopnia - Dahala Khagrabari była obszarem indyjskim otoczonym ziemiami Bangladeszu okrążonymi ziemiami indyjskimi z enklawy w państwie Bangladesz
- wiosną 1991 roku, po wyborach podczas których zabito w zamachu Rajiva Gandhiego, wygrała partia Kongresu. Premierem zostad P V Narasimbha Rao - "zamknięty w sobie
milczący, enigmatyczny polityk", który władał kilkunastoma językami, potem autor powieści "Insider" odsłaniającej świat intryg polityki indyjskiej
- od czasu II Wojny Światowej w Indiach działa obciążający budżet największy na świecie program dystrybucji żywności wśród ubogich (obejmuje pół miliona sklepów, w których
ubodzy mogą dostać po stałych niskich cenach na pszenicę, ryż, cukier i naftę; objęto nim do 63,5% ludności Indii )
- zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia Indie mają najbardziej zanieczyszczone powietrze na świecie (w Delhi o połowę wyższe zanieczyszczenie niż w Pekinie; w
najbardziej zanieczyszczonych mieście Indii w Gwaliorze przy normie 10 na kwadratowy - 176; połowa z dwudziestu najbardziej zanieczyszczonych miast świata znajduje się w
Indiach - m.in. Allahabad i Patna)
- średnia wieku w Iniach wynosi 29 lat (w Polsce 40 lat)
- o roli osobowości politycznej - Indiry Gandhi w zbliżeniu Indii z ZSRR, Rajiva Gandhiego w zmianie polityki wobec Chin, Narendry Modiego w szybkim rozwoju stanu Gudźarat lub
Nitisha Kumara w rozwoju stanu Bihar
- w 2015 r Indie miały ponad miliard telefonów (97 % to komórki), więcej tylko w Chinach
- szara strefa w gospodarce indyjskiej stanowi 75% PKB
- liderem e-Commerce, handlu przez Internet jest IRCTC - państwowa sprzedaż biletów kolejowych (w roku 2015 sprzedano na niej 158 mln biletów)
- Narendra Modi premier Indii rozwija intensywniej relacje z sąsiadami (Bhutan, Sri Lanka, Nepal) próbując wpływać na ich politykę wewnętrzną, ponadto priorytetowe dla Indii
pozostają relacje z Rosją, Chinami, Japonią i Stanami. Przez pierwszy rok władzy Modi odwiedził 18 państw.
- Pierwszy rok rządów Modiego na wzór francuski określono rokiem "trzeciej republiki" ("pierwsza republika" - w 1947 odzyskanie niepodległości, "druga" w 1991 - liberalizacja
gospodarki pod rządami Narasimhy Rao)
- Indie nie znajdują się na liście Soft Power, 30 krajów o największym potencjale dyplomacji publicznej; mimo roli Mahatmy, promowania miejsc kultu buddystów (Bodh Gaya,
miejsce oświecenia Buddy) i muzułmanów (w Ajmerze - grób świętego sufickiego Mohmudina Chishti), promocji kinematografii, popularności kuchni indyjskiej, ajurwedy,
ogłoszenia przez Modiego w ONZ Światowego Dnia Jogi (od 21 czerwca 2015) - budowanie obrazu Indii jako kolebki cywilizacji, a nie kraju biedy i problemów
- Polska znajduje się na 55 miejscu wśród partnerów handlowych Indii, z przewagą importu nad ekspertem (elektromaszyn, żelaza, stali, chemii); Indus Aecelor Mittal kontroluje
70% rynku stali w Polsce
- W 1991 kryzys bilansu płatniczego w Indii (także za sprawą rozpadu ZSRR) zmusił Indie do zwrócenia się o pomoc do Zachodu, warunkiem pomocy były reformy -tak zaczęła się liberalizacja gospodarki indyjskiej
- ze 130 tysiącami ofiar rocznie Indie znajdują się na pierwszym miejscu w ilości wypadków drogowych (jednak w przeliczeniu na ilość mieszkańców - podobnie jak w Polsce, przy mniejszej ilości aut na mieszkańców)
itd itd
Warto przeczytać. W pełni podpisuję się pod zamieszczonymi na okładce pochwałami znawców Indii Burakowskiego i Dębnickiego doceniających kompetencję autora
Za 3 tygodnie wylatujemy do Indii. Myśli więc krążą wokół tego, co jeszcze trzeba załatwić, dokupić. Doczytać. Jednym okiem patrzę na "Miasto dżinów. Rok w Delhi", drugim na
"W Nepalu burka nazywa się sari".
Książka Domżalskiego wyłoniła się nagle z zapomnienia. Prawie przeczytana znikła mi miesiące temu pod stertą innych. Doczytuję.
Bardzo ciekawa. Z mottem, które...
Za miesiąc przylatujemy do Delhi. Czas już więc zacząć podróż w domu. W kręgu lampy. Po lekturze " Delhi stolicy ze snów i marzeń" przyszła kolej na "Życie codzienne w Delhi". Po długim czasie utajonego życia książki kupionej, postawionej na półce wśród pozostałych pięciuset o Indiach i latami nieczytanej.
To co przeszkadza to poczucie bardzo szybkich zmian, które deaktyalizuje dane. Książkę wydano w 2010. W 2011 był w Indiach kolejny spis ludności, którego dane są już 8 lat później nieaktualne. Autorka pisze o miliardzie 200 tysiącach mieszkacow Indii, a dane z 2017 wynoszą miliard 339 milionów. Sama autorka pisze, że gdy Brytyjczycy po dwudziestu latach prac zakończyli budowę New Delhi stolicy swoich Brytyjskich Indii nie mieli pojęcia, że 16 lat później opuszczą subkontynent pozostawiając prezydentowi Indii miejsce w z rozmachem zaprojektowanym pałacu brytyjskiego wicekróla Indii. Nikt też nie przypuszczał, że ówczesna w 1947 roku uniezaleznienia się Indii liczba mieszkańców (400 tysięcy) 60 lat później wzrośnie do 19 milionów. Zmiany następują tak szybko, że chwilami czuję, że czytając mam do czynienia z czymś ciut przestarzałym. Niemniej to bardzo zajmująca lektura.
Mieszkając od ponad ćwierćwiecza w Delhi specjalizująca się w religiach Indii indolozka Maria Skakuj-Puri daje nam wnikliwe kompendium wiedzy o mieście zawarte w rozdziałach:
- MIASTO (w perspektywie historycznej, na temat jego administracji, orientacji w nim, klimatu, roli rzeki Jamuny)
- MIESZKAŃCY (o Wieży Babel, o bezdomnych, analfabetyzmie, sytuacji kobiet, opiece nad starymi, zatrudnieniu, ciągłym napływie ludzi z wiosek)
- NA CO DZIEN I OD ŚWIĘTA (o świętach sikhijskich, hinduskich, muzułmańskich i innych, o cyklu dziennym, o rodzinie, narodzinach, aborcji, ślubach, rozwodach, wdowienstwie)
- KULTURA I ROZRYWKA (w zależności od klasy, wieku, wykształcenia)
- CO UTRUDNIA ŻYCIE W DELHI (brak wody, prądu, dojazdy, strajki, degradacja środowiska, terroryzm, korupcja, urzędy)
Czytając zaznaczyłam bardzo dużo miejsc . Tak wiele, że przedstawię niektóre z nich na chybił trafił:
- dla plemion i dawnych niedotykalnych rezerwuje się nie tylko miejsca pracy w administracji, nauki na uniwersytetach, ale i w parlamencie (na 543 posłów, 120 miejsc zarezerwowanych jest dla osób przez historię poszkodowanych)
- od lat 70-ch, by ograniczyć przyrost ludności propaguje się slogan "Ham do, hamare do" (Jest nas dwoje i mamy dwoje), w setkach milionów rozprowadza się darmo lub po niskich cenach prezerwatywy; w latach 70-ch (stan wojenny wprowadzony przez Indire Gandhi i rządy jej syna Sanjaya) doszło do nadużyć, pracowników państwowych szykanami, groźbami przymuszano.do.ograniczenia się do dwójki dzieci: przeprowadzono też akcje przymusowej sterylizacji wśród najbiedniejszych , nawet mężczyzn, którzy nie mieli jeszcze dzieci.
- po 1857 po klęsce powstania sipajow skierowanego przeciwko kolonizujacym Indie Brytyjczykom, ci ostatni zdobywszy oblegane Delhi ukarali miasto wysiedleniem muzułmanów, zburzeniem w dużym stopniu ich architektury i przeniesieniem stolicy swojego brytyjskiego imperium (do 1911 roku) do Kalkuty. Przy okazji major Hudson własnoręcznie pod Krwawymi Wrogami zastrzelił dwóch synów cesarza Bahadura Sahara Zafira, którego zbuntowani żołnierze indyjscy zatrudnieni w armii brytyjskiej wybrali na przywódcę powstania sipajow. Przy delhijskiej Chuni Darwaza przelano nie tylko tę krew. W tym miejscu na widok publiczny najmłodszy syn twórcy Taj Mahalu Aurangzeb wystawił odcięta głowę pokonanego w bitwie o władzę starszego brata Dary Sikoha. Juz w niezależnych Indiach miejsce to hanibnie wsławilo się w 1947 po wyodrębnienia z Indii przez Brytyjczyków Pakistanu mordem na muzułmanach uciekających ze swych domów do obozu uchodźców,.
a w 2002 roku zbiorowym gwałtem na studentce.
Reszta w książce...
Za miesiąc przylatujemy do Delhi. Czas już więc zacząć podróż w domu. W kręgu lampy. Po lekturze " Delhi stolicy ze snów i marzeń" przyszła kolej na "Życie codzienne w Delhi". Po długim czasie utajonego życia książki kupionej, postawionej na półce wśród pozostałych pięciuset o Indiach i latami nieczytanej.
To co przeszkadza to poczucie bardzo szybkich zmian, które...
2014-05-04
திருக்குறள்
TIRUKKURAL to klasyczny tekst literatury tamilskiej. Autorem tych aforyzmów i wierszowanych kupletów jest Thiruvalluvar /Tiruwalluwar (określa się, że żył między II w p.n.e. a V n.e.). Jego kamienne wyobrażenie stoi na krańcu Indii, na przylądku Kanyakumari
To jedno z najważniejszych dzieł literatury tamilskiej, (najprawdopodobniej napisane w 30 p.n.e. ) uznane za świętą księgę tamilską - Wedy tamilskie. Zawiera 1330 wierszy zebranych w 133 rozdziałach.
W czytanym przeze mnie wydaniu przedstawiono je w trzech częściach:
- Sztuka życia
- Sztuka rządzenia
- Sztuka miłości
Sentencje na temat sztuki życia podzielono na temat życia rodzinnego i ascezy. W sztuce rządzenia wydzielono myśli na temat państwa i członków rządu. W sztuce miłości wyróżniono tematy:
- miłość przedmałżeńska
- miłość małżeńska (mówiąc o niej uwagę poświęcono też rozłące i przeżyciom po powrocie)
Sięgnęłam po tę książkę szykując się do podróży na południe Indii, do Tamil Nadu. Zaskoczona, że tak dawno już ujmowano sprawy tak współcześnie.
Chwilami się uśmiechałam, to znów poważniałam zmuszona do refleksji, chwilami czytałam rzeczy dziś oczywiste, niemniej zanurzenie się w to tamilskie myślenie sprzed dwóch tysięcy lat, zawarte w tekście, który zaczyna się słowami:
"Tak jak "A" na początku liter alfabetu,
stanął Bóg w prapoczątku wszystkiego"
działa pobudzająco (choć temat rządzenia mnie trochę nużył i kończyłam książkę już nie tak zaciekawiona jak na początku). Trzeba jednak lubić aforyzmy, by to czytać z upodobaniem. Ja lubię:) Gdy zaczęłam szukać, co chciałabym z tego wypisać dzieląc się z innymi, znów urzekło mnie piękno słów sprzed lat i z tak daleka, poruszyły myśli, które mogą nas czynić kimś lepszym.
A oto ich wybór:
Wypisuję z tematów:
- O wielkości wyrzeczenia:
"Wszystkie księgi natchnione tych sławią najwięcej,
Co łączyli ofiarność i wolę.
Tylko Bóg zna najdalszą granicę poświęceń,
Jak zna liczbę pomarłych pokoleń."
O znaczeniu cnoty:
"Nie bądź tym, co się rozparł i śpi w palankinie,
Kiedy inni dźwigają go w pocie..."
O obowiązkach pana domu:
"Życie w gronie rodziny najlepiej odsłania
Przed człowiekiem właściwą mu dharmę."
O miłości bliźniego:
"Głupcy mówią: Bądź dobry dla ludzi cnotliwych,
A któż doda tym innym otuchy?
Ciało ludzkie, z którego wyjęte są kości,
Jest podobne do szmaty zgniecionej.
Tak i duch, który nie ma oparcia w miłości,
Jest jak pień, co utracił koronę"
"Ci są ludźmi, co innych potrafią miłować,
Reszta - skórą okryte szkielety."
O gościnności:
"Po to masz swą rodzinę i własny kęs chleba,
By podporą być innych w potrzebie".
O wadze dobrego słowa:
"Czemu człowiek, co poznał łagodną moc mowy,
W gwałtowności swej szuka osłody?
Znając słodycz owoców dojrzałych i zdrowych,
Woli cierpkość zielonej jagody."
O samokontroli:
"Pęcherz po oparzeniu niedługo zanika,
ślad po słowie do śmierci dopieka.
Tego Bóg kocha, który używa języka
Nie w tym celu, by ranić człowieka".
O cudzołóstwie:
"To nie sztuka wejść chyłkiem, gdy człowiek ci wierzy,
Lepiej stokroć paść trupem u proga".
O przebaczeniu:
"Ziemia ludziom przebacza, chociażby od nowa
Ciężkim pługiem jej plecy ranili.
Wzorem jej i ty również zapomnij złe słowa
Oraz wykreśl wspomnienia złej chwili".
"Jeżeli chcesz stać się godny szacunku i sławy,
Złóż swe krzywdy na stopniach ołtarza."
itd
Może z czasem więcej dopiszę?
Kopiuję mój post ze strony nietylkoindie.pl (tam z ilustracjami)
திருக்குறள்
TIRUKKURAL to klasyczny tekst literatury tamilskiej. Autorem tych aforyzmów i wierszowanych kupletów jest Thiruvalluvar /Tiruwalluwar (określa się, że żył między II w p.n.e. a V n.e.). Jego kamienne wyobrażenie stoi na krańcu Indii, na przylądku Kanyakumari
To jedno z najważniejszych dzieł literatury tamilskiej, (najprawdopodobniej napisane w 30 p.n.e. )...
Nie lubię czytać po kolei. Na szczęście wśród tych kilkunastu części, na które autor podzielił swoją opowieść o Delhi do numerów kilku z nich dodał daty. 1857, 1911, 1947, 1984, 1991. Stanęłam więc przed wyborem:
- czy zacząć od powstania sipajów, przegranego zrywu wolności przeciw brytyjskim kolonizatorom
- czy od przenosin stolicy Indii Brytyjskich z Kalkuty do Delhi,
- czy od podziału subkontynentu poprzedzającego opuszczenie Indii przez Brytyjczyków i towarzyszącym mu rzeziom i zalewowi Delhi przez pendżabskich uchodźców z wyodrębnionego z Indii przez Brytyjczyków muzułmańskiego Pakistanu
- czy od delhijskiego pogromu sikhów w reakcji na zamach na premier Indirę Gandhi w odpowiedzi na jej zbrojny atak na święte miejsce sikhów Złotą Świątynię w Amritsarze
- czy od zliberalizowania gospodarki Indii przez Manmohana Singha, rezygnacji z izolacjonizmu kraju i wprowadzenia wolnego rynku, co poskutkowalo gwałtownym wzrostem dochodu i szybkim bogaceniem się bogatych ludzi, a ubożeniem biednych.
Wszystko wydawało się ciekawe. Zaczęłam więc skakać po książce Bengalczyka Rany Dasgupty. Jego dziadkowi z rodziną w czas Podziału Indii w 1947 roku udało się uciec przed rzeziami na hindusach i sikhach z Lahore tylko dzięki pomocy muzułmańskiego przyjaciela. Podobnie jak miliony innych stracili oni wszystko, dom, całe mienie, ale w przeciwieństwie do miliona współbraci zachowali życie. Ojciec autora od głodu i załamania swego ojca uciekł jako gastarbeiter do Niemiec, potem do Londynu. Pracując studiował i wysyłal pieniądze rodznie. Wciąż licząc, że lada moment wróci do Kalkuty, do swoich, ale poślubienie Angielki sprawiło, że został w Europie. Do Indii wrócił dopiero jego syn, autor książki. Do Delhi. Do ukochanej kobiety i napisać książkę. Został w Delhi do dziś.
Historia autora kładzie się cieniem na książce. W 1947 roku opuszczający Indie po 180 latach kolonizowania ich Brytyjczycy wyodrębnili z subkontynentu indyjskiego muzułmański Pakistan. Temu Podzialowi na wschodzie i na zachodzie subkontynentu, w Bengalu i Pendzabie towarzyszył wielomilionowy exodus. Z włączonych do Pakistanu części Pendzabu i Bengalu uciekali hindusi i sikhowie, z Indii do Pakistanu muzułmanie. W tę wędrówkę ludów wpisały się rzezie, uprowadzenia kobiet i ich gwałty. Uchodźcy z pakistańskiej części Pendżabu tysiącami, dziesiątkami tysięcy przybywali do Delhi. To oni współtworzyli po odzyskaniu wolności przez Indie to miasto. Według autora kreując pełną agresji kulturę posttraumatyczną mężczyzn symbolicznie wykastrowanych przez fakt niemożności obronienia swoich kobiet przed gwałtem. Doświadczenie tego urazu na pewno miało znaczenie w najnowszej historii Indii, niemniej wydaje mi się, że autor je demonizuje. Podobnie jak sprawę transformacji miasta przez pieniądz po liberalizacji gospodarki indyjskiej w 1991 roku. Na pewno ostatnie 30 lat wolnego rynku przemieniły Delhi, ale w obrazie miasta autor za dużo uwagi poświęca pieniądzowi. To co mnie zafascynowalo z początku książki, z czasem zaczęło nużyć powtarzalnością.
Wydawało mi się, że autor przywiązuje się do swoich hipotez tak, że dobiera argumenty i fakty na ich potwierdzenie.
Niepokojąc, budząc grozę. To mroczny obraz miasta. Bohaterów pozytywnych tu niewielu.
Dasgupta przeprowadza w tej opowieści szereg wywiadów. Z miliarderami, z mitomanami, z ludźmi którzy stracili bliskich w prywatnych szpitalach tak dalece nastawionych na zysk, że szpikujących pacjentów lekami i męczących ich procedurami, które ich zabiły. Wśród jego rozmówców jest też Meenakshi, kobieta, która od 20 lat broni interesów ludzi wysiedlanych ze slumsów. Ta część opowieści bardzo mnie poruszyła.
Z autorem zaliczamy spacer brzegiem Jamuny, kiedyś źródła wody dla miasta dziś cuchnacej trującej wszystko kloaki. Rozdział za rozdziałem trwa nagromadzenie doświadczeń miasta na podobieństwo śmierdzącej góry śmieci. Przeważa zniszczenie. Przygnębiające.
W sierpniu wybieramy się do Delhi. Książka Dasgupty krzyczy: nie jedź na spotkanie z Apokalipsą, która według autora jest przyszłością reszty świata.
Niemniej książkę - według mnie - warto przeczytać. Dowiedziałam się z niej wielu bardzo ciekawych rzeczy, wynotowalam mnóstwo informacji, zaciekawiły mnie pewne sformułowania. Chwilami rozdrażniona czytałam jednych tchem.
Na chybił trafił przedstawiam cytaty:,
- "Nie tylko muzułmanie obawiali się, że w nowych Indiach zabraknie dla nich miejsca; również hindusi byli zbyt muzułmańscy, by tam żyć. Podczas zamieszek zabijali nie muzułmanów, ale
i s l a m: islam, którego część stanowili,
islam, islam, który nosili w sobie, islam, który musieli unicestwić."
(Dasgupta pisząc o zaparciu się w sobie miłości hindusów do islamu, który do 1947 był częścią ich świata, ciekawie porównuje tu bratobojcze relacje hindusów i muzułmanów w północnych Indiach z domową wojną braci Kaurawów z braćmi Pandawami w starożytnym eposie "Mahabharacie")
- "Grabież ziemi i codzienna korupcja...panoszenie się elit władzy kosztem reszty ludności; przemiana rzeczy powolnych, intymnych i oryginalnych w rzeczy szybkie, ogromne i pospolite ...
W stopniu większym niż na "materialistycznym" Zachodzie miastem zaczął rządzić pieniadz; tymczasem nowy styl życia, rodzący się wśród nas, stanowił jedynie bezduszną, zdegradowaną kopię osiągnięć zachodnich społeczeństw. Powstały biurowce, apartamentowce, galerie handlowe, a wokół nich tłoczyły się miliony ludzi, którzy nigdy nie wchodzili do środka - chyba żeby pozamiatac podłogi ".
- "A zatem klasy średnie po prostu ekskomunikowaly pozostałe 90 procent ludności że swojego projektu rozwoju Indii" (W duchu polemik Arundhati Roy)
- "Dobrze jest dawać datki, gdyż część negatywnej energii przechodzi na obdarowanego" (! - jałmużna nie z miłosierdzia)
- "Nazwa Jamuny wywodzi się od imienia Jami; Jama i Jami, według "Rygwedy" pierwsi śmiertelnicy, były bliźniętami, dziećmi boga słońca. Jami, owładnięta pożądaniem do brata, próbowała go namówić na spłodzenie potomstwa, aby w ten sposób zaludnić ziemię. Zdjęty odrazą Jama wolał jednak się zabić niż popełnić kazirodztwo. Ale nie mając potomków nie mógł się wyzwolić z królestwa zmarłych, został więc bogiem śmierci zliczającym czas życia śmiertelników...tragiczny bóg, który wciąż płacze z bólu, że przyszło mu kłaść kres życiu istot ludzkich.
Z łez wzgardzonej Jami, łkającej z tęsknoty za bratem, powstała rzeka Jamuna. Jej wody, zrodzone z żalu, miały moc wchłaniania wszystkich grzechów i smutków świata". (dalej o kolejnej niespelnionej miłości Jami do Kryszny, dziecka bawiącego się w tej rzece, pasterza kochającego się z wieloma kobietami w lasach wokół Jamuny).
I... reszta w książce z niepasującym polskim tytułem "Delhi. Stolica ze złota i snu" (W oryginale: "Capital: A Portrait od Delhi in The Twenty First Century")
Nie lubię czytać po kolei. Na szczęście wśród tych kilkunastu części, na które autor podzielił swoją opowieść o Delhi do numerów kilku z nich dodał daty. 1857, 1911, 1947, 1984, 1991. Stanęłam więc przed wyborem:
- czy zacząć od powstania sipajów, przegranego zrywu wolności przeciw brytyjskim kolonizatorom
- czy od przenosin stolicy Indii Brytyjskich z Kalkuty do...
Właściwie w oryginalnym tytule ("Western Impact and Middle Eastern Response") mowa o wpływie Zachodu i odpowiedzi islamu na ten wpływ.
Książka była właśnie gotowa do druku, gdy rozpadały się wieże World Trade Center, więc w przedmowie autor mówi o tym, że książka jest o tym, jak do tego doszło. Nie bezpośrednio, ale przez stulecia konfrontacji.
Punktem wyjścia jest pytanie, co spowodowało, że wyżej od Europy rozwinięta w średniowieczu kultura i nauka świata islamu w miarę stuleci coraz bardziej podupadała, coraz bardziej pozwalając się zdominować Zachodowi.
Autor, emerytowany profesor Studiów Bliskowschodnich w Princeton przedstawia to w następujących rozdziałach (napisanych w oparciu o wykłady głoszone w Wiedniu, Madrycie, Castel Gandolfo i w Strasburgu):
- Lekcje na polach bitew
- Pogoń za bogactwem i władzą
- Bariery społeczne i kulturowe
- Modernizacja a równość społeczna
- Sekularyzm i społeczeństwo świeckie
- Czas, przestrzeń i nowoczesność
- Aspekty zmian kulturowych
- Wnioski
Czytałam z ciekawością. Zainteresowana zarówno różnicami jak i podobieństwami w kulturze. W książce nacisk na różnice. Np w faktach, że Bliski Wschód pomiary czasu i przestrzeni zawdzięcza Europejczykom. Sam z siebie Bliski Wschód dzielił czas dnia ze względu na pięć modlitw muzułmańskich. Odległość długo mierzono u nich jednostkami czasu i ruchu. Do dziś można usłyszeć , że wioski odległe są od siebie "jeden papieros" (zapalisz go ruszając ku wiosce, skończysz doszedłszy do niej).
Muzułmański i żydowski dzień zaczyna się o zachodzie słońca. Dlatego w Księdze Rodzaju przy opisie stworzenia świata czytamy "I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy".
Czytałam książkę już jakiś czas temu. Zdarzenia życia oddzieliły mnie już od wrażeń z niej.
Przedstawię więc na chybił trafił to, co zaznaczyłam w książce, co obudziło moja ciekawość:
- Iran - wojujący fundamentaliści przeciw zaangażowaniu kobiet w pracę, Homeini po zwycięstwie islamskiej rewolucji w 1979 roku "gromi demoralizację na skutek nauczanie dorastających chłopców przez kobiety"
- Wschód rezygnujący z tradycyjnego nakrycia głowy, które miało znaczenie symboliczne i religijne na rzecz nakrycia głowy typu zachodniego
- "kobieta muzułmańska posiadała prawo do własności, z którym do stosunkowo niedawnych czasów nie można było znaleźć paranteli na nowoczesnym Zachodzie".
- " jeszcze na początku XIX wieku biedny człowiek niskiego pochodzenia miał większe szanse na zdobycie władzy i majątku i godności w krajach islamu niż w którymkolwiek państwie w Europie chrześcijańskiej, w tym również w porewolucyjnej Francji"
- " zniesienie niewolnictwa w imperium osmańskim w XIX wieku, jednak nie wobec tych, którzy w niewoli przeszli na islam
- w XIX wieku reformy w imperium osmańskim - zakaz handlu niewolnikami, emancypacja kobiet, zezwolenie niewiernym na zamieszkanie w Arabii i tolerowanie mieszanych małżeństw (niemuzułmanów z muzułmanami, ale nie muzułmanów z niemuzułmankami) budziły niepokój konserwatystów, obawę o utratę tożsamości kultury islamskiej
- Kurrat al-Ajn (1814-1852) - perska bojowniczka o prawa kobiece, wszechstronnie wykształconą córka szyickiego teologa, nie nosiła zasłony, wygłaszała kazania, potępiała wielożeństwo, zmarła podczas tortur
- islam nie uznaje sakramentów ani pośrednictwa kapłanów, ma nauczycieli, przewodników, uczonych w teologii, ale nie kapłanów
- "Islam władca i lud są jak namiot, maszt, sznury i kołki. Namiot to islam, maszt to władca, sznury i kołki to lud. Żadna z tych części nie może się utrzymać bez pozostałych."
- "pojęcie tożsamości opartej na religii, podczas gdy w chrześcijańskiej Europie zastąpiła ją w dużym stopniu tożsamość oparta na terytorium lub etnicznym państwie narodowym"
- odmienność doświadczeń islamu i chrzescijanstwa. Islam nie zna reformacji, Inkwizycji, krwawych wojen XVI i XVII wieku w Europie i sekularyzmu jako próby uniknięcia prześladowań. "Muzułmanie po raz pierwszy zetknęli się z sekularyzmem podczas Rewolucji Francuskiej, którą...uznali za antychrześcijańską, a więc zasługującą na uwagę"
- tylko 1 państwo muzułmańskie, Turcja przyjęła sekularyzm, dekretem usunęła islam z konstytucji i zniosła szariat
- nacjonalizm i patriotyzm potępiane przez konserwatystów jako antyislamskie, bo zawężają tożsamość do narodu, nie sprowadzając jej do religii.
- pierwsza w Europie przyznała prawa obywatelskie niechrześcijanom Holandia, potem Anglia i angielskie kolonie w Ameryce Północnej
- " nie ma przymusu religii" sura 2, 256 Koranu
- w miarę rozszerzania się wpływów muzułmanów na Indie zaczęto tolerować też politeistów, ale nie - niewierzących
- w polswieckich państwach narodowych mniejszości niemuzulmanskie traktowane są z mniejsza wyrozumiałością niż w czas rozkwitu islamskiej kultury
- europejscy władcy w koloniach wdrażali swoją edukację, by wspomóc kolonizacje posługujac się tubylcami w administracji. Poznając Zachód Wschód przyswajał sobie idee wolności politycznej, suwerenności narodowej i demokratycznych rządów. Gdy idee te wzbudziły ducha buntu europejscy kolonizatorzy doświadczyli, że ich własne idee i zasady obróciły się przeciwko nim. Prozachodni intelektualiści np w Indiach wywalczyli wolność od Zachodu jego własną bronią intelektualną. "Czasem nawet walczyli z Zachodem przy pomocy i zachęcie ludzi Zachodu. Zachodni sympatycy odegrali dużą rolę w rozwoju nacjonalizmu arabskiego, tureckiego i indyjskiego.".
Ojcowie wolności w Indiach - Gandhi, Nehru - studiowali prawo w Anglii.
- "na Zachodzie robi się pieniądze, aby móc kupić władze. na Wschodzie zdobywa się władze, aby jej użyć do robienia pieniędzy"
Itd
Właściwie w oryginalnym tytule ("Western Impact and Middle Eastern Response") mowa o wpływie Zachodu i odpowiedzi islamu na ten wpływ.
więcej Pokaż mimo toKsiążka była właśnie gotowa do druku, gdy rozpadały się wieże World Trade Center, więc w przedmowie autor mówi o tym, że książka jest o tym, jak do tego doszło. Nie bezpośrednio, ale przez stulecia konfrontacji.
Punktem wyjścia jest pytanie,...