-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Tę książkę kupiłam podczas jednego z pobytów Indiach. Dowodem cena w rupiach. Czekała cierpliwie do chwili, gdy w kolejnej podróży ruszę na północny zachód Indii w miejsca szczególnie ukształtowane pod panowaniem Wielkich Mogołów i nadejdzie czas, by przedstawić w następnej książce każdego z nich. Dotychczas najpełniej opowiedział mi o nich Waldemar Hansen w "Pawim tronie". Już tam zachwycił mnie dramatyzm ich losów. I powtarzający się pokoleniami motyw próby wydarcia władzy ojcu, krwi braci wylewanej w walce o nią.
Mogołowie pojawili się jako dynastia w Indiach w 1525 roku. Nie mogąc rządzić Samarkandą potomek Timura i Dżyngis-chana, Babur poszukał dla siebie miejsca w Indiach. Zdobywając je ogniem i mieczem. To co zdobył, zostawił swemu synowi Humajunowi, przyczyniając się do tego, że ten życie spędził na walce o tron lub na wygnaniu. Gdy w końcu po życiu na tułaczce udało mu się odzyskać tron Delhi, przegrał ze śmiercią. Z władzą nad imperium musiał zmierzyć się jego 14-letni syn Akbar. To on pierwszy doczekawszy się dorosłości upragnionego syna musiał sprostać próbie odebrania mu władzy przez młodego. Gdy Akbar zmarł i jego syn ogłosił się władcą imperium o imieniu Dźahangir w jego rodzinie już dorastał kolejny buntownik, w przyszłości cesarz Szahdźahan. I jego dopadnie powtórka z własnego życia - synowie walczący na śmierć i życie o jego tron.
Książkę czyta się (przynajmniej ja tak czytałam) jednym tchem. Frapujące życiorysy, ciekawe postacie opisane żywo, nierzadko z cytatami z ich własnych dzienników i pamiętników. Historia rozpięta między datami narodzin Babura (1483) i datą śmierci ostatniego z szóstki: Aurangzeba (1707).
W między czasie w historii Indii pojawili się kupcy angielscy. Zachwyceni przepychem mogolskiego dworu i rzemiosłem Indii. Jakość ich towarów nie zaimponowała ówczesnym Indiom. Za to oni wiedzieli, co mogą zabrać Indiom. Gdy przeminęła szóstka omówionych w tej książce sześciu Wielkich Mogołów ich słabszym duchem potomkom można już było zabrać bogactwo i władzę, aż po zastrzelenie przez Anglików 1858 roku ostatnich dziedziców dynastii.
W książce przedstawiono fakty i legendy. Czasem trudno określić, czy nie chodzi również o fakty..
Uderzyła mnie opowieść o tym, jak 47-letni Babur próbował wyrwać śmierci swego 22-letniego syna Humajuna. Babur rządził zdobytymi Indiami zaledwie od pięciu lat, gdy ciężka choroba syna sprowokowała go do tego, by z płaczem trzykrotnie obszedł łoże chorego ofiarując Bogu swoje życie w zamian za życie syna. Wkrótce Humajun zaczął powracać do zdrowia, a nagle rozpalony gorączką ojciec zmarł.
Zwróciłam uwagę na ówczesną formę zesłania na Sybir - wyprawienie - np niepożądanego brata - na pielgrzymkę do Mekki. Daleko, niebezpiecznie, często bez powrotu.
Mnie szczególnie zainteresowały cytaty z dzienników cesarzy. Jeden z nich miałam w rękach przy jakimś dworcowym stoisku z książkami w Indiach. Sekundy na mojej dłoni. Kilka kartek przewróconych. Teraz żałuję, że tę książkę odłożyłam.
CYTATY:
"It passed though my mind, that to wander from mountain to mountain, homeless and housless, had nothing to recommend it" (z "Baburnamy", pamiętnika Babura, wspominającego czas po nieudanej próbie utrzymania Samarkandy i wydziedziczenia nawet z ojczystego księstwa Ferghany; przyszły założyciel dynastii Mogołów, przyszły cesarz Indii miał wówczas 18 lat, wokół siebie zaledwie 200 ludzi, 2 namioty, w jednym z których spała jego matka, gdy on nad swoją głową rozwieszał skórę zwierzęcia)
Tę książkę kupiłam podczas jednego z pobytów Indiach. Dowodem cena w rupiach. Czekała cierpliwie do chwili, gdy w kolejnej podróży ruszę na północny zachód Indii w miejsca szczególnie ukształtowane pod panowaniem Wielkich Mogołów i nadejdzie czas, by przedstawić w następnej książce każdego z nich. Dotychczas najpełniej opowiedział mi o nich Waldemar Hansen w "Pawim...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta książka napisana w 1987 roku pojawiła się w mojej biblioteczce 31 stycznia 2013 roku. Czekała cichutko, aby ktoś wreszcie zaszeleścił jej kartkami. Osiem lat. Sięgnęłam po nią w poszukiwaniu tematu brytyjskiego Raju. Przy okazji pisania kolejnej książki, tym razem relacji z podróży po północno zachodnich Indiach. Wędrując po miejscach, które zbuntowały się Brytyjczykom w 1857 roku podczas powstania sipajów, chciałam przedstawić ich historię, wówczas jeszcze przegraną. Stulecie oddzieloną od wolności Indii.
Książka zaciekawiła mnie już dedykacją:
"To my grandparents, from whom I could have learned so much more".
Urodzony w Bombaju w 1947 roku (wraz z wolnością Indii po 180 latach zależności od Brytyjczyków) Zareer Masani żył wychowywany przez rodzinę aktywną w czas Indii Brytyjskich. Rodzina jego matki popierała Brytyjczyków w Indiach, rodzina ojca zwalczała. On sam kształcony w brytyjskich szkołach w Indiach wykładał potem historię w Oxford, doktoryzował się w temacie indyjskiego nacjonalizmu, napisał biografię Indiry Gandhi.
Zainspirowany audycjami BBC przedstawiającymi głosy tych, którzy znali Indie jako przedstawiciele kolonizującego je systemu, zdecydował się w BBC dać głos Indusom, przedstawić, jak wyglądała brytyjska niewola ze strony ich poddanych. W oparciu o te audycje powstała ta książka.
W 5 rozdziałach i podrozdziałach:
- Serving the Sahibs
(Bearers od Canopy, Ruling by Law, Soldiers od Empire, Banyas and Boxwallahs, Spreading the Word)
- At Arm's Length
(Joining the Club, Exchanging Cultures)
- The Language od Protest
(Children of Empire, Cradles of Nationalism)
- Quitting India
(Anger without Hatred, Imperial Retreat)
- Abide with me
(The New Raj, The New Anglo - Indians)
Mazani udziela głosu bardzo różnym ludziom. Prosząc, by oni, starzy ludzi tuż przed odejściem z życia, wspomnieli to, co przeżywali pół stulecia temu. W między czasie, od chwili wydania książki minęło 35 lat. W "Indian Tales of the Raj" słyszymy głosy ludzi, którzy już często nie żyją. Epoka minęła. Czas został - na chwilę lektury - zatrzymany w książce.
Czytałam zafascynowana, przenosząc się w czasie i przestrzeni, urzeczona nieznanymi faktami, zaciekawiona nieznanymi detalami, szczerością wypowiedzi. Wdzięczna za pomoc, jakiej tą książką Mazani udzielił mi przy pisaniu mojej, za wiedzę, którą się podzielił, za ludzi, których głosy zatrzymał w pamięci.
Szczególnie zaciekawił mnie przedstawiając
- brytyjskie procesy żołnierzy INA, indyjskiej armii walczącej podczas II wojnie światowej przeciwko Brytyjczykom
- bunt w marynarce bombajskiej, przegrany, bo nie poparty przez zwolennika akcji bez przemocy Gandhiego
- i jego interpretację, jako niezrealizowaną możliwość uniknięcia brytyjskiego podziału Indii, oderwania od nich ziem dziś stanowiących Pakistan i Bangladesz
Z tuzina książek wymienionych w bibliografii znam i mam w moich bibliotecznych Indiach dwie - "A History of India", jedną pisaną od środka, bo przez Induskę Romilę Thakar i drugą, z zewnątrz przez Brytyjczyka Percifala Speara.
Ta książka napisana w 1987 roku pojawiła się w mojej biblioteczce 31 stycznia 2013 roku. Czekała cichutko, aby ktoś wreszcie zaszeleścił jej kartkami. Osiem lat. Sięgnęłam po nią w poszukiwaniu tematu brytyjskiego Raju. Przy okazji pisania kolejnej książki, tym razem relacji z podróży po północno zachodnich Indiach. Wędrując po miejscach, które zbuntowały się Brytyjczykom w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Już wylatując z Delhi po wielu tygodniach wędrowania po Indiach za ostatnie rupie kupiliśmy wodę i właśnie "My Journey" Abdula Kalama. Tym razem udało mi się zacząć ją czytać od razu po powrocie. Inaczej niż z jego inną książką, zakupioną kiedyś w Kerali "Wings of Fire" i uśpioną w zapomnieniu na indyjskich półkach mojej biblioteczki.
"My Journey" to podsumowanie 82-letniej życiowej podroży kogoś, kto jako człowiek nauki przyczynił się do umieszczenia przez Indie na orbicie sztucznego satelity, współtworzył pociski kierowane, pod jego kierunkiem Indie w 1998 przeprowadziły testy stając się atomowym mocarstwem. Abdul Kalam, w swoim czasie prezydent Indii,
przedstawia swoje przemienianie marzeń w czyny w 12 króciutkich rozdziałach poświęconych jego ojcu, matce i siostrze, autorytetom dzieciństwa i późniejszych lat, swoim ulubionym książkom. Wśród tych rozdziałów są też te, które autor zatytułował "A Working Boy at Eight" "When I failed" - Kalam opowiada w nich o swojej pracy roznosiciela gazet w ósmym roku życia i o tym, jak przyjmował porażki podkreślając, że one nauczyły go dużo więcej niż sukcesy.
Każdy z rozdziałów opatrzono nastrojowym i ekspresyjnym rysunkiem.
W ostatnim rozdziale zatytułowanym "Miles to go" na dwa lata przed swoją śmiercią Kalam wspomina słowa swojego ojca:
"I know you have to go away to grow. Does the seagull not fly across the sun, alone and without a nest?"
("Wiem, musisz odejść by dorosnąć. Czyż mewa nie leci przecinając słońce samotna, bez gniazda?")
Tymi słowami wraca do tego, co stanowi początek tej książki i początek jego życia - osoby ojca. Wyczarowuje przed nami obraz tego skromnego muzułmanina, imama co piątek pogrążonego w dyskusji z kapłanem hinduskiej świątyni i z księdzem, tego, który utrzymywał rodzinę przewożąc promem pielgrzymów. Widzę go w małym, ale przepełnionym pielgrzymami tamilskim miasteczku Rameswaram. Odwiedziłam je rok przed śmiercią Abdula Kalama, więc gdy w rozdziale "My father's morning walk" przeczytałam "We lived in Rameswaram, a small temple town on the island in Tamil Nadu. The being on the east coast of India, dawn would break early, and our day's schedule followed the rhythm of the rising and setting of the sun and the sea waves."
poczułam wdzięczność za to, jak w spokojny pełen podziwu dla życia sposób słowa Kalama zanurzają mnie w obrazach tego tajemniczego i jakby zatrzymanego w czasie miejsca.
Wdzięczność jest też kluczowym uczuciem przeżywanym przez zmierzającego już do końca życia autora. Bliski mi duchem człowiek. Także z cytatami z jednej z ulubionych książek np. z hinduskiej Bhagawadgity "Spojrz na kwiat, jak wielkodusznie oddaje swój zapach, współtworząc miód. Gdy zrobi swoje, spokojnie przekwita".
CYTATY:
- o sile poświęcenia: "Don't pretend to be a candle, be a moth" ("Nie udawaj świecy, bądź ćmą".)
- o prawdziwości smutku - "W smutku jesteś naprawdę samotny. To ta chwila, gdy twoje prawdziwe ja odsłania się przed tobą ... Każdy z nas w naszym życiu skonfrontuje się ze śmiercią i zawodem miłosnym, ale jeśli jest coś, czego nauczyłem się podczas tych ośmiu dziesiątków życia na tej planecie, to tego, że właśnie te chwile są naszymi prawdziwymi przyjaciółmi. Radość jest przelotna". ("these moments are our true friends. Joy is fleeting")
- muzułmanin w chwili klęski (rozbite w Dehra Dunie marzenie o byciu pilotem) przyjmuje od hindusa w Rishikeshu radę, zgodnie z którą porażkę należy traktować jak istotny element na drodze do prawdziwego przeznaczenia: "Forget this failure, as it was essential to lead you to your destined path. Search, instead, for the true purpose of your existence...Surrender yourself to the wish of God."
- "It is only when we are faced with failure do we realize that resources were always there within us".
- słowa ojca po przedwczesnej śmierci przyjaciela i mentora "Abdul, do you not see how the Lord strengthens the shadows? Had it been His will, He could have made them constant. But He makes the sun their guide, little by little He shorters them".
- "Hard work and piety, study and learning, compassion and forgiveness -these have been the cornerstones of my life".
Już wylatując z Delhi po wielu tygodniach wędrowania po Indiach za ostatnie rupie kupiliśmy wodę i właśnie "My Journey" Abdula Kalama. Tym razem udało mi się zacząć ją czytać od razu po powrocie. Inaczej niż z jego inną książką, zakupioną kiedyś w Kerali "Wings of Fire" i uśpioną w zapomnieniu na indyjskich półkach mojej biblioteczki.
"My Journey" to podsumowanie 82-letniej...
To maleńka książeczka, a w niej poezja w puzzlach haiku. Wrażenie z monsunu przeżywanego przez Amerykanina Willama Hurta w Kathmandu, Kalkucie, Hajdarabadzie i Bombaju. Książeczkę podzielono ze względu na miejsca przeżywania na cztery części.Ilustrujące ją rysunki Jayasri Majumdar, rodem z Kalkuty, obecnie podobnie jak poeta żyjącej w Los Angeles, harmonizują z zapisem ulotności chwili uwiecznionej przez poetę. Haiku - jak kropelki deszczu, które w sumie mają w nas stworzyć wrażenie ogromu wody, jaka spada co roku na Indie i Nepal przemieniając ich krajobrazy i losy ludzi.
Przykłady:
z części KATHMANDU:
- "below rice fields
hawks hitch the wind
Kathmandu valley"
- "little face
through the hole in god's temple
mugs for us"
- "jet supper
deep in the clouds
shifting Himalaya"
z części CALCUTTA:
- "You're rich, I'm poor
cabbie explains
the short change"
- "the leper's
tin cup
his stub palm"
z części HYDERABAD:
- "from his lighthouse of the soul
muezzin calls"
- "our train passes
from mountain tunnel
into cloud"
w części BOMBAY:
- "sunset
lovers on the seawall
in the rain"
-"snake act's new cobra
stings the handler's arm
toothlessly"
- "sunset
high autumn clouds
rains over"
To maleńka książeczka, a w niej poezja w puzzlach haiku. Wrażenie z monsunu przeżywanego przez Amerykanina Willama Hurta w Kathmandu, Kalkucie, Hajdarabadzie i Bombaju. Książeczkę podzielono ze względu na miejsca przeżywania na cztery części.Ilustrujące ją rysunki Jayasri Majumdar, rodem z Kalkuty, obecnie podobnie jak poeta żyjącej w Los Angeles, harmonizują z zapisem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Gdy na kalkuckim dworcu na stoisku z książkami zobaczyłam "Decoding Didi" wiedziałam, że poszukam w tej książce wsparcia w pisaniu o Manecie Banerjee. Nie sposób byłoby ją ominąć opowiadając o podróży po współczesnym Bengalu. Wszędzie można zobaczyć zdjęcia pani premier w białym sari. Po 34 latach wybierania do władzy komunistów bengalskich rządy w tym stanie objęła kobieta z innej partii. Ta samotna pani bez rodziny utrzymuje się u władzy od 2011 roku.
Dola Mitra przedstawia tu w 10 rozdziałach krytyczny portret Mamaty, z naciskiem na zmiany, jakie dokonały się w niej pod wpływem władzy.
Książkę czytało mi się jednym tchem, choć zastanawiałam się, na ile krytyczny obraz Pani premier odpowiada potrzebom opozycji. Ciekawa byłabym równoważacej krytykę książki, dzięki której zrozumialabym, czemu wybrano ją kolejny raz na premiera.
Poniższe notatki o książce pomagają mi porządkować wiedzę o Indiach.
THERE'S SOMETHING ROTTEN IN THE STATE OF WEST BENGAL
W pierwszym rozdziale nawiązującym tytułem do "Hamleta" (" Coś się psuje w stanie Bengal") autorka ze smutkiem pisze o złotej przeszłości Bengalu i jego stolicy, miasta światłych umysłów, (Tagore, Wiwekananda, Ramakryszna) i nadziei na przywrócenie świetności Kalkucie, dziś ubogiej kuzynce Delhi i Mumbaju, miejscu nazwanym przez Rajiva Gandhiego "dying place". Nadzieje na renesans Kalkuty wzbudził w wyborcach slogan wyborczy Mamaty "zamienię Kalkutę w Londyn".
Na wsiach w Mamacie zobaczono walczącą z demonami niesprawiedliwości boginię Durgę, ale i w mieście, gdy przygotowywano na Durga Puja postacie bogini rzeźbiono je z twarzą Mamaty.
Podstawą wyborczego zwycięstwa Mamaty stała się decyzja komunistycznego rządu, który w ramach realizacji programu industrializacji Bengalu zaczął wywłaszczać chłopów z ziemi, na której zaplanowano zbudowanie fabryki najtańszego auta świata, projektu Ratana Taty. Mimo oburzenia chłopów ogrodzono ich ziemie, na krwawo tłumione bunty zareagowano zakazem zebrań powyżej 4 osób. To dało Mamacie okazję do przejęcia byłego elektoratu komunistów (chłopów na wsi i intelektualistów w Kalkucie). Zaufano jej słowom "Wierzę, że jedna dobra osoba jest w stanie zmienić zło wokół siebie" ("I believe that one good person can change all the evil around him or her"), liczono na zmniejszenie korupcji, przebudzenie się społeczeństwa z apatii. Wg autorki rządy Mamaty do niespełnionych obietnic dodały przemoc i bezprawie. Dola Mitra przedstawia nam Mamatę jako zadowoloną z siebie despotkę publicznie niekontrolującą swoich wybuchów gniewu w reakcji na krytykę. D.M. oskarża premier, że kazała aresztować wieśniaka jako maoistę za postawienie jej publicznie niewygodnego pytania, że za jej sprawą oddalono skargę o gwałt, a gdy okazało się, że premier pomyliła się w ocenie, utrudniała ona śledczym prowadzenie dochodzenia, by nie potwierdziło odrzuconych przez nią oskarżeń.
INSIDE MAMATA'S HOME, INSIDE MAMATA'S MIND
63-letnia Mamata do dziś mieszka w skromnym domu swojego dzieciństwa nad Gangesem niedaleko Kalighatu. Nie odrywa się od swych korzeni pozostając bliska prostym ludziom. Taki styl życia w oczach krytyków jest próbą budowania image'u pokornej Didi (w języku hindi tzn starsza siotra), z którą mogą utożsamiać się prości wyborcy.
Czas minął. Inne książki wyparły ze mnie pragnienie pisania bardziej szczegółowo o tej. Poniżej tylko tytuły kolejnych rozdziałów.
W jednym z nich ciekawie o zapieraniu się przez Mamatę faktu współpracy w swoim czasie z nielegalnym w Indiach ruchem maoistów (naksalitów).
WILL THE REAL MAMATA BANERJEE PLEASE STAND UP?
IT ALL BEGAN IN SINGUR
THE RAPE OF BENGAL
A DESPOT IS BORN
GREEN GRASS IN RED LAND: TRINAMOOL IN LALGARH
POPYLIST POLICIES AND POWER
LAND POLICY AND ELECTORATE
PROGRESS RAPORT AND PERFORMANCE EVALUATION
Gdy na kalkuckim dworcu na stoisku z książkami zobaczyłam "Decoding Didi" wiedziałam, że poszukam w tej książce wsparcia w pisaniu o Manecie Banerjee. Nie sposób byłoby ją ominąć opowiadając o podróży po współczesnym Bengalu. Wszędzie można zobaczyć zdjęcia pani premier w białym sari. Po 34 latach wybierania do władzy komunistów bengalskich rządy w tym stanie objęła...
więcej mniej Pokaż mimo to
Teraz nie jestem już pewna, na której ze stacji kolejowych Indii wypatrzyłam podczas ostatniej podróży tę książkę. Może to było w Bhubaneshvarze. Może w Waranasi. Stała za szybą kiosku gotowa do podróży do Polski. Czytałam ją tak, jak lubię. Skacząc po hasłach. Z przyjemnością odnajdując wiele już znanych mi, z ciekawością trafiając na to, co nowe. Oczywiście pewnych haseł brakuje, inne pewne można by rozbudować, niemniej książka Bruce'a M. Sullivana
w formie, którą lubię, jasno i barwnie przedstawia podstawowe hasła hinduizmu: idee, bogów, pojęcia filozofio-religii, postacie reformatorów, świętych, indologów, miejsca pielgrzymek itd
Poniżej wybór z haseł:
A
ARDHANARIŚVARA
- Śiwa przedstawiany w postaci pół kobiecej (z lewej strony) pół męskiej (z prawej), symbolizuje zjednoczenie boga Śiwy z boginią Śakti i jedność przeciwieństw, przekraczanie różnic i to, że Absolut zawiera w sobie i kobiecość i męskość.
B
BRAHMO SAMAJ (BRAHMO SAMADŹ)
- ruch reformatorski założony w Kalkucie w 1828 roku przez Rama Mohuna Roya. Wpłynął na umysły bengalskich intelektualistów. Protestował przeciwko ideom hinduizmu, nieobecnym we wcześniejszych świętych księgach, w Upaniszadach np. przeciwko
- politeizmowi
- oddawaniu czci wyobrażeniom bóstw
- rytualnym ofiarom ze zwierząt
- pielgrzymkom
Ponadto zwalczał poligamię, sati (spalanie się wdów na stosie z ciałem męża), małżeństwa zawierane w dzieciństwie i system kastowy. Walczył o prawa kobiet. Kontynuatorami w Brahmo Samaj byli - ojciec Rabindranata Tagore - Debendranath Tagore (1817-1905) i Keshub Chandra Sern (1838-84).
C
ĆIDAMBARAM
- miejsce, gdzie znajduje się sławna świątynia poświęcona Śiwie jako Nataradży, Śiwie - wiecznemu tancerzowi. Budowana za czasów króla Vira Raji z dynastii Ćolów w X wieku jest jedną z najstarszych i największych świątyń na południu Indii. Północną i południową wieżobramę, gopurę prowadzącą do świątyni ozdobiono 108 pozycjami tańca Śiwy jako kosmicznego tancerza.
Na świątynię składa się też sala o tysiącu kolumn i Nartha Sabha zbudowana w formie gigantycznego pojazdu. Ponadto można tam znaleźć świątynie poświęcone rodzinie Śiwy: Parwati i ich synom Ganeśy i Skandzie.
D
DWARKA
- W Gudżaracie miejsce pobytu boga Kryszny po ucieczce z Mathury. Cel pielgrzymów pragnących znaleźć się w miejscu, gdzie przebywał Kryszna. Wieść niesie, że część miasta znajduje się w ruinach w oceanie. W tym miejscu znajduje się też jeden z czterech klasztorów założonych w czterech stronach Indii w IX wieku przez Śankarę. Pozostałe są na północy w Badrinath, na wschodzie w Puri i na południu w Sringeri.
E
EKA - Jeden
- termin używany w starożytnej "Rygwedzie" dla określenia Ostatecznej Rzeczywistości, Absolutu. Jeden - nawet jeśli przejawia się w wielości. W "Rygwedzie" przedstawia się go słowami: "Nazywają go Indrą, Mitrą, Waruną, Agni i niebiańskim ptakiem, w trakcie lotu. Mędrzec mówi o Jednym, Jedynym na wiele sposobów; nazywają go Agni, Jamą i Matariśwanem".
F
FOUR STAGES OF LIFE - cztery stadia życia (ĆATURAŚRAMA)
Starożytny prawodawca Manu opisuje cztery stadia życia. Hindus powołany jest do tego - wg niego - by spełniać swoje obowiązki (dharmę) w zgodzie z kastą, do której należy i w zgodzie ze stadium życia, w którym właśnie się znajduje. Cztery stadia życia dla mężczyzn to:
- Brahmaćarja (od Brahma - absolut, ćar - podążać, praktykować; do 25 roku życia) - studiuje święte księgi Wedy, mieszkając ze swoim guru, żyje w celibacie.
- Gryhastha (od gryha - dom, do 50-60 r.ż. ) - ożeniony, ojciec rodziny, zapewnia jej byt ewentualnie zajmując się pięciem w górę w hierarchii społecznej.
- Wanaprastha (50-70 lat, od wana - las, pras - zamieszkanie) - dzieci dorosły, pojawiają się wnuki, głowa domu odchodzi do lasu, uwolniony od myśli o karierze i zapewnianiu bytu rodzinie; żyje na odludziu myślą o Bogu. Z żoną.
- Sannjasin - rezygnuje całkowicie z dotychczasowego życia, z więzi, imienia, przyzwyczajeń; wyrusza w Indie poświęcając się jednemu celowi: poprzez medytację osiągnąć Mokszę: wyzwolenie z kręgu wcieleń i zjednoczenie z Bogiem.
Podwójnie urodzeni - to w systemie kastowym bramin, ewentualnie kszatrija i wajśja, ale już nie siudra, który to stan reprezentuje nie aryjczyków, przeznaczonych na służbę trzem górnym kastom. Tylko bramin miał prawo poznawać tajemnice świętych ksiąg hinduizmu. Większość hindusów pozostawała w stadium drugim (gryhastha) do końca życia, ale niektórzy szukali refleksji duchowej w izolacji od aktywności społecznej w trzecim (wanaprastha), a nawet w czwartym stadium (sannjasin). Idea ćaturaśramy dopuszczała rezygnację z życia społecznego raczej po spełnieniu obowiązków związanych z założeniem i utrzymaniem rodziny, z zapewnieniem jej potomków. Zgodnie z Manu bramin mógł odejść do pustelni w lesie stając się wanaprasthą dopiero, gdy spełnił obowiązki wobec guru poznawszy święte pisma hinduizmu, wobec bogów składając im ofiary i wobec przodków dając życie potomkom. Schematyczny podział sugerował 25 lat na pierwsze stadium, 25 na kolejne, a od 50 roku życia były możliwe następne.
G
GAYATRI (GAJATRI)
- werset ze starożytnej świętej księgi hinduizmu Rygwedy, zwany inaczej Savitri Mantrą, bo adresowany jest do boga słońca przed wschodem Sawitra, z prośba o rozpoczynające dzień oświecenie umysłów. Uważany za najważniejszy werset w Rygwedzie, recytuje się go co rano. Gajatri to także imię żony stwórcy świata Brahmy.
H
HARIHARA
- imię które łączy Śiwę i Wisznu w jedno; czasem Wisznu jest przedstawiany w swej kobiecej formie Mohini.
I
ISTADEVATA
- wybrane bóstwo, bóg; szeroko przyjęte w hinduizmie, że wybiera się pod postacią jakiego boga czci się Boga, który przejawia się w wielu formach.
J
JAGANNATHA (DŹAGANNATHA)
- Pan Świata. Tak nazwano Krysznę przedstawionego w XII wiecznej świątyni w Puri w stanie Orissa. Obok niego przedstawiono tam wyobrażenia jego brata Balaramy i siostry Subhandry. Co roku w czerwcu/lipcu w Puri odbywa się święto zwane Ratha Jatra. Na wielkich wozach o szesnastu dwumetrowych kołach ciągnięte są przez ludzi ze świątyni wielkie wyobrażenia trójki bóstw. Na pamiątkę ich podróży z Dwarki na pola Kuruszetry, gdzie odbyła się bitwa Pandawów z Kaurawami opisana w eposie "Mahabahrata". Brytyjczycy rozpowszechniali w czas kolonizacji Indii pogłoski o rytualnych samobójstwach, rzucaniu się pod koła monstrualnych wozów w celu zjednoczenia w śmierci z bogiem. W procesji biorą udział setki tysięcy pielgrzymów i w takim tłumie dochodzi czasem do śmiertelnych wypadków, przypadkowych, a nie świadomych.
Po tygodniu przebywania trójki bóstw kilometr od świątyni następuje znów wozem ich powrót do świątyni. Ogromny, drewniany wóz co roku jest palony na stosach, na których spala się umarłych, od czasu do czasu spalane są też wyobrażenia bóstw o odtwarzane nowe.
-
K
KAPALIKA
- sekta ascetów oddanych Śiwie. Ich nazwa pochodzi od słowa kapala oznaczającego ludzką czaszkę, której mają zwyczaj używać jako miseczki żebraczej, z niej też jedząc i pijąc. Na znak nietrwałości świata. Sekta powstała na południu Indii w pierwszym stuleciu naszej ery. Należy do tradycji tantrycznej, zgodnie z którą droga do wyzwolenia z kręgu wcieleń i połączenia się z bogiem prowadzi przez praktykowanie pięciu M - spożywaniu wina (madya), mięsa (mamsa), ryby (matsya), prażonego ziarna (mudra) i rytuału seksualnego (maithuna), który jest ukoronowaniem ceremonii.
L
LOTOS
- symboliczne przedstawienie oświeconego umysłu, bo jego kwiat wyrasta w mętnej wodzie, w niej pozostaje zakorzeniony a wyrywa się ku światłu; bogów (szczególnie Wisznu, Brahmę i Śri, boginię pomyślności), a także świętych często przedstawia się z lotosem w ręce lub siedzących na lotosie.
M
MIRA BAI - (1498-1550)
- święta. Radźpucka księżniczka. Uciekła od zaaranżowanego małżeństwa wybierając celibat i cześć oddawaną Krysznie. W północnych Indiach do dziś są śpiewane jej pełne tęsknoty za Bogiem pieśni miłosne. Zaczęto je spisywać dopiero w XVIII wieku. Jedną z jej pieśni włączono w świętą księgę sikhów. Uważała, że w przeszłym życiu była jedną z pasterek kochających Krysznę. Wędrowała przez Indie jako ascetka-sannjasa głosząc w pieśniach chwałę Boga. Jej guru był Rawidas. By doświadczać bezpośrednio obecności Kryszny latami mieszkała w mieście, gdzie spędził młodość, doświadczając miłości swej ukochanej Radhy. W XIX wieku premier księstwa Bikaner w Radżastanie kazał wybudować świątynię, w której Mirę Bai przedstawiono obok Kryszny i jego ukochanej Radhy. W Wryndawanie.
N
NATARAJA (NATARADŹA)
- Pan Tańca, czteroramienny Śiwa tańczący w kręgu płomieni. Stoi na lewej nodze, prawa podniesiona w tańcu, w prawej ręce ma mały dwustronny bębenek, na którym w Indiach wybija się rytm w tańcu. W lewej ręce trzyma ogień. Drugą prawą rękę ma ułożoną w geście (mudra) oznaczającym: nie bój się. Stoi na ciele karła symbolizującego niewiedzę. Kruszy ją umożliwiając uwolnienie się z kręgu wcieleń. Bębenek i ogień symbolizują tworzenie i niszczenie. Bębenek przedstawia też przemijanie czasu. Z każdym jego uderzeniem świat jest stwarzany, z kolejnym ulega zagładzie. Ogień ma w sobie siłę niszczenia i stwarzania, dla którego w wyniku zniszczenia pojawia się znowu przestrzeń. Ogień rozumiany jest jako siła tworzenia. Z racji gorąca życia i pasji, która stwarza nowe życie, a także ze względu na naturę ognia sakralnego w Wedach - dzięki niemu powstaje więź wiernego z bogiem i z odnawianym sobą. Centrum kultu Śiwy jako Nataradźji jest Cidambaram na południu Indii. Tam też można spotkać wiele figurek Nataradźji wykonanych z brązu.
O
OM -
"Czandogja Upaniszada" zaczyna się dyskusją o dźwięku Om, który reprezentuje wszystkie dźwięki, jest sednem "Wed", kluczem do nieśmiertelności i jedności z Bogiem. To mantra w medytacji i praktykowaniu jogi. W formie OM (AUM) trzy dźwięki zlewają się w jeden - symbolizuje to trzy rzeczywistości: ziemię, atmosferę i niebo w zjednoczonym kosmosie. Om używa się tez w medytacji buddyjskiej. W buddyzmie tybetańskim używa się mantry "Om Mani padme hum".
P
PRASADA
(łaska, dotyczy łaski Boga, której wyrazem jest wyzwolenie z kręgu wcieleń). Podczas liturgii (pudźa) nazywa się tak też ofiarę z jedzenia czy picia składaną przed wyobrażeniem boga. Po pobłogosławieniu jej przez boga resztki bywają spożywane przez wiernych, za czym idzie udział w błogosławieństwie Boga. Prasada może też zawierać olejki aromatyczne, kadzidło i płonące lampki. Wdychanie zapachu i trzymanie dłoni nad płonącą lampką, a potem dotykanie nimi głowy też jest formą przekazu błogosławieństwa Boga.
R
RAMAKRYSZNA (1836-1886)
mistyk i święty, który stał się inspiracją dla wielu ruchów w Indiach. Urodzony jako Gaddathar Chatterjee, pochodził z bengalskiej bramińskiej rodziny. Wybrał drogę ascety sannjasina. Nauczany przez guru z różnych szkół: od kobiety poznał tajniki tantry, ucząc się Kundalini jogi, od mnicha Adwaita Wedanty, od wisznuickiego wyznawcy bhakti wobec Kryszny. Poznał też islam i chrześcijaństwo. Jednak największą miłość odczuwał wobec bogini Kali. Został niedaleko Kalkuty kapłanem w świątyni Kali, której oddawał się w medytacjach i uduchowionym śpiewie. Doświadczył wizji Kali jako matki, wpadał w trans, w stan mistycznego Samadhi. Usunięto go z funkcji kapłana uznając za szalonego. Rodzina zaaranżowała mu małżeństwo z dziewczynką. Po ślubie powrócił do świątyni Kali. Gdy jego żona osiągnęła dojrzałość, zaczęła dzielić z nim życie zachowując jednak czystość. Po jego śmierci jego uczeń Wiwekananda założył trzy organizacje propagujące idee Ramakryszny:
- klasztor Ramakrishna Order
- społeczna organizację na usługach biednych Ramakrishna Mission
- i w Nowym Jorku stowarzyszenie Wedanta Society propagujące na Zachodzie idee Ramakryszny i szkoły filozoficzne Adwaita Wedanta.
S
SAHAJIYA (SAHADŹIJA)
- ruch tantryczny, w którym krzyżują się wpływy baulów, wisznuitów, buddystów i wyznawców Śakti. Narodził się w VIII wieku na wschodzie Indii w Biharze i Bengalu. Kładzie nacisk na życie zgodnie z naturą (Sahaja), wyrażaną także w sposób seksualny. Sahaja jest porównywana z Atmanem. Podobnie jak on jest równoznaczna z Absolutem, z Brahmanem. W ruchu tym stosuje się tantryczne techniki, w tym ekspresję w sferze seksualnej. Wisznuiccy wyznawcy tego ruchu za wzór miłości uważają miłość między Kryszną a Radhą.
SAMSKARA
- konsekracja, wyświęcenie, przeistoczenie. Termin określający ceremonię oczyszczającą, ryt przejścia w nową fazę życia. W Dharma Śastrze, tj. nauczaniu o dharmie, obowiązkach wobec siebie, swego miejsca i stadium życia mówi się o 12 ceremoniach, inicjacjach, wtajemniczeniach, które obowiązują trzy górne kasty systemu kastowego: braminów, kszatrijów i wajśjów. Znane są też 16 sakramentów, które określają przejścia w różnych momentach życia,inicjacje związane z poczęciem, ciążą, nauczaniem, małżeństwem i śmiercią.
1. Garbadhana- rytuał poczęcia. Oczyszczał - według prawa Manu - z grzeszności łączących się ze sobą mężczyznę i kobietę. Dopełnienie rytuału sprzyja - wg hindusów - poczęciu dziecka, szczególnie syna. Kobieta dokonawszy rytualnego obmycia oczekiwała na męża w łożu, on nacierał ciało masłem modląc się o gotowość do poczęcia dziecka. Następnie podchodził do żony prosząc ją, by w czekającym ich akcie była gotowa do poczęcia. W trakcie aktu mężczyzna trzymał najmniejszy palec żony, gdy pragnął - rzadko - córki, kciuk - jeśli pragnął syna; rękę żony, jeśli prawo wyboru oddawał bogom. Aktowi towarzyszyło wypowiadanie odpowiednich mantr. Po spełnieniu miłosnym i modlitwie do boga płodności, Puszana mąż pochyliwszy się nad prawym ramieniem żony i dotknąwszy jej serca odchodził spać oddzielnie, pozostawiając żonę samą, by mogła dopełnić rytuału oczyszczenia. Jeśli małżeństwu zależało na dziecku o szczególnych cechach np. wojownika, mąż do chwili brzemienności żony nie mógł spać z innymi kobietami, a od chwili brzemienności do narodzin ze swoją żoną. Przy okazji tej ceremonii rozdawano gościom słodycze.
2. Pumsavana (Pumsawana) - rytuał gwarantujący narodziny syna. Dokonywano go w trzecim miesiącu ciąży. Podczas pierwszej ciąży w czwartym. Od ognia domowego ogniska zapalano ogień ofiarny. Kobieta siedziała na rozsypanej trawie, mąż stając za nią dotykał jej prawego ramienia, potem pępka, następnie łamał nad jej głową strzałę, której fragmenty przechowywała jak talizman. Mąż podawał żonie dwa boby i ziarenko jęczmienia lub sok siedmiokrotnie wyciskany z banianu (figowca bengalskiego) przez dziewicę lub żyjącego w czystości brahmaczrję. Kobiety głowa w tym czasie powinna była leżeć na kolanach mężczyzny. Następnie umieszczał on na jej brzuchu naczynie z wodą. Czytając odpowiednie mantry. Rodzina znosiła przyszłej matce słodycze.
3. Simantonnayana (Simantonnajana) - ceremonia dokonania przedziałka włosów brzemiennej. Dokonywana w celu chronienia matki i oczekiwanego dziecka od wpływu złych sił. A także dla uczynienia porodu szczęśliwszym. Lżejszym. Dokonuje się od trzeciego miesiąca ciąży do narodzin. Tylko w pierwszej ciąży, lub w każdej, szczególnie, gdy poprzednie dziecko urodziło się martwe.
Para siadała na skórze byka rozłożonej obok ognia ofiarnego. Ona rozpuszczała włosy nasmarowane aromatycznym olejkiem. Mąż trzykrotnie delikatnie rozdzielał jej włosy nad czołem, czyniąc przedziałek. Czasem splatał w specjalny warkocz. Recytując przy tym odpowiednią mantrę. Na szyi zawieszał jej na trzech nitkach gałązkę udumbary mówiąc "Jak drzewo bądź silna i płodna". Kobieta wpatrując się w gotowany ryż wyobrażała sobie narodziny dziecka lub nad misą z wodą lub masłem mówiła: "widzę synów, bydło i długie życie mojego męża." Ceremonii towarzyszył śpiew na temat bohaterów, w których ślady miało pójść narodzone dziecko. W tym czasie kobietę poddawano wielu zakazom. Dziś ceremonię zarzucono. Jej echem na południu Indii i w Maharasztrze jest zdobienie włosów kobiety brzemiennej kwiatami i słuchanie przez nią pieśni o bohaterach.
4. Jatakarman (Dźatarkarman) - ceremonia związana bezpośrednio z narodzinami dziecka. Celem jej było zabezpieczenie umysłowego rozwoju dziecka. Kiedyś tuż po narodzinach, a przed obcięciem pępowiny. W pierwszej części rytuału (medhajanana) ojciec dotykał ust dziecka złotą łyżką z miodem, ghi, czasem też z twarogiem. Czasem z ryżem i jęczmieniem. Do ucha dziecka trzy razy szeptano słowo: vać tzn. mowa, tym zabezpieczając jego intelektualny rozwój. Druga część rytuału (aushya) polega na czytaniu mantr przywołujących życie dziecka (aayus). Zanim dziecko zostanie przystawione do piersi matki, dostanie tajemnicze imię znane tylko rodzicom. W innej wersji rytuału dwoma kamieniami tarto uszy nowo narodzonego, modlono się nad nim o tysiąc lat życia dla niego, o światły umysł i bogactwo. By mu się ono przydarzyło wsuwano do rączki maleństwa okruszek złota. Ojciec siadając na przyniesionym kamieniu mówił do dziecka: "Bądź tak silny jak kamień". Potem grzał dłonie w ogniu i dotykał nimi dziecka. Następnie dotykał ziemi prosząc ją o opiekę nad dzieckiem.
Obecnie tego rytuału dokonuje się po odcięciu pępowiny. Ten rytuał również jest rytuałem oczyszczającym dziecko z grzechu jego rodziców.
5. Namakarana - ceremonia nadania dziecku imienia. Odprawia się ją w 10 lub 12 dniu od narodzin. W późniejszych czasach odprawiano ją nawet pierwszego dnia drugiego roku. Rozpala się ogień ofiarny. Rozkłada przy nim trawę. Ojciec siada twarzą na południe, matka z dzieckiem w ramionach przed nim. Oboje w nowych, niepranych szatach. Matka podaje dziecko ojcu, a ten na szyi dziecka zawiesza złoty pierścień zanurzony uprzednio w ghi. Następnie ojciec namazawszy rękę ghi, grzeje ją przy ogniu, dotyka nią czoła dziecka, wącha jego głowę i mówi nad nim błogosławieństwo. Potem nadaje mu imię uprzednio wybrane przez astrologa. Imię może być związane z tym, pod jaką gwiazdą dziecko się urodziło, często jest imieniem bogów, bogiń. Po ceremonii ugaszcza się braminów i rozdaje podarki.
Często imię chłopcu nadaje się jedenastego dnia od narodzin, dziewczynce dwunastego, bo parzyste liczby sprzyjają kobiecości, nieparzyste męskości. Jeśli dzień nadania imienia wypada w czas ubywania księżyca, przesuwa się go.
6. Niszkramana - ceremonia pierwszego opuszczenia przez dziecko swojego domu, wyniesienia go na zewnątrz. Przeważnie w czwartym miesiącu życia. Dziecku wolno zobaczyć słońce w trzecim miesiącu życia, księżyc w czwartym. Na dworze w miejscu pokrywanym nawozem i czerwoną gliną rysowano swastykę (znak błogosławieństwa). Matka rozrzucała w tym miejscu ryż. Dziecko wynoszono pod głos wydobywany z muszli i śpiew hymnów wedyjskich. Ojciec ustawiał dziecko twarzą ku słońcu, stąd nazwano ten akt surya darśana tj. pokazywanie słońcu. Podczas ceremonii modlono się o długie życie dla dziecka. Następnie zanoszono je do świątyni ku czci boga czczonego przez rodziców, w której otrzymywał błogosławieństwo od kapłanów, a w domu prezenty.
7. Annapraśana - rytuał, podczas którego dziecko po raz pierwszy przyjmuje stały pokarm, najczęściej ryż. Odprawia się go w szóstym miesiącu życia, uzgodniwszy sprzyjający szczęściu dziecka dzień z astrologiem. Zaprasza się rodzinę i przyjaciół. Matka z babką gotują z ryżu, mleka i cukru potrawę, którą błogosławi się podczas pudży. Dziecko trzymane przez matkę na kolanach jest karmione tą potrawą przez głowę rodziny: dziadka lub wuja, stryja (ale nie ojca). Potem potrawę tę jedzą pozostali. Podczas ceremonii recytowane są mantry. M.in. "Aham Annam (ja jestem jedzeniem)".
Rytuałowi towarzyszy zabawa. Dziecku podaje się na tacy różne przedmioty: biżuterię symbolizująca bogactwo, książkę symbolizującą naukę, pióro symbolizujące karierę i gliniane naczynie z ziemią symbolizujące własność. To, co wybierze do zabawy, określa jego przyszłość.
8. Cudakarana - ceremonia pierwszego podcięcia włosów dziecku. Odbywa się w końcu pierwszego roku życia, choć bywa i trzeciego. Wg późniejszych pism siódmego. Zmoczone uprzednio włosy dziecka strzyże ojciec. Modląc się. Po ostrzyżeniu zostawia się na czubku pasmo włosów (sikha, cuda). Włosy są wrzucane do rzeki (symboliczny dar składany rzece) lub chowane w niedostępnym miejscu wraz z krowim nawozem. Obecnie ten ceremoniał stanowi część upajany. Zgodnie z tradycją włosy, z którymi dziecko się urodziło są pozostałością z jego poprzednich żywotów. Obcięcie ich oznacza uwolnienie od przeszłości i przejście w przyszłość. Podczas rytuału czytane są mantry. Szczególnie uroczyście odprawia się ten rytuał w Riszikeszu nad Gangesem. Wobec dziewczynek rytuał ten odprawia się rzadko i bez czytania mantr.
9. Karnavedha - przekłuwanie uszu. Dziewczynkom i chłopcom. W trzecim, piątym roku życia. Czasem później. Obecnie łączy się ten rytuał z cudakaraną i upajaną - strzyżeniem włosów i zawiązywaniem świętego sznura - rozpoczęciem nauki świętych ksiąg. Uszy przekłuwa się złotą lub srebrną igłą (tylko siudrom żelazną). Przekłuwa uszy kapłan lub ojciec. Jeśli ojciec przekłuwa uszy dziewczynce, nie powinien patrzeć na twarz córki. Wybiera się sprzyjający dzień, sadza dziecko twarzą na wschód, uszy smaruje czerwonym proszkiem, dziecku podaje słodycze. I przekłuwa się uszy - chłopcu najpierw prawe, dziewczynce najpierw lewe. Przez dziurkę w uchu przeciąga się specjalną nić. Czasem przekłuwa się też nos. Następnie prowadzący ceremoniał wymienia imiona trzech głównych bóstw, imię Ganeśa, dziewięciu planet, lokopał, zarządzających kierunkami świata, w końcu składa pokłon Brahmanowi (Absolutowi). Ta ceremonia ma otworzyć wewnętrzne ucho dziecka na święte dźwięki, słuchanie ich oczyszcza bowiem - zgodnie z wiarą hindusów - z grzechów i doskonali duszę słuchającego. Ceremonia o dużym mistycznym i symbolicznym znaczeniu.
Kolczyki umieszczane w uszach w oczach niektórych mają też chronić dzieci przed nieszczęściem.
10. Vidyarambha (vidya - wiedza, arambham - początek) - początek nauczania alfabetu. Ceremonii przewodzi ojciec lub szanowany nauczyciel. W piątym roku życia, choć bywa i w siódmym. W ostatnim dniu święta Nawaratri (święta ku czci Durgi, upamiętniającego dziewięć nocy, które Parwati - opuściwszy czasowo męża Śiwę - mogła spędzić ze swoją matką). W tym dniu ludzie sprowadzają do świątyń swoje wymyte i ozdobione dzieci, by na piasku czy ziarnach ryżu napisana została mantra "Hari Sri Ganapataye Namah Avignamastu - cześć Hari (Panu Wisznu), Śri (bogini sukcesu) i panu Ganeśi". Kawałkiem złota wypisuje się tę mantrę na języku dziecka. Następnie dziecko samo wskazującym palcem stara się napisać tę mantrę na ryżu, wymawiając każde napisane słowo. Ceremonią kieruje ojciec lub nauczyciel. Kiedyś w ten dzień składano też cześć bogom Lakszmi i Saraswati, a także doceniano wiedzę całej rodziny i mędrców. Obchodzi się przeważnie na południu w Karnatace, Tamil Nadu i Kerali, gdzie dzieci wprowadza się tym samym w naukę muzyki, tańca i języków. W Orisie obchodzi się to święto w urodziny Ganeśa i w Vasant Panchami. Po przepisaniu mantry przez dziecko nauczyciel lub ojciec pisze ją złotem na języku dziecka. Pisanie na piasku oznacza praktykę, na ryżu - przyszłe powodzenie uzyskane dzięki wiedzy, pisanie na języku błogosławieństwo bogini, która da prawdziwa wiedzę. Odprawiany we wszystkich kastach i religiach.
11. Upanayana (upanajaan) - ceremonia zawiązania świętego sznura i odziania w skórę antylopy. Dziecko, najczęściej przed ósmym rokiem życia przechodzi w fazę bycia uczniem. Pod opiekę guru, nauczyciela.
12. Vedarambha - początek studiowania Wed i Upaniszad
13. Keśanta - pierwsze golenie się 16-letniego chłopca, ucznia guru. Symbolizuje ono kontrolę nastolatka nad swoim życiem seksualnym. Oczekuje się od niego do chwili małżeństwa czystości. Według nauk Manu bramin odprawia ją w 16-m roku życia, kszatrija w 22-m, a wajśja w 24-m. Ceremonia przebiega tak jak cudakarana, tylko zamiast obcinania włosów na głowie strzyże się brodę i wąsy. Pierwszego golenia nastolatek nie wykonuje sam. Kiedyś nazywano tę ceremonię godaną, darowaniem krowy, ponieważ kończono ją obdarowaniem guru przez ucznia krową.
14. Samavartana - ceremonia zakończenia nauki Wed, pod kierunkiem guru, przejście w 24 roku życia ze stadium zachowującego czystość brahmaczarji w stan pana domu, gryhasthy, który odbywszy rytuał obmywania się, porzuca guru, wraca do domu rodzinnego i zakłada własny dom, w którym zapali święty ogień domowy wraz ze swoją żoną. Dziś rytuał ten stracił na znaczeniu.
15. Vivaha - ceremonia ślubu
Narzeczonego, który przybywa do domu panny młodej przyszły teść częstuje często specjalnym napojem z miodu. Mimo, że płaci za wszystko rodzina panny młodej, ceremonia odbywa się zazwyczaj w domu pana młodego. Młodzi poddani zostają obmyciu i nacieraniu aromatycznymi olejkami. Jeszcze ze starożytności przetrwał obyczaj: pan młody bierze za rękę pannę młodą, zapalają ogień ogniska domowego, odprawiają razem pudżę bogom (przeważnie Wisznu lub Sziwie, Lakszmi< Saraswati i Ganeszy). Kapłan wrzuca w ogień ryż, gałązki drzewa banian, odprawia się sapatapadi - para obchodzi siedem razy święty ogień od strony lewej ku prawej; przy każdym kroku pan młody recytuje mantrę prosząc o błogosławieństwo Wisznu. Kończą obchodzenie ognia słowami pana młodego: "Droga żono. Po przejściu ze mną tych siedmiu kroków stałaś się moim najdroższym przyjacielem. Obiecuję ci lojalność. Obyśmy pozostali razem aż do końca życia. Obyśmy nigdy się od siebie nie oddzielali. Obyśmy byli jednością w niesieniu odpowiedzialności za dom i rodzinę...." po tym i po zawiązaniu pannie młodej na szyi sznura małżeńskiego - mangalsutry, który będzie nosić do chwili śmierci męża są oni uznani za męża i żonę. Częścią ceremonii może być też na początku obrządku parasparasamikszana - patrzenie na siebie pary młodej, po tym, jak usunięto oddzielającą ich do siebie zasłonę i aszmarochana - panna młoda trzy razy ustawia stopę na toczonym kamieniu - na znak wierności mężowi, a także pokazywanie żonie gwiazd symbolizujących wierność mężowi.
Na końcu otrzymawszy błogosławieństwo od rodziców para przechodzi do pokoju, gdzie odbędzie się noc poślubna. Przedtem jednak oboje powinni pościć trzy dni, modlić się, medytować na temat przyszłości.
Jest wiele różnych obyczajów związanych z wiwahą.
16. Antyesti - ceremonia związane ze śmiercią
- odprawiane na łożu śmierci
- związanie z unicestwieniem martwego ciała
- wspomagające przejście ze świata duchów w świat przodków
- rytuały dokonywane w celu oddania czci przodkom
Święty ogień ofiarny zapalany w ceremonii odprawianej na cześć bogów spala też ciało umarłego. Wyzwala jego duszę z przemijającej formy ciała od razu, w dniu śmierci. Po śmierci ciało umarłego kładzie się na ziemi, kierując jego głowę na południe, ku królestwu umarłych. Obok ciała zapala się oliwną lampkę, która powinna płonąć trzy dni. Unika się dotyku martwego ciała, uznawanego za nieczyste. Po śmierci za nieczyste przez kilka dni uchodzi dom umarłego i jego rodzina. Członkowie rodziny obmywają ciało świętą wodą, odziewają w nowe ubranie, nie zasłaniając jego twarzy. Jeśli umiera mężczyzna lub wdowa, odziewa się ich ciała w białe szaty. Jeśli zamężna kobieta lub młoda dziewczyna w czerwoną lub żółtą. Jeśli mąż kobiety żyje wiąże się jej duże palce u stóp ze sobą. U szywaitów czoło umarłego smaruje się świętym popiołem, u wisznuitów pastą sandałową. By wspomóc uwalnianie z ciała duszy w usta wlewa się kilka kropel świętej wody z Gangesu. Kilka listków świętej bazylii (tulsi) kładzie się z prawej strony ciała. Ciało może być ozdobione drogocennościami. Umieszcza się je na noszach z bambusa. Nosze i ciało pokrywa się kwiatami. Różami, jaśminem, nagietkami. Na miejsce kremacji niosą je na swoich ramionach krewni. Często jednak z powodu nieczystości ciała niosą je ludzie spoza kasty, kiedyś zwani niedotykalnymi. Jeśli miejsce kremacji jest daleko, ciało jest wiezione wozem zaprzężonym w woły, ostatnio i samochodem. Nad rzeką w miejscu kremacji na stosie drewna układa się ciało nogami na południe, w kierunku królestwa umarłych. Zdejmuje się ozdoby. Następnie krewny, najczęściej najstarszy syn, recytując święte hymny trzykrotnie obchodzi ciało (ustawiony do niego lewą strona) obrzucając stos drewna i ciało wodą i ghi. W usta umarłego wkłada ziarna sezamu i ryżu. Rysuje trzy linie oznaczające Jamę (boga śmierci), Kalę (czas, boga kremacji) i umarłego. Przed zapaleniem stosu sprawujący ceremonię obchodzi ciało niosąc gliniany dzban wypełniony wodą, który rozbija obok głowy umarłego. Zapala pochodnią stos. Krewni kilkakrotnie okrążają płonący stos. Ceremonię kończy kapala kriya - by ostatecznie uwolnić duszę z ciała, syn rozbija płonącą czaszkę bambusową pałką. Zaczyna tym okres żałoby, który się kończy rano trzynastego dnia od chwili śmierci. Póki ogień spala ciało, co trwa kilka godzin, krewni mogą wrócić do domu. Nie oglądając się za siebie. Zaraz po kremacji rodzina powinna się natychmiast wykąpać. W ten czas żałoby nie powinni oni składać ofiar bogom, spotykać się z innymi ludźmi. W tym czasie nie wolno im się golić, strzyc, obcinać paznokci. Wszystko, czego dotykają krewni, staje się nieczyste. Na dwa dni po kremacji najważniejszy z krewnych udaje się na miejsce kremacji, by zebrać popiół do urny.
Czasem dziesiątego lub dwudziestego dnia męscy potomkowie umarłego golą sobie głowy i spotykają się przy prostym posiłku, podczas którego z przyjaciółmi i rodziną wspominają zmarłego. Tego dnia rozdaje się też biednym jedzenie. Na cześć zmarłego.
Prochy umarłego zostają z urny wysypane w rzece lub w morzu. Jeśli to możliwe, to w tak świętych miejscach, jak w Gangesie - w Waranasi, Haridwarze, Allahabadzie, w rzece Kaweri w Srirangam, czy w morzu w Rameśwaram.
T
TIRUPATHI
- świątynia na południu stanu Andhra Pradeś. Jedno z najsławniejszych miejsc pielgrzymek. Codziennie przybywa do niej 30 tysięcy ludzi. Poświęcono ją Wisznu, tu zwanym Wenkateśwarą. Darśana tzn. spojrzenie na wyobrażenie boga jest wyjątkowo dozwolone nawet nie hindusom. Twarz boga przedstawiono z zamkniętymi oczyma, by nie ulec zbyt silnej mocy jego nieosłoniętego powiekami spojrzenia. Świątynia dysponuje pięcioma tysiącami obsługujących ją osób. Być może jest jedną z najbogatszych w Indiach. Dochód z datków pielgrzymów wynosi 5 miliardów rupii rocznie. Przeznacza się je na cele charytatywne, m.in. szkoły, domy dziecka, domy dla pielgrzymów,opiekę medyczną dla biednych.
U
UPANAYANA (UPANAJANA)
- prowadzący naprzód - termin na określenie ceremonii otrzymania świętej nici i stania się członkiem aryjskiej społeczności "podwójnie urodzonych". To rytuał podczas którego guru dokonuje inicjacji chłopca z jednej z trzech wyższych kast w systemie kastowym. Jeśli chodzi o najwyższą kastę braminów (kiedyś przeznaczonych na kapłanów) to w 7-8 roku życia, jeśli o drugą kastę w hierarchii, kszatrijów (kiedyś wojowników, władców) to w w 11 roku życia, a wajśjów w 12 w roku życia. To jeden z 12 najważniejszych ceremonii (Samskara)wymienianych w nauczaniu o dharmie, obowiązkach wobec miejsca narodzin i stadium życia.
V
VAIŚYA- WAIŚJA -
Trzecia z grup w systemie kastowym. Po braminach i kszatrijach. W hymnie Puruszy w starożytnej świętej dla hindusów księdze "Rygwedzie" przedstawiono system kastowy jako system, którego źródłem jest sakralny podział kosmicznej osoby Puruszy. Bramini, najwyżsi w systemie kastowym pochodzą z głowy ofiarowującego siebie Puruszy, kszatrijowie z ramion, wajśjowie z bioder, ze stóp siudrowie, którzy służą trzem wyższym kastom. Narodziny z bioder symbolicznie łączone są z płodnością, z prokreacją, stąd wajśja jest tym, kto dba o hodowlę zwierząt i o uprawę roślin. Podobnie jak dwie wyższe grupy wajśja zalicza się do "podwójnie urodzonych", a więc ma prawo słuchać recytacji świętych ksiąg i uczyć się ich na pamięć. Ma też prawo odprawiania rytuałów religijnych w obrębie domu i rodziny.
W
WORLD AGES - epoki istnienia materialnego świata
- hindusi przyjmują cykliczną koncepcję czasu. Pierwszy raz wyrażono to w starożytnych "Upaniszadach". Na czas składają się powtarzające się mahajugi tzn. cztery w miarę rozwoju coraz krótsze okresy (jugi)
- Satjajuga trwa 4 tysiące boskich lat
- tretajuga trwa 3 tysiące boskich lat
- dwaparajuga trwa 2 tysiące boskich lat
- kalijuga, w której właśnie się znajdujemy, trwa tysiąc boskich lat tzn. 432 tysiące lat naszego kalendarza
W każdej z kolejnych jug w świecie dzieje się coraz gorzej.
Każda mahajuga trwa dwanaście tysięcy boskich lat tzn. 1.555.200 tysięcy ludzkich żywotów. Tysiąc takich mahajug oznacza kalpę, czyli jeden dzień z życia stworzyciela światów Brahmy. Po tym dniu następuje noc Brahmy, podczas której świat nie istnieje w formie materialnej. Po 100 latach takich dni i nocy Brahma jest tak wyczerpany, że wszystko powraca do swego boskiego źródła i na nowo jest potem stwarzane. Nieskończony i cykliczny czas jest charakterystyczny dla hinduizmu, buddyzmu i dżinizmu.
Y
YAMA (JAMA) -
bóg podziemia i umarłych. W liczącej sobie trzy i pół tysiąca lat "Rygwedzie", najstarszej świętej księdze hinduizmu Jama i jego bliźniacza siostra Jami są pierwszą parą ludzką, od której pochodzi reszta ludzi. Jako pierwszy człowiek, który umarł, Jama stał się bogiem umarłych i sędzią ich życia. W dwutysiącletnim eposie "Mahabharacie" przedstawiono go jako tego, kto jest wcieleniem Dharmy i próbuje najstarszego z pięciu braci Pandawów, Judhisztirę zadając mu religijne zagadki. On też obdarza Judhisztirę, który jest jego synem, wiedzą o swojej przyszłości. Obu Jamę i Judhisztirę zwie się Dharma Radźą tj. królem Dharmy.
Z
ZAECHNER Robert Charles (1913-1974)
- znawca porównawczego religioznawstwa. Podczas II Wojny Światowej służył w Iranie i tam zainteresował się zaratusztrianizmem. Na uniwersytecie w Oxford od 1953 do 1974 zajmował się Wschodnimi Religiami, publikował wiele na temat hinduizmu, napisał m.in. wprowadzenie do hinduizmu.
Teraz nie jestem już pewna, na której ze stacji kolejowych Indii wypatrzyłam podczas ostatniej podróży tę książkę. Może to było w Bhubaneshvarze. Może w Waranasi. Stała za szybą kiosku gotowa do podróży do Polski. Czytałam ją tak, jak lubię. Skacząc po hasłach. Z przyjemnością odnajdując wiele już znanych mi, z ciekawością trafiając na to, co nowe. Oczywiście pewnych haseł...
więcej mniej Pokaż mimo to
Najcięższe w moim bagażu indyjskim są książki. Zaczynam je kupować już w pierwszych dniach podróży. Na kalkuckich ulicznych stoiskach, noszone w koszach po pociągach, na dworcach kolei i lotnisk. Tę kupiłam kończąc już podróż, na lotnisku w Mumbaju.
Zachęcona pytaniem "dlaczego Pakistan i Indie nie mogą być przyjaciółmi". Zaciekawiona hasłami na okładce: Kaszmir, terroryzm, bomba nuklearna. W tych hasłach stereotyp relacji między Pakistanem a Indiami.
Pięć i pół tysiąca lat temu w Dolinie rzeki Indus zaczęła się rozwijać cywilizacja, która dała początek Indiom. 70 lat temu w czas uwalniania się z dwusetletniej niewoli brytyjskiej z Indii wyodrębniono muzułmański Pakistan. Zgodnie z teorią "dwóch wyznań dwóch - narodów" rozerwano (przy walnym udziale Brytyjczyków) Indie na 3 części. Na wschodzie z podzielonej indyjskiej krainy Bengal powstał Pakistan Wschodni, na zachodzie m.in. z podzielonego Pendżabu powstał Pakistan Zachodni. Wielotysięczna cywilizacja nad Indusem okazała się częścią Pakistanu. Rzeka Indus, od której na Zachodzie pochodzi nazwa Indie, płynie dziś przez Pakistan. 46 lat temu Pakistan Wschodni - nie bez pomocy Indii - stał się niezależnym od Pakistanu państwem Bangladesz.
Od 70 lat między bratnimi krajami zranionymi traumą Podziału (miliony uchodźców, milion wzajemnie zabijanych) - 4 wojny i nierozwiązany spór o leżący na północnym zachodzie Indii, w Himalajach Kaszmir.
Książkę pisze Pakistańczyk, doradca czterech premierów Pakistanu (włączając Benazir Bhutto). Jego pragnieniem jest znaleźć możliwość zbudowania przyjaznych relacji między sąsiadami.
Opowieść o trudnych relacjach obu państw Husain Haqari przedstawia w sześciu rozdziałach:
- "Możemy być albo więcej niż przyjaciółmi albo więcej niż wrogami" (Nehru)
- Kaszmir żyłą szyjną Pakistanu
- "Powinniśmy użyć bomby nuklearnej"
- Terroryzm - nieregularne działania wojenne
- Przestrzeń dla przyjaźni kurczy się
Czyta się ciekawie. Do każdego rozdziału dołączono też bibliografię. Książce przyświeca bliska mi idea jedności obu krajów, nawet jeśli przedstawiona w faktach pesymistycznie.
W I rozdziale "MOŻEMY BYĆ ALBO WIĘCEJ NIŻ PRZYJACIÓŁMI ALBO WIĘCEJ NIŻ WROGAMI" (cytat z Nehru) o tym, że
- mimo iż Jinnah chciał wyodrębnić część Indii jako państwo dla indyjskich muzułmanów, to liczył on, że oba kraje pozostaną w przyjaźni. Zanim skonfrontował się z przedwczesną śmiercią na raka (1948, rok po Podziale), marzył, że zakończywszy bycie premierem Pakistanu powróci odpocząć na stare lata do miasta, w którym się urodził, do indyjskiego Bombaju.
- Gandhi, przeciwnik Podziału proponował, by traktować Pakistan jak członków wielopokoleniowej indyjskiej rodziny, którzy zdecydowali się zamieszkać oddzielnie.
- Patel liczył na ponowne zjednoczenie się, bolał mówiąc tuż przed swoją śmiercią, w 1950 roku "Nie zapominajcie, że odcięto ważne części ciała naszej Matki, Indii".
- po Podziale Pakistan objął 21 % ludność Indii sprzed Podziału, 17% ich dochodu i 1/3 armii zwielokrotnionej podczas II Wojny Światowej (w 1948 r 75% budżetu Pakistanu poszło na opłaty wojska). Wojsko demagogicznie uzasadniało swoją obecność koniecznością obrony przed Indiami.
- trudności Pakistanu: przemysł i rynki zbytu po Podziale pozostały w Indiach (np Pakistan produkował 75% światowej produkcji juty, ale wszystkie miejsca przetwarzania jej pozostały w Indiach). Trudności ekonomiczne sprzyjały szukaniu wroga na zewnątrz w Indiach.
- Pakistan nie był przygotowany do przejmowania księstw (w przeciwieństwie do Indii), był niezdecydowany w sprawie największego księstwa z większością ludności muzułmańskiej rządzonego przez hinduskiego maharadżę Dżammu i Kaszmiru. Nieprzemyślana decyzja pakistańskiego ataku na Kaszmir wrzuciła go w ramiona armii indyjskiej (autor krytykuje decyzję rozpoczęcia życia nowego państwa Pakistanu od wojny z Indiami, w dodatku przegranej).
- punktem spornym w początkowych relacjach miedzy P. i I. było odcięcie przez Indie wody z rzek Pendżabu płynących dalej przez Pakistan. Sprawa technicznego nieporozumienia urosła paranoicznie w Pakistanie to indyjskiego pragnienia pognębienia gospodarki pakistańskiej.
- jeszcze dekadę po Podziale możliwe było swobodne podróżowanie między obydwoma krajami (wizy zaczęto wymagać 18 lat po Podziale). Komisarzem reprezentującym Pakistan w Indiach był obywatel stanu indyjskiego Uttar Pradeś. Niektórzy muzułmanie wahali się, nie wiedząc, gdzie ich miejsce (lider muzułmańskiej opozycji w Indiach ostatecznie stał się przewodniczącym Ligii Muzułmańskiej w pakistańskim Karaczi). Lider Pakistańskiej Partii Komunistycznej aresztowany w Pakistanie został oddany Indiom po przyjęciu obywatelstwa indyjskiego. Bengalski lider indyjskich dalitów był czasowo ministrem w rządzie pakistańskim. Drogi wymiany nie były jeszcze zamknięte.
- W czas zimnej wojny, neutralne Indie straciły z powodu dozbrajania Pakistanu przez USA. Celem zbrojeń była walka z komunizmem, z punktu widzenia Pakistanu zbrojenia były przeciwko Indiom.
- w grudniu 1970 wybory we Wschodnim Pakistanie objawiły sprzeciw wobec nadmiernej roli władzy centralnej, wezwanie do sekularyzmu i poprawy relacji z Indiami. To doprowadziło do wojny domowej i w ostateczności do przekształcenia się Wschodniego Pakistanu w Bangladesz. Układ w Shimli (z 1972) dawał Indiom szansę na wytargowanie rezygnacji z praw do Kaszmiru na rzecz Indii, ale Indira ustąpiła Bhutto uznając jego obawy, że jego rząd padnie, gdy on zatwierdzi utratę Wschodniego Pakistanu i Kaszmiru.
- W 1977 do władzy w Pakistanie znów doszedł do władzy reżym wojskowy, Bhutto kaźniono, relacje z Indiami znów stały się dramatyczne.
- Zulfikar Ali Bhutto, podobnie jak Jinnah duchem był liberalistą, ale z powodów politycznych podtrzymywał w Pakistanie religijny nacjonalizm.
W II rozdziale KASZMIR ŻYŁĄ SZYJNĄ PAKISTANU można znaleźć informacje o tym, że:
- w wyniku zawieszenia broni w 1948 roku 35 % Kaszmiru przeszło w ręce Pakistanu, 48% pozostało we władzy Indii, resztę kontrolują Chiny. Sytuacja - mimo trzech kolejnych wojen - nie zmieniła się do dziś.
- problem Kaszmiru wiązał się z faktem, że Pakistan powstał w oparciu o ideę dwóch narodów wyznaczanych wyznaniami. Zgodnie z tą ideą posiadający większość muzułmańską stan Kaszmir i Dżammu nie mógł pozostać pod kontrolą Indii. To podważałoby ideę, która była fundamentem stworzenia Pakistanu, kraju dla indyjskich muzułmanów.
- w pierwszych latach po Podziale opinie co do Kaszmiru były w Indiach podzielone, Nehru chciał by był on częścią Indii, ale Patel był za przyłączeniem muzułmańskiego przeważnie Kaszmiru do Pakistanu. Patel zmienił zdanie, gdy Pakistan dołączył w większości hinduskie księstwo rządzone przez muzułmańskiego władcę (Junagadh) do Pakistanu.
- Muzułmańska inwazja na Kaszmir umożliwiła Indiom wkroczenie do Kaszmiru. Przerażony inwazją hinduski maharadża Kaszmiru podpisał nieuznane nigdy przez Pakistan przyłączenie stanu do Indii. Pakistańczycy pozostają nieustępliwi. Chcą oddania im całego Kaszmiru.
- w Pakistanie podtrzymuje się stereotyp Indusa jako tchórzliwego hindusa, ignorując chociażby taki fakt, że kiedy w 1971 roku pakistańska armia poddała się w Dhace (dziś stolicy Bangladeszu) Indusom, to armią dowodził nie hindus, ale sikh, negocjacje prowadził żyd, a głównodowodzącym armii indyjskiej był pars.
- to Pakistan blokuje w tej chwili rozwój relacji między obydwoma państwami; warunkiem rozwoju handlu, możliwości podróżowania między obydwoma krajami ma być rozwiązanie problemu Kaszmiru poprzez ustąpienie go Pakistanowi. Zgodnie z logiką Podziału w 1947 roku.
- W oczach Pakistanu Kaszmir to aorta państwa, ale przeczy temu fakt, że Pakistan już 70 lat żyje bez Kaszmiru.
W III rozdziale POWINNIŚMY UŻYĆ BOMBY NUKLEARNEJ, można przeczytać o tym, że:
- Pakistańczykom zdarza się twierdzić, iż powinni użyć bomby atakując Delhi, Mumbaj, Kalkutę. Mimo że w odpowiedzi Indie mogłyby zaatakować pakistańskie Karaczi i Lahore, żal powinien wybuchnąć, lekcja zniszczenia powinna być udzielona. Tak sądzą niektórzy.
- Pakistan jest jedynym państwem na świecie, który konkretnie wskazuje przeciwko komu tworzy bomby. Przeciwko Indiom.
- Pierwotnie Indie były przeciwko produkcji broni atomowej, za pokojowym wykorzystaniem energii atomowej. Zmieniły zdanie w 1962 roku po przegranej wojnie z Chinami i po chińskiej próbie nuklearnej w 1964 roku.
- Pakistan nie zaczął prób z tworzeniem bomby po indyjskich próbach bomby nuklearnej w 1974 roku. Już w 1972, zaraz po oderwaniu się Wschodniego Pakistanu Bhutto powiedział "Będziemy jeść trawę, ale zdobędziemy własną bombę". Stąd tytuł książki Feroza Hassan Khana "Eating Grass: The Making of Pakistani Bomb". A.Q. Khan pracował nad bombą nuklearną w Niderlandach. Po przegranej wojnie 1971 i powstaniu na ziemi Wschodniego Pakistanu Bangladeszu zaproponował Bhutto pomoc w produkcji bomby przeciw Indiom. Motorem jego pracy była nienawiść. A.Q. Khan urodził się w Bhopalu (dziś stolicy indyjskiego stanu), z goryczą wspomina migrację do Pakistanu. Po drodze do granicy on muzułmanin doświadczył od hindusów okrucieństwa, stąd dziś uważa, że hindusi i muzułmanie różnią się fundamentalnie. "My jemy krowy. Oni je wielbią".
W rozdziale IV TERRORYZM - NIEREGULARNE DZIAŁANIA WOJENNE m.in.mowa o tym, że:
- w marcu 2016 atak 10 samobójców na hinduskie święto Mahaśiwaratri w Gudżaracie miał być powtórzeniem listopada 2008 w Mumbaju (166 zabitych w zamachach terrorystycznych). Autorami obu wydarzeń byli terroryści z Pakistanu. Wywiad Pakistanu ostrzegł Indie. Świątynię Sombath zamieniono w twierdzę. Wszędzie ustawiono zbrojne jednostki. Podobnie zabezpieczono Delhi, licząc się ze zmianą miejsca ataku. Do tragedii nie doszło.
- wcześniej w styczniu 2016 doszło do ataku przebranych w indyjskie mundury terrorystów na indyjską bazę lotniczą w Pathankot w Pendżabie (walki trwały 3 dni). Premier Indii Narendra Modi zażądał od premiera Sharifa sprawdzenia powiązań ataku z zakazanymi w Pakistanie niemniej pakistańskimi grupami terrorystycznymi. Prasa pakistańska przedstawiła ten atak jako indyjską prowokację szkalującą Pakistan.
- Okazje wspólnych działań przeciw terrorystów marnowane są z powodu uprzedzeń między obydwoma krajami.
- Ostrzeżenie o ataku w Gudżaracie stanowi wykaz dobrej woli ze strony Pakistanu. Zdarzało się to już przedtem. 15 grudnia 2003 Indie ostrzegły Pakistan o szykowanej wewnątrz kraju próbie zamachu na prezydenta Musharrafa.
Latem 2003 doszło w sekrecie do spotkań osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne Indii i Pakistanu. Celem spotkań była redukcja terroryzmu na Line of Control w Kaszmirze. Już wcześniej w 1987 doszło do podobnego sekretnego spotkania. W Szwajcarii. W czas rządów w Indiach Rajiva Gandhiego, a w Pakistanie Zia-ul-Haqa. Celem spotkań było: zmniejszyć ryzyko podtrzymania przez terrorystów pakistańskich ruchu za wolnym Khalistanem. Ruch ten Indie rozpatrywały jako zagrożenie dla integralności Indii spowodowane odłączeniem od niej Pendżabu. Mimo tych spotkań między pakistańskim ISI i indyjskim R&AW trwa kryzys zaufania. Pakistan oskarża R&AW o podtrzymanie bengalskiego ruchu nacjonalistycznego, a tym samym o przyczynienie się w 1971 roku do utraty wschodniego Pakistanu, o przekształcenie go w Bangladesz. Oskarża go o próby powtórzenia tego w pakistańskich stanach: Sindh, Beludżystan i na Przełęczy Chajberskiej.
- Indie jak i reszta świata oskarżają Pakistan o używanie grup dżihadu jako instrumentu działań politycznych. Terroryści atakujący Indie są szkoleni w Pakistanie.
- W Indiach w latach 1994-2016 w wyniku przemocy politycznej zginęło 64.916 osób (w tym 24. 688 cywilów, 9731 osób z sił bezpieczeństwa i 30.497 terrorystów). Dane te obejmują przemoc w Kaszmirze, działania naksalitów, ruch separatystyczny w Pendżabie i rejon północno-wschodniej partyzantki leśnej. A także działania ekstremalnie nastawionych hindusów (hindutwa) i muzułmanów. W 2/3 przemoc dotyczy obszaru Kaszmiru. Tamże od 1988 doszło do 47. 234 aktów terrorystycznych, zginęło ponad 14 tysięcy cywilów, 23 tysiące terrorystów i 6193 osoby z sił bezpieczeństwa. Od 2003 roku, od kiedy terroryzm w Pakistanie został też skierowany na własny kraj (walki między sunnitami i szyitami) - do kwietnia 2016 zginęło ponad 32 tysiące terrorystów, 6454 osoby z sił zbrojnych i 21.082 cywilów.
-
- W latach 80-ch, gdy Amerykanie zdecydowali się wykrwawić ZSRR w Afganistanie podtrzymując ruch szkolonych w Pakistanie mudżahedinów, Pakistan otrzymał broń, pieniądze i bojowników. Wykorzystał go w tym czasie także podtrzymując bunt separatystów w indyjskim Pendżabie.
- Pakistan jako słabszy militarnie od Indii liczy na wzbudzenie strachu w indyjskich miastach poprzez akty terroru w nieoczekiwanym czasie i miejscu. Pakistańskie grupy terrorystów rozszerzyły swe działania z walk z siłami indyjskimi na zakładników cywilnych i z Kaszmiru na inne części Indii (porwanie i zabicie w 1993 w Kaszmirze turystów zachodnich, porwanie w 1999 samolotu indyjskiego, w grudniu 2001 atak na parlament w Delhi). Za atakami stoi idea przymuszenia Indii do wycofania się z Kaszmiru - podobnie jak ZSRR został przymuszony do wycofania się z Afganistanu - ale różnica polega na tym, że Indie uważają Kaszmir za część swego państwa.
- Obecnie terroryzm pakistański - zgodnie ze słowami Hillary Clinton:" Nie można trzymać węży w koszyku wierząc, że ugryzą tylko sąsiada" - zwraca się też przeciwko własnym obywatelom. Organizacja Lakshar-e-Taiba rekrutuje wśród studentów we wszystkich wielkich miastach Pakistanu przyszłych bojowników dżihadu. Cel: osłabić wpływ zachodniej moralności zwalczanej przez skrajny islam. W ramach tych wewnętrznych akcji za świętowanie Walentynek zabito w Karaczi aktywistę społecznego Sabeena Mahmuda, próbowano zabić prowadzącą blog przeciw talibom laureatkę Nobla Malalę Yusufsai.
- Pakistan oburza fakt, że USA i świat protestują przeciw podtrzymywaniu przemocy poprzez terrorystów pakistańskich w indyjskim Pendżabie i w odczuciu Pakistanu okupowanym przez Indie Kaszmirze, a nie reaguje na przemoc armii indyjskiej w Kaszmirze.
- Po atakach na World Trade Center opinia światowa (szczególnie nacisk USA) zmusiły Musharrafa do zakazania działalności terrorystycznych organizacji na terenie Pakistanu (nawet w imię uwolnienia Kaszmiru). Ataki w listopadzie 2008 roku na Mumbaj pokazały złą wolę sił bezpieczeństwa Pakistanu. Złą wolę lub bezsilność. Zgodnie ze słowami ambasadora pakistańskiego w USA: "W ataki na Mumbaj uwikłani byli nasi ludzie, ale to nie była nasza operacja" i pytaniem autora książki: "Jeśli nie jesteśmy w stanie kontrolować swoich ludzi, co nas czeka w przyszłości?".
W V rozdziale PRZESTRZEŃ DLA PRZYJAŹNI KURCZY SIĘ POWIEDZIANO:
- 69 lat po wyodrębnieniu się z Indii Pakistanu, w czas gdy 94% Indusów i 95,5% Pakistańczyków urodziło się w oddzielnych krajach, trudno uwierzyć, że Gandhi chciał wówczas widzieć braterstwo dwóch krajów, a Jinnah chciał spędzić w Indiach emeryturę. Wg autora Indie (poczynając od Nehru i Patela) pragnęły ukarać Pakistan za wyodrębnienie się z subkontynentu, za przekształcenie w niezależny kraj, czym przymusiły Pakistan do militaryzacji i islamizacji, do tworzenia tożsamości kraju w opozycji do Indii. ("Jeśli nie jesteśmy muzułmanami, to kim jesteśmy, Indusami drugiej kategorii?"; " Jeśli Arab, Turek czy Irańczyk zrezygnują z islamu, Arab pozostanie Arabem, Turek Turkiem, Irańczyk Irańczykiem, ale jeśli my zrezygnujemy z islamu, to kim będziemy?")
- Pakistan kwestionuje sekularyzm i demokrację w Indiach. Podtrzymuje tendencje separatystyczne w Indiach (w Kaszmirze, w północno-wschodnich stanach i w Pendżabie).
- Podręczniki Pakistanu fałszują historię pokazując niemożność koegzystencji w historii Indii muzułmanów i hindusów, by udowodnić konieczność stworzenia w 1947 roku Pakistanu. Uczą młodych utożsamiania patriotyzmu z ksenofobią. Exodus sikhów i hindusów z Zachodniego Pakistanu zmniejszył ich ilość w Pakistanie do 3%, ale w Indiach ilość muzułmanów wzrosłą do 14%. Nikt nie ogałaca Indii z muzułmańskiego dziedzictwa, symbolizowanego choćby w nazwach Akbar i Shahjahan Road, choć w pakistańskim Lahore nazwę Lakshmi Chowk zislamizowano.
- w Indiach hindutwa organizuje akcje przeciwko jedności z Pakistanem (aresztowano 2014 w Aligarh i Meerut Indusów za kibicowanie podczas meczu krykieta Pakistanowi, w październiku 2015 hindutwa protestowała przeciwko party na cześć książki byłego ministra Pakistanu organizowanego w Mumbaju; zmuszono do odwołania koncertu pakistańskiego śpiewaka gazel Ghulama Ali za to, że "należy od do narodu, który strzela w Indusów kulami")
- Obie strony chorują. Pakistan wciąż rywalizując z Indiami, a Indie (w osobie niektórych swoich czołowych polityków) głosząc, że 600 milionów muzułmanów żyjących w Indiach, Bangladesz i Pakistanie są ich wrogami.
Najcięższe w moim bagażu indyjskim są książki. Zaczynam je kupować już w pierwszych dniach podróży. Na kalkuckich ulicznych stoiskach, noszone w koszach po pociągach, na dworcach kolei i lotnisk. Tę kupiłam kończąc już podróż, na lotnisku w Mumbaju.
Zachęcona pytaniem "dlaczego Pakistan i Indie nie mogą być przyjaciółmi". Zaciekawiona hasłami na okładce: Kaszmir,...
Na dworcu - poradniki, jak lepiej żyć i jak osiągnąć sukces. Wśród powieści widzę "One Indian Girl". Nazwisko autora kojarzy mi się z kilkoma filmami wg jego książek. Biorę powieść w ręce, kartkuję. Dialogi,dialogi, dialogi. Obiecuje lekką lekturę na czas nocy w indyjskim sleeperze.
I rzeczywiście pisaną od imienia dziewczyny historię czyta się z łatwością. Szybko. Nie ma potrzeby zatrzymać się, zamyślić się. Oszczędza też serce nie budząc uczuć.
Goa. Dwie rodziny, które zaaranżowały małżeństwo swoim młodym. spotykają się na tydzień przygotowań przedślubnych.. O dziwo, imprezę opłaca panna młoda z własnej kieszeni. Stać ją na to. Od lat wspina się zdumiewająco szybko w hierarchii firmy zajmując coraz wyższe i opłacane w sposób odstraszający kandydatów na męża stanowiska.
Rozdarta między oczekiwaniami matki, by jak najszybciej założyła rodzinę i własnym pragnieniem niezależności w finansach i myślach. Daleko od pendżabskiej rodziny pozostawionej w Indiach, w szklanych klatkach firm z widokami na miasto w dole, raz Nowy Jork, raz Hong Kong, raz Londyn bohaterka wikła się w kolejne związki z mężczyznami. Teraz tuż przed zaaranżowanym ślubem na Goa, cienie z przeszłości powracają. Musi wybrać.
Jak przez sito przelatują przeze mnie słowa, emocje, relacje bohaterów. Skończyłam. Wysiadam z pociągu. Pamięć lekko wyrzuca przeczytane.
Na dworcu - poradniki, jak lepiej żyć i jak osiągnąć sukces. Wśród powieści widzę "One Indian Girl". Nazwisko autora kojarzy mi się z kilkoma filmami wg jego książek. Biorę powieść w ręce, kartkuję. Dialogi,dialogi, dialogi. Obiecuje lekką lekturę na czas nocy w indyjskim sleeperze.
I rzeczywiście pisaną od imienia dziewczyny historię czyta się z łatwością. Szybko. Nie ma...
2016-09-20
2016-03-11
O indyjskim cesarzu Aśoce pierwszy raz usłyszałam na filmie bolywoodzkim "Aśoka Wielki". Zdumiona, że zaliczywszy poszczególne stadia wykształcenia nie miałam pojęcia o tak wielkiej i interesującej postaci z historii świata. W moim domu wkrótce pojawiły się napisane przez niego orędzia, a potem kolejne angielskojęzyczne książki o nim. Wśród nich właśnie ta zaledwie 30-stronicowa książeczka, w której tekstu nie więcej niż rysunków ilustrujących epokę. Jej widok rozbawił mnie. Nie wiedziałam, że zamówiłam lekcję z serii "Round the World Histories". Dla dzieci. Dziś jednak mam ochotę na zaledwie mały łyk czytania i towarzystwo Aśoki, więc..
Punktem wyjścia dla opowieści jest mapa świata. Zaznaczono na niej kontekst, w jakim pojawił się Aśoka. Rzymskie imperium w czas wojen punickich i przejścia Hannibala ze słoniami przez Alpy (218 p.n.e.), w Brytanii (jeszcze nie wielkiej) epoka żelaza i najazdy z Europy, w Azji imperium Aleksandra Macedońskiego, zakończone jego śmiercią w 323 r p.n.e. Jeden z jego generałów sprzedaje Aśoce za 500 słoni część zawojowanego przez Greków terytorium Azji. Subkontynent indyjski w większości pod władzą dynastii Maurjów. Aśoka, jak jego dziad i ojciec buduje wielkość imperium przez kolejne podboje. Ostatnim z nich okazuje się podbój Kalingi (dziś Orisy). Nie każdemu zdarza się pojąć grozę dokonanego zniszczenia. Aśoka podbijając Kalingę usłał pole bitwy trupami, spętać kazał 150 tysięcy więźniów. Czemu właśnie wtedy pojął nagle, że nie chce żyć przemocą? Do tego czasu polował często i z radością strzelając ze słonia, otoczony uzbrojonymi kobietami,oddzielony od ludzi sznurem, którego przekroczenie oznaczało śmierć. Zdumiało mnie, że można tak radykalnie zmienić swoje życie, z tego kto zabija dla przyjemności zwierzęta i ludzi (w tym własnych braci), stać się obrońcą każdej żywej istoty. Aśoka nie był w swojej nowej postawie odosobniony. Dwieście lat przed jego wejściem na tron zmarł głoszący życie bez przemocy i drogę środka Budda. Aśoka zdecydował się odkrytą przez siebie prawdę ogłosić wszem i wobec. Wysyłał swoich posłańców w świat przyczyniając się do buddyjskiego dziś charakteru Sri Lanki. Na 50-tonowych kolumnach ustawianych w najbardziej odległych miejscach subkontynentu, tysiące kilometrów od stolicy Patiliputry kazał wykuć swoje edykty. Głosił na nich, jakim złem jest zabijanie. Także zwierząt, jakim dobrem posiadać tylko to, co konieczne, przyjmować ludzi takimi, jacy są, bez względu na miejsce, szanować ich, troszczyć się o biednych i starych. Kazał sadzić drzewa, by dawały cień i kopać studnie, by zaspakajały pragnienie podróżnych, zakładał szpitale, przytułki. Z postawionych przez niego kolumn przetrwało 19, w tym na sześciu zachowały się rzeźby zwierząt. Na kolumnach do dziś w języku miejsca, w jakim je postawiono, można przeczytać zasady rządów, do których dwa tysiące lat potem odwołał się drugi wielki Indus, Gandhi.
Polecam "Orędzia króla Aśoki". Czytałam je z dużą ciekawością, podobnie jak "Ashoka. The Search for India's Lost Emporer" CH. Allena, książkę, która wciąga, jak najlepsza historia detektywistyczna.
O indyjskim cesarzu Aśoce pierwszy raz usłyszałam na filmie bolywoodzkim "Aśoka Wielki". Zdumiona, że zaliczywszy poszczególne stadia wykształcenia nie miałam pojęcia o tak wielkiej i interesującej postaci z historii świata. W moim domu wkrótce pojawiły się napisane przez niego orędzia, a potem kolejne angielskojęzyczne książki o nim. Wśród nich właśnie ta zaledwie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-03
Wielki pasjonat Indii William Dalrymple, którego znam z niedoczytanej jeszcze książki "Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach", w 1998 roku wydał swoją relację z podróży po subkontynencie, ze spotkań z Indusami, tymi znanymi i tymi zwyczajnymi. Książkę, zaopatrzoną w słowniczek indyjskich pojęć i indeks z nazwami, podzielono na sześć części:
- "Północ" - opowieści z Lucknow, Biharu, Gwalioru i
Vrindavan (miasta narodzin Kryszny)
- "W Radżastanie" - na temat wojny kast i opowieść o dwóch
kobietach:
- Bahveri Devi, która domaga się sprawiedliwości za ukaranie
jej zbiorowym gwałtem za to, że pracując dla organizacji
pozarządowej doniosła nielegalnym ślubie dziecięcym
- i o Roop Kanwar z wioski Deorala, która wg jednych
świadomie zdecydowała się na sati, a wg innych została do
niego przymuszona
- "Nowe Indie" - dwa portrety Bombaju i Bangalore
- "Południe" - relacje z Maduraju, Hajdarabadu i Koczina
- "Na Oceanie Indyjskim" - o Goa, Sri Lance i Saint Denis Reunion
- "Pakistan" - o krykieciście Imranie Khanie i jego pragnieniu zostania politykiem, o dramatycznej historii rodziny Bhutto, o krwi przelanej Podziału 1947 Indii, wyodrębnieniu z niej przez Brytyjczyków Pakistanu.
W.D. pisze żywo, obrazowo, dociera do wielu ludzi Indii, rozmawia z nimi próbując dociec prawdy o przedstawianym problemie lub zdarzeniu. Czyta się jednym tchem. Jedną z opowieści - " Miasto wdów" poznałam wcześniej w "The Penguin Books of Indian Journeys", zbiorze 35 autorów podróżujących po Indiach. "Miasto wdów" przedstawia tragiczny los indyjskich wdów po śmierci męża pozbawianych praw do godnego życia, odsyłanych czasem z rodzin m.in. do miasta narodzin Kryszny, a tam zmuszanych do zarobkowania śpiewaniem świętych pieśni na swoje utrzymanie, czasem nawet przymuszanych do prostytucji.
Jedno ze zdarzeń - poznawane z wywiadów z ludźmi spalenie Roopy Kanwar na stosie pogrzebowym jej męża w radżastańskiej wiosce Deorola opisał też Mark Tully. Zgodnie z relacją Williama Dalrymple'a wszystko wskazuje na to, że dziewczyna sama chciała podzielić los męża, a wersja z przymuszeniem jej powstała z zażenowania dziennikarzy tym, że młoda, wykształcona dziewczyna może chcieć czegoś takiego jak sati.
Czytając pokaleczyłam książkę notatkami. Tyle mnie ciekawiło!
Czytanie, a potem pisanie o tym jest dla mnie sposobem zdobywania wiedzy o Indiach, stąd napiszę trochę bardziej szczegółowo o relacjach z kilku miejsc, które sama odwiedziłam ostatnio w Indiach.
"BANGALORE I NAJEŹDŹCY FAST FOODÓW".
W 1997 roku setki chłopów w białych ręcznie tkanych - na modłę Gandhiego - ubraniach zdemolowało Kent Fried Chicken w Bangalore. Uczcili oni w ten sposób rocznicę zamachu na Gandhiego, ogłaszając wojnę o wyzwolenie Indii od inwazji zachodniego kapitału. Wcześniej rocznicę urodzin Gandhiego uczczono zdemolowaniem Pizzy Hut. Bangalore to niezwykle miasto. Pełne parków, spokojne, z łagodnym klimatem. Tu warto było zjeżdżać na emeryturę. Do czasu. Gdy w 1991 roku ruszyły reformy, zliberalizowano gospodarkę Indii mając nadzieje, że Indie staną się kolejnym azjatyckim tygrysem. Z czasem przyrównano je jednak do powolnego słonia. Niemniej szybki wzrost gospodarki Indii
przemienił Bangalore. Stało się ono centrum informatycznym o światowym znaczeniu. Zaczęto mówić, że jeśli reformy w Indiach nie udadzą się, to ich przyszłością będzie stać się takim krajem, jak Bihar, najbardziej brutalny, żyjący bez prawa, niewykształcony stan Indii. Jeśli wyjdą, czeka je los świetnie prosperującego Bangalore.
Indie zaczęły się zmieniać. Splądrowane 200 latami kolonizacji brytyjskiej, na koniec w formie "pożegnalnego pocałunku" od opuszczających je Brytyjczyków podzielone na Indie i muzułmański Wschodni i Zachodni Pakistan, ze spornym między nimi Kaszmirem, rolnicze Indie pod przewodnictwem Nehru chcąc uniknąć dalszej zależności od Zachodu na podobieństwo ZSRR Indie prowadziły gospodarkę planową budując przemysł ciężki. Trzy lata po odzyskaniu niepodległości w 1950 roku ich udział w światowym handlu wynosił 2%, 50 lat potem 0,8%. Nastąpiła jednak zmiana, z kraju samowystarczalnego z brakiem towarów stają się one miejscem zawalonym towarami, z rosnącą zależnością od zachodniego kapitału. Równocześnie nastąpił szturm zachodnich wartości. W Bangalore ogłoszono w październiku 1996 roku organizację konkursu na miss świata 1997 roku. Wyjątkowo zgodnie zaprotestowały skrajnie prawicowe prohinduskie organizacje: RSS, VHP i BJP oraz Muslim Jamaaati-i-Islami, w obronie czystości Matki Indie formowano kobiece oddziały samobójcze. Zdecydowano się zachodniej rozpusty w postaci konkursu piękności, mimo tego, że nie raz Induski zostawały Miss świata, nie dopuścić do Bangalore. Farmerzy Karnataki, szowiniści języka kannnada wysmarowali krowim łajnem wejście do domu jednego ze sponsorów konkursu. Strajki, marsze protestacyjne, bomba umieszczona w konstruowanej dla konkursu scenie. Precz z miss świata niech żyje matka Indie!
W.D. nie przepada za konkursami piękności, ale uważa, że tylko w Indiach z ich powodu ktoś grozi samobójstwem, lub uznaje, że bary KFC stanowią obrazę honoru narodowego.
Ksenofobia i nacjonalizm to reakcja na dezorientujące ( ludzi zmiany jakie, zachodzą w Indiach od 1991 roku. W latach 1971- 1996 ludność Bangalore wzrosła z 1,7 miliona do ponad sześciu milionów. Zieleń znika, stare domy zastępują szklane wieżowce, tygodniami brakuje prądu, dostęp do bieżącej wody - godzinę dziennie. Hałas, zanieczyszczenie, korki, lęk przed przyszłością. Na zmianach w gospodarce Indii zyskali bogaci. To symbolem ich życia i symbolem Zachodu zagrażającego wartościom Indii są pizzerie, KFC i konkursy piękności. Połowa ludności miasta żyje za 10 rupii dziennie. To co dręczy ind miasta brak wody i prądu nie dotyczy bogatych mają własne źródła wody i prądu. Przepaść między bogatymi i biednymi rośnie. Bombaj - największe slumsy świata i 150 dietetycznych klinik. Telewizja satelitarna pokazuje biednym świat bogatych, dzięki tym obrazom, biedni wiedzą już co tracą, wiec od końca lat 80-ch, tj od czasu założenia TV satelitarnej wzrosła przestępczość w Indiach.
Kulturowa inwazja Zachodu bardziej zniszczy Indie niż inwazje Mogołów i Brytyjczyków, uważają skrajnie prawicowi hindusi. Konkursy piękności i MTV, wg nich, budzą pożądanie i gwałty, stad strach przed liberalizacją gospodarczą, a za tym liberalizacją wartości moralnych.
Babur:" W Indiach wszystkiej jest inne niż w reszcie świata. Nic tego nigdy nie zmieni". Miał racje? Zmiany już następują, poczynając od miast, ale jak pisze W.D., wyjątkowa, głęboko konserwatywna kultura Indii nie odejdzie bez walki.
POD CHARMINAREM
W.D. wysłuchuje opowieści starego muzułmanina który wspomina Hajdarabad przeszłości, rządzącego nim nizama, jego pałace, zenany, , pałac obsługiwany przez 927 osób, w tym trzech lekarzy i oddział Afrykanek przeszkolonych do bronienia dostępu do haremu. Opowiada mu też, o tym, jak przeżył zajęcie Hajdarabadu nizamów muzułmańskich przez armię indyjską. 13 września 1948 roku. Obrońcy Hajdarabadu nie mieli czołgów, samolotów i artylerii. Tylko 303 stare strzelby. Armia indyjska wkroczyła z czołgami, zaatakowano ich tez z powietrza.
Gdy Aurangzeb zaatakował w 1687 pobliską twierdzę Golkondę oddziały Hajdarabadu broniły się siedem/osiem miesięcy, w 1948 roku zaatakowane przez armię indyjską, która zdecydowała się wcielić do Indii księstwo muzułmańskie, mimo położenia w sercu subkontynentu pragnącego należeć do Pakistanu - cztery dni. Bilans: siedmiu zabitych, 9 rannych w armii indyjskiej, a wśród obrońców Hajdarabadu - 632 zabitych.
"Gdy armia najeźdźców wchodzi to miasta, czy Aleksandra Wielkiego, Timura, Hitlera czy Mussoliniego, wiadomo, co robią żołnierze". Jak wielu zabito, jak wiele kobiet zgwałcono? Nigdy nie opublikowano - ze względu na haniebne dla armii dane - raportu z akcji w Hajdarabadzie złożonego Nehru w styczniu 1949 roku. Mowa w nim o masakrach i zbiorowych gwałtach dokonywanych wioska za wioska przez oddziały armii lub hinduskich bandytów po rozbrojeniu muzułmanów. Wycinek z tego raportu przedstawia sytuację w Ganjoti Paygah w okręgu Osmanabad. W miejscowości tej 500 domów należała do muzułmanów. Armia ich rozbroiła. Wtedy zaczęła się masakra ze strony hindusów. Zbiorowo gwałcono muzułmanki. Całymi nocami. Zgodnie z raportem zabito w Hajdarabadzie ponad 200 tysięcy muzułmanów, pogrom porównywalny z Pendżabem w czas Podziału 1947 roku. Oficjalnie Nehru dal armii rozkaz wkroczenia rzekomo w obronie hindusów gnębionych przez muzułmanów, tak przedstawiono to w ONZ, ale on sam był przerażony skalą pogromów. 26 XI 1948 wysłał do Patela list, w którym pisał, że raporty o liczbie zamordowanych muzułmanów przekraczają granice wyobraźni.
Rozmówca Williama Dalrymple, obrońca Hajdarabadu miał możliwość w obliczu klęski uciec do Pakistanu, ale jego ojciec zagroził mu wydziedziczeniem, jeśli stchórzy opuszczając miasto. Skazano go więc na śmierć, oczekiwał jej w celi śmierci, po 3 latach w pojedynczej celi zmieniono wyrok na dożywocie. Na innych wykonano wyroki, wielu oficerów brew ich woli zmuszono do wyjazdu do Pakistanu, wielu więziono, nie dostawali pracy zgodnie z zawodem i wykształceniem. Po pogromie arystokracja muzułmańska straciła wszystko, przyszło jej się wysprzedawać ze wszystkiego, z ziemi, domów, biżuterii, obrazów, mebli, w końcu nawet z drzwi i okien. Elita do Pakistanu, buldożery po pałacach. Koniec starego Hajdarabadu muzułmańskich nizamów.
NA DWORZE RYBIOOKIEJ BOGINII
Cztery wieże, gopury, bramy do świątyni Minakszi, rybiookiej bogini górują nad Madurajem w Tamil Nadu, jak wieże średniowiecznych kościołów w Europie.
Kształtem piramidom podobne, zdobi je zalew kolorowych postaci bogów i ludzi, z daleka widoczna zdumiewająca wszechobecność rzeźbionych postaci.
Każde miejsce owiane tu legendą. Mity Maduraju mówią, że ta skała to zły słoń, którego próba stratowania miasta braminów za sprawą Siwy zakończyła się przemienieniem w kamień. Zaś rzekę Vaigai stworzył Pan Sundareszwara mąż Minakszi dla ugaszenia pragnienia jednego z jego gości, karła, który się objadł ryżem.
W centrum świątyni - przejście ze świata ludzi w świat bogów.
Miasto ze wszystkich stron jak rzeki ku morzu płynie ulicami ku świątyni. im bliżej świątyni, tym bardziej gęstnieje tłum, w rękach pielgrzymów ofiarne tace z kwiatami i owocami, z autobusów ruszają ogoleni na łyso wierni wyznawcy Pana Wenkateszwary, którzy ostrzygli się na łyso i włosy ofiarowali jako dar w świątyni Tirupati. Stoiska z girlandami nagietek, szklanymi bransoletkami, kadzidełkami. Żebracy wyciągają ręce prosząc o miłosierdzie. Ze świątyni słychać bicie w bębny.
W samej świątyni - ciemno i uroczyście, las rzeźbionych kolumn, a na nich jaksze, kurtyzany, boginie, tancerki. Gdy wchodzisz coraz głębiej w ciemność, pojawia się wrażenie powrotu do łona, do macicy. Króluje kobiecość. To jedyna wg Williama Dalrymple w Indiach świątynia, w której czczone są męskie i kobiece bóstwa, przy czym króluje Minakszi, jej mąż piękny Pan Sundareszwara, choć jest formą Siwy czczony jest tu na drugim miejscu, jako mąż Minakszi. Stąd niezwykłość świątyni, która szczególnymi łaskami obdarza tych, którzy modlą się tu o dziecko. Jeśli pragniesz być matką, pomódl się do Minakszi, zawieź na banianie sznureczek - symbol modlitwy i czekaj, za dziewięć miesięcy w Twoim domu urodzi się dziecko.
Wyrazem jej płodności jest wielość postaci na gopurach. Ale i syn jej i pięknego Sundareszwary, sześciogłowy bóg wojny Murugan.
Autor jest świadkiem świętowania. Widzi procesję, na wozie obwożone postacie bogów, błogosławieństwo ozdobionego słonia, słyszy bębny, podobny do pawiego krzyku dźwięk z tamilskiego gigantycznego oboju nagashvaram, patrzy na głowy pielgrzymów pokryte vibhuti - popiołem i kumkum - czerwonym proszkiem - symbolem seksualności bogini. Minakszi i Sundareszwarę wiodą w kierunku świętego stawu, aby raz na rok mogli zostawieni sobie popływać po nim, aby mogli tam siebie wzajemnie uwodzić. Bogini daje siłę, daje dzieci, daje jak matka.Tradycja ceremonii trwa 2 tysiące lat, odprawia ją 64 pokolenie kapłanów z tych samych rodzin. Miasto bardzo podobne do dzisiejszego w swej formie świętowania Minakszi 302 p.n.e. opisywał Grek Megasthenes. Zawędrował on do Maduraju, by handlować tu perfumami, srebrem i włoskim winem, stąd wywożąc jedwab, perły, kość słoniową i pieprz. Za Nerona Maduraj miał, jak pisze W.D. swoją ambasadę w Rzymie. Z tych czasów weszły potem do angielskiego języka słowa oznaczające pieprz i imbir - "pepper" i "ginger" po angielsku, z tamilskiego "pippali" i "singabera".
Miasto słynie też ze starożytnej Akademii poetów tamilskich Sangam. W ich utworach opowiadane są np historie o:
- wojnach z powodu odmowy poślubienia kogoś z książąt, o matkach cieszących się ze śmierci synów na polu bitwy, jako o nadziei na ich nirwanę
- o księciu Kovalan, który zlekceważywszy żonę i stracił majątek dla kurtyzany Madhavi, oskarżony o kradzież i ścięty na ulicach Maduraju, za co pełna gniewnej zemsty żona kazała podpalić miasto
W. D. pisze też o połączeniu świątyni, ekranu i wyborów. Bogów grają gwiazdy, które potem zostają politykami. Znak firmowy Południa Indii.Girlandy na szyjach braminów i polityków.
Bardzo ciekawa książka, czytając którą można z Williamem Dalryple wędrować przez Indie od północy po południe, poznając ich rzeczywistość współczesną i przeszłość, z której wyrasta. Najbardziej interesujące jest to, że W.D. przedstawia Indie poprzez spotkania z ludźmi, sam nie wysuwając się na plan pierwszy, choć nie odżegnując się też od własnych wrażeń. Wykazuje się też dużą odwaga szukając prawdy, choćby w obozach tamilskich tygrysów (rozdział "Na tygrysiej ścieżce")
skopiowane z mojej strony nietylkoindie.pl i z blogu Zahry valley-of-dance.
Wielki pasjonat Indii William Dalrymple, którego znam z niedoczytanej jeszcze książki "Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach", w 1998 roku wydał swoją relację z podróży po subkontynencie, ze spotkań z Indusami, tymi znanymi i tymi zwyczajnymi. Książkę, zaopatrzoną w słowniczek indyjskich pojęć i indeks z nazwami, podzielono na sześć części:
-...
Jeżdżąc po Indiach lub wędrując w sieci wypatruję książek, z myślą o ich wykorzystaniu w przyszłości, gdy nadejdzie czas zajęcia się w książkach tematem, a to Gandhiego, a to skierowanego przeciw Brytyjczykom powstania sipajów, a to 600-letniego panowania muzułmanów w Indiach. Temat pojawia się, gdy wędrujemy właśnie po ziemi związanej bezpośrednio z nim. Podobna myśl stoi za skupywaniem książek o Kaszmirze. Z nadzieją, że dotrę w końcu także i do Kaszmiru.
Nie dotarłam. Niemniej podczas naszej podróży w sierpniu 2019 w Kaszmirze tak wrzało, że trudno było już nie poruszyć potem w książce tego tematu. Premier Indii Narendra Modi spełniał właśnie swoje obietnice wyborcze, karmił apetyt głosujących na niego ekstremalnych hindusów - zmieniwszy status Kaszmiru wprowadził w ogarniętym od 31 lat wojną domową stanie lockdown (pół roku przed tym w całych Indiach z powodu pandemii). Problem muzułmańskiego Kaszmiru - odgórnie wbrew woli jego mieszkańców - zdecydowano się rozwiązać pomniejszając go, odrywając od niego Ladakh, zabierając mu status stanu i znosząc zakaz osiedlania się w Dolinie Kaszmiru osadników z Indii. Jeśli na podobieństwo Tybetu, w którym już jest więcej Chińczyków niż Tybetańczyków, Kaszmir przejmą hindusi, skończy się jego odrębność, stanie się on tylko częścią Indii.
Przygotowując się do przedstawienia historii i teraźniejszości Kaszmiru czytałam książkę za książką, zarzucałam w whatsappie pytaniami poznanego podczas podróży po Indiach Kaszmirczyka Nazira.
Jedną z tych książek jest napisany 25 lat temu " The Crisis in Kashmir". Ćwierćwiecze zmieniło wiele w Kaszmirze nie zmieniając nic zasadniczo. Dalej z miliona 300 tysięcy żołnierzy armii indyjskiej 900 tysięcy przebywa w Dolinie Kaszmiru o liczbie mieszkańców ok. 7 milionów. I liczba ich rośnie. Dalej strzelają oni do - w ich języku - rebeliantów, w języku Kaszmiru - bojowników o wolność. Prawie codziennie żołnierze indyjscy giną od kul Kaszmirczyków.
W siedmiu rozdziałach
- The Kashmir conundrum
- Political mobilization and the onset of the insurgency
- The past as contrast; or, The dog that didn't bark
- Another war and Mrs. Gandhi's legacy
- The crisis worsens
- Strategies and options for resolving the crisis
Indus Ganguly, profesor politologii na uniwersytecie Columbia (wnioskując z nazwiska Bengalczyk) przedstawia historię Kaszmiru, problem, który kosztował Indie i Pakistan trzy wojny i wciąż daremne próby rozwiązania go.
Książkę przeczytałam w listopadzie 2020 szukając w niej wiedzy potrzebnej mi podczas pisania nowej książce o Indiach. Teraz prawie rok później wracam do napisanego z boku stron znaku π - sygnał, wróć i być może wykorzystaj, w tym co PIszesz.
Na chybił trafił informacje:
- o porwaniu w XII 1989 roku córki ministra spraw wewnętrznych Indii
- o stacjonowaniu w chwili pisania książki, w 1987 roku w Kaszmirze 400 tysięcy indyjskich żołnierzy (dziś 900 tysięcy)
- władzę nad muzułmańskim Kaszmirem przekazali hinduskiemu maharadży w zamian za lojalność i pieniądze Brytyjczycy w 1847, 100 lat później stało się to zarzewiem konfliktu
- w chwili uzyskania wolności po 180 latach brytyjskiej kolonizacji, gdy doszło do Podziału Indii i wyodrębnienia z nich muzułmańskiego Pakistanu, Kaszmir mogąc wybrać, do kogo chce należeć, chciał nieosiągalnej w tych warunkach wolności. Przywódcom zależało na wcieleniu Kaszmiru, Nehru do Indii na dowód, że w laickim państwie nie ma znaczenia, że Kaszmir jest muzułmański. Jinnahowi z racji dopełnienia muzułmańskiego Pakistanu muzułmańskim Kaszmirem.
- dziś nie do pomyślenia, ale w 1947 zarówno brytyjski wicekról Lord Mountbatten, jak i dwaj najwięksi bojownicy o wolność Indii, a potem ich przywódcy Nehru i Patel dopuszczali możliwość oddania muzułmańskiego Kaszmiru Pakistanowi
Itd itd...
W książce zaciekawiła mnie niezwykła postać szejka Mohammeda Abdullaha, Lwa Kaszmiru, którego z Nehru połączyła dramatyczna przyjaźń. Śledziłam potem dokładniej przedstawione jego losy w "India after Gandhi" R. Guha
Jeżdżąc po Indiach lub wędrując w sieci wypatruję książek, z myślą o ich wykorzystaniu w przyszłości, gdy nadejdzie czas zajęcia się w książkach tematem, a to Gandhiego, a to skierowanego przeciw Brytyjczykom powstania sipajów, a to 600-letniego panowania muzułmanów w Indiach. Temat pojawia się, gdy wędrujemy właśnie po ziemi związanej bezpośrednio z nim. Podobna myśl stoi...
więcej Pokaż mimo to