-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz1
-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
Biblioteczka
Hmmm, coś mi się widzi, że moja opinia dotycząca literatury amerykańskiej, dość powierzchowna bo oparta na pochłanianym w czasie liceum Whartonie, i kilku innych autorach, których już nie pamiętam, raczej się nie zmieni... Rzeźnia nr 5 pasuje do tego obrazu który mi się swego czasu wytworzył - fajne, realistyczne, aczkolwiek dość skrótowe i takie jakieś, bo ja wiem jak to określić? Proste...? Kompozycyjnie książka przypomina "Kod Leonadra Da Vinci" - tekstu na stronach jest tyle, że przeciąg się robi od tempa przewracania kartek ;) Niemniej, warto tę książkę przeczytać, chociażby po to, żeby mieć porównanie z innymi antywojennymi pozycjami - "Na Zachodzie bez zmian", które jest nawet w pewnym sensie podobne, czy "Łaskawe", które w żaden sposób podobne nie jest (i nie wiem czy dobrnę do końca ;( )
Hmmm, coś mi się widzi, że moja opinia dotycząca literatury amerykańskiej, dość powierzchowna bo oparta na pochłanianym w czasie liceum Whartonie, i kilku innych autorach, których już nie pamiętam, raczej się nie zmieni... Rzeźnia nr 5 pasuje do tego obrazu który mi się swego czasu wytworzył - fajne, realistyczne, aczkolwiek dość skrótowe i takie jakieś, bo ja wiem jak to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chyba jedna z niewielu książek Lema utrzymana w konwencji hard sf. Miłośnikom akcji typu budzenie się statku kosmicznego a'la "Aliens", szczegółowo opisanego, polecam początek książki - aż ciarki chodzą po plecach, gdy sie czuje tą potęgę technologii, zamkniętą w kadłubie ogromnego statku :) (mnie tam zawsze chodzą jak sobie coś takiego wyobrażam, nie wiem jak wam :P ). Godny uwagi jest też sposób w jaki Lem każde swoim bohaterom tej technologii doświadczać. Bardzo trudno ściśle to zdefiniować, ale chodzi o wrażenie, że ta technologia nie jest dla bohaterów książki niczym szczególnym, traktują ją jak zupełną codzienność, nie wartą ekscytacji. Jest tam w jednym miejscu opis jak chyba narrator przygląda się kadłubowi Niezwyciężonego, pełnemu wżerów po ciosach mikrometeorytów. Przed oczami staje wizja marynarza idącego wzdłuż kadłuba jakiegoś drobnicowca, stojącego w suchym doku, i klnącego na poprzyrastane do poszycia małże czy pąkle. Marynarz nie zachwyca się statkiem i jego potęgą, w ogóle nie rozumuje w takich kategoriach (a przynajmniej ten mój teoretyczny marynarz ;) ). I taka właśnie atmosfera panuje w książce - niezwykła technologia jest opisana tak, jakby była codziennością, i zrobione jest to w sposób nienachalny, bardzo rzeczywisty, naturalny. Pewnie, Han Solo też walił pięścią w panele kontrolne Sokoła Millenium, żeby uruchomić jakieś obwody, ale mimo wszystko czuje się, że ta "codzienność" w Star Wars jest tylko pozorna. W Niezwyciężonym jest rzeczywista.
Druga fajna rzecz, może nawet najważniejsza w tej książce, to sytuacja opisana gdzieś pod koniec - gdy dowódca wyprawy musi podjąć decyzję czy ruszyć na poszukiwanie jednego z zaginionych członków załogi, czy też uciekać, ewakuując jak najszybciej tych którzy jeszcze zostali żywi. Narrator, pierwszy oficer, uważa że decyzja jest oczywista, i złości się na dowódcę że ten się waha. I tu następuje genialny ruch - Lem każe dowódcy poprosić pierwszego oficera, by podjął decyzję za niego, zgodnie z własnym sumieniem. To jest jedna z najgenialniejszych scen jakie widziałem w życiu - bo nagle się okazuje, że bardzo łatwo jest krytykować działania i decyzje kierownictwa, tak długo jak samemu nie jest się na kierowniczym stanowisku. Wtedy nagle się okazuje, że to co jeszcze przed chwilą wydawało się oczywiste - wcale takie nie jest.
Nie znam żadnej innej ksiązki sf, która poruszyłaby tak ważny temat. Ekscytacja mieczami świetlnymi i skokami hiperprzestrzennymi to pikuś i banał w porównaniu z tym, co wyczynia Lem, jak świetnym jest psychologiem, i z jakim pozbawionym patosu mistrzostwem pokazuje ludzkie zachowania, traktując scenografię sf tylko jako scenę, a nie głównego bohatera.
Natomiast sama akcja książki może się wydać banalna - zwłaszcza gdy widziało się dziesiątki filmów sf, do znudzenia eksploatujących temat "wyprawa z Ziemi rusza na nieznaną planetę, i coś zaczyna po kolei zżerać załogę" :) Ale mam wrażenie, że Lem był tutaj pierwszy, na kilkanaście albo i kilkadziesiąt lat przed całą resztą (w większości śmieciowej :) ) twórczości tego typu.
Chyba jedna z niewielu książek Lema utrzymana w konwencji hard sf. Miłośnikom akcji typu budzenie się statku kosmicznego a'la "Aliens", szczegółowo opisanego, polecam początek książki - aż ciarki chodzą po plecach, gdy sie czuje tą potęgę technologii, zamkniętą w kadłubie ogromnego statku :) (mnie tam zawsze chodzą jak sobie coś takiego wyobrażam, nie wiem jak wam :P )....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wiecie co jest najpiękniejsze w tej książce? Wizjonerstwo Lema, absolutnie ponadczasowe, któremu (wizjonerstwu) zupełnie nie szkodzi nieco naiwna wizja zaawansowanej technologii - trzeba pamiętać kiedy ta książka była pisana, wtedy udostępniony narratorowi wyjątkowy komputer, który oprócz zwykłej klawiatury miał także pedały do obsługiwania go nogami, przestaje śmieszyć, a skłania do refleksji. Po pierwsze - widać doskonale, że scenografia jest w gruncie rzeczy kompletnie nieistotna, nie ma znaczenia jak w szczegółach wygląda opisywana przez Lema technologia, bo liczy się opowiedziana historia - człowiek w obliczu nieznanego. Po drugie, widać też jak bardzo chybione mogą być obecne przewidywania, snute przez naukowców oraz różnych "wiedzących inaczej" :)
Co do książki - jak większość dzieł Lema, stanowi genialne studium prób zrozumienia Obcego ("to" Obce, nie "ten" Obcy), oraz unaocznia jak trudne to może być, bo nie można oczekiwać, że obca inteligencja będzie się posługiwała tym samym systemem logiczno-pojęciowym co ludzie. Lem jest w tym mistrzem, wyprzedza nie tylko swoje, ale i chyba nawet nasze czasy - wystarczy zobaczyć żałośnie "obce" cywilizacje rodem chociażby ze Star Treka ;)
Wiecie co jest najpiękniejsze w tej książce? Wizjonerstwo Lema, absolutnie ponadczasowe, któremu (wizjonerstwu) zupełnie nie szkodzi nieco naiwna wizja zaawansowanej technologii - trzeba pamiętać kiedy ta książka była pisana, wtedy udostępniony narratorowi wyjątkowy komputer, który oprócz zwykłej klawiatury miał także pedały do obsługiwania go nogami, przestaje śmieszyć, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGenialna książka, pisana w typowo "męski" sposób (porównajcie sobie narrację Sapkowskiego i Anny Brzezińskiej, to będziecie wiedzieli o co chodzi ;) ) - najpierw fakty, nakreślenie całej sytuacji w danym okresie, a potem ich analiza i różne dywagacje. Wziąłem się za tą książkę ponieważ od dawna mnie fascynowało pytanie, jak to się stało, że Rosjanie ściągneli sobie na głowę koszmar ZSRR. I z wielkim zdziwieniem odkryłem, że oni Nietzschego ;) sobie na głowę nie ściągali - oni NIGDY (no, prawie nigdy) nie mieli inaczej!! Coś niesamowitego, ten kraj nigdy nie był "normalny". Fascynujące połączenie zacofania i postępu, i aż wierzyć się nie chce, że stworzyli tak wielkie imperium. Zaletą Hellerowskiego sposobu prowadzenia wywodu jest to, że przechodzi do analiz akurat wtedy, gdy czytelnik (czyli ja, w tym przypadku :P ) zdąży się już troszkę znużyc gołymi faktami :) (i odwrotnie).
Genialna książka, pisana w typowo "męski" sposób (porównajcie sobie narrację Sapkowskiego i Anny Brzezińskiej, to będziecie wiedzieli o co chodzi ;) ) - najpierw fakty, nakreślenie całej sytuacji w danym okresie, a potem ich analiza i różne dywagacje. Wziąłem się za tą książkę ponieważ od dawna mnie fascynowało pytanie, jak to się stało, że Rosjanie ściągneli sobie na głowę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czy ktoś dostrzega, jak bardzo to jest podobne do "Przypadków wojaka Szwejka"? Identyczny schemat narracji, a w zasadzie brak schematu - ot, zbiór luźnych historyjek, nie powiązanych żadną intrygą.
Zdaje się, że obie książki powstawały też w podobny sposób - Pickwick jako zbiór kolejnych odcinków publikowanych w którejś z gazet, Szwejk jako zbiór anegdot wartych opowiedzenia, dla którego to celu stworzona została akcja (kulejąca czasami, i mało autentyczna).
Ale dobra, miało być o Pickwicku :)
Książka jest w pewien sposób urocza - uroczo naiwna, można by rzec. Ciekawe jest obserwować jak się kiedyś pisało książki, te wszystkie "zabawne przypadki", które tyle już razy czytało się i widziało gdzieś indziej, w później napisanych książkach czy nakręconych filmach. Jest to pewnego rodzaju skok w przeszłość, na dodatek pozwalający otrzeć się o angielską mentalność tamtych czasów, i to specyficzne poczucie humoru, widoczne także w "O czym szumią wierzby", albo w książkach Tolkiena. Warto przeczytać, zwłaszcza jeśli ktoś jest w stanie dostrzec coś więcej niż tylko bezpośrednią akcję :)
Czy ktoś dostrzega, jak bardzo to jest podobne do "Przypadków wojaka Szwejka"? Identyczny schemat narracji, a w zasadzie brak schematu - ot, zbiór luźnych historyjek, nie powiązanych żadną intrygą.
Zdaje się, że obie książki powstawały też w podobny sposób - Pickwick jako zbiór kolejnych odcinków publikowanych w którejś z gazet, Szwejk jako zbiór anegdot wartych...
Świetna książka, świetne tłumaczenie (zwłaszcza fajne są te momenty w których tłumacz ni stąd ni z owąd pojawia się w tekście - człowiek wtedy zaczyna sobie zdawać sprawę, jak niewidoczny jest tłumacz "na codzień", wtedy gdy nie zwraca się wprost do czytelników). Co mi przeszkadza to to, że chwilami Dawkins przytacza różne fakty, dość anegdotyczne, nie podając źródeł, ale budując na nich swój wywód - czyli robi to samo, co zarzuca kreacjonistom i innym przedstawicielom "radosnej twórczości" pseudonaukowej. Niemniej, książka zdecydowanie warta polecenia, prawdopodobnie w części czytelników budząca mocne emocje. Co jest trochę zabawne to to, że tekst stara się dowieść i wykazać że życie bez wiary w boga jest równie bogate i barwne jak życie z wiarą. Mam wrażenie, że w naszej kulturze (polskiej, w odróżnieniu od kultury USA) taka argumentacja jest trochę chybiona, bo u nas mało kto się na codzień zastanawia nad prawdziwym sensem tego w co - jak sądzi - wierzy. Wydaje mi się że w USA traktują te sprawy o wiele bardziej poważnie, budując na nich solidny światopogląd - dlatego ktoś kto stracił wiarę może się tam poczuć jakby faktycznie grunt usunął mu się spod nóg. U nas osób prawdziwie wierzących jest zdaje się o wiele, wiele mniej :) (ale mogę się mylić, bo nie robiłem żadnych statystyk - to wyłącznie moje wrażenia, oparte na fragmentarycznych obserwacjach :) ).
Świetna książka, świetne tłumaczenie (zwłaszcza fajne są te momenty w których tłumacz ni stąd ni z owąd pojawia się w tekście - człowiek wtedy zaczyna sobie zdawać sprawę, jak niewidoczny jest tłumacz "na codzień", wtedy gdy nie zwraca się wprost do czytelników). Co mi przeszkadza to to, że chwilami Dawkins przytacza różne fakty, dość anegdotyczne, nie podając źródeł, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPozycja obowiązkowa dla miłośników i wyznawców racjonalizmu :) Świetnie napisane (i przetłumaczone! :) ) opracowanie przybliżające mechanizmy rządzące rzeczywistością, i to w jaki sposób można się do nich "dobrać" żeby nam udzieliły odpowiedzi na ciekawe pytania :) Przy okazji czytania tej właśnie książki zajarzyłem wreszcie, w jaki sposób można określić stopień "przesunięcia ku czerwieni" światła odległych gwiazd czy galaktyk :) Niemniej, Dawkins chwilami niepotrzebnie (wg mnie) i trochę sztucznie (również wg mnie) usiłuje dowodzić, że poeci, gdyby tylko znali odkrycia współczesnej nauki, na pewno by się nimi zachwycali nie mniej niż kiedyś widokiem ukwieconej łąki, kwitnącego sadu czy rozgwieżdżonego nieba, wtedy gdy jeszcze nie było wiadomo jak to wszystko działa. Trochę tak jakby starał się "podlizać" miłośnikom sztuki (a więc, do pewnego stopnia, "przeciwnikom" nauki)...
Pozycja obowiązkowa dla miłośników i wyznawców racjonalizmu :) Świetnie napisane (i przetłumaczone! :) ) opracowanie przybliżające mechanizmy rządzące rzeczywistością, i to w jaki sposób można się do nich "dobrać" żeby nam udzieliły odpowiedzi na ciekawe pytania :) Przy okazji czytania tej właśnie książki zajarzyłem wreszcie, w jaki sposób można określić stopień...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHehe, 3 czytelników? To ze mną będzie 4, zdaje się :) A szkoda, że tak mało... Świadczy to niestety o tym, że o wiele łatwiej szerzyć teorie wyssane z palca niż racjonalne, oparte na faktach próby wytłumaczenia jak mogło być naprawdę. Oraz o tym, że większości ludzi wcale nie interesuje, jak mogło być naprawdę. Przeczytają takiego Dänikena, zachwycą się Tajemnicą (koniecznie przez duże "T"), nie przyjdzie im do głowy czegokolwiek sprawdzić czy zweryfikować, i polecą dalej, do innej astrologii, wróżenia z fusów czy rozczesywania aury ;) (wiem, jestem złośliwy ;) ) Do rzeczy - książka Michery to kapitalne opracowanie, wyjaśniające że wymyślone przez Dänikena teorie mają jak najbardziej racjonalne wytłumaczenie. Nie przeczę że miejscami Michera idzie trochę za daleko w swoich "to oczywiste, że...", i wyciąga wnioski które wcale nie wynikają "oczywiście" z przedstawionych faktów. Niemniej, warto tę książkę przeczytać, chociażby po to, żeby zdać sobie sprawę jak wiele trzeba wysiłku, wiedzy i czasu, by wykazać, że pozaziemskie i nadprzyrodzone teorie, wymyślone na pniu w wyniku radosnej twórczości przez autorów łączących w dowolny sposób fakty z najróżniejszych dziedzin, są, nawet jeśli nie błędne, to po prostu niepotrzebne.
Hehe, 3 czytelników? To ze mną będzie 4, zdaje się :) A szkoda, że tak mało... Świadczy to niestety o tym, że o wiele łatwiej szerzyć teorie wyssane z palca niż racjonalne, oparte na faktach próby wytłumaczenia jak mogło być naprawdę. Oraz o tym, że większości ludzi wcale nie interesuje, jak mogło być naprawdę. Przeczytają takiego Dänikena, zachwycą się Tajemnicą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowieść tak rozbudowana, że... hohoho ;) Masą wątków, masa bohaterów, na początku trudno się w tym wszystkim połapać, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosyjski system dwóch imion. Niemniej, książka tętni życiem, skrzy się od szczegółów, w sumie nieistotnych dla akcji, ale znakomicie budujących "scenę" na której dzieje się cała historia. Czasem ma się wrażenie, jakby się wsiadło w batyskaf, albo lepiej - w wehikuł czasu, który pozwala na moment zanurzyć się w prawdziwy świat tamtych czasów. Już dla samej tej niezwykłej szczegółowości warto tę książkę przeczytać (o ile ktoś potrafi docenić coś więcej niż tylko szybką akcję a'la Dan Brown ;) )
Powieść tak rozbudowana, że... hohoho ;) Masą wątków, masa bohaterów, na początku trudno się w tym wszystkim połapać, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosyjski system dwóch imion. Niemniej, książka tętni życiem, skrzy się od szczegółów, w sumie nieistotnych dla akcji, ale znakomicie budujących "scenę" na której dzieje się cała historia. Czasem ma się wrażenie, jakby się wsiadło w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowieść tak rozbudowana, że... hohoho ;) Masą wątków, masa bohaterów, na początku trudno się w tym wszystkim połapać, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosyjski system dwóch imion. Niemniej, książka tętni życiem, skrzy się od szczegółów, w sumie nieistotnych dla akcji, ale znakomicie budujących "scenę" na której dzieje się cała historia. Czasem ma się wrażenie, jakby się wsiadło w batyskaf, albo lepiej - w wehikuł czasu, który pozwala na moment zanurzyć się w prawdziwy świat tamtych czasów. Już dla samej tej niezwykłej szczegółowości warto tę książkę przeczytać (o ile ktoś potrafi docenić coś więcej niż tylko szybką akcję a'la Dan Brown ;) )
Powieść tak rozbudowana, że... hohoho ;) Masą wątków, masa bohaterów, na początku trudno się w tym wszystkim połapać, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosyjski system dwóch imion. Niemniej, książka tętni życiem, skrzy się od szczegółów, w sumie nieistotnych dla akcji, ale znakomicie budujących "scenę" na której dzieje się cała historia. Czasem ma się wrażenie, jakby się wsiadło w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toChwilami ciężkie dla kogoś nie obeznanego z matematyką. Chwilami dość naiwne - przeskok autora z fizyki kwantowej na zagadnienie świadomości, wg mnie jest to przeskok trochę karkołomny, pomijający zupełnie skomplikowane procesy fizjologiczne i "systemy" działające w mózgu, które dopiero od niedawna zaczynamy odkrywać. Zdaje się że w czasach gdy Penrose pisał tę książkę wiele z tego było jeszcze nieznane, więc jego próbę połączenia fizyki kwantowej z umysłem można mu wybaczyć ;) Tak czy siak, lektura warta uwagi, jest w niej w zasadzie wszystko co dotyczy podstawowych praw rządzących światem :)
Chwilami ciężkie dla kogoś nie obeznanego z matematyką. Chwilami dość naiwne - przeskok autora z fizyki kwantowej na zagadnienie świadomości, wg mnie jest to przeskok trochę karkołomny, pomijający zupełnie skomplikowane procesy fizjologiczne i "systemy" działające w mózgu, które dopiero od niedawna zaczynamy odkrywać. Zdaje się że w czasach gdy Penrose pisał tę książkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak zwykle u rosyjskich autorów - przebogata książka, w której liczy się nie tylko to co dosłowne :) Ale jeśli jest tu ktoś, kto mi wytłumaczy na czym polega drugie dno M&M, to zapraszam :)
Jak zwykle u rosyjskich autorów - przebogata książka, w której liczy się nie tylko to co dosłowne :) Ale jeśli jest tu ktoś, kto mi wytłumaczy na czym polega drugie dno M&M, to zapraszam :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGłęboka, wielowarstwowa książka, jak zwykle u Dostojewskiego skrząca się opisami szczegółów :) Dla mnie bomba :)
Głęboka, wielowarstwowa książka, jak zwykle u Dostojewskiego skrząca się opisami szczegółów :) Dla mnie bomba :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-08-01
Jedna z najgenialniejszych książek jakie czytałem. Niezwykle prawdziwa, pełna wciąż aktualnych, ponadczasowych obserwacji o ludziach i życiu (oraz wszechświecie i całej reszcie ;) ), wypełniona subtelnym, stonowanym humorem, którego na pierwszy rzut oka mniej wyrobieni czytelnicy zapewne nie zauważą. Porywające są już pierwsze kartki - chociaż w zasadzie nic wielkiego się tam nie dzieje, i to przez dobre kilkadziesiąt stron, to jednak treść tych akapitów jest tak prawdziwa (i tak zgodna z moimi własnymi poglądami :) ), że wsiąka się w to bez reszty i natychmiast. A sposób w jaki ojciec Sinuhe wybił mu z głowy marzenia o zostaniu żołnierzem, oraz komentarz Sinuhe na koniec tego epizodu - bezcenny ;) Bardzo wiele zależy też od tłumaczenia, a to jest zrobione naprawdę dobrze. Krótko mówiąc - rewelacyjna książka dla wyrobionych czytelników, którym nie jest obca zdolność do refleksji i spojrzenia na świat z perspektywy myślącego obserwatora. Znajdziecie w tej książce swój świat, o którym być może sądziliście że jest tylko wasz, i że mało kto w ten sposób widzi rzeczywistość.
Jedna z najgenialniejszych książek jakie czytałem. Niezwykle prawdziwa, pełna wciąż aktualnych, ponadczasowych obserwacji o ludziach i życiu (oraz wszechświecie i całej reszcie ;) ), wypełniona subtelnym, stonowanym humorem, którego na pierwszy rzut oka mniej wyrobieni czytelnicy zapewne nie zauważą. Porywające są już pierwsze kartki - chociaż w zasadzie nic wielkiego się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jak zwykle u Jansson - książka świetna, o wiele głębsza niż mogłoby to wynikać z dosłownej treści. A co jeszcze lepsze - jest słuchowisko radiowe na podstawie Lata Muminków. I to słuchowisko jest po prostu genialne :)
Jak zwykle u Jansson - książka świetna, o wiele głębsza niż mogłoby to wynikać z dosłownej treści. A co jeszcze lepsze - jest słuchowisko radiowe na podstawie Lata Muminków. I to słuchowisko jest po prostu genialne :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to