Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Wow. Naprawdę wow.

Nie tego się spodziewałam. Zwłaszcza że tuż po premierze książka w wydaniu polskim nie zebrała zbyt dobrych opinii ze względu na tłumaczenie jakie zaserwowało nam wydawnictwo niezwykłe. Ja się jednak wyłamie. Wiem że to co zrobiło wydawnictwo nie było w porządku względem nas odbiorców jednak nie uważam żebym straciła niewiarygodnie dużo z całej historii.

Nie jestem biegła w czytaniu w języku angielskim. Ba. Zaczynam dopiero raczkować. Jestem jednak w stanie zrozumieć tych co czytają w obcym języku więcej. Bo są. Zdarzają się błędy. Jednak jak na początku byłam w stanie wyłapać ich więcej tak z mniej więcej w 1/4 książki przestałam zwracać na nie uwagę. Bo pochlonelo mnie coś innego. Znacznie ważniejszego. Historia. To o czym ta książka jest. Bo fabułą ta książka wybronił się w 100%.

Wiedźma morska to jak dla mnie prequel małej syrenki. Historia Urszuli. Dowód na to że każda historia może mieć drugie dno. Bo kto z nas nie zna baśni o małej syrence która ponad wszystko pragnęła być człowiekiem. Jednak co by się stało gdyby kierowała nią nienawiść a nie miłość?

Co jeśli ta zła wiedźma która tak dobrze znamy z disneyowskiej adaptacji sama jest tak naprawdę ofiarą?

Ta opowieść to coś niesamowitego. Bajkowego, ulotnego. Nie wiem dlaczego jednak mój mózg porównuje tę historię do motyla. O bardzo delikatnych skrzydłach, który jednak sprawia że nasze życie jest ładniejsze.

Nie jest to jednak lektóra słodka i różowa. Wręcz przeciwnie. Jest to najbardziej mroczna opowieść jaką udało mi się jak dotąd przeczytać. Jest jednak tak hipnotyzujaca że nie sposób ani się od niej oderwać ani szybko o niej zapomnieć. To historia która pozostanie ze mną jeszcze na długo. Czuje że na bardzo długo.

Wow. Naprawdę wow.

Nie tego się spodziewałam. Zwłaszcza że tuż po premierze książka w wydaniu polskim nie zebrała zbyt dobrych opinii ze względu na tłumaczenie jakie zaserwowało nam wydawnictwo niezwykłe. Ja się jednak wyłamie. Wiem że to co zrobiło wydawnictwo nie było w porządku względem nas odbiorców jednak nie uważam żebym straciła niewiarygodnie dużo z całej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Obawiam się, że gdyby było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem nigdy nie poznałabym Hannibala Lectera.

Fabuła książki kręci się wokół skarbu ukrytego przez samego bosa narkotykowego wszech czasów Pablo Escobara w jego willi w Miami.

Dlaczego więc opis z okładki brzmi tak zachęcająco? Nie wiem. Ponieważ ten wątek zostaje poruszony dopiero pod koniec książki. A nawet nie tyle poruszony co po prostu ledwie wspominany. Ktoś kto miał być głównym bohaterem pokazuje się ledwie w kilku rozdziałach.

Ogólnie mam bardzo dużo wątpliwości co do tej pozycji. Bardziej przypomina mi ona rozpisany scenariusz jakiegoś filmu. O bohaterach wiemy niewiele. Jak dla mnie są oni źle zarysowani. Wręcz bezpłciowi. A osoba która miała być charyzmatyczna i przyciągająca jest najbardziej odstręczającą postacią jaką kiedykolwiek spotkałam w literaturze.

Dodatkowo irytowały mnie wstawki, które kompletnie nie miały z niczym nic wspólnego. Nie przypuszczałam że tak krótka książka może się aż tak dluzyc. Jednak często tak jest z książkami o niczym. Chociaż sama historia Cari byłaby nawet ciekawa. Niestety coś zostało do niej dopisane. I to coś nie wypaliło kompletnie.

Dawno nie byłam tak zawiedziona. wiele debiutow okazało sie być lepszymi niż ,,dzieło'' jakby się zdawało jednego z wybitniejszych autorów. Jednak w porównaniu z ostatnimi lekturami jestem w stanie przeżyć takie rozczarowanie, i mam nadzieję że kolejne książki będą o wiele lepsze, albo przynajmniej mniej rozczarowujące.

Obawiam się, że gdyby było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem nigdy nie poznałabym Hannibala Lectera.

Fabuła książki kręci się wokół skarbu ukrytego przez samego bosa narkotykowego wszech czasów Pablo Escobara w jego willi w Miami.

Dlaczego więc opis z okładki brzmi tak zachęcająco? Nie wiem. Ponieważ ten wątek zostaje poruszony dopiero pod koniec książki. A nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie będę kłamać. Do lektury tej książki podchodziłam z pewną rezerwą. Głównie chodziło mi o opinie jakoby była to książka bardzo feministyczna. Wręcz podchodząca pod skrajny feminizm. A to może już niektórych zniechęcić do lektury. Jak jednak można nie podjąć buntu, gdy ojciec ocenia wartość swoich córek tylko i wyłącznie z perspektywy ich urody? Jak pogodzić się ze światem gdzie mężczyźni traktują kobiety, jak zabawki których jednym celem bytu jest zabawianie ich, cieszenie oka i bycie posłusznym.

Bo tak w świecie syren mężczyźni postrzegają kobiety. Jako nic nieznaczące puste wydmuszki, które z wdzięcznością i zachwytem mają chłonąć każde męskie słowo.

Jak się nie buntować, gdy własny ojciec traktuje swoje córki jak zwykłą walutę. Możliwe, że nawet mniej wartą od pieniędzy czy innych klejnotów ze skarbca?

Jest to forma feminizmu, która rozumiem. Bo jak się nie sprzeciwić, gdy ktoś zabrania być sobą? Gdy jest się mniej wartym od rzeczy?

Osobiście nie dostrzegłam jakiś rażących przesłanek jakoby kobiety były we wszystkim lepsze i nieskazitelne w porównaniu do mężczyzn. Wręcz przeciwnie. Autorka nikogo nie szufladkuje, a wręcz na każdej stronie podkreśla, że każdy bez względu na płeć jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Że patrzenie na wszystko przez pryzmat płci czy upodobań jest krzywdzące i prowadzi tylko do nieszczęścia.

Król Morza nie może pogodzić się ze stratą małżonki, której los po wyjściu na ląd stał się nieznany. Przynajmniej nie dla Muirgen, najmłodszej z sześciu córek króla. Ze względu na historię matki musiała wyzbyć się nawet imienia, które ta jej nadała. Gaia.

Mała syrenka, ta, której uroda zapewnia największą wartość w
podmorskim królestwie. Ta, której ojciec wytyczył przyszłość. Ta, która jako jedyna ma odwagę powiedzieć: Dość!

Jednak nie wszystko dzieje się jak w bajkach. Czasem może po prostu zabraknąć sił. Jednak co się wtedy stanie z happy endem?

Louise O'Neill pod zasłoną baśni przedstawia nam czytelnikom prawdę o świecie. Pod postacią małej syrenki może kryć się każdy, kto czuje się inny. Każdy, któremu zabraniają być sobą. Bez względu na płeć.

Dla mnie jest to osobiście jedna z najważniejszych książek, jakie do tej pory czytałam. Dająca siłę i nadzieję. Odzierająca jednak z przekonania, że wszystko samo się zrobi. Że cokolwiek zmieni się bez naszej ingerencji. Że nie każda droga jest dobra, a nie każda decyzja jest słuszna. Że czasem droga do zwycięstwa wiedzie przez ciernie.

Osobiście jestem zakochana w tej książce. Tyle prawd o życiu wplecione w jakby się zdawało zwykłą młodzieżówkę to naprawdę nie lada wyzwanie dla autora. A jednak się udało. I to w sposób kradnący serce.

Nie będę kłamać. Do lektury tej książki podchodziłam z pewną rezerwą. Głównie chodziło mi o opinie jakoby była to książka bardzo feministyczna. Wręcz podchodząca pod skrajny feminizm. A to może już niektórych zniechęcić do lektury. Jak jednak można nie podjąć buntu, gdy ojciec ocenia wartość swoich córek tylko i wyłącznie z perspektywy ich urody? Jak pogodzić się ze światem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czy tylko ja nie dopinguje główniej bohaterce, a wręcz przeciwnie?

Elena i Leonardo...

Ona coś mu remontuje, On jest światowej sławy kimś tam. I banalnie prosty układ, który oczywiście musi ona skomplikować, bo chce czegoś więcej.

Ze złych wieści. Opisałam Wam całą książkę. Miałam nadzieję, że będzie przynajmniej znośna. Niestety nie. Jest nieznośnie irytująca, a wręcz głupia.

Jestem zawiedziona. Książka jest idealnym przykładem jak reklama wpływa na wybory konsumentów.

Co gorsza, tę historię można było opisać o wiele lepiej. Biorąc pod uwagę, iż podstawą miała być sztuka. W teorii podkład idealny. Tylko wykonanie do kitu. Już nawet nie mówię nic o głupocie głównych bohaterów, którzy niby dorośli a w relacjach między ludzkich zachowują się gorzej niż w niszowej jakości powieści New Adult. Już nawet w Greyu bohaterowie byli lepiej wykreowani.

A fabuła? Ciągnie się w nieskończoność. Jak w każdej książce o niczym, w której nie ma ani jednego interesującego, ani ważnego.

Z jednej strony mogłabym powiedzieć, że jest to lektura idealna na lato. Prosta banalna niewymagająca ani jednej szarej komórki w trakcie czytania. Jednak wydaje mi się, że warto tracić na nią czas. W porównaniu z tą książką jest wiele innych książek również prostych, jednak przynajmniej przyjemnych w trakcie lektury.

Czy tylko ja nie dopinguje główniej bohaterce, a wręcz przeciwnie?

Elena i Leonardo...

Ona coś mu remontuje, On jest światowej sławy kimś tam. I banalnie prosty układ, który oczywiście musi ona skomplikować, bo chce czegoś więcej.

Ze złych wieści. Opisałam Wam całą książkę. Miałam nadzieję, że będzie przynajmniej znośna. Niestety nie. Jest nieznośnie irytująca, a wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Deanna zostaje w wieku 13 lat przyłapana na seksie ze starszym chłopakiem, przez swojego ojca w samochodzie na parkingu. Od tamtego czasu minęły już trzy lata. Jednak dom, który legł w gruzach, ciężko jest odbudować.

Mam przeczucie, że miała być to książka o czymś ważnym. Wyszła bardziej o niczym. Już tłumaczę.

Po pierwsze warto wspomnieć o jednym podstawowym wątku. Główna bohaterka padła ofiarą młodocianego pedofila. Ponieważ należy nazywać rzeczy po imieniu. Jest to coś, co zmienia jej życie na zawsze. Fakt, że została z nim przyłapana przez ojca tylko zniszczyła jej obraz siebie.

Nie oznacza to, jednak że przez całą książkę jest postacią nieskazitelną. Wręcz przeciwnie. Wiele razy świadomie zrażała do siebie bliskich. Całej historii nie poprawia opinia, jaką dziewczyna "cieszy” się w swoim małym miasteczku. Co też nie do końca było przez mnie zrozumiane. Dziewczyny, które do tej pory nie kryły się, z tym że nie są już dziewicami, same traktują główną bohaterkę jako puszczalską. Nie dostajemy jednak obrazu jak to wszysko było odbierane przez nią samą. Gdzieś mniej więcej w połowie książki autorka porusza ten wątek jednak chyba sama się w nim gubi. Co może być nawet z pewnych względów szkodliwe.

Całość to krzyk bohaterki o próbie przynależenia do kogoś, czegoś. Nic innego się dla niej nie liczy. Tym samym nie zwraca uwagi na to, że każdy musi żyć po swojemu.

Mam mieszane uczucia. Z jeden strony szkoda mi było tej dziewczyny. Z drugiej była po prostu irytująca i bezkrytyczna co do swojego postępowania. Ponadto mam wrażenie, że historia została spłycona, ucięta, zanim wydarzyło się coś naprawdę wielkiego. Coś, co faktycznie mogło zmienić cały jej bieg. Co mogło nadać książce wyjątkowe przesłanie. Ewentualnie można podpiąć to pod morał, że każda decyzja ma swoje konsekwencje.

Deanna zostaje w wieku 13 lat przyłapana na seksie ze starszym chłopakiem, przez swojego ojca w samochodzie na parkingu. Od tamtego czasu minęły już trzy lata. Jednak dom, który legł w gruzach, ciężko jest odbudować.

Mam przeczucie, że miała być to książka o czymś ważnym. Wyszła bardziej o niczym. Już tłumaczę.

Po pierwsze warto wspomnieć o jednym podstawowym wątku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najpierw doszłam do wniosku, że nie będę pisać recenzji książki, która ma niespełna 150 (odejmując propozycje lektur pozostałych książek Pani Lis). Jednak po przeczytaniu jej doszłam do wniosku, że muszę tu o niej wspomnieć. Choćby tylko kilka krótkich zdań.

Mamy tu do czynienia z nietypowym formatem książki. Cała historia opisana jest głównie za pomocą dialogów i listów (bądź myśli) Grzegorza. Grzegorz jest młodzieńcem, wręcz dzieckiem. Ofiarą nadmiernej matczynej miłości, ale i ojcowskiego odrzucenia. W nadmiarze nawet miłość może być toksyczna i szkodliwa.

W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że w książce panuje chaos. Jednak chaos ten jest tylko odzwierciedleniem trudów życia bohaterów.

Podziwiam autorkę za to, że przy tak małej ilości tekstu, stworzyła, a raczej opisała historię, przepełnioną emocjami, problemami dnia codziennego zwykłych ludzi, może naszych sąsiadów? Może znajomych? To może być historia każdego z nas.

Najpierw doszłam do wniosku, że nie będę pisać recenzji książki, która ma niespełna 150 (odejmując propozycje lektur pozostałych książek Pani Lis). Jednak po przeczytaniu jej doszłam do wniosku, że muszę tu o niej wspomnieć. Choćby tylko kilka krótkich zdań.

Mamy tu do czynienia z nietypowym formatem książki. Cała historia opisana jest głównie za pomocą dialogów i listów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Cześć. Mam nadzieję, że ktoś tego słucha".

Tymi słowami rozpoczyna się każdy odcinek internetowego podcastu Universe City. Audycji, której największą fanką jest Frances. Dla ludzi w szkole prymuska, przewodnicząca szkoły, dla której całe życie związane jest z nauką. Nikt nie wie, że w domu jej pasją jest fanart i wyżej wspomniana audycja. Jednak dotychczasowa pewność mija wraz z mailem od autora podcastu, który może być bliżej niż jej się wydaje...

Jestem w stanie zrozumieć zachwyt większości nad tą ksiażką, ponieważ dosłownie jest w niej wszystko to co ostatnio modne w literaturze młodzieżowej. Wątek LGBT, poszukiwanie swojej drogi w życiu, introwersja i szukanie własnej tożsamości, chociaż tutaj nie mam na myśli, tylko tożsamości płciowej. O dziwo nie są to spoilery. Wystarczy przeczytać opis wydawcy. I w pełni zgadzam się z wydawcą. Trzeba mieć odwagę, by być sobą.

Pomimo ilości tych wszystkich wątków brakuje mi czegoś w jej wykonaniu. Oczywiście uważam, że książka jest bardzo dobra. Jednak nie ma tego fantastycznego zachwytu WOW. Przyznaję, że dużym plusem jest tu nieprzewidywalność.

Język jest prosty, czyta się go bardzo szybko a cała historia jest łatwa do wchłonięcia. Wiem, że zostanie ona ze mną na dłużej. Fakt, w dalszym ciągu nie twierdzę, że jest ona jakimś wybitnym dziełem współczesnej literatury młodzieżowej, jednak wiem, że historia jest nietuzinkowa, niezwykła i na długo zapadająca w pamięć.

Mamy tutaj do czynienia z rewelacyjnie wykreowanymi postaciami. Każdy jest tu wyjątkowy. Każdy jest tu po prostu... sobą. Lub tym, kim ma być.

Radio Silence jest bardzo dobrą książką. Pytanie tylko, czy wiek czytelnika nie odbiera jej trochę uroku wraz z kolejnym rokiem więcej. O tym musicie się przekonać sami.

„Cześć. Mam nadzieję, że ktoś tego słucha".

Tymi słowami rozpoczyna się każdy odcinek internetowego podcastu Universe City. Audycji, której największą fanką jest Frances. Dla ludzi w szkole prymuska, przewodnicząca szkoły, dla której całe życie związane jest z nauką. Nikt nie wie, że w domu jej pasją jest fanart i wyżej wspomniana audycja. Jednak dotychczasowa pewność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejny przykład na to, że dobry marketing stanowi większość sukcesu książki. Znane nazwisko tylko dobija jej wartości. Jednak czy słusznie...

Camila Läckberg określana jest mianem „Królowej szwedzkiego kryminału". I trzeba przyznać, że Jej kryminały mają w sobie to „coś". Coś, co przyciąga, ma klimat, trzyma w napięciu, budzi w czytelniku zainteresowanie i poczucie „chcę tego więcej". Tego samego można się było spodziewać po „Thrillerze psychologicznym” spod pióra tej autorki. Choć teraz zastanawiam się, czy na pewno to Pani Läckberg napisała.

Główna bohaterka Faye ma właściwie wszystko, o czym może marzyć stereotypowa kobieta. Bogaty mąż, córka, ubrania prosto od najdroższych projektantów, drinki ze śmietanką szwedzkiego towarzystwa. Faye zdaje sobie jednak sprawę z faktu, iż tak naprawdę nie jest sobą. Jest tym, kim chce jej mąż, a ona sama tkwi w tytułowej złotej klatce. A jednak wolność nie zawsze musi mieć słodki smak, o czym przekona się sama Faye.

Co z tą książką jest nie tak? Otóż wszystko. Zaczynając od podstawy, jaką powinni być bohaterowie. Jak dla mnie nie dość, że są płytcy, całkowicie bez cech charakterystycznych to jeszcze zbudowani są z samych stereotypów. Kobieta? Co może być w życiu ważniejszego niż torebka od Prady i kostiumu albo bluzki od Versace? Mężczyzna? Mam żonę w domu no ale przecież trzeba przerypać wszystko, co chodzi, bo przecież mężczyzna żyje tylko po to czyż nie? A nie, przepraszam. Trzeba jeszcze zarobić na zachcianki tej krowy co nie potrafi robić nic innego niż latać na zakupy czy do kosmetyczki. Przeszkadza mi to ponieważ wszyscy w tej książce funkcjonują na zasadzie: kopiuj - wklej. Nikt niczym się nie wyróżnia.

Można było wcisnąć jeszcze więcej stereotypów? Nie. Ale można było dorzucić do tego jeszcze mnóstwo scen erotycznych.

Ścianę tekstu można również napisać o hipokryzji głównej bohaterki która zgrywa przed wszystkimi świętą. Ale po co?

Nie polubiłam ani jednego / jednej bohaterki tej książki. Nikt nie zyskał mojej sympatii, przez co cokolwiek im się nie działo zbywałam wzruszeniem ramion. Fabuła? Jakaś jest, ale nic ciekawego. Ni to thriller, ni psychologiczny. Bardziej zakwalifikowałabym to jako erotyk z wątkami kryminalno- jakimiś tam. Bo raczej nic konkretnego to, to nie jest.

Żałuję. Ponieważ naprawdę spodziewałam się czegoś nowego, ciekawego a dostałam raczej coś w stylu puree. Nie polecam.

Kolejny przykład na to, że dobry marketing stanowi większość sukcesu książki. Znane nazwisko tylko dobija jej wartości. Jednak czy słusznie...

Camila Läckberg określana jest mianem „Królowej szwedzkiego kryminału". I trzeba przyznać, że Jej kryminały mają w sobie to „coś". Coś, co przyciąga, ma klimat, trzyma w napięciu, budzi w czytelniku zainteresowanie i poczucie „chcę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Alex i Callum wciąż nie znaleźć sposobu by być razem. Ona śmiertelna dziewczyna, i on żałobnik – duch.

Życie nie zawsze daje nam to, czego pragniemy. A wręcz częściej rzuca kłody pod nogi. Taką kłodą może być oczywiście wróg. Takim wrogiem może być na przykład Catherina, która w swojej nienawiści zrobi wszystko i bez mrugnięcia okiem będzie nieść swoją osobą tylko strach i ból.

Jak dla mnie to przyjemna młodzieżowa fantastyka. Fakt nie brak jej przesady (w końcu oparta jest na nastoletniej miłości). Jest, więc trochę przaśnie i słodko (chwilami aż za bardzo) a zarazem jakoś tak… przyjemnie.

Biorąc pod uwagę, że istnieje kolejny tom cyklu raczej spoilerem nie będzie, iż i w tym tomie nie dostajemy odpowiedzi na wszystkie pytania, a wręcz na żadne. Pomimo iż akcja mknie do przodu miałam wrażenie, że główny wątek cyklu stoi w miejscu.

Nie mam wątpliwości, że ciut młodsi czytelnicy z pewnością podejdą do lektury z trochę większym odbiorem emocjonalnym niż ja. Możliwe, że do pewnych spraw podchodzę już bardziej na chłodno, więc historia nie wzbudza we mnie już aż takich emocji i nie wyciska łez. A mimo to chętnie wrócę do tych bohaterów, bo zakończenia już się raczej domyślam.

Alex i Callum wciąż nie znaleźć sposobu by być razem. Ona śmiertelna dziewczyna, i on żałobnik – duch.

Życie nie zawsze daje nam to, czego pragniemy. A wręcz częściej rzuca kłody pod nogi. Taką kłodą może być oczywiście wróg. Takim wrogiem może być na przykład Catherina, która w swojej nienawiści zrobi wszystko i bez mrugnięcia okiem będzie nieść swoją osobą tylko strach i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ja chyba niczym główny bohater, nie pamiętam, co się z nim działo w pierwszym tomie. A przynajmniej inaczej je zapamiętałam.

Śliski budzi się w topniejącej zaspie śniegu i kompletnie nie wie, co działo się z nim przez ostatnie… pół roku. W dalszym ciągu życie go nie oszczędza. Do starych problemów doszły nowe, a każdy da dobrą cenę za jego głowę. I tu się zaczyna tworzyć pewne, „Ale…” co do drugiego tomu.

„Sopel” (pierwszy tom) był świetny. Natychmiast wepchną mnie w brutalny świat Zony i Przygranicza. Było to niesamowite przeżycie. Coś cudownego. Wędrówki, patrole, dodatkowe zlecenia, przez które główny bohater mógł zostać zabity, jakieś tajemnice… można powiedzieć, że w tamtej książce było wszystko, czego można oczekiwać od tego typu powieści i co najważniejsze miało to ład i skład.

A „Śliski”? Mnóstwo chaosu, bałaganu, przeciągnięć i co najgorsze mam wrażenie, że to wszystko bez pomysłu. Albo wręcz odwrotnie. Za dużo pomysłów. A mimo to strasznie mi się dłużyła lektura i nie raz się w niej zgubiłam. I to wcale nie było nic przyjemnego. Pomijam już nawet, że niektóre pomysły autora są całkowicie bez sensu, zwłaszcza biorąc pod uwagę informacje, jakie otrzymaliśmy w Soplu. Nawet Śliski był jakiś taki… rozciapciany. Bardziej spowolniały i melancholijny. W skrócie – brakowało mi wcześniejszego klimatu i kontynuowania historii. W zamian za to dostaliśmy coś, co chyba było tylko zwykłym zapełnieniem 600 stron, no, bo wiadomo, książki mające powyżej 500 stron są powiedźmy, że „lepiej widziane”. A jakość? No cóż…, Ale na półce ładnie wygląda…

Czy wrócę do Pogranicza? Na pewno. Choćby i z ciekawości czy autor zdążył się w porę ograną i nie zaprzepaścił majątku Sopla.

Ja chyba niczym główny bohater, nie pamiętam, co się z nim działo w pierwszym tomie. A przynajmniej inaczej je zapamiętałam.

Śliski budzi się w topniejącej zaspie śniegu i kompletnie nie wie, co działo się z nim przez ostatnie… pół roku. W dalszym ciągu życie go nie oszczędza. Do starych problemów doszły nowe, a każdy da dobrą cenę za jego głowę. I tu się zaczyna tworzyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Istnieje możliwość, że jestem już za stara na tego typu literaturę… albo po prostu jest ona zła.

Tytułowy Charlie ma ponoć piętnaście lat jednak jego umysł jest na o wiele niższym poziomie. I to widać. Bardzo. Przemyślenia, które miały być genialne i odkrywcze wcale takie nie są. Nie na wiek głównego bohatera. Dlatego mam wrażenie, że jest ona pseudo zintelektualizowana. Całkowicie na siłę. Nie czepiam się tego, że jest on nie bójmy się tego powiedzieć wyjątkowo płaczliwym chłopakiem. Może tak jest naprawdę. Wiadomo hormony i te sprawy. Bardziej przeszkadzało mi to, że sprawiał on wrażenie autentycznie fajtłapowatej ofiary losu, której umysł zatrzymał się na wcześniejszych etapach rozwoju. Nie ma on zielonego pojęcia o życiu z innymi ludźmi, życiu czy w ogóle, czym kolwiek.



Całość napisana jest w formie listów głównego bohatera do „Przyjaciela”, o którym my nie wiemy kompletnie nic. To może być każdy. Nie jesteśmy przy tym świadkami odpowiedzi na listy. To bardziej „monolog”, pełen wszystkiego; przemyśleń, opisu sytuacji, rozmów pomiędzy innymi bohaterami. W sumie drażnił mnie nawet język. Jak na kogoś, kto chodzi na zajęcia z zaawansowanego języka angielskiego bohater ma bardzo ubogi język. I to też widać i to też sprawia, że lektura w ogóle do mnie nie przemawia.


A może kwestią jest różnica kulturowa i wychowawcza pomiędzy nami a UK?

Istnieje możliwość, że jestem już za stara na tego typu literaturę… albo po prostu jest ona zła.

Tytułowy Charlie ma ponoć piętnaście lat jednak jego umysł jest na o wiele niższym poziomie. I to widać. Bardzo. Przemyślenia, które miały być genialne i odkrywcze wcale takie nie są. Nie na wiek głównego bohatera. Dlatego mam wrażenie, że jest ona pseudo zintelektualizowana....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jeśli tak ma wyglądać koniec serii o komisarzu Deryło to, to jest chyba jakiś ponury żart.

Cóż mogę powiedzieć o tym tomie. Na pewno to, że zwrotów akcji jak i napięcia jest o wiele więcej niż w dwóch poprzednich częściach. Komisarz Deryło zbliża się do rozstrzygnięcia zagadki jednak nie wszystko jest takie proste, różowe i przyjemne. Chociaż wszystko wygląda na to, że to już ostatni raz, gdy głównym antagonistą jest Cztery Iks. Z drugiej strony wie to tylko sam autor.

Jestem zachwycona. Do samego końca nic nie było oczywiste. Ani jedna rzecz nie była oczywista. Jedynym wyjątkiem od zachwytu jest zakończenie, które pozostawia czytelnika w niepewności, zostawia cały wątek w zawieszeniu. Pytanie czy będzie coś dalej… Jeśli nie autor jest większym sadystą niż Cztery Iks.

Mówiąc już o autorze, wiele osób porównuje Go do Remigiusza Mroza. Jest tylko jedna mała różnica. Czornyj robi wszystko o wiele lepiej. Ktoś może zarzucić serii, że ciągnięcie wątku jednego przestępcy przez trzy książki to zdecydowanie za długo. Jednak gdyby autor upchnął to wszystko w jednym tomie, prawdopodobnie w połowie czytelnik dostałby zawału. Seria o Deryle ma w sobie tyle napięcia, że nie sposób się oderwać. My, jako czytelnicy jesteśmy wraz z głównym bohaterem wodzeni za nos. Kiedy już myślimy, że wiemy wszystko, okazuje się, że nie wiemy nic.

Za to kocham twórczość Czornyja i z niecierpliwością czekam na kolejne książki.

Jeśli tak ma wyglądać koniec serii o komisarzu Deryło to, to jest chyba jakiś ponury żart.

Cóż mogę powiedzieć o tym tomie. Na pewno to, że zwrotów akcji jak i napięcia jest o wiele więcej niż w dwóch poprzednich częściach. Komisarz Deryło zbliża się do rozstrzygnięcia zagadki jednak nie wszystko jest takie proste, różowe i przyjemne. Chociaż wszystko wygląda na to, że to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nieśmiertelność zaczyna przynosić same straty. W końcu nic nie jest idealne, tylko nikt nie wie jak bardzo nie idealna jest.

Peter wraz z Anną wiodą spokojne życie gdzieś przy wzgórzach Szkocji, liczą na stabilizację. W Londynie dochodzi jednak do serii niepokojących wydarzeń, które prowadzą do ataków nienawiści na Podziemie oskarżając ich o tragedie, do jakich dochodzi w stolicy.
W tym samym czasie dziadek Petera musi jeszcze raz stoczyć walkę z kresem i uciekającym gruntem spod nóg…

Wrażenia po lekturze? Na pewno nie tego się spodziewałam. Mam wrażenie, że pomimo istnienia tylu wątków, w tej książce nie działo się właściwie nic. Plusem jest to, że nie przewidziałam zakończenia. A uwierzcie mi, że to już dużo. Przyjemna lektura, z dużą ilością zwrotów akcji jednak bez tego „czegoś”. Tak jak poprzednie dwie części czyta się ją lekko, przez prosty język i dobrze prowadzoną narrację.

Z jednej strony wiem, że to koniec i będę tęsknić za bohaterami. Z drugiej cieszę się, że nie powstały kolejne części cyklu pisane bez pomysłu, dla pieniędzy na siłę.

Nieśmiertelność zaczyna przynosić same straty. W końcu nic nie jest idealne, tylko nikt nie wie jak bardzo nie idealna jest.

Peter wraz z Anną wiodą spokojne życie gdzieś przy wzgórzach Szkocji, liczą na stabilizację. W Londynie dochodzi jednak do serii niepokojących wydarzeń, które prowadzą do ataków nienawiści na Podziemie oskarżając ich o tragedie, do jakich dochodzi w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

B.A. Paris szturmem wzięła polski rynek czytelniczym zachwycającym „Za zamkniętymi drzwiami”. Zauroczona pierwszą historią nawet nie zawahałam się sięgnąć po drugi tytuł tej autorki wydany w Polsce.

Historia tym razem opowiada o Cass Anderson mieszkającej z mężem w okolicy lasu. Jedna decyzja doprowadziła ją na tytułowy skraj załamania. Wokół niej zaczynają się dziać niepokojące rzeczy a sama bohaterka ma wrażenie, że traci zmysły…

I już tu pojawia się mój problem z tą powieścią. Czytelnik właściwie od samego początku ma wrażenie, że główna bohaterka jest typową histeryczką z częstymi napadami lęku. Autorka prawdopodobnie chcąc podnieść napięcie i poczucie grozy wśród czytelnika zmusza bohaterkę do wykonywania czynności lub zachowań, które nam obserwatorom wydają się nie tylko bez sensu, ale i irytujące. I nie mam tu na myśli okładkowych problemów z pamięcią. Trochę szkoda. Bo pomysł był niezły, ale nie na tyle by obronić się sam. Zakończenie niestety też nie powala.

Byłam zachwycona „Za zamkniętymi drzwiami” a „Na skraju załamania” mnie zawiodło…

B.A. Paris szturmem wzięła polski rynek czytelniczym zachwycającym „Za zamkniętymi drzwiami”. Zauroczona pierwszą historią nawet nie zawahałam się sięgnąć po drugi tytuł tej autorki wydany w Polsce.

Historia tym razem opowiada o Cass Anderson mieszkającej z mężem w okolicy lasu. Jedna decyzja doprowadziła ją na tytułowy skraj załamania. Wokół niej zaczynają się dziać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Brittainy C. Cherry już od dawna przyzwyczaiła czytelników (a przynajmniej mnie) do tego, iż w jej książkach brak jest cukierkowej, lukrowanej miłości. A przecież śmiało możemy zakwalifikować te książki, jako romanse.

Więc jeśli po „Powietrze, w którym oddycha” szukacie ckliwości, słodyczy, lukru cukru pudru to nie jest lektura idealna dla Was.

Słowem fabuły. Elisabeth jest wdową samotnie wychowującą maleńką córeczkę. Złamane serce i rozpacz i tęsknota wypełniają ich dni. Lekiem może się okazać Tristan, dla którego mrok jest tylko przykrywką dla tragedii, która go spotkała.

Pomimo iż cała fabuła książki opiera się na tragediach, jakie dotknęły obojga bohaterów jest stosunkowo lekką lekturą głównie ze względu na język i lekkość prowadzonej narracji. Autorka porusza bardzo poważny temat powrotu do życia po śmierci ukochanej osoby a także proces układania życia na nowo.

Brittainy C. Cherry już od dawna przyzwyczaiła czytelników (a przynajmniej mnie) do tego, iż w jej książkach brak jest cukierkowej, lukrowanej miłości. A przecież śmiało możemy zakwalifikować te książki, jako romanse.

Więc jeśli po „Powietrze, w którym oddycha” szukacie ckliwości, słodyczy, lukru cukru pudru to nie jest lektura idealna dla Was.

Słowem fabuły. Elisabeth...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pamiętając 7 dni, jako że to moje drugie spotkanie z tą autorką muszę przyznać, że jest lepiej.

Historia będąca dowodem, że tajemnice niedopowiedzenia mogą być przyczyną tragedii.

Główną bohaterką jest … letnia Gabi. Z jednej strony dusza towarzystwa, popularna, lubiana w szkole dziewczyna uwielbiająca jazdę na deskorolce. Z drugiej, jest to dziewczyna, która nie poradziła sobie ze śmiercią dziadka. Nierozumiejąca relacji pomiędzy jej matką a zmarłym. Dziewczyna, która nie wie jak ukoić ból. Aż pewnego dnia, w jej ręce wpada żyletka…

I tak o to rozpoczyna się walka głównej bohaterki z całym otoczeniem. Wie, jaki los spotyka jej rówieśników, którzy się tną. Wie, że kiedy dowiedzą się inni zostanie już naprawdę sama. A jednak każdego dnia ryzykuje. Bo wie, że już nic nie będzie boleć bardziej niż teraz.

Nareszcie jestem usatysfakcjonowana książką, która porusza naprawdę ważne tematy i reklamowana jest, jako swoista forma pomocy osobom z podobnymi problemami. Znajdziemy w niej zarówno porady dla młodych, gdzie mogą się zgłosić po profesjonalną pomoc, ale i pokazuje, że zwykła rozmowa z bliskimi również może mieć na nas zbawienny wpływ, jak i dla rodziców gdzie oni mogą znaleźć pomoc, ale i w jaki sposób nie należy rozmawiać z dzieckiem, bądź jak nie reagować na niektóre rzeczy. A to jest najważniejsze. Bo czasem zamiast kogoś zniechęcić, tylko dajemy mu kolejny powód. Dlatego książkę polecam wszystkim. Zarówno młodym jak i starszym.

Pamiętając 7 dni, jako że to moje drugie spotkanie z tą autorką muszę przyznać, że jest lepiej.

Historia będąca dowodem, że tajemnice niedopowiedzenia mogą być przyczyną tragedii.

Główną bohaterką jest … letnia Gabi. Z jednej strony dusza towarzystwa, popularna, lubiana w szkole dziewczyna uwielbiająca jazdę na deskorolce. Z drugiej, jest to dziewczyna, która nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To nie był udany dzień Rivera. Romantyczna randka z ukochaną dziewczyną zakończyła się katastrofą. W jednej chwili cały jego świat upada niczym lichy domek z kart. Traci całe swoje poczucie bezpieczeństwa. Zostając sam, nie jest w stanie odnaleźć swojego miejsca na ziemi. Zagubiony trafia na spotkanie grupy dla młodzieży z problemem uzależnieniami. I to właśnie w miejscu, w którym wszyscy powinni być ze sobą szczerzy, rodzą się największe kłamstwa.

Książka pomimo swojej lekkości porusza wiele ważnych i poważnych tematów. Jeśli chodzi o język i przyswajalność jest ona na tyle lekka, że śmiało można ją „wchłonąć” w przeciągu zaledwie kilku godzin. Jednak to, co ona w sobie kryje jest o wiele cięższe do strawienia.

Przede wszystkim książka stanowi swoisty obraz osoby, która jest uzależniona od kogoś. I to bynajmniej nie materialnie. Tu chodzi o strach przed utratą. Strach tak wielki, że główny bohater jest w stanie poświęcić całego siebie, całe swoje życie, a nawet i osobowość ze strachu przed utratą tej drugiej osoby. Czytając o historii Rivera i jego początkach życia bez Penny, a także o grupie młodych uzależnionych od alkoholu i narkotyków, miałam wrażenie, że w każdym kłamstwie jest odrobina prawdy. Tyle, że główny bohater zamiast na spotkaniach mówić o Penny, nazywał ją Maryśką.

Jestem na tyle zadowolona z lektury, że zdecydowanie nie dzieliłabym jej odbiorców na wiek. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że dla jednych może się okazać, iż problemy bohatera są dość błahe lub wyolbrzymione jednak to tylko powierzchowność i łatwo można odnaleźć w lekturze drugie dno.

To nie był udany dzień Rivera. Romantyczna randka z ukochaną dziewczyną zakończyła się katastrofą. W jednej chwili cały jego świat upada niczym lichy domek z kart. Traci całe swoje poczucie bezpieczeństwa. Zostając sam, nie jest w stanie odnaleźć swojego miejsca na ziemi. Zagubiony trafia na spotkanie grupy dla młodzieży z problemem uzależnieniami. I to właśnie w miejscu, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W Hell's Horesman Dorothy zawsze była niczym klubowa dziwka. Zakochana w żonatym Jasonie, oraz Hawku. Ten tom to historia tylko o niej.

Dla tych, co przywykli już do klimatu członków klubu Hell's Horesman mogą się lekko zdziwić gdyż książka ta znacznie różni się od pozostałych tomów. Przede wszystkim główna bohaterka nie ma już tych dwudziestu-kilku lat. To dojrzała kobieta po czterdziestym roku życia, wychowująca syna, świadoma, iż młodość minęła już bezpowrotnie, a ona musi zmierzyć się już nie tylko z przeszłością, ale i czekającą ją przyszłością a wszystko w akompaniamencie tykającego zegara. Dla Dorothy jest to również czas rozliczeń i ostatecznych decyzji.

Zdecydowanie mniej w tej części przekleństw, ale i seksu (o dziwo). Drugie dno stanowią pozostali bohaterowie poznani we wcześniejszych częściach. Tak ja Dorothy nie są to już młode ogiery.
Pomimo iż wciąż jest to lekka i prosta lektura, nie brakuje w niej swoistej melancholii, przez co pozostaje mi mieć nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się jednak wydać "Niegodną".

W Hell's Horesman Dorothy zawsze była niczym klubowa dziwka. Zakochana w żonatym Jasonie, oraz Hawku. Ten tom to historia tylko o niej.

Dla tych, co przywykli już do klimatu członków klubu Hell's Horesman mogą się lekko zdziwić gdyż książka ta znacznie różni się od pozostałych tomów. Przede wszystkim główna bohaterka nie ma już tych dwudziestu-kilku lat. To dojrzała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo przyjemna i ciepła lektura, choć nie tak świąteczna jak się tego spodziewałam.

Alicja to pracoholiczka. Nie widzi perspektyw innego życia niż tylko praca w Krakowskim szpitalu we wszelkich możliwych kombinacjach nadgodzin. Młodzieńcze lata nie były dla niej zbyt łaskawe. Śmierć jednego z rodziców, trudne relacje z drugim na zawsze odcisnęły się na sposobie pojmowania przez nią świata. Jak przystało na lekturę tego typu w jej życiu pojawia się miłość. Tylko czy Alicja będzie miała w sobie tyle odwagi by zmienić swoje życie dla miłości?

Nie oszukujmy się. Lektura tak jak już wcześniej pisałam jest bardzo ciepła, sympatyczna i lekka. Trochę przewidywalna. I prosta. Ale o to chyba chodzi. To jest ten typ lektury, który ma być dostępny dla każdego, który ma stanowić oderwanie od rzeczywistości, taka ucieczka od życia codziennego i obowiązków. W moim przypadku spełniła ona swoje zadanie i przy okazji dobrze bawiłam się czytając ją.

Bardzo przyjemna i ciepła lektura, choć nie tak świąteczna jak się tego spodziewałam.

Alicja to pracoholiczka. Nie widzi perspektyw innego życia niż tylko praca w Krakowskim szpitalu we wszelkich możliwych kombinacjach nadgodzin. Młodzieńcze lata nie były dla niej zbyt łaskawe. Śmierć jednego z rodziców, trudne relacje z drugim na zawsze odcisnęły się na sposobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wszystko, co dobre kiedyś się kończy.

Wchłonięta, pochłonięta jednym tchem. Końcówka historii Oliwii, Caleba i na szczęście już mniej Leah. Liczycie na słodziutki happy end? Nie u Tarryn Fisher. W przypadku tej autorki nic nie może być łatwe, proste i cukierkowe.

Tym razem historię śledzimy z perspektywy Caleba. I nie powiem było to całkiem interesujące doświadczenie, choć spodziewałam się też czegoś innego. Nauczona doświadczeniem dwóch wcześniejszych tomów myślałam, że okaże się on być jednak tym najgorszym z najgorszych. Ale nie. Nie stanowił on połączenia dwóch pozostałych bohaterek. Na szczęście nie. Ponieważ oznacza to, że w całym świecie Tarryn może się znaleźć ktoś normalny. Choć jeden bohater. Jednak i jego życie w dalszym ciągu nie oszczędza. A wręcz przeciwnie. Cały czas mu dowala. Dobrze wiem, że gdyby miałaby powstać jeszcze jedna część byłaby ona zbyt wymuszona i przekombinowana, a mimo to czuję jakiś smutek i żal, że to już koniec.

Wszystko, co dobre kiedyś się kończy.

Wchłonięta, pochłonięta jednym tchem. Końcówka historii Oliwii, Caleba i na szczęście już mniej Leah. Liczycie na słodziutki happy end? Nie u Tarryn Fisher. W przypadku tej autorki nic nie może być łatwe, proste i cukierkowe.

Tym razem historię śledzimy z perspektywy Caleba. I nie powiem było to całkiem interesujące doświadczenie,...

więcej Pokaż mimo to