-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2022-06-01
2021-09-12
Tematyką Sahary Zachodniej interesowałem się już od jakiegoś czasu i nabyłem książkę Bartka Sabeli ciesząc się, że pojawił się jakiś reportaż na jej temat.
Już jako dziecko przeglądając mapy interesował mnie ten dziwny skrawek lądu, który nie nazywał się tak jak jakikolwiek inny kraj świata - a może to nie kraj? No właśnie, ale na pewno ktoś tam mieszka - myślałem.
Okazuje się, że to pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Sahara Zachodnia bowiem to unikatowy na skalę świata twór: kraj bez ziemi, naród de-facto, żyjący na terytorium innego kraju, wciąż mający status hiszpańskiej kolonii, z obywatelami, według stanu prawnego, formalnie mającymi obywatelstwo Unii Europejskiej, posiadającymi paszporty Algierii, ale mogącymi wypowiadać się o sobie tylko jako o mieszkańcach Wielkiego Maroka. Sprzeczności jest znacznie więcej.
Naród na wygnaniu od ponad 40 lat, o którym zapomniał cały "cywilizowany świat", a ich nieustający konflikt nie jest w stanie przebić się do mediów publicznych ponad sprawy i inne konflikty ważniejsze w Europie, i na świecie. Bo kogo interesuje lud koczujący na pustyni, lub rozproszony po miastach okupowanych przez Maroko liczebnością łącznie nie przekraczający pół miliona mieszkańców i wojna w której zginęło raptem 20 tys ludzi. Gdy zestawi się ją z bardziej spektakularnymi konfliktami jak np. w Jugosławii, Afganistanie, na bliskim wschodzie, czy w Rwandzie/Burundi/Kongo, to sprawa Sahary Zachodniej jest niczym plewa na wietrze.
Dodajmy, że w tle pojawiają się (jak zwykle) wielkie pieniądze - korzyści z eksploatacji wielu dóbr naturalnych tego terytorium, z czego wszyscy (poza samą Saharą Zachodnią) bardzo skrzętnie korzystają.
Książka to nie tylko zbiór informacji i solidna dawka wiedzy z dziedziny geopolityki i historii - tchnęli w nią swego rodzaju życie prawdziwi bohaterowie - Sahrawi, stawiający czoło przeciwnościom mieszkańcy tego umęczonego przez los wciąż nieuznawanego kraju.
Ale są cierpliwi, nauczyła ich tego pustynia.
Polecam.
Tematyką Sahary Zachodniej interesowałem się już od jakiegoś czasu i nabyłem książkę Bartka Sabeli ciesząc się, że pojawił się jakiś reportaż na jej temat.
Już jako dziecko przeglądając mapy interesował mnie ten dziwny skrawek lądu, który nie nazywał się tak jak jakikolwiek inny kraj świata - a może to nie kraj? No właśnie, ale na pewno ktoś tam mieszka - myślałem.
Okazuje...
2021-01-10
Świetny zbiór. Szczególnie godne uwagi: "Twierdza Trzech Studni"(10/10), "Przespać Piekło"(9/10) i "Chwila przed deszczem"(7/10). Najsłabsze jak dla mnie: "Enter i jesteś martwy".
Świetny zbiór. Szczególnie godne uwagi: "Twierdza Trzech Studni"(10/10), "Przespać Piekło"(9/10) i "Chwila przed deszczem"(7/10). Najsłabsze jak dla mnie: "Enter i jesteś martwy".
Pokaż mimo to2020-03-25
2019-09-08
Trafiłem na tą książkę zupełnie przypadkowo i chyba pomyliłem ją z czymś innym o podobnej okładce; tytułem, który chciałem przeczytać jakiś czas temu.
Od czego zacząć. Może od plusów...spodobał mi się pomysł, na którego rozwinięcie i zakończenie czekałem i wydawało mi się, że 600 stron z okładem powinno zapewnić rozbudowaną i złożoną historię.
I w sumie tylko to potrafiło mnie przytrzymać przy lekturze do samego końca, mimo, że czasami już w zasadzie tylko przerzucałem kartki, zatrzymując się tylko na chwilę w sytuacjach, gdy coś się zaczynało dziać - i uwierzcie mi, nic istotnego mi nie uciekło.
Niestety co do autora nie mogę napisać nic pochlebnego - może to przy okazji wina fatalnego tłumaczenia i korekty ( Boże! , żeby napisać Wierza zamiast wieża, to tego jeszcze nie spotkałem),męczące literówki pojawiają się co kilkanaście stron.
Jeśli uważacie, że w "Nad Niemnem" opisy przyrody były nie do przebrnięcia to zapraszam do Silosu. Autor niepotrzebnie rozwleka sprawy nieistotne , przeskakując co rusz w czasie ponad kluczowymi wydarzeniami, jakby nie potrafił się zmierzyć z opisaniem ich w przykuwający uwagę sposób. W tym kontekście retrospekcje, których często używa, również stają się męczące.
To książka dla młodzieży, wiem, ale i tak zbyt naiwna nawet na to - bohaterowie są tylko źli albo dobrzy, wszystko zostało już określone od samego początku, włącznie z archetypicznym mesjaszem - kobietą, mającą za nic władzę i własne potrzeby, poświęcającą się dla innych.
Jak na SF, to też nie bardzo się klei to w jaki sposób silosy mogą być samowystarczalne - wiele kwestii technicznych (jeśli w ogóle jakieś się pojawiały) pominięto milczeniem.
Rozśmieszyło mnie również spotkanie z bohaterem, żyjącym od 34 lat samemu w odosobnieniu - nie dość, że nie zwariował, to nawet nie zapomniał mowy, choć wiemy, że wielu zatraca taką zdolność po krótszym okresie izolacji, w ogóle utrata głosu jest również dość powszechna i to dużo szybciej.
To druga książka amerykańskiego pisarza obsypana pochwałami, którą czytałem w ostatnim czasie. Chyba zacznę na nie bardziej uważać, bo tak jak poprzednia wypadła słabo. Może jakby miała 200 stron byłaby strawna. Ale takiej dystopii na rynku polskim nie sprzedałoby się za 50zł, więc ilość kartek robi dobrą cenę, mimo, że większość z niej to jedynie wypełniacz.
Stanowczo odradzam, a po następne części bynajmniej nie sięgnę.
Aha...zakończenie, cóż jaka dystopia takie i zakończenie - nie ma sensu go oczekiwać, a porównania z "Paradyzją" A.Zajdla co najmniej nie na miejscu.
Trafiłem na tą książkę zupełnie przypadkowo i chyba pomyliłem ją z czymś innym o podobnej okładce; tytułem, który chciałem przeczytać jakiś czas temu.
Od czego zacząć. Może od plusów...spodobał mi się pomysł, na którego rozwinięcie i zakończenie czekałem i wydawało mi się, że 600 stron z okładem powinno zapewnić rozbudowaną i złożoną historię.
I w sumie tylko to potrafiło...
2019-08-15
Słoneczna loteria to dość wczesna powieść PKD i co ciekawe jedna z najwcześniej wydanych w języku polskim (bodajże w 1981 kilka lat po pierwszym "Ubiku").
Każdy kto po nią sięgnął zaraz po Ubiku tymże, mógł być nieco zbity z tropu i dla wielu wówczas świeżo przetłumaczona, nowa powieść nie była aż tak porywająca jak ta poprzednia.
Obecnie dołączyła do gromadki wydanej przez Rebisa, opatrzonej (jak wszystkie dotąd) niesamowitymi rysunkami Wojciecha Siudmaka.
Wg. mnie porównywanie jej do Ubika w roku 2019 nie ma już sensu, bo to zupełnie inny Dick z początków swego pisarstwa, ale to wciąż kawał dobrej prozy.
Widać tu zaczątki Jego nietuzinkowych pomysłów, nieszablonowe podejście do filozofii, czy religii.
Jest tu też coś co pojawia się w jego książkach dość rzadko...mianowicie wartka akcja - prawdę mówiąc nie pamiętam, żeby w którejkolwiek z Jego powieści dynamika fabuły była aż tak odczuwalna (może jedynie w "Czasie poza czasem", co również było pewnym ewenementem).
Koniec końców "Słoneczną Loterię" czyta się jak świetną powieść sensacyjną, nie pozwalającą na chwilę wytchnienia.
Słoneczna loteria to dość wczesna powieść PKD i co ciekawe jedna z najwcześniej wydanych w języku polskim (bodajże w 1981 kilka lat po pierwszym "Ubiku").
Każdy kto po nią sięgnął zaraz po Ubiku tymże, mógł być nieco zbity z tropu i dla wielu wówczas świeżo przetłumaczona, nowa powieść nie była aż tak porywająca jak ta poprzednia.
Obecnie dołączyła do gromadki wydanej...
2019-07-31
Daje 10, może nieco na wyrost, ale nie mogę inaczej ocenić literatury tak świeżej i uniwersalnej jak ta.
I mylą się w moim odczuciu tacy, którzy cały okres pisarstwa Zajdla spod znaku literatury socjologicznej identyfikują tylko z porachunkami z PRL-em, cenzurą, reżimem itp.
Bo mechanizmy pozwalające sterować społeczeństwami są stare jak świat - bo to człowiek i jego natura jest równie stara, jak też jego pobudki popychające go do zapanowania nad jednostkami słabszymi i podatnymi na sugestie, czy obezwładniane strachem.
Czy to socjalizm, czy totalitaryzm spod znaku KRLD, czy sekty lub religie przejmujące kontrolę mentalnie, lub gwałtem. A może kult dobrobytu i konsumpcjonizm; tzw. postęp nie pozwalający pozostać na chwilę z tyłu, czy off-line.
Współcześnie już nikt nawet nie potrafi/próbuje zakreślić granicy wolności....
Uwielbiam socjologiczne SF, a Zajdel ponadto wielkim wizjonerem był i kropka!
Daje 10, może nieco na wyrost, ale nie mogę inaczej ocenić literatury tak świeżej i uniwersalnej jak ta.
I mylą się w moim odczuciu tacy, którzy cały okres pisarstwa Zajdla spod znaku literatury socjologicznej identyfikują tylko z porachunkami z PRL-em, cenzurą, reżimem itp.
Bo mechanizmy pozwalające sterować społeczeństwami są stare jak świat - bo to człowiek i jego...
2019-07-14
Ciekawy zbiór, o tytule, który w sumie zdradza o nim tyle, że raczej nie będzie wesoło. I chyba nie jest.
To mój pierwszy kontakt z prozą Petera Wattsa i wybór padł na opowiadania, które, trzeba przyznać, potrafią zainteresować.
Odznaczają się charakterystyczną atmosferą, w której autor bardziej odmalowuje emocje niż same miejsca, co jest ciekawym zabiegiem. Dużo tu terminologi specjalistycznej rodem z twardej SF, ale mimo, że matematyka to nie mój konik, to zazwyczaj udawało mi się przez to przebrnąć bez ziewnięć.
Jest tu oczywiście dużo średniaków i kilku słabeuszy, ale są też w mojej ocenie dwa opowiadania z wysokiej półki. Chodzi o świetne: "Nowina dla pogan" oraz "Wyspa".
Trzeba przyznać, że autor dość sprawnie żongluje tematyką religii i wiary, okraszając je wizją osamotnionego człowieka skazanego wyłącznie na siebie, koegzystującego z maszynami pośród wysoko rozwiniętych technologii.
Może lektura nie zawsze nastraja pozytywnie, to na pewno godna polecenia.
Ciekawy zbiór, o tytule, który w sumie zdradza o nim tyle, że raczej nie będzie wesoło. I chyba nie jest.
To mój pierwszy kontakt z prozą Petera Wattsa i wybór padł na opowiadania, które, trzeba przyznać, potrafią zainteresować.
Odznaczają się charakterystyczną atmosferą, w której autor bardziej odmalowuje emocje niż same miejsca, co jest ciekawym zabiegiem. Dużo tu...
2019-06-26
Chylę czoła przed kolejną powieścią pana J.A.Zajdla, bo jest po prostu wybitna. Dotyka tematycznie obszarów mocno eksploatowanych przez pisarzy SF, ale poza tym porusza kwestię eksplozji demograficznej i metod długofalowych na rozwiązanie problemu przeludnienia, począwszy od regulacji narodzin, skończywszy na chemicznej sterylizacji wybranych grup społecznych.
Pierwsze skrzypce jednak gra tu tytułowy Cylinder Van Troffa, wynalazek, pozwalający na swoistą ucieczkę w przyszłość, co staje się pokusą nie do odparcia dla kogoś, komu teraźniejszość nie jest w stanie zaoferować niczego rozsądnego (dla tytułowego bohatera staje się wręcz obsesją).
Ta książka ma 40 lat! A naprawdę ciężko jest znaleźć coś niosącego taką uniwersalność przekazu, a zarazem świeżość współcześnie. Polecam!
Chylę czoła przed kolejną powieścią pana J.A.Zajdla, bo jest po prostu wybitna. Dotyka tematycznie obszarów mocno eksploatowanych przez pisarzy SF, ale poza tym porusza kwestię eksplozji demograficznej i metod długofalowych na rozwiązanie problemu przeludnienia, począwszy od regulacji narodzin, skończywszy na chemicznej sterylizacji wybranych grup społecznych.
Pierwsze...
2019-06-20
Wydawnictwo Rebis zabrało się ostatnio za wydawanie mniej znanych utworów PKD zapewne za falą rosnącego zainteresowania kanonem jego twórczości.....wg mnie w przypadku Philipa Dicka przepaść jakościowa między repertuarem ogólnie znanym czytelnikom, a utworami, które z jakiegoś powodu nie trafiały do wydawnictw zbyt często jest ogromna.
Widać to znowu w "Cudownej Broni".
Brakuje tu jakieś iskry szaleństwa i geniuszu zarazem i to w sumie powinno wystarczyć za cały opis, bo właśnie ta iskra stanowi o sile literatury PKD.
Wydawnictwo Rebis zabrało się ostatnio za wydawanie mniej znanych utworów PKD zapewne za falą rosnącego zainteresowania kanonem jego twórczości.....wg mnie w przypadku Philipa Dicka przepaść jakościowa między repertuarem ogólnie znanym czytelnikom, a utworami, które z jakiegoś powodu nie trafiały do wydawnictw zbyt często jest ogromna.
Widać to znowu w "Cudownej...
Uwielbiam historie alternatywne, a jeszcze takie które naprawdę mogły mieć miejsce, szczególnie.
Czasem zastanawiam się czy faktycznie tak niewiele może zadecydować o losie jakiegoś kraju, narodu, zakończenia wojny, lub w ogóle tego czy się rozpocznie.
Co o tym decyduje? Kula zamachowca zabijająca austriackiego arcyksięcia w 1914? Wyjątkowo suche lato umożliwiające blitzkrieg w 1939? Gdzie byłby naród żydowski obecnie gdyby holocaust nigdy nie miał miejsca?
Mniej więcej do połowy książki byłem zdania, że "Ziemia nieświęta" to będzie proza fenomenalna - świetna była historia, ciekawa i raczej nieczęsta forma narracji, jakby to jakiś obserwator zwracał się do bohaterów. Wplecione wątki kabały również zdawały się pasować tu jak ulał.
Pod koniec jednak coś zawodzi: mistycyzm, który do tej pory był ciekawą przyprawą z jego nadmiaru przestał być strawny - a autora z braku pomysłu na jakieś sensowne zakończenie aż zanadto poniosła wyobraźnia. A szkoda.....
Uwielbiam historie alternatywne, a jeszcze takie które naprawdę mogły mieć miejsce, szczególnie.
więcej Pokaż mimo toCzasem zastanawiam się czy faktycznie tak niewiele może zadecydować o losie jakiegoś kraju, narodu, zakończenia wojny, lub w ogóle tego czy się rozpocznie.
Co o tym decyduje? Kula zamachowca zabijająca austriackiego arcyksięcia w 1914? Wyjątkowo suche lato umożliwiające...