-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPo raz dziesiąty w Szczebrzeszynie. Nadchodzi Festiwal Stolica Języka PolskiegoLubimyCzytać1
-
ArtykułyHeather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać5
-
ArtykułyTajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-09-15
2021-06-16
2021-07-27
2021-03-20
2012
2017
2019-07-14
2020-08-28
2020-04-23
Powieść będąca manifestem filozofii obiektywizmu stworzonej przez Ayn Rand, jednak ubrana w niezwykle interesującą fabułę. Najlepiej opisują ją słowa z okładki "Historia kryminalna, jednak nie o morderstwie dokonanym na ludzkim ciele, lecz o morderstwie i odrodzeniu ducha ludzkiego".
Autorka nie marnuje czasu na przedstawienie różnych postaw czy skomplikowania charakteru człowieka.
Świat i ludzie są czarno-biali.
Wspaniali, inteligentni, pracowici przedsiębiorcy o sprecyzowanych celach kontra nijacy, półinteligentni, leniwi i tchórzliwi wszelkiej maści działacze oraz politycy. Niewielu bohaterów powieści wymyka się z tych ściśle określonych grup. Chociaż taki punkt widzenia może pozwalać krytykom na generowanie zarzutów o przekłamany obraz świata, sprawdza się on świetnie jako tło dla wydarzeń i propagowanej filozofii. Powieść czyta się dosyć łatwo, fabuła jest prosta wciągająca i nieprzewidywalna.
Pomimo ogromnej objętości książka się nie dłuży.
Wyjątkiem jest tutaj jeden z ostatnich rozdziałów.
Bardzo przesadzony 60-stronicowy monolog podsumowujący przyczynę ówczesnej kondycji świata i człowieka. Monolog ten to w istocie streszczenie, tego co autorka próbowała przekazać czytelnikowi przez pierwszych 1000 stron. Osoby bardzo niecierpliwe mogą go pominąć. Nie polecam robić na odwrót, monolog jest niestrawny bez 1000-stronicowej przystawki.
Rand bardzo precyzyjnie przedstawia, skąd bierze się dobrobyt, bogactwo jednostki a w konsekwencji całego narodu. Niemiłosiernie atakuje, niemal znęca się intelektualnie nad powszechnym dzisiaj porządkiem "cywilizowanego" świata.
Chociaż minęło ponad 60 lat od wydania książki, jest ona bardziej aktualna niż w czasie premiery. Szczególnie ważne w dzisiejszych czasach jest przywrócenie pozytywnego obrazu przedsiębiorcy oraz otrzeźwiający stosunek do roli umysłu - racjonalności.
Dla zwolenników wolnego rynku jest to "miód dla oczu", dający odwagę nazywać się egoistą. Autorka całkowicie niszczy pejoratywne znaczenie tego słowa. Dla osób o poglądach bardziej "postępowych" powieść będzie nie do przejścia, herezja i odwracanie kota ogonem.
Rand nie próbuje nikogo przekonać do swoich poglądów małymi kroczkami bądź subtelnymi wywodami. Wali w łeb racjonalnością.
Powieść będąca manifestem filozofii obiektywizmu stworzonej przez Ayn Rand, jednak ubrana w niezwykle interesującą fabułę. Najlepiej opisują ją słowa z okładki "Historia kryminalna, jednak nie o morderstwie dokonanym na ludzkim ciele, lecz o morderstwie i odrodzeniu ducha ludzkiego".
Autorka nie marnuje czasu na przedstawienie różnych postaw czy skomplikowania charakteru...
2020-06-07
Wyjątkowa książka. Napisana fantazyjnym, lekkim a zarazem precyzyjnym językiem.
Czytać należy raczej emocjami niż umysłem.
Książka opowiada historię kilku pokoleń rodziny Buendia. Pierwsze pokolenie poznajemy mniej więcej na przełomie XIX i XX wieku. Gdzieś w dzikiej i prawie bezludnej krainie Ameryki Południowej, głowa rodziny Buendia zakłada osadę Macondo która to będzie tłem dla historii kolejnych pokoleń. Świat i ludzie są dalece bardziej niezwykli niż nasza rzeczywistość. Wydarzenia podzieliłbym na te baśniowe będące dziełem przypadku i te ludzkie, będące konsekwencjami działań bohaterów.
Dzięki takiej mieszance, magiczny realizm Autora niezwykle lekko opowiada o najcięższych przeżyciach rodziny, przeplatając je z wydarzeniami dnia codziennego.
Narracja jest prowadzona ciepło ale też i bezpośrednio, przez większość czasu można mieć wrażenie przebywania z domownikami pod jednym dachem.
Większość z nich mamy możliwość poznać od dziecka. Nie można nie ulec wrażeniu (co również spostrzegają niektórzy bohaterowie), że historia lubi zataczać koło. Z wieloma z nich można się zżyć, odczuwać sympatię, współczucie lub niechęć.
W czasie około 100 lat jesteśmy świadkami wydarzeń w każdej skali. Zaczynając od państwowej, poprzez urbanistyczną, technologiczną, społeczną aż do rodzinnej i osobistej. Oczywiście większość cieżaru opowiadania leży w wymiarze osobistym.
Z biegiem czasu, bohaterów dopada starość a niektórych śmierć. Przez to w drugiej połowie książki nastrój nieco się zmienia. Robi się bardziej sentymentalnie, samotność jest wszechobecna a sytuacja coraz bardziej beznadziejna.
W kilku miejscach Autor bawi się z czytelnikiem w ciuciubabkę a w jednym miejscu nawet wyraźnie gra mu na nosie. Podobnie wyraził to Stanisław Staszewski w Celinie:
"Wiecie wiec, że ja was bawiłem śpiewem swym
Tylko dla zwyklej draki, w ogóle prawdy nie ma w tym
To zwykły kawal jest
Darujcie to już ballady kres."
Ze względu na problem złożoności drzewa genealogicznego oraz imion bohaterów, polecam przeczytać książkę w jak najkrótszym czasie.
W przeciwnym razie będziemy zmuszeni do sięgania wstecz i przypominania sobie kto jest kim.
Bardzo pomocne było dla mnie zerkanie na rysunki drzew genealogicznych znalezionych w internecie.
Nie wiem co więcej można napisać. W gruncie rzeczy powyższy opis bardziej skupia się na szkielecie powieści niż na fabule. Tej nie umiem opisać w zadowalający mnie sposób. Omawianie symboliki czy motywów biblijnych? Porównania do historii narodów Ameryki Łacińskiej? A może odbiór w popkulturze?. Pewnie na każdy z tych tematów można napisać osobną książkę.
Zostawiam to profesjonalistom.
Są lektury które należy przeczytać czy nam się to podoba czy nie. To jedna z nich.
Wyjątkowa książka. Napisana fantazyjnym, lekkim a zarazem precyzyjnym językiem.
Czytać należy raczej emocjami niż umysłem.
Książka opowiada historię kilku pokoleń rodziny Buendia. Pierwsze pokolenie poznajemy mniej więcej na przełomie XIX i XX wieku. Gdzieś w dzikiej i prawie bezludnej krainie Ameryki Południowej, głowa rodziny Buendia zakłada osadę Macondo która to będzie...
2019-11-08
W prozie Conrada człowiek jest pełnowymiarowy za cenę wieloznaczności.
Nie ma jednej interpretacji, sensu nie da się wyłuskać i położyć na stole pod postacią jakiegoś morału.
Najważniejszym problemem wydaje się być stan wiedzy o nas samych. Dlaczego jest taki niewielki? Jak go pogłębić? Czy aby na pewno chcemy to robić?
Główny bohater Marlow, opowiada swoim współpracownikom – żeglarzom historię podróży służbowej w głąb Czarnego Lądu. Początek zwiastuje problematykę stosunków imperialnej europy do dzikich krain afryki. Obserwujemy zupełnie odczłowieczonych murzynów, których jedynym usprawiedliwieniem istnienia wydaje się być zwiększenie zysku Cywilizowanego Świata. Z drugiej strony postępujący obłęd białych, na który zapadają niedługo po przybyciu w rejony równika.
Zagłębianiu się w kontynent towarzyszy osobliwe poczucie wolności. Brak jakichkolwiek norm, praw, odosobnienie od cywilzacji, wszechobecna śmierć i niebezpieczeństwo a nawet brak jakiejkolwiek idei czy boga powodują zarówno u czytelnika jak i głównego bohatera całkowite odrealnienie. Upadek wszelkich wartości i wystawienie się na próbę degeneracji fizycznej i duchowej. W takiej atmosferze, Marlow ma za zadanie odnaleźć tajemniczego pana Kurtza. Pierwsze wzmianki o nim świadczą, że jest to osoba delikatnie mówiąc nieprzeciętna. Okaże się on bodźcem do refleksji równie wielkim jak okoliczności w których się znajdują.
W ostatniej części opowiadania powracamy do Europy. Marlow obserwując społeczeństwo jednego z wielkich miast okazuje mu pogardę. Pogarda ta wynika ze sposbu w jaki trwoni ono życie. Nie sprawdza własnej siły charakteru, nie poddaje próbie swojej wiary, żyje w sztywno określonych ramach zmagając się jedynie ze zwykłą codziennością.
Jądro ciemności to niesamowicie mroczna podróż do wnętrza umysły człowieka.
Można się zachwycić ogromem ludzkich możliwości albo poddać rozpaczy bezmiarem ludzkiej samotności. Żeby dokonać wyboru najpierw należy poddać się brutalnej i dzikiej podróży.
Opowieść sugeruje, że w świecie ludzkim, choć opartym na pustce i pozbawionym uniwersalnych zasad, możliwe jest ocalenie skromnej etyki.
Wiele z powyższych myśli i zdań zostało żywcem wyrwanych z posłowia „Niebezpieczne arcydzieło” Przemysława Czaplińskiego, wydawnictwo Vesper.
W prozie Conrada człowiek jest pełnowymiarowy za cenę wieloznaczności.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie ma jednej interpretacji, sensu nie da się wyłuskać i położyć na stole pod postacią jakiegoś morału.
Najważniejszym problemem wydaje się być stan wiedzy o nas samych. Dlaczego jest taki niewielki? Jak go pogłębić? Czy aby na pewno chcemy to robić?
Główny bohater Marlow, opowiada swoim...