-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
Biblioteczka
Recenzja audio, do której wysłuchania zachęcam znajduje się na kanale PodcastPoPijaku na Spotify, a dokładnie tutaj ;) :
https://open.spotify.com/episode/1YGvxHbKTcA5pT3AKVYlk4
Recenzja audio, do której wysłuchania zachęcam znajduje się na kanale PodcastPoPijaku na Spotify, a dokładnie tutaj ;) :
https://open.spotify.com/episode/1YGvxHbKTcA5pT3AKVYlk4
Recenzja dostępna w nowym odcinku Podcastu Po Pijaku, zapraszam:
https://open.spotify.com/episode/2mF2HPvLggfjgQ7fBwnXzD
Recenzja dostępna w nowym odcinku Podcastu Po Pijaku, zapraszam:
https://open.spotify.com/episode/2mF2HPvLggfjgQ7fBwnXzD
Do wysłuchania recenzji dotyczącej całości "Nędzników", zapraszam tutaj (i z góry dziękuję za odsłuch ;) ):
https://open.spotify.com/episode/0owx3L05lfAojhmTUPcZxX
Do wysłuchania recenzji dotyczącej całości "Nędzników", zapraszam tutaj (i z góry dziękuję za odsłuch ;) ):
https://open.spotify.com/episode/0owx3L05lfAojhmTUPcZxX
Opinia wspólna dla "Czasu pogardy" oraz "Chrztu ognia", zapraszam do wysłuchania ;)
https://open.spotify.com/episode/0DYhYm8woteFpMYm5gkUp9
Opinia wspólna dla "Czasu pogardy" oraz "Chrztu ognia", zapraszam do wysłuchania ;)
https://open.spotify.com/episode/0DYhYm8woteFpMYm5gkUp9
Zachęcam do odsłuchu :) :
https://open.spotify.com/episode/5DiPEjeI7CaTEX5eDH4nBw?fbclid=IwAR3ayC7nyax5HKa_tT5hqHYz1NUuE7LOlqavcP1PFCR2xWhMnyH3ZfH4WyU
Zachęcam do odsłuchu :) :
https://open.spotify.com/episode/5DiPEjeI7CaTEX5eDH4nBw?fbclid=IwAR3ayC7nyax5HKa_tT5hqHYz1NUuE7LOlqavcP1PFCR2xWhMnyH3ZfH4WyU
2021-06-15
Recenzja dostępna TUTAJ i myślę, że dobrze się słucha ;) :
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/w-mysliwski-traktat-o-luskaniu-fasoli-recenzja
Recenzja dostępna TUTAJ i myślę, że dobrze się słucha ;) :
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/w-mysliwski-traktat-o-luskaniu-fasoli-recenzja
2021-05-23
Recenzja dostępna TUTAJ :) : https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/f-dostojewski-biesy-recenzja
Recenzja dostępna TUTAJ :) : https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/f-dostojewski-biesy-recenzja
Pokaż mimo to2021-05-09
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/cmccarthy-droga-recenzja
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/cmccarthy-droga-recenzja
Pokaż mimo to2021-04-30
2021-04-30
2021-04-28
Zapraszam do odsłuchania :) :
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/lolita-recenzja
Zapraszam do odsłuchania :) :
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/lolita-recenzja
2021-04-04
Zapraszam do odsłuchania:
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/opowiesci-milosne-smiertelne-i-tajemnicze-edgar-allan-poe-w-pigulce
Zapraszam do odsłuchania:
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/opowiesci-milosne-smiertelne-i-tajemnicze-edgar-allan-poe-w-pigulce
2021-03-21
http://pisanepopijaku.pl
Kiedy w roku 2017, urodzona w Buenos Aires Agustina Bazterrica postanowiła zadebiutować na rynku wydawniczym, zrobiła to z nie lada przytupem. Jej powieść wywołała całkiem sporą sensację, do której podejście było jednak skrajnie różne. Jedni zachwycali się nowatorskim ponoć stylem autorki, inni zaś z obrzydzeniem odkładali powieść na półkę. Przeważały jednak głosy chwalące 43. letnią wówczas Argentynkę, a dzięki temu właśnie rozgłosowi książka, po kilku latach, znalazła wreszcie polskiego wydawcę i niespełna dwa miesiące temu pojawiła się nad Wisłą. I wtedy się zaczęło! Fala przychylnych Wybornemu trupowi recenzji zalała rodzimą, czytelniczą część Internetu. Jaka to ważna i odważna powieść! A jak potrzebna! – pisano. Skuszony owymi zachwytami postanowiłem więc na własnej skórze sprawdzić, czy dystopijna wizja świata zaserwowana przez panią Bazterricę rzeczywiście warta jest tych wszystkich ochów i achów. Jak wyszło?
>>Władza, ich władza, postanowiła nadać produktowi nową nazwę. Na ludzkie mięso odtąd mówiono „mięso specjalne”. W ślad za tym określeniem poszły: „polędwica specjalna”, „żeberka specjalne”, „cynadry specjalne”.<<
Akcja powieści rozgrywa się w nieokreślonej dokładnie, lecz niedalekiej przyszłości, a jej głównego bohatera – Marcosa – ciężko byłoby nazwać człowiekiem zadowolonym z życia. Powodów takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Po pierwsze – świat się zmienił, po drugie – Marcos zmuszony był oddać ukochanego ojca do domu opieki, po trzecie zaś całkiem niedawno wraz z żoną Cecilią stracili w wyniku śmierci łóżeczkowej pierworodnego syna Leona. Cecilia nie potrafiła poradzić sobie ze stratą dlatego wyjechała do matki zostawiając naszego bohatera z jego żalem samemu sobie. Oczywiście Marcosowi została jeszcze praca, w której wydaje się być niezastąpiony, a praca ta z kolei mocno wiąże się ze wspomnianą wcześniej zmianą jaka zaszła na świecie i co by nie mówić jest to zmiana dość istotna, mianowicie całą planetę opanował wirus atakujący zwierzęta i powodujący, że spożycie ich mięsa jest dla ludzi śmiertelne. Aaa, bo byłbym zapomniał: Marcos to prawa ręka właściciela przetwórni mięsa.
O jaki rodzaj mięsa chodzi łatwo domyślić się po samej okładce, czy tytule powieści, a ostatecznie wątpliwości rozwiewa chyba umieszczony we wstępie niniejszego tekstu cytat. Sytuacja wygląda następująco: Kilkanaście (kilkadziesiąt?) lat wstecz Ziemię nawiedził odzwierzęcy wirus, który sprawił, iż sam kontakt ze zwierzętami okazywał się dla ludzi zabójczy. Co za tym idzie postanowiono wybić w pień wszystkie zwierzaki wliczając w to również domowych pupili. Palącym wówczas tematem stała się kwestia niedoboru mięsa. Lekarze, eksperci, czy dziennikarze prześcigali się w doniesieniach jakoby brak tak ważnego składnika codziennej diety miał być dla ludzkości zgubny w skutkach, dlatego po szybko stłumionej fali protestów postanowiono, że legalne stanie się spożywanie mięsa ludzkiego. Dla wyciszenia nieco naszych sumień wszystko ubrano w ocierające się o szczyty hipokryzji zasady.
Nie wolno było ot tak zabić sobie sąsiada i zjeść go ze smakiem, o nie! Ludzi (początkowo tych „gorszego sortu”) zaczęto hodować, jak kiedyś świnki, czy krówki. Karmiono specjalnymi paszami, pojono, trzymano w klatkach. Wszystko oczywiście po wcześniejszym usunięciu strun głosowych, no bo przecież mięso nie może mówić! Na specjalnych farmach zaczęto hodować osobniki przeznaczane następnie na ubój, lub dla zabawy – oddawano na polowania, gdzie najlepiej sprawdzały się ciężarne samice, gdyż najwytrwalej uciekały i broniły się przed pragnącymi trofeów myśliwymi. Dozwolony został także chów na użytek własnego gospodarstwa domowego, jednak na wszystko trzeba było posiadać odpowiednie papiery, a karany śmiercią był choćby stosunek z przeznaczoną na mięso samicą. Rzecz jasna coś takiego jak pogrzeby przestało funkcjonować.
I w takim właśnie świecie przyszło żyć Marcosowi, którego poznajemy w momencie wielkiej traumy po stracie dziecka. W świecie, w którym dosłownie człowiek człowiekowi wilkiem; w świecie, w którym nasz bohater uważany jest za speca od swojej roboty, bo nikt tak dobrze jak on nie dogaduje się z kontrahentami na mięso. Uprzejmy, stonowany, nieco może i zamknięty w sobie, jednak budzący powszechną sympatię i szacunek Marcos zaczyna jednak czuć obrzydzenie do otaczającej go rzeczywistości i ludzi, którzy nawet największe wynaturzenia potrafią usprawiedliwiać z uśmiechem na ustach. Moment zwrotny całej historii następuje natomiast w chwili, gdy w dowód wdzięczności jeden z hodowców przysyła naszemu bohaterowi do domu niezwykle cenną samicę z Pierwszego Czystego Pokolenia, której mięso warte jest krocie. Pytanie nasuwa się samo: Co z tak nietypowym podarunkiem zrobi Marcos?
No dobrze, tyle jeśli chodzi o fabułę. Pora skupić się na samej książce i sprawdzeniu, czy rzeczywiście jest to tak odrażająca, przerażająca, ale i ważna – jak twierdzi wielu – opowieść. Zacznę może od stwierdzenia oczywistego faktu, czyli kwestii, że nie jest to książka dla każdego. Czy bywa odpychająca? Oj bywa. Nawet u mnie, miłośnika horroru, niektóre sceny wywoływały grymas obrzydzenia. Mowa tu choćby o dokładnych opisach obróbki ludzkiego mięsa, wliczając w to skórowanie, rozczłonkowywanie itp. Dla bardziej wrażliwego odbiorcy niektóre sceny mogą okazać się nie do przejścia. Co ciekawe nie uznałbym tego za wadę powieści, ponieważ często mocny przekaz służy do podkreślenia powagi sytuacji, a skoro książka dotyka takiego, a nie innego tematu, to dziwnym byłby raczej brak dosadnych opisów. Odrębną jest tu natomiast kwestia tego, czy historia zawarta w Wybornym trupie jest historią potrzebną i dobrze napisaną.
Z całą pewnością nie można autorce odmówić pomysłowości, bo właśnie pomysł wyjściowy uznałbym za największy atut książki. Wizja wirusa, który popycha ludzkość do łamania wszelkich zasad moralnych uważam za strzał w dziesiątkę, gorzej natomiast sprawa ma się z samym wykonaniem. Mimo, iż powieść czyta się błyskawicznie to jednak po początkowym szoku jakiego doznaje się przy pierwszych brutalniejszych scenach, dalsza część lektury mnie osobiście odrobinę nużyła. Nie było w niej nic odkrywczego, nic nowego, nic co pozwalałoby przez chwilę się zastanowić nad zaistniałą sytuacją, czy kondycją społeczeństwa jako takiego. Co prawda można założyć, że właśnie tak chciała to pani Bazterrica rozegrać – niespieszne tempo, lekkie usypianie odbiorcy, opisy wyzute z emocji. Coś na zasadzie „Oo, widzicie, piszę o tych wszystkich okropieństwach jakby to była norma, podkreślając w ten sposób, że do normy tu daleko”. Tyle tylko, że całość sprawia wrażenie obrazu niedopracowanego, w którym istota problemu została jedynie liźnięta z wierzchu.
Generalnie nie jest to książka zła, ba, jak na debiut to całkiem zjadliwa (heh). Nie jest to jednak również powieść warta większego zachodu, głównie z uwagi na zmarnowany potencjał. Sam pomysł obiecywał wiele i naprawdę można było z tego wyciągnąć historię, która stanęłaby dumnie na półce wraz z innymi dystopijnymi wizjami świata jak choćby te, którymi obdarowali nas Orwell, Huxley, czy Bradbury. Tak się jednak nie stanie, być może przez brak doświadczenia autorki, albo też oczekiwania współczesnego czytelnika co do tego rodzaju literatury, którym Bazterrica starała się sprostać rzucając dobrym pomysłem i przygniatając go średniej jakości rozwinięciem. Summa summarum Wyborny trup to pozycja, którą można sobie przeczytać dla zabicia czasu i znajdzie ona swoich fanów, jednak skąd te wszystkie zachwyty zrozumieć nie potrafię.
http://pisanepopijaku.pl
Kiedy w roku 2017, urodzona w Buenos Aires Agustina Bazterrica postanowiła zadebiutować na rynku wydawniczym, zrobiła to z nie lada przytupem. Jej powieść wywołała całkiem sporą sensację, do której podejście było jednak skrajnie różne. Jedni zachwycali się nowatorskim ponoć stylem autorki, inni zaś z obrzydzeniem odkładali powieść na półkę....
2021-03-06
Tym razem recenzja w formie audio, dostępna tutaj:
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/dzieci-polnocy-audio-1
Tym razem recenzja w formie audio, dostępna tutaj:
https://soundcloud.com/przemek-kow-569297194/dzieci-polnocy-audio-1
2021-02-21
http://pisanepopijaku.pl
Raz na jakiś czas zdarza się, że rodzimy wydawca wpadnie na pomysł iście fenomenalny, postanawiając przybliżyć czytelnikom klasykę, z której istnienia wielu nie zdawało sobie nawet sprawy. Tak właśnie rzecz ma się ze zbiorczym wydaniem pięciu powieści autorstwa braci Arkadija i Borysa Strugackich, zatytułowanym Piknij na skraju drogi. I inne utwory. To klasyka fantastyki spod znaku sierpa i młota, jednak niech nie odstrasza Was radzieckie pochodzenie autorów, bowiem dzieła braci (te zawarte w zbiorze pochodzą z okresu lat 1963-1976) po dziś dzień uważane są za jedne z najwybitniejszych w swoim gatunku, a zachwycał się nimi chociażby nasz własny mistrz – Stanisław Lem. Jeśli więc nie zraziła nikogo wzmianka o ZSRR i nadal czytacie niniejszy tekst, to zróbcie to dla siebie i doczytajcie do końca, bo słowo daję, że twórczość braci S., jest czymś nad czym warto się pochylić.
Bez zbędnego przedłużania, przejdę od razu do krótkiego opisu wszystkich zebranych tekstów, a jak nie trudno się domyślić pierwszy z nich to tytułowy (i zdecydowanie najbardziej znany) Piknik na skraju drogi. O czym opowiada? Otóż pewnego dnia dochodzi na naszej planecie do kontaktu z obcą cywilizacją, choć zwrot „dochodzi do kontaktu” może być tu lekkim nadużyciem. Obcy pojawili się na moment w pewnym kanadyjskim miasteczku i równie szybko zniknęli, naznaczając jednak obszar swego lądowania pozostawieniem tam różnorakich przedmiotów nieznanego dla nas pochodzenia i użytku. Od tej chwili obszar ów nazwany został Strefą i pozostaje pilnie strzeżony, by być może cenne dla ludzkości przedmioty nie dostały się w niepowołane ręce. Jak to jednak na Ziemi bywa, zawsze znajdą się chętni do sięgnięcia po zakazany owoc, dlatego możni tego świata płacą krocie każdemu kto przedostanie się na teren Strefy wynosząc stamtąd cenny ładunek. Natomiast osoby, które podejmują się takiego wyzwania nazywane są stalkerami. I taką właśnie osobą jest główny bohater opowieści, Red Shoehart.
Jeśli do tej pory nie zaświeciła Wam się w głowie lampka oznajmiająca dlaczego to właśnie Piknik uważany jest za najbardziej rozpoznawalne dzieło Strugackich podpowiem, iż na bazie powieści powstał legendarny film Andrieja Tarkowskiego zatytułowany Stalker, a także seria gier o tym samym tytule. Dodam jednak, że z powieści zaczerpnęły one zaledwie pewne bazowe punkty, same historie są z kolei odrębnymi bytami.
Akcja kolejnej powieści przenosi nad do fikcyjnego rosyjskiego miasteczka, Sołowca, a narratorem zostaje młody programista z Leningradu, Aleksander Priwałow. W trakcie podróży na upragniony urlop zabiera on ze sobą dwóch autostopowiczów, którzy to proponują bohaterowi nocleg w zamian za podwiezienie do wspomnianej już mieścinki. Niedługo po dotarciu na miejsce Priwałow zaczyna dookoła siebie dostrzegać szereg niewytłumaczalnych zjawisk takich jak choćby gadający kot, czy moneta powracająca wciąż do kieszeni, pomimo wydania jej chwilę wcześniej. Dość szybko okazuje się, że Sołowiec to siedziba wielu rządowych projektów oraz instytucji zajmujących się… magią. Stanowiące satyrę na biurokrację, administrację i cały naukowy system Związku Radzieckiego Poniedziałek zaczyna się w sobotę, to zdecydowanie najlżejsza i najzabawniejsza część całego zbioru.
Przeciwwagą dla poprzedniej historii jest natomiast tekst numer trzy, czyli Trudno być Bogiem (również, jak Piknik na skraju drogi, opowieść zekranizowana oraz przeniesiona do świata gier video). Głównym bohaterem jest tu ziemski historyk, który wysłany zostaje z misją na jedną z nowo odkrytych planet, której warunki zbliżone są do naszego średniowiecza. Anton, bo tak na imię ów historykowi, nie może jednak wpływać na postęp cywilizacyjny planety, a być jedynie obserwatorem rzeczywistości, który nie ulega emocjom. Rzecz jasna sama misja jak i podejście bohatera zostaną wystawione na próbę. Jak już wspomniałem, w przeciwieństwie do poprzedniej, ta historia w niczym nie może wydawać się lekka, czy dowcipna, jednak sama jej wymowa z pewnością aktualna pozostanie na wiele, wieeele lat.
Najkrótszy, a zarazem mój drugi ulubiony z całego zestawienia utwór zatytułowany został Miliard lat przed końcem świata i stanowi mieszankę wielu gatunków. Znajdzie się tu sci-fi, elementy porządnie napisanego dreszczowca, rozważania na temat natury wszechświata oraz odrobina klimatu rodem z Procesu Kafki. Opowieść skupia się wokół naukowca nazwiskiem Malanow, stojącego u progu wiekopomnego odkrycia. Nagle jednak, z różnych (często absurdalnych) przyczyn nie jest w stanie dokończyć pracy. A to rozdzwaniający się co chwila telefon, a to niezapowiedziany gość pukający do drzwi. I tak dalej. Po pewnym czasie, dzięki konsultacji z przyjaciółmi Malanow dochodzi do wniosku, że ktoś lub coś celowo wpływa na jego otoczenie tak, by uniemożliwić mu dokonanie naukowego przełomu. W mojej ocenie jest to obok Pikniku najlepiej napisana historia zawarta w wydawnictwie. Początkowo może ona nawet wywoływać delikatny uśmiech pod nosem czytelnika, jednak im dalej zagłębiamy się w opowieść, tym większe i coraz bardziej czarne macki zaczynają otaczać zarówno bohatera jak i nas samych, bowiem trudno nie wczuć się w klimat tej historii.
Ostatnią i najdłuższą powieścią jest z kolei Ślimak na zboczu. Od siebie dodam, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż jest to również najbardziej pokrętna historia omawianego zbioru, w centrum której znajduje się… Las. Nie jest to jednak las zwyczajny, a magiczny, w którym to drzewa potrafią się poruszać, a spotkanie rusałki nie jest czymś nadzwyczajnym. Opowieść prowadzona jest dwutorowo z dwóch różnych perspektyw – Piereca, który chce poznać tajemniczy las, oraz Kandyda, który z lasu próbuje uciec. Tym co króluje w samej historii jest bez wątpienia surrealizm, w którym nie istnieją związki przyczynowo-skutkowe. Nie jest to opowieść do niedzielnego obiadu, a utwór wymagający skupienia na nim całej uwagi oraz sporych pokładów wyobraźni.
Tak w dużym skrócie przedstawia się fabuła poszczególnych utworów, pora więc odpowiedzieć sobie na pytanie jakie jest to pisanie braci Strugackich, że doczekali się oni miana klasyków gatunku. Przede wszystkim jest to fantastyka, rzekłbym kameralna. Nie ma tu rozmachu takiego choćby Hyperiona, a same historie zdają się być bardziej przyziemne i co ważne dotykające bohaterów będących “zwyczajnymi” ludźmi takimi jak my. Każdy z nich ma swoje słabości, zdarza im się w trakcie rozmowy rzucić mięsem (warto zaznaczyć, że częste dialogi być może nie powalają fikuśnym stylem, potrafią jednak zaczarować realizmem), a szeroko pojmowane fantasy, czy też sci-fi, to tylko pretekst do rozważań nad o wiele bardziej istotnymi kwestiami. Zadają pytania o naturę wszechświata, czy o granice pojmowania człowieka. Jednym z głównych wątków jest też krytyka ustroju w jakim przyszło żyć braciom w Związku Radzieckim.
Kolejny atut stanowi wyrównany poziom wszystkich powieści, bo o ile kwestią gustu jest to, komu jaki utwór spodoba się bardziej lub mniej, o tyle nie sposób żadnego z nich ocenić niżej niż na siedem gwiazdek. W każdym z jakże różnorakich tekstów klimatu nie da się podrobić, jest on zazwyczaj przytłaczający i gęsty niczym smoła, a jednocześnie przepleciony niteczkami kapitalnego humoru. O takich walorach jak nietuzinkowa wyobraźnia autorów nie będę nawet pisał, bo to rozumie się chyba samo przez się.
Piknik na skraju drogi. I inne utwory, to pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników fantastyki naukowej, ale dla każdego szanującego się czytelnika. Znajdziemy tu uniwersalne prawdy jak i rozważania na temat kwestii, którym nie poświęcamy na co dzień uwagi, a które warto byłoby przemyśleć. Choć nie są to najwybitniejsze opowieści z jakimi się zetknąłem to z ręką na sercu nie jestem w stanie wymienić nawet jednej wady, a jeśli już to za mankament można by uznać długość poszczególnych historii, przy zakończeniach których aż chce się krzyknąć: JESZCZE! JESZCZE! Jedno jest pewne, mianowicie to, że bracia Arkadij i Borys Strugaccy potrafili pisać, oj potrafili, a pisanie to pozostanie nieśmiertelne i zachwycać będzie każde kolejne pokolenie czytelników
http://pisanepopijaku.pl
Raz na jakiś czas zdarza się, że rodzimy wydawca wpadnie na pomysł iście fenomenalny, postanawiając przybliżyć czytelnikom klasykę, z której istnienia wielu nie zdawało sobie nawet sprawy. Tak właśnie rzecz ma się ze zbiorczym wydaniem pięciu powieści autorstwa braci Arkadija i Borysa Strugackich, zatytułowanym Piknij na skraju drogi. I inne...
Opinia, do której wysłuchania zachęcam, znajduje się tutaj ;) ---> https://open.spotify.com/episode/0lLqBnS3UcatghbBLGkyQv
Opinia, do której wysłuchania zachęcam, znajduje się tutaj ;) ---> https://open.spotify.com/episode/0lLqBnS3UcatghbBLGkyQv
Pokaż mimo to