-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać271
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-11-28
2016-11-30
2022-10-14
2023-09-17
Skończyłem całość Blasta i jest to ogromne dzieło o misternie zaplanowanej historii, mroczne, dojrzałe, depresyjne, lepsze od każdego kryminału wydanego u nas w ostatnich latach. W ogóle jeden z najlepszych komiksów jakie się u nas ukazały w ostatniej dekadzie.
Pamiętam jak kilka lat temu odwiedziłem kuzyna w Niemczech i byliśmy w różnych księgarniach komiksowych w Dusseldorfie i Wuppertalu. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie Raport Brodecka. Wydawał się czymś mrocznym, wielkim, na miarę From Hell i jak wyjdzie w Polsce to po przeczytaniu wyskoczę z kapci. Obok stał dziwny komiks tego samego autora o dużym okrągłym typie i posągach z Wyspy Wielkanocnej, który wydawał się jakimś artystycznym bełkotem, może nawet trochę komedią o śmiesznym grubasie (jakże się myliłem). Napaliłem się na Raport Brodecka. A Blast wyglądał po prostu fajnie i dziwnie. Raport wyszedł w Polsce i jak dla mnie okazał się "tylko" bardzo dobrym komiksem. A teraz dostaliśmy Blasta. I uważam że jest dużo, dużo lepszym komiksem od przecież znakomitego Brodecka. Choć jest niezwykle mocny (drugi integral już w ogóle dowala do pieca), to Larcenet tak świetnie opowiada, że płyniesz razem z tą historią. Inaczej niż w przypadku równie genialnych Potworów, które były dużo trudniejsze do czytania z powodu sporej ilości tekstu. W przypadku Blasta dzięki bardziej przejrzystej, dynamiczniej kresce i bardzo częstego opowiadania samym obrazem spokojnie można przeczytać całość 800 stron w jedną niedzielę. Jedyne co może przytłoczyć, to ogrom zła jakim bombarduje nas autor.
Najlepiej mają właśnie ci, którzy dopiero teraz kupili i przeczytają jedynym ciągiem całość 800-stronicowego dzieła. Bowiem każdy szczegół ma znaczenie, zło rodzi zło, a Larcenet bardzo dobrze zaplanował całą historię. Czytanie Blasta jest niesamowicie przygnębiającym, ale satysfakcjonującym doświadczeniem. Dwóch policyjnych detektywów przesłuchuje otyłego faceta, który opowiada historię swojej podróży. Jak wyszedł z domu próbując zerwać ze światem zewnętrznym i żyć trochę jak zwierzę, w lesie, bez moralności. Oczywiście ciągle spotyka innych ludzi oraz wydarzenia, które mniej lub bardziej mu w tej podróży przeszkadzają. I jest grubo, potem jeszcze mocniej, mocniej i tak aż do wielkiego finału. Mam nadzieję, że przeczytam jeszcze w tym roku tak dobry komiks, ale może niekoniecznie tak mocny. Blast jest jak The Last of Us 2, że co jakiś czas o tej grze myślę, została ze mną na zawsze. Blast też zostanie. Kupujcie póki jest. 11/10
Skończyłem całość Blasta i jest to ogromne dzieło o misternie zaplanowanej historii, mroczne, dojrzałe, depresyjne, lepsze od każdego kryminału wydanego u nas w ostatnich latach. W ogóle jeden z najlepszych komiksów jakie się u nas ukazały w ostatniej dekadzie.
Pamiętam jak kilka lat temu odwiedziłem kuzyna w Niemczech i byliśmy w różnych księgarniach komiksowych w...
2015-03-05
2015-10-11
2023-07-21
Poboczna seria dziejąca się w uniwersum Gwiezdnego Zamku Alexa Alice, liczne nawiązania do dzieł Juliusza Verne i Zaginionego świata Conan Doyle'a z lekką nutą Motylka ze Steve’em McQueenem i Dustinem Hoffmanem, a napisał to Alain Ayroles. Co mogło pójść nie tak? Nic. No właśnie. Nic. Mistrzostwo świata. W czasach, kiedy Thorgal od 20 lat kręci się w miejscu za sprawą głównie przeciętnych scenarzystów i tylko pojedyńcze albumy są naprawdę dobre, Alice bierze sobie Ayrolesa, czyli scenarzystę znanego ze znakomitych Indyjskiej włóczęgi oraz Szponów i kłów i mówi pisz w moim uniwersum. A ten czyni to znakomicie. Nawet komputerowe rysunki w tym konkretnym komiksie są, o dziwo, najwyższej próby i nie tęskniłem jakoś bardzo za farbkami Alexa Alice.
Poboczna seria dziejąca się w uniwersum Gwiezdnego Zamku Alexa Alice, liczne nawiązania do dzieł Juliusza Verne i Zaginionego świata Conan Doyle'a z lekką nutą Motylka ze Steve’em McQueenem i Dustinem Hoffmanem, a napisał to Alain Ayroles. Co mogło pójść nie tak? Nic. No właśnie. Nic. Mistrzostwo świata. W czasach, kiedy Thorgal od 20 lat kręci się w miejscu za sprawą...
więcej mniej Pokaż mimo to2005-02-25
2020-01-30
Tym razem Hugo Pratt napisał wielowątkowy kryminał, w którym z każdą stroną pojawia się więcej ważnych postaci i nowych informacji. Jeśli się nie pogubisz, to docenisz złożoność dzieła. Autor nie zapomniał również okrasić Tanga nostalgiczną, senną, nieco surrealistyczną i - jak wiadomo - jedyną w swoim rodzaju atmosferą, która wyróżnia Corto Maltese na tle innych komiksów. Ten cykl jest jedyny w swoim rodzaju i zawsze pozostaje ucztą dla czytelnika.
Tym razem Hugo Pratt napisał wielowątkowy kryminał, w którym z każdą stroną pojawia się więcej ważnych postaci i nowych informacji. Jeśli się nie pogubisz, to docenisz złożoność dzieła. Autor nie zapomniał również okrasić Tanga nostalgiczną, senną, nieco surrealistyczną i - jak wiadomo - jedyną w swoim rodzaju atmosferą, która wyróżnia Corto Maltese na tle innych komiksów....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-02
Poprzednio dostaliśmy rasowy kryminał z małymi onirycznymi wstawkami znanymi z serii, a teraz sny są głównym daniem. Ten komiks to film Wojciecha Hasa, którego nigdy nie nakręcił. A szkoda, bo Przygody szwajcarskie znakomicie by się wpasowały pomiędzy Sanatorium pod klepsydrą, Baltazara Kobera, Pamiętnik grzesznika i Rękopis znaleziony w Saragossie. O takie komiksy nic nie robiłem.
Poprzednio dostaliśmy rasowy kryminał z małymi onirycznymi wstawkami znanymi z serii, a teraz sny są głównym daniem. Ten komiks to film Wojciecha Hasa, którego nigdy nie nakręcił. A szkoda, bo Przygody szwajcarskie znakomicie by się wpasowały pomiędzy Sanatorium pod klepsydrą, Baltazara Kobera, Pamiętnik grzesznika i Rękopis znaleziony w Saragossie. O takie komiksy nic nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-18
Jest lepiej niż dobrze. Fabularnie to klasyczny Pratt podobny do politycznych odsłon serii typu Syberia czy Złotego domu w Samarkandzie. Nie ma żadnej różnicy. Jest dużo wątków, postaci, polityka, a literackość aż bije po oczach z zawartości komiksowych dymków. Niektóre rzeczy dzieją się poza kadrem, czasem dostajemy skrót w opowieści, ale ciągle wiadomo o co chodzi. Canales świetnie to rozegrał. Wszystko się ładnie zazębia. Są nawet te nostalgiczne momenty, kiedy Corto czyta list oparty o drzewo oraz charakterystyczny dla serii wątek - nieszczęśliwa miłość (i to więcej niż jedna). To nie odsłona typu Wenecja czy Róża hermetyczna, gdzie postawiono większy nacisk na senną atmosferę, ale właśnie dzieło w stylu tych politycznych z dodatkiem nostalgii. Mogę się przyczepić tylko do warstwy graficznej. Do kreski jako takiej za wiele nie mam, rysownik stara się naśladować styl oryginału, ale poprzednie 12 tomów to kolory nakładane ręczne, a tutaj komputer i to widać. W każdym razie mamy do czynienia z Dziełem. Scenarzysta Blacksada odwalił kawał dobrej roboty. Odrobił pracę domową z Pratta. Dajcie mu Thorgala, on by nie pisał bzdur i nie zmieniał charakterów postaci jak te wszystkie pożal się Boże "kontynuatory"przez małe k. Canales szanuje Pratta i jego dzieło. Są dwa rodzaje komiksów o marynarzu. Klimat zawsze jest senny, nostalgiczny, ale czasem dostajemy mniejszą dawkę, a czasem jest na pierwszym planie, do tego stopnia, że Corto wchodzi w marzenia i przeżywa przygody poza rzeczywistością. Tutaj jest rodzaj pierwszy. Więcej rzeczywistości, a mniej marzeń. Ja raczej wolę Bajkę wenecką i - będę używał tego tłumaczenia tytułu zamiast Przygód szwajcarskich, bo aż mnie skręca na samą myśl, że można go zmienić na tak infantylny - Różę hermetyczną. Świetny komiks. Kurcze, chyba nawet jeden z najlepszych jakie czytałem w tym roku.
Jest lepiej niż dobrze. Fabularnie to klasyczny Pratt podobny do politycznych odsłon serii typu Syberia czy Złotego domu w Samarkandzie. Nie ma żadnej różnicy. Jest dużo wątków, postaci, polityka, a literackość aż bije po oczach z zawartości komiksowych dymków. Niektóre rzeczy dzieją się poza kadrem, czasem dostajemy skrót w opowieści, ale ciągle wiadomo o co chodzi....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-22
Najnowszy Corto to arcydzieło. Te dialogi, ta magiczna atmosfera, te kadry, gesty postaci, ich mimika, narracja, wielowątkowość, sporo świetnie zarysowanych postaci, z których każda ma cele i pragnienia, znowu nieszczęśliwe miłości i szczęśliwe odnalezienia, nostalgia, rozmowy nad szerokimi kadrami, widoczki, erudycja, genialne użycie genialnego wiersza na 15 stronie, podróże przez wiele miejsc i krain, ci twórcy urodzili się po to żeby godnie kontynuować dzieło Pratta. Majstersztyk. :)
Najnowszy Corto to arcydzieło. Te dialogi, ta magiczna atmosfera, te kadry, gesty postaci, ich mimika, narracja, wielowątkowość, sporo świetnie zarysowanych postaci, z których każda ma cele i pragnienia, znowu nieszczęśliwe miłości i szczęśliwe odnalezienia, nostalgia, rozmowy nad szerokimi kadrami, widoczki, erudycja, genialne użycie genialnego wiersza na 15 stronie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-16
Dziś będzie na gorąco o jednej z najlepszych serii w całej historii światowego komiksu. Najnowszy Corto Maltese został przeczytany w pięknych urlopowych okolicznościach przyrody przydomowego ogródka. :) Canales i Pellejero znowu to zrobili! Dokładnie wiedzą jak napisać kontynuację tego klasyka. A właściwe to napisali prolog... Stwierdzili, że mają już tak dużego żeby porwać się na odpowiedzenie na pytanie skąd Corto Maltese znalazł się przywiązany do drewnianego krzyża na środku oceanu w nagrodzonej 45 lat temu złotą satuetką w Angouleme słynnej Balladzie o słonym morzu. Na 76 planszach kontynuatorzy po raz trzeci zbudowali wielowątkową skomplikowaną historię pełną postaci, ich pragnień, rozterek, nieszczęśliwych miłości i motywów, z których każdy znajdzie swoje rozwiązanie, szczęśliwe lub nieszczęśliwe dla zainteresowanego. Tym razem zaczynamy w Tasmanii, a kończymy na Borneo. Bardzo ciekawie rozwinięto wątek Mnicha. Ba, dostaliśmy jego origin! Widać też ogrom przygotowań jakie poczynił scenarzysta aby kolejny raz wiarygodnie przedstawić sytuację polityczną świata sprzed ponad 100 lat. I jeszcze większy aby przedstawić Corto takim jaki był w Balladzie. Jeszcze nie wielkim marzycielem jak w tomach, kiedy akcja dzieje się lata później (opowieści o syrenach nazywa w Tarowean bajkami dla dzieci czego nigdy w życiu nie zrobiłby np. w Bajce weneckiej), a bardziej piratem i małym rzezimieszkiem, choć już o złotym sercu, kiedy trzeba. Ballada o słonym morzu (w nowym wydaniu tlumaczona jako Opowieści słonych wód) zyskała genialny prolog. Czas akcji tomu Tarowean to dokładnie rok. Od pierwszego listopada 1912 roku, kiedy przypada właśnie Tarowean (Święto Zmarłych) do pierwszego listopada 1913 roku, kiedy - jak wiadomo czytelnikom Ballady - Rasputin wyłowił dryfującego Corto przywiązanego do drewnianego krzyża i rozpoczęła się jedna z największych komiksowych przygód wszech czasów.
Dziś będzie na gorąco o jednej z najlepszych serii w całej historii światowego komiksu. Najnowszy Corto Maltese został przeczytany w pięknych urlopowych okolicznościach przyrody przydomowego ogródka. :) Canales i Pellejero znowu to zrobili! Dokładnie wiedzą jak napisać kontynuację tego klasyka. A właściwe to napisali prolog... Stwierdzili, że mają już tak dużego żeby porwać...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-09
2017-09-24
2018-01-09
2017-01-14
2016-05-31
2016-05-29
2017-01-13
Fantastyczny komiks, po prostu fantastyczny. Andreas pokazuje, że jest mistrzem akwarelek i opowiadania historii.
Fantastyczny komiks, po prostu fantastyczny. Andreas pokazuje, że jest mistrzem akwarelek i opowiadania historii.
Pokaż mimo to