Szalona z Sacre Coeur Alexandro Jodorowsky 8,0
Miałem do tego podejść na trzy razy, każdy z tomów z osobna, delektując się i kontemplując, ale wciągnęło i pękło w jeden dłuższy wieczór. Cóż, bywa, nie żałuję, bawiłem się świetnie, trudno, będę pluł prosto.
Co tu rzec na gorąco... To taka pozycja, do której może podejść i fan Jodo, i fan Moebiusa, i losowy fan komiksu, i w końcu ktoś totalnie prosto z ulicy, pod warunkiem, że ma otwarty umysł (lub dużo alkoholu),bo bez tego ani rusz. Momentami nasycona mocno przeintelektualizowanymi (na pozór?) dialogami historia, zmierzająca w bardzo nieoczywistym, jak to u Jodo, kierunku. Seks jest, i owszem, ale jeśli ktoś liczy na jakieś podniety to się rozczaruje. Kto czytał Incala (ktoś nie czytał?) to wie, co mam na myśli. Bo, po prawdzie, to taki Incal, tylko na odwrót, bez nie-ludzi, bez super-technologii, wczesne lata '90, ale - uwaga mały spoiler - jakże by inaczej - z androgenicznym zbawicielem - coś gdzieś ring'a'bell? Dobrze się to czyta, jeszcze lepiej gdy ma się świadomość, że to w jakimś stopniu "autobiografia" Jodo (ta, jasne),czy tam inna próba rozliczenia z własnymi demonami.
Nie znamy Jodo? (poraz poznać) - też spoko, akcja z dziwnej/powolnej zmienia się w bardzo dziwną/szybką zanim zdążymy dopić pierwsze piwo, a potem jest jeszcze śmiesznej. Tak, śmieszniej - to historia podszyta specyficznym humorem, Jodo bawi się z czytelnikiem, a Moebius mu w tym pomaga - sugeruję powagę zostawić na inne okazje, a tę historie potraktować z przymrużeniem oka. Lub mrugnięciem, ale nadal. Katharsis nie nadchodzi, końcówka może zaskoczyć tylko nieuczęszczających na religię. Ale i tak jest nieźle.
Na pewno wrócę do tego dzieła ("dzieła") za jakiś czas, by porównać wrażenia z drugiego czytania z pierwszym. Być może inaczej na nie spojrzę, być może nie, na pewno jednak zostawiam na półce.