Opinie użytkownika
Przepis na sukces: napisz mocno przeciętną nowelkę o niczym, okraś szczyptą wspomnień z holocaustu i już masz Wielką Powieść.
Pokaż mimo toFatalnie napisana, nużąca, pełna powtórzeń (przypominanie niemal na każdej stronie, że po Resecie nikt Tommy'ego nie będzie pamiętał, zupełnie jakby czytelnik też mógłby o nim zapomnieć :) ) i szczegółowych, niepotrzebnych opisów (np: Zobaczył mały sklep. Tak właściwie był to supermarket; albo: "-Będzie cię to kosztowało 200 dolarów. Przynieś je jutro." Następnego dnia...
więcej Pokaż mimo to
Skończyłam, ale jakim kosztem...
Gdy się nie ma o czym pisać, to się po prosu nie pisze. Też mogłabym katować czytelników swoimi pamiętnikowymi wynurzeniami, ale po co? Za dużo narzekania, jakieś pretensje do czytelników, frustracja, jad i chaos. I'm too old for this shit.
Byłam bardzo blisko DNFu, ale jednak postanowiłam dać jej jeszcze szansę. No cóż... Im dalej, tym gorzej. Wszystko się rozjeżdża, coraz więcej tam niepotrzebnych opisów i wydumanych porównań. Ta książka to zmanierowany, nudny, niekończący się słowotok.
Pokaż mimo to
Według rozmówczyń rola kobiety sprowadza się jedynie do rodzenia dzieci. Otóż, uwaga, uwaga! Nie każda kobieta chce mieć dzieci i nie ma w tym nic złego.
Fragmenty czytane przez autorkę są przeczytane niezwykle infantylnie a te jej ciągłe wtrącenia o jej naturalnym porodzie, jedynym słusznym, mistycznym przeżyciu doprowadzały mnie do szału.
Wspaniała , niesamowicie szczegółowa i obejmująca przemiany kulturowo- społeczne biografia okropnej osoby.
Pokaż mimo toAleż rozczarowanie... Widać brak pomysłu na fabułę, i myślę, że stąd te cudaczne podziały na 3 księgi, w tym brak pomysłu na zakończenie każdej z nich; silenie się na oryginalność, nazywając bohaterów wszystkich części tak samo (myślę, że nie ma pomiędzy nimi żadnych powiązań - zresztą nawet nie chce mi się tego sprawdzać..) poza pierwszą księgą straszna nuda... nie...
więcej Pokaż mimo to
No cóż, chyba nie po drodze mi z Didion. Te eseje są po prostu nudne. Napisane w tak nieciekawy sposób, że myślami odpływałam praktycznie cały czas.
Z przedmowy: "Nie wiem, co jeszcze mogę wam powiedzieć o tych tekstach. Chyba to, że pisanie niektórych sprawiło mi więcej przyjemności niż pisanie innych, ale nad każdym z nich pracowało mi się trudno i każdy kosztował mnie...
Porównanie tego wytworu do twórczości Ottessy to jakaś kpina.
Płascy i nijacy bohaterowie, którzy nic a nic mnie nie obchodzili i słabe dialogi. Nie rozumiem fenomenu.
Dno i dwa metry mułu. Na litość boską, nie wszystko na raz, Bernardine! Męczące bardzo. Robiłam dwa podejścia i tego się nie da czytać. Nie zawsze takie silenie się na oryginalność wychodzi na dobre. Historie są po prostu nudne, styl irytujący. Niekończący się słowotok, pseudofilozoficzny pretensjonalny bełkot.
Pokaż mimo to