Apsara

Okładka książki Apsara
Marek R. Litmanowicz Wydawnictwo: Świat Książki kryminał, sensacja, thriller
768 str. 12 godz. 48 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
2011-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-03-01
Liczba stron:
768
Czas czytania
12 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-247-2142-9
Tagi:
powieść współczesna terroryzm akcja krymiał sensacja
Średnia ocen

                6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
767
355

Na półkach: ,

Zanim zacznę recenzję zwrócę się do autora, szacownego, lekarza, miłośnika muzyki fortepianowej, etc. – Proszę usiąść sobie w głębokim, wygodnym fotelu, nalać whisky single malt, ewentualnie zapalić Romeo&Giuletta, (Pan wie o czym mówię, Pan to namiętnie opisuje) i przygotować się na gorzkie słowa.

Apsara – to tajemnicze słowo oznacza wschodnią tancerkę świątynną. Ów egzotyczny tytuł wskazuje zarazem na fascynację autora Orientem oraz kobietami. I mniej więcej to stara się opisywać Litmanowicz. Na początek powiedzmy jak to robi.

Przede wszystkim robi to długo, ze strasznym natłokiem słów. Opisuje nieustępliwie, natrętnie, wszystkie szczegóły. Wszystkie „dzień dobry”, wszystkie „do widzenia”, wszystkie deszcze, chmury na niebie, muzykę w odtwarzaczach, wszystko wszystko. Już od początku stało się to dla mnie męczące. Obok tego ścisku słownego idzie kolejna maniera. Banalny opis czynności prozaicznych, takich jak np. przyprawianie mięsa. Najpierw na pieczeń – następuje wyliczenie składników – majeranek, cząber, pieprz biały, pieprz czerwony itd., potem na grilla – pieprz biały, rozmaryn, pieprz czerwony itd. Do tego zniewalająca charakterystyka bohatera który „jak to robi, że zawsze mięso smakuje inaczej?”. To wyliczanie zwykłych czynności, te niekończące się litanie są nie do wytrzymania. Dalej kolejna maniera: niemal każda kobieta oraz mężczyzna „pachnie czymś”. Przy każdym spotkaniu, zbliżeniu dowiadujemy się, że ów ktoś pachnie D&G, Issey, Fahrenheitem albo inną bonanzą. Nosi torebki D&G, buty z Calvina Kleina albo z innego sklepu. Każda kobieta, którą napotykamy w powieści jest: ładna lub nieładna, nawet ładna, albo brzydka. W hotelach, taksówkach i mieszkaniach zawsze: jest klimatyzacja, nie ma klimatyzacji, klimatyzacja działa słabo albo klimatyzacja nie działa. I tak w koło Macieju. Byle do przodu.

Jeszcze gorzej w treści. Banał goni banał. Wschodnie eskapady naszych bohaterów – dojrzałych mężczyzn są banalne jak żubrówka z sokiem jabłkowym. Jeszcze kiedy dziewczyna po nieudanym koncercie porywa pianistę i proponuje mu szybki i wyuzdany seks w willi należącej do jej nieobecnego męża powiedziałem: może. Jednak kiedy w Iranie, bohater ratuje przed ukamieniowaniem perską księżniczkę, powiedziałem: nie. Natomiast, kiedy zakochana para bohaterów spotyka orientalne wesele i wszyscy się cieszą, powiedziałem. nie może być. Nie wiem, jak z miłośnikami literatury przygodowej i sensacyjnej, ale ja wysiadam. Lepszy Verne i „W 80 dni dookoła świata”.

Wróćmy do: „jak?”. Sporo w tej powieści (sporo? Daj spokój... jest to temat ciągły) jest opisu relacji intymnych, jakby to rzec: seksu. Opisy erotyczne – mogą być różne. W „Kamasutrze” są ujęte artystycznie, metaforycznie, poetycznie. Mamy i „jaspisowe kolumny” i „nefrytowe jamy”. Bukowski i Miller biorą sprawy dosłownie, przy użyciu języka potocznego – twardo i bez owijania w bawełnę. Litmanowicz – używa słów: „brał ją” i „kochał ją mocno”. Ubogo i nijak. Mnie to przypomina serię amerykańskich filmów erotycznych, które kiedyś po 12 w nocy serwował polsat. Niby była erotyka, ale bezpłciowa. To nie jest erotyka rodem z filmu „Kochanek”, „Barwy Nocy” czy „9 i pół tygodnia”. To nie jest też szczera pornografia jak np. bywa u Mastertona. To Litmanowiczowski pic, fotomontaż, polsat po 12 we wczesnych dwutysięcznych.

I właśnie przy okazji. Najważniejsza rzecz w powieści. Wszystkie relacje uczuciowe mężczyzna-kobieta opierają się na pożądaniu i seksie. Wszyscy bohaterowie dążą wyłącznie do seksu. Czy wspominałem, że jedyną motywacją bohaterów jest seks, który jeśli jest szczególny pod względem atmosfery i namiętności jest nazywany miłością. Taka optyka bohaterów jest tak pięknie bzdurna, że aż chwilami zbierało mi się na śmiech. Ja rozumiem, 16-latkiem będąc pewnie myślałem podobnie. Z tymże autor, jak się chwali na okładce ma już te lata za sobą. Wszyscy, dosłownie wszyscy kierują się żądzą i namiętnościami, spełnieniem fizycznym. Jako dorosły człowiek, (nie, nie jestem księdzem) już wiem, że to nieprawda. Bohaterowie nawet na chwilę zgodnie z obsesją autora nie przestają myśleć o uciechach ciała. To jest po prostu nie do wytrzymania. Basta. PS. Czy wspomniałem, o seksualnej motywacji wszystkich postaci? A tak, zapomniałem, przepraszam.

Co jeszcze zdarzyło się na tych bitych 750 stronach druku? Autor oczywiście przemyca swój punkt widzenia na politykę. Najbardziej boli go konflikt na tle religia – prawo, albo fanatyzm, ciemnogród kontra oświecenie i szeroki horyzont. Na przykładzie prawa aborcyjnego ośmiesza przeciwników przerywania ciąży, nadaje im ośmieszające cechy, podłe motywacje (seksualne oczywiście) i bezsensowne argumenty. Książka wręcz zieje nienawiścią do prawicy chrześcijańskiej, nie zabrakło wyśmiewających akapitów wobec Radia Maryja. Porównany jest fanatyzm islamski z prawem fatwy i szariatem do katolicyzmu polskiego. Dobre może i było w czasach michnikowej dyktatury „GW” w latach 90-tych. Teraz już mało kto potraktuje to poważnie. Sorry, spóźnione o 15 lat.

Wschód, czarujący wschód – szkoda, że z „Apsary” nie dowiedziałem się niczego nowego. Autor operuje stereotypem, jakimś krótkim wykładem z ust jednego czy drugiego bohatera na temat historii tych czy owych. Najśmieszniejsze jest, gdy pewien budowlaniec streszcza bohaterowi jak to się stało, że budweiser jest też w Stanach. To wszystko przy piwku i przekąsce. Nie, przepraszam, najśmieszniejsze jest jak stary francuski doktor otumaniony opium (!) recytuje ze szczegółami historię Kampuczy.

Co robi tam jeszcze histeryczny rozdział zatytułowany „Interludium. Afryka” zupełnie nie mający związku z fabułą, a opisujący szamański obrzęd? Pomijając fakt, że kończy się hasłem: „TO JEST AFRYKA!”, które skazuje cały kontynent na potępienie, a może i kolonizację lekarzy w kitlach... Nie dość na tym: szaman ma w domyśle dokonać egzekucji chłopca. Stereotyp, mit, niechęć do kultury ludowej, nieznajomość realiów. I pomyśleć, że koledzy po fachu Litmanowicza, polscy lekarze w Afryce już w 1967 roku, piórem K. Dziewanowskiego w książce „Mój kolega czarownik” umieli je zrozumieć i uszanować. Ba, nawet współpracować w trosce o pacjenta...

Na koniec opowiem o tym, co moja się w książce się spodobać. Po pierwsze: najlepsza scena, trzymająca w napięciu, ukazanie psychologii bohaterki to operacja przeprowadzona przez doktor Rycką. W tym krótkim fragmencie Litmanowicz pokazuje na co go stać i czym (moim zdaniem) powinien się zająć. W ogóle tematy szpitalne wychodzą mu najlepiej. Świetny, dosłownie frapujący fragment. Drugim jest opis zamachu, dokonany z dwóch stron – dwóch bohaterów. Mało. Dramatycznie mało jak na 750 stronic.

Zanim zacznę recenzję zwrócę się do autora, szacownego, lekarza, miłośnika muzyki fortepianowej, etc. – Proszę usiąść sobie w głębokim, wygodnym fotelu, nalać whisky single malt, ewentualnie zapalić Romeo&Giuletta, (Pan wie o czym mówię, Pan to namiętnie opisuje) i przygotować się na gorzkie słowa.

Apsara – to tajemnicze słowo oznacza wschodnią tancerkę świątynną. Ów...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    130
  • Przeczytane
    110
  • Posiadam
    62
  • Ulubione
    8
  • Domowa biblioteczka
    4
  • Literatura polska
    2
  • 2013
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Chcę prz... - lit. polska
    1

Cytaty

Więcej
Marek R. Litmanowicz Apsara Zobacz więcej
Marek R. Litmanowicz Apsara Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także