Jezioro Samotnia

Okładka książki Jezioro Samotnia
Linda Newbery Wydawnictwo: Nasza Księgarnia literatura dziecięca
216 str. 3 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura dziecięca
Wydawnictwo:
Nasza Księgarnia
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
216
Czas czytania
3 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-10-11660-4
Tłumacz:
Paweł Kruk
Średnia ocen

                6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
132 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
197
195

Na półkach:

http://zakurzone-stronice.blogspot.com/2015/03/kiedybyam-maa-uwielbiaam-tajemniczy.html

Kiedy byłam mała, uwielbiałam Tajemniczy Ogród, dopóki nie zaczęłam tej książki czytać. Ogród, owszem, był tajemniczy z tą właścicielką, która w nim umarła i tak dalej, ale reszcie zabrakło tajemniczości, a ponieważ nie lubię nieprawdziwych reklam, szybko książka wylądowała w kącie. Mimo to od tamtego dnia każda książka z mrocznym dworkiem zaczęła mnie na początku intrygować, choć miałaby się później okazać wiktoriańskim romansidłem lub, co gorsza, wiktoriańskim paranormalem.

A co, gdyby motyw powoli opuszczanych, wielkich rezydencji skrywających tajemnicę lub pełnym tajemniczych przedmiotów z epoki XIX-wieku przenieść do współczesności? Zastygłe, porcelanowa przedmioty zestawić z telefonami, tabletami i całą tą naszą kochaną cywilizacją? Oczywiście, bo czytelniczkami są dziewczęta, dodać do tego jakąś współczesną gąskę z gimnazjum (nie taką jak wy, bo nie czytającą żadnych książek) i może jakiś, chociaż śladowy, wątek miłosny. Eksperyment dość ciekawy, warty przeczytania, przynajmniej dla mnie.

O to chodzi w recenzowanej przeze mnie książce. Może wielkiej tajemnicy nie ma, bo sprawa tyczy się dość niedawnej przeszłości, a staremu mężczyźnie samotnie mieszkającemu w wielkim domu po prostu i zwyczajnie, zbuntowały się żona i córka, wyjeżdżając ze wsi i już nie wracając, przez co on wciąż na nie czeka, robiąc to, co ludzie robią w książkach, kiedy im się coś takiego przydarzy – zastawiając stół swoją najlepszą porcelaną w oczekiwaniu na ich przyjazd i ciągłym wyglądaniu.

Do tego domu przyjeżdża Beta z mamą. Matka będzie gotować w kuchni, bo się na tym zna, a jej córka, ponieważ, jak większość ludzi poniżej dwudziestki (łącznie ze mną), nie może wysiedzieć w miejscu, włóczy się po domu, odkrywając różne tajemnice, zadając napotkanym ludziom niewygodne pytania i robiąc dużo różnych rzeczy, głównie po to, by książka była powieścią, a nie opowiadaniem. A także, chyba by odwieść w czasie finał, który, uprzedzam wszystkich, którzy będą mieli ochotę zabrać się za powieść, nie jest dość zaskakujący – wręcz przeciwnie. Ciężko jest nie domyślić się zakończenia, szczerze mówiąc.

Tak jak pisałam wyżej, powieść byłaby lepsza, gdyby była opowiadaniem. Wątki poboczne, bardzo nieliczne, wydają się włożone na siłę i, co za tym idzie, ani ziębią, ani grzeją. A powinny. Wydaje mi się, że czasami lepiej jest, jeśli chce się zabić Autora za jakąś koszmarną, albo koszmarnie opowiedzianą historię (a między tymi dwoma rzeczami jest wielka różnica), niż zagłębiać się w czymś ni to dobrze opowiedzianym, ni to dobrze napisanym. I jeszcze wciśniętym na siłę, co i tak się skończy w połowie. Tak jest z wątkami wszystkich pobocznych postaci, które rozwijają się i nie kończą. Co do głównego wątku, jest dość ciekawie i intrygująco, chociaż bardzo prosto. Historia jest nawet klimatyczna, posiadająca nogi i ręce, mimo swojego sentymentalizmu i zakończenia w stylu amerykańskich filmideł o dziewczynce i koniu ratujących rodzinną farmę, albo o przykładnym ojcu rodziny, w końcu wracającym z wojny do swoich dzieci i żony. Szkoda, że płynność historii psują właśnie te poboczne wątki.

Ewentualnie można by potraktować powieść jako szkic, wtedy jednak Autorka musiałaby mieć pomysł na kilka pobocznych historii, które przyciągnęłyby czytelnika, tyle że chciałby czytać coś grubszego. Tutaj tego pomysłu nie ma i wcale się nie dziwię, bo ciężko tu cokolwiek mądrego wymyślić.

Bohaterów jest mało, ale głównie pojawiają się po to, by zaraz zniknąć, zanim będziemy w stanie ich zidentyfikować i bliżej poznać. Główna bohaterka, Beta, jest natomiast typową nastolatką, ciekawską, ale także psotną i irytującą jak każda inna (przepraszam wszystkich czytających nastolatków i samą siebie), a na dodatek ma dopiero dwanaście lat, czyli jest ode mnie o wiele młodsza i ciężko mi jest z nią utożsamić. Jednak poza tym nie ma żadnych ciekawych cech charakteru, które sprawiłyby, że za kilka lat będę rozróżniać ją od miliona innych, podobnych książkowych stworzeń i miło wspominać spędzony z nią czas. Oczywiście oj... tfu, starszy mężczyzna, jest na tyle tajemniczy, by popychać akcję do przodu i sprawiać, że czytelnik przekręci stronicę, zamiast, w najlepszym razie, odłożyć książkę na półkę i wybrać coś bardziej interesującego. Matka Bety jedna z najważniejszych postaci, jaka pojawia się w powieści, jest, nie szukając porównań daleko, jak morderca z wytrawnego kryminału, najlepszy przyjaciel detektywa. Nic nie mówi na te tematy, nic nie robi podejrzanego, nie ma nawet żadnych powiązań z tym czym powinna mieć, a na końcu każdemu mniej zorientowanemu czytelnikowi objawia całą prawdę. Poza tym w czasie powieści raczej nie zachowuje się jak szanowna osoba w swoim wieku, wręcz przeciwnie. Infantylizm, czasami powaga, czasami skłonności do braku posiadania jakichkolwiek cech charakteru... Kobieta zmienną jest, można powiedzieć, ale jak na taką krótką książkę to jednak za dużo. W końcu zupełnie nie poznajemy jej, wręcz przeciwnie – nie chcemy poznać, bo osoby z chorobą dwubiegunową bywają niebezpieczne.

Styl Autorki jest dobry. Prosty, bezpośredni, płynny, co także chwali się tłumaczowi. Nie ma wielu opisów, raczej przeważają niestety dialogi, ale i tak jest ich wystarczająco, by nadać książce odpowiedniego klimatu. Przecież kiedy pisze się książkę o jakimś starym dworku, w której zamiast opisów dworku pojawiają się rozważania głównej bohaterki na temat jakiegoś faceta, lub, co gorsza, wyznania miłosne, to lepiej nie pisać tego wcale. Przynajmniej ja tak sądzę, jeśli jest to jakimś wyznacznikiem. Ogółem mówiąc, czyta się przyjemnie i szybko, więc lektura książki to tylko kwestia godzin.

Okładka jest ładna, klimatyczna, raczej adekwatna do treści książki. Kolorem przyciąga wzrok, szczególnie kiedy postawi się ją wśród książek o jasnych okładkach. Bardzo podoba mi się ażurowy żyrandol, bardzo elegancki i krój czcionki, a domek już niekoniecznie, bo wygląda jak coś, czym grafik chciał zapełnić pustą przestrzeń. Papier jest dobry, czcionka znośna na moich oczu, chociaż, niestety, dość duża, co świadczy o sztucznym dmuchaniu powieści na dłuższą, niż jest w rzeczywistości.

Nie twierdzę, że lekka powieść, jaką jest ta książka, będzie dla młodszych czytelników, takich w wieku Bety, będzie doskonałym wprowadzaniem w świat bardziej dorosłych lektur niż Dzieci z Bullerbyn i wszystkie części Pippi (które, mówiąc nawiasem, wraz z wiekiem, zaczęły dla mnie nabierać znacznie mroczniejszego wyrazu). Nutka tajemniczości i melancholii, kojarząca się nieco z Tajemniczym Ogrodem sprawiła, że nawet ja z niejaką ciekawością przeczytałam książkę i na pewno się spodoba wielu osobom. No a ja? Cóż, jedna z tych lektur do przeczytania, napisania recenzji i zapomienia. Przecież wokół jest tyle innych książek, nawet podobnych do tej, o których mi ciężko zapomnieć. A na swoją obronę mogę powiedzieć to, że przecież Autorka nie pozwoliła mi długo zostać nad samotnym pałacykiem z równie samotnym jeziorem.

Autor: Linda Newbery
Tytuł: „Jezioro Samotnia”
Moja ocena: 4/10

http://zakurzone-stronice.blogspot.com/2015/03/kiedybyam-maa-uwielbiaam-tajemniczy.html

Kiedy byłam mała, uwielbiałam Tajemniczy Ogród, dopóki nie zaczęłam tej książki czytać. Ogród, owszem, był tajemniczy z tą właścicielką, która w nim umarła i tak dalej, ale reszcie zabrakło tajemniczości, a ponieważ nie lubię nieprawdziwych reklam, szybko książka wylądowała w kącie....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    195
  • Chcę przeczytać
    53
  • Posiadam
    33
  • Ulubione
    13
  • Z biblioteki
    6
  • Młodzieżowe
    4
  • 2009
    2
  • Literatura angielska
    2
  • Literatura młodzieżowa
    2
  • Sprzedam/wymienię
    1

Cytaty

Więcej
Linda Newbery Jezioro Samotnia Zobacz więcej
Linda Newbery Jezioro Samotnia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Okładka książki Flora szuka skarbów Gabriela Rzepecka-Weiss, Maciej Szymanowicz
Ocena 9,4
Flora szuka sk... Gabriela Rzepecka-W...
Okładka książki Pani wiatru Lisa Aisato, Maja Lunde
Ocena 8,8
Pani wiatru Lisa Aisato, Maja L...
Okładka książki Książka o górach Patricija Bliuj-Stodulska, Robb Maciąg
Ocena 9,2
Książka o górach Patricija Bliuj-Sto...

Przeczytaj także