Nie wnikam jakie były pobudki Oscara Schindlera. Szczerze nie interesuje mnie, czy po wojnie czerpał z takiego zachowania korzyści. Nie obchodzi mnie też czy wszystko opisane w książce jest prawdą, czy tylko urosło przez lata do legendy, w której nie wszystko się zgadza. Dlaczego? Bo "kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat." A on uratował dużo więcej. I faktem jest, że dużo musiał na ten cel wyłożyć.
Dla mnie jest BOHATEREM - w pełnym tego słowa znaczeniu. Dlatego moja ocena jest maksymalna. Ale również jest taka ze względu na wszystkich żołnierzy niemieckich, którzy na łamach książki uronili łzy z powodu działalności ich państwa. I tych, którzy nie zostali opisani, ale każdego dnia wojny zmagali się ze świadomością niesprawiedliwości. Przez wzgląd na wszystkich Niemców, którzy nie zgadzali się z ideą formowaną przez władzę. I wszystkich, którzy uratowali "cały świat" lub w jakikolwiek sposób ulepszali życie społeczności żydowskiej. Nie każdy Niemiec był zły, tak jak nie każdy Polak godzien jest zwać się bohaterem.

Nie wnikam jakie były pobudki Oscara Schindlera. Szczerze nie interesuje mnie, czy po wojnie czerpał z takiego zachowania korzyści. Nie obchodzi mnie też czy wszystko opisane w książce jest prawdą, czy tylko urosło przez lata do legendy, w której nie wszystko się zgadza. Dlaczego? Bo "kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat." A on uratował dużo więcej. I faktem jest, że...