Quincunx i inne opowiadania
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Seria: Fantastyka i Groza literatura piękna
239 str. 3 godz. 59 min.
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Fantastyka i Groza
- Tytuł oryginału:
- Wybór z:
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 1980-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1980-01-01
- Liczba stron:
- 239
- Czas czytania
- 3 godz. 59 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8308002781
- Tłumacz:
- Janina Mroczkowska
- Tagi:
- literatura współczesna literatura angielska XX wiek opowiadania
Opowiadania:
1. Księżniczka
2. Quincunx
3. Ciotka Seatona
4. Crewe
5. Zaginiona
6. Katedra Wszystkich Świętych
7. Trąbka
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 58
- 26
- 15
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Skandalicznie niska ocena tego zbiorku na LubimyCzytać.pl jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. W kategoriach skandalu należy także rozpatrywać fakt, iż żaden z polskich wydawców nie podjął się jak dotąd wydania większych fragmentów twórczości niesamowitej Waltera de la Mare. A przecież jest ona całkiem spora i liczy sobie co najmniej pięć zbiorów opowieści.
Wydawnictwo Literackie zebrało drobny ułamek spuścizny angielskiego pisarza: do rąk dostajemy zaledwie siedem opowieści. Dwie z nich to prawdziwe petardy. Mowa tu o „Ciotce Seatona” i „Katedrze Wszystkich Świętych”.
„Ciotka Seatona” to pełnokrwista, staroświecka (w dobrym tego słowa znaczeniu) opowieść grozy. Poznajemy historię tytułowego Seatona – dziwnego chłopaka, który miał w sobie coś odrażającego i obcego. I nie chodziło tylko o jego żółtawą skórę i obojętne, wyłupiaste oczy… Z racji na swą odmienność i krążące wśród równieśników opowieści o rzekomo jeszcze dziwniejszej ciotce, był nielubiany, wyśmiewany, a w najlepszym razie ignorowany przez kolegów. Udaje mu się jednak nawiązać namiastkę kontaktu z jednym z nich. Withers, bo tak się zwał ów pechowiec, nieopatrznie obiecuje odwiedzić wyrzutka w któryś wolny dzień. Gdy w przerwie międzysemestralnej Seaton przypomina o złożonej obietnicy, Withers niechętnie przyjeżdża do wiejskiej posiadłości Seatonów. Wreszcie będzie miał okazję zobaczyć i poznać słynną ciotkę!
Starsza dama – tytułowa ciotka – potrafi przerazić do szpiku kości. Nie swymi czynami, lecz tym, czego nie robi. Autor postawił na znaną i sprawdzoną taktykę niedopowiedzeń. De La Mare genialnie to sobie wymyślił – ani razu nie wskazuje jednoznacznie na ciotkę jako prowodyra jakichkolwiek niepokojących działań. Uwypukla jedynie pewne jej cechy i zachowania. Daje szkic, a resztę rysunku wykonać ma sam czytelnik i jego wyobraźnia.
Ten zabieg świetnie się sprawdził, a demoniczna postać ciotki to jeden z lepiej namalowanych portretów we współczesnej literaturze niesamowitej. Nie przesadzam.
„Katedra Wszystkich Świętych” to zupełnie inna para kaloszy, chociaż ma jeden mianownik wspólny: wszechobecną atmosferę zagrożenia. W obu przypadkach klimat jest gęsty jak sos w szkolnej stołówce. W „Katedrze” nie ma praktycznie żadnej akcji, ani jednoznacznie niepokojącej postaci. Głównym bohaterem jest tytułowa katedra. Znajduje się nad brzegiem morza, u stóp zielonej skarpy, z dala od skupisk ludzkich.
Utrudzony podróżny dostaje się bocznym wejściem do katedry, zamkniętej już o tej porze dla turystów. Natychmiast osacza go chłód i półmrok wiekowego budynku.
"Równocześnie owładnęło mną uczucie przerażenia i konsternacji wobec otoczenia, z którego zniknęły spokój i cisza, ustępując miejsca ponuremu uczuciu zagrożenia – zdałem sobie sprawę, że nie jestem sam".
Niedługo po tym poznaje historię katedry oraz problemy, które ją dręczą obecnie. Okazuje się, że wiekowy budynek wystawiony jest na ataki szczególnej i przerażającej natury…
"Czy zdaje pan sobie sprawę, że jesteśmy w tej chwili oddaleni o przeszło milę od najbliższego osiedla ludzkiego, a są nim nie dopalone zgliszcza jakiegoś gospodarstwa? Ręczę, że gdyby został pan na noc w katedrze (co Boże broń!) – choć groziło to panu – ręczę, że mógłby pan wołać i krzyczeć z okna, jeśli by pan do niego dosięgnął, aż do utraty głosu, a nie byłoby żywej duszy, która pana mogłaby usłyszeć i przyjść z pomocą…"
Wkrótce przekonujemy się, że w katedrze faktycznie coś jest n i e t a k. Mimo miałkiego zakończenia, opowiadanie momentami wbija w fotel. Nigdy nie myślałem, że stagnacja i brak akcji mogą wzbudzać tyle niepokoju.
Warto dodać, że inspiracją dla de la Mare’a była katedra św. Dawida położona w najmniejszym mieście Wielkiej Brytanii – St David’s. Ta walijska mieścina była rzekomym miejscem narodzin św. Dawida. A sama katedra (ta prawdziwa) robi wrażenie – wybudowana w XII wieku, usytuowana w zapadlinie, do której prowadzi kilkadziesiąt schodów. Wschodnie i zachodnie końce budynku różnią się wysokością o 4 metry, a fundamenty, choć solidne, wciąż się przesuwają. Ta historia mogła zainspirować de la Marego.
Podobać się może także „Crewe”, trzecia z perełek. Opustoszała stacja kolejowa w Crewe, wieczór. Ostatni pasażer. Bez zdradzania zbyt wiele z fabuły powiem tylko, że de la Mare uczynił ze stacji tylko pretekst do poznania innej historii – historii, dodajmy, niezmiernie intrygującej. Oczywiście z nieodłącznym dreszczem grozy.
Tytułowy „Quincunx” to dość typowa staroświecka opowieść grozy: przyzwoita, ale generalnie do zapomnienia. Najciekawszy w niej jest tytuł. (kwinkuns = pięcioelementowy model geometryczny, gdzie cztery elementy znajdują się w rogach, a piąty w środku – tak jak np. piątka na kości do gry, czy piątka kier w kartach). Co ciekawe, to kolejne opowiadanie w którym pojawia się „zła ciocia”. Czyżby wiązało się to z jakimś przeżyciem z dzieciństwa pana Waltera?
Wracając do opowiadania. Pewnego deszczowego wieczoru, do domu głównego bohatera ktoś puka. Gościem okazuje się brat jego przyjaciela, niejaki Walter Beverley. Beverley sprawia wrażenie rozbitego psychicznie człowieka; mamrocze, że potrzebuje pomocy, nieskładnie prosi i spędzenie z nim nocy w domu, który odziedziczył po zmarłej niedawno ciotce. Ruszają więc we dwójkę do starego domostwa, gdzie wyczerpany Beverley natychmiast kładzie się spać, a nasz bohater zasiada na czatach.
„Księżniczka” jakby rodem wyjęta z bajek, zaś „Trąbka”, mimo peanów pochwalnych w posłowiu autorstwa Janiny Mroczkowskiej, nie trafiła do mnie (dodatkowo, posłowie zawiera sympatyczny, kilkustronicowy rys biograficzny Waltera de la Mare).
Przy okazji „Trąbki” warto zwrócić uwagę na zmianę środka ciężkości, do którego dochodzi w tym opowiadaniu. Nie ma w nim żadnych dorosłych. De la Mare bohaterami uczynił dzieci – dwóch chłopaków, którzy się jednocześnie przyjaźnią i nie znoszą. Z psychologicznego punktu widzenia, brytyjski pisarz odwalił kawał dobrej roboty, pokazując skomplikowaną tkankę emocjonalną młodzieńców, gdzie pogarda miesza się z zazdrością, a uwielbienie z odrazą. Fabuła jest prosta: Filip i Dick umawiają się na potajemne spotkanie w okolicznym opuszczonym kościele. W mroku nocy i świetle księżyca oglądają kościelne rzeźby, niezwykle sugestywne. W końcu Filip prowokuje Dicka, by wspiął się na figurę anioła i dotknął drewnianej trąbki, którą trzyma w rękach cherubin. Smaczku dodaje fakt, że z wyglądu Dick sam przypominał cherubina. Chłopak przyjmuje wyzwanie i rozpoczyna tyleż mozolną, co niebezpieczną wspinaczkę…
„Zaginiona” zaczyna się nieźle. Londyn, środek dnia, potworny upał. Główny bohater postanawia przycupnąć w okolicznej herbaciarni. Jego uwagę przykuwa dziwny osobnik przy sąsiednim stoliku.
I znów – podobnie jak w „Crewe” – pierwotnie odmalowane miejsce akcji staje się pretekstem i tłem do opowiedzenia zupełnie innej historii. Historii bardziej kryminalnej niż niesamowitej, momentami nudnawej i pozbawionej iskry.
De La Mare, choć nie stroni od klisz (demoniczne obrazy),regularnie nasącza swe opowiadania nietuzinkowymi pomysłami. Ich wyziewy potrafią przyprawić o ciarki na plecach.
Nie dba o to, by doprowadzić swoje historie do mocnej puenty i zaskakujących zwrotów akcji. To są historie, które się dzieją, a potem po prostu kończą i rozmywają niepostrzeżenie. Ma to swoje zalety.
Brytyjczyk nie skupia się tylko na opisywaniu wydarzeń i otoczenia. Celowo zbacza z tej ścieżki i wchodzi do środka postaci, które sam stworzył. Poznajemy emocje, motywacje, sprzeczne nieraz uczucia bohaterów. To, w połączeniu ze świetnym warsztatem literackim autora powoduje, że lektura jego opowiadań to fascynująca podróż w nieznane.
***
Każdy miłośnik niesamowitości powinien przeczytać „Ciotkę Seatona” i „Katedrę wszystkich świętych”, i już dla tych dwóch opowieści warto zaopatrzyć się w zbiorek de la Marego, wyceniany w internetowych aukcjach na zaledwie kilka złotych.
Skandalicznie niska ocena tego zbiorku na LubimyCzytać.pl jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. W kategoriach skandalu należy także rozpatrywać fakt, iż żaden z polskich wydawców nie podjął się jak dotąd wydania większych fragmentów twórczości niesamowitej Waltera de la Mare. A przecież jest ona całkiem spora i liczy sobie co najmniej pięć zbiorów opowieści.
więcej Pokaż mimo toWydawnictwo...
Walter de la Mare zmarł w 1956, z czego wynika, że potrzeba jeszcze 3 lat by jego teksty weszły w domenę publiczną. Tylko ten fakt tłumaczy zatem, dlaczego wydawnictwo C&T do tej pory w ramach swej serii Biblioteka Grozy nie przypomniało polskiemu czytelnikowi tego znakomitego autora. Nic, uzbrójmy się w cierpliwość , bowiem tak, jak jest teraz, to zostać nie może, bo wygląda to, jakby szeroki, hollywoodzki uśmiech bez górnej dwójki. De La Mare’a poznać po prostu trzeba!
Wystarczyłoby jedno opowiadanie - “Samotnik” (ostatnio w zbiorze PIWu “Opowieści Niesamowite (4) Z Języka Angielskiego”),żeby unieśmiertelnić twórczość angielskiego pisarza - jego konstrukcją fabularną zainspirował się (do granic plagiatu!) sam H.P. Lovecaft, tworząc swego “Szepczącego W Ciemności”. Zbiór “Quincunx”, który ukazał się dobre pół wieku temu, w PRLu, w szanowanej kolekcji tzw. “gotyckiej” Wydawnictwa Literackiego akurat nie zawiera “Samotnika”, ale znajdziemy tam równie sławne, równie niepokojące opowieści.
Twórczość De La Mare’a to taki etap pośredni pomiędzy typowymi ghost stories przełomu XIX i XX wieku a nowoczesnym horrorem psychologicznym (istnieje pewne podobieństwo do stylu, powiedzmy, Roberta Aickmana, którego jakiś czas temu przedstawiło polskim fanom grozy Wydawnictwo IX). Duszne, szare wnętrza angielskich posiadłości skrywają rozliczne mroczne tajemnice, a niesamowici, niepokojący mieszkańcy tych wnętrz budzą dreszcz grozy. Co charakterystyczne, prawie nigdy u De La Mare’a nie ma jednoznacznej odpowiedzi - czy mamy do czynienia z autentycznym zjawiskiem nadprzyrodzonym czy odpowiedzialność za grozę ponosi zaburzona psyche narratora.
+
Z siedmiu długich tekstów zamieszczonych najważniejsza jest genialna, chwalona przez samego Lovecrafta “Ciotka Seatona” (9/10).
Narrator odwiedza dom swego szkolnego kolegi, Seatona, sieroty wychowywanego przez tytułową ciotkę. Pozornie jowialna, ciesząca się jedynie znakomitym apetytem pani budzi w swym podopiecznym niewysłowioną grozę. Utrzymuje on, że ciotka jest potworem “będącym w zmowie z diabłem”, że “wysysa każdego do dna”, że zamordowała jego rodziców, że nastaje również na jego życie. W grę wchodzi podobno duży majątek, który ma przejść na chłopca po osiągnięciu pełnoletniości….
Mijają lata i narrator napotyka na londyńskiej ulicy dorosłego już, planującego ożenek, Seatona, wygląda więc, że jego dziecinne lęki nie miały żadnej racjonalnej podstawy.
Kiedy jednak po kolejnym upływie czasu mężczyzna decyduje się odwiedzić młodą parę - w opustoszałym domu wita go samotna ,wciąż ciesząca się “gargantuicznym” apetytem ciotka, Seatona nie ma - czyżby wyjechał z żoną?
Uaaaaa! Ależ to jest perfekcyjne, mrożące krew w żyłach, kanoniczne opowiadanie. Atmosfera gęsta, nożem można kroić, autentyczne dreszcze grozy, przy czym nic zasadniczo niezwykłego się nie dzieje. De La Mare “sugeruje”, “niedopowiada” i “budzi podejrzenia”. Bezwzględny sztos - to TRZEBA ZNAĆ.
+
W niczym “Ciotce Seatona” nie ustępuje w wywoływaniu złowrogiej, dusznej atmosfery następne opowiadanie, “Crewe” (8/10),mistrzowsko wykorzystujące motyw “niewiarygodnego narratora”.
Były służący opowiada w dworcowej poczekalni historię tragicznego splotu wydarzeń, jaki miał miejsce na plebanii, gdzie służył, splotu, który doprowadził do podwójnej śmierci, samobójstwa ogrodnika zwolnionego ze służby za pobicie młodego chłopaka i, następnie, śmierć samego chłopaka, który, przekonany, że jest nawiedzany przez ducha wisielca, umiera ze strachu.
Głównym źródłem niesamowitości w opowieści nie jest jednak “duch ogrodnika” (ponownie, bardzo wątpliwe, czy w ogóle doszło do jakiegoś zjawiska nadprzyrodzonego) a rozziew pomiędzy samymi ponurymi wydarzeniami a ich przedstawieniem przez odrażającego, niemoralnego służącego, który, licząc na zwiększenie swej odprawy (jest dzielona pomiędzy wszystkich służących) nie waha się doprowadzić innych “konkurentów” do śmierci.
+
“Katedra Wszystkich Świętych” (8/10) trochę przypomina statyczne, pozbawione fabuły poematy grozą Thomasa Ligottiego (np. “Czerwona Wieża”). Opowiadanie De La Mare’a również jest bardzo skromne, jeśli chodzi o akcję - ot, przygodny wędrowiec odwiedza tajemniczą, położoną w nadmorskim odosobnieniu katedrę, a podczas rozmowy z napotkanym lokalnym mnichem słyszy niepokojącą historię o mających tu miejsce, przerażających “diabelskich sprawach”. Pod wpływem opowieści podróżny zaczyna widzieć różne niepokojące rzeczy, dziwne rzeźby, zmienną architekturę (!). Ale czy naprawdę? Czy to nie rozbuchana wyobraźnia, rozgrzana niezwykłymi opowieściami?
+
I jeszcze nastrojowa “Trąbka” (7/10),opisująca wizytę grupy małych chłopców w nocnym kościele, niesamowicie wyglądające w świetle księżyca figury aniołów i świętych i jednego z dzieciaków, który podejmie wyzwanie i w karkołomnej sztuczce postanowi dotrzeć wysoko do trzymanej przez anioła trąbki.
Mniejsze wrażenie wywołuje tytułowy Quincunx”, dość klasyczne ghost story w którym duch zmarłej kobiety usiłuje przeszkodzić nielubianemu spadkobiercy w odnalezieniu ukrytego skarbu rodzinnego i realistyczna “Księżniczka”, gdzie bohater przeżywa szok poznawczy kiedy zrozumie, że piękna dama ze starego portretu, w którym się podkochiwał, wraz z upływem jat zmieniła się w znaną mu, budzącą jego przerażenie, staruchę
Chociażby dla “Ciotki Seatona” koniecznie trzeba ten zbiór odnaleźć. To arcydzieło, zupełnie przy tym zapomniane. A “Crewe”, “Katedra Wszystkich Świętych” czy “Trąbka” niewiele ustępują.
Walter de la Mare zmarł w 1956, z czego wynika, że potrzeba jeszcze 3 lat by jego teksty weszły w domenę publiczną. Tylko ten fakt tłumaczy zatem, dlaczego wydawnictwo C&T do tej pory w ramach swej serii Biblioteka Grozy nie przypomniało polskiemu czytelnikowi tego znakomitego autora. Nic, uzbrójmy się w cierpliwość , bowiem tak, jak jest teraz, to zostać nie może, bo...
więcej Pokaż mimo toOpowieści z dreszczykiem w stylu retro. PS Może zwłaszcza dla zmęczonych naszą niechlujną rzeczywistością.
Opowieści z dreszczykiem w stylu retro. PS Może zwłaszcza dla zmęczonych naszą niechlujną rzeczywistością.
Pokaż mimo to