Jack Ketchum, mimo odniesionego sukcesu poza granicami naszego kraju, nie jest popularnym autorem na naszym rodzimym podwórku, czego nie rozumiem.

Być może wynika to z faktu, że jego książki są mocne w przekazie i przez to trudne w odbiorze. Nie zmienia to jednak faktu, że są warte przeczytania i uważam, że Ketchum zasługuje na większą uwagę, niż tą którą poświęcono mu w Polsce.

„Straceni” to historia toksycznej przyjaźni trójki młodych ludzi, pod przewodnictwem psychopatycznego Raya, który swoją silną osobowością steruje słabszą Jennifer i Timem. Pewnego dnia, dla czystej zabawy trio dokonuje na campingu morderstwa dwóch młodych kobiet… Przez lata nie zostają schwytani. Śledztwo w sprawie morderstw prowadzi detektyw Schilling, który za wszelką cenę chce schwytać winowajców. Ray jednak nie powiedział ostatniego słowa, dla niego zabawa dopiero się zaczyna…

Książka Ketchuma napisana jest prostym językiem co nadaje fabule maksymalnej realności i jest jej największą siłą. Mimo oszczędności przekazu, książka jest naładowana niewyobrażalnym ładunkiem emocjonalnym. Mnóstwo w niej wulgarnych i brutalnych opisów, w tym seksualnych. Autor stopniowo dawkuje napięcie ale nie bawi się w „ugłaskiwanie” rzeczywistości. Pokazuje czytelnikowi świat takim jakim jest. A jest to świat przerażający…

Filarem i kluczową postacią fabuły jest postać psychopatycznego Raya. Mimo, że jest to bohater negatywny, a jego motywy przerażające, ciężko oderwać się od czytania. Zagłębianie się w pokręconą psychika wywołuje w czytelniku sprzeczne emocje. Z jednej strony szokuje, z drugiej ciekawi i przyciąga jak magnes. Nie sposób odłożyć tej książki aż do szokującego i mrocznego finału.

Tylko dla ludzi o mocnych nerwach!

Jack Ketchum, mimo odniesionego sukcesu poza granicami naszego kraju, nie jest popularnym autorem na naszym rodzimym podwórku, czego nie rozumiem.

Być może wynika to z faktu, że jego książki są mocne w przekazie i przez to trudne w odbiorze. Nie zmienia to jednak faktu, że są warte przeczytania i uważam, że Ketchum zasługuje na większą uwagę, niż tą którą poświęcono mu w...