Mikołaj II - ostatni car Rosji

Okładka książki Mikołaj II - ostatni car Rosji Jan Sobczak
Okładka książki Mikołaj II - ostatni car Rosji
Jan Sobczak Wydawnictwo: Bellona biografia, autobiografia, pamiętnik
584 str. 9 godz. 44 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Bellona
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
584
Czas czytania
9 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-11-11639-9
Tagi:
historia Rosja car
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1029
417

Na półkach: , , , ,

Dzieje panującego w Rosji rodu Romanowów interesowały mnie od czasów szkoły podstawowej, kiedy usłyszałam, że cała rodzina ostatniego cara Rosji została uznana przez cerkiew prawosławną za świętą. Potem co nieco usłyszałam na lekcjach historii. Aż w końcu w 2007 roku świat obiegła informacja o odnalezieniu zaginionych szczątków carewicza Aleksego i jednej z jego sióstr (ciała pozostałych członków rodziny i służby znaleziono już w 1991 roku). Media rozpisywały się o tym na lewo i prawo, a moja ciekawość przybrała na sile. Od tamtego czasu staram się poznawać historię dynastii Romanowów, z naciskiem na jej ostatnich władających Rosją przedstawicieli.
O książce napisanej przez Jana Sobczaka "Mikołaj II - ostatni car Rosji" słyszałam już jakiś czas temu, teraz miałam okazję ją przeczytać. Pozycja nie należy do najcieńszych i najlżejszych w odbiorze, a jednak jej lektura była dla mnie całkiem przyjemna. Przedstawiała ona pełny życiorys ostatniego cara Rosji od narodzin do śmierci, a nawet jeszcze dalej, bo aż do odnalezienia ostatnich szczątków rodziny. Autor szczególną wagę przywiązuje do polityki prowadzonej przez Mikołaja II - jej pozytywnych oraz negatywnych skutkach. Trwogę w czytelniku mogą wzbudzać opisy paniki na Chodynce, krwawej niedzieli w Sankt Petersburgu w 1905 roku, czy też egzekucji całej rodziny carskiej. Ale pojawia się też nadzieja, kiedy dochodzi się do momentu, kiedy Romanowie zostają uznani za świętych cerkwi prawosławnej, jako męczennicy. Mieli zostać zapomniani przez wszystkich, a okryli się wieczną chwałą. Automatycznie skojarzyło mi się to z beatyfikowaną niedawno rodziną Ulmów. Podczas czytania próbowałam też znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytanie, czy postać Mikołaja II należy bardziej postrzegać jako ofiarę, despotę, czy może bohatera. I jak zwykle okazało się, że tak właściwie punk patrzenia zależy od punktu siedzenia, a w samym Mikołaju było po trochu wszystkiego.
Książka w bardzo ciekawy sposób przedstawia życiorys Mikołaja II Romanowa od momentu urodzenia do śmierci, a nawet jeszcze dłużej. Język, w jakim została napisana jest zrozumiały, chociaż typowo naukowy. Na uwagę zasługuje kunszt i zebrany materiał, który posłużył do napisania publikacji. Bardzo ciekawym uzupełnieniem całości i przełamaniem treści pozycji są zamieszczone co jakiś czas repliki rycin, obrazów i fotografii związanych z jej treścią. Wszystko to sprawia, że książka, chociaż nie należy do cienkich, jest dosyć przyjemna i zrozumiała w odbiorze.

Dzieje panującego w Rosji rodu Romanowów interesowały mnie od czasów szkoły podstawowej, kiedy usłyszałam, że cała rodzina ostatniego cara Rosji została uznana przez cerkiew prawosławną za świętą. Potem co nieco usłyszałam na lekcjach historii. Aż w końcu w 2007 roku świat obiegła informacja o odnalezieniu zaginionych szczątków carewicza Aleksego i jednej z jego sióstr...

więcej Pokaż mimo to

avatar
612
569

Na półkach:

„Książka jest pierwszą polską biografią tego monarchy, prostującą większość mitów i niesprawiedliwych ocen dominujących w dotychczasowej literaturze.” Raczej powiela mity, a wiedza autora o prawie międzynarodowym sprawia zabawne wrażenie.
„Ostry konflikt wywołał jednak w szczególności incydent hullski. Okręty rosyjskiej drugiej eskadry Pacyfiku, podążającej z Bałtyku (z portu Libawa) na Daleki Wschód, w październiku 1904 roku w gęstej mgle ostrzelały u Dogger Bank angielską flotyllę rybacką, uważając ją błędnie za okręty japońskie. Gabinet Arthura Balfoura nie ograniczył się do protestu dyplomatycznego. Zażądał sądu nad dowódcą eskadry rosyjskiej, wiceadmirałem Rożestwieńskim, i innymi kapitanami okrętów. W ślad za eskadrą rosyjską popłynęły angielskie okręty wojenne, blokując ją w hiszpańskim porcie Vigo. Zarządzono mobilizację rezerwistów brytyjskiej floty wojennej. W powietrzu zapachniało prochem. Sytuację nieco rozładowała decyzja Mikołaja, aby przekazać sprawę Międzynarodowej Komisji Śledczej, przewidywanej przez konwencję haską z 1899 roku.” (s. 294) Opis mniej więcej ścisły, choć sama „decyzja Mikołaja” nie wystarczała, potrzeba było do tego zgody obu stron, o czym niżej.
„Jeśli Anglia, hołdując rozdrażnionej opinii publicznej, żądającej ostrej rozprawy z Rosją, przedstawiłaby jej żądania nie do przyjęcia, na przykład zatrzymania rejsu drugiej eskadry albo represji wobec jej dowództwa, i przystąpiła do jakichkolwiek praktycznych posunięć w tym kierunku, Rosja musiałaby uznać to za agresję wobec siebie ze strony jednego z mocarstw europejskich i wówczas Francja zgodnie z wymogami sojuszu musiałaby wydać wojnę Anglii. Nie mogłaby też mieć nic przeciwko przyłączeniu się Niemiec do francusko – rosyjskiej koalicji. Do takiego groźnego scenariusza wydarzeń wszakże nie doszło; Anglia już 30 (17) października przyjęła propozycję cesarza rosyjskiego, aby konflikt został rozstrzygnięty przez międzynarodową komisję arbitrażową na mocy konwencji haskiej z 1899 roku.” (s. 295)
Primo, skąd pomysł by „Francja zgodnie z wymogami sojuszu musiałaby wydać wojnę Anglii” ? Aby tak było, sojusz francusko – rosyjski musiałby być skuteczny „contra omnes” (łac. przeciw wszystkim),tymczasem tajny układ paryski z 5/17 sierpnia 1892 zobowiązywał obie strony do wzajemnego udzielenia pomocy zbrojnej w razie napaści Niemiec na którąś z nich bądź „Włoch z poparciem Niemiec na Francję” lub „Austrii z poparciem Niemiec na Rosję” (art. 1). Samo zmobilizowanie sił zbrojnych choćby jednego z państw Trójprzymierza oznaczało dla Francji i Rosji własną mobilizację „bez konieczności uprzedniego uzgodnienia” (sans qu'il soit besoin d'un concert préalable, art. 2),sojusz zawarty był „na czas trwania Trójprzymierza” (aura la même durée que la Triple Alliance, art. 6) z którym to Trójprzymierzem Anglia nie miała nic wspólnego.
O czym autor sam pisze wcześniej „Tajna konwencja wojskowa z 1892 roku zapewniała wzajemną pomoc w wypadku zaatakowania Francji lub Rosji przez Niemcy, Austro-Węgry bądź Włochy.” (s. 230)

Secundo, jaka „komisja arbitrażowa”? Wcześniej prawidłowo nazwana „śledczą” (fr. Enquête, ang. Inquiry),złożona w równiej mierze z przedstawicieli obu zwaśnionych stron oraz trzech państw w sporze neutralnych (Francji, USA i Austro-Węgier),za zadanie miała jedynie „ułatwienie rozstrzygania sporów poprzez wyjaśnienie, w drodze bezstronnego i sumiennego badania, zagadnień faktycznych” (fr. de faciliter la solution de ces litiges en éclaircissant, par un examen impartial et consciencieux, les questions de fait) jak głosi art. 9 Konwencji haskiej o pokojowym załatwianiu sporów międzynarodowych z 29 lipca 1899. Zaś „sprawozdanie Komisji, ograniczone do stwierdzenia faktów, nie ma charakteru wyroku arbitrażowego” (le rapport de la Commission limité à la constatation des faits, n’a nullement le caractère d’une sentence arbitrale),i „pozostawia spierającym się Mocarstwom zupełną swobodę co do skutków, jakie zechcą nadać temu stwierdzeniu’ (il laisse aux Puissances en litige une entière liberté pour la suite à donner à cette constatation) wedle art. 14, co powtórzył art. 35 Konwencji haskiej o pokojowym załatwianiu sporów międzynarodowych z 18 października 1907. Strony mogły uznać spór za zakończony (co nastąpiło) bądź prowadzić go dalej. Arbitraż czyli rozjemstwo polega na czym innym, strony przedkładają spór do rozstrzygnięcia osobie lub zespołowi, „wyrok rozjemczy, należycie ogłoszony i doręczony pełnomocnikom Stron, rozstrzyga spór ostatecznie i bez odwołania” (la sentence arbitrale, dûment prononcée et notifiée aux agents des parties en litige décide définitivement et sans appel la contestation) zgodnie z art. 54 Konwencji z 1899 i art. 81 Konwencji z 1907. Strony przy zawieraniu umowy rozjemczej mogą zastrzec prawo żądania przez czas oznaczony ponownego rozpatrzenia sprawy przez tych samych rozjemców w razie ujawnienia nowych okoliczności, które mogłyby stanowczo (decisive) wpłynąć na wyrok (odpowiednio art. 55 i 83).

„22 (9) grudnia 1904 odbyło się w Paryżu pierwsze wstępne posiedzenie Międzynarodowej Komisji Śledczej – Trybunału Morskiego. Praca tej komisji trwała do końca lutego 1905 roku, a jej konkluzje były kompromisowe dla obu państw. Konstatowano, iż ogień, otwarty na rozkaz Rożestwieńskiego, nie był uzasadniony okolicznościami, ale zarazem uznawano brak winy ze strony dowództwa eskadry rosyjskiej. Komisja opowiedziała się za zrekompensowaniem przez Rosję strat poniesionych przez stronę angielską (około 180 tysięcy funtów),niż tego chcieli Anglicy.” (s. 297) Tu prawidłowa nazwa „śledcza”, lecz bez potrzeby „uzupełniona” drugą „Trybunału Morskiego”, wziętą z sufitu. Zespół pięciu komisarzy nie był sądem, gdyż nie orzekał a tylko doradzał rozstrzygnięcie (vide supra),a morski przedmiot śledztwa, lecz nie nazwa. A że Sobczak użył dużych liter, można by pomyśleć, że było to nazwą oficjalną.

Z podobnym znawstwem opisuje szereg innych spraw.

Z powodu koronacji Mikołaja na polu Chodynka pod Moskwą (na co dzień robiącym za poligon, pełnym dołów i wykopów) w oczekiwaniu podarków zebrał się wielki tłum, według urzędowego obliczenia stratowanych na śmierć zostało 1389 osób (z pewnością więcej …),rannych drugie tyle. Nowy car nie odwołał imprezy we francuskiej ambasadzie (co Sobczak usprawiedliwia „Mikołaj II poszedł tam, bo tak rozumiał konieczność wywiązania się z obowiązku wobec sojusznika” s. 139),nie pociągnął też do odpowiedzialności winnych zaniedbania „Z czysto ludzkiej strony jest to wszakże zrozumiałe, kara musiałaby dotyczyć stryja, a jednocześnie i szwagra przecież, mianowanego przy tym na stanowisko moskiewskiego generał-gubernatora jeszcze przez ojca, wielkiego księcia Sergiusza oraz bliskiego współpracownika ojca – hrabiego Woroncewa-Daszkowa.” (s. 141)

O Krwawej Niedzieli 1905:
„Samą ideę masowego pochodu pod Pałac Zimowy dla przedstawienia carowi prawdziwych pragnień i żądań prostego ludu wysunął 20 (7) stycznia działający w duchu chrześcijańskiego socjalizmu od dłuższego czasu w klubach robotniczych Hapon, wcześniej związany z ochraną, ale petycję formułującą te pragnienia redagowali socjaldemokraci, nadając jej dość radykalny i ultymatywny charakter.” (s. 312) Do „ochrany” (tajnej policji) przypis „Bogdanowicz pozostawiła w swoim dzienniku opis fizycznego wyglądu i zachowania Hapona: "Malutki, chudziutki, bardzo wścibski i sprytny, [...] w jego słowach i odpowiedziach wyczuwało się fałsz".” Aleksandra Wiktorowna Bogdanowicz (1846 – 1912),Три последних самодержца, Moskwa 1990. Dowód agenturalności to raczej żaden. „Zarzuca mu [popowi] się niejednokrotnie, że celowo, w porozumieniu z policją, wyprowadził masy na ulice Petersburga, ażeby sprowokować masakrę i osłabić w ten sposób ruch rewolucyjny. Teza ta jednak nie ma żadnych cech prawdopodobieństwa ani też dowodów, a wystarczająco przeczy jej choćby fakt, że Gapon sam też wziął udział w pochodzie i przypadkowo tylko uniknął śmierci.” (Ludwik Bazylow „Historia Rosji” Wrocław etc. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1985 wyd. 3 s. 428n) Podobnie Richard Pipes „brak podstaw by uważać go za "agenta policji" w przyjętym znaczeniu tego określenia (tj. człowieka, który za pieniądze wydawał swoich towarzyszy) ponieważ bez wątpienia sympatyzował ze swoimi robotnikami i utożsamiał się z ich dążeniami. W przeciwieństwie do zwykłych agentów – prowokatorów, nie ukrywał także powiązań z władzami : gubernator Fullon jawnie uczestniczył w niektórych jego imprezach.” („Rewolucja rosyjska” Warszawa 2006 wyd. Magnum, tłum. Tadeusz Szafar, s. 23)

„Petycja miała klasową antykapitalistyczną tonację, żądano niezwłocznych wyborów do Zgromadzenia Ustawodawczego, które w społeczeństwie stanowym, jakie wciąż jeszcze istniało w Rosji, miałyby być w dodatku powszechne, tajne i równe. W trzynastu punktach zawarto żądania wolności, równości wszystkich bez różnicy wyznania i przynależności narodowej, odpowiedzialności ministrów przed ludem, amnestii politycznej i anulowania wszystkich podatków pośrednich. Wszystko to musiało z góry budzić podejrzliwość u antykonstytucyjnie nastawionego głównego adresata, pragnącego bronić idei samowładztwa carskiego, a tym bardziej przerażać jego doradców, wychowanych w duchu uznania szczególnych praw narodu panującego i uprzywilejowania prawosławia.” (s. 312)
Treść podana tylko mniej więcej ściśle vide http://www.hist.msu.ru/ER/Etext/jan1905.htm przede wszystkim, obok amnestii, swobody słowa, zebrań, zawarcia pokoju z Japonią, była tam mowa o oddzieleniu Cerkwi od państwa - od czasów Piotra przez pochlebców Wielkim zwanego cesarz(owa) rządził(a) Cerkwią za pomocą czynownika, zwanego „Oberprokuratorem Synodu”, co w tym „antykapitalistycznego” ? - po tym dopiero szły sprawy pracy i płacy.
A i o tym trzeba pamiętać, iż urząd skarbowy był w Rosji współwłaścicielem przedsiębiorstw niby prywatnych.
Petentów wojsko powitało strzałami, co Sobczak też próbuje usprawiedliwiać.
„Przedstawiciele władz byli po prostu przerażeni rozwojem sytuacji i wyrazistym politycznym charakterem oczekiwanego wystąpienia. Niebezpieczeństwo pochodu stutysięcznego tłumu w stronę Pałacu Zimowego z jawnie rewolucyjnymi, antyrządowymi żądaniami czyniły sytuację władz niesłychanie trudną. Można było oczywiście zareagować różnie, tym bardziej że nie było tam słów obraźliwych wobec samej osoby cara, a w pochodzie niedzielnym niesiono jego portrety obok chorągwi cerkiewnych. Strach ma jednak duże oczy, wybrano więc z góry stanowisko obronne i negatywne nastawienie. Uznano, iż dopuszczenie do takiej manifestacji oznaczałoby kapitulację władz bez walki. W tym czasie rosyjski aparat policyjny był jeszcze raczej słaby, przyzwyczajony bardziej do wyłapywania poszczególnych buntowników, nosicieli крамолы [buntu] niż do konfrontacji, a zwłaszcza do niedopuszczenia do podobnych masowych wystąpień. Niekiedy przy tej okazji w literaturze spotyka się pytanie, jak w ogóle można było wieczorem 21 (8) stycznia, gdy zamiar demonstracji już potwierdzały wszystkie źródła, do niej nie dopuścić? Czy nie było za późno? Liczono, iż Hapon być może jeszcze rozładuje sytuację i nie dojdzie do najgorszego. Cesarz mógł wprawdzie, jak mu to po fakcie doradzał Wilhelm II, przyjąć delegację robotników, wysłuchać ich żądań, wyjść na balkon Pałacu Zimowego z synem – następcą tronu i uspokoić lud zapewnieniami uważnego rozpatrzenia ich postulatów. Z pewnością by to podziałało. Ale zniżanie się do poziomu tłumu zbuntowanych poddanych i szukanie z nim kompromisu nie odpowiadało całej strukturze umysłu Mikołaja II i wszystkim jego wyobrażeniom” itp. itd. (s. 313) Kto za to odpowiada, jak zwykle nie wiadomo. Tradycyjnie, jak za Peerelu, bezosobowo „wybrano”, „uznano” …
Codziennie zapiski Mikołaja pełne są zdań w rodzaju „byłem na polowaniu”, „graliśmy w domino”, „byłem na przedstawieniu” i tak w kółko ad nauseam. O sprawach państwowych z rzadka i w swoisty sposób. O Krwawej Niedzieli opowiada jak osoba postronna. Daty według starego stylu.
„8 stycznia, sobota. Dzień jasny, mroźny. Miałem dużo pracy i raportów. Na śniadaniu Frederyks [Władimir Borysewicz, minister dworu, uwaga Piratki]. Długo spacerowałem. Wczoraj zastrajkowały w Petersburgu wszystkie fabryki i zakłady przemysłowe. Ściągnięto wojsko z okolic dla wzmocnienia garnizonu. Robotnicy zachowują się dotąd spokojnie. Liczbę ich podają na 120 tys. Na czele związku jakiś ksiądz socjalista, Gapon. Mirski [Piotr Dmitrewicz, minister spraw wewnętrznych] przyjechał wieczorem z raportem o przedsięwziętych środkach.
9 stycznia, niedziela. Ciężki dzień! W Petersburgu zaszły poważne zaburzenia wskutek usiłowania robotników dotarcia do Pałacu Zimowego [произошли серьезные беспорядки вследствие желания рабочих дойти до Зимнего дворца]. Wojska zmuszone były strzelać [Войска должны были стрелять] w różnych punktach miasta, liczni zabici i ranni. Boże, jakie to smutne i bolesne! [Господи, как больно и тяжело!]” Bezpośrednio po tym „Zjedliśmy śniadanie wszyscy razem. Byłem na spacerze z Miszą. [Завтракали со всеми. Гулял с Мишей]” itd. („Pamiętnik Mikołaja II”, z przedmową Sergiusza Mielgunowa. Polskie wydanie przygotował do druku, opatrzył wstępem i przedmową Leon Kozłowski, wydawnictwo M. Arcta, Warszawa 1924, s. 333)
Kto dał rozkaz strzelania? Czy wojsko było „zmuszone” strzelać do robotników? Czemu robotnicy „usiłowali dotrzeć” do Pałacu Zimowego? A petycja? O tym już nic.

Gdy mowa o carskim manifeście z 3/15 lutego 1899 o Finlandii i jego następstwach (rusyfikacja urzędów, rozwiązanie fińskich sił zbrojnych) Sobczak niby potępiając „Mikołaj II jawi się nam, niestety, w niezbyt sympatycznej roli strażnika i wyraziciela imperialnych interesów Wielkorusów” szuka równocześnie zrozumienia „ale też i trudno sobie ahistorycznie wyobrażać, by w tamtych czasach mogło być inaczej” (s. 270),przy tym „objaśnia” manifest … względami wojskowymi „Zerwanie dotychczasowego przymierza z Niemcami i zawarcie sojuszu wojskowego z Francją oraz zarysowujące się wyraźnie niebezpieczeństwo wojny europejskiej skłaniało zarówno samego Mikołaja II jak i innych polityków rosyjskich do coraz większego liczenia się z perspektywą wojny z Niemcami. Nie bez podstaw zatem obawiano się, że atak niemiecki na Rosję, zwłaszcza na stołeczny Sankt Petersburg, może nastąpić właśnie poprzez Finlandię, przy wydatnej pomocy oddziałów szwedzkich.” Karkołomny ten wywód kończy „Teza ta pozwala wprawdzie racjonalnie [sic!] wyjaśnić motywy postępowania Mikołaja II, ale bynajmniej go nie usprawiedliwia. Wzgląd ten nie wyklucza naturalnie drugiego, nie mniej istotnego czynnika – eskalacji nacisku na sfery rządzące rosyjskich sił nacjonalistycznych i szowinistycznych.” (tamże)
Prościej i krócej, przejaw szowinizmu, po cóż teorie „wojenne”, zwłaszcza, że przebieg I Wojny Światowej mniemanych obaw (o ile jakieś były) o „zagrożeniu ze strony Szwecji” nie potwierdził.

17/30 października 1905 ostatni car ogłosił nolens volens manifest obiecujący swobody obywatelskie oraz zwołanie Dumy. Biograf wyciąga z tego zbyt daleko idące wnioski:„można się zgodzić z konkluzją końcową Leszka Jaśkiewicza, iż samowładna monarchia rosyjska przekształciła się w przedstawicielską – reprezentatywną. Zasadności tego określenia nie kwestionuje też w istocie, zwracając uwagę jedynie na sporadyczny charakter jego użycia, znakomity Ludwik Bazylow. A więc ustrój w Rosji po 1906 roku to monarchia przedstawicielska lub, co gorzej brzmi po polsku dumska, a zatem państwo już w dużym stopniu konstytucyjne. Na drodze postępującej w XX wieku transformacji ustrojowej Cesarstwa Rosyjskiego w kierunku państwa demokratycznego, państwa prawa, był to krok kolosalny, milowy.” (s. 359) Rząd pozostał odpowiedzialny tylko przed carem, który zachował szerokie uprawnienia ustawodawcze, postanowienia Dumy, wybieranej mało demokratycznie, wymagały zatwierdzenia przez Radę Państwa, powoływaną jeszcze mniej demokratycznie, i ostateczne przez cara (s. 353),zatem pisanie o monarchii „przedstawicielskiej” wygląda na przesadę.

„"Prawa Zasadnicze" w brzmieniu z 1906 r. ograniczyły cesarza rosyjskiego nie tyle w zakresie, ile w sposobie wykonywania niektórych funkcji ustawodawczych.” (Grzegorz Smyk „Instrumentalizacja procesu legislacyjnego w carskiej Rosji i jej wpływ na specyfikę rosyjskiego systemu źródeł prawa”)

Recenzent biografii, oceniając ją raczej przychylnie, zauważył: „Można oczywiście zgodzić się z twierdzeniem, że Mikołaj II nie był szczególnie krwawym satrapą (…). Nie był jednak również reformatorem (…). Reformy państwa przeprowadzano często wbrew cesarzowi, który przy lada okazji podkreślał, że nie jest ich szczególnym zwolennikiem. Nie jestem zatem w stanie zgodzić się ze stwierdzeniem autora”
Chyba twierdzeniem.
„zawartym także w innej jego, wcześniej wydanej monografii, że jego bohater był z usposobienia liberałem. Można by nawet zaryzykować twierdzenie, że w miarę swych możliwości Mikołaj II starał się realizować tak mało reform ustrojowo – politycznych, jak było to możliwe.” Ustrój po 1905 „nie miał oczywiście charakteru monarchii konstytucyjnej (por. s. 359); wykazywał natomiast pewne cechy monarchii ograniczonej, choć raczej wbrew intencjom projektodawców. Zgodziłbym się jednak w tym kontekście z przekonaniem autora, że ewolucja Cesarstwa Rosyjskiego za panowania Mikołaja II przeżywała "dynamikę okresu przejściowego od monarchii nieograniczonej do parlamentarno – konstytucyjnej" (s. 207),pod warunkiem, że przyjmiemy, że ta ostatnia do abdykacji cesarza (a później zresztą również) nie nastąpiła. Myślę, że autor książki podzieliłby taki punkt widzenia, pomimo że pisze, iż odpowiedź na to pytanie nie może być generalizowana (s. 242).” (Adam Bosiacki „Ostatni cesarz: o biografii Mikołaja II pióra Jana Sobczaka”, „Echa Przeszłości” 2010 nr 11, s. 357 – 362)

„W porównaniu z przodującymi państwami Europy również i w dziedzinie szkolnictwa wyższego Rosja jednak pozostaje jeszcze w tyle. W pierwszej dekadzie XX wieku w Rosji było 10 uniwersytetów (razem z Finlandią),gdy we Francji 17, w Wielkiej Brytanii 18, we Włoszech 28, a w Niemczech 32. Chociaż, sądząc z liczby mieszkańców i zajmowanego obszaru, Rosja znacznie przewyższała te kraje.” (s. 252) Na czym miało polegać „przewyższanie”, nie wiadomo.

Gołosłowne zapewnienia „reżim carski sprzyjał jednak samoorganizacji społeczeństwa” czy „na przełomie XIX i XX wieku Rosja w zasadzie przestawała być krajem bezdusznego biurokratyzmu” (s. 253) przeplatane uwagami świadczącymi o czymś przeciwnym „Silna carska władza autokratyczna, nadal pozaekonomiczne zniewolenie ludu w interesach szlachty, a następnie sfer przemysłowo-handlowych, brak, a przynajmniej słabość średnich warstw w strukturze socjalnej społeczeństwa oraz niedorozwój sił i tendencji liberalnych nadawały władzy centralnej zamiast roli społecznego i politycznego arbitra silnie represyjny charakter.” To jak w końcu? Poza tym trudno sprowadzać przyczyny do „interesów szlachty”. „Carat uchodzi za wyraziciela interesów ziemiańskiej szlachty. W zasadzie słusznie, ale uproszczeń należy się zawsze wystrzegać. Kto dzierży władzę polityczną, a zwłaszcza jej pełnię, ten winien być traktowany w rachunku jako czynnik odrębny.” (Paweł Jasienica „Dwie drogi” 1963 s. 22, wywód dotyczył Aleksandra II, dziadka Mikołaja, jednak do niego samego też doskonale pasuje.)

Podobnie nieprzekonująco wyglądają twierdzenia o osiągnięciach gospodarczych.

„Rosja w tych latach dawała na przykład połowę światowych zbiorów żyta, od jednej piątej do jednej czwartej plonów owsa. W końcu lat dziewięćdziesiątych występowała jako jeden z głównych dostawców na światowym rynku zboża (nazywana była "spichlerzem Europy"),konkurując skutecznie na tym polu ze Stanami Zjednoczonymi.” (s. 251)
Na miano to ściśle biorąc zasługiwała Ukraina, zaś jak twierdzi Bazylow w Rosji nawet w latach rekordowego urodzaju wydajność zbóż podstawowych z hektara była o wiele niższa niż w państwach zachodnich, a były też okresowe „kryzysy agrarne, które wywoływały znaczny spadek cen zboża. Najdotkliwszy był kryzys na przełomie ósmego i dziewiątego dziesięciolecia XIX w., wywołany konkurencją zboża amerykańskiego.” („Dzieje Rosji 1801 – 1917” 1977 s. 278) Zatem kto z kim konkurował?
Wprawdzie wywód powyższy dotyczy wcześniejszego okresu, jednak byłoby dziwne, gdyby za Mikołaja coś się zmieniło, zwłaszcza, że na początku lat 1890 nastąpiła klęska głodu, zaś „w 1899 r. powołana została do życia specjalna komisja w celu zbadania przyczyn zubożenia guberni centralnych” („Historia Rosji” 1985 s. 414) 22 I (4 II) 1902 r. kolejna zwana „Radą Nadzwyczajną do Spraw Związanych z Potrzebami Produkcji Rolnej” (Особое совещание о нуждах сельскохозяйственной промышленности при Государственном совете).

Sobczak wprawdzie napomyka „Źródłem zła, niezależnie od różnych ocen tego zjawiska w literaturze, były konsekwencje utrzymywania się w rosyjskim ustroju rolnym tzw. obszczyny, czyli wspólnoty gminnej (...) Ziemię uprawiały rodziny chłopskie mające swoje ustalone przez zebranie gminne nadziały, ale w wypadku zwiększenia się czy też zmniejszenia stanu liczebnego rodziny gmina przeprowadzała co pewien czas nowe podziały gruntów. Państwo utrzymywało również po 1861 roku wspólnotę, bo była ona wygodną formą ściągania z chłopów podatków dzięki instytucji tzw. poręki gromadzkiej (ros. krugowoj poruki),czyli wspólnej odpowiedzialności materialnej całej gminy za wszystkich należących do niej chłopów. Wyjście z tej wspólnoty było trudne, wymagało bowiem zgody całej gminy, a tej udzielano niechętnie, gdyż wymiar podatku, jaki dalej płaciła wspólnota, i tak się nie zmieniał. Dodatkowym utrudnieniem było również to, iż jeśli chłop chciał się na przykład kształcić na poziomie średnim czy wyższym lub zająć jakieś stanowisko w służbie państwowej, co wiązało się na ogół z koniecznością wyjścia ("wypisania się") ze wspólnoty, musiał zrezygnować ze swego nadziału. W razie niepowodzenia w mieście, w pracy lub nauce, uniemożliwiało mu to powrót na wieś, "na swoje".” (s. 249)
„Ważniejsze i łatwiejsze do realizacji były na przykład takie potrzeby wsi, jak likwidacja zadłużenia, niezmiernie poplątanej szachownicy pól, ograniczeń wynikających z istnienia wspólnoty gminnej. Konfiskata ziemi obszarniczej nie zlikwidowałaby nękającego wieś i chłopów głodu ziemi. Po pierwsze, konfiskata całej ziemi należącej do wielkich majątków ziemskich, czyli 53,2 miliona dziesięcin szlacheckich oraz 16,7 miliona dziesięcin ziemi posiadanej przez kupców i mieszczan, czyli razem 76,6 miliona hektarów w 1905 roku nie zaspokoiłoby głodu ziemi, tak silnie odczuwanego przez chłopstwo, odczuwanego przez chłopstwo, zapewniając co najwyżej powiększenie chłopskich działek o dziesiąte części dziesięciny. Po drugie, ziemie obszarnicze nie leżały ugorem, chłopi na nich pracowali i zarabiali. Dlatego też konfiskata w najlepszym wypadku tylko w niewielkim stopniu polepszyłaby sytuację chłopów.” (s. 322) Kilkakrotnie powtórzona ta sama myśl, a w jednym zdaniu dwie różne miary powierzchni „dziesięcina” (bez wyjaśnienia, ile wynosiła) i „hektar”. Zatem wyjaśniam, „dziesięcin” było kilka rodzajów, na ogół oznaczała kwadrat o boku dziesiątej części wiorsty.
Przy tym chodzi o sprawy od dawna znane.
„(…) możliwość zaspokojenia żądań chłopów przez zabranie ziemi obszarnikom to najważniejszy rosyjski mit XX wieku (…) W 1905 r. chłopi posiadali około 164 mln dziesięcin ziemi, obszarnicy 53 mln dziesięcin (znaczną część tej powierzchni zajmowały lasy)”, po za tym „chłopi (…) dzierżawili ponadto część ziemi będącej własnością obszarników” (Michaił Heller „Historia Imperium Rosyjskiego” Warszawa, Książka i Wiedza 2002, s. 683, tłum. Tadeusz Kaczmarek)
„Według obliczeń profesora Jansona chłopi dóbr prywatnych otrzymali w roku 1861 około 35 milionów dziesięcin ziemi, chłopi dóbr państwowych przeszło dwa razy tyle, apanażowi 4,5 miliona, w posiadaniu kolonistów były 3 miliony z górą. Razem obszar ziemi chłopskiej dosięgał 120 milionów dziesięcin. W ręku ziemian zostało około 100 milionów, w ręku państwa z górą 150 milionów, w posiadaniu apanaży 7,5 miliona dziesięcin ziemi. Atoli z ogromnego obszaru ziemi państwowej 69% stanowiły lasy, 28,4% ziemia nieuprawna i tylko 2,6% ziemia uprawna. Tej ostatniej przeto niecałe 4 miliony dziesięcin przejść jeszcze mogły do chłopów. W posiadłościach obywateli ziemskich ziemi uprawnej było najwyżej tyle, ile wynosiła ziemia pańska, przyznana chłopom w roku 1861, to jest 35 milionów. Do tego dochodziło około 5 milionów dziesięcin z ziem apanażowych [czyli stanowiących własność cesarskiej rodziny]. Lecz z tej ziemi, nie będącej w ukazowym posiadaniu chłopów, jeszcze 19 i 1/2 miliona dziesięcin znajdowało się w dzierżawie chłopów. Cały przeto nawet zapas ziemi uprawnej, mogącej być wywłaszczoną, nie wystarczał na to, aby szybko rosnącej ludności zapewnić dostateczną, według stanu kultury rolnej w Rosji, ilość ziemi. Brak ziemi w olbrzymim kraju, większym przestrzenią od reszty Europy, zaludnionym słabo, to wśród sprzeczności i anomalii życia rosyjskiego paradoks największy.” (Jan Kucharzewski „Od białego caratu do czerwonego” Warszawa, Wydawnictwo Kasy im. Józefa Mianowskiego t. 2 s. 64)

Jeszcze trzy przykłady niezbyt logicznych i konsekwentnych uwag:
„Od maja 1903 roku ustalono dla Rosji europejskiej jednolitą normę rozmieszczenia sił porządkowych: jeden policjant na dwa i pół tysiąca osób. Nie było to dużo w państwie wkraczającym w epokę konfliktów narodowościowych i socjalnych. Było to znacznie mniej niż w Anglii i Francji.” (s. 255)
Liczebność policji (nie obejmująca zapewne wojska czy Kozaków, służących do tłumienia rozruchów) nie mówi o jej uprawnieniach.
„nowy kodeks karny, zaakceptowany i podpisany przez Mikołaja II 4 kwietnia (22 marca) 1903 roku. Zastąpił on stary, jeszcze z 1845 roku Kodeks kar głównych i poprawczych, nowelizowany w 1868 i 1885 roku.” (tamże) Kodeks ten nie bardzo obowiązywał, gdyż właściwie wprowadziły go państwa centralne na okupowanych ziemiach w czasie I Wojny Światowej, był wprawdzie szczuplejszy od poprzedniego, ale i tak obszerny (liczył 687 artykułów w porównaniu do 295 artykułów Kodeksu Makarewicza z 1932),nie wyzbył się też kazuistyki (np. o odpowiedzialności pasażera za znieważenie kapitana statku).

„Zresztą także i władza najwyższa stawała często w obronie takich anachronicznych już instytucji życia publicznego, jak wielka własność ziemska (pomieszczicza) i do czasu reformy stołypinowskiej wspólnota gminna. Z wielkimi zahamowaniami i oporami wewnętrznymi władza ta wprowadzała nowe rozwiązania w kwestii robotniczej. Jest kaprysem historii, że Mikołaj II – ostatni z Romanowów – niezależnie od deklarowanego szacunku dla polityki swego ojca Aleksandra III, okazał się drugim w dziejach Rosji po Aleksandrze II monarchą, który pozostając w głębi ducha oddany idei absolutyzmu, nie wierząc, iż Rosja już dojrzała do przyjęcia zachodnioeuropejskich form władzy państwowej, parlamentaryzmu i szerokiej demokracji politycznej, zdecydowanie szedł jednak na konstytucyjne ustępstwa wobec swego narodu. Mimo intensywnego, poczynając już od lat osiemdziesiątych XIX wieku, modernizowania się, Rosja pozostawała jednak de facto krajem pod wieloma względami ciągle feudalnym.” (s. 361n) I de facto i de iure, skoro rodzaje kar zależały od przynależności podsądnych do stanów „wyższych” bądź „niższych”, marszałkowie szlachty z urzędu przewodniczyli obradom „ziemstw” (samorządów powiatowych i gubernialnych, pozbawionych przy tym istotnych uprawnień) itd. Twierdzenie, jakoby Mikołaj II „nie wierzył, że Rosja już dojrzała” niezbyt jasne, skoro przecież ustrój samodzierżawny uważał za najlepszy i jedynie w Rosji możliwy. Może lepiej ujął to Leopold Łabędź. „Dyskusje nad tym, jak wyglądał feudalizm w Rosji w porównaniu z feudalizmem na Zachodzie mijają się z celem, ponieważ w Rosji nie było feudalizmu. W Rosji to, co nazywa się feudalizmem, było w gruncie rzeczy niewolnictwem.” („Bez złudzeń” Londyn 1989 Polona, s. 331)

Czegoś z trudem dowiedzieć się z tej pracy można, jednak konfrontując stale z innymi. Obniżam początkowa ocenę, gdyż jakiekolwiek apologie carskiego (bądź zbliżonego) reżimu, nawet robione z zastrzeżeniami, należy uznać za szkodliwe.

„Książka jest pierwszą polską biografią tego monarchy, prostującą większość mitów i niesprawiedliwych ocen dominujących w dotychczasowej literaturze.” Raczej powiela mity, a wiedza autora o prawie międzynarodowym sprawia zabawne wrażenie.
„Ostry konflikt wywołał jednak w szczególności incydent hullski. Okręty rosyjskiej drugiej eskadry Pacyfiku, podążającej z Bałtyku (z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
375
69

Na półkach: , , ,

Biografia Mikołaja II w której o jego życiu prywatnym dowiemy się tyle co o ile. Porszuona została tu tylko jego młodość i etap dziedziczenia tronu a potem już praktycznie sama polityka. 4/5 tej książki to tematy polityczne, które mnie osobiście mało interesowały - no już na pewno nie w takim stopniu jak zostały rozbudowane w książce, gdzie skupia się ona głównie na nich. Za mało Mikołaja w jego biografii. Na plus początkowe rozdziały i końcowe, bo środka książki niemal już miałem dosyć. Ogólnie lekki zawód ta książką.

Biografia Mikołaja II w której o jego życiu prywatnym dowiemy się tyle co o ile. Porszuona została tu tylko jego młodość i etap dziedziczenia tronu a potem już praktycznie sama polityka. 4/5 tej książki to tematy polityczne, które mnie osobiście mało interesowały - no już na pewno nie w takim stopniu jak zostały rozbudowane w książce, gdzie skupia się ona głównie na nich....

więcej Pokaż mimo to

avatar
526
34

Na półkach: , ,

Chociaż autorowi nie sposób odmówić szerokiego rozmachu literackiego, to jednak naginanie przez niego źródeł dla potrzeb umocnienia tezy zawartej we wstępie widoczne jest niemal na każdym kroku. Obrona cara za wszelką cenę znajduje wyraz choćby w wytłumaczeniu nieobecności Mikołaja na pogrzebie premiera Stołypina. Sobczak wprawdzie bez ogródek mówi o obojętności władcy wobec zamachu terrorystycznego na premiera, lecz absencję cara podczas jego ostatniej drogi motywuje "skomplikowaną naturą ludzką". Oczywiście, to jeden z tych jaskrawszych przykładów stronniczości, co nie zmienia faktu, że autor rzadko sili się na zachowanie obiektywizmu. Przystępując do napisania biografii ostatniego cara z zamiarem zrekapitulowania obciążających bohatera poglądów historiografii radzieckiej, Sobczak odwraca proces badania źródeł. Zawartej we wstępie tezie o "odkłamaniu obiegowych ocen" monarchy podporządkowuje ocenę wielu epizodów panowania cara. Czyni tak tłumacząc brak podjęcia przez Mikołaja stosownych kroków wobec tych, którzy przyczynili się do tragedii na Polu Chodyńskim. Zgrabnie usprawiedliwia następnie decyzję o pacyfikacji pokojowego pochodu robotników zwanej krwawą niedzielą.
W posłowiu autor zaznacza, że dotychczas nikomu nie udało się obiektywnie ocenić postaci ostatniego cara Rosji. To mogłoby oznaczać, że sam jest świadom, iż usiłując w karkołomny sposób odkłamać czarną legendę o monarsze, stanął po stronie zwolenników białej legendy Mikołaja. A zatem w istocie przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać na autora, który w sposób pozbawiony stronniczości podsumuje panowanie ostatniego samodzierżawcy.

Chociaż autorowi nie sposób odmówić szerokiego rozmachu literackiego, to jednak naginanie przez niego źródeł dla potrzeb umocnienia tezy zawartej we wstępie widoczne jest niemal na każdym kroku. Obrona cara za wszelką cenę znajduje wyraz choćby w wytłumaczeniu nieobecności Mikołaja na pogrzebie premiera Stołypina. Sobczak wprawdzie bez ogródek mówi o obojętności władcy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2181
1571

Na półkach: , ,

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci przełomu wieków XIX i XX. Przez jednych nazywany krwawym okrutnikiem, przez Cerkiew zaliczony w poczet świętych. Jaki naprawdę był ostatni Car Rosji? Czy to wszystko musiało znaleźć taki krwawy finał w piwnicy domu w Jekaterynburgu?

Postać ta fascynuje mnie już od 10 lat, gdy jako młoda dziewczyna w trakcie porządków w domowej biblioteczce w oczy wpadła mi w ręce książeczka w okładce pożółkłej ze starości na której widniały krople krwi(sprytny zabieg wydawców),Mama zdawkowo rzuciła, że „spodoba Ci się” a ja przeczytałam, książka nosiła tytuł „Kaźń cara Mikołaja i członków rodziny Romanowów”. Przeczytałam i nie mogłam spać. Od tego zaczęło się intensywne interesowanie się historią Romanowów.
Czytałam wiele biografii Caryc, przeglądałam najróżniejsze strony, dla zaspokojenia ciekawości. Z wielkim zainteresowaniem przyjęłam książkę Pana Jana Sobczaka, objętości zacnej obiecującej wiele nowych informacji na temat.

Nie zawiodłam się chociaż książka nie jest pisana łatwym językiem. Czasami kilka razy musiałam czytać jedno zdanie, żeby dobrze zrozumieć. Mimo wszystko odpłynęłam przy tej książce na długi, długi czas czytałam się i przenosiłam do carskiej Rosji u schyłku panowania dynastii która zdawała się być trwalsza nić podwaliny ziemi. Książka to wyborne studium postaci jaką był ostatni car, opatrzona zdjęciami, pozwala wszystko czytelnikowi przybliżyć. Nie jest to lektura łatwa, nie jest też przyjemna, bo makabra tamtych czasów jest widoczna również na kartach tej książki. Ale wydaje mnie się, że dla miłośnika biografii zafascynowanego tamtymi czasami to gratka. I chyba nawet bardzo nie trzeba namawiać. Chociaż namawiam jeśli ktoś ma wątpliwości.

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci przełomu wieków XIX i XX. Przez jednych nazywany krwawym okrutnikiem, przez Cerkiew zaliczony w poczet świętych. Jaki naprawdę był ostatni Car Rosji? Czy to wszystko musiało znaleźć taki krwawy finał w piwnicy domu w Jekaterynburgu?

Postać ta fascynuje mnie już od 10 lat, gdy jako młoda dziewczyna w trakcie porządków w domowej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    87
  • Przeczytane
    34
  • Posiadam
    24
  • Historia
    7
  • Romanowowie
    4
  • Biografie
    4
  • Rosja
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Historia Rosji
    2
  • 2023 rok
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mikołaj II - ostatni car Rosji


Podobne książki

Przeczytaj także