Poranek Marii i inne opowiadania
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Poranek Marii i inne opowiadania
- Wydawnictwo:
- Biuro Literackie
- Data wydania:
- 2010-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-01-01
- Liczba stron:
- 98
- Czas czytania
- 1 godz. 38 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-62006-60-1
- Tagi:
- proza literatura piękna kobieta
Szukanie "dla siebie nowego języka", o którym kiedyś mówiła autorka Tlenu, przynosi zaskakujące rezultaty. Przejście od języka poetyckiego do prozy dokonuje się w przypadku Fiedorczuk w sposób radykalny, poprzez odrzucenie wszelkich znamion poetyckości i metafor. Nie zajmuje już autorki kwestia autoteliczności języka i jego statusu względem rzeczywistości. Teraz bowiem na świat pada wyraźny akcent. Jednocześnie pod względem tematyki, tom Poranek Marii i inne opowiadania stanowi swoistą kontynuację motywów charakterystycznych dla jej pisarstwa.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 45
- 44
- 10
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Czyż nie jest tak, że trzeba popłynąć, pobiec w kierunku światła i sparzyć się - a choćby i spłonąć? Czyż los tego, który płonie, nie jest po stokroć szczęśliwszy od losu tego, który zawsze jest tylko popiołem?
Opinia
Byłam niedawno w Muzeum Narodowym. Koleżanka miała darmowe bilety - żal było nie skorzystać. Było nudno, co tu dużo mówić. Ale patrząc na tak zwaną sztukę współczesną, stwierdziłam, że im bardziej coś jest współczesne, tym bardziej tego nie rozumiem. A chyba powinnam. Chyba powinnam rozumieć i wyczuwać ducha naszych czasów. A tu nic. Czarny kwadrat na tle beżowego prostokąta jakoś nic mi nie mówił. Nie krzyczał beznadzieją naszej rzeczywistości. A może to ja jestem głucha.
Czytam poezję współczesną, ale ona też nic mi nie pokazuje - może jestem też ślepa.
Sięgnęłam więc po współczesną prozę z nadzieją, że chociaż ona coś mi powie, pokaże, czymś mnie dotknie. Nie.
Mile się czytało, ale sens, przesłanie jeśli w ogóle gdzieś tam jest, to jest dla mnie niezrozumiały. A może ja po prostu jestem głupia.
Zbiór Julii Fiedorczuk składa się z ośmiu opowiadań:
"Mamo, moje ciało chce tańczyć" (nie rozumiem)
"Imago" (nie rozumiem)
"Poranek Marii (rozumiem)
"Medulla" (chyba rozumiem)
"Zetka" (rozumiem)
"Święto Niepodległości" (rozumiałam, póki nie pojawił się motyw Święta Niepodległości, który kompletnie mnie zdezorientował)
"Orgaspace" (rozumiem i to nawet miało cechy opowiadania, o jakim uczono mnie w szkole)
"Wiersz dla Matyldy" (chyba rozumiem)
Opowiadania są tak krótkie, że nie będę nawet wprowadzać w ich treść, bo mogłabym niechcący zdradzić wszystko, co w nich zawarte. Ale.
Ale autorka posługuje się ciekawym, intrygującym językiem.
Wprowadza w świat odmienny od tego rzeczywistego, mimo że posiadający wszystkie jego cechy.
Operuje niedomówieniem, metaforą.
Wkrada się tam poezja, tylko nie podzielona na wersy.
Zakończenia są otwarte, a przebiegu zdarzeń "opisywanych" często można się tylko domyślać.
Opowieści naładowane są po brzegi emocjami, które trudno wyartykułować - tak naprawdę, można je tylko czuć. Nie rozumieć.
Poszczególne obrazy zostają gdzieś z tyłu głowy. Oderwane od kontekstu, którego w sumie i tak nie było.
Jakie to było?
Dziwne. Poetyckie i wulgarne zarazem. Zrozumiałe, a za chwilę zupełnie abstrakcyjne. Ale przede wszystkim smutne. Nie bardzo smutne. Tak trochę smutne.
Warto? Warto.
Bo zatrzyma dłużej, zmusi do myślenia, nie da spokoju.
Bo mimo że nie rozumiem, przeczytałabym to jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze. Może w końcu bym zrozumiała.
Myślę, że bardzo warto.
Byłam niedawno w Muzeum Narodowym. Koleżanka miała darmowe bilety - żal było nie skorzystać. Było nudno, co tu dużo mówić. Ale patrząc na tak zwaną sztukę współczesną, stwierdziłam, że im bardziej coś jest współczesne, tym bardziej tego nie rozumiem. A chyba powinnam. Chyba powinnam rozumieć i wyczuwać ducha naszych czasów. A tu nic. Czarny kwadrat na tle beżowego...
więcej Pokaż mimo to