rozwińzwiń

Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem

Okładka książki Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem Max Cegielski
Okładka książki Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem
Max Cegielski Wydawnictwo: Agora biografia, autobiografia, pamiętnik
450 str. 7 godz. 30 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Agora
Data wydania:
2023-10-11
Data 1. wyd. pol.:
2023-10-11
Liczba stron:
450
Czas czytania
7 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788326843686
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Azja 3. Opowieści podróżne Max Cegielski, Jerzy Chociłowski, Tomasz Fedor, Artur Gutowski, Iza Klementowska, Jacek Konieczny, Michał Książek, Andrzej Meller, Marek Pernal, Bartek Sabela, Krzysztof Środa, Paulina Wilk
Ocena 7,0
Azja 3. Opowie... Max Cegielski, Jerz...
Okładka książki Azja 2. Opowieści podróżne Katarzyna Boni, Max Cegielski, Dorota Chojnowska, Iga Cichoń, Dariusz Fedor, Tomasz Fedor, Magdalena Gołębiowska, Rafał Grądzki, Jacek Konieczny, Magdalena Konik, Piotr Lipiński, Magdalena Rittenhouse, Barbara Rusinek, Michał Rusinek, Bartek Sabela, Paweł Smoleński, Katarzyna Stachyra, Piotr Tomza, Beata Wasilewska, Paulina Wilk
Ocena 7,1
Azja 2. Opowie... Katarzyna Boni, Max...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
38
38

Na półkach:

Jakie były najgorsze wydarzenia w Polsce w ostatnich stu latach? Akcja Wisła oraz rządy PIS, takie wnioski można wysnuć z tej lektury. Książka tendencyjna, pisana pod tezę, wpisująca się idealnie w popularna obecnie pedagogikę wstydu, przenosząca obecne poglądy i sposób myślenia wielu ludzi, daleko w przeszłość. Teza o "kolonizacji" chłopów, porównywanie feudalizmu do podbojów kolonialnych nie wydaje mi się zbyt mądre. Za akcję Wisła też mamy się wstydzić wszyscy? Ale dziadek Longin, PRL-owski wicepremier to powód do dumy? Poza tym książka jest nudna, rozwlekła, źle napisana. Niestety straciłem pieniądze, ale i czas. Szczerze odradzam.

Jakie były najgorsze wydarzenia w Polsce w ostatnich stu latach? Akcja Wisła oraz rządy PIS, takie wnioski można wysnuć z tej lektury. Książka tendencyjna, pisana pod tezę, wpisująca się idealnie w popularna obecnie pedagogikę wstydu, przenosząca obecne poglądy i sposób myślenia wielu ludzi, daleko w przeszłość. Teza o "kolonizacji" chłopów, porównywanie feudalizmu do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
501
343

Na półkach:

Doskonały balans między szczerością a ekshibicjonizmem, między uczciwym badaniem korzeni, a masochistycznym samobiczowaniem. Zapis drogi, a może dróg do jądra (może jest więcej niż jedno) ciemności. Parafrazując ostatnie zdanie książki: Nkisi Nkondi, wszystkie traumy pochodzą od zmarłych. Prawda to?

Doskonały balans między szczerością a ekshibicjonizmem, między uczciwym badaniem korzeni, a masochistycznym samobiczowaniem. Zapis drogi, a może dróg do jądra (może jest więcej niż jedno) ciemności. Parafrazując ostatnie zdanie książki: Nkisi Nkondi, wszystkie traumy pochodzą od zmarłych. Prawda to?

Pokaż mimo to

avatar
1431
918

Na półkach:

💭 Czy zdarza się Wam zaglądać na stare i zapomniane cmentarze?
*
Ja czasami zawędruje w takie miejsce, żeby zapalić znicz lub pomyśleć o tych wszystkich osobach, które tam spoczywają.
*
Te cmentarze, są bardzo różne. Niektóre cieniste, niektóre słoneczne i jasne, niektóre wietrzne, a jeszcze inne mroczne i pełne grozy. Łączy je jedno - cisza, która tam panuje i aż krzyczy, chcąc opowiedzieć nam zapomnianą historię.
*
Od zawsze chciałam ją poznać...
*
Max Cegielski w swojej najnowszej książce wraca do takich opowieści, oddając im głos, aby nareszcie przemówiły.
*
Swoją wędrówkę zaczyna od zagadki związanej z zapomnianym cmentarzem żydowskim w Ustrzykach.
*
Chcę w końcu dowiedzieć się, dlaczego tak długo go nie dostrzegał i dlaczego przez tyle lat omijał go szerokim łukiem?
*
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, które okaże się być bardzo osobistym, Max Cegielski wyrusza w podróż do przeszłości przez bieszczadzką Atlantydę, Żuławy, Brukselę i Auschwitz.
*
W końcu jest gotowy, aby zmierzyć się z przeszłością własnej rodziny.
*
Mając za przewodnika Josepha Conrada odkrywa nasze rodzime jądro ciemności.
*
Śledzi historie mniejszości narodowych, które całkowicie zostały wymazane z naszej zbiorowej świadomości i odtwarza przebieg ich zagłady.
*
W jego wędrówkę jest wpisany pewien uniwersalizm, chociaż tak naprawdę w historii Bieszczad szuka on śladów własnej tożsamości.
*
Odkrywa krok po kroku bolesną rodzinną historię i próbuje rozszyfrować to, co zostało w niej zakłamane, przeoczone i wyparte przez następne pokolenia.
*
"Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem" nie zaprowadzą czytelnika w odległe światy, tylko ukażą mroki naszej współczesności.
*
Okazuje się bowiem, że nie trzeba wyruszyć aż tak daleko, w głąb egzotycznych krain, żeby odnaleźć własne jądro cuemności.
*
To odkrycie jest niebywale przejmujące i przyszywające serce czytelnika na wskroś.
*
"Tu u nas też było kiedyś ciemne miejsce tego świata, tu, czyli gdzie?" Jeśli jesteście gotowi odnaleźć odpowiedź na to pytanie, zachęcam Was do lektury
*
"Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem" to przejmująca i skłaniająca do refleksji książka. Szczera, brutalna, otwierająca oczy, odzierająca czytelnika z wszelkich złudzeń i zmuszająca go do tego, aby stanął twarzą w twarz z samym epicentrum ciemności...
*
Masz na to odwagę?

💭 Czy zdarza się Wam zaglądać na stare i zapomniane cmentarze?
*
Ja czasami zawędruje w takie miejsce, żeby zapalić znicz lub pomyśleć o tych wszystkich osobach, które tam spoczywają.
*
Te cmentarze, są bardzo różne. Niektóre cieniste, niektóre słoneczne i jasne, niektóre wietrzne, a jeszcze inne mroczne i pełne grozy. Łączy je jedno - cisza, która tam panuje i aż krzyczy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
791
789

Na półkach:

„Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem” to historia, którą trudno ulokować w ramach jednego gatunku literackiego. To powieść w której odnajdziemy ogrom wątków historycznych, podróżniczych i motywów biograficznych. Autor oprowadzając nas po różnorodnych wydarzeniach historycznych przetyka je fragmentami czy informacjami pochodzącymi z zasobów rodzinnych, ale wskazuje przy tym jak bardzo jesteśmy zakorzenieni w przeszłości naszych przodków, w tym, co zostało nam przekazane. Zwraca naszą uwagę na to ile z tego co wiemy zostało błędnie przytoczone, wyparte czy nawet oparte na kłamstwie.

Otwierając tę książkę wyruszycie w podróż po Żuławach, poprzez Bieszczady, Auschwitz aż po Brukselę. Ta majestatyczna wędrówka zanurzona w ideologicznej osnowie nie jest ani łatwą ani prostą peregrynacją. To wielobarwna, wieloaspektowa i niejednoznaczna opowieść. W końcu to historia, którą trudno będzie mi poddać jednolitej ocenie i którą trudno będzie mi polecić każdemu czytelnikowi.

„Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem” to powieść wymagająca skupienia, ciszy i nade wszystko autentyzmu czytelnika. Stanu, który nie tylko pozwoli na przebrnięcie przez tę początkowo niełatwą historie, ale również da początek rozważaniom i dociekaniom poruszonej na kartach tej historii tematyki. Autor nie obrał łatwej drogi, porusza się po meandrach wspomnień widzianych przez pryzmat nowoczesności. Przeczytajcie, przekonajcie się sami jak wyboiste mogą być rodzinne historie..

„Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem” to historia, którą trudno ulokować w ramach jednego gatunku literackiego. To powieść w której odnajdziemy ogrom wątków historycznych, podróżniczych i motywów biograficznych. Autor oprowadzając nas po różnorodnych wydarzeniach historycznych przetyka je fragmentami czy informacjami pochodzącymi z zasobów rodzinnych, ale wskazuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
380
379

Na półkach:

(2023)

„[…] zmieniam w tę książkę opowieści z włóczęg przez dawne wsie ukraińskich górali oraz wzdłuż zarastających kanałów melioracyjnych menonitów” (str. 18),pogranicza i rubieży.

„Jego wersja tekstu [tj. Serce ciemności Jacka Dukaja (1974)] oraz tłumaczenia, Anieli Zagórskiej [1881-1943] i Magdaleny Heydel [1969], a także, choć rzadziej, Jędrzeja Polaka [1958], będą użytecznymi kosturami w mojej wędrówce, prowadzącej przez miejsca i czasy, ale również w odmęty człowieczeństwa i do moich własnych korzeni” (str. 23).

„Conrad [1957-1924] wykorzystuje klasyczną przygodową opowieść kolonialną, żeby przemycić opis procesu oświecenia i zderzyć nas z tym, com ukryte za atrakcyjną przygodą. Ja piszę esej udający relację z wypraw, albo odwrotnie, mieszam i sampluje historyczne wielkie podróże, aby ich w ich współczesnych odbiciach umieścić analizę literaturoznawczą. Pisze przewodnik turystyczny po książkach i miejscach, polewają ingrediencje opowieścią biograficzną o Conradzie, ale obiecuję że dopłynę także na brzeg własnej historii rodzinnej” (str. 235).

„Bieszczadzkie Kongo nie jest wierną metaforą oryginału, tak jak książka Conrada nie oddaje dosłownie jego przeżyć w Afryce. […] Ja jednak płynę jeszcze dalej, nie zamierzam wprost odmalować kolonii belgijskiej w zagładzie ludności karpatorusińskiej, moje ścieżki wydają się dużo bardziej pogmatwane, zarośnięte, sam nie wiem, dokąd prowadzą mnie tropy [tj. ścieżki, za Mariuszem Wilkiem] i trupy” (str. 237-238).

„Biedne chyże [tj. chaty rusińskie] wojsko pali, zboże zabiera, a pola po wysiedleniu właścicieli leżą odłogiem, sadzi się na nich lasy. Państwowe Gospodarstwa Rolne tworzono tam, gdzie nikt nie chciał się osiedlić, ale zagłada Sokołowej Woli to akurat wina nie polskich władz, lecz sowieckich, jeszcze przed akcją »Wisła«” (str. 246).

„Powiedzmy to głośno, jak Kurtz: ludność [rusińska z Bieszczad] zostaje wywieziona i wymordowana przez nas, Polaków, a nie przez nazistów, Niemców” (str. 255). Ale do spółki z Sowietami*.

______________________
* Autor (1975) przychyla się do wizji strony ukraińskiej, jednak mając w pamięci rzeź wołyńsko-galicyjską (1943-1945),oraz to co działo się na pograniczu, tak z uwagi na aktywność UPA jak i tzw. żołnierzy niezłomnych, polskich niedobitków, zaistniała konieczność unormowania sytuacji. Nic tutaj nie jest czarno-białe: władzę ludową namaściła Moskwa, realizowała jej wytyczne, była niesamodzielna i funkcjonowała w ramach ograniczonej suwerenności; żołnierze którzy zmienili się w bandytów działali wprawdzie na własną rękę, ale ta druga skrajność także nie byłą dobra: pozostając poza jakąkolwiek kontrolą, zamiast dokonywać erozji młodego reżimu, generowali problemy i szerzyli terror; podobnie było z partyzantką ukraińską, a pośród nich, były masy biernych i niezaangażowanych, wyczekujących, którzy chcieli po prostu żyć. Cholernie trudno tutaj o właściwy osąd i wskazywanie na tych dobrych i złych, a mordów dopuszczali się wszyscy: ukraińscy partyzanci, żołnierze wyklęci, polscy komuniści. Opisywana zbrodnia w Terce (str. 297-299, https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/zbrodnie-komunistyczne/34504,Mord-cywilnej-ludnosci-w-Terce-8-lipca-1946-r.html),nosząca wyraźne znamiona ludobójstwa, była jednym z mroczniejszych epizodów reżimu komunistycznego, ale nie normą. Prawdziwe „Kongo w Polsce” miało miejsce na Wołyniu w latach ‘43-44. Akcja „Wisła”, choć nie była niczym chwalebnym, nawet się do niej nie zbliżyła. Oczywiście – jak zwykle – najbardziej oberwało się tzw. zwykłym ludziom, nierzadko niezaangażowanym lub zmuszonym do współpracy, i im należy się współczucie oraz pamięć. Pisze o nich Paweł Smoleński (1959-2023) w reportażu Syrop z piołunu. Wygnani w akcji „Wisła” (2017). Max Cegielski słusznie argumentuje, że gdyby nie stulecia kolonizacji, pańszczyzny, a finalnie opresyjnej polityki II RP, czyniącej z Ukraińców obywateli drugiej kategorii, odmawiająca im prawa do samookreślenia i rozwoju, normalnego funkcjonowania, nie byłoby czystki etnicznej na Wołyniu i w województwie lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim. Nic nie usprawiedliwia morderców, ale to zdarzenie miało szerszy kontekst. Jakby to źle nie zabrzmiało, Polska sobie na to zapracowała. To że w międzywojniu, na terenach II RP, Ukraińcom żyło się lepiej niż po stronie sowieckiej (omija ich np. „hłodomor”, wielki głód z lat 1932-1933),wcale nie oznacza że było dobrze. I jeszcze jedno: kiedy porównujemy Wołyń do standardów afrykańskich, nie myślimy o białych kolonistach, staje nam przed oczami eksterminacja Tutsi czy niezliczonej wojny domowe, a zatem aktywność ludności lokalnej, murzyńskiej.



Analiza Jądra ciemności (1899) wzbogacona o wątki biograficzne, zestawienie ech przeszłości i spraw bieżących, skomplikowanej historii rodzinnej oraz tripów po rubieżach Polski. Gatunek mieszany: esej historyczny pożeniony z literaturą podróżniczą, prowadzący do refleksji nad powojenną polonizacją Podkarpacia: Bieszczad i południowego odcinka ściany wschodniej.

Na początku nie jest jasne, o czym jest ta książka – uderza w nas chaos. Rozdziały 1-3 (str. 9-65) wypadają słabo, autor za bardzo kombinuje, udziwnia, stara się naśladować wypowiedź ustną, brnie w grafomanię*. Ponadto: odniesienia do spraw bieżących**, kultury popularnej, wysokiej, dzieł uznanych i nie – nie zawsze jest to trafne i właściwie buduje odbiór tematu. Potem jest już jednak lepiej, powraca narracja znana z poprzednich książek, i czyta się to bardzo dobrze. Przeszłość przenika się z teraźniejszością, fikcja splata z faktem, i w miarę możliwości, zostaje wydestylowana do postaci czystej, a jeśli nie w pełni klarownej, to przynajmniej bliższej prawdzie. Warto przeczytać, zwłaszcza jeśli ma się w pamięci audycję „Masala”, która wędrowała po kilku rozgłośniach, a także zna się poprzednie książki autora.

______________________
* Momentami można odnieść wrażenie, że się za autorem nie nadąża.
** W tle pandemia COVID-19, kryzys na granicy z Białorusią, inwazja FR na Ukrainę oraz nieudolność i patologia rządów PiS.



Max Cegielski jest tutaj ostentacyjnie lewicowy, wyraźnie zaznacza swoje stanowisko, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie sprowadzało się to do odhaczenia głośnych, medialnych kwestii* (ciekawe na ile będzie to uchwytne za kilka, kilkanaście lat – stanie się niezauważalne, jako norma, czy też pozostanie osobliwością naszych czasów?).

Poglądy autora będą bliskie każdemu, kto myśli poważnie i ma empatię. Tutaj jednak zaserwował je tak, jakby chciał koniecznie wyrobić normę (albo wpisać się w politykę wydawcy).

______________________
* Dyskusja o feminatywach (np. gościni); zaznaczenie roli kobiet w ramach społeczności i zrzeszeń (np. nie ma już mowy wyłącznie o Polakach, gdzie Polki są w domyśle, ale o Polkach i Polakach – łopatologicznie); ogólnonarodowe przestawienie na „w Ukrainie” (zamiast „na”, zgodnie z wolą sąsiadów); deklaracje antyrasistowskie i sprzeciwiające się dyskryminacji osób homoseksualnych.



Tytułowe Kongo znajduje się w Bieszczadach i na przyległym pogórzu, do lat 50. XX zamieszkiwanych przez ludność rusińską. Nie ma znaku równości między akcją „Wisła” a poczynaniami Belgów w Kongo, ale takie prowokacyjne podejście zwraca uwagę. Przypomina, że nie jesteśmy idealni, że mamy czarne karty w historii. Ba, nawet całe rozdziały. W dobie panującego samozadowolenia, jest to bardzo istotne. (Zwłaszcza w rozmowach na szczeblu międzynarodowym).

Autor pisze trochę o pańszczyźnie, ogólnokrajowym systemie wyzysku, zrównującym miażdżącą większość społeczeństwa z ludźmi trzeciej i czwartej kategorii*. Warto mieć na uwadze, że ten system nie czynił rozróżnienia między chłopami lechickimi a rusińskimi, bałtyjskimi czy innymi, wszyscy obrywali po równo. Gdyby spojrzeć głęboko w przeszłość, okazałoby się, że miliony Ukraińców i Polaków mają podobne korzenie, dziedziczą identyczne traumy i problemy.

______________________
* Jest na ten temat przystępna książka: Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa Kamila Janickiego (2021); ponadto, autor odnosi się do Ducha króla Leopolda [King Leopold's Ghost: A Story of Greed, Terror and Heroism in Colonial Africa] Adama Hochschilda (1998) oraz ciekawej biografii Mayi Jasanoff (Joseph Conrad i narodziny globalnego świata [The Dawn Watch: Joseph Conrad in a Global World], 2017).



„Akcja »Wisła« […] – akcja pacyfikacyjna o charakterze polityczno-wojskowym przeprowadzona w latach 1947–1950 przez struktury państwowe Polski Ludowej przeciwko Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów działającym na terytorium państwowym RP, w celu odcięcia walczących oddziałów UPA od naturalnego zaplecza. Polegała ona na masowej deportacji – wysiedleniu całych wsi i osad oraz rozproszeniu ludności cywilnej z terenów Polski południowo-wschodniej (obszary na wschód od Rzeszowa i Lublina),głównie na Ziemie Zachodnie, która objęła Ukraińców, Bojków, Dolinian i Łemków oraz mieszane rodziny polsko-ukraińskie. Akcja przeprowadzona została przez ludowe Wojsko Polskie, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i inne struktury Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oraz agendy cywilne (Państwowy Urząd Repatriacyjny).

Formalną decyzję o akcji »Wisła« podjęło Biuro Polityczne KC PPR 29 marca 1947. Przyjmuje się, że akcja trwała od 28 kwietnia do końca lipca 1947, chociaż ostatnie wysiedlenia miały miejsce w roku 1950. Szacuje się, iż w wyniku akcji wojskowej rozbito siły UPA w liczbie 1500 ludzi (17 sotni),oraz uwięziono 2900 aktywnych lub domniemanych członków OUN (np. w obozie pracy w Jaworznie),a wysiedlenia objęły ponad 140 tysięcy osób cywilnych” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Akcja_%E2%80%9EWis%C5%82a%E2%80%9D).



Kongo w Polsce. Spotkanie z Maxem Cegielskim [2023]
https://www.youtube.com/watch?v=RKFMqxMTOJw



UWAGI MERYTORYCZNE(2023): str. 17-18 – Bojkowie i Łemkowie to w zasadzie ludność rusińska, nie ukraińska (1. Ukrainiec, jako osoba identyfikująca się z koncepcją państwa ukraińskiego, np. na terenach II RP; 2. Ukrainiec, tj. Rusin z Ukrainy),trzeba by tu wyraźniej naszkicować kontekst dziejowy; str. 26/215 – sowieckiej (rosyjskiej, w ‘22 minęły trzy dekady od rozpadu ZSRR); str. 41 – Sowiecki (Rosyjski – mimo iż autor pisze tak z premedytacją, ma to niewiele sensu); str. 70 – Gdańsk jako piastowski port (prędzej gryficki, a później już głównie niemiecki); str. 188 – cesarski Kraków... Galicja byłą królestwem w ramach cesarstwa, którego stolicą był Lemberg (Lwów); str. 203 – jest jakaś inna, „niewłaściwa” Warmia?; str. 218 – „[…] Karpatorusinów – Bojków, czyli ludności pochodzenia ukraińskiego […]” – Ukraińcy to określenie terytorialne i zarazem polityczne, odnoszące się do tej części Rusinów która zamieszkiwała na Ukrainie; później, nazwa została rozciągnięta także na mieszkańców dawnego województwa ruskiego (którzy identyfikowali się tak jeszcze w okresie zaborów, albo zyskali takie samookreślenie później).

Str. 224 – „Przychodzi mi do głowy coś niemożliwego: że w XXI wieku, kiedy skończy się wojna obronna Ukrainy z rosyjskim najeźdźca, powinniśmy oddać ten naddatek, narośl na kształcie Polski, kawałek ziemi w darze pokojowym, na nowy początek życia dla zniszczonego państwa” – jaki jest sens oddać kawałek Bieszczad Ukrainie, dwa razy większej od Polski i z mniejszą populacją (dodatkowo przerzedzoną przez wojnę),zwłaszcza że nie ma tam już ludności rusińskiej? „To, co dla mnie jest pacyfistyczną utopią, dla innych staje się użyteczną groźbą” – nie tyle utopią, co głupotą. W szkole jest to słabo zaznaczane, ale cała Ściana Wschodnie to ziemie etnicznie i historycznie niepolskie, które równie dobrze mogły przypaść ZSRR: kawałek Litwy, Polesie, Ruś Czarna i Czerwona... (Wileńszczyzna była bardziej polska niż okolice Przemyśla).

Żywioł polski przesuwał się na wschód identycznie jak żywioł niemiecki, Niemcy „zlikwidowali” słowiański Śląsk – który był domem także dla innych ludów, wcześniej, nim przybyli na niego Słowianie – a my robiliśmy to samo z Litwą i obszarami zdominowanymi przez ludność rusińską.

„Żeby zrozumieć Kongo w Bieszczadach, żeby opowiedzieć sobie na nowo akcję »Wisła«, trzeba pojąć, jakie etniczne, a zarazem klasowe, oddzielają szlachtę od Rusinów – ludności ukraińskiej, a co większość z nas wypiera ze świadomości” (str. 282) – jak się zdaje, o rzeczonej operacji wysiedleńczej mało kto już pamięta. (Zwłaszcza młodzież, która nie odróżnia portretu Piłsudskiego od Stalina, nie potrafi wskazać na mapie miast wojewódzkich, czy napisać z jakimi państwami graniczymy. Poza tym miliony głosujące na PiS dobitnie zaświadczają, że nie jesteśmy w dużej części zbyt bystrym narodem). O TYM TRZEBA PO PROSTU MÓWIĆ.

„»Kresy« w XIX [w zasadzie w XVIII] wieku rozdzielone pomiędzy zabór austriacki i rosyjski, współczesna Ukraina oraz pozostałości ziem historycznych na terenie dzisiejszej Polski są naszym geograficznym jądrem ciemności, odbitym w biografii i twórczości Conrada” (str. 289). Ziemie o których autor pisze, po likwidacji Wielkiego Księstwa Warszawskiego, które pod koniec przemianowano na Królestwo Polskie, były już rozdzielone między Wiedeń i Petersburg.

Str. 405 – Max Cegielski powtarza przestarzałą, zdezaktualizowaną informację, jakoby piramidy budowali niewolnicy; ponadto myli realia amerykańskiej plantacji z niemieckimi obozami koncentracyjnymi. Na plantacjach „szanowało” się siłę roboczą, nie można było niewolnika ot tak zachłostać, bo nie byłoby potem komu pracować. Katowano dla przykładu, ale ogólnie o ludzi trzeba było dbać, karmić, zapewnić im dach nad głową – bo nie byłoby interesu. Za siłę roboczą płacono konkretne pieniądze.

„Odkrywane w Gizie, na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, groby budowniczych Wielkich Piramid ostatecznie potwierdzają, funkcjonujące już od pewnego czasu podejrzenie, że piramidy nie były wznoszone przez niewolników, lecz przez wolnych robotników” (To nie niewolnicy budowali piramidy w Egipcie [2010], https://www.national-geographic.pl/artykul/to-nie-niewolnicy-budowali-piramidy-w-egipcie).

Str. 406 – „Moje skojarzenia z plantacjami [z południa USA] i budową [egipskich] piramid przez niewolników wydają się uzasadnione [...]” – patrz uwaga wyżej.

UWAGI TECHNICZNE: str. 21 – przyrównanie cmentarza do jądra ciemności, mając na uwadze fakt, że jest on tutaj zaledwie symbolem przeszłości, jedynym śladem po dawnych mieszkańcach – nie jest udane, nie jest jasne ani czytelne, bo kirkut jest neutralny, jest i już, nie stanowi świadectwa aktywności mrocznej strony człowieka; str. 42 – Bogów (bogów); str. 46 – skonfudowania (skonfundowania); str. 172 – Stenfels (Steinfels, literówka); str. 196 – topole i wierzby (drzewa – wcześniej, w niewielkim dystansie od tego zdania, już wskazano na oba gatunki, robi się powtórzenie); str. 244 – i? + znajduje (znajdowała); str. 283 – „[…] choć nie należę do rewizjonistycznego pokolenia historyków mojego pokolenia” (rewizjonistycznego klanu?); str. 310 – zjedzona kropka po luce (w cytacie); str. 347 – jednak-jednak (drugie do skasowania); str. 390 – tekstów-tekstach (artykułach); str. 406 – brak kropki przed luką; str. 430 – brak kropki po luce; str. 448 – nie polska (niepolska); str. 448 – Franciszkiem i buncią (Franciszek i buncia – zależy czy byli tam w tym gronie, czy na fotce był ktoś jeszcze); str. 444 – „[…] rodzicie mojej prababci Olgi, w tym »buncia« […]” – zawsze ma się tylko dwóch rodziców biologicznych; str. 459 – chodzę (chodząc?); str. 464 – piesze (pisze, literówka); str. 466 – kiedy „w Ukrainie” wejdzie za mocno: „inwazja w Ukrainie” (inwazją na Ukrainę, inwazji dokonuje się na jakiś podmiot państwowy, na Polskę, Stany Zjednoczone itd.).

(2023)

„[…] zmieniam w tę książkę opowieści z włóczęg przez dawne wsie ukraińskich górali oraz wzdłuż zarastających kanałów melioracyjnych menonitów” (str. 18),pogranicza i rubieży.

„Jego wersja tekstu [tj. Serce ciemności Jacka Dukaja (1974)] oraz tłumaczenia, Anieli Zagórskiej [1881-1943] i Magdaleny Heydel [1969], a także, choć rzadziej, Jędrzeja Polaka [1958], będą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
506
495

Na półkach:

„Kongo w Polsce" to specyficzna lektura, która zabiera czytelnika w podróż przez czas i przestrzeń. @maxcegielski prowadzi nas przez różne miejsca i wydarzenia, ale również bada własną historię rodzinną.

Autor prowadzi czytelnika przez różne przestrzenie geograficzne i kulturowe, od Bieszczad po Brukselę, od Żuław po Auschwitz. To podróż przez miejsca, które mają swoje własne historie, które czasem są zapomniane. Jednak @maxcegielski nie tylko odkrywa te historie, ale także analizuje, jak pamięć zbiorowa wpływa na naszą tożsamość i zrozumienie przeszłości.

Tak, dobrze widzicie. Nie jest to pozycja dla każdego. Nie jest to też coś, co czytam na codzień. Przy tej pozycji musiałam mocno się skupić, wyciszyć, żeby móc się w pełni jej oddać. Jest to wyjście poza moją strefę komfortu i jak najbardziej lubię robić takie rzeczy. Nie powiem, że dla mnie była to literacka uczta, bo nie często mam okazję żeby sięgać po takie pozycje, jednak mogę wam powiedzieć, że znajdzie wielu swoich zwolenników, którzy znajdą w niej ukryte piękno.

Należy podkreślić jeszcze, że jest to opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i zrozumieniu, że każdy z nas jest częścią skomplikowanej historii. Książka zmusza do refleksji i przemyśleń.

"Kongo w Polsce" to bardzo ambitna i osobista opowieść, która łączy w sobie elementy podróży, historii i literatury. Przyznajcie sami, czy to nie jest ciekawe połączenie?

Pomimo tego, że nie jest to łatwa pozycja, warto po nią sięgnąć.

„Kongo w Polsce" to specyficzna lektura, która zabiera czytelnika w podróż przez czas i przestrzeń. @maxcegielski prowadzi nas przez różne miejsca i wydarzenia, ale również bada własną historię rodzinną.

Autor prowadzi czytelnika przez różne przestrzenie geograficzne i kulturowe, od Bieszczad po Brukselę, od Żuław po Auschwitz. To podróż przez miejsca, które mają swoje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
102
102

Na półkach:

Max Cegielski to polski prezenter radiowy i telewizyjny, ale również pisarz i podróżnik. Czy można te dwie rzeczy ze sobą połączyć? @maxcegielski w swoich książkach udowadnia, że MOŻNA!

Mieliście okazje czytać którąś z książek autora? A może dopiero planujecie?

Ja dziś powiem Wam kilka słów na temat najnowszej książki Pana Maxa. „Kongo w Polsce” to lektura, która prowadzi przez ciemne miejsca historii.

„W swoich podróżach po Polsce Max Cegielski podąża rzadko uczęszczaną drogą, proponując spojrzenie przez pryzmat kolonializmu i globalnej nowoczesności.”

W tej książce możemy wspólnie z autorem wytropić miejsca i historie, które zostały wymazane z naszej pamięci. Możemy poznać rekonstrukcje tych wydarzeń jego oczami.

Możemy również dowiedzieć się nieco więcej o Cegielskim, który zabiera nas w Bieszczady i tam szuka śladów swojej tożsamości, opowiada o swoich przodkach i rodzinnych historiach.

Czy książka mi się podobała? Nie powiem, że tak, ale też nie powiem, że nie. „Kongo w Polsce” nie jest czymś, co czytam na co dzień. To było totalne wyjście spoza strefy mojego komfortu i czasami ciężko było mi przebrnąć przez kolejne strony, jednak nie żałuję. To ciekawa przygoda czytelnicza, która szerzej otwiera oczy na światopogląd, który do tej pory miałam nieco inny.

Ta książka jest z tych, które trzeba ocenić samemu i absolutnie nie powinno się kierować opinią innych. Takie jest moje zdanie, więc jak najbardziej polecam.

Max Cegielski to polski prezenter radiowy i telewizyjny, ale również pisarz i podróżnik. Czy można te dwie rzeczy ze sobą połączyć? @maxcegielski w swoich książkach udowadnia, że MOŻNA!

Mieliście okazje czytać którąś z książek autora? A może dopiero planujecie?

Ja dziś powiem Wam kilka słów na temat najnowszej książki Pana Maxa. „Kongo w Polsce” to lektura, która...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
447
181

Na półkach: ,

Dotrwałem mniej więcej do połowy. Na więcej nie miałem ani ochoty ani samozaparcia... Niebywały wręcz przykład przytłaczającej grafomanii autora. Zły pomysł na książkę i jeszcze gorsze "dzieło" , które z tego wyszło.

Dotrwałem mniej więcej do połowy. Na więcej nie miałem ani ochoty ani samozaparcia... Niebywały wręcz przykład przytłaczającej grafomanii autora. Zły pomysł na książkę i jeszcze gorsze "dzieło" , które z tego wyszło.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    4
  • Kupione-2023
    1
  • Polish
    1
  • Biografia, autobiografia, pamiętnik
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Totalne bzdury
    1
  • - Sandomierz
    1
  • Brak Legimi A
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kongo w Polsce. Włóczęgi z Josephem Conradem


Podobne książki

Przeczytaj także