rozwińzwiń

Eszelon do Samarkandy

Okładka książki Eszelon do Samarkandy Guzel Jachina
Okładka książki Eszelon do Samarkandy
Guzel Jachina Wydawnictwo: Noir sur Blanc literatura piękna
500 str. 8 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Эшелон на Самарканд
Wydawnictwo:
Noir sur Blanc
Data wydania:
2023-09-27
Data 1. wyd. pol.:
2023-09-27
Liczba stron:
500
Czas czytania
8 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788373928558
Tłumacz:
Henryk Chłystowski, Magdalena Hornung
Tagi:
literatura rosyjska Rosja ZSRR

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Być człowiekiem w okrutnych czasach



1701 361 268

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
492
68

Na półkach:

Jedynie tylko dzieci szkoda, szczególnie tego przy torach :/

Jedynie tylko dzieci szkoda, szczególnie tego przy torach :/

Pokaż mimo to

avatar
17
17

Na półkach:

Pamiętacie zapewne tytuł kultowego filmu polskiego „Chłopaki nie płaczą”… Płaczą… Przekonałem się o tym czytając ostatnią linijkę książki Guzel Jachiny „Eszelon do Samarkandy”, wydanej przez Oficyna Literacka Noir sur Blanc.

Jest rok 1923. Powołże umiera z głodu, który jest wynikiem polityki komunizmu wojennego realizowanego w Tatarskiej ASRR oraz w całym Związku Radzieckim. Klęska głodu rozpoczęła się jesienią 1921 roku. Z głodu zmarło ponad 2 miliony chłopów, zwłaszcza w takich rejonach Republiki Tatarstanu jak: arski, swijażski, mamadyski, mienzielinski, spaski, tetjuski i tukajewski.

Tyle historyczna definicja i suche fakty. Ale Guzel Jachina, autorka z pochodzenie Tatarka nie pozostawia tych wydarzeń jako suchych faktów, lecz tworzy epicką opowieść o pociągu, który wyrusza z Kazania, by zawieźć pięćset sierot do Samarkandy, gdzie jest podobno mnóstwo jedzenia i wspaniałe winogrona. Rozkaz otrzymuje młody weteran wojny domowej w Rosji Diejew. Ma przygotować eszelon i zapewnić jedzenie, środki czystości, leki, aby dzieci mogły dotrzeć do Samarkandy. I właśnie ten zabieg, kiedy fakty zostają ubrane w opowieść literacką wciągającą coraz bardziej, po każdej przeczytanej stronie powoduje, że narasta w nas gniew, bunt, złość, strach o losy dzieci, czy i ile z nich dotrze do mety wyprawy.

Jesteśmy wciągani przez autorkę w emocje Diejewa walczącego o jedzenie, leki, mydło, wodę, węgiel do pociągu. Jak uratować niemowlę, które podrzuca mu matka do pędzącego pociągu, kiedy nie ma w nim mleka, jak zapanować nad epidemią bez leków, jak opiekować się dzieci, z których każde to oddzielna opowieść na kolejną książkę, jak zdobyć dla chorych mięso skoro po niebie nie latają nawet wrony, bo zostały już zjedzone, jak radzić sobie z emocjami, kiedy wydaje się, że już nie da się nic zrobić. Czytając, chcemy pomóc, ale jesteśmy bezsilni, tak jak Diejew i ludzie, którzy opiekują się dziećmi w eszelonie, a jednak coś się wydarza i pociąg jedzie dalej ku wymarzonej Samarkandzie, kiedy na niebie pojawia się słońce, a na ustach dzieci uśmiech…

Co je człowiek kiedy chce przeżyć kolejny dzień, dlaczego matki oddają dzieci, albo je zabijają, to wszystkie pytania, które znajdują odpowiedź na kartach książki…

Guzel Jachina ciągnie niesamowitą opowieść, która przechodzi od wartkiej narracji, do majaczeń ludzi głodujących ileś kolejnych dni, czy urojeń chłopca, który jest chory psychicznie i szuka swojego miejsca na ziemi, a kiedy je znajduje…

Czytając książkę, byłem cały czas w napięciu, chciałem tak po ludzku, by wszystko zakończyło się dobrze, ale co to w takiej sytuacji znaczy dobrze… Emocje były napięte do granic wytrzymałości i kiedy przeczytałem ostatnie zdania książki, wszystko pękło i poleciały łzy. Niestety, nie ulgi. Chłopaki, jak sami widzicie, płaczą.

Ważna lektura, której nie można pominąć. Chylę głowę przed autorką, która potrafiła stworzyć bardzo dobrą powieść, pokazując kawałek historii Rosji z okresu kiedy, budowany komunizm pożerał olbrzymie ilości ofiar. Trudno polecić tę lekturę każdemu, ale może ją przeczytać każdy, nawet ten, kogo nie interesuje ten kawałek historii. Książka jest bowiem bardzo uniwersalna, bo głód dzieci jest chlebem powszednim (o zgrozo!),a wojny toczą się wszędzie, nawet za naszą granicą…

Pamiętacie zapewne tytuł kultowego filmu polskiego „Chłopaki nie płaczą”… Płaczą… Przekonałem się o tym czytając ostatnią linijkę książki Guzel Jachiny „Eszelon do Samarkandy”, wydanej przez Oficyna Literacka Noir sur Blanc.

Jest rok 1923. Powołże umiera z głodu, który jest wynikiem polityki komunizmu wojennego realizowanego w Tatarskiej ASRR oraz w całym Związku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
993
791

Na półkach: ,

W grudniu 1921 roku dostaje zlecenie, by wyruszyć na Powołże i na własnej skórze przekonać się, jak głód dziesiątkuje Republikę Radziecką, gdyż z raportów wynika, iż „głoduje 25 milionów ludzi, z czego jedna trzecia dzieci”, głównie w dorzeczu Wołgi. Na miejscu zastaje apokaliptyczny obraz. Chaty, szpitale, szkoły w większości są opuszczone, pola i obory puste, ludzie gnieżdżą się w jednym miejscu. Ich spojrzenia są obojętne i apatyczne, ciała chorobliwie chude lub chorobliwie opuchnięte. „Nie ma dziś miejsca dla dzieci – nigdzie!”, stwierdza główna bohaterka „Eszelonu do Samarkandy”, Komisarz Biała z Komisji do Spraw Dzieci. Pokaźnej grupie sowieckich sierot, przebywających jednym z przytułków, które odwiedza postanawia pomóc. Wraz z weteranem wojennym – Diejewem, podejmuje się karkołomnego zadania: przewiezienia pociągiem dzieci do Samarkandy w Turkiestanie, gdzie jest łagodniejszy klimat oraz dostęp do pożywienia.

„Stan jest katastrofalny. Niemowlęta szybko umierają, a dzieci, które jakimś cudem stanęły na nogach, jedzą co popadnie: skórzane paski, sznurki, kapcie, w konsekwencji dusząc się. Dziesiątkują je choroby, od tyfusu po cyngę, mają wrzody i robaki w ustach.”

„Trzeba im do słońca i chleba”, podkreśla Diejew. Czy wraz z drużyną, jaką zebrał, ponad osiemdziesięcioletnim starcem, gromadką kwok w podeszłym wieku i kucharzem-niemową oraz felczerem uda się mu wyżywić i dowieźć cało pięćset skrajnie wycieńczonych, chorych, często leżących, cierpiących na gorączkę i puchlinę dzieci w tym niemowlęcia oraz ciężarnej dziewczynki? Czy pasażerowie jego eszelonu przeżyją kilkumiesięczną podróż na południe, przez połacie radzieckich republik, podczas srogiej i bezwzględnej zimy?

„Kości dzieci wydawały się łamliwe niczym chrust. Skóra delikatna jak pajęczyna. Obawiał się każdego niezręcznego ruchu, żeby przypadkiem nie złamać cieniutkiego kręgosłupa albo żebra. Wszystko wywoływało strach: kiedy dzieci otwierały oczy (czy coś się nie stało?) i kiedy je zamykały (czy otworzą je znowu?),kiedy oddychały głośno (niedobrze im?) i cicho (czy w ogóle oddychają?),kiedy leżały nieruchomo i kiedy się poruszały”.

Guzel Jachina, na podstawie historycznych przekazów odtworzyła wstrząsający obraz sowieckiej rzeczywistości na początku XX wieku. Będący powieścią drogi „Eszelon do Samarkandy” to literacka próba oddania hołdu bezimiennym i najbardziej bezbronnym ofiarom sowieckiego reżimu – bezdomnym, wyrzuconym na margines społeczeństwa dzieciom. Tatarska pisarka pochyla się nad ich losem z kobiecą czułością, obdziera ich z dotychczasowej anonimowości, by każdemu z pięciuset nieletnich bohaterów nadać właściwy dla jego charakteru i osobowości przydomek. Od „Zardzewiałego Profesora” po „Burczymuchę”, „Bobika Lenia”, „Kukułczątko” po „Olię Złodziejkę Ikon”, każde jedno z pięciuset zostaje w powieści przywołane, by swoją skalą porazić. Choć przedstawiona rzeczywistość pozostaje ledwie fragmentarycznym wycinkiem całości, a opis ekstremalnej, morderczej podróży ewakuowanych dzieci ukazuje ledwie cząstkę zdziesiątkowanego skrajnym głodem radzieckiego społeczeństwa, daje ona wbrew pozorom szerszy pogląd na cała sytuację panującą w kraju.

Urodzona w Kazaniu pisarka przedstawia bowiem zarówno tragedię zbiorowości jak i jednostki. Samotność dorosłych, głównie Diejewa oraz komisarz Białej będzie obezwładniająca. Mężczyznę nawiedzać będą wątpliwości. Zdawać będzie sobie sprawę, iż przewozi dzieci chore i bezbronne, że brakuje mu odpowiedniego zapasu pożywienia, opału, lekarstw. Strach go obezwładni, będzie jednak świadom, iż nie ma wyboru. Paraliżować go będzie również myśl, że nawet jeśli dowiezie dzieci cało do Turkiestanu i zapewni im nowy dach nad głową, to jednego nie przywróci nigdy: rodziców oraz nowej pamięci. Ta świadomość go przytłoczy, tym bardziej, iż podróż sprawi, że dzieci staną mu się coraz bliższe i drogie, z każdym wygranym kilometrem podróży jego przywiązanie do nich będzie wzrastać . Nadludzkim wysiłkiem, jak na naczelnika eszelony przystało, będzie walczyć o transport, choć bezsilność niejednokrotnie okaże się obezwładniająca.

„Diejew był człowiekiem prostym i lubił proste rzeczy. Lubił, kiedy mówiono prawdę. (…) Lubił czuć się częścią zbiorowości – armii, kraju i całej ludzkości. (…) Nie lubił ran i krwi. (…) Nie lubił głodować i patrzeć, jak głodują inni. (…) Innymi słowy, Diejew lubił życie i nie lubił śmierci. (…) Ludzie po prostu stworzeni są dla życia. Człowiek rodzi się, aby się pocić w pracy, jeść jabłka, chodzić boso po trawie, kłócić się, godzić, kochać kogoś i komuś pomagać, budować, naprawiać – oto do czego. Nie do leżenia nago w bratniej mogile z dziurką w czaszce. (…) Człowiek rodzi się po to, żeby istnieć.”

Mężczyzna będzie siłą napędową karkołomnego przedsięwzięcia, jakiego się podjął. Zdaniem komisarz Białej, zadanie to z marszu spisane jest na niepowodzenie, Diejew zaś to człowiek niespełna rozumu. Weteran początkowo widzieć będzie w niej kobietę wampira, wysysającego energię. Ona sama do życia podchodzi wszak bez emocji, ma tę rzadką umiejętność „kartkowania stronic”, jak mawia o sobie, czyli „zdolność do przechodzenia od jednego życiowego etapu do innego bez wątpliwości i bólu”. Na takie zachowanie ogromny wpływ ma jej przeszłość, co będzie nie bez znaczenia dla jej życiowych wyborów. Jachina pochyli się również nad ich relacjami, które wraz z upływem podróży będą ewoluować i się zacieśniać.

„Eszelon do Samarkandy” to wstrząsające świadectwo skrajnie trudnych warunków do życia, jakie panowały w latach dwudziestych XX wieku w Związku Radzieckim. Bezdomność, włóczęgostwo, wyniszczający głód i idące za nimi marazm i apatia dzieci i ich konających rodziców – Jachina śmiało przywołuje te obrazy a ich sugestywność przytłacza. Przeciwwagą dla nich okaże się odwaga i heroizm jednostek pokroju Białej i Diejewa, których moralna postawa daje nadzieję i wiarę nie tylko w dobro i sprawiedliwość, ale przede wszystkim w drugiego człowieka. Przejmująca i jednocześnie piękna powieść drogi, kolejna obok „Zulejka otwiera oczy” oraz „Dzieci Wołgi”, po którą warto sięgnąć.

www.bookiecik.pl

W grudniu 1921 roku dostaje zlecenie, by wyruszyć na Powołże i na własnej skórze przekonać się, jak głód dziesiątkuje Republikę Radziecką, gdyż z raportów wynika, iż „głoduje 25 milionów ludzi, z czego jedna trzecia dzieci”, głównie w dorzeczu Wołgi. Na miejscu zastaje apokaliptyczny obraz. Chaty, szpitale, szkoły w większości są opuszczone, pola i obory puste, ludzie...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1148
1147

Na półkach: , , , ,

"Eszelon do Samarkandy" autorstwa Guzela Jachina to poruszająca opowieść, która wnikliwie odtwarza trudne realia ZSRR lat 20. XX wieku. Autorka, wykorzystując wspomnienia partyjnych pracowników, prasy tamtego okresu, a także dokumentów archiwalnych, stworzyła głęboko emocjonalną powieść.

Akcja książki skupia się na dramatycznej ewakuacji 500 sierot z dotkniętego klęską głodu Powołża do Uzbekistanu. Młody weteran wojny domowej, Diejew, stoi na czele tego eszelonu, wspomagany przez doświadczoną komisarz do spraw dzieci, Białą, oraz innych towarzyszy. Autentyczność opisu podróży, z utrudnieniami wynikającymi zarówno z pustynnych piasków, jak i problemów z zaopatrzeniem, dodaje powieści głębi.

Jachina nie unika przedstawienia brutalnej rzeczywistości-dzieci chorują i umierają, co podkreśla bezwzględność tamtego okresu. Pytania o to, czy przetrwane mordercze wyzwania podróży przyczynią się do zapewnienia bezpiecznego schronienia w ośrodku opiekuńczym w Samarkandzie, czy też pozwolą odzyskać utracone dzieciństwo, nadają tej powieści silny element refleksji społecznej.

"Eszelon do Samarkandy" to zaskakująco ważne dzieło, które nie tylko oddaje historię tamtego okresu, ale także zmusza czytelnika do zastanowienia się nad siłą ludzkiego ducha w obliczu przeciwności losu.

Autorka ukazuje nie tylko bohaterstwo Diejewa i jego towarzyszy, którzy pomimo trudności nie porzucają bezdomnych dzieci, ale również rysuje portrety samych sierot. Przez wnikliwe spojrzenie na ich losy, czytelnik doświadcza wstrząsającej prawdy o tym, jak dzieciństwo może zostać brutalnie odebrane w warunkach historycznych zawieruch.

Jachina zręcznie balansuje między brutalnym realizmem a delikatnością w opisie relacji międzyludzkich. Wzruszające momenty solidarności i troski kontrastują z bezlitosnym obliczem czasów, co sprawia, że powieść staje się nie tylko historią, ale także studium ludzkiej natury w skrajnych warunkach.

Dodatkową siłą tej powieści jest także jej kontekst historyczny. Autorka precyzyjnie oddaje atmosferę epoki, ukazując wpływ politycznych decyzji na zwykłe życie ludzi. Elementy oparte na faktach historycznych, takie jak likwidacja bezdomności czy walka z głodem, sprawiają, że czytelnik zagłębia się nie tylko w losy bohaterów, ale i w realia tamtego trudnego czasu.

"Eszelon do Samarkandy" nie jest jedynie literacką podróżą przez dramatyczne wydarzenia. To również głębokie spojrzenie na siłę ludzkiej solidarności w obliczu najtrudniejszych wyzwań. Guzel Jachina stworzyła arcydzieło, które wstrząsa czytelnikiem i pozostawia trwałe wrażenie, prowokując do refleksji nad wartościami, jakie są w stanie przetrwać nawet w najtrudniejszych warunkach.

Autorka nie tylko maluje obraz niezłomnej siły ludzkiego ducha, ale również bada temat traumy i jej wpływu na jednostki. Postacie, które przeszły przez morderczą podróż eszelonu, zostawiają ślady nie tylko na kartach powieści, lecz także w naszych sercach. Pytanie, czy te dziecięce dusze zdołają odbudować swoje życie i odzyskać utracone dzieciństwo, stanowi nieodłączną część tej głęboko poruszającej historii.

Należy również docenić sposób, w jaki autorka posługuje się językiem. Jej proza jest nie tylko precyzyjna i piękna, ale także przenika emocjonalnie. Opisy krajobrazów, ludzkich losów i trudnych wyborów są tak barwne, że czytelnik nie tylko czyta o wydarzeniach, ale wręcz doświadcza ich razem z bohaterami.

"Eszelon do Samarkandy" to nie tylko lektura, która przykuwa uwagę od pierwszej strony, ale także literacka podróż przez zakamarki ludzkiego serca i historii. Guzel Jachina stworzyła dzieło, które pozostanie w pamięci czytelnika, skłaniając do refleksji nad kondycją ludzką i zdolnością do przetrwania w obliczu najtrudniejszych wyzwań.

Podsumowując, "Eszelon do Samarkandy" to nie tylko opowieść o dramatycznej podróży sierot przez ZSRR lat 20. XX wieku, lecz także głęboka medytacja nad ludzkim cierpieniem, siłą wspólnoty i niezłomnością ludzkiego ducha w obliczu przeciwności historii. Guzel Jachina stworzyła dzieło, które zasługuje na uznanie zarówno jako literatura fikcyjna, jak i jako ważny głos w zrozumieniu ludzkich losów w historycznych kontekstach.

"Eszelon do Samarkandy" autorstwa Guzela Jachina to poruszająca opowieść, która wnikliwie odtwarza trudne realia ZSRR lat 20. XX wieku. Autorka, wykorzystując wspomnienia partyjnych pracowników, prasy tamtego okresu, a także dokumentów archiwalnych, stworzyła głęboko emocjonalną powieść.

Akcja książki skupia się na dramatycznej ewakuacji 500 sierot z dotkniętego klęską...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2105
1685

Na półkach: , ,

Guzel Jachina jest autorką przejmującej powieści "Eszelon do Samarkandy".
Historii ewakuacji 500 sierot w wieku od 2 do 12 lat z objętego klęską głodu Powołża do Uzbekistanu. Celem była likwidacja bezdomności i walka z głodem w latach 20. XX w. w ZSRR.
Młody weteran wojny domowej Diejew, jako dowódca eszelonu wraz z doświadczoną komisarz do spraw dzieci Białą, felczerem, kucharzem i kilkoma opiekunkami zmaga się z niewyobrażalnymi trudami podróży. Ta miała trwać dwa tygodnie. Utrudnienia, które napotykają w drodze przedłużają ewakuację dzieci do miesiąca.
Brakuje jedzenia, opału, wody, środków czystości. Wybucha epidemia cholery.
Wiele dzieci choruje, wiele umiera. Po drodze są grzebane w zamarzniętej ziemi. Mimo to w kolejnych miejscowościach Diejew przygarnia wszystkie bezdomne dzieci. Robi to wbrew rozkazom. Nie ma pojęcia czy przetrwają morderczą podróż. Jeśli nawet to nie ma pewności, że znajdą bezpieczne schronienie w ośrodku opiekuńczym w Samarkandzie.
"Eszelon do Samarkandy" wywołuje obrażenia. Wyniszczone głodem i chorobami dzieci łaknące czułości łamią serce. Jednocześnie młody dowódca eszelonu budzi ogromny podziw. Jego determinacja, poświęcenie, upór są godne podziwu. Ta podróż wydaje się nie mieć końca. Przychodzi moment głębokiego kryzysu. Czytelnik nie wierzy już, że Diejewowi w ogóle uda się dowieźć dzieci do Samarkandy. Czytelnik, ale nie Diejew.
"Eszelon do Samarkandy" to historia, która przytłacza emocjonalnie. Nie do zapomnienia. GORĄCO POLECAM!

Guzel Jachina jest autorką przejmującej powieści "Eszelon do Samarkandy".
Historii ewakuacji 500 sierot w wieku od 2 do 12 lat z objętego klęską głodu Powołża do Uzbekistanu. Celem była likwidacja bezdomności i walka z głodem w latach 20. XX w. w ZSRR.
Młody weteran wojny domowej Diejew, jako dowódca eszelonu wraz z doświadczoną komisarz do spraw dzieci Białą,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
863
762

Na półkach:

Guzel Jachina "Eszelon do Samarkandy", przełożyli Henryk Chłystowski i Magdalena Hornung,

Nie wiem, od kogo Guzel Jachina otrzymała ten wyjątkowo szczególny dar budowania akcji swoich kolejnych powieści w sposób, który powoduje, że uwalniający się z nich ładunek emocjonalny jest zawsze najmocniejszego kalibru, a tworzone przez nią na początku wydawałoby się negatywne postacie, w miarę rozwoju akcji okazują się być całkiem innymi osobami niż mogłoby ma to wskazywać ich wcześniejsze zachowanie.

I choć za mną już trzecia powieść autorki, nie potrafię wybrać tej, która podobała mi się najbardziej. Czy możliwe jest bowiem dokonanie wyboru pomiędzy silną, walczącą jak lwica zesłaną na daleką Syberię Zulejką, balansującym na pograniczu jawy i snu, bezwzględnie strzegącym swojej tożsamości przedstawicielem zamieszkującej Rosję mniejszości niemieckiej Jacobem wreszcie pokiereszowanym przez życie Diejewem, dla którego bezwzględne wykonanie rozkazu okaże się pełną niewygód podróżą w kierunku zachowania człowieczeństwa i to w dodatku pociągiem wypełnionym głodującymi dziećmi. A jeśli do tego dodamy jeszcze kolejnych drugoplanowych, często nie mniej ważnych i równie mocno skaleczonych przez życie bohaterów, wybór będzie jeszcze trudniejszy.

Tym niemniej "Eszelon do Samarkandy" i jego zwielokrotniona do pięciuset dziecięcych żyć krzywda jest z pewnością najbardziej grającą na emocjach. Złamie serce wszystkim tym, którzy sięgną po powieść o bezbronnych głodujących dzieciach wiezionych w latach dwudziestych ubiegłego wieku, tygodniami przez tereny Związku Radzieckiego w miejsce, które da im jakąkolwiek nadzieję na przeżycie.

Tym dobitniej wybrzmiewają wypowiedziane pod koniec powieści, jakże ważne słowa Diejewa– "Nie powinienem był cię zmuszać. I to oszukując. Wybacz. Kiedy zabierałem je po drodze, wierzyłem, że tu na pewno zostaną przyjęte. Mądrzy towarzysze mówili, że nic z tego. A ja, głupi, wierzyłem, że się uda. Wszyscy spotykani przez te półtora miesiąca, a było ich dporo, wszyscy się zgadzali. Nie dlatego, że jestem uparty czy fartowny. Tylko dlatego, że jakoś trzeba być człowiekiem. Nawet w tym młynie mielącym wszystko –jednak człowiekiem".

Guzel Jachina "Eszelon do Samarkandy", przełożyli Henryk Chłystowski i Magdalena Hornung,

Nie wiem, od kogo Guzel Jachina otrzymała ten wyjątkowo szczególny dar budowania akcji swoich kolejnych powieści w sposób, który powoduje, że uwalniający się z nich ładunek emocjonalny jest zawsze najmocniejszego kalibru, a tworzone przez nią na początku wydawałoby się negatywne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1323
75

Na półkach: , ,

"Bo wszędzie jest wojna! [...]
- Wszędzie zabijają się nawzajem, i to jeszcze bardziej niż podczas wojny domowej! Żołnierze z miast rekwirujący żywność - chłopów! Chłopi - komunistów! Komuniści - kułaków! Kułacy - czekistów! A czekiści - tych bandytów białych! A bandyci - każdego, kto im się nawinie. Bo wojna jest w sercach! Nie w Turkiestanie ani w Orenburgu, tylko w sercach. - Obok odpadały ceglane elementy magazynów, parowozowni, jakichś budynków biurowych....
- To co, mamy się teraz nawzajem zwalczać, a dzieci niech tymczasem poumierają?"

To już trzecia książka Guzel Jachiny, którą przeczytałam. Ulubioną pozostaje "Zulejka otwiera oczy", ale wszystkie w poruszający sposób opisują losy prześladowanych, wysiedlonych, głodujących.
W "Eszelonie do Samarkandy" autorka na podstawie archiwalnych dokumentów i opracowań, przedstawiła przejmujący obraz walki z głodem w latach 20. XX w. w ZSRR.
Głównym bohaterem jest młody weteran wojny domowej Diejew, który otrzymał rozkaz przewiezienia pięciuset dzieci z dotkniętego klęską Powołża do Samarkandy. W dwa tygodnie miał pokonać cztery tysiące wiorst i uratować dzieci w wieku od 2 do 12 lat. Diejew nie przewoził pięciuset pasażerów z jednego punktu do drugiego, lecz ratował dzieci przed śmiercią w Kazaniu i wiózł je tam, gdzie czekało je życie. Diejew miał wszystko: pociąg, tender z węglem, nawet własny lazaret. Także pełnomocnictwo z pieczęciami i rewolwer. Brakowało tylko żywności.
Podczas tej długiej podróży obserwujemy jakim przemianom ulegają bohaterowie, poznajemy ich historie, rozterki, dylematy moralne. Diejew nieraz z poświęceniem życia stara się uzyskać żywność dla sierot, w pogrążonym chaosie i głodzie kraju.
Książkę momentami czytało mi się bardzo ciężko, wstrząsające opowieści rozrywały serce i na pewno długo pozostaną w pamięci.

Za egzemplarz dziękuję @oficyna_noir_sur_blanc

@wschod_bug

"Bo wszędzie jest wojna! [...]
- Wszędzie zabijają się nawzajem, i to jeszcze bardziej niż podczas wojny domowej! Żołnierze z miast rekwirujący żywność - chłopów! Chłopi - komunistów! Komuniści - kułaków! Kułacy - czekistów! A czekiści - tych bandytów białych! A bandyci - każdego, kto im się nawinie. Bo wojna jest w sercach! Nie w Turkiestanie ani w Orenburgu, tylko w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
718
616

Na półkach:

To mogło się wydarzyć! I chociaż fabuła tej powieści to literacka fikcja, ale wykreowana po wnikliwej analizie licznych materiałów źródłowych (w tym z lat 20-tych XX w.),by jak najwierniej oddać realia opisywanych czasów, miejsc oraz tło społ.-polit., jakim jest młode państwo sowieckie.
.
Śmierć to stały towarzysz niedoli głównego bohatera Diejewa oraz jego "drużyny" (załoga eszelonu oraz transportowane dzieci). Długa i obfitująca w dramatyczne momenty podróż do Samarkandy to bolesna konfrontacja z następstwami głodu, zniszczenia i wojny. Wydaje się, że zło triumfuje, że "szydzi, gryzie, dręczy" wszędzie. Że nie tylko "ciała broczą krwią, ale przede wszystkim ludzkie serca i dusze". Rodzaj moralitetu traktującego o naturze dobra i zła. Obserwujemy, jak często "być dobrym" to "swoją litościwą duszę schować głęboko w kieszeni, żeby nie wystawała". Że "być dobrym, to czasami wydawać się być złym".
.
Rok 1923 jest rokiem śmierci. Jest jej tak dużo na kartach tej powieści, jakby "to ona, a nie władza radziecka była w kraju panią". Rządzi głód, straszna bieda, choroby, bandytyzm. Można być chorym, a można być też "okaleczonym na duszy" przez wojnę. Tym bardziej, że często w tym kraju absurd goni absurd. Zakładnikami "krwawych czasów" są bezbronne, osierocone dzieci. Dla nas głód to pojęcie abstrakcyjne. Okazuje się, że można zjeść dosłownie wszystko - łącznie z obuwiem, czy własnym palcem. Dlaczego? Bo człowiek jest już tak wycieńczony, że "czaszka to nie czaszka, tylko beczka z klajstrem, w której myśli poruszają się niezdarnie, sklejają się ze sobą i z trudem dochodzą do końca". Jawa zaczyna mieszać się z obłędem. Kolejny etap to kres- życia.
.
Ta powieść to mnóstwo sugestywnych obrazów, przesuwających się pod powieką. To wściekłość, niedowierzanie, złość i rozpacz. To złożone kreacje bohaterów- postaci tragicznych, heroicznych, pełnych miłości, ale też słabości i rozterek. To dbałość o detale w kreśleniu pejzażu epoki i jej ciemnych barw, ukryta symbolika (nawet w imionach bohaterów),pytania o naturę człowieka, siłę charakteru, dobro i ludzkie braterstwo. Angażujący dramat jednostek na tle dziejowej tragedii.

To mogło się wydarzyć! I chociaż fabuła tej powieści to literacka fikcja, ale wykreowana po wnikliwej analizie licznych materiałów źródłowych (w tym z lat 20-tych XX w.),by jak najwierniej oddać realia opisywanych czasów, miejsc oraz tło społ.-polit., jakim jest młode państwo sowieckie.
.
Śmierć to stały towarzysz niedoli głównego bohatera Diejewa oraz jego "drużyny"...

więcej Pokaż mimo to

avatar
263
263

Na półkach:

Głód, wojna domowa, terror Czeka, bezprizorni, bandyci, bezmyślni urzędnicy, pogrobowcy caratu i agitatorzy nowego ustroju. Pomiędzy tym wszystkim w drodze z Kazania do Samarkandy pociąg z pięciuset zagłodzonymi, zaszczutymi dziećmi - i on - Diejew. Młody frontowiec, komunista, a w gruncie rzeczy idealista, pragnący zadośćuczynić złu, w którym uczestniczył. Niczym Noe w swej arce, przez półtora miesiąca zbiera najbardziej słabych pokrzywdzonych. To w jaki sposób udaje mu się zdobyć żywność, leki, ubrania, paliwo wykracza daleko poza logikę, racjonalność. Jest czymś na granicy cudu, tym większego, że dokonującego się w świecie zwalczającym na każdym kroku przejawy poprzedniego ustroju, religię, jakikolwiek sprzeciw, akceptującego ofiary, również wśród dzieci.

"Przyprowadził ją do pociągu- wychudzoną, bez zębów, ale z długimi sutkami. Sukcesywnie była potulna, widocznie mocno ja kiedyś bito. Pozwoliła się ułożyć na rozpostartej na podłodze szmacie i przesunąć do brzucha niemowlę. Początkowo osesek kaprysił, nie odpowiadał mu psi zapach. Potem zgłodniał i zaczął pić psie mleko chętnie. (...) Do zapachu się przyzwyczaił."

Eszelon do Samarkandy jest jak kometa na bezgwiezdnym niebie. Rozświetla mrok świata, w którym jeden porządek upadł, a drugi się jeszcze nie narodził. Odkrywa w ludziach człowieczeństwo.

Można by uznać to za fikcję literacką, gdyby nie obrazy, które można odnaleźć w innych relacjach, książkach. Dramat bezdomnych, porzuconych, głodujących dzieci wyrzuconych na margines społeczny, na których śmierć nie tylko patrzy się z obojętnością, ale jest również akceptowana, z góry uwzględniana w statystykach, jest trudny do zaakceptowania, jednak ta historia krzepi. Daje nadzieję, że w morzu zła, bezprawności, głodu i amoralności znajdzie się jeden dobry, który sprawi, że każdy inny bez względu na to, czym w danym momencie się zajmuje, jak przerażające są jego dokonania, odkryje w sobie ziarnko szlachetności.

"Kogo byś mógł szukać? Przecież nikogo nie masz. - Mam! Jest kobieta, która śpiewa mi kołysankę. Jest mężczyzna najsilniejszy i najmądrzejszy na świecie. I jeszcze są dzieci, które kocham, za które odpowiadam. Wiozę je do Samarkandy. Wiozę pociągiem, po szynach. I szukam - tego pociągu i tych szyn."

Głód, wojna domowa, terror Czeka, bezprizorni, bandyci, bezmyślni urzędnicy, pogrobowcy caratu i agitatorzy nowego ustroju. Pomiędzy tym wszystkim w drodze z Kazania do Samarkandy pociąg z pięciuset zagłodzonymi, zaszczutymi dziećmi - i on - Diejew. Młody frontowiec, komunista, a w gruncie rzeczy idealista, pragnący zadośćuczynić złu, w którym uczestniczył. Niczym Noe w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
617
612

Na półkach: ,

Powołże po klęsce głodu nie może podnieść się z kolan. Zginęło dwa miliony Tatarów, a ponad dziewięć milionów powołżańskich dzieci wciąż jeszcze głoduje. Poupychane po tymczasowych domach dziecka i sierocińcach czekają na cud. Ten nadchodzi pod postacią doświadczonego żołnierza, który jeszcze nie okrzepł po niedawnej wojnie domowej, a już delegowany jest do kolejnego zadania.

Ten rozkaz jest inny niż dotychczasowe, ale jak wszystkie wydawane przez rosyjską władzę okupacyjną, wymaga absurdalnego nakładu pracy i tworzenia czegoś z niczego. Diejew nadzorował transport wielu rzeczy, ale nigdy nie przewoził dzieci, które wymagają nieustannej opieki. To jest ten moment, w którym normalny człowiek siwieje ze zmartwienia, ale młody frontowiec staje na wysokości zadania i robi wszystko, żeby powierzone pięćset dusz dotarło z Kazania do Samarkandy, po nowe życie. Podróż eszelonem złożonym z przypadkowych wagonów ma zająć dwa tygodnie, teoretycznie, zaś cudem zgromadzony zapas jedzenia wystarczy na zaledwie trzy dni. Teoretycznie, bo kogo będzie interesował pociąg, który odjedzie już z kazańskiego dworca?

Autorka po raz kolejny korzysta ze sprawdzonego schematu i otacza głównego bohatera zaledwie garstką postaci, jakby przypadkowych, jednak każda z nich ma swoje kluczowe pięć minut w powieści. Diejewowi towarzyszy nieco starsza komisarz Biała, skrupulatnie przestrzegająca regulaminu i nieznosząca najmniejszego odstępstwa od przyjętych wytycznych. Opieką lekarską zajmuje się stary, siwy, potężny zbudowany wojskowy. Gotowanie powierzono kucharzowi, który w ogóle nie mówi po rosyjsku, zaś pół tysiąca dzieci ogarnia zaledwie jedenaście losowo zwerbowanych pracownic socjalnych. Wielu pisarzy nawiązywało do Biblii, ale nikt nie zrobił tego tak jak Guzel. Podziwiam intelekt i wyrafinowaną przewrotność. Ile dzieci dojedzie do miejsca przeznaczenia? Kogo spotkają w swojej podróży i do czego posuną się pasażerowie eszelonu, by ocalić swoje życie?

Akcja powieści jest jak tytułowy pociąg, powoli nabiera tempa, momentami mknie jak oszalała, czasem zwalnia, a niekiedy potwornie się dłuży, i każdy taki zabieg jest pedantycznie zaplanowany przez Jachinę, która z reżyserską precyzją serwuje czytelnikowi coraz to mocniejsze emocje, wypełniając jego głowę obrazami wynędzniałego społeczeństwa, strzępami człowieczeństwa, szaleństwem ogarniającym otępiałe umysły, a nawet oparami absurdu, który zawsze towarzyszył armii rosyjskiej (akcja z jabłonką, nomen omen, powala).

Im więcej utraconej wrażliwości w ludziach z powieści, tym większe emocje dopadają czytelnika. Epizody, które łamią serce, zostawiają mnogość powidoków. Momenty, w których Diejew cudem przechytrza los, pozwalają na chwilę oddechu. Żonglowanie narracją poszerza pole widzenia, dając możliwość wejrzenia w świat widziany oczami dziecka.

Autorka po mistrzowsku nakreśla relacje, które umożliwiają, chociaż chwilową imitację normalności, tak potrzebnej do życia, jak oddech. Niewyobrażalna wręcz ludzka tęsknota za bliskością generuje sceny, które na wielkim ekranie zapierałyby dych w piersiach. Jachina jest w tym po prostu wybitna, czuć tu kunszt Moskiewskiej Szkoły Filmowej.

Wcale nie dziwi mnie fakt, że ta rosyjska pisarka długo nie mogła znaleźć wydawcy. Idę o zakład, że w większości odmawiali tu mężczyźni. Jej twórczość to doskonały przykład rozliczania się z odziedziczoną traumą, dla przypomnienia, debiutancka powieść autorki to prawdziwe dzieje jej babki, młodej Tatarki wywiezionej na Syberię. Żaden kraj nie chce pamiętać o swojej niechlubnej historii, a to ona jest podstawą każdej nowej książki Guzel Jachiny. Bolesną prawdę otula narracją, która porusza najbardziej skostniałe serca.

„Eszelon do Samarkandy” nie jest powieścią łatwą, ale zdecydowanie warto poświęcić jej swój czas, bo to literatura, która długo nie znika z pamięci, która zmusza do analizy nad życiem, nad odpowiedzialnością za swoje czyny i nad granicą, po której przekroczeniu przestajemy być sobą, ponieważ na tym świecie „nie da się uratować wszystkich i każdego” a „dobroć wymaga męstwa... mocnego kręgosłupa i ostrzejszych zębów...” Mocno polecam!

Premiera książki planowana jest na 27 września tego roku.
Przedsprzedaż na stronie Oficyny Literackiej Noir Sur Blanc.

Recenzja przedpremierowa.
Patronat medialny.
Aga Kubicka @angelkubrick

Powołże po klęsce głodu nie może podnieść się z kolan. Zginęło dwa miliony Tatarów, a ponad dziewięć milionów powołżańskich dzieci wciąż jeszcze głoduje. Poupychane po tymczasowych domach dziecka i sierocińcach czekają na cud. Ten nadchodzi pod postacią doświadczonego żołnierza, który jeszcze nie okrzepł po niedawnej wojnie domowej, a już delegowany jest do kolejnego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    138
  • Przeczytane
    34
  • Posiadam
    9
  • 2023
    5
  • Literatura piękna
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Literatura rosyjska
    3
  • Do kupienia
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • E-book
    2

Cytaty

Więcej
Guzel Jachina Eszelon do Samarkandy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także