Źródła Wełtawy Petra Klabouchova 7,0
ocenił(a) na 924 tyg. temu Ostatnio mam szczęście do ciekawych kryminałów, a ten, z którym pojawiam się dzisiaj, wart jest uwagi z wielu względów. Dodatkowo nic nie jest tutaj tym, czym się wydaje, powiedzieć, że końcówka zaskakuje, to nie powiedzieć nic. Ostatnie sceny tłukły mi w głowie natarczywą fazę - "you know nothing". 😉
W "Źródłach Wełtawy" Petra Klabouchova żongluje w finiszu takimi twistami, że człowiek przeciera oczy ze zdziwienia i kręci z niedowierzaniem głową. Gwarantuję, że co najmniej dwa razy poczujecie się niczym porażony zdumieniem Jon Snow - oj, potrafi ta autorka wyprowadzić czytelnika w las..
Poszukiwania małego chłopca naprowadzają mieszkańców Szumawy na przerażające znalezisko - na śniegu znajdują Terezkę Velkovą, a raczej jej zamarznięte ciało, trzynastolatka ubrana jest w obozowy pasiak.
Ta niepokojąca i niezwykle zagadkowa śmierć szybko staje się tematem, który jest kąskiem nie tylko dla brukowców, ale też dla prowincjonalnego komisarza, który widzi w niej szansę na ratowanie- zszarganego niegdyś - dobrego imienia.
Powiedzmy sobie szczerze - pan komisarz nie należy do najbystrzejszych, czytelnik jest świadkiem tego, w jaki sposób w jego przypadku nakręca się niebezpieczna spirala samozadowolenia, przy jednoczesnym, biernym przyzwoleniu na manipulacje, którym jest podawany - bezwiednie, gdyż zupełnie brak mu autorefleksji.
Klabouchova kreśli postaci z krwi i kości, bardzo ludzkie, prawdziwe, często słabe, bo przecież świat nie składa się z samych superbohaterów. Jej protagoniści- dotknięci również traumami historii tego szczególnego miejsca - wciąż walczą ze swoimi demonami.
Śledztwo budzi w miejscowej ludności wspomnienia dawnych krzywd, a w jego trakcie wychodzą na jaw zadziwiające fakty o tajnym obozie jenieckim, działającym kiedyś w głębi parku narodowego, przy samych źródłach Wełtawy. Mieszkańcy Szumawy niechętnie podejmują ten temat, a zmowa milczenia nie ułatwia pracy policji.
"Źródła Wełtawy" to wciągający, rzetelnie dopracowany kryminał, inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Na każdym kroku czuć w tym tekście m, że autorka zadbała o szczegóły przedstawionej historii i że nie jest jej ona obojętna, dzięki czemu i czytelnik znajduje się niejako w samy środku wszystkich zdarzeń.
Mistrzowskie zakończenie, którego nie sposób się domyślić, wielopoziomowa intryga, pełna poszlak, domysłów, elementów skomplikowanej powojennej przeszłości. Do tego interesujący, realni bohaterowie, których działania są osią, na której opiera się całość tej historii.
Dla mnie osobiście ten tytuł jest szczególny również dlatego, że mieszkam zaledwie 50km od Parku Narodowego Szumawa, lubię te tereny, a jak dotąd o tamtejszym obozie jenieckim nigdy nic nie słyszałam.
"Źródła Wełtawy" to opowieść o źródłach zła, o ludzkich słabościach, które wynikają z niemożności przyjęcia prawdy o samym sobie, ale również ze świadomej gotowości, by dla realizacji własnych planów, poświęcić dobro a nawet życie innych. Petra Klabouchova opowiada o zemście, próbach zadośćuczynienia, o bolesnych wciąż tajemnicach.
Świetnie napisana, trzymająca w napięciu, nagrodzona wieloma wyróżnieniami. Zdecydowanie polecam!